tag:blogger.com,1999:blog-52798750974066779292024-03-22T01:20:24.563+01:00''Miłość, która nie miała prawa się narodzić.''Uniósł wzrok by spojrzeć w jego hebanowe oczy. Gdy w tamten dzień przekroczył próg klasy, nie spodziewał się ,że spotka kogoś takiego jak on. Każdy kto spotkał weń oczu, czuł chłód i obojętność, a teraz gdy jego spojrzenie skierowane było na jego osobę, czuł czułość akceptacje bijącą z nich. Teraz była to zupełnie inna osoba. Nie wyobrażał sobie ,że jego usta w taki sposób będą wymawiać jego imię ,a dłonie wpijając się we włosy sprawią taką przyjemność. Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.comBlogger62125tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-82272822660539086742016-09-01T22:50:00.000+02:002016-09-01T22:53:48.956+02:00BLOG ZOSTAJE ZAMKNIĘTY<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Nie przypuszczałam, że zawieszając bloga ktokolwiek będzie się tu jeszcze pojawiał. To naprawdę niesamowite uczucie, dlatego chcę być wobec Was w porządku, i chcę zamieścić tu pewną informację.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Blog zostaje <b><u>zamknięty</u></b>, bo nie chcę Was utrzymywać dłużej w nadziei, że wrócę z czymś nowym, bo tak nie będzie. Aktualnie nie oglądam Naruto, za bardzo wymęczyły mnie fillery (tak, nawet największą obrończynie tego anime) i czekam aż nazbiera się więcej odcinków tych normalnych. Być może po obejrzeniu, weźmie mnie na nowo na ten paring i coś dodam, ale nie tu, aby już nie mieszać. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Aktualnie przesiaduję na wattpadzie(*<a href="https://www.wattpad.com/user/Livcchi" target="_blank">klik</a>*) oraz od dzisiaj na blogu(*<a href="http://livvitan.blogspot.de/" target="_blank">klik</a>*), bo wiem, że niektórzy nie lubią bądź nie posiadają wattpada. Póki co znajdziecie tam tylko i wyłącznie kpopowe ficzki (yaoi), ale jeśli wrócę do bycia na bieżąco z Naruto i chwyci mnie na SasuNaru, to opowiadanie pojawi się na wattpadzie oraz drugim blogu, więc zapraszam. Dlaczego nie tutaj? Bo skoro zamykam to zamykam.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i każde odwiedziny na tym blogu.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">To niesamowite uczucie mieć dla kogo pisać.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">♥</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNiHdQJxOBmMElFncUuZAbe7SGkSsxkh_umQP8xE5CNr3WtH-mvpq_Jd4EqEP1OCK7Oz9J1rug20gbU7GOFWBaocFimp0MNLhkU8v1teBtQ1GSAOQgtvSa6vjyrJ7ugeVeNpp321jwVbwl/s1600/dwdqw.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="246" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNiHdQJxOBmMElFncUuZAbe7SGkSsxkh_umQP8xE5CNr3WtH-mvpq_Jd4EqEP1OCK7Oz9J1rug20gbU7GOFWBaocFimp0MNLhkU8v1teBtQ1GSAOQgtvSa6vjyrJ7ugeVeNpp321jwVbwl/s320/dwdqw.jpg" width="320" /></a></div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-12088624478490459642016-02-14T19:47:00.003+01:002016-02-14T19:47:47.779+01:00BLOG ZOSTAJE ZAWIESZONY<div style="text-align: left;">
Blog zostaje zawieszony na czas bliżej<b> nieokreślony</b>.</div>
<div style="text-align: left;">
Jeśli ktoś ma ochotę czytać moje prace innych paringów to zapraszam: <a href="https://www.wattpad.com/user/Livcchi">https://www.wattpad.com/user/Livcchi</a></div>
<div style="text-align: left;">
Nie obiecuje, że jeszcze coś się tu pojawi, ale nie mówię też, że nigdy nic nie napiszę.</div>
<div style="text-align: left;">
Polecam polubić <a href="https://www.facebook.com/livcchi/">https://www.facebook.com/livcchi/</a> bo tam będę dodawać informacje jeśli coś się nowego pojawi. </div>
<div style="text-align: left;">
Dziękuje wszystkim za dodane komentarze i za chęci czytania moich wypocin. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-61948602995800130382016-01-01T01:26:00.001+01:002016-01-01T01:27:30.738+01:00Życzenia.Chciałam Wam życzyć szczęśliwego nowego roku.<br />
Może już na tyle dojrzałam(?), że to dla mnie po prostu zmiana cyferki, ale mam nadzieje, że ten rok będzie dla Was jak i dla mnie o wiele lepszy niż 2015.<br />
Trzymam kciuki żebyście spełnili swoje marzenia i osiągnęli swoje cele.<br />
Życzę Wam żebyście pod koniec tego roku z uśmiechem oraz dumą powiedzieli sobie "to był dobry rok". Czas leci jak szalony i tak jak rok temu, dwa.. trzy.. dziesięć lat temu szybko przeleci.<br />
Póki co, wszystkiego najlepszego i powodzenia w 2016 roku.<br />
Tule mocno, Livcchi.Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-60149401578580242892015-12-06T21:01:00.001+01:002015-12-06T21:03:10.746+01:00Coś innego, ale wciąż yaoi. <div style="text-align: justify;">
Witam Was serdecznie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie przynoszę dzisiaj opowiadania SasuNaru dlatego nie chce go tu publikować, ale przynoszę inne opowiadanie z serii "yaoi", "gejoza" czy jak kto tam woli.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiem czy są tu osoby słuchające kpopu, ale nawet jeśli nie.. yaoi to yaoi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uznajcie to jako prezent mikołajkowy, który jest tańszym zamiennikiem tego co byście chcieli tak naprawdę dostać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zapraszam na one-shot paringu ChanBaek. (Chanyeol x Baekhyun <- zespół exo></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://www.wattpad.com/myworks/56227635-co%C5%9B-dobrego-chanyeol-x-baekhyun">https://www.wattpad.com/myworks/56227635-co%C5%9B-dobrego-chanyeol-x-baekhyun</a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Miłego wieczoru i do usłyszenia. </div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-30735607693015172662015-10-30T12:51:00.001+01:002015-10-30T13:08:50.708+01:00Rozdział 2 - Lepiej z kimś niż samemu.<div style="text-align: justify;">
W Polsce zaczyna się Wam teraz chyba długi weekend więc akurat będziecie mieli trochę czasu na przeczytanie i być może skomentowanie.<br />
Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział bądź jakiś shot, gdyż teraz jadę na tydzień do Polski, a potem w końcu zaczynam tu szkołę więc nie wiem jak to będzie z czasem, ale zapraszam:<br />
<br />
Naruto obudził się po dziesiątej, przeciągnął się przecierając oczy i ziewając. Wsunął ręce po głowę i głęboko odetchnął rozglądając się na wszystko co wokół niego. Nie wiedział czy ciężej mu uwierzyć w to co mu się przydarzyło czy w to gdzie się obudził, gdzie jest oraz z kim żyje przez najbliższy czas. To drugie mu nie przeszkadzało, było po prostu jak sen, a zarazem jak wygrana na loterii. Usiadł powoli i podrapał się po karku podpierając się jedną ręką za sobą. Rozglądnął się za wózkiem, ale go tu nie było czyli musiał zasnąć, a przeniósł go tu Sasuke, który właśnie wszedł po cichu do pokoju. Niebieskie oczy na niego od razu spojrzały, a potem na wózek inwalidzki, który pchał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- O, nie śpisz. - Zauważył spoglądając na poszarpaną blond czuprynę, przysunął pojazd do łóżka i pomógł chłopakowi się na niego przenieść. Chwycił za rączki i wywiózł go z pokoju, od razu co zaatakowało nozdrza chłopaka to niesamowicie apetyczny zapach. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jego zmysły trochę wariowały, z jeden strony węch, a w tym smak na samą myśl, to jeszcze jego wzrok nie mógł się pozbierać po zobaczeniu bruneta w czarnych dresach i białej, całkiem obcisłej koszulce. On też musiał coś ćwiczyć bo to niemożliwe żeby po prostu mieć takie ciało i już. Uchiha zaparkował chłopaka przy stole gdzie pozbył się krzeseł, a sam usiadł na przeciwko. Na stole leżało trochę jedzenia, a przed nimi talerze ze sztućcami. Sasuke nalał sobie kawy, a chłopakowi herbaty. Uzumaki zaczął sobie nakładać kilka parówek, trochę bekonu, pół patelni jajecznicy, kilka kromek z masłem, a na bok talerzu dowalił keczup. Czarne oczy obserwowały to wszystko bardzo dokładnie z lekkim zdumieniem, Sasuke od zawsze sądził, że sportowców obowiązuje jakaś tam dieta. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No co? - Powiedział z pełnymi ustami. - Jak tyle tego jest to szkoda żeby się zmarnowało! </div>
<div style="text-align: justify;">
- A czy ja coś mówię? - Zapytał biorąc łyk swojej kawy. - Jedz i rośnij. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto spojrzał na niego lekko spod byka, miał ogromną nadzieje, że gospodarz nie traktuje go jak dziecko mimo różnicy wieku bo to byłoby najgorsze dla niego w tej całej sytuacji. Chłopak naprawdę bardzo nie lubił kiedy osoby straszne o ileś tam lat skreślały go już po samym jego wieku, złościł się niemiłosiernie, gdy był traktowany jak dziecko i uważał to za niesprawiedliwość i głupotę tych osób. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakie plany na dziś? - Mruknął z uśmiechem i spojrzał na bladą twarz biorąc łyk swojej herbaty. Skrzywił się mocno i od razu wsypał pół cukierniczki. </div>
<div style="text-align: justify;">
Uchiha przeniósł wzrok z jego kubka, na niego i odetchnął. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wziąłem sobie urlop więc to zależy od ciebie. - Przyznał dojadając swoją jajecznice. - Co zawsze chciałeś zrobić, zobaczyć?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Hm.. - Przeciągnął blondyn zastanawiając się nad tym, postukał widelcem w talerz i wydął wargi. Zawsze miał w głowie pełno pomysłów co chciałby zobaczyć albo gdzie pojechać tylko fundusze mu na to zbytnio nie pozwalały albo czas, który był przeznaczony na treningi, a teraz kiedy ma okazje to ma pustkę w głowie. - Może.. oceanarium? </div>
<div style="text-align: justify;">
- Oceanarium? - Powtórzył zaskoczony, przecież ten dzieciak mógł powiedzieć co tylko chciał nie musząc się martwić ceną, a on wybiera miejsce gdzie wstęp kosztuje niecałą dyche. - No dobra, skoro tak to w porządku. Na obiad pójdziemy do jakieś knajpy. - Zadecydował wstając, zaczął zbierać naczynia i odnosić je do kuchni. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto na niego spojrzał, oceanarium wydawało mu się być super miejscem. Zawsze je widział tylko na filmach, ale nigdy na własne oczy. Takie miejsca zawsze były niesamowicie i zachęcająco przedstawiane jednak odczuwał, że gospodarzowi to chyba jakoś nie siadło. Postukał palcami w stół ściskając lekko wargi, jeździł wzrokiem po całym pomieszczeniu zastanawiając się czy siedzieć cicho i cieszyć się dzisiejszą wycieczką czy rzucić coś ekskluzywnego albo w ogóle nic, może on tak zapytał tylko z grzeczności. Blondyn jęknął przejeżdżając dłonią po twarzy. </div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ci się dzieje? - Zapytał Uchiha stojąc i patrząc na niego z uniesioną brwią. - Mózg ci się przegrzał?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Bardzo zabawne.. - Wymamrotał pod nosem krzyżując ręce. - Zastanawiałem się tylko czy będziesz mnie mył czy siedział obok i podziwiał.</div>
<div style="text-align: justify;">
Mężczyzna mu się chwile przyglądał po czym przeszedł do kuchni i w rzucił naczynia do zmywarki. </div>
</div>
<div>
<div style="text-align: justify;">
- Prawie Ci uwierzyłem, że dla ciebie nie mycie się przez miesiąc jest czymś nowym. </div>
<div style="text-align: justify;">
Niebieskooki jęknął, no cóż zdarzyło mu się nie myć przez tydzień, ale to tylko dlatego, że coś się schrzaniło i leciała sama zimna woda! Wydął wargi i odwrócił wzrok na bok, cholerny Uchiha musiał wczoraj zajrzeć do jego łazienki. Cóż, to było jedyne w miarę czyste pomieszczenie na całą jego kawalerkę, przeważnie w biegu mył zęby w kuchni albo pokoju, a mył się po treningach w szkole. Wiedział, że danie mu kluczy to bardzo zły pomysł. Chwycił za koła i zaczął się powoli przemieszczać po mieszkaniu chłopaka. Rozglądał się po raz kolejny, było tu naprawdę super.<br />
- Skoro teraz mieszkasz sam to dlaczego się nie przeprowadzisz do czegoś mniejszego? - Zapytał i spojrzał na mężczyznę, który wycierał mokre dłonie i na niego patrzył. - Przecież siedzenie samemu w tak wielkiej chacie musi być do bani! Lepiej się mieszka z kimś niż samemu, jest chociaż do kogo się odezwać..<br />
Sasuke odłożył ścierkę i podszedł do chłopaka. Chwycił za wózek i zaczął go kierować do łazienki.<br />
- Nie narzekam. - Odrzekł.<br />
Uzumaki już miał powiedzieć, że przecież tak się nie da żyć, ale jak zobaczę minę mężczyzny ucichł i odwrócił wzrok. Zastanawiało go czy Uchiha tak na poważnie czy tylko udaje. Gdy znaleźli się w ogromnej łazience blondyn ściągnął koszulkę i rzucił ją na bok, po czym ciemnooki spojrzał na niego krzywiąc się, podniósł koszulkę i powiesił ją na wieszaku.<br />
- Z jakiegoś powodu ktoś je stworzył, młotku. - Stuknął go w głowę, nachylił się w wannie i włożył korek. Ustawił odpowiednią temperaturę wody i ją odkręcił. Spojrzał na chłopaka, który drapał się po swoim brzuchu i go obserwował z ciekawskim wzrokiem. - Nie mam pojęcia jak my to zrobimy.<br />
- Nigdy nie rozbierałeś żadnego chłopaka? - Zaśmiał się pod nosem Uzumaki.<br />
- Może rozbierałem, a może nie. Zastanawiam się tylko ile mi grozi za rozebranie takiego dzieciaka jak ty. - Prychnął.<br />
- Nie jestem dzieciakiem! - Uniósł się urażony. - Jestem dorosły.<br />
- Jesteś pełnoletni, a nie dorosły. To różnica. - Zakręcił wodę, gdy było jej wystarczająco dużo.<br />
Naruto się skrzywił, nie cierpiał takiego pieprzenia. Zsunął spodnie wraz z bokserkami i spojrzał na Uchihe krzyżując ręce, był ciekawy jego reakcji. Blondyn był ostatnią osobą, która miałaby się czegokolwiek wstydzić zwłaszcza jeśli chodziło o jego ciało.<br />
Sasuke spojrzał na niego, przejechał wzrokiem od jego kostek ku górze i dojechał do lazurowych oczu, który patrzył triumfalnie. Prychnął pod nosem. Chwycił chłopaka biorąc go na ręce i wsadził ostrożnie do wanny, rzucił mu gąbką w twarz. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak się umyjesz to mnie zawołaj. - Powiedział otwierając drzwi. - Podpowiem Ci, że trzeba namydlić gąbkę, a następnie przejeżdżać nią po swoim ciele. - Poinstruował go z kpiącym uśmieszkiem i wyszedł. Odetchnął kręcąc głową i udał się do swojej sypialni.<br />
Blondyn się za nim obejrzał i ścisnął mocno gąbkę. Liczył na jakąkolwiek reakcje, zaskoczenie, zadowolenie albo oburzenie, a ten tylko popatrzył i tyle, nie podobało mu się to zwłaszcza, że zawsze nagie ciało chłopaka budziło pełne zadowolenie u każdego kto miał okazje popatrzeć. Odetchnął i spojrzał na swoje nogi. Przejechał mocno po nich dłońmi, momentami jednak poczuł jedynie delikatne muśnięcie, odchylił głowę i ciężko westchnął patrząc na sufit. Wyłożył się w wannie przytrzymując się krawędzi by nie wpaść pod wodę. Przez chwilę myślał co u Gaary i czy ktokolwiek wie co mu się przytrafiło chociaż w to wątpił bo nikt nie dzwonił, nikt nie pisał co go jednak trochę bolało bo znikł nagle z własnej imprezy urodzinowej i widocznie nikt tego nie zauważył albo pomyśleli, że wyszedł z Gaarą, ale wtedy dzwoniliby z głupimi żartami i docinkami. Westchnął i się umył, a gdy to zrobił zawołał bruneta.<br />
Gdy obaj panowie się ogarnęli, opuścili mieszkanie i wsiedli do samochodu. Naruto siedział przylepiony do szyby oglądając wszystko dokładnie, gdy tylko wyjechali z w miarę znanej mu części miasta. Wszystko wydawało się być niesamowicie drogie i ekskluzywne, ale można to było zauważyć po samym mieszkaniu jego nowego przyjaciela-niedoszłego zabójcy. Sasuke zerknął na blondyna i pokręcił lekko głową, nie rozumiał skąd chłopak bierze tyle energii, tyle optymizmu i to jeszcze bo takim wypadku. Głęboko odetchnął.<br />
- Naruto.<br />
- Hm..? - Powoli zamrugał i na niego spojrzał.<br />
Brunet zatrzymał się na światłach więc mieli moment by na siebie popatrzeć.<br />
- Ślinisz mi szybę. - Powiedział.<br />
Blondyn jęknął i podrapał się po karku.<br />
- Sorry! - Zaczął to szybko ścierać robiąc niemiłosiernie wielkie smugi.<br />
Sasuke przejechał dłonią po twarzy i wziął głęboki wdech. Odjechał z piskiem tak, że pasażera wcisnęło mocno w fotel odsuwając go od szyby.<br />
- Siedź na dupie i oglądaj widoczki w bezpiecznej odległości od czegokolwiek w moim samochodzie.<br />
- Gez.. to tylko auto. - Przewrócił oczami krzyżując ręce. - Z samochodem seksu uprawiać nie będziesz. - Wymamrotał pod nosem.<br />
- Co mówiłeś? - Zerknął na niego.<br />
- Nic, nic. - Chrząknął z uśmieszkiem.<br />
Dojechali na miejsce, ogarnęli się z wyjściem z samochodu i ustali w kolejce do kasy. Naruto się wychylał za tłum ludzi przed sobą i ekscytował się odgłosami wodnych zwierząt, które było momentami słychać. Brunet zbytnio nie rozumiał jego ekscytacji, w końcu to tylko zwierzęta, które być może wyzywają cię od debili, a ty sądzisz, że się cieszą na twój widok, ale nic się nie odzywał - niech dzieciak się trochę nacieszy. Kolejka ruszyła, Uchiha kupił bilety i weszli na teren oceanarium, Pogoda całkiem dopisywała więc było sporo ludzi, przeważnie małżeństwa z dziećmi albo jakieś młode pary, które udały się tu w formie randki albo próby uwolnienia się z tak zwanego friendzone czyli po prostu strefy przyjaźni. Duże niebieskie oczy nie wiedziały czy patrzeć na skaczące w oddali delfiny czy może na żarełko, które niesamowicie pachniało z budek, przy których stali. Sasuke ukazał swoje dobre serce i kupił mu nachosy. Chłopak się niesamowicie ucieszył i od razu obdarował bruneta mianem równego gościa zapominając prawie o tym, że przez niego o mały włos nie zginął. Ciemnooki chwycił za rączki od wózka i zaczął go pchać, ruszył po ścieżce kierującej odpowiedni ruch zwiedzania. Naruto zajadał energicznie rozglądając się dookoła siebie tak by niczego nie przeoczyć.<br />
- Ei Sasuke myślisz, że mają tu żaby? - Zapytał z pełnymi ustami.<br />
Mężczyzna na niego zerknął.<br />
- Nie sądzę. - Odrzekł krótko.<br />
- Szkoda. - Naburmuszył się i zjadł ostatniego trójkątnego chipsa akurat kiedy blada dłoń sięgała po jedzenie aby je skosztować, Podrapał się po policzku i na niego obejrzał. - A.. bo ty też chciałeś..?<br />
- Nie ważne. - Przejechał dłonią po twarzy ciężko wzdychając i trzepnął go w głowę. - Egoistyczny obżarciuchu, niedługo będzie cię łatwiej przeskoczyć niż obejść, a ciągnąć będzie cię dźwig bo ja nie dam rady.<br />
- Tylko bez takich! - Jęknął. - Pijam tylko wodę!<br />
- To faktycznie. - Pokiwał głową. - Jesteś fit niczym Mel B.<br />
Blondyn wydął wargi i wyrzucił pudełeczko do śmietnika. Zjechali na dół do wielkich akwarium, było tam trochę mniej ludzi niż na górze przy delfinach, ale i tak sporo. Nie było za dużo oświetlenia, jedynie średniej wielkości okrągłe wbudowane w sufit lampy ustawione co kilka metrów, za to mnóstwo światła dawały zbiorniki wypełnione wodą. Wszystko rzucało niebieski kolor, atmosfera była naprawdę przyjemna. Zaczęli się poruszać przy samym szkle. Naruto położył swoje opalone dłonie na szybie i przyjrzał się wszystkim pływającym rekinom wielkimi oczami i z szerokim uśmiechem, wyglądał jak dziecko, całkiem urocze dziecko czego oczywiście przyglądający mu się brunet nie powiedział na głos.<br />
- Kupmy sobie takiego! - Zawołał wesoło. - Będziemy go trzymać w wannie albo wyburzymy ci dwa pokoje i wstawimy akwarium.<br />
- Dobra. - Powiedział spoglądając na ogromnego rekina, który właśnie pożarł żywcem rybę. - Ale lecisz jako jego pierwsze śniadanie.<br />
- Okej! - Uśmiechnął się szeroko po czym powoli zamrugał i spojrzał szybko na bruneta. - Czekaj, co?<br />
Uchiha prychnął tylko rozbawiony.<br />
Chłopaki zwiedzali cały dzień oceanarium, Uzumaki nie przestawał się ekscytować nawet przez chwile. Nosiło go i to strasznie, momentami jego zachowanie aż bawiło starszego chłopaka jak i ludzi dookoła, zachowywał się trochę jakby całe życie trzymali go w klatce w piwnicy i pierwszy raz wyszedł do ludzi czy pierwszy raz zobaczył niebo. Gdy byli na trybunach pooglądać sztuczki delfinów trochę go poniosło, zerwał się na nogi używając tak naprawdę siły w rękach co skończyło się oczywiście glebą. Sasuke spojrzał na niego przestraszony i do razu przy nim przykucnął próbując go podnieść z powrotem na wózek. Ludzie wokół na nich patrzyli ze współczuciem, również lekkim przerażeniem i szokiem. Naruto podniósł się trochę do góry podpierając się na łokciach, ścisnął mocno zęby i pięści. Starał się nie przejmować tym co mu się przytrafiło i patrzyć na to jak pewne doświadczenie w życiu, które ma go czegoś nauczyć jednak ten upadek to było co innego. Czuł na sobie wzrok wielu ludzi, słyszał jak dzieci pytały swoje mamy dlaczego ten pan leży, dlaczego jak wstał to się przewrócił i po co mu wózek. Uchiha nim potrząsał i próbował go podnieść, ale ten go odpychał krzycząc, że sam sobie da radę i faktycznie próbował. Łapał się za swój wózek i się na nim podciągał, musiał sam to zrobić żeby sobie samemu udowodnić, że ten wypadek nie skreślił mu całkowicie normalnego funkcjonowania. Przecież na świecie jest mnóstwo ludzi pozbawionych czucia w nogach czy nawet bez nóg i sobie radzą więc dlaczego on miał być wyjątkiem. Dyszał i stękał cicho dźwigając swoje ciało, a następnie upadając. Brunet patrzył na niego wściekle warcząc żeby się nie wydurniał i dał sobie pomóc, ale to tylko wlatywało jednym uchem i drugim równie szybko wylatywało. Po naprawdę długich minutach udało mu się zasiąść na wózku - trochę z pomocą Sasuke, który pod koniec go podciągnął, gdy temu się ręka ugięła. Przetarł swoje czoło cicho dysząc, miał lekko zharataną wargę. Uchiha stał patrząc na niego nie dowierzając jak bardzo uparty jest ten chłopak, ciężko westchnął kręcąc głową i rozglądnął się na ludzi dookoła.<br />
- A wy co się gapicie? - Prychnął.<br />
Ludzie odwrócili od razu od nich wzrok i wrócili do oglądania pokazu. Brunet spojrzał na młodszego od siebie chłopaka.<br />
- Chcesz wrócić do domu? - Zapytał.<br />
- Nie, zaraz będzie najlepsza część pokazu. - Uśmiechnął się szeroko.<br />
Sasuke stał wpatrując się w niego i powoli mrugał, jak on mógł się od razu tak wesoło uśmiechać po tym co przed chwilą się wydarzyło. Nie dziwiłoby go, gdyby się uśmiechnął bo tak wypada, ale to był cholernie szczery i radosny uśmiech. Usiadł powoli i spojrzał w stronę basenów. Ten chłopak był niesamowity i głupi, ale niesamowity.<br />
<br />
*<a href="https://www.facebook.com/livcchi/" target="_blank">klik</a>* <- przypominam o byciu na bieżąco z nowymi notkami.</div>
</div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-47741895738933880922015-10-19T20:14:00.000+02:002015-10-19T20:14:02.168+02:00Rozdział 1 - Początek dobrej przyjaźni.<br />
<div style="text-align: justify;">
Przez prawie miesiąc bez internetu napisałam to i zaczęłam drugi rozdział więc postaram się go jakoś niedługo skończyć. Rozdziały nie będą jakieś długie bo to ma być krótkie i lekkie, mam nadzieje, że momentami trochę śmieszne. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mniej gadania, zapraszam do czytania i komentowania:</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie idziesz?! - Zawołał blond włosy chłopak ubrany w garnitur. Oglądnął się w stronę wejścia do klubu, a następnie za oddalającym się czerwonowłosym. - Gaara do jasnej cholery poczekaj! - Krzyknął zrywając się do biegu. Długo mu to nie zajęło, Naruto był w klasie sportowej więc taki kawałeczek biegu był dla niego jak spacer. Złapał chłopaka za nadgarstek próbując go zatrzymać jednak ten od razu wyszarpał rękę i przyśpieszył. Blondyn ścisnął lekko zęby patrząc za ukochanym. - Przecież nic nie zrobiłem! </div>
<div style="text-align: justify;">
- To koniec. - Tylko tyle usłyszał zaraz przed głośnym trąbnięciem. Gwałtownie się obrócił, ale zobaczył tylko jasne światło, a potem zapadła ciemność. </div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak zaczął delikatnie ściskać powieki, gdy zaczęły do niego docierać śpiewy ptaków, szelesty, pikanie maszyn i jakieś głosy w oddali, których w ogóle nie rozpoznawał. Stęknął cicho i złapał się za głowę otwierając oczy. Głowa go bolała niemiłosiernie, jego ciało wydawało się być strasznie ciężkie - conajmniej jakby ktoś go oblał cementem. Gdy jego źrenice przyzwyczaiły się do ataku promieni słonecznych padających ze sporego okna zaczął dostrzegać różne elementy, takie jak telewizor plazmowy na ścianie, bordowe zasłony, białe ściany albo w każdym bądź razie jakieś bardzo jasne, jasnoróżową kołdrę, którą był okryty i czarny płaszcz na krześle zaraz przy łóżku. Kaszlnął cicho rozglądając się, domyślał się, że jest w szpitalu jednak nie miał pojęcia jak to się to stało. Usłyszał jak drzwi się otwierają i od razu spojrzał w ich stronę. Westchnął cicho, gdy w pomieszczeniu znalazła się pielęgniarka. Nie wyglądała na tyle sympatycznie by o cokolwiek ją zapytać więc milczał. Przewrócił głowę w drugą stronę spoglądając na okno, jedyne co widział to czerwonawe niebo, zachodzące słońce i duży teren do spacerowania dla pacjentów szpitala, był tam chyba nawet minigolf. Przymknął oczy, ale zaraz je otworzył, gdy usłyszał męski, niski głos. W pierwszej chwili miał nadzieje na ujrzenie czerwonych włosów, bladej twarzy i zielonych oczu obrysowanych dookoła czarną kredką jednak to kogo ujrzał przerosło jego nadzieje. Przy łóżku stał na pewno trochę wyższy od niego brunet, blady i z czarnymi oczami przypominającymi dwa onysky. Był powalająco przystojny i dobrze ubrany. Ten płaszcz na pewno należał do niego. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie zasypiaj, w końcu można przeprowadzić wywiad. - Powiedział siadając na krześle, przyglądał mu się. </div>
<div style="text-align: justify;">
- W końcu..? - Odezwał się po chwili zachrypniętym głosem, chrząknął. - Wywiad?</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak miał już odpowiedzieć kiedy na sale weszła blond włosa, cycata kobieta w kitlu. Podeszła do kroplówki i ją skręciła, wyciągnęła małą latareczkę i poświeciła blondynowi po oczach, ten się tylko zdążył skrzywić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak się nazywasz? - Zapytała spoglądając na jego dowód. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Uzumaki Naruto. - Spojrzał na nią przecierając oko. </div>
<div style="text-align: justify;">
Kobieta skinęła potwierdzająco głową. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ile masz lat? - Zadała kolejne pytanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Osiemnaście. - Odetchnął i zerknął na siedzącego przy nim chłopaka, który przejechał dłonią po twarzy. Spojrzał na lekarkę. - Co się stało? Dlaczego tu jestem?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wczoraj sobie tak zabalowałeś, że wleciałeś prosto pod samochód. - Wyjaśniła i wskazała bruneta. - Jego samochód. Ciesz się, że nie trafił ci się gnój i nie zwiał z miejsca wypadku bo zostałbyś warzywkiem do końca życia, a teraz są jakieś tam szanse. - Zapisała coś i ruszyła do wyjścia. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Szanse na co..? - Uniósł się ostrożnie na łokciach, ale kobieta wyszła z sali nim cokolwiek się dowiedział. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ciężko westchnął i się położył, spojrzał na sufit, ale zaraz jego wzrok uciekł na przystojniaka od czarnego płaszcza. Nie wiedział w sumie kim jest, czego chce i dlaczego nadal tu siedzi, ale wiedział, że prawie go zabił co brzmiało jak początek dobrej przyjaźni. Podrapał się po czole wwiercając wzrok w ciemne oczy, które go obserwowały. Nie był pewny, ale chyba oblał się rumieńcem bo zrobiło mu się cieplej, a tamtemu drgnął kącik ust. Chrząknął cicho i rozglądnął się wzrokiem po sali byleby urwać kontakt wzrokowy z niedoszłym zabójcą. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego tu siedzisz? - Odezwał się po chwili patrząc na sufit. - I kim ty w ogóle do cholery jesteś?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uchiha Sasuke. - Przedstawił się i oparł o oparcie krzesła głęboko oddychając. - Chce wiedzieć czy wszystko z tobą w porządku. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Słowa tamtej kobiety brzmiały jakby było w porządku? - Zapytał zerkając na niego. </div>
<div style="text-align: justify;">
Sasuke na niego patrzył, ale się nie odezwał. Wyciągnął dzwoniący telefon i spojrzał na ekran. Odetchnął rozłączając się, a następnie wyłączając telefon. Wstał wsuwając dłonie do kieszeni, po czym podszedł do okna i za nie spojrzał. Martwiły go słowa kobiety, które usłyszał wczoraj po pierwszym przeglądzie blondyna, ale nie będzie się odzywał dopóki wszystko nie będzie pewne i zapięte na ostatni guzik. Dlaczego ma stresować dzieciaka i niszczyć wystarczająco niezręczną atmosferę? Poczeka. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie było tu.. - Zaczął i kaszlnął cicho, gdy ciemne oczy na niego spojrzały dość przeszywająco. Jakby nie patrzeć facet był jednak trochę przerażający. - chłopaka w moim wieku? Czerwone włosy, zielone oczy dookoła pomalowane czarną kredką, pieszczocha na ręce..</div>
<div style="text-align: justify;">
- To szpital, a nie psychiatryk. - Prychnął cicho z powrotem siadając. </div>
<div style="text-align: justify;">
Blondyn zmarszczył lekko nos, ale nie miał nawet siły na jakąkolwiek dyskusje. Tak minął pierwszy wieczór. </div>
<div style="text-align: justify;">
Następny dzień zaczął się nieco lepiej. Naruto leżał grzecznie i zajadł się wszystkim co załatwił mu karmiący w tej chwili go Uchiha. Jajecznica, bekon, grzanki, trochę jakiejś sałatki no i sok pomarańczowy. Blondyn po chwili wszystko skończył jeść, uniósł głowę i zaczął popijać pomarańczowy napój. Chłopakowi coraz bardziej zaczynało się to podobać, prywatny lokaj Sasuke Uchiha, każdy mógłby mu pozazdrościć jednak nie okazywał aż tak szczęścia. Martwiła go kwestia tego, że nie czuł w ogóle nóg, a palce u stóp ledwie zginał, musiał się na tym naprawdę porządnie skupić żeby mu się udało. Odetchnął przecierając usta i spojrzał na sufit. Nic się nie odzywał no bo przecież lekarka jak będzie pewna to przyjdzie i powie, ale on sam się już domyślił szczególnie po jej wczorajszych słowach. Brunetowi nic nie mówił bo i tak ten już skakał na każde jego zawołanie, z grymasem i powarkiwaniem, ale jednak. Ponadto siedział tu i siedział, Uzumaki nawet nie był pewny czy coś spał bo, gdy przebudzał się w nocy ten czuwał czytając gazete albo sprawdzając coś na tablecie, jednak nie wiedział co. Może porno. </div>
<div style="text-align: justify;">
Na salę weszła cytata blondyna z jakąś płaską różowowłosą, obydwoje w tym samym momencie na nie spojrzeli. Młodsza dziewczyna zalała się rumieńcem, na co Naruto westchnął w głębi z przykrością myśląc "sorry dzidzi, tatuś woli penisy", jednak zaraz się zorientował, że jej wzrok nie ucieka na niego, a na 'wampira'. Nie dziwiło go to w sumie, ale przecież on sam też nie był najgorszy. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wyspałeś się? - Zapytała kobieta przeglądając kartę pacjenta, nim chłopak zdążył odpowiedzieć ta zaczęła recytować diagnozę. - Podczas zderzenia doszło do przestawienia paru dysków w kręgosłupie co wyjaśnia, jak pewnie już to odczułeś, brak czucia w nogach. Miejmy nadzieje, że jesteś leniem bo lądujesz na wózku. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Pani Tsunade.. - Westchnęła dziewczyna i podsunęła się do łóżka. - Nie jest to złamanie rdzenia czy połamanie dysków, a ich przestawienie. Termin operacji masz za miesiąc, do tego czasu musisz poruszać się na wózku. Masz kogoś kto mógłby się Tobą zająć do tego czasu?</div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak blondyn nie odpowiedział, leżał patrząc na kobiety zdezorientowanym wzrokiem próbując sobie poukładać to co właśnie usłyszał. Był biegaczem, a oni chcą go właśnie sadzać na wózek? W dodatku na miesiąc, a jak wpadnie w ręce lekarza z parkinsonem to może i na zawsze. Zielonooka chciała jeszcze raz zadać pytanie jednak spojrzała na bruneta, który wstał i odetchnęła lekko kiwając głową. Razem z lekarką opuściła pomieszczenie. Sasuke za nimi spojrzał, a następnie na leżącego chłopaka patrzącego się cały czas w jedno miejsce. Wyciągnął z szafeczki ubrania, które zorganizował dla blondyna i rzucił mu nimi w twarz, gdy ten się ocknął spojrzał na niego zdezorientowany. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Co mam z tym zrobić? - Zapytał spoglądając na mężczyznę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No nie wiem, ja na Twoim miejscu bym je ubrał. - Podszedł do łóżka odkrywając chłopaka, zsunął mu szpitalne spodnie i spojrzał na jego nogi. Były opalone, miały kilka zadrapań i niewielkich blizn. Zdecydowanie zgrabne, ale też wysportowane. - Dawaj. - Chwycił za szare dresy i zaczął mu je ubierać ostrożnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto leżał patrząc na to wszystko co się dzieje poniżej jego pasa i zastanawiał się czy może gdzieś to zgłosić. Facet go potrącił, a teraz go rozbiera po czym zaczyna ubierać zaraz po obczajeniu jego nóg. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mogę wiedzieć co robisz..? - Zapytał łapiąc się poręczy łóżka, podciągając, a następnie siadając. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Z górą sobie poradzisz. - Stwierdził wrzucając do siatki lekko zakrwawiony garnitur chłopaka i jego dokumenty. - Zabieram cię do siebie i nie jęcz bo tak już postanowiłem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wpatrywał się w niego chwile, a gdy ten wyszedł przebrał szpitalne odzienie na czarną koszulkę i rozpinaną czarno-pomarańczową bluzę. Normalnie by się wykłócał, że nie wypada i, że nie musi tego robić, ale Naruto mieszkał w kawalerce, która była na ostatnim piętrze w bloku bez windy. Mieszkał sam i nikt mu nie przychodził na myśl kto mógłby mu pomóc. Oczywiście przyjaciele przyjaciółmi, ale szkoła, praca, obowiązki i nikt nie znajdzie dwudziestuczterech godzin każdego dnia przez miesiąc na usługiwanie mu czy pomagania w jakimś stopniu. Niby nie znał faceta i nie powinien, ale widział, że ewidentnie mu źle z tym wypadkiem i chce to jakoś odpracować na czyste sumienie. Głęboko odetchnął i spojrzał na niego jak wjeżdża z wóżkiem. Nim niebieskooki się na niego przesiadł chwile się przyglądał jakby walczył sam ze sobą albo mentalnie z nowym przyjacielem. Uchiha położył mu na nogach siatkę z rzeczami należącymi do chłopaka, a sam ubrał na siebie swój płaszcz. Chwycił za rączki i wyszedł z sali pchając wózek. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ze szpitala do mieszkania Sasuke było dobre czterdzieści minut samochodem i to nie byle jakim samochodem. Gdy weszli do środka oczy blondyna prawie wyleciały. Pomijając fakt, że wszystko było poukładane, czyste tak, że można byłoby jeść z podłogi, gdyby nagle talerze poznikały, to pomieszczenie na pewno miało sporo metrów kwadratowych. Na pierwszy rzut oka Naruto byłby w stanie urządzić swoją osiemnastkę w salonie zamiast wynajmować klub. Jechał rozglądając się z rozchylonymi ustami, z tego co przyuważył salon był połączony z kuchnią, były dwie albo trzy sypialnie, łazienka i jakieś dwa pomieszczenia, ale nie widział z czym bo drzwi były zamknięte. Sasuke wjechał z nim do jednego pokoju, wszystko wszędzie było w stonowanych kolorach, ale i tak ku zdziwieniu - kolorach. Sypialnia była spora, meble w ciemnych kolorach i duże okno, przez które wpadało mnóstwo światła. Całe mieszkanie musiało kosztować kupę kasy bo pomijając wielkość było w świetnym ułożeniu pod względem tego, że w każdym pomieszczeniu było bardzo jasno. </div>
<div style="text-align: justify;">
- To będzie twój pokój. Dasz mi klucze do swojego mieszkania i adres to pojadę po twoje rzeczy. - Oznajmił spoglądając na rozglądającego się pod wrażeniem chłopaka. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Obrabowałeś bank? - Zapytał i spojrzał na niego. - A może ty faktycznie jesteś zabójcą tyle, że płatnym i ktoś ci zlecił zabicie mnie, a że robnięcie samochodem nie wyszło to polecisz na łatwiznę wrzucając mi trutkę na szczury do kanapki. Dużo za mnie chcą? - Oparł policzek o pięść i poruszał brwiami. </div>
<div style="text-align: justify;">
Sasuke na niego patrzył z drgającą brwią. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak cię słucham to chyba faktycznie pomyślę nad tą trutką. - Przyznał i wyciągnął w jego stronę dłoń, a gdy Naruto przybił mu piątkę przejechał dłonią po twarzy ciężko wzdychając. - Klucze matole. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Trzeba było tak od razu, a nie.. - Wydął wargi, wyciągnął klucze z kieszeni i mu podał wraz z adresem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wieczorem obydwoje siedzieli w salonie przy elektrycznym kominku, w tle leciał telewizor, a oni grali w karty podjadając paluszki i popijając napoje. Rozmawiali ze sobą o sobie dowiadując się paru bardziej lub mniej ciekawych informacji. Naruto dowiedział się, że Sasuke ma dwadzieściasiedem lat i ma własną firmę. Na taką wielką chałupę mieszka sam, ale kiedyś mieszkał z bratem i jego kumplem. Rodzice nie żyją, brat się wyprowadził, gdy poznał jakąś tam Lune i od tamtej pory Uchiha żyje samotnie. Podobno też nigdy nie był w związku, ale Uzumakiemu nie chciało się w to jakoś wierzyć więc wykłócali się o to przez dobre kilkanaście minut, koniec końców stanęło na tym, że brunet na pewno woli ruchanko niż pakowanie się w związki. Natomiast Sasuke dowiedział się o tym, że niebieskooki chodzi do szkoły sportowej i jest biegaczem co go dobiło jeszcze bardziej pod względem wypadku bo poczuł się jakby wziął młotek i przywalił skrzypkowi w palce, a jak jeszcze usłyszał, że walczy o stypendium to w ogóle jakby ktoś mu podmienił młotek na siekierę. Dowiedział się jeszcze, że nie ma kontaktu z rodzicami, ale dlaczego tego już nie wiedział i nie dopytywał. Do późnej godziny siedzieli rozmawiając o wszystkim i o niczym, gdy Sasuke przyniósł laptopa, Naruto zaczął mu pokazywać różne zdjęcia na stronie szkoły z zawodów, w których brał udział. Pełny życia opowiadał mu o tym jak świetnie mu szło, o tym jakim ktoś tam się okazał gnojkiem i o tym, że w tych i tych zawodach zająłby pierwsze miejsce, gdy nie ten i tamten. Ewidentnie to był jego temat i żywioł, na pewno mógłby opowiadać o tym wszystkim godzinami jednak chłopak przed wyjściem ze szpitala dostał jeszcze jedną dawkę leków więc w połowie zdania odleciał. Żaden z nich się raczej tego nie spodziewał bo blondyn siedział pochylony nad laptopem wskazując zdjęcie, tylko mu głowa w pewnym momencie opadła na ramie siedzącego obok mężczyzny, który twardo potakiwał. Brunet na niego spojrzał, odetchnął cicho zamykając laptopa. Wstał ostrożnie biorąc chłopaka na ręce i poszedł do pokoju. Położył go na łóżku i okrył kołdrą. Chwile się przyglądał, jeszcze nigdy nie widział żeby ktoś zasnął tak i to jeszcze z uśmiechem. Patrzył na ten uśmiech, a w głowie słyszał wykrzykiwanie jak to dowalił w ostatnich setnych sekundach wyprzedzając przeciwnika przerywając wstęgę. Pokręcił lekko głową i wyszedł po cichu zamykając za sobą drzwi. </div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-21394443672792988232015-09-24T23:28:00.002+02:002015-09-24T23:28:16.910+02:00Krótka informacja<span style="font-size: x-large;"> Blog zawieszony na czas bliżej <u>nieokreślony</u>.</span><br />
<span style="text-align: justify;">Myślałam nad całkowitym skończeniem z blogiem z powodu braku odzewu względem komentarzy, ale to jeszcze jest w dziale "do przemyślenia".</span><br />
<div style="text-align: justify;">
Aktualnie jestem w trakcie przeprowadzki i chyba nie muszę Wam tłumaczyć jaki mam sajgon. </div>
<div style="text-align: justify;">
Teraz będę musiała się skupić głównie na nowym języku, nowym otoczeniu i nowej szkole dlatego jak sądzę nie będę miała zbyt wiele czasu na pisanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mam nadzieje, że Ci co tu ze mną są zostaną i liczę na to, że dojdą nowe osoby. </div>
<div style="text-align: justify;">
Postaram się w miarę szybko coś ogarnąć żeby chociaż jedno zdanie dziennie napisać i za jakiś czas coś wrzucić, o ile całkowicie nie porzucę bloga, ale to na pewno dam Wam znać. </div>
<div style="text-align: justify;">
W razie chęci kontaktu zapraszam do pisania w komentarzach albo jestem o tutaj:</div>
<div style="text-align: justify;">
• ask.fm/Livcchi</div>
<div style="text-align: justify;">
• https://www.facebook.com/livcchi </div>
<div style="text-align: justify;">
Ściskam mocno, Livcchi.</div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-8823361758071601792015-08-27T23:52:00.000+02:002015-09-11T13:22:12.645+02:00*one-shot* - To tak nie działa.. (cz.3)<div style="text-align: justify;">
Co do następnej jakiejkolwiek notki - nie wiem. Prawdopodobnie będę się przeprowadzać za jakiś czas więc raczej nie będę miała czasu na pisanie, zwłaszcza, że możliwe iż nie będę miała internetu przez x czasu. Pomijam fakt wielu innych ważniejszych spraw na głowie. Mam tylko nadzieje, że zostaniecie tu ze mną bo na pewno bez jakiekolwiek informacji nie porzucę bloga.<br />
Zapraszam do czytania i komentowania.<br />
<- W razie pytań zapraszam na aska.<br />
A w razie chęci bycia na bieżąco zapraszam do polubienia: https://www.facebook.com/livcchi<br />
<br />
Impreza zaczęła się śpiewająco. Chłopcy faktycznie nie mieli problemu ze znalezieniem organizatorów. Większa część plaży była wypełniona ludźmi w samych kąpielówkach i bikini. W powietrzu latały nadmuchane piłki plażowe albo dmuchane lale. Było mnóstwo stołów zapełnionych jedzeniem, a przy nich stało wiele beczek z piwem, a nawet winem. W rzędzie przenośnych, małych lodówek były pochowane w większej przewadze czyste 0,7. Każdy pił z plastikowanych kubeczków, ale to dodawało właśnie tej atmosfery, gdyby mieli zwykłe szklane kieliszki to nie byłoby to samo, a jeszcze co chwile przyjeżdżałoby pogotowie ze względu na pokaleczenia. Na jednym końcu plaży stała wielka zjeżdżalnia, a kolejka do niej była ogromna. Wszystko było za darmo więc korzystali. Zamontowane były ogromne głośniki przy stoisku DJ'a, który naprawdę niesamowicie zajmował się swoją robotą. Ewidentnie to kochał. Sasuke siedział sobie na kocu i łykał drinka, natomiast jego blond przyjaciel kręcił swoim seksownym tyłeczkiem wśród nowo poznanych ludzi. Uzumaki miał ogromną zdolność do bezproblemowego poznawania ludzi, uwielbiał być w towarzystwie, a szczególnie ludzi, którzy jak on kochali jeść, spać i <strike>rozmawiać</strike> wydzierać się. Chłopaki ze sobą nie rozmawiali zbyt dużo od tego małego nieporozumienia w pokoju odnośnie podrywania kogoś. Jedynie uzgodnili, że jeśli ktoś kogoś poderwie to żaden z nich nie będzie się w to wtrącał, ale nie przyprowadzają tego kogoś do domu. Uchiha był typem osoby, która nienawidziła, gdy ktoś - szczególnie obcy, łaził po jego terenie, a zapewne jeszcze z rana i półnagi. Ciemne oczy obserwowały wszystko i wszystkich dookoła, a jego twarz jak zwykle nic szczególnego nie wyrażała - nawet, gdy paląca w gardło wódka drażniła jego przełyk. Odłożył kubeczek i głęboko odetchnął. Już miał wstać rozprostować kości kiedy ktoś pociągnął go w dół za ramię na nowo sadzając. Zmarszczył lekko brwi zastanawiając się kto odważył się go dotknąć. Spojrzał w bok na wysokiego czerwonowłosego chłopaka o żółtych oczach, całkiem przystojnego. Uśmiechnął się on dość zadziornie i opadł tyłkiem obok bruneta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak się bawisz? - Zapytał łykając swój trunek.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uchiha uniósł brew spoglądając na obcego. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Kim ty do cholery jesteś? - Prychnął.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Przedstawiałem ci się dziesięć lat temu i mam znowu to zrobić? Uchiha sklerozę da się leczyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
Sasuke znowu prychnął podnosząc swój tyłek i już miał ruszyć, gdzieś byleby od tego kretyna, który ośmiela się go złapać, nazywać po nazwisku jakby się znali z dziesięć lat i na dodatek wmawiać mu sklerozę. Chłopakiem lekko szarpnęło przy zrobieniu kroku, obejrzał się zza ramienia na swoją dłoń, która była trzymana przez czerwonowłosego. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Zanim mnie zwyzywasz jak to masz w tendencji... - Wstał puszczając powoli dłoń bruneta. - Jestem Yosuke, mieszkam tu, a ty przejeżdżałeś tu co roku na wakacje. Poznaliśmy się dziesięć lat temu na placu zabaw. Świta Ci coś?</div>
<div style="text-align: justify;">
Czarne oczy wpatrywały się w lekko opaloną twarz, Uchiha przypomniał sobie, gdy tylko ten ujawnił swoje imię, ale w sumie nie miał mu nic do powiedzenia. Faktycznie poznali się jako dzieci, potem na wakacje jak tu bywali to Yosuke przychodził i gdzieś wybywali. Oczywiście z roku na roku byli starsi, a przez to ich zainteresowania się zmieniały więc chadzali gdzie indziej. Raz to był plac zabaw, innym razem był już to klub, a później łóżko chłopaka, w którym w sumie do niczego większego niż pocałunek nie doszło, ale Yosuke wziął to sobie do serca aż za bardzo więc Uchiha urwał z nim kontakt. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto podszedł do nich zarzucając rękę na ramiona Sasuke. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mnie zabraniasz romansować,a sam podrywasz tutejszego? - Jęknął. - Jesteś dupkiem, Uchiha!</div>
<div style="text-align: justify;">
Brunet zerknął na swojego przyjaciela kątem oka. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nikogo nie podrywam. Nawet nie wiem jak ten ktoś się nazywa. Pytał gdzie są drinki. - Rzekł odwracając się i ruszył przed siebie ciągnąc blondyna za skrawek ubrania. </div>
<div style="text-align: justify;">
Yosuke prychnął cicho pod nosem, pokiwał głową spoglądając jak Uzumaki wiesza się na Sasuke, szturcha go i popycha na boki, a na dodatek coś tam wrzeszczy jakby chłopak nie był obok, a na drugim końcu wód. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Naprawdę tak nisko upadłeś Sasuke? Naprawdę? - Prychnął cicho dopijając swojego drinka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Impreza rozkręciła się niedługo po rozpoczęciu jej. Wszyscy bawili się i rozmawiali ze sobą jakby znali się od kilku lat, a nie od kilku godzin. Uchiha robił wszystko żeby nie wpaść na byłego przyjaciela. Nie robił tego jakoś obsesyjnie, że nie może i już, po prostu starał się robić tak żeby ich drogi nie naszły na siebie. Blondyn mu w tym pomagał, bardzo często rzucał się na Sasuke w jakiejś sprawie albo go łapał i gdzieś ciągnął bo musi mu coś pokazać albo iść z nim załatwić sprawy, które nie mogą czekać zbyt długo bo się jeszcze kamienie w nerkach porobią. Grono przyjaciół Naruto powiększało się z każdym kolejnym kubeczkiem, wyglądało to trochę jakby pił za siebie i za swojego towarzysza, który pił z umiarem, a raczej nie tyle co z umiarem co pił powoli przez co nie musiał zaraz napełniać na nowo kubka alkoholem. Uchiha zasiadł sobie na kocu i się mocno skrzywił, gdy trochę ciężkie cielsko na niego gwałtownie upadło. Blade, smukłe dłonie zepchnęły z siebie opalone ciało i spojrzały na tyły złocistej czupryny. Usiadł na nowo obserwując czy jego kompan jest jeszcze żywy albo czy zaliczył zgon.<br />
- Ei, młotku? - Stuknął go lekko palcem między żebra, jednak ten nie zareagował. Zmarszczył lekko brwi i przekręcił go na plecy. Ułożył jeden palec nad jego okiem, a drugi pod i rozszerzył przyglądając się jego oku. Wyciągnął telefon i poświecił mu po źrenicy. Wszystko funkcjonowało jak trzeba.<br />
Wstał chowając telefon i schylił się po ciało przyjaciela, złapał go i wyprostował się przerzucając go przez ramię jak wór ziemniaków. Poprawił koszulkę i głęboko odetchnął rozglądając się.<br />
- Upić się chwilę po rozpoczęciu. - Zerknął na śpiącego chłopaka. - Typowe.<br />
Dopił swojego drinka i ruszył powoli między ludźmi w stronę ulicy, nie miał zamiaru go taskać do ich domu bo jednak Uzumaki ważył więcej niż na to wyglądał, a do tego waliło od niego alkoholem i papierosami przez to, że siedział w tłumie palaczy. Podszedł z nim na przystanek i położył na pustej, lekko poniszczonej ławeczce. Wychylił się w stronę postoju taksówek, ale żadnej nie było. Ciężko westchnął i usiadł na skrawku ławki obok głowy Naruto, ten przez sen włączając swój radar czegoś miękkiego podsunął się do góry i ułożył głowę na kolanach Uchihy. Brunet na niego spojrzał, pogładził go powoli po policzku, a następnie przesunął dłoń na jego włosy. Wsunął swoje długie i smukłe palce w złociste kudły przeczesując je po czym brutalnie zepchnął jego głowę z kolan na ławkę. Chłopak tylko cicho stęknął, ale nie obudził się.<br />
Sasuke zaczął się rozglądać za jakąś naklejką z numerem na taksówkę, ale nic nie było. Wsunął dłonie do kieszeni i odchylił głowę ciężko wzdychając. Nie za bardzo wiedział co robić mimo dwóch opcji. Czekać na taksówkę, która może przyjechać za godzinę albo i wcale czy może jednak wziąć Naruto i go dotaskać do domu. Przez myśl przeleciało mu zostawienie go tu - niech się uczy na błędach i pewności tego, że Uchiha mu pomoże w razie czego, ale jednak odpuścił. Usłyszał jakieś głosy więc zerknął w tamtą stronę kątem oka. Głosy stawały się wyraźniejsze i głośniejsze, a cienie coraz większe. Po chwili na przystanku zjawił się Yosuke z jakimś trochę niższym od niego brunetem. Prawdopodobnie nie zauważyli dwójki na ławce. Czerwonowłosy od razu naparł na biernego chłopaka i przywarł do jego ust biorąc się za obmacywanie go. Sasuke na nich zerknął, a następnie przewrócił oczami. Wstał i poniósł blondyna do pozycji siedzącej po czym wziął go na plecy. Żółtooki odsunął się od ust swojej dzisiejszej zdobyczy i spojrzał na dawnego przyjaciela, który poprawiał sobie tego ciągle gadającego knypka na plecach. Podszedł oblizując usta i pomógł mu podnieść trochę wyżej Naruto, który mu zjeżdżał na dół. Przy okazji przejechał dłonią po pośladku Uchihy, który od razu obrócił się przodem do niego wściekle mrużąc oczy. Ścisnął spodnie Naruto bo tylko to jako jedyne miał pod dłońmi.<br />
- Łapy przy sobie. - Ostrzegł poważnie, obrócił się i ruszył w stronę swojego domu.<br />
- Czyżbyś był aż tak zazdrosny, że nie dajesz się już dotknąć?! - Zawołał rozbawiony obejmując swoją imprezową zdobycz.<br />
Brunet prychnął pod nosem.<br />
Rano po całym domu rozniósł się głośny jęk jakby kogoś torturowali. Naruto usiadł trzymając się za głowę. Rozglądnął się i z wielką ulgą na duszy sięgnął po wodę i aspirynę, która stała na stoliku obok łóżka. Od razu połknął lek i wziął się za picie. Butelka została opróżniona błyskawicznie, głęboko odetchnął przeciągając się i wstał. Poprawił bokserki drapiąc się po tyłku, a gdy wyszedł z pokoju powoli zamrugał słysząc jakiś obcy głos. Podszedł do schodów, przykucnął zerkając w dół, ale kompletnie nie kojarzył tego głosu. Odetchnął, a następnie zszedł na dół dość cicho. Gdy był już na dole rozglądnął się i wszedł do salonu.<br />
- Sasuke? - Spojrzał na przyjaciela i tego chłopaka, z którym rozmawiał na plaży. Siedzieli obok siebie, Yosuke gładził ciemne włosy i coś mu tłumaczył. Powoli zamrugał.<br />
Uchiha odepchnął dłoń czerwonowłosego i wstał. Spojrzał na Naruto.<br />
- Co się tak gapisz? I na dodatek skradasz jak młot? - Prychnął cicho i spojrzał jak gość wstaje. - Yosuke już wychodzi.<br />
Chłopak uniósł kącik ust wstając, pokiwał głową i ich minął przejeżdżając wzrokiem po blondynie.<br />
- Naprawdę wolisz to chuchro ode mnie Sasuke? - Zakpił. - Przemyśl to i zadzwoń. - Mruknął puszczając mu oczko i wyszedł.<br />
- Kogo nazywasz chuchrem!? - Wydarł się oglądając za nim.<br />
- Nie drzyj się głąbie. - Odezwał się idąc do kuchni. Wstawił wodę na kawę i wrócił do robienia swojego śniadania.<br />
Naruto posnuł się za nim nadąsany. Nie zastanawiał się nad tym jak się tu znalazł bo to logiczne, że jego przyjaciel musiał go zabrać, ale zastanawiało go czy Yosuke tu spał, a raczej czy spał z Sasuke. Niby umówili się, że nic z tych rzeczy, ale to w końcu Uchiha i jak go weźmie to nic go nie zatrzyma i będzie się usprawiedliwiał, że to jego dom więc może robić co chce. Oczywiście usprawiedliwiałby się, gdyby mu się chciało bo przecież on nie ma obowiązku tłumaczenia się przed nikim. Usiadł na krześle krzyżując ręce na piersi. Uchiha zerknął na niego zza ramienia przyrządzając jajecznice z piętnastu jajek, w końcu jest ich dwoje - lepiej jak on zrobi dla nich dwóch niż jak Naruto na kacu weźmie się za robienie śniadania dla samego siebie.<br />
Prychnął cicho wracając do robienia. Zalał kubki z kawą i postawił na stoliku cały czas czując na sobie wzrok niebieskich oczów. Przełożył jajecznice z patelni na dwa talerze, pokroił pomidora i podał Uzumakiemu. Wrzucił wszystko do zmywarki i usiadł na przeciwko zaczynając jeść swoją porcje. Chłopak nie odpuszczał, Sasuke ciągle czuł na sobie wzrok, a nienawidził, gdy ktoś mu się przyglądał podczas jedzenia. Odłożył widelec, łokcie oparł o stół, a podbródek o splecione palce.<br />
- O chuj Ci chodzi? - Zapytał.<br />
- Mnie? O nic. - Burknął i na niego zerknął. - Po prostu mieliśmy nikogo nie przeprowadzać, ja wiem, że to twój dom i bla bla bla, ale umowa to umowa, dupku!<br />
Czarna brew drgnęła.<br />
- Masz ból dupy o to, że ja byłem w stanie kogoś przyprowadzić, a Ty nie? - Zakpił.<br />
- Wcale nie, draniu! - Warknął wstając.<br />
Uchiha na niego zerknął wracając do jedzenia.<br />
- Nie przyprowadziłem go, po tym jak padłeś przytaskałem Cię tu i poszedłem spać. Yosuke przyszedł dwadzieścia minut przed tym jak się obudziłeś. Miał sprawę. - Wyjaśnił. - A teraz przestań się na mnie gapić jakbym ci się objawił czy zmartwychwstał i daj mi zjeść.<br />
Naruto przejechał po nim wzrokiem przyglądając mu się, pokiwał głową siadając. Jednak dalej nadąsany, zaczął jeść. Nie chciał wyjść na jakiegoś zazdrośnika czy Bóg wie kogo, ale chciał to wyjaśnić. Mimo, że tamten koleś tu nie spał i nie był jakoś długo zdążył się dobrać do włosów jego przyjaciela, a ten wczoraj na plaży mówił, że nawet nie wie jak ten koleś ma na imię. Czuł, że go okłamywał albo zatajał prawdę jak to Uchiha wolał formułować, ale nie rozumiał dlaczego. Są przyjaciółmi, zawsze byli więc przecież mógł mu powiedzieć jak mu się ktoś podobał. W końcu to nie był ich pomysł na próbę zejścia się, a pana Fugaku. Odetchnął, gdy obaj skończyli jeść.<br />
Powrzucali wszystko do zmywarki, a później poszli się ogarnąć. Jeden pod prysznic, a drugi przebrać się w coś odpowiedniejszego. Koniec końców skończyli w salonie przed telewizorem, leżeli blisko siebie. Sasuke pod oparciem kanapy, a Naruto przed nim wtulając swoje plecy w jego klatkę. Teraz była godzina Naruto na władzę pilotem, ale to tylko dlatego, że teraz same durne programy leciały więc wyszłoby na to samo niezależnie od tego, który miałby w ręce berło władzy. Uchiha podpierał się na łokciu i ziewał co chwilę. Odruchowo bawił się skrawkiem koszulki opalonego chłopaka, kręcił ją na palcu, tarł między palcami, a czasami ciągnął za wystające nitki. Blondyn obrócił się na plecy i spojrzał na swojego przyjaciela. Dzieliło ich naprawdę nie wiele od siebie, głowa w przód i dotykają się wargami. Wyciągnął swoją opaloną dłoń w stronę bladej twarzy i zgarnął rzęsę z policzka. Czarne oczy spotkały się z niebieskimi oczami zaraz po tym, patrzyli na siebie chwilę po czym imprezowicz się odezwał.<br />
- Kim jest Yosuke? - Zapytał z czystej ciekawości. Nie dawało mu tu spokoju. - Na plaży mówiłeś, że nie wiesz kim jest, a w salonie wyglądało to inaczej.<br />
Sasuke ciężko westchnął.<br />
- Przyjaźniliśmy się kiedyś, o ile można to tak nazwać. - Przyznał. - Potem zerwałem z nim kontakt, zbyt dużo sobie wyobrażał. - Wzruszył lekko ramionami.<br />
- A teraz czego chce od Ciebie? - Zapytał marszcząc nos.<br />
- Tego co wcześniej. - Odpowiedział.<br />
- Czyli? - Zapytał.<br />
Uchiha spojrzał mu w oczy.<br />
- Mnie.<br />
Uzumaki kaszlnął powoli mrugając po czym wybuchł śmiechem.<br />
- Nawet nie wiesz jak to idiotycznie zabrzmiało! - Wydarł się śmiejąc, ale szybko uciszył się jękiem, gdy wylądował na ziemi.<br />
Brunet prychnął pod nosem wstając. Poprawił koszulkę, po czym odłożył pilot na ławę i spojrzał na leżącego.<br />
- Idę do sklepu. Bądź grzeczny i pilnuj domu. - Poklepał go po głowie, założył bluzę i wyszedł po drodze zgarniając reklamówkę.<br />
- Draniu nie jestem twoim psem! - Wrzasnął za nim unosząc się z podłogi.<br />
Sasuke wyszedł ze sklepu niosąc siatkę, a drugą dłoń schował w kieszeni spodni. Odchylił lekko głowę i głęboko odetchnął. Od początku wiedział, że plan jego ojca nie wypali więc uznał to za darmowe wakacje od tak sobie, liczył na trochę odpoczynku na miarę możliwości mieszkania z przyjacielem. Całkowicie zapomniał o koledze z przeszłości, nie sądził, że go spotka, a co dopiero, że tamten sobie nie odpuścił nawet trochę - wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej się stara o to czego brunet nigdy nie chciał. Nie widział siebie z Yosuke choćby dlatego, że jeden i drugi są w związku dominującymi, prędzej przegryźliby sobie tętnice nić doszli do ładu i składu. Oczywiście seks to nie wszystko, ale po prostu tego nie widział i już. Nie wiedział co by się musiało stać żeby zmienił zdanie. Jego telefon zadzwonił, wyciągnął go z kieszeni i odetchnął widząc "ojciec". Odebrał bez słowa i zaczął słuchać, zawsze tak to wyglądało kiedy Fukagu dzwonił. Zmrużył lekko oczy wsłuchując się w wypowiadane słowa. Od kiedy to osoba trzecia miała ingerować w to kogo ma pokochać? Przecież Naruto był jego kompletnym przeciwieństwem no i przyjacielem, tylko przyjacielem. Rozłączył się w połowie zdania, nie miał ochoty tego słuchać. Przez ten ciągły nacisk nawet jakby czuł się do przyjaciela zrobiłby na złość ojcu i nic by nie robił w stronę związku. Schował telefon i głęboko odetchnął. Pospacerował jeszcze trochę rozkoszując się ciszą i spokojem. Wrócił do domu jakąś godzinę później, odłożył w kuchni siatki i się rozglądnął.<br />
- Wypłoch, gdzie jesteś?<br />
- Ja ci zaraz dam wypłocha. - Prychnął urażony wchodząc do kuchni. - Co tak długo? Gwałcili cię pod monopolowym czy jak?<br />
Uchiha zerknął na niego kątem oka wypakowując napoje z reklamówki, ale nie skomentował tego. Odpuścił przypominając sobie błogą ciszę sprzed kilkunastu minut. Pochował wszystkie produkty, oparł się o blat i zaczął obierać pomarańcz. Uniósł wzrok na Uzumakiego, który podszedł do niego bliżej. Wsunął do ust kawałek pomarańczy nie spuszczając wzroku z aktualnego współlokatora.<br />
- Czego? - Zapytał przełykając.<br />
- Tak się zastanawiałem... dlaczego nie spróbujemy? - Zapytał ciekawy. - Nie mówię, że myślę o nas w ten sposób, ale.. ale no wiesz.. - Podrapał się po głowie zakłopotany.<br />
- Co konkretnie masz namyśli? - Zmarszczył lekko brwi i odłożył owoc.<br />
- Sam nie wiem. - Przeskoczył z nogi na nogę. - Że może jak.. - Zerknął na niego i urwał, machnął ręką. - Nie nic, zapomnij. To głupie.<br />
Sasuke mu się uważnie przyjrzał, złapał jego koszulkę zaciskając ją w pięść i przyciągnął do siebie wpijając się w jego wargi. Naruto jęknął cicho z zaskoczenia, ale zaraz się ogarnął i oddał pocałunek opierając dłonie o blat. Ich klatki się ze sobą stykały, pięść bruneta zacisnęła się trochę mocniej przyciągając chłopaka jeszcze bliżej siebie. Uchiha zawsze miał manie pokazywania swojej dominacji nad wszystkim i każdym. Drugą dłoń oparł o blat obok opalonej dłoni. Ich wargi współgrały ze sobą idealnie, czasami jeden musnął drugiego językiem albo zębami podgryzł dolną wargę. Brunet powoli puszczał koszulkę i zaczął przenosić się w górę nie odrywając dłoni od ciała biernego chłopaka. Przesunął ją po jego szyi i wmieszał w blond włosy, końcem lekko je ściskając, gdy znudziło mu się przeczesywanie ich. Uzumakiemu wyrwał się cichy jęk i odsunął się speszony od bladych warg przyjaciela. Obaj mieli przyśpieszone bicia serca i oddechy, pocałunek był zacięty oraz bez chwili wytchnienia. Spojrzeli na siebie uważnie, jakby badali jeden u drugiego jakąkolwiek reakcje czy będzie zgodna z tym co za chwile od siebie usłyszą.<br />
- Twój tata do mnie dzwonił i zaczął mówić o tym spróbowaniu.. - Wyznał szeptem bo na odezwanie się pełnym głosem nie miał siły.<br />
Sasuke odetchnął.<br />
- Po co się ładować w związek, Naruto? To wszystko pokomplikuje.<br />
Niebieskie oczy przyglądały mu się próbując załapać co ma namyśli.<br />
- Źle nam jest jak jest? - Zapytał. - Nigdy nie byliśmy jak zwykli przyjaciele. To dotykanie, gładzenie się, spanie w jednym wyrku. Nie potrzebuje tego bezsensownego wepchnięcia do szuflady z dopiskiem "w związku" szczególnie z powody mojego ojca. Gdyby nie on, byłoby jak jest i nigdy nie pomyślelibyśmy o nazywaniu się parą. Zresztą to idiotyczne zamknięcie się w związku i tak by u nas niczego nie zmieniło.<br />
- Więc co mu powiesz jak wrócimy?<br />
Uchiha rozczochrał mu włosy i pociągnął do za rękę do salonu.<br />
- Że to tak nie działa.</div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-37365004035427346692015-07-11T13:47:00.002+02:002015-07-11T13:47:40.161+02:00*one-shot* - Nieznane uczucie. (cz.III)<div style="text-align: justify;">
Wydaje mi się, że trochę szybko rozgrywam akcje dlatego, nie jest to ostatnia część, a przedostatnia. Nie jest najdłuższa jednak wiem, że są osoby, które czekają na jakąkolwiek notkę dlatego dodaje. Mam nadzieje, że Was nie zawiodłam tym oraz nowym pomysłem.<br />
Oczywiście jestem ciekawa, jak Wam się podoba nowy szablon? :)<br />
Nie wiem kiedy pojawi się kolejne coś, ale w razie pytań zapraszam na -> ask.fm/Livcchi<br />
<br />
- Sasuke możesz mi powiedzieć co się stało? - Zapytał Itachi dobijając się do drzwi. - Rodzice wyjechali, jesteśmy sami więc możesz mi powiedzieć. Do jasnej cholery, martwię się. </div>
<div style="text-align: justify;">
Drzwi się gwałtownie otworzyły, brunet stał w nich w bokserkach i koszulce. Minę miał pomiędzy zagubioną księżniczką, a obrażonym księciem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- To przestań. - Rzekł krótko trzaskając drzwiami i wrócił do łóżka. </div>
<div style="text-align: justify;">
Starszy Uchiha ciężko westchnął patrząc na drzwi, przejechał dłonią po twarzy. Jego młodszy braciszek od zawsze trzymał w sobie każdy problem i niby zawsze udawało mu się z nim poradzić, ale tym razem tak nie musiało być. Przez tydzień są sami i miał zamiar dowiedzieć się wszystkiego, porozmawiać z nim jak brat z bratem czy facet z facetem, a jeśli nie to pójdzie do Naruto. Czego jak czego, ale był pewny, że jego brat wczoraj odwiedził blondyna i ewidentnie coś musiało się tam zdarzyć. Odetchnął i poszedł do kuchni.</div>
<div style="text-align: justify;">
Sasuke leżał na łóżku wpatrując się w sufit, co jakąś chwilę zerkał kątem oka na dający mu znać telefon odnośnie powiadomień. Położył przedramię na twarzy zasłaniając oczy i ścisnął lekko zęby. Źle się czuł przez wczorajszy dzień tylko nie wiedział czy bardziej dlatego, że do tego wszystkiego dopuścił czy, że mu się podobało (choć nie chciał tego przed sobą przyznać) i zostawił blondyna samego jak jakiegoś śmiecia. Uchiha rzadko kiedy przejmował się uczuciami innych ludzi, a jednak tym razem coś mu nie dawało spokoju. Miał dziewczynę, nie był to nigdy związek idealny, ale było dobrze - momentami znośnie, przytoczył się taki Uzumaki i zniszczył mu cały światopogląd. Nigdy nie patrzył na siebie jak na kogoś kogo jarają męskie ciała, nigdy nikt mu się nie podobał z męskich osobników, ale z drugiej strony był bardzo wybredny jeśli chodziło o dziewczyny i zawsze czuł jakiś niedosyt. Ścisnął mocniej zęby, przecież tak nie mogło być. On, Sasuke Uchiha nie mógłby się spotykać z chłopakiem - przecież sam nim jest, a to nienaturalne. Jeśli Naruto jarało takie coś to co go to obchodzi, ale dla niego to nie było okej póki jeden z partnerów ma za dużo w spodniach, a za mało pod koszulką. Odsłonił oczy i otworzył szerzej oczy. Zerwał się do siadu.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, to chyba jakieś jaja. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wstał, zgarnął świeże ubrania i poszedł do łazienki. Gdy odświeżył się pod prysznicem i ubrał, opuścił swój pokój. Wszedł do kuchni stukając w ekran telefonu, poczuł na sobie wzrok brata i to jak perfidnie go obserwuje od dołu do góry, ale zignorował to. Schował telefon do tylnej kieszeni, wyciągnął jajka z lodówki i wziął się za robienie jajecznicy. Jego ruchy były dość szybkie i chaotyczne, rzucało się to w oczy.<br />
Itachi nie tracił go ze wzroku, wziął łyk kawy i pokiwał lekko głową.<br />
- Nic cię nie.. boli? - Zapytał ciekawy.<br />
Sasuke przestał wykonywać jakiekolwiek ruchy, przymrużył oczy na patelnie.<br />
- Co masz namyśli? - Zapytał dość ostrożnie.<br />
- No nie wiem, tylko pytam.<br />
- Mhm. - Prychnął i przełożył rozbełtane jajka na talerz, wziął sobie dwie kromki chleba i usiadł przy stole - na przeciwko brata. - Będę wdzięczny jak przestaniesz przeszywać mnie wzrokiem, czuje się jakby siedział przy stole z kimś kto planuje na mnie gwałt. - Zakpił zaczynając jeść.<br />
Długowłosy uniósł lekko brwi, dopił kawę i opuścił pomieszczenie. Nie będzie z nim rozmawiał w taki sposób, a znając swojego brata - prędzej czy później sam przyjdzie, a będzie potulny bo będzie czegoś chciał.<br />
Godzinę później Uchiha czekał przed centrum handlowym na swoją dziewczynę. Zaproponował jej spotkanie pod pretekstem, że ostatnio miał gorsze dni i chce jej to wynagrodzić więc zabiera ją na zakupy. Spojrzał na zegarek i ciężko westchnął, baby mają chyba jakiś inny, własny czas. Wstał i się rozglądnął, skrzywił się, gdy dziewczyna wyszła zza rogu i od razu go widząc na niego wskoczyła mocno się do niego lepiąc. Pogłaskał ją lekko po głowie i przywitał się z nią, ale darując sobie pocałunek na przywitanie, nie miał ochoty. Zresztą jej wargi chyba też miały większą ochotę na wargi jego kumpla niż jego. Ruszyli na starcie do sklepu z bielizną, oczywiście nie byle jakiego - to musiała być Victoria Secrets - jak chłopak proponuje to trzeba korzystać. A ku jej zdziwieniu Sasuke pierwszy raz nie kręcił nosem na pójście do sklepu z bielizną, zawsze twierdził, że jest tam za różowo, że wali tandetnymi perfumami i wszyscy się na niego gapią - prawdopodobnie dlatego, że jest jednym facetem w pomieszczeniu wypełnionym wszelkimi rodzajami bielizn, drogich bielizn. Weszli do środka, podała mu swoją torebkę i od razu pobiegła tam gdzie piszę neonowym kolorem "Nowa kolekcja", chociaż równie dobrze mogli napisać "Najdroższy dział najgorszych projektów" i wyszłoby na to samo. Chłopak głęboko odetchnął, zaczął przemieszczać się powoli po sklepie ukradkiem rozglądając się po wieszakach i manekinach. Ustał przy wieszakach z ciemniejszą, bardziej uwodzicielską i stonowaną bielizną. Rozglądnął się i wziął jeden do ręki. Przyjrzał się i drgnął, gdy poczuł jak spore piersi wtulają się w jego plecy.<br />
- Um.. kotku, wiesz, że nie lubię ciemnej i prostej bielizny. - Wydęła wargi. - Ale to miłe, że się starasz. - Cmoknęła go w policzek, wzięła tą bieliznę i ją odłożyła, a następnie pociągnęła go do tej z żywszymi kolorami, koronkami albo jakimiś fikuśnymi, które były trochę jak sam sznurek, ale co on się tam zna. - Tutaj poszukaj jakieś, w której chciałbyś mnie zobaczyć. - Szepnęła mu na ucho z uśmieszkiem i wróciła do nowej kolekcji.<br />
Ciemne oczy tylko za nią spojrzały, prychnął pod nosem i wrócił do tej ciemniejszej. Wyciągnął tą, którą oglądał. Bordowa z czarnymi elementami przy brzegach, gładka i z niewielkimi koronkowymi elementami na majtach. Spojrzał na wymiary, a potem za swoją dziewczyną, która była zbyt zajęta tym co nosi pod ubraniami niż światem dookoła. Podszedł do kasy i kupił to co wpadło mu w oko, ale kazał odesłać to do jego domu. Odetchnął i podszedł do dziewczyny.<br />
- Masz coś? - Zapytał chłodno, a gdy ona na niego spojrzała marszcząc nosek on chrząknął i cmoknął ją w głowę. - Pytam bo są jeszcze inne sklepy. - Pokiwał głową.<br />
Prychnęła rozbawiona, wzięła kilka rzeczy i poszła do przymierzalni, a on za nią.<br />
Większość dnia minęła na chodzeniu po sklepach, Sasuke kupił kilka rzeczy na boku i kazał odesłać do domu. Gdy wyszli z budynku chłopak targał wszystkie torby z rzeczami, które sobie wybrała dziewczyna, a ona jak zwykle nie oszczędzała. Pojechali prosto do jej domu. Podróż minęła w jego ciszy, a w jej nadmiernym ekscytowaniu się gdzie co ubierze i z tym co połączy.<br />
Zaraz po tym jak weszli do jej pokoju brunet odłożył wszystkie torby na ziemie i głęboko odetchnął, wszystko mieniło mu się w oczach od tych wszystkich kolorowych sklepów, a jego węch był chyba uszkodzony. Oparł się o biurko i rozglądnął po pomieszczeniu. Kiedy ostatnio tu był skończyło się na tym, że szybko wyszedł bo widział coś,a raczej kogoś kogo nie chciał podczas gry wstępnej z nią.<br />
Objął ją w pasie ręką, gdy do niego podeszła i złożyła pocałunek na jego dolnej wardze jednak od nie wziął się na odwzajemnienie. Odsunęła się lekko marszcząc brwi.<br />
- Coś nie tak? - Zapytała.<br />
- Zrywam z tobą. - Postanowił zabierając rękę z jej tali i ją minął.<br />
- Co? - Zmarszczyła brwi patrząc za nim. - Dlaczego? Przecież wszystko było dzisiaj dobrze. Aż za dobrze. Jak nigdy!<br />
Przewrócił oczami otwierając drzwi.<br />
- Widziałem ciebie i Kibe. - Prychnął. - To jeden z powodów, dla których to robię, ale jest na tyle dobry, aby nie informować cię o pozostałych. - Opuścił jej pokój, a następnie dom.<br />
Wsunął dłonie do kieszeni i ruszył powoli przed siebie. Myślał o tych wszystkich rzeczach, które kupił i odesłał do siebie do domu, miał nadzieje, że jego brat się do nich nie dorwał bo nie miał zamiaru się z tego tłumaczyć, a zwłaszcza jemu. Po drodze wstąpił do knajpki kupić sobie wielkiego burgera, zasiadł przy stoliku w kącie lokalu i zaczął zajadać. Spojrzał za okno przełykając pokarm, jego wzrok zawiesił się na blond czuprynie, którą przyuważył. Uzumaki z kimś rozmawiał, ale nie widział bo chłopak zasłaniał ciało rozmówcy jednak, gdy się przesunął zauważył chłopaka wzrostu blondyna - szatyn o żółtawych oczach, trzymał deskorolkę w ręce. Śmiali się, a ich rozmowa chyba przebiegała całkiem zgrabnie. Uchiha zmrużył lekko oczy miażdżąc w swoich dłoniach jedzenie, które przed chwilą sobie zamówił. Warknął pod nosem odkładając to i wytarł dłonie. Jakoś stracił apetyt. Wstał i opuścił knajpę, jednak zaraz się cofnął chowając za ścianką. Zaklął pod nosem, przecież nie może tak po prostu sobie wyjść bo zostanie zauważony, ale z drugiej strony co go to obchodzi - on Naruto nic, a nic nie obiecywał. Głęboko odetchnął i ruszył przed siebie, trochę szybszym krokiem, gdy mijał chłopaków przyśpieszył jeszcze bardziej. Gdy usłyszał głośno zawołane swoje imię założył kaptur i zniknął za rogiem.<br />
Po pokonaniu paru przecznic wszedł szybko do swojego domu, ściągnął buty i zgarnął wszystkie paczki, które na niego czekały na przedpokoju. Odetchnął z ulgą, że Itachi sobie darował przeglądanie i czekanie na środku z miną "tłumacz się". Wślizgnął się do pokoju, zamknął drzwi mimo, że chyba był sam bo butów jego brata nie było. Wyrzucił wszystko z paczek i toreb na łóżko. Przyjrzał się temu. Ciemna bielizna, czerwona, lekko falowana sukienka, zakolanówki z kokardkami na tyle, purpurowe stringi i kilka damskich koszulek. Otworzył swoją szafę z wmontowanym na drzwiach lustrze i rozebrał się do bokserek. Spojrzał znowu na te wszystkie rzeczy i ścisnął lekko zęby. W dalszym ciągu nie mógł w to uwierzyć. Chwycił za biustonosz, który sobie wybrał i go sprawnie założył. Spojrzał na pustkę między jego klatką, a miseczkami. Sięgnął do szuflady i chwycił za dwie zwinięte w kulki skarpety. Sprawnie wypchał miseczki i lekko się poruszał próbując poczuć się jakoś wygodniej w tym narzędziu tortur. Chyba zaczynał rozumieć tą ulgę kiedy kobieta ściąga stanik po całym dniu chodzenia w nim. Zsunął bokserki i chwycił za majtki do kompletu. Wsunął je i odetchnął. Przyjrzał się sobie w lustrze. Jakoś mu to nie pasowało. Może to nie on powinien być kobietą, a Uzumaki. W końcu widział siebie jako tego, który pcha niż jest pchany, ale z drugiej strony to Naruto się o niego starał czyli jak prawdziwy facet i pokazywał mu, że tak naprawdę mu na nim zależy, ale jeszcze tego nie wie. Zaklął pod nosem i chwycił za sukienkę. Założył ją i pogładził by ładniej się ułożyła. Spojrzał na swoje stopy, ale pokręcił głową - nie, szpilek to on nie założy. Odwrócił się tyłem do lustra i spojrzał na odbicie zza ramienia. To wszystko było cholernie nie wygodne, uwierało go i wpijało się tam gdzie na pewno nie powinno. Poza tym mimo największego rozmiaru było mu ciasno w takich majtkach. Usiadł na łóżku i przejechał dłonią po twarzy. Skoro podoba mu się facet to oznacza, że powinien być kobietą, a skoro powinien nią być to wygoda w takim ubraniu to kwestia przyzwyczajenia. Znowu zaklął pod nosem i cały zamarł, gdy drzwi do jego pokoju się otworzyły, a on poczuł na sobie wzrok.<br />
- Chyba musimy porozmawiać Sasuke. - Odezwał się przerażony Itachi. - Poważnie... porozmawiać.<br />
Sasuke przejechał dłońmi po twarzy siedząc z bratem w salonie, był już ubrany w swoje zwykłe męski ciuchy, a jego ciało było zdecydowanie za to wdzięczne. Jego starszy brat wpatrywał się w niego oczekując wyjaśnień albo czegokolwiek co pozwoliłoby mu zrozumieć dlaczego jego BRAT miał na sobie damską bieliznę i sukienkę, a o pozostałych ubraniach leżących na łóżku nawet nie chciał myśleć. Jednak ciemnooki milczał rozdrabniając łyżeczką cukier w cukierniczce. Nie czul potrzeby się tłumaczyć, był zażenowany i wiedział, że jego brat tego nie zrozumie tym bardziej, że on sam tego nie rozumiał, przynajmniej nie na tyle bo o tym rozmawiać.<br />
- Albo mi powiesz o co chodzi albo jadę do Naruto się dowiedzieć. - Rzekł poważnie.<br />
- A co on ma do tego?! - Uniósł się marszcząc brwi.<br />
- Nie wiem, liczę, że dowiem się od ciebie, ale skoro nie to będę musiał się dowiedzieć od osób trzecich. - Odrzekł spokojnie.<br />
- On nie ma nic do tego. - Wywarczał pod nosem.<br />
- Całowaliście się, potem byłeś u niego, a teraz odwalasz takie coś! - Zawołał rozkładając ręce.<br />
- To ON całował MNIE, a nie na odwrót. - Zauważył mrużąc oczy. - To, że on jest nienormalny i całuje faceta będąc facetem to inna sprawa. Ze mną wszystko w porządku. - Prychnął.<br />
Itachi pokiwał głową.<br />
- A więc tu chodzi o normalność, tak? - Westchnął. - Naruto jest normalny nawet jeśli całuje faceta będąc nim.<br />
Sasuke drgnęła brew.<br />
- Chyba sobie ze mnie kpisz. - Prychnął wstając. - To nie jest normalne!<br />
- I dlatego usiłujesz zrobić z siebie kobietę? - Patrzył na niego spokojnie. - Żeby było ci lżej na duszy, że podoba ci się chłopak?<br />
Młodszy Uchiha warknął.<br />
- Nie będę z tobą o tym rozmawiał. - Opuścił kuchnie kierując się do łazienki, jedyne czego teraz potrzebuje to prysznic, najlepiej zimny.<br />
Gdy Itachi wsłuchał się, że jego braciszek jest już pod prysznicem sięgnął po telefon, w którym Uzumaki zapisał mu swój numer podczas ostatniego obiadu i zadzwonił.<br />
- Naruto? - Zapytał i odetchnął zerkając w stronę łazienki. - Powinieneś nas odwiedzić. </div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-36490477867097883732015-05-21T13:54:00.000+02:002015-05-21T13:54:17.772+02:00*One-shot* - Nieznane uczucie. (cz.II) <div style="text-align: justify;">
Przepraszam, że tyle nic nie dodawałam.<br />
Mentalnie dziękuje pisarzom J.Greenowi oraz D.Levithanowi za napisanie cudownej książki o gejach, która sprawiła, że moja wena powróciła i sprawiła, że w końcu skończyłam część drugą Nieznanego uczucia.<br />
Zapraszam do czytania:<br />
<br />
Sasuke siedział przy stole i patrzył z kamienną twarzą, ale mordem w oczach na blondyna, który zajadał się daniem przygotowanym przez Mikoto. Zachwalał ją tak, że nawet jej mąż zaczął na niego patrzeć identycznym spojrzeniem co Sasuke. Jedynie Itachi jadł z uśmiechem pod nosem, cieszył się, że jego młodszy braciszek znalazł sobie jakiegoś fajnego przyjaciela, nie żeby miał coś do tamtych jego przyjaciół jednak nie przepadał jak przychodzili do nich, czuł po prostu, że zadają się z Sasuke tylko dlatego, że jest przy kasie i może im coś kupić albo postawić. A o dziewczynie swojego brata to już wolał się nie wypowiadać bo to nie on ma być szczęśliwy tylko brunet. Mikoto wstała od stołu chichocząc pod nosem, zdążyła polubić Naruto i to bardzo, a to, że jej mąż ma odmienną opinie to inna sprawa. Fogaku prychnął cicho, wstał i odszedł od stołu.<br />
- Mikoto, wychodzę na zebranie. - Poinformował idąc ubrać buty. Kobieta wyjrzała z kuchni z delikatnym, ale przepięknym uśmiechem i skinęła głową. Zajrzał kątem oka do jadalni i zerknął na niebieskookiego, który niesamowicie się darł co go lekko denerwowało, na swojego starszego syna, który rozmawiał z uśmiechem z gościem, a następnie spojrzał na swojego młodszego syna, któremu na chwile uniósł się kącik ust. Uśmiechnął się lekko, odetchnął i wyszedł z domu.<br />
Po obiedzie przyszedł czas na deser jednak Mikoto zostawiła chłopców samych, w końcu co kobieta, a na dodatek matka dwójki z nich będzie im przeszkadzać? Długowłosy siedział i śmiał się rozmawiając z blondynem natomiast Sasuke siedział i przyglądał się im uważnie. Prychnął cicho i pokręcił lekko głową na co obydwaj na niego spojrzeli pytająco.<br />
- Sasuke mógłbyś być milszy w obecności swojego przyjaciela. - Powiedział spokojnie Itachi.<br />
- To nie jest mój przyjaciel. - Prychnął wstając, wsunął dłonie do kieszeni i spojrzał na blondyna. - Myślę, że powinieneś już iść do domu, ćwoku.<br />
Naruto powoli zamrugał, kaszlnął i skinął lekko głową. Wstał i spojrzał na Itachiego, uśmiechnął się.<br />
- Miło było cię poznać, Itachi. - Skłonił się lekko. - Przekaż swojej mamie, że gotuje niesamowicie.<br />
Itachi się zaśmiał, wstał i pokiwał głową.<br />
- Przekażę. - Zapewnił.<br />
Krótkowłosy przewrócił oczami, złapał swojego gościa za rękaw i wyciągnął go z jadali aż do drzwi wyjściowych. Podsunął stopą jego buty i oparł się o ścianę. Wolał mieć pewność, że na pewno sobie stąd pójdzie. Obserwował każdy jego ruch uważnie i lekko mrużąc oczy. Kątem oka ujrzał swojego brata, który stał w drzwiach jadalni i kręcił lekko głową, a następnie jak znika idąc do swojego pokoju. Cicho, ale głęboko odetchnął i spojrzał na chłopaka, którego już tu nie powinno być, a mimo to dalej tu stoi bardzo blisko niego. Uchiha zmarszczył brwi, złapał go za ramiona i od siebie odepchnął jednak Naruto złapał go za nadgarstki lekko się rumieniąc i przycisnął ciało wyższego od siebie chłopaka do ściany. Ciemne oczy patrzyły na niego niezrozumiale. Blondyn wpatrywał się w niego w tym samym czasie zbierał w sobie odwagę, a gdy już ją zebrał przysunął się i dotknął swoimi wargami warg Sasuke. Gdy poczuł jak chłopaka wryło rozchylił lekko swoje usta i ucałował delikatnie jego dolną wargę. Przeniósł swoje dłonie na jego szyje wczuwając się bardziej w pocałunek, który nie był odwzajemnionym pocałunkiem. Ciemnooki spojrzał na opuszczone powieki chłopaka, zmrużył wściekle oczy i go od siebie odepchnął, sprawnie otworzył drzwi i wyrzucił swojego gościa za nim trzaskając. Naruto oblizał usta, uśmiechnął się szeroko i poszedł w swoją stronę, natomiast blady chłopak oparł się o drzwi i dotknął swoich warg opuszkami palców. Patrzył chwilę w jeden punkt zmyślony jednak zaraz uniósł wzrok na swojego starszego brata, który stał tam już kilka chwil. Młodszy Uchiha warknął cicho i poszedł do swojego pokoju ignorując typowe "Chcesz porozmawiać?".<br />
Wszedł do pokoju i opadł na swoje łóżko, przejechał dłońmi po twarzy i warknął wściekle. Nie mógł pojąć jak ten kretyn śmiał tu przychodzić, jeść u niego obiad, gawędzić w najlepsze z jego rodziną i jeszcze go całować. Spojrzał na swój wibrujący telefon, na którym wyświetlone było imię jego dziewczyny, a na pasku powiadomień jedenaście nieodebranych połączeń. Ciężko westchnął, odrzucił połączenie i wyłączył telefon odkładając go na bok. Teraz to on potrzebował świętego spokoju, a nie wypytywania dlaczego łaskawie nie odebrał telefonu kiedy księżna dzwoniła. Spojrzał na sufit. Nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Próbował zrozumieć też dlaczego od razu nie odepchnął do siebie chłopaka tylko stał i dawał mu się całować. Odruchowo dotknął swoich warg i pogładził jej palcami. Ścisnął lekko zęby i założył ręce za głowę. Poza tym odzywała się też jego urażona dumna no bo to on w końcu został przytrzymany i pocałowany, a powinno być na odwrót - oczywiście, gdyby Naruto nie był chłopakiem. Co jak co, ale Uchiha był pewny swojej orientacji i szczerze powiedziawszy denerwowały go nawet głupie podteksty gejowskie, które czasami jego kumple po pijaku potrafili walnąć. Homofobem może to nie był i w sumie nie obchodziło go kto z kim jest bo on do łóżka nikomu nie zaglądał, inna sprawa kiedy ktoś mu się wpycha do łóżka, a szczególnie, gdy ta osoba jest tej samej płci co on. Spojrzał na drzwi, po czym ujrzał w nich Itachiego.<br />
- Nie mam nastroju. - Oznajmił na wstępie.<br />
- Sasuke.. - Westchnął i zamknął za sobą drzwi, podszedł i usiadł na łóżku. - Jesteś moim młodszym braciszkiem i wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko. - Patrzył na niego. - Nawet to, że jesteś gejem.<br />
Chłopak otworzył szeroko oczy i zerwał się do siadu.<br />
- Nie jestem żadnym gejem! - Warknął. - To ten koleś się do mnie dowalił i to on mnie pocałował, a gdybyś nie zauważył to go odepchnąłem i wywaliłem z domu. - Prychnął.<br />
Starszy chłopak patrzył spokojnie na niego. W sumie to nie za bardzo wiedział jakby mógł mu pomóc i przy okazji nie wkurzyć go bardziej. Westchnął i wstał z uniesionymi rękami.<br />
- W razie czego jestem u siebie. - Powiedział ruszając do drzwi, a gdy już w nich stanął obejrzał się na młodszego od siebie chłopaka. - Zawsze możesz na mnie liczyć, Sasuke. - Po tych słowach wyszedł i udał się do swojego pokoju.<br />
Uchiha ciężko westchnął i opadł na łóżku, przejechał dłońmi po twarzy, a pod nosem rzucił kilka przekleństw. Pierwszy raz był w takiej sytuacji. Z jednej strony był pewny, że jest heteroseksualny jednak z drugiej strony jakoś nie wyobrażał sobie żeby chłopak na niego tak namiętnie nie wyczekiwał pod szkołą. Spojrzał za okno, głęboko odetchnął i wstał. Sięgnął po swoją czarną bluzę z kapturem, ubrał ją i zapiął do połowy. Nałożył kaptur na głowę i wyszedł ze swojego pokoju, a następnie domu.<br />
- Ktoś tu dzisiaj nie wróci na noc do domu.. - Zagwizdał długowłosy chłopak i zniknął za drzwiami od swojej sypialni.<br />
Sasuke wsunął dłonie do kieszeni i ruszył szybkim krokiem przed siebie. Szedł przez miasto ukradkiem się rozglądając nie będąc pewnym dokładnie za czym, a raczej za kim. Nie zależało mu czy coś, on po prostu chciał coś sprawdzić, chciał się przekonać czy tak jest jak zaczęło mu się wydawać. Gdy ujrzał swojego najlepszego kumpla Kibe i swoją dziewczyną schował się w uliczce i ukradkiem spojrzał w ich stronę. Dziewczyna płakała, a chłopak chyba ją pocieszał. Przytulił ją, a następnie pogładził po głowie. Uchiha uniósł lekko brwi, gdy usta dwójki się ze sobą złączyły. Założył kaptur na głowę i ostrożnie wyszedł z uliczki idąc w drugą stronę niż stała para. Nie zabolało go to, a wkurzyło bo nie spotkał się z nimi, nie odebrał od kilku dni, a oni już do siebie lgną. Zaczynał się przekonywać do tego co mówił jego brat o nich, pokręcił lekko głową.<br />
Chłopak łaził po mieście, później znalazł sobie jakiś murek w odosobnionym miejscu i siedział aż się ściemniło. Wstał, głęboko odetchnął miażdżąc w dłoni pustą puszkę po piwie i wyrzucił ją do śmietnika. Wsunął dłonie do kieszeni i ruszył powoli w stronę domu, przechodząc przez jakąś dzielnicę, w której był pierwszy raz, ale uznał to za skróty. Zatrzymał się i obrócił głowę w prawo. Jego wzrok spoczął na domku, a raczej na balkonie, na której były powieszone ubrania identyczne, w których widział swojego prześladowce. Obrócił się przodem i położył dłoń na klamce od bramki. Niepewnie na nią nacisną i wszedł na teren posiadłości. Podszedł pod drzwi wejściowe i już miał zadzwonić dzwonkiem kiedy wrota się przed nim otworzyły dość gwałtownie, a w nich ustał wyszczerzony blondyn. Sasuke kaszlnął i cofnął się po krok do tyłu. To było dość psychiczne.<br />
- Wejdziesz? - Zapytał wesoło.<br />
Sasuke zmierzył go wzrokiem zastanawiając się czy to aby na pewno dobry pomysł. Skinął sztywno głową i wszedł do środka. Głęboko odetchnął słysząc dźwięk zamykających się za nim drzwi. Rozglądnął się, cóż.. chłopak mieszkał dość skromnie i nie miał pojęcia czym jest porządek. Ściągnął buty i wszedł w głąb zawalonego domu wszystkim czym się tylko da: jedzenie, ubrania, książki,papierki.<br />
Obejrzał się kątem oka na blondyna, a ten z wyszczerzem wskazał mu schody. Skinął głową i poszedł na górę, a następnie za wskazówką do pokoju chłopaka. Usiadł na łóżku i spojrzał na Naruto, który nogą pchał kupkę ubrać pod swoje zawalone opakowaniami po ramen, biurko. Uchiha pokręcił lekko głową, nie był za cholerę przyzwyczajony do takiego burdelu, nie potrafiłby się skupić i nawet teraz nie mógł nawet pozbierać myśli w jedną, sensowną całość. Nie jest wymagający względem porządku, że można z ziemi jeść, ale chociaż trochę ładu i składu. Był przekonany, że te ubrania, które właśnie znalazły się pod biurkiem były wymieszane: brudne, czyste, zdatne to noszenia, gdy psiknie się dezodorantem.<br />
- Nie spodziewałem się. - Przyznał wesoło blondynek.<br />
- Ja też nie. - Zripostował pod nosem i zerknął kątem oka w stronę okna. - Masz może coś do picia?<br />
- Jasne. - Podrapał się po głowie. - Piwo czy cola?<br />
Ciemne oko na niego zerknęło. Nie mógł zrozumieć jak to możliwe, że ten chłopak jeszcze żyje albo nie jest otyłą osobą ważącą sto sześćdziesiąt kilo przy takim żywieniu się. Ramen, cola, ramen, frytki, piwo, ramen i pewnie jeszcze jakieś czipsy.<br />
- Piwo jest okej. - Rzekł.<br />
Naruto znikł za drzwiami, wyszedł jak na skrzydłach. Był szczęśliwy odwiedzinami. Po chwili wrócił z sześciopakiem ulubionego piwa czarnuszka.<br />
- Rozumiem, że to czysty przypadek, że trzymasz w lodówce MOJE ulubione piwo? - Pokiwał głową sięgając po puszkę.<br />
- To twoje ulubione? - Zatrzepotał niewinnie rzęsami i opadł obok również biorąc sobie puszkę.<br />
Otworzyli je w tym samym momencie przez co "pssst" było dużo głośniejsze i jeszcze bardziej się odbiło po pokoju zajmując tą ciszę. Sasuke przesunął delikatnie w przeciwną stronę do siedzącego bardzo blisko niego chłopaka, jednak opalona dłoń spoczęła na jego kolanie przytrzymując go. Ciemne brwi się zmarszczyły, a czarne oczy spojrzały w głąb niebieskich niezrozumiale.<br />
- Skoro już przyszedłeś to..<br />
- To niby co? - Prychnął odpychając jego rękę, a następnie wstał.<br />
Lazurowe oczy spojrzały na niego z dołu, na ułamek sekundy zbite z tropu, ale zaraz to minęło i zjechał wzrokiem powoli po jego klatce, brzuchu.. kroczu.<br />
- Nie masz się czego bać.. - Zapewnił z uśmiechem. - w końcu po coś tu przyszedłeś i temu nie zaprzeczysz.<br />
Uchiha patrzył na niego z góry, pełen skupienia, ale też wątpliwości. Owszem nie mógł zaprzeczyć, że po coś tu przyszedł, ale nie mógł też potwierdzić, że po coś konkretnego. On sam nie wiedział co tu robi i jak to się w ogóle stało, że jest w tym pomieszczeniu, w TYM domu.<br />
- Nie boję się. - Prychnął cicho. - Przeszedłem tu owszem, ale nawet nie wiem po co. To nie ma znaczenia.<br />
Naruto wstał z rozbawionym uśmieszkiem, odstawił swoją puszkę na stolik i ustał przed wyższym od siebie chłopakiem na tyle blisko, że na bladej twarzy pojawił się lekki grymas.<br />
- Skoro nie wiesz po co tu przyszedłeś to ja ci powiem. - Pogładził powoli od jego ramienia do dłoni, dokładnie ją pogładził i wysunął z niej jego puszkę, postawił ją obok swojej. - Jeśli ktoś przychodzi do kogoś "bez powodu" to przychodzi na seks. - Wyszeptał z ładnym uśmiechem, musnął wargami delikatnie jego brodę.<br />
Sasuke stał bez ruchu wpatrując się w blondyna. Nie odzywał się, nie reagował. W jego głowie wszystko powoli się układało. Na pewno nie przyszedł na seks, po pierwsze seks dwóch facetów jest obrzydliwy, a po drugie on nie jest dziwką żeby wskakiwać z kimkolwiek do wyra po kilku dniach znajomości, a nawet NIEznajomości. Nic o nim nie wiedział, może to jakiś psychol, który ma fetysz do duszenia swoich ofiar, a następnie z ich wnętrzności robienie zupek, które mogą być ramen w jego wersji. Pokręcił delikatnie głową, to absurdalne. Ten chłopak jest umysłowo jeszcze dzieciakiem, niewyżytym, prześladowczym dzieciakiem. Nie chodziło mu o seks, a przynajmniej go nie planował nawet przez chwilę, ale chciał coś sprawdzić i skoro tu już jest, skoro jego dziewczyna(już była dziewczyna) zabawia się z jego najlepszym przyjacielem(już byłym najlepszym przyjacielem) to co mu szkodzi. W razie czego i tak nikt nie uwierzy takiemu młotkowi więc jego dumna na tym nie straci.<br />
Spojrzał na jego wargi, powoli i dość ostrożnie. Jeśli ktoś chce kogoś pocałować patrzy na jego usta, a jeśli na druga osoba też chce pocałunku to, gdy tylko dostrzeże gdzie jest jego wzrok od razu atakuje wargami. Tak właśnie się stało, opalona dłoń spoczęła na jego policzki, a miękkie wargi od razu zaczęły się zapoznawać z tymi bardziej twardymi i bladymi wargami. Ciemne oczy przez krótką chwilę wpatrywały się w powieki i zadowoloną, gładką twarz po czym same zostały zasłonięte powiekami, a wargi oraz szczęka Uchihy zaczęła pracować oddając pocałunek. Choć pierwszy raz nie wiedział co zrobić z własnymi rękami to intuicyjnie jedną wmieszał w złote włosy,a drugą ułożył na szyi. Ich ciała przywarły do siebie bliżej, po czym obydwoje opadli miękko na materac z winy oczywiście Naruto, który naparł mocniej na nieprzygotowane na to ciało Sasuke. Czarnuszek w pół leżał, a w pół siedział opierając się głową i łopatkami o ścianę, natomiast jego prześladowca siedział mu na kolanach opierając dłonie obok głowy kochanka. Pocałunek z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej namiętny, nie wyglądało na to by, któryś chciał go przerwać. Obydwaj bardzo dobrze i sprawnie całowali, mieli wyczucie i zgrywali się ze sobą całkiem nieźle jak na pierwszy raz.<br />
Opalone dłonie zsunęły się w dół gładząc tors chłopaka przez koszulkę, a następnie wsunęły się pod nią. Czuł jak ciało się napina po jego opuszkami palców, ale skoro pocałunek nie został przerwany to on też nie będzie przerywał tego co mu się podoba, zwłaszcza, że nie słyszy żadnych sprzeciwów. Po chwili jednak czarnuszek zadecydował przerwać pocałunek by złapać głębszy oddech. Patrzyli sobie w oczy szybko i głęboko oddychając. Ich klatki unosiły się i opadały, a wargi zostały rozchylone jakby przygotowywały się do kolejnego pocałunku. Gdy miał on nastąpić Uchiha przekręcił głowę w bok nie przyjmując go, jednak blondyn nic sobie z tego specjalnie nie zrobił. Ucałował go w policzek, a następnie powoli zaczął się przemieszczać wargami po jego szczęce, szyi, okolicach ucha. Dłonią cały czas powoli gładził napięte mięśnie brzucha.<br />
- Na..ruto. - Kaszlnął, położył mu dłonie na ramionach i odsunął go na długość ręki. - Nie będę się z tobą pieprzył.<br />
- Nie będziesz? - Powoli zamrugał wysunąwszy dłonie spod jego koszulki.<br />
- Nie. - Posadził go obok i wstał, poprawił swoją koszulkę.<br />
- Podobało Ci się! - Zawołał nie rozumiejąc o co mu teraz chodzi.<br />
Sasuke chrząknął cicho.<br />
- To bez znaczenia.<br />
- To po jakąś cholerę to zrobiłeś?! - Zawołał ze łzami w oczach.<br />
- Chciałem coś sprawdzić.. - Powiedział otwierając drzwi. - chciałem tylko coś sprawdzić.. - Powtórzył, a następnie wyszedł z pokoju, zszedł pospiesznie na dół i opuścił dom słysząc za sobą tylko głośny szloch i swoje imię. </div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-3528552201236492742015-03-13T17:16:00.000+01:002015-03-13T17:22:52.350+01:00Wywiad + informacja.<br />
<div style="text-align: justify;">
• Wiem, wiem.. dawno mnie to nie było, tzn. codziennie tu jestem, ale niczego ode mnie nie ma. </div>
<div style="text-align: justify;">
Otóż jak wiecie bądź nie wiecie aktualnie jestem w ostatniej klasie gimnazjum i Ci, którzy już to przeżyli zapewne mnie rozumieją - brak czasu na cokolwiek. Codziennie wracam ze szkoły zasypana mnóstwem zadań, testów i takich tam, na dodatek lektury, sprawdziany, kartkówki, dodatkowe spotkania w szkole.. maskara jednym słowem.<br />
Mam totalny mętlik teraz dlatego nawet jak znajdę czas kiedy mogłabym coś napisać to przez to wszystko co mam teraz w głowie nie mam weny ani pomysłu, jeszcze w połowie opowiadania zaczęłabym Wam opisywać definicje graniastosłupa albo napisałabym Wam charakterystykę głównego bohatera mojej lektury.<br />
Mam egzaminy pod koniec kwietnia i oczywiście, że postaram się jednak coś napisać do tego czasu i dodać, ale jeśli by się nie udało to proszę Was o cierpliwość, wyrozumiałość i byście zostali ze mną, z moim blogiem. Bez Was, moich czytelników ten blog nie ma sensu - oczywiście piszę też dla siebie, ale bez czytelników mogę równie dobrze pisać sobie w zeszycie na kolanku. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
• Jakieś trzy tygodnie temu albo jakoś tak przeprowadzano ze mną wywiad na blogu gdzie są wywiady z autorami. Ronny zadała mi kilka pytań, dotyczących mnie, historii bloga bądź samego mojego bloga. Jeśli ktoś byłby z Was zainteresowany to gorąco zapraszam do czytania i komentowania: <a href="http://wywiady-z-autorami-blogow-mangiianime.blogspot.com/2015/03/wywiad-z-liv-cchi.html?showComment=1426262225711#c8949041022428042433" target="_blank"><span style="color: blue;">http://wywiady-z-autorami-blogow-mangiianime.blogspot.com/2015/03/wywiad-z-liv-cchi.html?showComment=1426262225711#c8949041022428042433</span></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
• Ostatnio sobie pomyślałam też, że żebyście mieli ze mną jakiś kontakt czy cokolwiek nim coś napiszę i dodam możecie w komentarzu zadać pytania do mnie o mnie bądź o czymś innym co Was interesuje z mojej strony, a jak będzie chociaż kilka pytań zrobię taki mały wpis z pytaniami i odpowiedziami - ale to zależy od Was, to tylko moja propozycja.<br />
• W razie czego możecie mnie znaleźć na: <a href="http://ask.fm/Livcchi" target="_blank"><span style="color: blue;">http://ask.fm/Livcchi</span></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Przepraszam, dziękuje i pozdrawiam.~♥ </div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-53709739169297150312015-01-30T16:49:00.000+01:002015-01-30T16:49:45.534+01:00*one-shot* - To tak nie działa.. (cz.2)<br />
<div style="text-align: justify;">
Cześć wszystkim!</div>
<div style="text-align: justify;">
Rany, rany brak internetu, a tu nowi czytelnicy, tyle nowych komentarzy - jesteście wspaniali.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Otóż internetu dalej nie mam, ale wzięłam laptopa do przyjaciółki żeby dodać tyle ile napisałam. Chciałam żeby ten one-shot miał dwie części, ale nie wiem kiedy będę miała internet i w tym możliwość dodania - dlatego stwierdziłam, że dodam dla Was ten krótki fragment jako drugą część żeby dodać cokolwiek, a kolejna część pojawi się, gdy napiszę wystarczającą ilość i będę w posiadaniu internetu. Mam nadzieje, że mi wybaczycie, zrozumiecie i, że to wszystko Was chociaż troszeczkę zadowoli. Zapraszam:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy Naruto zaczął się budzić jego przyjaciela nie było już w łóżku czy też pokoju. Chłopak zaczął sobie mamrotać coś pod nosem przeciągając się, a następnie uniósł się na łokciach i zaczął się rozglądać niemrawo. Tak też sądził, że obudzi się sam. Głęboko odetchnął, chwilę sobie jeszcze leżał po czym wstał przeciągając się, tak - zdecydowanie to łóżko było najwygodniejszym łóżkiem w całym tym domu. Jego dłoń opadła niedbale na pośladek niechlujnie się po nim drapiąc i poprawiając swoje bokserki. Ziewnął i próbując wejść do łazienki nacisnął na klamkę, ale była ona zamknięta prawdopodobnie na klucz. Wydął wargi i zaczął obrażać swojego egoistycznego kumpla pod nosem, wyszedł z pokoju i się rozglądnął. Odnalazłszy łazienkę wszedł do niej, odlał się i nawet nie myjąc po sobie rąk wyszedł z niej i zszedł na dół cały czas rozglądając się. W domu było strasznie cicho i mimo, że Sasuke był typem cichego człowieka i potrafił robić wszystko tak, że nawet mysz by się nie zorientowała, że została złapana za ogon, to i tak było zbyt cicho. Może się obraził za to wepchanie się do jego łóżka, wsiadł w samochód i sobie odjechał zostawiając go samego, co raczej byłoby mało prawdopodobne bo kto by zostawił Uzumakiego w takim domu? Nikt mający chociaż odrobinę rozumu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wyszczerzył się szeroko widząc swojego przyjaciela, który stał w kuchni przy blacie i chyba robił ciasto na naleśniki, Naruto czmychnął do kuchni i objął czarnuszka od tyłu. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dzień dobry kochanie. - Mruknął i złożył mu pocałunek na policzku, po czym się zaśmiał i odsunął opadając tyłkiem na krzesło przy stole. </div>
<div style="text-align: justify;">
Sasuke zerknął na niego kątem oka cicho prychając pod nosem i zaczął równomiernie przelewać chochelką jeszcze wodniste ciasto na rozgrzaną patelnie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po zjedzeniu wybornych naleśników przyrządzonych przez Uchihe, chłopcy wzięli i się ogarnęli żeby móc wyjść do ludzi. Byli na tym wyjeździe w konkretnym celu założonym odgórnie przez Fugaku aczkolwiek dla nich ten pomysł był absurdalny więc uznali to za wakacje, odpoczynek od odpowiedzialności za młodsze rodzeństwo i za czas na porządne chlanie bez późniejszych, zbędnych kazań na temat tego, że zrujnują sobie cały życie po jednej popijawie. Uważali zgodnie ze sobą, że przecież nie da się zakochać w kimś kogo zna się od brzdąca. Obydwoje byli świadkami wielu przypadków jakie im się trafiły, zaczynając od naburmuszonej miny, gdy poduszka zrobiła się pełna, poprzez zwymiotowanie na własne dłonie i wytarcie ich o nową koszulkę, a kończąc na dziwnych czy paskudnych nawykach jakie mieli. Poza tym no zdarzyło im się trochę więcej wypić więc mówili sobie rzeczy, o których ukochana osoba nie powinna wiedzieć i prawdopodobnie nawet nie chciałaby słyszeć o tym bo mogłoby się to źle skończyć dla obydwóch stron. Byli dla siebie jak bracia, a nie jak para więc nawet o tym nie myśleli, a przynajmniej nie ogłaszali tych myśli na głos. </div>
<div style="text-align: justify;">
Szli obok siebie w stronę miasta, ale obydwoje milczeli zachowując swoje myśli tylko dla siebie. Naruto zawsze sypiał całą noc i nigdy się nie przebudzał, natomiast Sasuke nie miał takiego szczęścia i zdarzało mu się co jakiś czas budzić się w nocy żeby za chwile móc iść spać dalej. Tej nocy właśnie zdarzyło mu się przebudzić - trudno stwierdzić czy to odgórnie czy przez mamrotającego przez sen blondaska, który spał wtulony w Sasuke, nogę miał zarzuconą na jego biodrze, a rękę ułożoną w poprzek torsu. Ciemnooki nie oznajmij mu podczas śniadania jak Naruto się do niego lepił nocą i miał zamiar to zatrzymać dla siebie, w końcu spali i nie byli świadomi tego co się dzieje z ich ciałami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- O czym tak rozmyślasz? - Zapytał blondyn kopiąc sobie kamyczek, szedł z rękami w kieszeni, ale patrzył na zamyślonego kumpla. - Spaliśmy w jednym łóżku,a ty już chodzisz z głową w chmurach? - Zachichotał. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wal się ofermo. - Prychnął Sasuke unosząc lekko kącik ust. - Myślę jaka powinna być najbardziej odpowiednia chwila do zrzucenia cię z klifu. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ta..? - Przeciągnął kiwając głową. - A ja myślę, że ty powinieneś myśleć o tym co zrobić mi dzisiaj na obiad albo o jutrzejszym śniadaniu do łóżka, a nie o jakiś pierdołach. - Wyszczerzył się zakładając ręce za głowę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Uchiha uznał, że nie będzie ciągnął tej jakże to bezsensownej wymiany zdań tym bardziej, że dotarł do niego fakt, że gdyby zabił swojego kumpla ten nawiedzałby go do końca życia nie ważne, gdzie Sasuke by uciekł więc nigdy by się od niego nie uwolnił, a póki Uzumaki żyje - ma taką szanse. </div>
<div style="text-align: justify;">
Już mieli wchodzić do sklepu kiedy blondyn złapał za skrawek ciemnej koszulki przyjaciela i pociągnął go w stronę słupa, na którym wisiała jakaś kartka A4, całkiem fajnie zaprojektowana i rzucająca się w oczy. Obydwoje się przyjrzeli podchodząc do słupa. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span class="Apple-tab-span" style="white-space: pre;"> </span>IMPREZA NA PLAŻY!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Już w tą sobotę odbędzie się największa impreza na naszej pięknej plaży! Wstęp wolny, każdy może przyjść i przyprowadzić nawet swoją babcie (pod warunkiem, że kobieta lubi zaszaleć i nie boi się wypić trochę więcej). Najmilej widziane osoby potrafiące się bawić z innymi i trochę powydurniać!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Alkohol*, trawka, balony z helem, seksowne panienki i dużo innych atrakcji!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Zabawa zaczyna się o godzinie 18, a konkretne miejsce.. NA PEWNO NAS ZAUWAŻYCIE.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">DO ZOBACZENIA W STROJU KĄPIELOWYM!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">*każdy przynosi własny alkohol żeby nam nie zabrakło. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Oj Sasuke, Sasuke.. - Pokręcił głową. - Nie możesz tam iść.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A to niby dlaczego? - Uniósł brew i spojrzał na niego niezrozumiale. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie umiesz czytać? - Zapytał przysuwając palec do jednej z linijek i głośno przeczytał - "najmilej widziane osoby potrafiące się bawić z innymi i trochę powydurniać", równie dobrze mogli napisać "zaproszony każdy poza Sasuke". - Zażartował chichocząc i jęknął, gdy oberwał w tył głowy. Podbiegł do czarnuszka, gdy ten ruszył do sklepu, do którego cały czas zmierzali. - Oj Sasuke, nie złość się! Po prostu martwię się żeby nie było Ci głupio, że babcia będzie latać zjarana w samym staniku, a ty będziesz siedział jakbyś miał kija w dupie i warczał na każdego!</div>
<div style="text-align: justify;">
Uchiha spojrzał na niego tylko wzrokiem potępienia więc od razu zamilkł próbując się nie śmiać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy kupili wszystko co potrzeba do uzupełnienia lodówki i zadowolenia ich nigdy niezadowolonych żołądków ruszyli do domu niosąc dość spore reklamówki. Omawiali tą imprezę, Naruto naprawdę się na nią nakręcił. Zawsze chciał iść na imprezę na plaży, tak żeby było ogromne ognisko, przy którym będzie mógł się namiętnie kochać z nowo poznanym przystojniakiem, podczas, gdy inni będą zgonować gdzie się tylko da. Blondyn był typem romantyka i to wszystko przez filmy o szczęśliwej, i pięknej gejowskiej miłości, która wygrywa zawsze z każdym oraz ze wszystkim. Pomyślał sobie, że skoro mają odpocząć od życia codziennego to co mu zaszkodzi jakiś mały wakacyjny romansik z być może jakimś ratownikiem albo napalonym na niego bad boy'em, tym bardziej, że Uchiha też jest tego zdania co on - ten wyjazd to ich wakacje, ich odpoczynek, a nie próba zakochania się w sobie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy tylko weszli do domu poleźli od razu do kuchni i wrzucili większość zakupów do lodówki, a na honorowej, najwyższej półce wyłożyli kilka butelek 0,7. </div>
<div style="text-align: justify;">
W prawdzie brunet nie pomyślał nawet o romansiku czy o poznaniu kogoś interesującego, ale chciał pójść na imprezę. Lubił sobie popić, poobserwować żałosne zachowanie nawalonych ludzi wywyższając się przy tym swoją zaskakująco mocną głową - jeszcze nigdy nie urwał mu się film, a żeby upić się do stanu kiedy rozmawia z Naruto o wszystkim i o niczym przeważnie musiał wypić dwa albo nawet trzy razy więcej tym bardziej, że blondyn jako jego przeciwieństwo miał słabą głowę i dlatego w sumie też nie chciał go puszczać samego na tą imprezę bo nie wiadomo co by tam jeszcze wymyślił. Zresztą nie jest dziadkiem żeby siedzieć w domu podczas, gdy ma wolne od rzeczywistości - nasiedzi się jeszcze w życiu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Uchiha zrezygnował z robienia obiadu więc zamówili sobie ramen, chińszczyznę i kilka kartonów pizzy, po czym Uzumaki zapłacił jeszcze dostawcy dwie dychy za skoczenie do sklepu po jego ulubione ciastka i czipsy. Siedzieli większość dnia przed telewizorem, objadali się i poili schłodzoną pepsi, zrobili sobie też po dwa drinki żeby nie iść wieczorem na imprezę na czysto. Naruto przez ten ich wolny czas wykonał telefon do brata żeby dowiedzieć się co u niego, czy jest grzeczny i czy sobie jakoś radzi, mieli też telefon od pana Fugaku, ale musieli go rozczarować, że od wczoraj nic magicznego się nie wydarzyło i ciągle są t y l k o przyjaciółmi, a żeby go nie denerwować nie wspominali mu, że dalej mają zamiar wrócić za tydzień do domu jako najlepsi kumple. Porozmawiali też trochę ze sobą odnośnie tego co mówić ojcu Sasuke, gdy ten będzie dzwonił żeby nie kazał im wcześniej wrócić do domu, no cóż ten człowiek był dość nerwowy i mimo, że nie lubił zmieniać swojego zdania mógł to zrobić szczególnie żeby zepsuć komuś nastrój. Później jakoś tak jak sobie leżeli na kanapie zaczęli sobie wspominać jak rodzice czarnuszka odkryli ich orientacje i w sumie wtedy ich wzięli za parę. Leżeli na łóżku Sasuke tak jak teraz robili to na kanapie, Uchiha ułożony wyżej, a Uzumaki z głową na jego żebrach. Głowy skierowane w stronę telewizorów, komentujący blondyn i milczący gospodarz, który nienawidził rozmawiać podczas oglądania bo uważał, że filmy są właśnie od oglądania, a nie komentowania każdej sekundy. Później opalona ręka ląduje na brzuchu przyjaciela z czystej wygody, natomiast blada dłoń bawi się jasnymi kosmykami włosów. Często tak leżeli, ale tak naprawdę nigdy nie zwracali uwagi na to kiedy zmieniali pozycje z siedzącej na właśnie taką. Po prostu tak się działo, a oni orientowali się dopiero po zakończeniu filmu i to też nie zawsze bo czasami po prostu wracali do siadu i nie zastanawiali się nawet w jakiej pozycji oglądali film i, że ta pozycja ociekała gejozą, której świadkiem była Mikoto. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ei Sasuke.. - Odezwał się Naruto, gdy telewizje zaatakowały reklamy. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No? - Zapytał nie przerywając zabawy kosmykami włosów przyjaciela. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wygodnie mi. - Przyznał. </div>
<div style="text-align: justify;">
Brunet spojrzał na niego kątem swojego ciemnego oka, a potem wrócił do patrzenia na zmieniające się co chwile reklamy myśląc sobie, że jednak gorsza od drugiej. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mnie też. - Skwitował.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jakąś godzinę przed imprezą chłopcy zaczęli się szykować, Sasuke brał prysznic podczas, gdy jego przyjaciel szukał ubrań godnych uwagi. Umuzaki zerknął w stronę drzwi zza których wydobywał się jedynie głośny szum wody i między nim dźwięk otwieranych butelek. Wydął wargi i spojrzał znowu na kolorowe ciuchy dołączają do tego swój nawyk masowania się po karku. Nie wiedział co ubrać, Uchiha zapewne ubierze się cały na czarno więc nawet długo się nie zastanawiał czy go zapytać "ei stary, co ubierasz na melanż?". Przeciągnął się i opadł na łóżku zakładając ręce za głowę spoglądając na sufit. Zaczynało go przerażać to ile czarnuszek potrafił brać pryszniców w ciągu dnia, kiedy on wziął jeden prysznic na dwa, trzy dni to było naprawdę dobrze i wystarczająco - nie czuł potrzeby częstszego marnowania wody. On i Sasuke byli przeciwieństwami w wielu przypadkach, ale chyba właśnie to ich do siebie ciągnęło. Jeden i drugi mieli znajomych, i to nie tylko tych wspólnych, ale jeśli chodziło o szczerą pogadankę albo siedzenie w domu i zamulanie to nie wyobrażali sobie kogoś innego na miejscu swojego najlepszego przyjaciela. To co ich łączyło było naprawdę bardzo silną więzią, gdyby jednemu z nich coś się stało drugi przegryzłby tętnice winowajcy i sam zacząłby działać szybciej, lepiej i skuteczniej od samej policji. </div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedyś podczas jednej z imprez blondyn wmieszał się w niemałą awanturę, przy której skończył trochę potłuczony i posiniaczony, gdy Sasuke wrócił z łazienki i to zobaczył to większość ludzi zwiała z klubu, a ten który ozdobił twarz i ciało Uzumakiego skończył nie lepiej niż uczestnik MMA. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ei, śmierdzielu. - Prychnął rzucając w niego ręcznikiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto jęknął i zerwał się do siadu zdejmując z głowy mokry ręcznik. Spojrzał na niego. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Za co to? - Zapytał wstając. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Chcesz ubrać różową koszulę we flamingi? - Zapytał z kpiąco uniesionym kącikiem ust. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto skrzyżował ręce na piersi. </div>
<div style="text-align: justify;">
- A Ty co ubierasz wyrocznio mody? - Prychnął pod nosem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Sasuke podszedł do szafy, wsunął na swoje czarne bokserki czarne spodnie, a na nagą i nieźle umięśnioną klatę założył czarną koszulkę. Spojrzał na kiwającego głową blondyna podczas zapinania guzików ku górze. </div>
<div style="text-align: justify;">
- To było do przewidzenia. - Przeciągnął się i sięgnął po swoją błękitną koszulkę, która leżała pod tą z flamingami. Rozłożył ręce. - A jeśli facet, którego spróbuje poderwać okaże się miłośnikiem flamingów to wiesz co Uchiha? Wiesz co?! - Zawołał wskazując na niego kciukiem. - Będziesz tym, który przyczynił się do mojego nieszczęścia i będziesz miał mnie na s u m i e n i u. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ciemne oczy wpatrywały się w przyjaciela, a zwinne palce zapinały ostatni guzik. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Masz zamiar kogoś poderwać? - Zapytał. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto powoli zamrugał lekko rozchylając usta zaskoczony tym pytaniem, sądził, że czarnuszek zripostuje go jak zawsze. </div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-17122449945075406202014-12-28T14:20:00.001+01:002014-12-28T14:20:52.386+01:00*one-shot* - To tak nie działa.. (cz. 1)<div style="text-align: justify;">
Nie miałam internetu chyba przez tydzień więc włączyłam wordpada i wystukałam to coś. Doszłam do wniosku, że moim problemem nie jest brak weny, a to, że umiem pisać tylko wtedy kiedy moje samopoczucie sięga takiego dna albo wtedy kiedy znajdę coś co mnie zaciekawi i to mi włączy tego potrzebnego kopa. Nie powinnam tworzyć nowych opowiadań nie kończąc poprzednich, ale jednak wole napisać coś nowego niż nie pisać wcale. To też miałam dodać jako jedna część, ale chce przed końcem roku jednak coś dla Was dodać - o ile ktoś jeszcze czeka.<br />Spóźnionych wesołych świąt, mam nadzieje, że dobrze spędziliście i spędzacie okres wolnego. Poza tym życzę Wam szczęśliwego nowego roku albo po prostu żeby rok 2015 był w końcu tym lepszym.<br />Zapraszam:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Ikeo proszę cię, rusz się! - Jęknął blondyn przeskakując z nogi na nogę.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Już, już! - Zawołał wychodząc z pokoju i uniósł triumfalnie rękawiczki do góry. - Znalazłem! - Wyszczerzył się szeroko i podszedł do swojego starszego braciszka. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No wreszcie! Pan Uchiha nas zabije, zobaczysz! - Założył mu czapkę i wytarmosił go z mieszkania. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zamknął drzwi i zbiegli na dół wychodząc szybko z klatki. Mały blondynek złapał brata za rękę i spojrzał na niego poprawiając czapkę, która zsunęła mu się na oczy. Patrzył na swojego roztrzepanego, dużego bohatera, który się nim zajmował od małego. Jego wzrok momentalnie przeniósł się w stronę taksówki, która czekał już dobre parę minut. Podbiegli wsiadając do pojazdu, starszy chłopak podał adres i odjechali. Ikeo cicho zachichotał patrząc na swojego brata, który nerwowo stukał w swoje kolano. Nie wiedział za bardzo o co chodzi bo do państwa Uchiha jeździli często, a jeszcze częściej do samego Sasuke i jego młodszej siostry Lilith, a nigdy się tak Naruto nie denerwował drobnym spóźnieniem bo wszyscy tam byli do tego przyzwyczajeni. Uzumaki mieli w krwi spóźnianie się, a im ważniejsze spotkanie tym dłuższe spóźnienie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mieszkali od siebie jakieś dwadzieścia minut drogi i to samochodem. Naruto i Sasuke poznali się, gdy jeszcze leżeli w pieluchach machając małymi rękami i plując siebie nawzajem podczas próby porozumienia się dziecięcym bełkotem. Mamy chłopaków były przyjaciółkami natomiast ojców łączyły sprawy biznesowe. Chłopcy stawali się coraz starsi i starsi, gdy mieli po dziesięć lat obydwóm urodziło się młodsze rodzeństwo. Ikeo i Lilith. Między dzieciakami były dwa miesiące różnicy. Pięć lat po urodzeniu Ikeo, Kushina wraz z Minato mieli wypadek samochodowy, którego nie przeżyli. Chłopiec został pod opieką piętnastoletniego Naruto, który cały czas miał wsparcie właśnie u rodziny Uchiha. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy podjechali pod dom, blondyn zapłacił i wysiedli z samochodu udając się do piętrowego domu zaprzyjaźnionej rodziny. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ikeo przywitasz się ładnie i pójdziesz do Lilith na górę, dobrze? </div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopiec powoli zamrugał i spojrzał na brata dużymi oczami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego? Coś się stało braciszku? - Zmartwił się i to bardzo, nigdy nie było powiedziane co ma zrobić po wejściu do środka, a takie coś oznaczało, że będzie rozmowa, na którą on wraz ze swoją małą przyjaciółką są za mali. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie Ikeo, po prostu.. - Podrapał się po głowie - Musimy porozmawiać o wspólnym wyjeździe na ferie, a to ma być dla was niespodzianka. </div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopiec szeroko się uśmiechnął i skinął głową dając znać, że zrozumiał i wykona polecenie. Weszli do środka, starszy chłopak pomógł bratu z kurtą, czapką i butami, a gdy ten jeszcze nie zdążył tego odłożyć mały blondynek był już na schodach prowadzących do sypialni Lilith. Uśmiechnął się rozbawiony i sam ściągnął z siebie ubranie wyjściowe. Zsunął buty ze stóp i ładnie je ułożył pod ścianą. Poprawił swoją koszulkę próbując ją jeszcze bardziej przyprostować, odetchnął i wszedł do salonu gdzie wszyscy już siedzieli. Uśmiechnął się głupkowato i skłonił się do głowy domu przepraszając za kilka minut spóźnienia. Usiadł w fotelu i posłał uśmiech do niewzruszonego bruneta. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wszystko w porządku Naruto? - Zapytała sympatycznym głosem kobieta odziana w piękną, granatową suknię do kolan. Ustawiała talerzyki z ciasteczkami na ławie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, tak - Zapewnił z uśmiechem drapiąc się po policzku palcem. - Ikeo miał problem ze znalezieniem ręka..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pomińmy to. - Przerwał mężczyzna. - Przejdźmy do tego o czym mamy dzisiaj porozmawiać - Przejechał wzrokiem po swoim synu i po blondynie, który bawił się swoimi palcami na odstresowanie. Mikoto usiadła obok męża i położyła dłoń na jego. Odetchnął. - Jak wszyscy wiemy Itachi się ożenił i skończył już swoją przeprowadzkę. Mój najstarszy syn ma dwadzieścia-pięć lat i mimo tego, że zawsze może liczyć na mnie i moją małżonkę liczyć to jest ju..</div>
<div style="text-align: justify;">
- Tato. Przejdź do rzeczy. - Ciężko westchnął Sasuke. </div>
<div style="text-align: justify;">
Mężczyzna skinął głową, odchrząknął i kontynuował. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wasza dwójka ma już po osiemnaście lat i żaden z was nigdy się nie ożeni. Dalej mam wam za złe, że nie powiedzieliście nam tego tylko kazaliście się domyślać. - Warknął cicho, ale gdy Mikoto go pogładziła po plecach cicho odetchnął normując ton. - Nie wiem czy to tak wyszło czy po prostu jeden miał wpływ na drugiego, ale doszedłem do wniosku wraz z Mikoto, ze skoro obydwoje jesteście gejami powinniście być razem. </div>
<div style="text-align: justify;">
Obydwoje kaszlnęli wytrzeszczając oczy i zrywając się na nogi. Spojrzeli na siebie, a następnie na Fugaku. Wiedzieli tylko jaki jest zarys rozmowy, ale nie spodziewali się usłyszeć czegoś takiego, to było dla nich wielkie zaskoczenie i coś nie do pomyślenia. Sasuke rozłożył ręce, a po jego oczach już było widać ten bunt i chęć pysknięcia do ojca, ale ten uniósł rękę i charakterystycznie powoli ją puścił każąc im zamilczeć i usiąść. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, że jesteście najlepszymi przyjaciółmi. Ty Sasuke jesteś moim synem, a ty Naruto jesteś przyjacielem mojej rodziny, najlepszym przyjacielem mojego syna oraz dzieckiem ludzi, których bardzo szanowałem. Chce tylko powiedzieć, że nie zaakceptuje żadnego chłopaka, którego przyprowadzisz synu, poza Naruto. Jego znam i zdążyłem przez te lata zaakceptować. Albo na to przystaniecie albo nie zaakceptuje tego wszystkiego i wiecie czym się to skończy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Niebieskie oczy były szeroko otwarte, chłopak miał rozchylone usta i siedział jak wryty próbując to wszystko zrozumieć i przetrawić jak najszybciej. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jak Ty sobie to wyobrażasz, tato? - Zapytał Sasuke tylko zaciskając dłonie na podłokietniku fotela, na którym siedział. - Myślisz, że jak to powiesz to nagle pokocham się z Naruto i zostaniemy szczęśliwą parą? To tak nie działa. - Prychnął. - Znam tego młotka tyle lat, że nie idzie go pokochać. </div>
<div style="text-align: justify;">
- I vice versa! - Prychnął głośno Uzumaki krzyżując ręce na klatce. </div>
<div style="text-align: justify;">
Starszy mężczyzna chrząknął i pokiwał głową, wiedział, że to nie będzie proste, ale on swojego zdania nie zmieni choćby go mieli żywcem pochować. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ikeo zostanie u nas, zaopiekujemy się nim, a wasza dwójka wyjedzie sobie na małą wycieczkę. Tylko wasza dwójka. Spędzicie ze sobą czas, Ty Naruto nie będziesz musiał zamartwiać się Ikeo, a Ty Sasuke.. - Wstał głęboko oddychając. - może w końcu zrozumiesz, że Twój ojciec ma racje. - Rzekł ruszając w stronę schodów by zakomunikować dzieciakom, że muszą wymyślić co chciałyby porobić przez ten tydzień kiedy ich braci nie będzie. - Jeszcze mi podzię.. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Chwila. - Odezwał się blondyn wstając. - Nie mogę tak zostawić Ikeo. Już pomijam sam zarys tej wycieczki i to, że nie wiedziałem, że z pana taki wariat. - Podrapał się po głowie i zerknął na matkę przyjaciela, która zachichotała cicho, przeniósł wzrok na pana domu. - Odkąd mama z tatą zginęli w wypadku nie rozstawałem się z młodym na taki czas. Wiem, że znamy się, że Ikeo uwielbia spędzać tu czas szczególnie z Lilith, ale nie wiem czy on sobie poradzi beze mnie.. </div>
<div style="text-align: justify;">
Fugaku miał już to skomentować jednak wszyscy spojrzeli ku górze gdzie rozniósł się trzask drzwi i bieg po schodach jakby ktoś tam przetrzymywał stado słoni, a one nagle zobaczyły drogę ku wolności. Dodatkiem były wesołe krzyki i jakieś ciężko zrozumiałe bełkoty przez śmiech i przepychanie się. Dzieciaki niczym huragan wleciały do pomieszczenia, w którym wszyscy przesiadywali. Mała brunetka wskoczyła na kolana swojego starszego lecz nie najstarszego brata i się wtuliła w jego klatkę z szerokim uśmiechem, natomiast mały blondasek dorwał się do słodkości, które Mikoto poustawiała na ławie. Wszyscy na nich spojrzeli dość zaskoczeni, tak nagle przerwali zabawę i zbiegli do nich. Jedyne sensowne wyjaśnienie to, to, że podsłuchiwali no i tak też było. Nie słyszeli całej rozmowy, ale gdy tylko do ich uszu doleciało to, że Ikeo będzie u nich przez tydzień bo wysyłają gdzieś tamtą dwójkę to od razu adrenalina się podniosła. </div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopiec z pełnymi ustami spojrzał na brata.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To cho? - Wybełkotał mówiąc i próbując przełknąć nie do końca pogryzione ciacha. - Kiedy jedziecie? - Przełknął i się wyszczerzył. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto powoli zamrugał i jęknął wsuwając się bardziej w fotel. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak jak Fugaku chciał tak też się stało. Naruto z Ikeo przyjechali do nich nad ranem z rzeczami dla młodszego chłopca i walizką na wyjazd. Uzumaki dał wykład bratu, że ma być grzeczny, uważać na siebie i pamiętać, że go kocha i wróci za tydzień. Sasuke nie mogąc słuchać tej paplaniny złapał go za ciuchy i wypchnął z domu wraz z rzeczami, w stronę samochodu. Marudził jakby jechał na własny pogrzeb, a to było jakieś ostatnie objawienie mające na celu pożegnanie się z młodym. Gdy zapakowali rzeczy do bagażnika, wsiedli do samochodu i odjechali. Sasuke był w miarę rozsądnym kierowcą, nie jechał wolno bo tego nienawidził, ale też nie pędził jak wariat, a jadąc z przyjacielem i tak starał ograniczyć jakieś zbędne wyprzedzanki. Niby Naruto nie miał jakiegoś urazu do samochodów czy jazdy nimi, nie panikował też przy szybszej jeździe czy niebezpiecznych wygłupach, ale i tak momentami włączał mu się w głowie czerwony napis alarmujący jak zginęli jego rodzice czy też to, żeby ogarnął kierowcę bo przecież ma młodszego brata i są dla siebie jedyną rodziną. </div>
<div style="text-align: justify;">
Uzumaki odchylił sobie trochę fotel i się przeciągnął rozwalając się na siedzeniu pasażera. Założył ręce za głowę i spojrzał za okno nucąc sobie, po czym zerknął na radio, które było wyłączone. Wydął wargi i powoli, bardzo ostrożnie zaczął przenosić kątem oka wzrok na kierowce. Uchiha nie rozumiał jak można jechać i słuchać muzyki. Irytowało go to, gdy coś mu wyło do ucha podczas jazdy dlatego przeważnie wywalał blondyna na tylne siedzenie. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. - Powiedział definitywnie Sasuke czując wzrok i widząc drgającą dłoń chcącą sięgnąć do radia, ale jeszcze się powstrzymującą. </div>
<div style="text-align: justify;">
Niebieskooki jęknął i skrzyżował ręce cały czas nucącą pod nosem, jednak to nucenie stawało się coraz głośniejsze i zaczął dochodzić jeszcze tekst znienawidzonej przez bruneta piosenki. Naruto uniósł wysoki brwi, a następnie zaczął wywracać oczami podśpiewując. Jego noga zaczęła się poruszać w rytm piosenki, a raczej tego czegoś na kształt jej. Kierowca ściskał coraz mocniej dłonie na kierownicy oraz podwarkiwał pod nosem, po krótkiej chwili gwałtownie sięgnął do radyjka włączając najpopularniejszą stacje, usłyszał tylko chichot z siedzenia obok i ciężko westchnął. Jego ojciec chyba sobie nie zdawał sprawy z tego co sobie umyślił - pokochanie swojego najlepszego przyjaciela, szczególnie, gdy jest nim Naruto Uzumaki jest niemal, że niemożliwe i awykonalne.</div>
<div style="text-align: justify;">
Na miejsce dojechali po kilku godzinach mordengi ze sobą i kłótni o to jak głośno ma iść wycie z radia, gdzie się zatrzymają na jedzenie, która łazienka będzie lepsza, i na której stacji, to, że jeden chce spać, a drugi wybrał beznadziejną drogę i nim trzepie, gdzie Sasuke ze wszystkich sił próbował się powstrzymać od złośliwego komentarza, ale niestety to było silniejsze. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wysiedli z samochodu i obydwoje się przeciągnęli, a następnie wyciągnęli z bagażnika swoje walizki i inne potrzebne im pierdoły. Udali się w stronę domu, który należał do rodziny Fugaku, usadowiony był on na klifie, z którego był widok na plaże oraz piękną i czystą wodę. To miejsce było całkiem znane, ale nie na tyle jeszcze by było osób jak na zwyczajnych publicznych plażach. Brunet otworzył drzwi wpuszczając przodem niższego od siebie przyjaciela. Dom był całkiem nowoczesny ku ich zaskoczenia, widocznie był remontowany. Miał on z dobre pięćdziesiąt lat, a wyglądał na może pół roku. Wszystko było czyste i lśniące, posiadał nawet plazmę w salonie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Blondyn obrócił się do teoretycznie właściciela domu, odstawił walizki obok jego walizek i się wyszczerzył. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jeśli ten dom będzie nasz po tym jak zaczniemy ze sobą być to jestem w stanie Ci się oświadczyć! - Zawołał śmiejąc się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uchiha uniósł tylko brew i cicho prychnął pod nosem. W porównaniu do przyjaciela jego to nie bawiło ani trochę, fakt faktem mógł sobie odpocząć od domu, od miasta i od zimna jakie panowało w części, w której mieszkali na co dzień, ale wolałby jednak móc tu przyjechać jak kumpel z kumplem, a nie ktoś kto ma się z kimś związać na życzenie trzeciej osoby. Niebieskookiego natomiast to bawiło i był zafascynowany tym miejscem - tam gdzie mieszkali teraz było zimno i nawet spadł śnieżek zakrywając puchem chodniki, a tu słońce i tylko się opalać. Poza tym mógł się przekonać czy Ikeo dałby sobie radę bez niego, gdyby coś się stało, że musiałby wyjechać, a młody trafiłby na jakiś czas do zaprzyjaźnionej rodziny. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto ruszył w przeszpiegi po całym domu, zwiedził całe piętro i piętro wyżej. Był w niebo wzięty, nie mieszkał w biedzie bo faktycznie mieszkanie biedne to nie było, ale nie było też takim luksusem jak ten dom tutaj. Podczas, gdy on sobie zwiedzał i szukał pokoi by móc wybrać ten lepszy, jego kumpel leżał rozwalony na kanapie i odpoczywał po takiej drodze, w końcu on prowadził. Sięgnął pilot włączając telewizor i zaczął skakać po programach szukając czegoś co mu przypadnie do gustu, a to było ciężkie zadanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Wieczorem jedząc kolacje, która była zamówioną pizzą i ramen z pobliskiej knajpki siedzieli i oglądali jakąś komedie, ze względu na to, że blondyn wygrał w papier, kamień, nożyce. On postawił komedie, a brunet horror i ku uciesze Uzumakiego on wygrał. Każdy horror, który oglądali źle się kończył - Naruto albo spał z Sasuke zamiast w pokoju gościnnym albo nie spał w ogóle przez co obydwoje nie zmrużyli ani na moment oka. Uchiha patrzył dość znudzony, natomiast chłopakowi obok uśmiech z twarzy w ogóle nie schodził. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy film się skończył obydwoje ogarnęli jako tako bałagan, który powstał i udali się na górę, gdzie znajdowały się sypialnie. Blondyn od razu wbiegł do pokoju, który sobie wyhaczył podczas zwiedzania - duży, fajne łóżko z miękkim materacem, z okna widok na plażę i z własną łazienką. Wskoczył na łóżko przeciągając się z wyszczerzem, ściągnął koszulkę i powoli zamrugał patrząc na swojego przyjaciela, który stał w tym samym pokoju i patrzył na niego chyba tym wzrokiem, od którego normalnie szło umrzeć. </div>
<div style="text-align: justify;">
- To mój pokój młotku - Prychnął wsuwając dłonie do kieszeni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pierwszy go zobaczyłem! - Zawołał pokazując mu język. - Poza tym nie jest Twój, nigdzie nie widzę podpisanego, że to o to pomieszczenie to twoja w ł a s n o ś ć. - Jęknął podczas szarpania się z brunetem, który trzymał go za kark przytrzymując jego głowę blisko lampki, która stała na stoliku przy łóżku. Małymi literkami było podpisane "Sasuke Uchiha", wydął wargi. - No dobra, może jest podpisane.. </div>
<div style="text-align: justify;">
Brunet prychnął i zepchnął go z łóżka, a sam się na nim położył. Może i nie potrzebował nie wiadomo jakiego pokoju bo jemu było tak naprawdę wszystko jedno, byle było łóżko i święty spokój, ale tu w grę wchodziła łazienka. Za Chiny nie chciałby dzielić łazienki z Uzumakim. Lubił go, był jego najlepszym przyjacielem, ale wiedział jak każda łazienka wygląda po porannej wizycie Uzumakiego dlatego chciał ten pokój, z osobistą łazienką, do której nikt poza nim nie będzie miał wstępu. Przeciągnął się przecierając oczy i ziewnął. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wyjdź i zamknij za sobą drzwi. - Powiedział ściągając koszulkę, a za nią spodnie i odkładając na stolik. Wsunął się pod kołdrę i zamknął oczy przekręcając się na bok. Usłyszał tylko dźwięk zamykających się drzwi i odczuł ulgę zgaszonego światła, nie minęło dziesięć sekund, a on otworzył oczy i ujrzał blondyna z szerokim, niewinnym uśmiechem. Uniósł się. - Co ty tu robisz do cholery?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pozostałe łóżka są twarde, a ty wiesz, że ja takich nie lubię! - Jęknął i owinął się kołdrą tak że jak go zepchnie to straci ją przy tym.</div>
<div style="text-align: justify;">
Uchiha tylko ciężko westchnął i przejechał dłonią po twarzy.</div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-18165745185846975352014-10-17T22:33:00.001+02:002014-10-17T22:33:14.745+02:00*one-shot* - Dlaczego akurat na Ciebie trafiłem? (Cz. I)<div style="text-align: justify;">
Powróciłam, nie wiem na jak długo, ale powróciłam. Obiecałam sobie, że nie dodam tego one-shota dopóki nie napiszę wszystkiego żeby nie było tak jak z poprzednimi, że tracę wenę na pisanie kolejnych części, ale za nim bym wszystko napisałam to myślę, że trochę byście musieli jeszcze czekać, a to dlatego, że chciałam w ten weekend wszystko napisać, ale tak mi dowalili ze szkoły, że nie będę miała kiedy więc obiecuje że ten one-shot będzie skończony, ale nie wiem kiedy. Na razie łapcie pierwszą część, zapraszam:</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Naruto masz siedemnaście lat! - Powiedział poirytowany brunet. - Ja jestem dorosły, a ty jesteś dzieckiem. Idź do domu odrobić zadanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie! - Krzyknął łapiąc go za nadgarstek, gdy ten obrócił się by odejść. - Potrzebuje cię!</div>
<div style="text-align: justify;">
Sasuke warknął pod nosem, obrócił się przodem do niego i spojrzał wściekle.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Miłości nie ma dzieciaku, ja wyznaje jedynie zasadę pieprzenia i tyle. - Wyrwał nadgarstek z jego dłoni. - Idź poszukaj sobie jakiegoś frajera, który da się w to wplątać. - Prychnął. </div>
<div style="text-align: justify;">
Niebieskie oczy wpatrywały się z niedowierzaniem, Wczoraj spędzili całą noc razem, w dodatku jego pierwszą noc z kimkolwiek, a ten tu przed nim każe mu po prostu spadać. No nie wierzył, jeszcze to, że nie ma miłości. Przecież czuł, że zakochał się w brunecie. Ta noc była taka o jakiej marzył, z dojrzałym i z doświadczonym przystojniakiem tyle, że w jego wyobrażeniach ten mężczyzna szepcze mu rano, że chce każdej takiej nocy do końca życia z Naruto, a nie, że każe mu spadać mówiąc, że wyznaje zasadę pieprzenia bez zobowiązań. Pociągnął nosem, opuścił rękę i pokiwał lekko głową. Cofnął się kilka kroków do tyłu, po czym obrócił się w przeciwną stronę do chłopaka i ruszył przed siebie. Sasuke za nim spojrzał, przewrócił oczami i wszedł do swojego domu gdzie czekał na niego niezły przystojniak rozłożony już na jego łóżku. </div>
<div style="text-align: justify;">
Rano blondyn wyszedł z domu, ubrany we wczorajsze ubrania, z nieuczesanymi włosami oraz delikatnymi worami pod oczami. Na ramieniu miał zarzucony plecak i trzymał za jego "ucho". Spojrzał ledwie przytomnie na swoją przyjaciółkę Ino, która stała i patrzyła na niego z wysoko uniesioną brwią zastanawiając się dlaczego jej najlepszy przyjaciel wygląda jak menel, który spał u kogoś w oborze. Gdy podszedł do niej ona mu się przyjrzała i już miała zapytać, ale ten uniósł rękę w geście "milcz, błagam", a następnie ruszył w stronę szkoły. Blondynka pokiwała lekko głową i wyrównała z nim. Zerkała na niego kątem oka. W sumie podejrzewała dlaczego jest taki wymęczony. W końcu miał swój pierwszy raz z kimś dorosłym, doświadczonym przez co pewnie niewyżytym na takie dziewicze dupsko, ale znając chłopaka zdawała sobie sprawę, że choćby był padnięty czy też obolały z tego powodu i tak by się ekscytował całą drogę, wszystkie lekcje oraz przerwy, a następnie powrót do domu - później pewnie jeszcze przez telefon. Gdy weszli do szkoły od razu udali się do swoich szafek, całą drogę milczeli co było nietypowe i wręcz przerażające dla dziewczyny, to był jej pierwszy raz jeśli chodzi o takie zachowanie chłopaka. Uzumaki oparł czoło o chłodny metal szafki i zaczął kręcić szyfr, otworzył szafkę, ale Ino momentalnie ją zamknęła trzaskając tak, że kilka osób przechodzących na nich spojrzało. Chłopak jęknął i spojrzał na nią niezrozumiale. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Możesz mi powiedzieć co ci jest? - Skrzyżowała ręce pod sporym biustem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nic. - Przejechał dłonią po twarzy. - A co ma mi być?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Pytasz na serio? - Przejechała po nim wzrokiem. - Coś nie tak z tym kolesiem?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie chce gadać o Sasuke. - Otworzył szafkę i wrzucił do plecaka potrzebne zeszyty, po czym i tak jej opowiedział co się wczoraj wydarzyło. </div>
<div style="text-align: justify;">
Blondynka kręciła głową idąc z nim przez korytarz, nie mogła uwierzyć, że ten koleś wywinął mu takie świństwo. W prawdzie Uchiha nic nie zapewniał, nic nie obiecywał więc można było się domyślić, ale jak jej przyjaciel opowiadał pełen nadziei o swoich wyobrażeniach to aż sama miała nadzieje, że tak będzie chociaż brzmiało to mało prawdopodobnie. Weszła z nim do klasy klepiąc go lekko po plecach, było jej go szkoda. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po czternastej Naruto wyszedł ze szkoły, jego przyjaciółka musiała zostać na dodatkowe lekcje więc wracał sam. Głęboko odetchnął i ruszył w stronę swojego domu. Gdy szedł przez miasto mijał sporo klubów, w tym ten, w którym był z brunetem nim się do niego udali. Zatrzymał się i spojrzał na budynek. Rozglądnął się i wszedł do środka po chwili. Było o wiele mniej ludzi niż wieczorem czy przez noc, ale to go nie zdziwiło. W sumie cieszyło go to bo mógł sobie pochodzić i się porozglądać, sam nie wiedział po co, po prostu chciał. Wszedł do dark room'a gdzie były przyciemniane światła - niebieskie i zielone. Dookoła roznosiło się sapanie i pojękiwanie. Tutaj też z nim był, ścisnął lekko ucho plecaka i ruszył przed siebie. Po kilku krokach ustał wryty i spojrzał na Sasuke, który stał oparty o ścianę ściskając włosy chłopaka klęczącego przed nim, miał lekko odchyloną głowę i głośno posapywał. Brunet przekręcił głowę w stronę zaskoczonego i zniesmaczonego chłopaka, a następnie uniósł kącik ust. Stęknął cicho dochodząc i odsunął jakiegoś w sumie przypadkowego typka od siebie. Zapiął spodnie i ruszył w jego stronę, ale niebieskooki ścisnął lekko zęby obróciwszy się na pięcie i ruszył szybko do wyjścia. Łudził się, że może to co wczoraj usłyszał było tylko takim zgrywaniem się, a jego ukochany musi sobie trochę pomyśleć, ale widocznie mówił poważnie. Wyszedł z pomieszczenia, a następnie z klubu i jeszcze szybszym krokiem ruszył w swoją stronę. Krótką chwilę później poczuł mocne szarpnięcie i został wepchnięty do uliczki na ścianę. Spojrzał dużymi oczami w ciemne, a wręcz czarne oczy, w których panował chłód.<br />
Uchiha walnął ręką obok jego głowy przyglądając się opalonemu i trochę niższemu od siebie chłopakowi. Złapał go lekko za podbródek i odchylił mu głowę, aby jeszcze głębiej zajrzeć mu w oczy.<br />
- Śledzisz mnie? - Odezwał się po chwili.<br />
Naruto szarpnął głową wyrywając swoją brodę z jego palców, spojrzał na jego usta, a następnie w oczy.<br />
- Chciałbyś. - Prychnął cicho.<br />
- No właśnie tak się składa, że nie chciałbym. - Odsunął się od niego o pół kroku. - Zakłócasz moją prywatność, przeszkadzasz mi w moim pieprzeniu i wpierdalasz się do mojego życia idąc za mną jak cień! - Warknął wściekle.<br />
- Nie śledziłem cię! - Uniósł się.<br />
- Ta? - Prychnął chowając dłoń do kieszeni. - To może powiesz mi co robiłeś w moim ulubionym klubie?<br />
- Co? Już nie można sobie przyjść do klubu? - Zapytał odsuwając się do niego i poprawiając plecak na ramieniu. - To, że jest to twój ulubiony klub nie oznacza, że jest on twój. Każdy może do niego przyjść kiedy tylko chce. - Rozglądnął się, zapaliwszy mu się lampka w głowie spojrzał na mężczyznę z lekko uniesionym uśmieszkiem. - Umówiłem się tam z kimś.<br />
Ciemne brwi lekko się uniosły, prychnął i rozczochrał mu włosy mijając go.<br />
- Świetnie. - Przyznał. - Przynajmniej będę miał od ciebie spokój dzieciaku. - Rzekł wychodząc z uliczki i znikając za zakrętem.<br />
Naruto powoli zamrugał patrząc za nim. Zero zazdrości? Zero pytań? Zero ciekawości? Ścisnął zęby i wyszedł z uliczki chowając dłonie do kieszeni spodni. Ten facet to chyba największa znieczulica na jaką tylko mógł trafić. Mógł posłuchać Ino przed pójściem do tego klubu, nigdy by go nie poznał, nigdy by z nim do niego pojechał i nigdy nie oddałby się komuś kto zdążył przerżnąć pół miasta od ich wspólnej nocy. Niestety zdawał sobie sprawę z tego jaki jest niecierpliwy i chciał poczuć jak to jest, chciał posmakować czyiś warg. Wszedł do swojego domu, krzyknął informując, że jest i poszedł na górę do swojego pokoju zamykając się w nim. Rzucił plecak w kąt, a sam walnął się na łóżko. Przejechał dłońmi po twarzy i rozłożył ręce spoglądając na sufit. Przygryzł wargę czując ściskanie w podbrzuszu na sam powrót myślami do tamtej nocy. Uniósł się na łokciach rozglądając się po pokoju, usiadł i wyciągnął spod łóżka szkicownik oraz jego ulubiony ołówek. Usiadł po turecku na łóżku i zaczął coś szybko szkicować. Robił to w wielkim skupieniu, ciągle coś mażąc i poprawiając. Chciał by ten rysunek był taki idealny jak to co ma w głowie. Po jego skroni spłynęła kropla potu, otarł ją szybko i wrócił do szybkich ruchów ręką.<br />
Niespełna godzinę później leżał na łóżku szybciej oddychając, rozglądnął się po swoim pokoju. Jego łóżko jak i ziemia były zakryte kartkami, na których znajdowały się męskie pośladki, a każde z nich miały coś do tych, które zobaczył i pokochał. Na innych kartkach były różne pozycje dwóch mężczyzn całkiem przypadkiem podobni do niego i do Sasuke. Gdzie nie gdzie były narysowane soczyste, pełne i męskie wargi albo umięśnione części ciała. Przejechał dłonią po twarzy i odetchnął, chciał narysować tylko jeden rysunek, a sam nie był pewny kiedy zdążył narysować te inne. Zerwał się do siadu słysząc jak ktoś wchodzi na górę po schodach. Przeklął pod nosem i zaczął zbierać wszystkie kartki niektóre tak by je nie zniszczyć, a niektóre niedbale byle je zebrać i nikt nie zobaczył. Wpakował wszystko pod kołdrę i usiadł na wypukłym punkcie gdzie nazbierało się ich najwięcej. Uśmiechnął się do swojej mamy, która dała znak, że wchodzi pukając i stając w drzwiach. Przejechała wzrokiem po swoim synu, a następnie po jego pokoju. Jakoś tak poczuła podejrzaną atmosferę. Weszła w głąb pokoju i zaczęła się po nim rozglądać, zerkając na biurko i pod łóżku. Naruto patrzył na nią poddenerwowany chociaż starał się ukrywać zdenerwowanie. Nie był pewny czy wszystko udało mu się pozbierać. Kushina się schyliła sięgając po kartkę na ziemi, uniosła ją prostując się i spojrzała. Uniosła lekko brwi i spojrzała na swojego syna, który się zerwał od razu na nogi.<br />
- Naruto..<br />
- Mamo ja ci wszystko wytłu.. - Urwał, gdy kobieta obdarzyła go ciepłym uśmiechem i pogłaskała go po głowie. Powoli zamrugał i zerknął na kartkę. Kamień spadł mu z serca i cicho odetchnął z ulgą. Odwzajemnił do niej uśmiech i zabrał jej kartkę odkładając na stolik. - Tak, twój wspaniały syn dostał czwórkę z algebry. - Pokiwał głową.<br />
- Jestem dumna, mówiłam ci, że jak chcesz to potrafisz. - Ruszyła do drzwi. - Za chwilę będzie ramen. - Poinformowała wychodząc z pokoju.<br />
Chłopak opadł na łóżku rozluźniając się, przetarł czoło w geście "było blisko".<br />
Wieczorem Naruto ubrany w swoje najlepsze ciuchy wyszedł z domu i ruszył na miasto. Nie pozwoli na to, aby jakiś tam dupek raz go przeleciał i o nim zapomniał. Oj nie.. o nim się nie zapomniało - no chyba, że chodziło o sprawdzenie zadanie domowego. Wsunął dłonie do kieszeni i wziął głęboki wdech, przymknął oczy wypuszczając powietrze. Szybkim krokiem dostanie się na miejsce zajęło mu krótką chwilę. Znajdował się na ulicy, która rzec można należała do homoseksualistów, wszędzie dookoła znajdowały się kluby dla gejów, dla lesbijek lub mieszane choć tych było mniej. Rozglądnął się myśląc do którego z klubów iść, miał dwie opcje w głowie - pierwsza: od razu iść do ulubionego klubu Uchihy i tam jakoś pobudzić jego zainteresowanie sobą, druga: iść pierw do jakiegoś innego klubu, wyrwać przystojniaka i przenieść się z nim potem do 'klubu Uchihy'. Wydął wargi drapiąc się po głowie, chrząknął widząc jak każdy mijający facet na niego patrzy. Cóż.. Uzumaki zdawał sobie sprawę z tego, że jest bardzo ładny, a nie przystojny co przyciągało do niego więcej adoratorów. Wyglądem przypomniał ojca jednakże urodę odziedziczył po swojej pięknej mamie dlaczego nie narzekał na brak zainteresowania. Odetchnął i już miał zrobić krok w stronę nowego klubu, ale został zatrzymany poprzez ścisk czyjej dłoni wokół swojego nadgarstka. Uśmieszek pojawił mu się na twarzy, on już dobrze wiedział kto go wyhaczył. Obrócił się na pięcie, z jego twarzy zniknął uśmiech i pojawiło się zdziwienie. Zamrugał kilka razy patrząc na naprawdę przystojnego szatyna o piwnych oczach.<br />
Szatyn się uśmiechnął puszczając dłoń opalonego chłopaka, uniósł rękę i pogładził jego gładziutki policzek. Mruknął cicho. Spodobał mu się od razu, gdy na niego spojrzał. Oblizał powoli wargi i przysunął się znacznie bliżej. Schylił się i przysunął usta do ucha Naruto. Musnął je delikatnie i szepnął.<br />
- Masz ochotę na drinka?<br />
Blondyn przygryzł wargę, a myślach powtarzał sobie, że musi zrobić wszystko żeby jego obiekt westchnień był zazdrosny albo chociaż nim bardziej zainteresowany. Skinął głową w odpowiedzi na jego pytanie i zerknął na uroczy uśmiech wyższego nieznajomego, który objął go ramieniem i pociągnął do klubu, w którym najczęściej balował brunet.<br />
- Jestem Kiba, a Ty?<br />
- Naruto. - Odchrząknął.<br />
Gdy znaleźli się w klubie niebieskie oczy zaczęły od razu latać po parkiecie szukając swojego celu, który nie został odnaleziony. Spojrzał na Kibe, który z uśmieszkiem złapał go za rękę i pociągnął na oświetlony parkiet gdzie był tłum półnagich mężczyzn. Zaczęli tańczyć ocierając się swoimi ciałami o siebie, w pewnym momencie blondyn został przyciągnięty i pocałowany, oczywiście objął szatyna za szyje i oddał pocałunek. Spod uchylonych powiek dostrzegł tylko stojącego przy barierkach na wyższym piętrze Sasuke, który uważnie ich obserwował. Jego wzrok było chłodny i przenikliwy. Uzumaki uniósł kącik ust i zamknął oczy, wmieszał dłoń w zadbane włosy i ścisnął z wyczuciem. Gdy tylko odsunęli się od swoich ust niebieskooki został mocno popchnięty przez co upadł na ziemie krzywiąc się i kuląc by nie zostać zdeptanym.</div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-45563211050047014502014-09-26T17:18:00.000+02:002014-09-26T17:18:04.365+02:00*mini* Co jest grane?Obiecałam przyjaciółce, że napiszę coś takiego. To oparte na faktach, serio.<br />
Cóż.. wiem, że długo nic nie dodawałam na bloga, a takie coś nawet nie powinno się pojawić dopóki nie dodam czegoś dłuższego i superowego, ale nie mam ani czasu ani weny. Opuściła mnie i nie chce wrócić, a jeszcze zabrała ze sobą pomysły. Mam kilka opowiedań niedokończonych i pewnie większość z Was nawet nie pamięta o co chodziło w poprzedniej części, ale wszytkie pomysły mi uciekły. Postaram się napisać coś przez ten weekend i dodać coś w pierwszej połowie października - być może coś związanego z anime Free!, ale z Sasuke i Naruto.<br />
Mam nadzieje, że ktoś tu czeka i mi wybaczy.<br />
-<br /><br />Sasuke wręcz zerwał się do siadu, uniósł wysoko brew i złapał roześmianego blondyna za nadgarstek.<br />
<div style="text-align: justify;">
- Pieprzysz! - Zawołał nie mogąc w to uwierzyć. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, to ty pieprzysz mnie! - Wykrzyczał śmiejąc się, łzy mu leciały po policzkach. - M..mój brzuch! </div>
<div style="text-align: justify;">
Sasuke nogą odsunął psa od lizania ręki Naruto, wziął tą suchą i nie zaznaczoną psią śliną. Zaczął się przyglądać zaciekawiony. Niebieskooki łapał oddech, którego mu zabrakło od samego śmiania się. Spojrzał na swojego chłopaka dalej unosząc brew, a potem znowu na jego dłoń. Przysunął ostrożnie opuszczek palca i przenosząc wzrok na blondyna, który patrzył na niego dużymi, przerażonymi oczami zaczął smyrać szybko, ale delikatnie. Uzumaki jęknął głośno, wybuch śmiechem i zaczął machać nogmi.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Do..dość! Litości!</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ty chyba sobie jaja robisz.. - Powiedział brunet obserwując go i dalej smyrając jego dłoń.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, Sasuke umre! - Zacisnął powieki śmiejąc się. </div>
<div style="text-align: justify;">
Pokręcił głową, przestał i puścił jego nadgarstek. Oparł się o oparcie fotela, patrzył przed siebie zdezorientowany i nie wiedząc co się właśnie wydarzyło. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Kto normalny.. - Pokręcił głową i przejechał dłonią po twarzy, spojrzał na ukochanego. - kto normalny ma łaskotki na dłoniach?!</div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-3657940040985944252014-07-22T12:11:00.002+02:002014-07-22T12:11:16.439+02:00Znowu..Moi drodzy dzisiaj jadę zawieźć laptopa do naprawy więc nie będę miała możliwości dodania czegokolwiek jednak mam zamiar zacząć pisać coś w jakimś zeszycie czy coś takiego więc jeśli tylko oddadzą mi laptopa, przepiszę to i dodam.<br />
W razie pytań bądź skarg (zasłużyłam sobie) piszcie na aska (link po lewej na blogu), codziennie na nim jestem przez telefon tak więc będę odpowiadać. Tylko mam prośbę, po zadaniu pytania bądź skargi na końcu dajcie "//czytelnik", będę wdzięczna.<br />
Przepraszam, że mój blog od jakiegoś czasu jest taki zaniedbany, ale no niestety. Na pewno Was nie opuszczę i nie przestanę tutaj dodawać. Owszem notki będą rzadziej niż te pół roku temu czy rok temu, ale będą.<br />
Dziękuje z góry za wyrozumiałość.<br />
Uwielbiam Was.<br />
Liv-cchi.~♥Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-65073303361170020602014-06-18T23:18:00.002+02:002014-06-19T17:26:23.454+02:00*one-shot* - Pierwszy dzień lata.<div style="text-align: justify;">
Od kilku dni słońce dość przyzwoicie grzało więc zbierałem się i zbierałem by wyjść na rolki i pojeździć po parku. Uwielbiałem wszelkiego rodzaju sporty, ogólnie ćwiczenia dawały mi ogromną przyjemność. Co dwa dni chodziłem na siłownię przed pracą albo po pracy, to zależy jak było mi wygodniej. Na co dzień miałem też dość bliski kontakt z mięśniami jako, że zajmowałem się masażem. Dzisiaj był pierwszy dzień lata, słońce dalej się utrzymywało na niebie, ale podmuchiwał delikatny i przyjemny wietrzyk. Było w sam raz by w końcu udać się na rolki i trochę pojeździć. Wyszedłem z mieszkania ubrany, ale w samych skarpetach, w jednej ręce trzymałem swoje drogie, ale naprawdę stworzone do każdej jazdy rolki, a w drugiej klucze, którymi zamknąłem mieszkanie. Szybko zbiegłem na parter, usiadłem na ostatnim schodku i wsunąłem na swoje stopy sprzęt. Gdy wszystko podopinałem jak należy wstałem i wyjechałem ostrożnie z klatki. Przeciągnąłem się i wciągnąłem głęboko w płuca świeże powietrze. Wyciągnąłem z kieszeni słuchawki i włożyłem je do uszu, następnie wsunąłem dłonie do kieszeni i włączyłem jakąś muzykę, która dała mi kopa i ruszyłem przed siebie w stronę parku. Na zewnątrz było sporo osób, a w szczególności dzieci, które były uradowane taką, a nie inną pogodą. W swoich rączkach miały wafelki z lodami. Uniosłem delikatnie kącik ust przypominając sobie jak chodziłem ze swoim starszym bratem na lody za czasów dzieciństwa, byliśmy nierozłączni do momentu, gdy oboje dorośliśmy i wyjechał ze swoją narzeczoną za granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Mnie było dobrze w Tokio, zawsze coś się działo i nigdy nie było nudno. Poza tym jakby tak popatrzeć to mieszkało tu mnóstwo interesujących mężczyzn no i jak to stolica Japonii często przyjeżdżali turyści, którzy nie gardzili spotkaniem się w hotelu czy też w moim mieszkaniu. Moja przyjemność, jego darmowy nocleg. Przyjemne z pożytecznym. Głęboko odetchnąłem wjeżdżając na teren parku,w którym było mnóstwo ludzi. Jedni spacerowali, drudzy jeździli sobie rodzinnie na rowerach, a inni leżeli na kocach i czytali książkę. Co kto woli. Jechałem sobie raz szybciej raz wolniej, odchyliłem głowę by spojrzeć na niebo jednak nie skończyło się to tak jak sobie wyobrażałem. Wylądowałem na ziemi wpadając na kogoś, a raczej ktoś wpadł na mnie. Zacisnąłem wściekle zęby, wszystko było w porządku dopóki ktoś nie przeszkadzał mi w jakichkolwiek ćwiczeniach. Spojrzałem na winowajce i mnie zamurowało. Byłem gotowy ochrzanić jakiegoś dzieciaka i w sumie byłem blisko jednak to był trochę większy dzieciak i o wiele seksowniejszy niż mogłem sobie wyobrazić. Miał przydługawe blond włosy i lazurowe oczy, musiał też sporo czasu spędzać na zewnątrz bo miał cudowną opaleniznę. Chrząknąłem i wstałem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wybacz.. - Wymamrotał z szerokim uśmiechem drapiąc się po tyle głowy. - Jestem trochę rozkojarzony. </div>
<div style="text-align: justify;">
Patrzyłem przez chwilę na ten jego uśmiech, ale też przejrzałem go od dołu do góry i od góry do doły. Z pewnością był młodszy ode mnie, ale raczej już legalnie można by było porobić to czy tamto. Zachowałem powagę i otrzepałem spodenki na tyłku.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Powinieneś bardziej uważać. - Prychnąłem i wsunąłem dłonie do kieszeni. - Masz szczęście bo chce mi się pić więc będziesz miał jak wynagrodzić mi przerwanie jazdy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak wydał się chyba dość zaskoczony, czyżbym był pierwszym, który od razu nie roztopił się na widok jego uśmiechu? Prychnąłem w myślach, nie dam mu tej satysfakcji. </div>
<div style="text-align: justify;">
- No dobra.. - Przeciągnął i się rozglądnął. - a co chcesz do picia..?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Skoro już przerwałeś mi trening to napije się piwa. - Oznajmiłem patrząc na niego uważnie, od razu zauważyłem zakłopotanie na jego twarzy i już wtedy byłem w stu procentach pewny, że nie jest pełnoletni. - Jakiś problem?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ano.. - Przeciągnął drapiąc się po policzku jednym palcem. - Mam siedemnaście lat więc nikt mi nie sprzeda, ale..! - Urwał czym mnie zaciekawił i zaczął grzebać w kieszeniach.- Mogę Ci dać pieniądze na to piwo i sobie sam kupisz więc będzie jakbym to ja Ci postawił. - Uśmiechnął się szeroko, a ja uniosłem lekko brwi szczerze licząc na coś bardziej interesującego.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przecież tak naprawdę nie chodziło mi o jego kasę na piwo tylko o to żeby go trochę poznać. Gdy szperał w kieszeniach za pieniędzmi wyleciało mu coś z kieszeni, a on faktycznie był tak roztrzepany i rozkojarzony, że nawet tego nie zauważył. Schyliłem się i podniosłem wizytówkę. Spojrzałem na nią, a potem zaskoczony przeniosłem wzrok na chłopaka.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś gejem? - Zapytałem chociaż to było dość bezsensowne pytanie bo co reklama w wersji wizytówki z gejowskiego klubu robiła by w kieszeni hetero faceta. </div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak chyba się przestraszył bo przestał grzebać w kieszeniach i odjechał trochę do tyłu jednak sprawnie złapałem go za nadgarstek, przecież teraz to mu na pewno nie dam odejść. Patrzyłem na niego spokojnie i wyczekująco chociaż do najcierpliwszych ludzi nie należałem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- J..ja.. - Wybełkotał i szarpnął ręką chcąc się uwolnić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Uspokój się. - Prychnąłem. - Przecież cię nie zabije za to. - Oddałem mu jego własność, a gdy chłopak przejechał po mnie wzrokiem z podejrzanym wyrazem twarzy wziął ją i schował. - Odpowiedz mi. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak, jestem. - Wyszeptał. - Ale nie musisz tego mówić tak głośno. </div>
<div style="text-align: justify;">
Uśmiechnąłem się kpiąco, strasznie mnie śmieszyli tacy gówniarze, którzy wstydzili się swojej orientacji. Rozumiem, że można się bać bo niektórzy reagują agresywnie na wieść o homoseksualistach aczkolwiek w tej chwili u niego panował wstyd. Pokręciłem lekko głową. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Świetnie. - Złapałem go za nadgarstek i ciągnąc go za sobą pojechałem w stronę swojego domu. - Skoro nie możesz mi wynagrodzić tego piwem, wynagrodzisz mi to sobą. - Oznajmiłem, a chłopak zaczął się wycierać zaskoczony i szarpać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Cała droga do mnie wyglądała właśnie tak, że on się szarpał i darł chcąc jakiś wyjaśnień, ale nie za bardzo wiedziałem co mam mu wyjaśnić bo przecież chyba mu powiedziałem co i jak. W sumie, gdyby nie fakt jak wygląda i, że ciekawi mnie czym ma wypełnione gacie to nie zwróciłbym na niego uwagi. Raz zachowanie, a dwa jego wiek. Był młody i byłem pewny, że jest jeszcze prawiczkiem. Najmłodszy koleś, którego przeleciałem miał chyba dwadzieścia-jeden lat więc przy moich dwudziestu-pięciu nie wyglądało to źle. Wszedłem do klatki budynku, w którym mieszkałem, trzymając ciągle chłopaka żeby mi nie zwiał ściągnąłem rolki i wziąłem je w dłoń, natomiast jego złapałem za zgięcie kolan i przerzuciłem przez ramię jak wór ziemniaków. Był leciutki, zresztą było widać, że ma niedowagę mimo naprawdę dobrze zbudowanych mięśni na nogach czy rękach. Ruszyłem po schodach na górę ucieszony nową ofiarą, a na dodatek taką seksowną. Z jednej strony chciałem tego, kto by nie chciał? Z drugiej strony w porównaniu do innych kolesi, których miałem na niego patrzyłem jakoś inaczej, sam nie wiem dlaczego. Gdy wszedłem do mieszkania rzuciłem rolki pod ścianę, a z chłopakiem udałem się do sypialni. Będąc u celu rzuciłem blondaska na łóżko i ściągnąłem mu z nóg jego sprzęt, który odłożyłem pod szafę. Spojrzałem na chłopaka, który siedział krzyżując ręce wyglądając przy tym jak naburmuszona księżniczka. Schyliłem się delikatnie i pogładziłem go po policzku przy czym chłopak się zarumienił. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Twoja odpowiedź niczego nie zmieni, ale z grzeczności zapytam.. - Szepnąłem z uśmieszkiem. - chcesz zostać czy wyjść?</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak patrzył na mnie uważnie i chyba walczył sam ze sobą co chce mi odpowiedzieć. Patrzyłem w te jego przepiękne oczy, gładziłem go po policzku i czekałem na odpowiedź. </div>
<div style="text-align: justify;">
- A..będziesz delikatny? - Szepnął nieśmiało i zawiercił się lekko. </div>
<div style="text-align: justify;">
Otworzyłem szczerzej oczy zaskoczony tym pytanie, naprawdę nie spodziewałem się takiej odpowiedzi od niego. Byłem pewny, że wymamrota coś w stylu "oczywiście, że chce wyjść!", a jednak tego nie zrobił. Patrzyłem na niego i nie wiedziałem za bardzo co ze sobą zrobić, pierwszy raz usłyszałem takie pytanie. Nigdy nie byłem pierwszym, jego poprzednicy zawsze mieli swój pierwszy raz za sobą no i nigdy nie chcieli delikatności - byli niewyżyci i mogłem z nimi robić co mi się jaśnie podobało. Kaszlnąłem cicho, a następnie wyprostowałem się cały czas go obserwując. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz.. - Urwałem oczekując, że wyjawi mi swoje imię. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Naruto. </div>
<div style="text-align: justify;">
Odetchnąłem i pokiwałem głową. Sięgnąłem po jego rolki i mu je podałem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiesz Naruto.. powinieneś iść. - Oznajmiłem mu czekając aż weźmie swoją własność i wycofałem się. </div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak odepchnął je od siebie tak, że wyleciały z mojej ręki i uderzyły o ścianę, a drugą ręką złapał mnie za nadgarstek. Podszedł na kolanach na skraj łóżku i wolną dłonią pogłaskał mnie po szyi podczas, gdy ja stałem z szeroko otwartymi oczami nie widząc za bardzo co się teraz dzieje. Byłem pewny, że od razu spieprzy z mieszkania, a zrobił całkiem coś innego, znowu. Przeniosłem wzrok na niego, ale on się tym nie przejął bo był zajęty całowaniem mnie po szyi. Jego wargi były miękkie i wilgotne, wiedział jak się nimi obsługiwać. Stałem w bezruchu i obserwowałem go kątem oka pozwalając mu na to co robi. Byłem ciekawy co zamierza. Objął mnie jedną ręką za szyje i przyciągnął bliżej łóżka, drugą dłoń wsunął pod moją koszulkę i pogładził mój brzuch. Najwidoczniej mu się spodobały moje mięśnie na brzuchu bo mruknął cicho i polizał moją szyje aż za ucho, które przygryzł. Stęknąłem cicho, ale nie zareagowałem jakoś specjalnie. Zaczęło mnie zastanawiać gdzie ten niewinny prawiczek sprzed kilku minut. Odsunął się od mojej szyi i spojrzał mi prosto w oczy, wmieszał swoje palce we włosy z tyłu mojej głowy i lekko ścisnął przywierając do moich ust. Oddałem pocałunek bez zastanowienia i wplątałem palce w jego złociste kłaki. Wyciągnął dłoń spod mojej koszulki, ale zaraz wepchnął ją pod moje spodnie oraz bokserki. Poczułem jak jego palce nieśmiało tykają mojej męskości, która z każdą chwilą unosiła się coraz wyżej. Po krótkiej chwili pewnie złapał mojego penisa w swoją dłoń i ścisnął przez co stęknąłem mu w usta. Zaczął pocierać mojego członka sam się tym podniecając bo nawet sapał mi w usta jakbym mu coś robił podczas, gdy tylko trzymałem go za włosy i oddawałem pocałunek, który zaraz przerwał i zerwał ze mnie koszulkę. Wysunął język ze swoich usteczek, które przypadły mi do gustu i polizał mnie po mojej szyi, a następnie zaczął zjeżdżać coraz niżej. Rysował swoim językiem jakieś esy-floresy co było dość przyjemnie. Obserwowałem uważnie jego dłonie, po nich naprawdę dużo można poznać. Gdy zaczął odpinać guzik mych spodni i zsuwać zamek rozporka w dół dokładnie wiedziałem jak jego dłonie drżą, nie ze strachu lecz stresu i poddenerwowania. Patrzyłem na niego i bawiłem się jego włosami, ciekawiło mnie czy jest pewny swojej orientacji skoro jestem za pewne pierwszym facetem z jakim ma bliższy kontakt. Zsunął ze mnie spodnie wraz z bokserami uwalniając mą męskość. Wytrzeszczył swoje lazurowe oczy i kaszlnął zaskoczony. Uśmiechnąłem się zadziornie i poklepałem go po głowie. Chłopak tylko na mnie zerknął, oblizał swoje cudowne wargi i zaczął lizać zachłannie po moim penisie. Odchyliłem lekko głowę i ścisnąłem odruchowo jego włosy. Chłopak zacisnął powieki i zaczął brać głęboko do ust cały czas jeżdżąc po moim członku językiem dając mi przyjemność. Pokasływał, ale nie miałem serca odciągać go jak się tak wczuł. Po chwili zsunąłem swoją zimną dłoń na kark chłopaka, mocno ścisnąłem i przyciągnąłem bliżej swojego podbrzusza dochodząc mu w gardło. Chłopak jęknął i otworzył szeroko oczy. Wysunął mojego penisa ze swoich usteczek i zaczął kaszleć wypluwając to czego nie przełknął. Patrzyłem na niego rozbawiony, ale też zadowolony, naprawdę dobrze obciągnął jak na pierwszy raz. Schyliłem się i ściągnąłem mu koszulkę, a następnie naparłem na niego tak by się położył. Pochylając się nad nim zaczął całować jego twarz i szyje, a jego dolnymi partiami ciała zająłem się dłońmi. Rozpiąłem mu spodnie i powoli zsunąłem tak by zahaczyły o jego stojącą męskość. Jęknął i wygiął się w łuk, korzystając z okazji pogładziłem jego żebra i talie. Miał cudowne ciało mimo niedowagi, którą na pewno miał. Zsunąłem się ustami trochę niżej i zacząłem pieścić jego sutka ściskając go wargami lub zębami, zaczepiałem go czubkiem języka. Chłopak postękiwał i jęczał na cały pokój, zsunąłem mu bokserki i ciekawy zerknąłem w dół. Jego penis stał niczym Royal Guard, był przyzwoitej wielkości ani za mały ani większy od mojego - idealnie. Dłonią pogładziłem jego podbrzusze, a następnie najechałem nią na jego członka i zacząłem go póki co głaskać oraz przyzwyczajać do dotyku mojej dłoni. Reagował lekkim drżeniem, a posapywanie chłopaka było coraz głośniejsze. Wiercił się i mamrotał błagając o większe zainteresowanie jego przyjacielem. Uniosłem kącik ust, głęboko go pocałowałem i zacząłem szybko pocierać go szybko pocierać. Kciukiem krążyłem wokół jego czubka momentami na niego mocniej naciskając. Masowałem go całego palcami cały czas pocierając bądź ściskałem rytmicznie całą dłonią. Chłopak szybko doszedł krzycząc i brudząc moją dłoń i udo swoją gorącą spermą. Odsunąłem się od jego ust i, gdy zaczął łapać oddech sprawnie obróciłem go na brzuch. Pogłaskałem go po plecach i sięgnąłem do szuflady po prezerwatywę oraz lubrykant. Oparłem czoło o jego plecy, rozerwałem paczuszkę zębami i wysunąłem z niej gumkę. Nasunąłem ją sprawnie na swojego penisa i odetchnąłem. Uklęknąłem między jego nogami, złapałem go za biodra i uniosłem. Nałożyłem na dłoń trochę lubrykanta i rozprowadziłem skupiając się na palcach. Rozszerzyłem jego pośladki i powoli wsunąłem w niego palec. Naruto od razu spróbował uciec do przodu, ale przytrzymywałem go. Zacząłem w nim powoli i ostrożnie poruszać. Chłopak mamrotał głośno postękując. Był prawiczkiem tak jak sądziłem. Dosuwałem w niego kolejno palce przyzwyczajając go, a gdy uznałem, że jest gotów wysunąłem je. Wybabrałem żelem jego odbyt i swojego penisa aby chłopaka bolało jak najmniej. Złapałem swojego penisa, a drugą dłonią objąłem go w pasie. Cmoknąłem go w kark i zacząłem w niego powoli i ostrożnie wchodzić.<br />
- Sa..Sasuke! - Wydarł się głośno mocno pochylając głowę i ściskając w dłoniach moją kołdrę. Usłyszałem jak zaszlochał, ale nie miałem zamiaru przestawać - raz, że sam byłem już podniecony i tylko frajer nie skorzystałby mając okazje przelecieć takiego seksiaka, a dwa, że jeśli teraz tego ze mną nie przetrwa to następnym razem może trafić na kogoś kogo nie będzie ani trochę obchodziło czy to jego pierwszy raz czy nie, tylko go zerżnie.<br />
Wchodziłem w niego powoli, całowałem i lizałem jego kark. Głośno sapałem, a on mnie przekrzykiwał. Przymknąłem oczy i mocniej pchnąłem wchodząc w niego cały. Nim się wydarł przycisnąłem mu dłoń do ust. Wargami musnąłem jego małżowinę.<br />
- Ćśśś.. - Szepnąłem i pogładziłem jego cudowny tors.<br />
Zacząłem się w nim poruszać przyzwyczajając go do tego. Z chwilą, gdy jego pokrzykiwanie i wołanie, że boli zamieniło się w stękanie i jęczenie przyśpieszyłem sprawiając i sobie przyjemność. Nie byłem przyzwyczajony do czułego i delikatnego seksu.<br />
- Sa..Sasuke.. - Wystękał, a ja zwolniłem sądząc, że o to mu jednak znowu mnie zaskoczył. - O..obróć mnie.. - Wyjęczał.<br />
Przez chwile się w nim nie poruszałem patrząc na jego włosy i plecy ze zdumieniem, różnił się od facetów, z którymi wcześniej byłem w tym łóżku. Odetchnąłem i jakoś go przekabaciłem na plecy tak bym z niego nie wychodził. Jego łydki leżały na moich ramionach, a ja opierałem dłonie obok jego głowy. Spojrzałem mu w oczy.<br />
- Tak lepiej? - Wyszeptałem i otarłem kciukiem łezkę z jego policzka.<br />
Chłopak uśmiechnął się do mnie delikatnym i urokliwym uśmiechem, a następnie skinął lekko swoją główką. Cmoknąłem go w lekko spocone czoło i wróciłem do poruszania się w nim. Chłopak odchylił mocno głowę pojękując, a ja zacząłem kąsać go po jego szyi, poruszałem się w nim na tyle szybko na ile mogłem sobie pozwolić by nie sprawić mu bólu czyli sprostując był to czuły i delikatny seks. Odsunąłem się od jego szyi i posapując spojrzałem na jego spoconą i mokrą od łez twarz. Wyglądał powalająco, ale w tej chwili podczas seksu wyglądał nieziemsko. Naprawdę chciałem go brać i brać, a mimo to i tak czułbym niedosyt. Było w nim coś takiego co sprawiało, że chciałem go bliżej i więcej. Pokręciłem lekko głową i głęboko, ale czule go pocałowałem. Popychałem w niego raz mocniej, a raz lżej, ale wszystko bez przesady. Moja dłoń błądziła po całym jego ciele, a druga pocierała jego członka - raz wolniej, raz szybciej. Chłopak mocno się spiął, wygiął się w mocny łuk odsuwając się od moich ust i przyciągając mnie mocno do swojego ciała doszedł z krzykiem. Ścisnąłem lekko powieki i głośno stęknąłem. Schowałem twarz w jego szyi i pozwoliłem sobie na kilka mocniejszych pchnięć aż także doszedłem. Wyszedłem z niego powoli i ostrożnie, głęboko odetchnąłem i czule go cmoknąłem w czoło. Opadłem obok niego i się przeciągnąłem, a nim się zorientowałem chłopak leżał już bardzo blisko mnie wtulając się we mnie jak w coś co miałby zaraz stracić i więcej razy nie zobaczyć. Uśmiechnąłem się lekko i pogłaskałem go po głowie. Ściągnąłem prezerwatywę i odłożyłem ją na stolik obok łóżka. Spojrzałem na chłopaka, który tulił się z zamkniętymi oczami oraz, który dalej łapał oddech. Opuszkami palców pomiziałem jego ramię, a on spojrzał na mnie spod uchylonych powiek strasznie zmęczonym wzorkiem.<br />
- Mm..? - Przeciągnął i wywalił swoją nogę na mnie.<br />
Spojrzałem na nią, a potem na niego. <br />
- Jesteś kretynem. - Podsumowałem śmiejąc się i patrząc jak chłopak zasypia z uśmieszkiem. <br />
--------<br />
No więc chciałam Was przeprosić za taką długą nieobecność, ale tłumaczyłam powody tego w poprzedniej notce. Nie wiem jak będzie z kolejną notką, gdyż ciągle trzyma mnie to co trzymało dotychczas poza tym zaraz będą oficjalnie wakacje i wyjeżdżam na początku lipca jeśli wszystko dobrze pójdzie tak więc będę się starać aby dodać coś jeszcze przed wyjazdem albo jakoś w drugiej połowie lipca.<br />
Co do tej notki: możecie nie wierzyć, ale nie lubię pisać takich one-shotów gdzie tematem przewodnim jest sam seks, który jest prawie przez całe opowiadanie - czuje się dziwnie pusto i żałośnie wtedy. Są osoby, które lubią czytać takie coś, ale są też osoby, które wolą porządną fabułę tak więc obiecuje, że następnym razem zrobię sobie oraz Wam tą przyjemność i napisze kolejną część czegoś niedokończonego bądź jakieś opowiadanie z fabułą. Dziękuje wszystkim, którzy cierpliwie czekali.~ ♥ </div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-11890367015321466522014-05-15T21:50:00.000+02:002014-05-15T21:50:26.127+02:00Informacja. >..><div style="text-align: justify;">
Moim drodzy zamierzałam coś dodać w tym tygodniu jednak mam problemy z samą sobą, że tak powiem no i w szkole. Koniec roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami więc cisną nas sprawdzianami, kartkówkami, projektami, a ja muszę się wziąć za ratowanie i wyciąganie ocen. Podejrzewam, że Was mogłam właśnie w tej chwili zawieść i czuje się z tym wszystkim paskudnie bo w tym roku strasznie Was zaniedbuje i nie mogę sobie tego wybaczyć. Mam cudownych czytelników i mam nadzieje, że ze mną pozostaniecie jak najdłużej. Codziennie próbuje coś pisać więc to nie jest tak, że nawet nie próbuje. Ostatnio doszło do tego, że siedziałam nad laptopem próbując coś napisać i po prostu leciały mi łzy ze złości. Chce być wobec was fair dlatego dodaje tą informacje. Naprawdę postaram się dodać coś w tym miesiącu, ale niczego nie będę obiecywać. Nie zawieszam bloga, ponieważ to jest bezsensu, gdyż dodam coś od razu, gdy tylko uda mi się napisać niestety jednak nie mogę podać dokładnego dnia. </div>
Kocham Was, Liv-cchi.<br />
Gadu-gadu w razie jakichkolwiek pytań bądź chęci osobistego zjebania mnie: 49182043.Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-88917864061023461352014-04-09T08:48:00.002+02:002014-04-09T08:48:28.171+02:00*One-shot* - Nieznane uczucie. <div style="text-align: justify;">
Witam wszystkich po długim okresie braku mojej weny i zapału do pisania. Cóż.. nie jestem pewna czy to minęło, ale pewnej nocy, gdy miałam okropny nastrój usiadłam przy laptopie i zaczęłam to pisać, ale spokojnie opowiadanie nie jest smutne ;p.<br />
Miała to być jedna część, ale nie chciałam was długo trzymać bez żadnej notki tym bardziej, że wejścia na mojego bloga zeszły w dół więc stwierdziłam, że i to podzielę na dwie części. Wybaczcie za błędy, ale sprawdzałam na szybko bo właśnie za chwilę lecę na autobus do szkoły. Zapraszam:<br /><br />Tak jak każdego dnia powszedniego o godzinie czternastej trzydzieści rozniósł się dźwięk dzwonka oznaczającego koniec lekcji dla ostatniej klasy prywatnego liceum imienia Madary położonego w centrum Tokio. Ze szkoły wyszła spora ilość uczniów, a każdy z nich był ubrany w granatowy mundurek. Chłopcy ubrani w białe koszule, długie granatowe spodnie oraz marynarki tego samego koloru z naszywką loga szkoły. Dziewczęta również posiadały koszulę oraz marynarkę lecz zamiast spodni ubrane miały spódniczki mniej więcej do połowy ud, czarne zakolanówki i buty przed kostkę na małym obcasiku. Na marynarkach również miały naszyte logo szkoły. Wśród grupki znajdował się najbardziej pożądany chłopak w całej szkole jak i nie w całym Tokio. Był wysokim brunetem o głęboko czarnych oczach, mlecznobiałej karnacji i nieskazitelnej cerze. Jego niejedno spojrzenie sprawiało, że nogi dziewczyn od razu stawały się jak z waty, a one same zapominały jak się nazywają i co chciały zrobić. Nie był obdarzony jedynie niesamowicie pięknymi rysami twarz oraz mięśniami, które chował pod ubraniem, ale również był bardzo uzdolnionym i inteligentnym młodzieńcem. Jego rodzice mieli własną firmę, która zajmowała się sprawami międzynarodowymi z czego mieli całkiem sporo zer na koncie, ich synowie mieli tak naprawdę wszystko jednak to wszystko było za dobre oceny w szkole i wysokie umiejętności. Ich starszy syn Itachi był aktualnie na studniach finansowych i był jednym z lepszych uczniów jak nie najlepszych, a młodszy syn Sasuke był w ostatniej klasie liceum i również rodzice mogli się nim chwalić. Zajmował zawsze pierwsze miejsca w konkursie, a ocenami prześcigał kujonów chociaż on sam tak naprawdę nie poświęcał mnóstwa czasu nauce, lubił imprezować i to bardzo, a już szczególnie ze swoją dziewczyną Misouri, która była cytatą szatynką o dużych brązowych oczach i niższą od swojego chłopaka mniej więcej o głowę. Szła wtulona w jego bok, a jego ręka spoczywała na jej ramieniu, palce chłopaka zabawiały się jej włosami, które były gęste i bardzo zadbane. Zatrzymali się kawałek od wejścia do szkoły, stali w grupce i omawiali jakieś wyjście wieczorem na imprezę. Był piątek więc chcieli się odstresować, zresztą w każdy piątek ekipa spędzała wspólnie czas. Nie ważne czy było to u kogoś w domu przed telewizorem czy na jakiejś wielkiej imprezie, po prostu tak się już przyjęło, że piątki spędzają razem i faktycznie odkąd się tak przyjęło jeszcze nikt nigdy się z tego nie wywiązał. Już mieli ruszyć dalej jednak Uchiha zatrzymał się przyuważając kątem oka to co każdego dnia. Jakąś blond czuprynę i mocno niebieskie oczy, które były niczym jakieś czyste lazurowe morze latem. Spojrzeli na niego pytająco.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co jest kochanie? - Zapytała dziewczyna marszcząc lekko nosek. </div>
<div style="text-align: justify;">
Brunet obejrzał się zza ramienia, a potem na nich spojrzał. Odsunął się od swojej dziewczyny. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba zostawiałem telefon na parapecie. - Stwierdził. - Idźcie, a ja was dogonię.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Na pewno, możemy poczekać przecież. - Prychnął Shin. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Tak na pewno, idźcie do klubu zająć stolik. - Powiedział odwracając się od nich i ruszając przed siebie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Ekipa tak jak chłopak chciał wyszła z terenu szkoły i ruszyła w stronę klubu znajdującego się całkiem niedaleko ich szkoły co było wielkim plusem. Ciemnooki oglądnął się za siebie jeszcze raz i wyszedł głównym wyjściem z terenu szkoły. Ręce miał w kieszeni, zatrzymał się i spojrzał w bok na opalonego blondyna o lazurowych oczach, który aktualnie przypomniał trochę buraka z twarzy. Był ubrany w czarne rurkowate spodnie, luźny pomarańczowy t-shirt, a na szyi miał zawieszone coś przypominającego podłużny zielonkawy kryształ. Cofnął się do tyłu, kaszlnął i upadł na tyłek. Sasuke uniósł lekko brew, podszedł do niego i z beznamiętnym wyrazem twarzy podał mu dłoń, którą zaczerwieniony jeszcze bardziej chłopak złapał i wstał z jego pomocą. Brunet obserwował chwilę jak niższy chłopak otrzepuje sobie spodnie na tyłku, a następnie spojrzał mu w oczy przy czym ich spojrzenia się ze sobą skrzyżowały. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie wiem kim jesteś, dlaczego codziennie tu przyłazisz i mnie obserwujesz, ale chce żebyś przestał to robić. - Rzekł patrząc mu poważnie w oczy, wsunął dłonie do kieszeni.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Jestem Uzumaki Naruto. - Przedstawił się wyciągając dłoń, ale zaraz ją opuścił, gdy nie doczekał się uścisku. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie obchodzi mnie kim jesteś. - Prychnął. - Chce żebyś przestał mnie obserwować bo to chore. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Po prostu.. - Odwrócił wzrok i przygryzł lekko wargę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Brunet uniósł lekko brew. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Hm?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Podobasz mi się. - Powiedział cicho i niepewnie. - Przechodziłem tędy kiedyś jak wracałem ze szkoły i cię przyuważyłem, od tamtej pory nie mogę o tobie przestać myśleć i.. </div>
<div style="text-align: justify;">
-...liczyłeś, że jak zaczniesz mnie obserwować to cię zauważę i się w tobie zakocham? - Prychnął przerywając mu, ale gdy blondyn skinął głową uniósł wyżej brew i obrócił się ruszając przed siebie. - Nie jestem gejem młocie, mam dziewczynę więc sobie odpuść i stąd spieprzaj. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto uniósł głowę spoglądając za nim, szeroko otworzył oczy i wrzasnął jego imię zrywając się do biegu w jego stronę. Uchiha przewrócił oczami i już się miał obrócić jednak nie zdążył, gdyż chłopak pobiegł, mocno go objął i popchnął tak, że upadli. Brunet już miał wydrzeć co on wyprawia jednak, gdy usłyszał przeciągłe trąbienie tira, który bardzo szybko przejechał w miejscu gdzie przed chwilą stał szerzej otworzył oczy i spojrzał w niebieskie oczy, które nad nim wisiały i wpatrywały się w niego z ewidentnie widoczną ulgą i szczęściem. Sasuke rozchylił lekko usta ze zdumienia, nie mogło do niego dotrzeć to, że ten chłopak go uratował podczas, gdy się w ogóle nie znają, a gdyby przybiegł nawet ułamek sekundy za późno to i jego by potrąciło. Już prawie się odezwał, ale opalona dłoń, która wylądowała na jego policzku go powstrzymała. Wyższy chłopak odepchnął pierw tą rękę, a następnie zrzucił z siebie swojego wybawce i wstał. Otrzepał się i spojrzał na niego kątem oka. Mruknął pod nosem ciche podziękowanie, które nawet sam nie usłyszał i ruszył w stronę klubu. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto uniósł się na łokciach i za nim spojrzał. Westchnął wstając, otrzepał się i zerknął na swoją rękę, po której leciał strumyk krwi, gdyż upadając starł sobie trochę skóry pod łokciem. Wyciągnął z kieszeni chusteczkę, a następnie starł krew i ruszył w swoją stronę mimo wszystko zadowolony. W końcu porozmawiał ze swoich ukochanym oraz uratował mu życie tego samego dnia, to naprawdę dla niego bardzo dużo znaczyło być może dlaczego, że od zawsze miał tendencje do wyobrażania sobie czegoś za dużo.<br />
Sasuke wszedł do klubu, odszukał stolik zajęty przez kumpli i się dosiadł. Upił piwo od Kiby i odetchnął, wszyscy spojrzeli na niego pytająco, a on uniósł za nich chłody wzrok, który mówił żeby się od niego odwalili. Dziewczyna przysunęła się ostrożnie, objęła jego umięśnione ramię i szepnęła mu coś na ucho. Chłopak spojrzał na nią kątem oka i skinął lekko głową. Spojrzeli na ciekawską resztę i wstali.<br />
- Widzimy się wieczorem tam gdzie zawsze. - Rzucił chłopak łapiąc dłoń szatynki i ruszył z nią do wyjścia.<br />
- Znowu idą się pieprzyć. - Wyziewał szatyn w spiętych w wysoki kucyk włosach.<br />
Uchiha tylko prychnął i wyszedł ze swoją panną z klubu, objął ją ramieniem i ruszył z nią w stronę jej domu. Skoro miała wolną chatę to dlaczego mieliby nie skorzystać? Jego dom był przeważnie wolny jednak znajdował się dość daleko od centrum miasta natomiast mieszkanie dziewczyny było praktycznie w samym centrum miasta, ale jak na złość często ktoś w nim był, a akurat dzisiaj było tam pusto. Szli w milczeniu, Misouri chętnie by porozmawiała ze swoim ukochanym, ale on milczał, a wolałaby żeby to on zaczął rozmowę bo w końcu jest mężczyzną więc to on powinien zacząć, a przynajmniej ona tak uważała. Weszli po chwili do wieżowca, w którym mieszkała, a następnie weszli na drugie piętro. Podeszli do mahoniowych drzwi, które dziewczyna otworzyła po dłuższej chwili szukania kluczy w torebce. Udali się do jej pokoju, który był dość spory jak reszta mieszkania. Ściany były w kolorach lilij, a podłoga była wyłożona ciemnymi panelami. Rzucili swoje torby w kąt, a następnie przylgnęli do siebie. Już od razu całowali się namiętnie i dziko, a ich dłonie zabrały się zsunięcie marynarek, a następnie za rozpinanie sobie wzajemnie koszul, które zaraz leżały na ziemi. Brunet opadł na łóżku, a jego dziewczyna poleciała na niego. Objął ją i obrócił się by leżała pod nim. Rączki dziewczyny sprawnie zsunęły się w dół i zaczęły rozpinać jego spodnie, jednak chłopak uchylił powieki i zobaczył coś dziwnego. Złapał ją za dłonie powstrzymując przed tym i przełknął głośniej ślinę. Wpatrywał się w zdezorientowaną szatynkę nie dowierzając w to co widzi, pokręcił lekko głową i zaczął całować jej szyje czasami lekko ją kąsając. Położył dłonie na jej piersiach, które były jeszcze schowane pod stanikiem i ścisnął sprawiając, że ciało dziewczyny wygięło się w łuk, a po pomieszczeniu rozniósł się jęk wywołany podnieceniem i przyjemnością. Sasuke zerknął na jej piersi, miał dziwną ochotę pogładził płaski, męski tors. Ścisnął lekko zęby i odsunął się od niej, a następnie wstał. Zapiął spodnie i ubrał koszulkę, którą zaczął zapinać.<br />
- Muszę iść.<br />
- Dlaczego..? - Zapytała siadając, była dość zdezorientowana i smutna. Patrzyła na niego dużymi oczami czekając na odpowiedź. Po jej głowie chodziły dwie myśli, pierwsza czy zrobiła coś nie tak, a druga czy przypadkiem mu się nie znudziła.<br />
- Mam coś do zrobienia, a jeśli nie zrobię tego teraz to nie będę mógł wpaść wieczorem do klubu. - Oznajmił biorąc swój plecak, schylił się i ucałował ją w policzek. - Do wieczora.<br />
Dziewczyna powoli mrugając spojrzała za swoim chłopakiem, który zaraz znikł za drzwiami. Ciężko westchnęła i się położyła patrząc na sufit.<br />
Sasuke wrócił do pustego domu dość przybity i głęboko zamyślony. To czego pragnął całując i dotykając Mosouri było dla niego niepojęte, poza tym czuł coś takiego dziwnego i dość ciężkiego na sercu. Czuł się przytłoczony i nie wiedział co ze sobą zrobić. Wszedł do swojego pokoju, który przejawiał się w ciemnych kolorach. Od razu walnął się na łóżko i przejechał dłońmi po twarzy. W jego głowie cały czas na okrągło odtwarzało się to jak ten blondyn go ocalił ryzykując swoje życie. Poza tym to jak na niego patrzył.. chyba nigdy nie wiedział u nikogo takiego spojrzenia w jego stronę. Od chłopaka biło też takie dziwne ciepło i miał ochotę poznać skąd ono bije oraz co oznacza. Chyba chciał go poznać, ale sam jeszcze nie był tego pewny. Zdrzemnął się mając nadzieje, że, gdy się obudzi nie będzie o tym myślał, ale jednak nie podziałało. Gdy wstał poszedł pod chłodny prysznic, a koło osiemnastej wybrał się do klubu gdzie jego znajomi na niego czekali. Podczas spotkania z nimi był od nich całkowicie odłączony i dalej zamyślony. Pił tylko piwo albo whisky jak mu przynieśli, a odzywał się tylko, gdy się ocknął z przemyśleń lub sam coś chciał. Gdy wrócił do domu było jakoś koło północy, jego rodzice już byli, a brat jak zwykle gdzieś się włóczył z kumplem. Przemknął do swojego pokoju tak aby go nie zaczepili i nie zaczęli wypytywać o dzień bo naprawdę nie miał ochoty na rozmowy. Przez cały weekend siedział w domu udając ból brzucha i osłabienie. Nie chciał się z nikim wychodzić, a jak on nie wyjdzie do kumpli bądź swojej dziewczyny to oni wbiją do niego, a jego mama mimo, że lubiła wszystkich jego znajomych to była taka troskliwa i wyrozumiała dla Sasuke, że nie wpuściła ich tłumacząc im, że jej synek nie jest w stanie na pogawędki.<br />
W poniedziałek poszedł do szkoły mimo, że miał możliwość poleżenia sobie jeszcze w domu jednak nie mógł pozwolić na to żeby jego stopnie i frekwencja spadły w dół, a potem by jego ojciec mu prawił kazania jak to Itachi chodził do szkoły nawet, gdy wymiotował dalej niż widział bądź leżał prawie umierający. Wyszedł wcześniej niż zwykle i to nie po to aby pójść po swoją dziewczynę lecz by sprawdzić czy tego blondyna gdzieś tam nie ma. Nie rozumiał dlaczego, ale czuł, że musi pójść i to sprawdzić, że musi go zobaczyć. Gdy był już przy głównej bramie rozglądnął się jednak nigdzie nie widział ani lazurowych oczu ani blond czupryny, ani głupkowatego wyszczerza. Wsunął ręce do kieszeni i udając, że mu wcale nie zależało by go zobaczyć wszedł do szkoły, a następnie ruszył w stronę swojej klasy, która znajdowała się na samej górze. Szedł powoli po schodach nigdzie się nie śpiesząc, o tej godzinie było bardzo mało uczniów, większość wpadała pięć/dziesięć minut przed dzwonkiem na lekcje. Na jego szczęście nauczycielka od biologi już była więc mógł sobie wejść do klasy i zająć swoje miejsce. Usiadł w ostatniej ławce pod oknem, wyciągnął zeszyt i długopis, a następnie wysunął z kieszeni swoją MP4 i nauszne słuchawki ze swojej torby. Podpiął kabel do sprzętu i założył słuchawki. Oparł łokieć o parapet i spojrzał za okno. Ciężko westchnął wpatrując się w główną bramę. Z czasem widział coraz więcej uczniów wchodzących do szkoły,a wśród nich jego znajomych, którzy chyba się za nim rozglądali. Weszli do klasy, a on ściągnął słuchawki. Uniósł do nich rękę w geście przywitania się, a oni zrobili to samo. Misouri poczuła się niezręcznie bo nie wiedziała czy podejeść czy może lepiej jednak nie. Westchnęła i zajęła swoje miejsce w pierwszej ławce. Po szkole rozniósł się dźwięk dzwonka i zaczęła się lekcja biologi. Sasuke nigdy nie był jakoś specjalnie aktywny na lekcjach, ale dzisiaj był całkowicie odcięty od świata i to nie tylko na pierwszej lekcji, ale na każdej. Podczas lekcji siedział pod oknem i cały czas się za nie gapił. Wszyscy zerkali na siebie porozumiewawczo, a potem na niego. Nie mieli pojęcia o co mu chodzi, zresztą on sam nie wiedział o co chodzi. Po prostu czuł, że musi patrzeć za okno i wyczekiwać. Po chwili jego źrenice się rozszerzyły, a on sam się wyprostował. Przysunął się bardziej twarzą do okna i ujrzał wystającą zza muru blond czuprynę oraz te piękne niebieskie oczy, które się rozglądają po terenie szkoły, a następnie spoglądają na okna. W pewnym momencie ich spojrzenia się napotkały, a brunet odwrócił głowę jak poparzony. Poczuł jak jego serce wchodzi w szybsze tempo, a oddech staje się cięższy i trudniejszy do złapania. Siedział do końca lekcji spięty i nerwowo zerkał na opalonego chłopaka, który stał tam i najwidoczniej czekał. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę ciemnooki już po kilku sekundach znajdował się poza klasą podczas, gdy inni uczniowie dopiero się pakowali. Ekipa spojrzała na siebie, a Kiba rozłożył ręce.<br />
- Co mu się dzieje? - Zapytał, ale inni pokręcili głowami.<br />
Uchiha wyszedł szybkim krokiem ze szkoły w razie, gdyby jego dziewczyna chciała przypadkiem za nim wybiec. Wysunął jedną dłoń z kieszeni, gdy przeszedł przez główną bramę i złapał chłopaka za koszulkę skręcając, a następnie go za sobą pociągnął. Naruto jęknął zaskoczony dając się ciągnąc chociaż przy tak szybkim kroku czasami się potykał o własne lub o jego nogi. Gdy byli już dobry kawałek od szkoły brunet się obrócił do chłopaka cały czas trzymając go za koszulkę. Zmierzył go wzrokiem i spojrzał mu poważnie w oczy, jednak, gdy Uzumaki złapał go za dłoń chcąc żeby puścił mu koszulkę jego źrenice się znowu powiększyły, a policzki jaki i ta dłoń go za szczypały. Odsunął się gwałtownie do tyłu i kaszlnął.<br />
- Dlaczego znowu przyszedłeś pod moją szkołę? - Zapytał starając się nie dać po sobie niczego poznać. <br />
- Bo.. - Podrapał się po głowie i uśmiechnął. - chciałem cię zobaczyć, ten teges..<br />
Wyższy chłopak uniósł lekko brwi patrząc na ten uśmiech i to ewidentnie widoczne oraz szczere uczucie w jego oczach. Nie raz widział jak oglądają się za nim dziewczyny, czasami też chłopaki, ale u nikogo nigdy nie wiedział czegoś takiego. Kaszlnął i zacisnął zęby, pokręcił lekko głową.<br />
- Posłuchaj.. - Prychnął. - jestem hetero, mam dziewczynę i chcę żebyś przestał przyłazić pod moją szkołę. - Skłamał, on bardzo chciał żeby przychodził pod jego szkołę, chciał go widywać, ale był wściekły bo nie rozumiał dlaczego tego tak bardzo chce.<br />
Blondyn na niego patrzył.<br />
- Jesteś pewny, że jesteś hetero? - Zapytał.<br />
Sasuke otworzył szerzej oczy i zacisnął mocniej zęby, warknął wściekle i na niego wrzasnął.<br />
- Oczywiście, że jestem pewny jakiej jestem orientacji!<br />
- Czyli, że jakbyś mnie pocałował to niczego byś nie poczuł? - Zapytał z niewinnym uśmieszkiem.<br />
- Jesteś idiotą. - Prychnął i odwrócił się tyłem do niego. - Nie chce cię więcej widzieć przed moją szkołą. - Rzekł ruszając przed siebie.<br />
- Sasuke! - Krzyknął za nim, ale ten zniknął za rogiem.<br />
Przez pozostałe dni brunet starał się wrócić do normalności mimo, że codziennie widywał tego zawziętego kretyna przed swoją szkołą. Ignorował go, w końcu miał w tym wprawę. Chodził ze znajomymi na imprezy, a ze swoją dziewczyną normalnie się już kochał, gdy nikogo nie było u niej w domu. Jednak to nie było to samo bo nawet dziewczyna czuła, że jej chłopakowi coś gorzej idzie. Nawet odważyła się go zapytać o zdradę, ale on szczerze przyznał, że nic takiego nie miało miejsca i to wszystko jest spowodowane tym, że ostatnio ciągle się kłóci z ojcem co akurat prawdą nie było, ale jednak musiał coś wymyślić. W piątek jednak nie poszedł ze znajomymi do klubu od razu po szkole bo dostał telefon od mamy żeby przyjechał od razu do domu, gdy skończy lekcje więc też tak zrobił. Nie spodziewał się tego co tam zobaczy, a raczej kogo zobaczy u siebie w domu, w jego pokoju, a w dodatku na jego łóżku. Zamknął drzwi z trzaskiem i spojrzał wściekle na blondyna, który uśmiechał się niewinnie.<br />
- Co ty tu robisz?! - Wycedził przez zęby.<br />
- Twoja mama to miła babka. - Zaśmiał się drapiąc po głowie.<br />
- Nie o to cię pytam! - Podszedł do niego, schylił się i złapał go za koszulkę ściskając, a następnie lekko uniósł. - Masz dwie minuty żeby stąd spieprzać w podsko..<br />
Do pokoju weszła matka Sasuke przerywając mu, uśmiechnęła się patrząc na chłopców i pomachała chochelką.<br />
- Naruto mam nadzieje, że zjesz z nami obiad.<br />
- Z wielką chęcią! - Uśmiechnął się do niej szeroko, a ona odwzajemniła uśmiech.<br />
Brew bruneta mocno zadrgała, ciężko westchnął i przejechał dłonią po twarzy. </div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-21536347409984607112014-03-23T01:48:00.003+01:002014-03-23T01:48:58.369+01:00!Ogłoszenie! <div style="text-align: justify;">
Zastanawiałam się czy jest sens pisania tego, ale myślę, że tak będzie lepiej. </div>
<div style="text-align: justify;">
Otóż wiem, że już dość długo nic nie dodaje jednak po prostu mam straszą blokadę. Mam problemy z wymyśleniem czegoś, a nawet jeśli już coś zaczęłam to nie jestem w stanie tego dokończyć. Mam zaczęte aż/tylko jedenaście opowiadań tak więc nie myślcie sobie, że nic nie robię w czasie wolnym. Nie wiem co się dzieje, ale nie jestem w stanie pisać. Codziennie siadam na bloggerze i próbuje, ale nic z tego. Mam swoje problemy zresztą jak każdy człowiek więc to może przez nie, poza tym nie mam weny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie zawieszam bloga bo było by to bezsensu i nie mam też zamiaru go usuwać. Będę starała się coś napisać i dodam to tak szybko jak się da. Nie obiecuje kiedy coś się pojawi... być może za dwa dni, ale możliwe też, że nie w tym miesiącu. Źle się czuje z tym, że Was tak zaniedbuje, ale to nie zależy ode mnie. Tak więc po prostu musicie sprawdzać czy coś się pojawiło na blogu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Proszę o zrozumienie, a przede wszystkim o cierpliwość z Waszej strony. </div>
<div style="text-align: justify;">
Piszę to, gdyż nie chce stracić moich drogich czytelników.</div>
<div style="text-align: justify;">
Do usłyszenia.~♥</div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-47487163795263683302014-01-31T19:25:00.000+01:002014-01-31T19:52:27.411+01:00*One-shot* - Spotkanie, którego nigdy nie zapomnę. <div style="text-align: justify;">
Tak, udało mi się! Dodałam notkę jeszcze w tym miesiącu, uch.. była by ona tydzień temu jednak miałam całkowitą blokadę na ostatnie opisy tym bardziej, że pisałam to w pierwszej osobie i dość opornie mi to szło, gdyż mimo wszystko wolę pisać w trzeciej i pewne SCENY lepiej mi się opisuje właśnie w trzeciej osobie. Cóż od poniedziałku zaczynam ferie, przez pierwszy tydzień na pewno nie będę miała jak coś napisać, a w drugim tygodniu miałam się wziąć za poprawianie błędów we wszystkich dodanych już notkach jednak coś czuje, że mi się to nie uda więc może coś napiszę albo dokończę coś z zaczętych rozdziałów/shotów. <br />
Przy okazji bardzo chciałam podziękować Sandexx Uchiha, gdyż gdyby nie Ty nie wzięłabym się w ogóle za pisanie tego one-shota, Przypadkowo chodząc po youtube zauważyłam, że pewien filmik z SasuNaru został przez Ciebie polubiony i oglądnęłam go przez co dostałam weny właśnie na to poniższe coś co jest naprawdę mimo wszystko dramatycznym parodio-dramatem i miałam wahanie czy to w ogóle dodać na bloga. <br />
Zapraszam:<br />
<br />
Stałem przemarznięty i podekscytowany na dworcu autobusowym czekając na mojego kumpla. Ostatnio widziałem się z nim za czasów dzieciństwa, gdy mieszkał jeszcze tutaj w Konosze. Mieliśmy chyba po sześć lat, gdy jego rodzice oznajmili nam, że teraz będziemy się rzadziej widywać, gdyż wyprowadzają się i nie, że na drugi koniec miasta czy jakieś dwie godzinki samolotem. Niestety jak się okazało wyprowadzili się do Wielkiej Brytanii i do dzisiaj tam mieszkają. Sasuke był raz na wakacje chyba trzy lata temu i tylko na kilka dni, a tak to minęło cholerne jedenaście lat od kiedy się widzieliśmy nie licząc oczywiście prawie codziennego rozmawiania przez skype z kamerką. Najbardziej śmieszyło mnie to jak opowiadał mi, że nie może przejść normalnie ulicą bo od razu rzucają się na niego jak jakieś wygłodniałe hieny na żareło. Mnie się tam jakoś w to wierzyć nie chciało, fakt faktem był przystojny i wysportowany, ale no błagam.. był wrednym dupkiem z czarnym poczuciem humoru, jaka by go chciała? </div>
<div style="text-align: justify;">
W końcu ujrzałem autobus z tabliczką nazwy naszego lotniska oraz nazwę tego przystanku. Uśmiechnąłem się szeroko widząc jak mój kumpel Sasuke wychodzi z autobusu, a następnie wyjmuję swoją sporą sportową torbę. Gdy tylko do mnie podszedł przywitaliśmy się, ale nie jakimś tam uściskiem dłońmi czy żółwikiem, wykorzystaliśmy do tego nasz stary znak przywitania się tak aby upewnić się, że my to my, a nie jakieś nasze klony. Kto wie czy na świecie nie ma maszyny do klonowania? </div>
<div style="text-align: justify;">
Zaśmialiśmy się głośno przyciągając wzrok ludzi, nie mieliśmy zamiaru ukrywać tego jak się cieszymy widząc siebie na żywo, a nie przez pieprzoną kamerkę internetową. Dużo osób, które znało nas z dzieciństwa twierdziło, że miesiąc, góra pół roku i zapomnimy o sobie, o naszej przyjaźni, ale wcale tak nie było. Naprawdę tego pilnowaliśmy i zgodzę się z tym, że przyjaźń na odległość i to niemałą jest uciążliwa, trudna i bolesna, ale da się. Naprawdę, jeśli się chce to się da, ale jednej i drugiej osobie musi tak samo cholernie zależeć, zresztą tak samo jest ze związkami na odległość, ale wydaje mi się, że jeśli chodzi akurat o miłość to bardziej bolesne. <br />
Wpakowaliśmy się z Sasuke do taksówki, która podjechała z lekkim opóźnieniem, ale nawet się tym nie przejęliśmy. Gnojek oczywiście na samym początku musiał zaczął mi opowiadać o tym jakie to on ma tam branie, że każdy go wszędzie rozpoznaje i, że robi większą furorę na mieście niż One Direction. Ta.. ciekawe tylko dlaczego w takim razie nie ma dziewczyny. Prychnąłem głośno i przez całą drogę do mojego domu były sprzeczki, oczywiście takie na żarty, zawsze uwielbialiśmy sobie dogryzać. Gdy taksówka się zatrzymała, zapłaciłem i wysiedliśmy. Spojrzałem na swój dom trochę zdziwiony bo nigdzie nie widziałem samochodu rodziców, a normalnie o tej godzinie zawsze byli w domu - szczególnie, że wiedzieli o przyjeździe tego ćwoka. Wzruszyłem lekko ramionami i z uśmiechem otworzyłem bramę. Nasłuchałem się, że nic się nie zmieniło, że zero remonciku bo jakby inaczej. Weszliśmy do środka, zapaliłem światło i się rozglądnąłem.<br />
- Mamo? - Zawołałem i wszedłem do kuchni, na stole leżało mnóstwo siatek i jakaś karteczka. Podszedłem i ją wziąłem by przeczytać informacje zapewne od rodziców, ale papier został wyrywany mi z ręki. Jęknąłem niezadowolony. <br />
- Przyszły wyniki na ojcostwo i twoi rodzice się wynieśli, gdy je przeczytali? - Zaśmiał się, ale gdy spojrzał na mnie i moją mocno drgającą brew zamilkł i teatralnie pokiwał smutnie głową. - No tak.. jeszcze trzeba mieć czym zrobić bachora prawiczku!<br />
- Sam jesteś prawiczkiem! - Fuknąłem i skrzyżowałem ręce.<br />
- Chciałbyś. - Prychnął kpiąco do mnie, spojrzał na karteczkę i się wyszczerzył. Oho, to źle wróżyło. - Twoi rodzice piszą, że musieli wyjechać na weekend służbowo, że mamy być grzeczni, że zostawili ci pieniądze na biurku i, że kupili jedzenie. - Wskazał reklamówki. <br />
Muszę przyznać, że jego wyszczerz pierwszy raz oznaczał coś co mnie serio ucieszyło i na czym zyskiwałem, wolna chata na weekend w dodatku teraz jak jest Sasuke oznaczała imprezy, wracanie nad ranem wypitym i naćpanym. Tak, zapowiadał się najlepszy weekend. <br />
Szybko rozpakowaliśmy zakupy zrobione przez moich rodziców, przy okazji zrobiliśmy sobie przekąski i zawinęliśmy mojemu ojcu po puszce piwa. Poszliśmy na górę do mojego pokoju, którym szczerze lubiłem się chwalić. Był spory, kolory ścian były w odcieniach niebieskiego, a podłoga była pokryta czarnym, miłym w dotyku dywanem, na którym nieraz spałem. Miałem naprawdę duże łóżko, na którym spokojnie zmieściłoby się z sześć osób i jeszcze było by miejsce. Mój pokój miał przejście na balkon, z którego był widok naprawdę przepiękny szczególnie przy wschodzie i zachodzie słońca. Biurko też wcale nie było najgorsze, gdyż było wyrzeźbione na specjalnie zamówienie więc na pewno ja jedyny takie miałem, krzesło jak krzesło byle by dupą się dało siedzieć i nie bolało od zadługiego zamulania przy laptopie bądź zadaniu domowym, którego tak naprawdę nigdy nie robiłem, ale ćśś. Na biurku stał mój nowy laptop ze znanej firmy Apple, z dumą ogłaszam, że sam na niego zbierałem. Ale najfajniejsza była tablica korkowa nad moim biurkiem, do której miałem przypięte zdjęcia z Sasuke jeszcze jak byliśmy mali, te, które mu zrobiłem rozmawiając z nim przez kamerkę i te, który sam mi wysyłał, gdy chciał się czymś pochwalić. <br />
Uchiha jak zawsze dbale rzucił swoją torbę w kąt i walnął się na moim łóżku, stęknął przeciągając się aż kusiło mnie powiedzieć mu "starość nieradość", ale niestety jesteśmy w tym samym wieku poza tym na pewno odpowiedziałby mi coś wrednego, z czego jak zawsze zacząłbym się śmiać. Usiadłem mu na brzuchu i się wyszczerzyłem.<br />
- Idziemy na imprezkę? - Zapytałem chociaż miałem wahanie bo pewnie był zmęczony podróżą, ale z drugiej strony tak naprawdę tylko ten weekend pozwoli nam na takie prawdziwe imprezowanie bo później rodzice wrócą i będą się srać, że piliśmy, że późno wróciliśmy i ogólnie by truli za uchem. <br />
- Wezmę prysznic i możemy iść. - Odpowiedział trąc oczy, ale sądzę, że myślał bardzo podobnie do mnie, zszedłem z niego i spojrzałem na jego torbę, nadąłem policzki i skrzyżowałem ręce, spojrzałem na niego nadąsany. - Co?<br />
- Przywiozłeś mi coś? - Zapytałem z oburzeniem, no jak to tak przyjeżdżać do przyjaciela bez prezentu? <br />
- Tak. - Skinął głową, a moje oczy błysnęły i od razu się rozchmurzyłem. <br />
- Co?! - Krzyknąłem podekscytowany. <br />
- Siebie. - Prychnął rozbawiony, rozczochrał mi włosy i wyszedł z pokoju, za pewne poszedł do łazienki. <br />
Usiadłem na łóżku i wydąłem wargi, patrzyłem na jego torbę zastanawiając się. Po chwili wpadł mi do głowy genialny pomysł, skoro jego prezentem dla mnie jest on sam to mu to wypomnę przy jakimś dobrym momencie. Wyszczerzyłem się złowieszczo i zachichotałem pod nosem, pożałuje sobie tego dupek jeden. <br />
- Coś Ci weszło w dupę i nie chce wyjść, że się tak krzywisz? - Usłyszałem kpinę i spojrzałem na niego. <br />
- Twój kutas - Cmoknąłem do niego i zachichotałem, a on prychnął rozbawiony. <br />
- Wiem, że go pragniesz, ale poczekaj chociaż aż się ściemni. - Zaśmiał się krótko i wyciągnął do mnie rękę. - Ręcznik. <br />
Prychnąłem głośno, podszedłem do szafy i wyciągnąłem jakiś pierwszy lepszy ręcznik, który mu podałem. <br />
Niedługo po tym jak Sasuke wziął prysznic, wystroiliśmy się, wypachniliśmy mocnymi perfumami i pojechaliśmy na imprezę do naszego znajomego Kiby, od którego dostałem zaproszenie wczoraj, a ze względu, że rozmawiałem z nim o przyjeździe mojego przyjaciela, którego zresztą zna tak jak większość osób na imprezie, która pamięta Sasuke jeszcze, gdy tu mieszkał to zaproponował mi, żebym go wziął ze sobą. Oczywiście jak po zaproszonych rozeszło się, że dumna dupa Uchihy przyjeżdża i w dodatku pojawia się na tej imprezie to dziewczyny wpadły w histerię, że tej wyskoczył pryszcz, że ta i ta nie mają się w co ubrać, że ona nie wie jak się uczesać - rzecz jasna nie powiedziałem mu tego, jeszcze poczułby się za pewnie siebie chociaż nie wiem czy bardziej się da. W każdym bądź razie niektóre dziewczyny pamiętały go tylko z dzieciństwa, ale i tak były pewne, że skoro wtedy już był taki seksowny to co dopiero teraz no, a znaczna ilość dziewuch wiedziała jak teraz wygląda dzięki facebook'owi i to właśnie one robiły największy szum z tego powodu. Wysiedliśmy pod domem Kiby, który już mieszkał sam przez to, że rodzice wywali go z domu przez sprzeczki, ale chłopak bardzo dobrze sobie radzi z kumplami, z którymi mieszka składają się na opłaty. Uśmiechnęliśmy się do siebie, chwilę próbowaliśmy się nawzajem powpychać do krzaków, a później nacisnąłem na dzwonek do drzwi, który wyglądał niecodziennie, gdyż był on podobizną damskiej piersi, a różowaty guzik robił za sutka. Głośna muzyka ucichła, spojrzeliśmy na siebie kątem oka, ale czekaliśmy. Po chwili było słychać szepty, które wcale szeptami nie były i brzmiały mnie więcej "Gliny!?", "Dobra, jak coś ja robię za ojca, Hinata za matkę, a wy jesteście pełnoletnimi bachorami!". W końcu doczekaliśmy aż szatyn z doklejanym wąsem nam otworzył, spojrzał na nas i szeroko się uśmiechnął. <br />
- Dobra, spoko! - Wydarł się. - To Naruto i Sasuke! <br />
Muzyka znowu zaczęła głośno grać, dziewczyny zaczęły głośno piszczeć, a my weszliśmy do środka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to tasiemka przyklejona przy schodach z napisem "zakaz wstępu", nie spodziewałem się tego, serio. Ściągnęliśmy bluzy i weszli do ogromnego salonu, w którym znajdowało się chyba pół szkoły, mnóstwo kolorowych światełek, srebrna kula przyczepiona do sufitu no i przede wszystkim stół zawalony wieloma rodzajami alkoholi i żarcia. Wszystkie dziewczyny się na nas gapiły, no dobra nie na nas, ale na niego. Poklepałem go po ramieniu i z uśmiechem przywitałem się z paroma osoba z klasy, gdy tylko odszedłem mój przyjaciel został okrążony przez panienki, ale także przez kilku chłopaków. Zaczęło się przesłuchiwanie jak mu się tam żyje, dlaczego tak rzadko przyjeżdża i inne pierdoły. Podszedłem do stołu i zacząłem robić nam jakieś drinki, oczywiście wódka zajęła 3/4 szklanki, ale jak impreza to impreza. Podszedł do mnie Kiba i objął mnie ramieniem śmiejąc się głośno, chłopak chyba był na jakieś imprezie przed własną imprezą, ale to normalne bo potrafił nawet do szkoły przyjść z gorzałą. <br />
- Słuchaj Naru, jak ja się cieszę, że przyszedłeś! - Krzyknął wesoło. - Przyszliście! - Poprawił się i wziął łyk swojego piwa. - Będzie zajebiście, mówię Ci. <br />
- Wiem. - Zaśmiałem się. <br />
- Ale wiesz.. - Czknął. - Jak cię bardzo lubię to nie wchodź na górę, ale powiem ci coś w tajemnicy - Zaśmiał się i rozglądnął, przysunął usta do mojego ucha i szepnął. - na dole jest sypialnia więc jak jakąś wyrwiesz to tam śmigaj! <br />
Wybuchłem śmiechem, sądzę, że już do każdego podszedł z tą tajemnicą, a zresztą jakoś nie miałem ochoty na żadne takie zabawy po pijaku, jeszcze trafiłbym na dziewicę, a ona rano miałaby do mnie pretensje jak mogłem jej to zrobić. Sasuke do nas podszedł, a ja podałem mu jego drinka, ale on już pił piwo więc Kiba aby się nie zmarnowało wziął sobie i poszedł podzielić się tajemnicą z tymi, którzy właśnie zawitali na imprezie. <br />
- Jesteście blisko ze sobą, hm? - Zapytał i wziął łyk piwa, podparł się tyłkiem stołu. <br />
Spojrzałem na niego zdezorientowany, w sumie zabrzmiało to dość dwuznacznie jak dla mnie poza tym Uchiha zrobił się dziwnie chłodny teraz i zdaje się mrużył lekko oczy, ale możliwe, że był po prostu zmęczony więc nie pytałem. <br />
- To mój bardzo dobry kumpel. - Odpowiedziałem i wziąłem łyka swojego drinka, oblizałem powoli usta. - W sumie to dzięki niemu znam większość tych osób. - Uśmiechnąłem się do niego, ale on tego nie zrobił do mnie. <br />
- Nie wiedziałem, że jesteś gejem. - Powiedział krzywo się uśmiechając. - Naru. - Prychnął. <br />
Zmarszczyłem brwi, był zły, ale nie wiedziałem o co. Przecież nic takiego nie zrobiłem. Chyba. <br />
- Nie nazywaj mnie tak! - Tyknąłem go w policzek, ale od złapał mnie za mojego palca i ścisnął w pięści. <br />
- A on może? - Szepnął do mnie, a na moich policzkach chyba pojawiły się rumieńce. Pewny nie byłem, ale zrobiło mi się jakoś cieplej, być może od drinka, którego przed chwilą upiłem. <br />
Miałem już mu coś zgryźliwie odpowiedzieć, ale Sakurka mnie uprzedziła bo wtrąciła się między nas popychając mnie swoją pupcią tak, że sam upadłem na swój tyłek, a ona zaczęła bajerzyć z moim najlepszym przyjacielem, który ją całkowicie zignorował, podszedł i podał mi rękę, a ja z jego pomocą wstałem. <br />
Impreza trwała naprawdę długo, były dzikie tańce przypominające czasami padaczkę, śmiechy, dwa razy odwiedziła nas policja gdzie tak naprawdę za drugim razem przyjechała po to by odebrać kolegów, którzy przyjechali do nas za pierwszym razem bo tak jakoś się stało po rozmowie z gospodarzem, że u nas na chwilkę zostali, a chwilka trwała półtorej godziny no, ale cóż.. policjant też człowiek, ma prawo się pobawić z młodzieżą. Kilka razy zostałem zapytany czy ja i Uchiha jesteśmy parą bo twierdzili, że dziwnie na siebie zerkamy, że ciągle się śmiejemy i bajerzymy ze sobą, ale to nie była prawda, po prostu dobrze się bawiliśmy i dalej cieszyliśmy się jego przyjazdem i, że w końcu jesteśmy razem na jakiejś imprezie. Poznałem sporo nowych osób, których znałem z widzenia, ale nigdy jakoś nie było okazji porozmawiać. Foch mojego przyjaciela chyba znikł, a przynajmniej tak mi się wydawało. Mimo, że impreza jeszcze trwała to opuściliśmy dom kumpla jakoś druga/trzecia w nocy, w końcu Sasuke był po podróży i wyglądał na zmęczonego mimo, że cały czas zapewniał, że wszystko ok, że procenty go rozbudziły, ale to było kłamstwo. Dlatego też po kilku minutowym żegnaniu się, wygłupach w taksówce bo w końcu obydwoje byliśmy porządnie wypici dojechaliśmy do mojego domu. Wysiedliśmy z taksówki, a brunet wziął mnie na barana z zaskoczenia. Głośno się śmiejąc podprowadził mnie tak pod drzwi, przeżyłem chyba najbardziej kręty slalom w życiu. Nie obeszło się bez wymacywania mnie, gdy zacząłem panikować, że nie mam kluczy, które jednak się znalazły w moim lewym bucie - do tej pory nie wiem skąd one się tam wzięły. Przepychając, wywalając i taranując się weszliśmy po schodach na górę, a potem do mojego pokoju. Obydwoje walnęliśmy się na moje wyrko, oczywiście idąc do niego po ciemku wyrżnęliśmy kilka razy potykając się o własne nogi. Spojrzeliśmy na sufit dysząc ze zmęczenia, strasznie dużo tych schodów było, a prosta droga wcale nie była taka łatwa jak się wydaje. <br />
- Śpię w ubraniu. - Jęknąłem, byłem padnięty nie chciało mi się w ogóle rozbierać w końcu tyle z tym roboty. <br />
- Teraz walisz, a rano to lekarze będą cię wynajmować jako ekologiczna narkoza. - Prychnął i poczułem jak się nade mną pochyla, miałem zamknięte oczy. <br />
- Bardzo zabawne! - Fuknąłem, a on ściągnął mi koszulkę. Szczerze nie przeszkadzało mi to ani trochę tym bardziej, że już raz striptizowaliśmy do kamerki, tak założyliśmy się, który wcześniej pęknie i odpadnie. Gdyby nie to, że moja mama weszła do pokoju, gdy już prawie zsuwałem bokserki to bym wygrał, ale ona zaczęła się wydzierać, że nakręcam jakieś porno i takie tam.<br />
Poczułem jak jego chłodne i szorstkie dłonie przejechały po mojej klatce, a wzdłuż mojego kręgosłupa przeszedł dziwny, ale przyjemny dreszcz. Patrzyłem na niego uważnie, uśmiechałem się pod nosem, gdy sam zaczął ściągać swoje ubranie z siebie eksponując swoje blade i cudownie wyrzeźbione ciałko z zarysowanym na podbrzuszu "v". Chciałem go dotknąć, naprawdę czułem dziwną potrzebę zrobienia tego jednak się powstrzymałem. Swoimi długimi i smukłymi palcami pomiział mnie pod pępkiem i chwycił za guzik od spodni, rozpiął mi je, a następnie zsunął. Wydawało im się, że patrzył na moje kroczę, ale było ciemno więc jego wzroku dobrze nie wiedziałem tym bardziej, że jego oczy są równie ciemne co atmosfera panująca wokół. Opadł obok mnie i się przeciągnął, ale ja dobrze pamiętałem moją małą zemstę za ten jego "prezencik" i pochyliłem się nad nim, poczułem jego wzrok na sobie - przeszył mnie całkowicie do tego stopnia, że mój penis chyba uznał, że czas powoli powstać. Chrząknąłem i się wyszczerzyłem. <br />
- Jesteś mój... - Wyszeptałem starając się by nie było słychać ani trochę rozbawienia. <br />
- Hm? - Mruknął cicho. <br />
- Mój prezent - Przypomniałem mu. - ty nim jesteś. <br />
Moje łóżko zaskrzypiało, a ja momentalnie znalazłem się pod nim. Pochylał się nade mną opierając swoje duże dłonie obok mojej głowy, jego kolano było między moimi nogami i lekko dotykało mojego prawego uda od wewnętrznej strony. Wziąłem cichy, ale głęboki oddech. Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać, zresztą to ja miałem sobie porobić z niego żarty, a nie on ze mnie. <br />
- Jestem. - Wyszeptał mi prosto do ucha i pogładził moją szyje, podobało mi się to. <br />
Rozchylił lekko usta, trochę z podniecenia, a trochę ze zdziwienia. Nie sądziłem, że ktoś taki jak Sasuke odważy się udawać geja, przecież to stu procentowy człowiek hetero, zresztą tak samo ja! Jego malinowe wargi zaczęły ostrożnie smyrać moje ucho, a potem za nim. Wyrwał mi się cichy i niski jęk, gdy czubek jego języka przejechał za moim uchem, a następnie, gdy jego białe i proste zęby chwyciły mój płatek ucha. Zamknął oczy, a jego wargi zaczęły masować kawałek mojego ucha podczas, gdy mój płatek był ssany w jego ustach. To było dziwnie podniecające. Uniósł się tak, że jego kolano znalazło się bardzo blisko mojego krocza. Sapnąłem z zaskoczenia i gwałtownego podniecenia. Było mi tak dobrze, a zarazem tak dziwnie. Nie orientowałem się co się dzieje, ale wiedziałem, że chce tego więcej. Oparł swoje czoło o moje, obydwoje byliśmy lekko spoceni i cicho dyszeliśmy mieszając ze sobą nasze oddechy zajeżdżające alkoholem. Spojrzał głęboko w moje oczy, jego były takie cudowne, takie ciemne i błyszczące. Powoli zniżył się tak, że dotykaliśmy się klatkami, a następnie dotknął moje miękkie wargi swoimi męskimi i jędrnymi wargami. Po krótkiej chwili zrodziło to pocałunek, wsunął mi do ust język, a ja zacząłem go głaskać swoim. Z każdą sekundą pogłębialiśmy go, a nasze języki namiętnie ze sobą tańczyły. Wmieszałem palce w jego miękkie włosy i ścisnąłem, usłyszałem jego jęk - był taki głęboki i podniecający. Poczułem jego dłonie na swoim brzuchu, później na biodrach, a następnie jak zsuwają moje bokserki, w których robiło mi się cholernie ciasno. Rozplątałem palce z jego włosów, opuszkami palców przejechałem wzdłuż jego pleców i zsunąłem jego bokserki. Odsunęliśmy się od swoich ust i zerknęliśmy ciekawsko na swoje penisy. Mruknęliśmy zadowoleni. Obydwoje mieliśmy się czym pochwalić. Spojrzeliśmy sobie w oczy dysząc. <br />
- Sasuke.. powinniśmy? - Zawahałem się.<br />
- Jestem twoim prezentem, musisz go przyjąć. - Uśmiechnął się zadziornie. - Naru. <br />
Już miałem mu coś odpowiedzieć, ale jego usta nie pozwoliły mi na to. Pocałunek cały czas stawał się coraz bardziej namiętny, nie wiem jak on, ale ja nie mogłem najeść się smakiem jego warg i śliny. Były takie rozkoszne. Ocieraliśmy się o siebie swoimi ciałami walcząc o bycie na górze. Nasze penisy nieraz uderzyły się o siebie przez co jęczeliśmy sobie w usta. Turlaliśmy się po całym moim łóżku nie dając za wygraną. Raz dłużej byłem ja, a raz on i tak w kółko. Robiło się to denerwujące, gdyż obydwoje mieliśmy już cholerną chcice na siebie. W końcu Sasuke chyba się naprawdę poirytował bo złapał mnie szybko za nadgarstki i uniósł nad moją głowę, próbowałem je wyrwać, ale cholernie mocno je ściskał. Uniósł się do góry tak, że jego penis musnął moje wargi. Polizałem go, a on cicho stęknął. Uśmiechnąłem się niegrzecznie i zacząłem po nim lizać wsłuchując się w jego stęki. Przestałem tylko, gdy poczułem jak przywiązuje paskiem moje nadgarstki do wezgłowia łóżka, a nim się zorientowałem moje łydki leżały już na jego barkach. Oblizałem usta i spojrzałem na jego tors. Tak cholernie mnie podniecał. Przysunął swoją twarz do mojej i połączył nasze wargi w dzikim tańcu. Jęknąłem głośno, gdy tylko poczułem jego chłodny opuszek palca między moimi pośladkami. Zaczął nim napierać na mój odbyt coraz mocniej i... rozkoszniej. Pojękiwałem mu w usta, im głębiej wsuwał swojego palca tym głośniej wydobywałem z siebie dźwięki. Było naprawdę przyjemnie, ale też w cholernie dziwnie. Mimo wszystko myśl, że to wszystko robi Sasuke strasznie mnie nakręcała i chciałem tego mocniej i więcej. Pragnąłem go. Po krótkiej chwili wysunął go ze mnie i to był moment gdzie tylko się całowaliśmy, a jego dłonie jeszcze bardziej mnie pobudzały chociaż to już nie było potrzebne. Poczułem jak jego wielki i twardy penis zaczyna zagłębiać się między moimi pośladkami. Pieruńsko bolało, leciały mi łzy, a z gardła wylatywały krzyki. Uchiha na początku poruszał się ostrożnie, ale bardzo szybko przyśpieszył. Szarpałem rękami, głośno krzyczałem starając się oddawać pocałunek. Dławiłem się śliną i jego językiem, który drażnił moje gardło. Nie wiedziałem co mam ze sobą robić, tyle tego z każdej strony więc poddałem mu się całkowicie. Szybko i zwinnie wychodził ze mnie do połowy swojego penisa, a potem mocno wchodził aż po same jądra. Moje jęki i krzyki roznosiły się po moim pokoju, ale sądzę, że jakby ktoś wszedł teraz do domu to na "dzień dobry" by je usłyszał. W pewnym momencie zaczął szybko trzeć mojego penisa, a kciukiem drażnić jego czubek. Wygiąłem swoje ciało łuk i z głośnym krzykiem doszedłem na jego brzuch, a którą chwilę później wręcz się wydarłem, gdy poczułem jego gorącą spermę między swoimi pośladkami. <br />
Po tym wszystkim obudziłem się dopiero rano, wtulałem się w nagie ciało Sasuke, a w sumie to na nim leżałem. Pierwsze co odczułem to pieruński ból między pośladkami, śpiochy wbijające się w kąciki moich oczu i cudowny zapach ciała bruneta. Pachniał tak męsko, a zarazem tak delikatnie. Cudowny zapach, od którego można by było się uzależnić. Uśmiechnąłem się pod nosem czując na swoich plecach opuszki palców, chłodne jak zwykle. Uniosłem głowę i na niego spojrzałem, nasze oczy się ze sobą spotkały. Uśmiechnęliśmy się do siebie, wmieszał mi dłoń we włosy i przyciągnął całując. <br />
Od tamtej nocy między mną, a nim już nie było tak samo. Zamiast nazywać się przyjaciółmi zaczęliśmy o sobie mówić jak o parze i faktycznie nią byliśmy. Uchiha starał się do mnie częściej przylatywać, ale nawet i ja zacząłem do niego latać. Gdy upewniłem się, że wyjazd moich rodziców służbowo na weekend kończy się tym, że wracają po tygodniu to sobie leciałem do Anglii do mojego chłopaka na kilka dni, a w razie czego Kiba miał mnie kryć, że jestem u niego i, że wrócę dopiero jutro do domu bo teoretycznie u niego nocuje. Moi, a raczej nasi przyjaciele ku naszemu zdziwieniu bardzo dobrze przyjęli to, że jesteśmy ze sobą chociaż kilka dziewczyn, z którymi miałem dobry kontakt mnie znienawidziło i zwyzywało od pedałów. Cóż. Cieszę się, że to wszystko tak się skończyło i upewniłem się, że miłość na odległość jest gorsza niż taka przyjaźń. Przyjaciel to przyjaciel, ale ukochana osoba.. no po prostu przez kamerkę da się tylko porozmawiać, ale nie poczuje się jej dotyku, smaku warg i zapachu ciała. Prawda jest taka, że kochając kogoś chce się mieć tą osobę zawsze przy sobie, ale niestety tak się nie da.</div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-38749466712036048412014-01-12T21:37:00.000+01:002014-01-12T21:37:22.775+01:00*One-Shot* - Przyjaciel z drużyny.<div style="text-align: justify;">
Witam wszystkich w nowym roku, 2014!<br />
Przepraszam was, że dopiero teraz coś dodaje, ale ciągle mam problemy z weną, a na siłę nie chce pisać, gdyż wychodzi jak wychodzi. Hm... co do tego shota, wymyśliłam go i zaczęłam pisać z jakieś dwa miesiące temu, a wczoraj mnie na niego wzięło i o to jest! Wymęczyłam część pierwszą tego shota, a drugą część już zaczęłam żebyście długo nie czekali. Jeśli chodzi o to kiedy pojawi się coś nowego to trudno mi powiedzieć, gdyż teraz muszę wszystko popoprawiać w szkole iż zaraz będzie koniec semestru no i tak przeklęta wena jak mnie opuściła tak nie chce do mnie wrócić! Poza tym za tydzień oddaje laptopa do naprawy i nie wiem jak to z tym pisaniem będzie. Mam nadzieje, że się wam chociaż trochę spodoba to opowiadanko. Zapraszam: <br />
<br />
Naruto Uzumaki był bardzo dobrze wszystkim znany w całej Konosze jak i poza nią. Słynął ze swojej siły, umiejętności no i farta, który ciągle mu towarzyszył. Cokolwiek zrobił przy czym normalny człowiek już dawno leżałby w grobie on wychodził z tego cały, zdrowy i dodatku roześmiany. Mimo wszystko każdy wiedział, że chłopak jest naprawdę pracowity i ambitny. Ale żeby nie było też o nim za dobrze musiał robić coś by pamiętali go nie tylko z jakiejś misji czy ze swojego farta. Znany był również z najgłośniejszych kłótni we wszystkich wioskach. Nie ważne jaka była misja, gdzie ona była i co się na niej działo - kłótni nigdy nie zabrakło. Choć Uzumaki wydoroślał i nie był aż tak bardzo rozwydrzony jak wcześniej dalej bardzo łatwo było go sprowokować jednak nie przez przeciwników, rodzinę czy znajomych. Najlepiej szło to jemu przyjacielowi Sasuke Uchiha, znanego we wszystkich wioskach także ze swojej ogromnej mocy i tego z jakiegoś klanu pochodził, ale także z niesamowitej urody. Każda kobieta się w nim podkochiwała, nawet już babcie, które zajmowały się zbieraniem ryżu traktowały go najlepiej, czasami nawet lepiej od własnych wnuków.<br />
Właśnie owa dwójka znalazła się na terenie wioski i już po kilku sekundach pół wioski wiedziało, że drużyna siódma wróciła z misji. Wszyscy liczyli na to, że gdy staną się starsi minie im to, jednak niestety nawet po skończeniu siedemnastu lat zachowują się jak się zachowują pogrążając czasami swoim zachowaniem mistrza Kakashiego bądź swoją różowowłosą koleżankę Sakure. Pozostała dwójka szła za nimi w oddali ciężko wzdychając, jednak chłopaki w ogóle się tym nie przejmowali. Spojrzeli na siebie piorunującym się spojrzeniem i ruszyli w długą przed siebie. Biegli łeb w łeb, ale zaraz już pojawiło się małe oszustwo. Naruto zrobił klona, wyszczerzył się i skoczył na budynek dalej biegnąc przed siebie, natomiast klon pomachał Sasuke, który zmrużył oczy, a następnie zwolnił. Schylił się i złapał go za kostkę ciągnąc do tyłu przy czym brunet upadł na ziemię. Klon uniósł kciuka do góry i się zaśmiał, jego radość długo nie trwała, gdyż jak się okazało nie był to Uchiha, a jego klon. Prawdziwy Uzumaki przeklął pod nosem, gdy jego kopia zniknęła, a informacje dotarły do jego umysłu. Wbiegł szybko do budynku czcigodnej Hokage i już po chwili zatrzymał się wskazując przyjaciela z drużyny oskarżycielsko palcem wyzywając go od oszustów. Ciemnooki nic sobie z tego nie robiąc, uniósł kpiąco kącik ust i wszedł do gabinetu gdzie czekała już Sakura wraz z Kakashim. Blondyn wszedł za kolegą i na nich spojrzał. Jęknął, to on miał być pierwszy. Ustawili się w rzędzie, nim sensei złożył raport czcigodna Tsunade wydarła się na dwójkę za utrudnienia na misji, które sprawili swoimi kłótniami. Po złożeniu raportu różowowłosa i białowłosy wyszli z gabinetu, a dana dwójka została na rozkaz Hokage. Stali na baczność i patrzyli jej w oczy, tak jak ona im. W tej chwili rozgrywała się bardzo dobrze znana walka "kto pierwszy mrugnie". Mała, różowa świnka należąca do blondynki przemknęła pod biurkiem i podeszła do chłopaka w pomarańczowym stroju. Wsunęła swój mokry, mały nochal pod jego nogawkę i zaczęła smyrać w dodatku drażniąc go łaskoczącym oddechem. Naruto padł na ziemię głośno się śmiejąc, brunet ciężko westchnął, gdyż mrugnięcie przyjaciela oznaczało przegraną i oczywiście karę. Tsunade wstała opierając dłonie o biurko, uśmiechała się zwycięsko i dumnie. <br />
- Cóż... ze względu na to, że przegraliście - Chrząknęła rozbawiona. - wyjeżdżacie na wakacje. <br />
Brew Sasuke dość mocno drgnęła, natomiast Uzumaki uniósł się na łokciach i powoli zamrugał patrząc na kobietę. Mieli dostać karę, a ona mówi o wakacjach? Tutaj musiał być jakiś haczyk.<br />
- Jak to wakacje, babciu? - Zapytał dalej będąc w szoku, wstał i zerknął na swojego jak zwykle opanowanego towarzysza. <br />
Tsunade splotła dłonie za sobą i podeszła do okna, spojrzała na wioskę i głęboko odetchnęła. <br />
- Wioska was na razie nie potrzebuje, a w razie czego ściągniemy was z powrotem. - Rzekła i chwilę pomyślała gdzie ich ma w ogóle wysłać. - Poza tym te wakacje sprawią, a przynajmniej ich zamiar jest taki byście zaczęli się w końcu dogadywać. W razie wybuchu wojny na nic się nie przydacie jeśli nie będziecie umieli współpracować, idioci. - Obróciła się do nich przodem i usiadła na swoich krześle, które cicho zaskrzypiało. Głęboko odetchnęła. <br />
- Gdzie nas wysyłasz? - Zapytał Sasuke, któremu wcale nie pasował ten pomysł, ale kłótnia pogorszy tylko sytuacje. <br />
- Będziecie mieszkać w typowym, drewnianym domku oddalonym od większych wiosek. - Rzekła. - Dom znajduje się dwa dni od Konohy jak i innych wiosek. Jestem pewna, że nikt nie słyszał o tamtym miejscu więc przez ten czas będziecie sami, nikt wam nie będzie przeszkadzał, a wy będziecie mogli poćwiczyć współpracę jak i dogadywanie się. Wasze kłótnie nie są już tylko denerwujące, ale także męczące i utrudniające misje. <br />
- Kiedy? - Zadał kolejne pytanie, jego ton był beznamiętny tak samo jak i wyraz twarzy. <br />
- Dzisiaj. - Oznajmiła. - Macie godzinę na spakowanie najpotrzebniejszych wam rzeczy.<br />
- I niby ile mam siedzieć z tym kretynem?! - Wskazał Uchihe.<br />
Tsunade zmroziła go wzrokiem.<br />
- Będziecie siedzieć tam tak długo dopóki nie stwierdzę, że to wystraczające. - Głęboko odetchnęła i wyciągnęła jakieś papiery z szuflady. - Za tydzień wyślę do was kogoś kto sprawdzi jak wam idzie. <br />
- Powiedz to. - Prychnął cicho Sasuke.<br />
Naruto spojrzał na niego zdezorientowany, a potem na cycatką blondynę. <br />
- Dobrze. - Spojrzała na nich poważnie. - Jeśli zajmie wam to dłużej niż trzy tygodnie i jeśli któryś z was straci uszczerbek na zdrowiu przez drugiego.. - Podsunęła im zwój. - Zostajecie wyrzuceni z drużyny siódmej i zawieszeni w każdej możliwej działalności. <br />
Uchiha kaszlnął cicho, natomiast jego towarzysz szeroko otworzył oczy, wysunął jedną nogę do przodu i nachylił się lekko zaciskając pięść. <br />
- To jest niesprawiedliwe babciu! - Uniósł się. - To oczywiste, że z tym kretynem nigdy nie dojdę do ugody! <br />
- Zamknij się! - Podniosła wściekle głos. - Naruto wyrzucenie cię z drużyny jak i zawieszenie w działalnościach oznacza, że nie będziesz mógł starać się o miejsce Hokage! Radzę ci się postarać, a o siedemnastej widzę was pod bramą główną gotowych do wyruszenia. Wyjść. <br />
Uchiha obrócił się i wyszedł cicho trzaskając drzwiami, Uzumaki chwilę stał i patrzył wściekle na Hokage. Znikł zostawiając w powietrzu chwilę unoszący się biały dym. Tsunade ciężko westchnęła i pokręciła głową. <br />
O godzinie siedemnastej dwójka stała już przy bramie głównej. Spakowani byli w średniej wielkości materiałowe worki, które mieli zarzucone na plecy. Obgadali kilka ważniejszych spraw z kobietą czystego zła, wzięli od niej mapkę, której wcześniej zapomnieli wziąć i ruszyli przed siebie. Naruto ani razu się nie odezwał do czcigodniej, wszystko do końca uzgodnił jego kumpel. W prawdzie nie był pewny czy nie uzgodnił czegoś na jego niekorzyść jednak nie miał zamiaru się odzywać po tym co usłyszał w gabinecie. To czy zostanie Hokage w tej chwili zaczyna zależeć w połowie do bruneta, a to bardzo źle oznaczało. Przecież pewnie będzie chciał mu zrobić na złość i specjalnie się uszkodzi zwalając winę na niego. <br />
Robiło się coraz ciemniej, a oni byli ledwie co oddaleni od wioski. Skakali z drzewa na drzewo bądź biegli między nimi. W ogóle się nie odzywali, nie to, że byli na siebie źli - chociaż byli - czy, że byli obrażeni - chociaż byli - to po prostu nie chcieli zaczynać rozmowy, gdyż zapewne skończyłoby się to kolejną kłótnią, a w tej kłótni obydwoje mieliby sobie dużo do powiedzenia, być może aż za dużo. <br />
Zatrzymali się przy jakieś jaskini, spojrzeli na siebie i bez porozumienia się słownie oby dwoje weszli do środka ciemnej jaskini. Dłoń Sasuke została pokryta chidori rozświetlając niedługie, ale szerokie pomieszczenie. Naruto zrobił kilka klonów, które szybko naprzynosiły na środek suche patyki, Uchiha je zapalił i usiedli przy ognisku. Jeden po jeden stronie, a drugi po drugiej. Opierali się o ścianę i wpatrywali w tańczący spokojnie płomień. Uzumakiego już trochę nosiło od tego braku odzywania się jednak trzymał twardo przygryzając się w język. Jego brzuch głośno zaburczał, a chwilę później usłyszał szelest. Uniósł głowę i spojrzał na swojego towarzysza, który trzymał w dłoni kanapkę i jadł patrząc bezczelnie prosto w jego oczy. Objął się ręką za brzuch, a drugą zaczął grzebać w swoim worku. Wyjmował z niego masę zupek do zalania, ale ani jeden kanapki. A skąd on biedny weźmie tu wodę skoro są w środku lasu? Ciężko westchnął i schował wszystko od nowa. Położył się na ziemi i obrócił plecami do ogniska, a zarazem towarzysza. Mocno obejmował się za brzuch, lekko się skulił. Zamknął oczy i się skrzywił. Tak strasznie go ssało w żołądku, przez myśl mu przemknęło by wysłać klona do wioski po jakąś kanapkę, ale to by był raczej głupi pomysł bo, gdyby Tsunade się dowiedziała to mogłaby stwierdzić, że to brak współpracy czy coś takiego. Usłyszał jak Sasuke wstaje jednak nie odwrócił się ani nie pozwolił sobie zerknąć na niego co tym razem kombinuje. Gdy tylko głęboko odetchnął został lekko kopnięty w plecy, zerwał się do siadu i spojrzał na niego wściekle.<br />
- Jak ja cię kopnę t... - Powoli zamrugał patrząc na Uchihe stojącego przy nim z wyciągniętą ręką,w której trzymał zapakowaną kanapkę. Oczy mu błysnęły i mocno się przytulił do jego nóg. - Sasuke kumplu! Zawsze wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć w ciężkich sytuacjach życiowych! - Pociągnął teatralnie nosem, puścił go i zabrał od niego kanapkę. Rozpakował i wziął gryza, gdy Sasuke wrócił na miejsce i cicho prychnął, Naruto spojrzał na niego z wypchanymi ustami i lekko zmrużonymi oczami. - Co z tym złobiłeś? <br />
Czarne oczy na niego spojrzały, uniósł kpiąco kącik ust i wzruszył ramionami. Naruto spojrzał na kanapkę, przełknął to co miał w ustach i także wzruszył ramionami. <br />
- Co mi tam, jak jestem głodny zjem wszystko. - Stwierdził rozbawiony i wziął się za kolejny gryzy. <br />
Taka kanapeczka tak naprawdę nie zapełniła mu żołądka, ale jednak to było coś. Prześpi się więc głodny nie będzie, a po drodze może miną coś z jedzeniem albo chociaż jakąś rzeczkę. Położył się i spojrzał na sufit jaskini, a potem przekręcił głowę w bok zerkając na bruneta, który leżał tyłem do niego. Błękitne oczy wpatrywały się w plecy przykryte białą koszulą ze znakiem jego klanu, zastanawiał się dlaczego dał mu tą kanapkę. Ciemnooki zawsze brał na takie wyprawy dwie, trzy kanapki więc albo nie ma już nic albo została mu jedna. Wychodzi na to, że może przez niego głodować i to nie wiadomo jak długo bo w końcu nie wiedzą czy po drodze coś znajdą. Faktycznie byli przyjaciółmi, ale nigdy nie spodziewał się, że ten typ może mu oddać swoje jedzenie szczególnie po tym jak sam jadł patrząc mu okrutnie w oczy. <br />
- Przestań się na mnie gapić, matole. - Powiedział wydychając powietrze. <br />
Naruto powoli zamrugał, zarumienił się i obrócił tyłem do niego. Kaszlnął i zamknął oczy. <br />
Chwilę później obydwoje zapadli w sen, jednak on nie był jakiś długi. Po dwóch godzinach stali już na nogach. Sasuke, po którym w ogóle nie było widać zmęczenia oraz niewyspania i Uzumaki, który wyglądał jakby nie spał przez tydzień i nie mył się przez trzy dni. Wybiegli z jaskini i wskoczyli na drzewa ruszając przed siebie. Było ciemno jak na noc przystało. Wprawdzie rozważali czy nie lepiej ruszyć jak się zrobi trochę jaśniej jednak uznali, że lepiej szybciej dotrzeć do tego domku i wyspać się na porządnym łóżku, a nie na niewygodnym, twardym podłożu. Blondyn co chwilę ziewał i przecierał oczy, w sumie po tym jak jego przyjaciel oddał mu swoją kanapkę złość mu przeszła i chętnie by sobie z nim pogawędził jednak nie miał na to siły, no i było mu jakoś dziwnie po tym jak Uchiha zwrócił mu uwagę na to by się na mnie nie gapił. Jeszcze mógłby sobie pomyśleć coś nieprzyzwoitego lub nieprzyjemnego o nim. Westchnął sennie przeskakując na kolejne drzewo, znacznie zwolnił swoje ruchy. No cóż.. nie należał do ludzi, którym wystarczą dwie godziny snu szczególnie, gdy spało się na twardym podłożu i po misji. Sasuke zatrzymał się co skończyło się tym, że niebieskooki na niego wpadł. Jednak brunet nie pozwolił sobie na spadnięcie z grubej gałęzi i skupiając czakrę w stopach utrzymał siebie i chłopaka, którego objął by sam nie spadł. W końcu jemu także nie pasowało bycie wywalonym z drużyny i w innych pierdołach, które Tsunade sobie wymyśliła. Obrócił się przytrzymując Naruto, złapał go i pociągnął by położył się na jego plecach, następnie chwycił za jego uda i ruszył dalej. Blondyn oparł brodę o jego ramię i zamknął oczy. <br />
- Za chwilę się zmie..zmienimy... - Wyziewał momentalnie zasypiając, jego towarzysz tylko pokręcił lekko głową. </div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-38369485188644846552013-12-23T18:54:00.001+01:002013-12-23T18:56:38.996+01:00*One-shot* - Choinka.<div style="text-align: justify;">
Takie małe króciutkie coś na święta. ^-^</div>
<div style="text-align: justify;">
Życzę wam dużo zdrowia, szczęścia, wymarzonych prezentów pod <b>choinką </b>i wypoczynku, który należy się nam wszystkim po tych ciężkich dniach szkoły i pracy. Mam nadzieje, że spędzicie święta w ciepłym domu z rodziną lub przyjaciółki albo w samotności jeśli ktoś z was tak lubi. Życzę wszystkim dziewczyną by całe świąteczne jedzenie poszło w cycki chociaż dobrze wiemy, że tak się nie stanie ;_;. </div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiem czy dodam coś jeszcze w tym roku (postaram się dodać) więc na wszelki wypadek życzę wam szczęśliwego nowego roku, lepszego niż ten jeszcze obecny. No i przede wszystkim bardzo wam dziękuje za te wejścia, za te wszystkie komentarze i za to, że jesteście. Gdyby nie wy mój blog nie miałby w ogóle sensu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Dziękuje! </b></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Matko.. - Brunet ciężko westchnął opadający na kanapę. Przejechał dłońmi po twarzy, a następnie się przeciągnął. Spojrzał na blondyna o pięknych niebieskich oczach, który stał przy nagiej choince i krzyżował ręce patrząc na rozwalone dookoła ozdoby świąteczne. Wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać i tak naprawdę nie dużo mu było potrzeba by to zrobić. Sasuke pokręcił lekko głową, miał serdecznie dość tych cholernych humorków swojego partnera, ale jeszcze bardziej miał dość tegorocznych świąt, które nawet się nie zaczęły. On zawsze nienawidził wszelkich istniejących świąt, uważał to tylko za robienie czegoś z niczego. Gdy wszyscy jarali się świętami, biegli po sklepach by nic nie zabrakło na stole czy też stroili domy on wolał sobie odpoczywać w swoim domu na łóżku przed telewizorem. Otóż to.. gdzie inni widzieli święta on widział wolne od pracy. Pracował naprawdę ciężko i całymi dniami, w dodatku męczył się w niewygodnym garniturze i duszącym krawacie. Bardzo rzadko miewał wolne, a gdy je już miał to i tak kończyło się tym, że siedział w biurze bo te ciemnoty, z którymi pracował albo sobie nie mogły z czymś poradzić albo przekładano jakieś spotkanie, na którym on musiał obowiązkowo być. Ciężka robota, ale pieniędzy dużo. Tylko to go trzymało w tej robocie, z tymi matołami i niedorozwojami. Usiadł i pomasował skronie. Zaczął głęboko oddychać próbując się opanować. To będą ich pierwsze wspólne święta, a on dalej się zastanawia jak to możliwe, że na to przystał. - Naruto... - Wypowiedział imię wydmuchują z ust powietrze, które nabrał. - Czy możesz usiąść w spokoju na dupsku i nie dramatyzować? Ten jeden jedyny raz. </div>
<div style="text-align: justify;">
Blondyn zerknął na niego i wydął wargi, strasznie się cieszył z tych świąt. W końcu mieli spędzić kilka dni razem, mogli skorzystać z tego, że Sasuke siedzi w domu, a nie w biurze. Chciał by te święta były magiczne, poza tym to miały być ich <u>pierwsze wspólne</u> święta. Wyobrażał sobie już od miesiąca jak razem ubierają choinkę, pieczą świąteczne ciasteczka i robią porządki co nie było jakieś straszne, gdyż pan pracuś miał manie porządku w swoim mieszkaniu w przeciwieństwie do niebieskookiego. Cóż jeszcze.. w swojej głowie miał wizje jak bolą ich brzuchy ze śmiechu oraz jak są ubabrani w cieście i kochają się na środku kuchni czekając na pstryknięcie w piekarniku na znak, że ciasto się upiekło. A jak się skończyły te jego romantyczne wizje? Sam piekł ciasta i robił wszelkie jedzenie na wigilię i pozostałe świąteczne dni, sam sprzątał swoje rozpieprzone po całym mieszkaniu rzeczy i robił pranie. Jedyne co prawie się udało im zrobić wspólnie za namową blondyna to ubranie choinki. Postęp postępem bo wyciągnęli wspólnie choinkę ze śmietnika niedaleko ich wieżowca, wspólnie ją przytaskali do mieszkania, a potem wspólnie wyrzucili ją przez balkon, gdyż smród był nie do wytrzymywania i wspólnie pojechali na plac po ładną, nową choinkę. Gdy już wnieśli ją do mieszkania i postawili w kącie pomieszczenia, Uzumaki wyciągnął bombki, łańcuchy, gwiazdkę na czubek i inne pierdoły na drzewko. Pierwsza kłótnia zaczęła się już od podniesienia nie tej bombki, którą chciał Naruto na choince i w tym momencie jego partner już stał z choinką na balkonie i czekał aż policja przejedzie by móc ją wyrzucić na dół, jednak blondyn trzymający go za kostkę i jęczący błagalne modły doprowadził do tego, że drzewko wróciło do środka. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ale ta choinka stoi naga! - Jęknął niezadowolony. - Wyobraź sobie, że ty stoisz w kącie pokoju nago i robisz za choinkę! </div>
<div style="text-align: justify;">
- Przynajmniej miałbym wytłumaczenie dlaczego skoczyłem przez balkon. - Powiedział do siebie i chrząknął. - W takim razie ty ją ubieraj, a ja będę nadzorował czy wszystko idzie jak powinno. </div>
<div style="text-align: justify;">
Blondyn zmrużył podejrzanie oczy, ale szeroko się uśmiechnął i skinął głową na znak zgody. </div>
<div style="text-align: justify;">
Podczas, gdy Sasuke leżał sobie na kanapie i korzystał z chwili spokoju jego ukochany stroił choinkę tak jak sobie chciał. Potakiwał kiedy musiał i wszystko szło idealnie. Koniec końców o godzinie dziewiętnastej blondyn skoczył z zaskoczenia na bruneta i zaczął mu jęczeć do ucha, że już. Prawie, że śpiący Uchiha uśmiechnął się zadziornie i pchnął biodrami do góry na co Naruto zmarszczył brwi i wstał. Potrząsł nim.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Choinkę już ubrałem, a nie, że już dochodzę zboku jeden! - Fuknął. </div>
<div style="text-align: justify;">
Uchiha spojrzał na niego spod uchylonej powieki, przejechał dłonią po twarzy i usiadł. Ziewnął, a następnie spojrzał na choinkę. Wstał i podszedł do niej z uniesioną brwią. Przyjrzał się i spojrzał na rozweselonego chłopaka. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Dlaczego z tyłu nie jest ubrana? - Zapytał.<br />
- Co ty choinki nigdy nie ubierałeś?! - Zapytał rozbawiony. - Każdy wie, że niewidoczna połowa choinki jest nieprzystrajana. </div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-27414856489689327132013-12-06T17:35:00.000+01:002013-12-06T17:36:08.617+01:00Rozdział Drugi - Popchnięty przez los.<div style="text-align: justify;">
Tak się złożyło, że dzisiaj mikołaj i drugi rozdział. Cóż pisząc go sądziłam, że wyszedł mi o wiele dłuższy jednak chyba wcale taki nie jest. Szczerze nie wiem czy wolicie dłuższe notki, a mniej rozdziałów czy na odwrót, ale przez to, że wychodzą mi krótkawe zapewne na piątym rozdziale się to nie zakończy.<br />
Co jeszcze? Dzisiaj mikołaj i jeśli wszystko wypali tak jakbym chciała to na blogu pojawi się niespodzianka ode mnie dla was i mam nadzieje, że wam się spodoba i, że napiszecie mi co o niej myślicie albo w komentarzu albo po prostu na asku.<br />
Udanych mikołajek i zapraszam do czytania:<br />
<br />
Naruto jak to on, nie mógł wytrzymać dwóch minut czekania, więc podszedł do uchylonych drzwi wejściowych. Stuknął w nie dwa razy i wszedł do środka rozglądając się. Dom był bardzo, ale to bardzo zadbany. Na pierwszy rzut oka był straszny porządek, ale by się upewnić wszedł do środka po cichu zamykając drzwi. Wchodząc głębiej znalazł się w małym korytarzyku, w którym było miejsce na buty oraz jakieś płaszcze, kurtki, bluzy czy co tam jeszcze można było sobie powiesić na haczyku przymocowanym do ściany. Po prawej było przejście do salonu, który miał ściany żółtego odcienia. Znajdowała się tam skórzana kanapa oraz dwa także skórzane fotele. Na środku stała ładnie rzeźbiona ława. W kącie pomieszczenia stała jakby komoda, na której stał plazmowy telewizor, a jego rozmiar wcale nie należał do najmniejszych. Idąc z korytarza na lewo wchodziło się do kuchni, która na ziemi była wyłożona beżowymi płytkami, a ściany posiadały kolor brzoskwiniowy. Ogólnie przy ścianie był zestaw mebli kuchennych, a po lewej pod oknem był drewniany stół, przy którym stały dwa krzesła. Stojąc na korytarzu i idąc prosto były schody ustawione bardziej na lewo, a bardziej na prawo były drzwi, za którymi kryła się łazienka. Bardzo duża łazienka, wyłożona ciemnymi płytkami oraz bordowymi ścianami. W środku mieściła się spora wanna, a obok kabina prysznicowa także niemała. Nie brakowało także umywalki, nad którą wisiało lustro oraz zwykłego białego klozetu w kącie pomieszczenia. Sufit był zrobiony bardzo ciekawie, gdyż był on lustrem, a nie zwykłą pomalowaną ścianą. Wchodząc na górę można było zauważyć cztery różne drzwi. Jedne prowadzące do sporej sypialni kolorystycznie podobnej do łazienki na dole, drugie prowadzące do sypialni gościnnej zrobionej bardziej na jasno, trzecie prowadzące do gabinetu nauczyciela, w którym na spokojnie sprawdzał sobie wszelkie sprawdziany, kartkówki czy też wypracowania, a czwarte prowadziły do... trudno było stwierdzić do czego, gdyż były zamknięte na klucz. Uzumaki zmarszczył brwi i rozglądnął się jeszcze raz. Wszedł do gabinetu i spojrzał na chylącego się tyłem do niego nauczyciela, który szukał czegoś w szufladach sporej ciemnej komody. Oblizał usta, ale zaraz cicho kaszlnął tak, że brunet się wyprostował i spojrzał na niego zza ramienia. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Miałeś poczekać na dole, Naruto. - Odrzekł.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wiem, ale ile można? - Jęknął. - Sądziłem, że pana wcięło. Poza tym chciałbym poznać dziewczynę mojego ulubionego nauczyciela. - Uśmiechnął się.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pokręcił lekko głową i sięgnął po jakąś teczkę z imieniem blondyna. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Cóż.. może kiedy indziej. - Rozczochrał mu włosy i podał mu teczkę. - Tutaj masz to co powinno być ci potrzebne na konkurs. Z grubsza tematy do wyboru, zasady i takie tam.<br />
Chłopak rozchylił lekko usta i powoli zamrugał poprawiając swoje włosy, kaszlnął i zabrał teczkę. Jednak przez ten cały czas patrzył oczarowany w cudowne, ciemne oczy swojego nauczyciela. Zrobił krok w jego stronę, jednak mężczyzna cofnął się do tyłu. Na policzki jasnookiego wpełzły wielkie czerwone wypieki, w tej chwili nie wiedział za bardzo co ze sobą zrobić. Pomachał lekko teczką i zaczął się cofać mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem. Wyszedł z pomieszczania jednak dalej cofał się do tyłu, było mu strasznie głupio no i czuł się źle z myślą, że właśnie mógł odstraszyć od siebie swojego ulubionego no i jedynego nauczyciela przez, którego był lubiany. Po chwili krzyknął przestraszony oraz zaskoczony, jego sparaliżowane ciało zaczęło się staczać po schodach. Jego kości wydawały różne nie za przyjemne dźwięki.<br />
Sasuke zbiegł szybko na dół i upadł na kolana przy swoim leżącym, ale przytomnym uczniu. Zaczął macać po jego nogach, rękach i żebrach by mniej więcej zorientować się czy coś nie ma złamanego tym bardziej, że Uzumaki zamiast powiedzieć coś sensownego, bełkotał cicho pod nosem. Brunet przysunął ucho do jego ust i postarał się zrozumieć co ten mu chce powiedzieć. Zmarszczył lekko brwi i na niego spojrzał, szybko zamrugał i spojrzał na jego lewą kostkę. Złapał za nią lekko, a blondyn jęknął z bólu.<br />
Nie potrzeba było mu dużo czasu, aby przenieść niebieskookiego do samochodu, wsiąść i odjechać. Podczas drogi co chwila zerkał na ucznia, który leżał sobie na tylnym siedzeniu i już czytał te wszystkie informacje z teczki, które dostał niecałe piętnaście minut temu. Brunet pokręcił lekko głową nie dowierzając, że on właśnie to robi w takiej chwili.<br />
Zatrzymał się pod szpitalem, wysiadł z auta i wziął blondyna na ręce tak na wszelki wypadek jakby okazało się, że to coś większego, gorszego niż zwykłe skręcenie kostki. Nie przy uważając tego jak chłopak się speszył wniósł go do szpitala i posadził na kanapie. Odetchnął i spojrzał na niego.<br />
- Masz ze sobą legitymacje? - Zapytał wyciągając swoje dokumenty.<br />
Blondyn szybko zamrugał i wyciągnął z tylnej kieszeni swoją szkolą legitymacje. Podał mu.<br />
- Świetnie. - Zabrał i zerknął. - Poczekaj tutaj. - Powiedział i poszedł do rejestracji.<br />
Jak to w tutejszych szpitalach sama rejestracja trwała dwadzieścia minut, a czekania na swoją kolejną dwa razy tyle. Po godzinie osiemnastej Naruto wykuśtykał z gabinetu przytrzymując się swojego nauczyciela. Jego noga była zagipsowana, stopa prócz palców i do połowy łydki. Wykorzystując całą tą sytuacje bardzo tulił się do boku wyższego od siebie mężczyzny. Normalna osoba by była załamana gipsem, kuśtykaniem i wszystkimi zaległościami, które się zbiorą, jednak on widział same plusy. Po pierwsze niesamowita bliskość jego ciała i ciała ukochanego, po drugie Sasuke zapewne będzie się interesował jego stanem więc będzie dzwonił, może odwiedzał no i przede wszystkim.. będzie się martwił! Po trzecie, gdy już zdejmą mu gips będzie musiał wszystko po nadrabiać, a szczególnie to co minęło go z jego ulubionego przedmiotu, którego uczy go ten właśnie gość, z czym równa się dużo, bardzo dużo czasu z tym seksownym bladym brunetem. Tak, chłopak wiedział w tym tylko plusy i żadnego minusa.<br />
Wskoczył na przednie siedzenie w aucie, a następnie spojrzał na swojego nauczyciela, który zasiadł za kierownicą. Chrząknął cicho, nienawidził ciszy, a szczególnie tej niezręcznej no i bardzo go ciekawiło co tak zaprząta się w głowie mężczyzny. Zamlaskał cicho i zapiął pasy, jednak jakoś nie mógł sobie trafić w zapięcie - nie żeby to było specjalnie - jęknął niezadowolony i od razu gwałtownie się zarumienił, gdy blade dłonie ułożyły się na jego dłoniach, a następnie z ich pomocą zapiął pas. Uniósł głowę i spojrzał w ciemne oczy swoimi ciut szerzej otwartymi, błyszczącymi ślepiami. Jednak już po chwili usiadł normalnie i spojrzał smutno za okno, zawiodła go nic niewyrażająca mina nauczyciela. Miał nadzieje na jakieś wyznania, pocałunek, a tu nic. Głęboko odetchnął i zaraz spojrzał nieśmiało na niego, gdy ten tylko chrząknął, a następnie rzekł:<br />
- Odwiozę Cię do domu i porozmawiam z twoimi rodzicami, wyjaśnię im tą całą sytuacje. - Odetchnął, jeden dzień, a tyle kłopotów. - Gdzie mieszkasz?<br />
Blondyn odwrócił lekko wzrok, spojrzał przed siebie i cicho westchnął.<br />
- Shimbashiego dwa. - Wymamrotał cicho.<br />
Smukłe dłonie chwyciły za GPS i wystukały nazwę ulicy, chwilę poczekał, a następnie uniósł lekko brwi. Kaszlnął i spojrzał na swojego ucznia. Lekko go zamurowało, nie przypuszczał. Odetchnął i dla upewniania czy dobrze usłyszał, zapytał:<br />
- Możesz powtórzyć? - Zapytał spokojnie.<br />
Chłopak odchylił lekko głowę i zamknął oczy.<br />
- Dobrze pan usłyszał. - Zapewnił. - I tak, mieszkam w domu dziecka.<br />
Brunet pokiwał lekko głową, a następnie odłożył sprzęt na swoje miejsce. Fakt faktem interesował się tym uczniem, w końcu był najlepszy z uczniów jakich dotychczas uczył, poza tym był pilny, pracowity i bardzo sympatyczny. Znał jego numer, mniej więcej wiedział jakie ma oceny. Zdarzyło się też czasami, że zabierał go ze sprawdzianów, gdy wiedział, że blondyn się nie nauczył bo dzień wcześniej miał konkurs albo nawet była niejedna sytuacja jak neutralizował jego uwagi. Dopisywał, że to pomyła bądź po prostu pisał dopisek usprawiedliwienia dlaczego uczeń zrobił to i owo, a raczej czego nie zrobił. Mimo wszystko nigdy nie przypuszczał i nie miał potrzeby by dowiadywać się gdzie i z kim mieszka. To oczywiste było, że brał od razu, że taki inteligenty chłopak musi mieć w porządku rodziców, którzy na pewno są z syna dumni. Czasami też myślał, że tak się stara właśnie dla nich jednak jak się tu okazuje on.. rodziców nie ma i mieszka z innymi dziećmi, które tak naprawdę są mu obce. A osoby, które o niego teoretycznie dbają pewnie też się nim jakoś specjalnie nie przejmują by odrobił zadanie z matematyki i pouczył się na sprawdzian z fizyki. Głęboko odetchnął, sam teraz nie wiedział co ma zrobić. W końcu miał nogę w gipsie, a tam pewnie pełno dzieciaków tych młodszych i tych starszych, przy schodzeniu mogą go popchnąć jednak z drugiej strony nie jest też małym dzieckiem. Postukał palcami w kierownicę i zerknął na jego nogę. Odpalił silnik przekręcając kluczyk w stacyjce i odjechał. Nie pędził tak jak z domu do szpitala, w głowie wszystko starał się na spokoju ułożyć i wymyślić sensowne rozwiązanie. Zapewne w sierocińcu nie będą mu usługiwać biorąc pod uwagę inne dzieci, które są młodsze od niego i potrzebują więcej uwagi, a z drugiej strony on też pracuje więc jakby go wziął do siebie to też nie miałby za bardzo jak mu przynosić jedzenie czy też picie. No i lekcje, w sierocińcu nie miałby mu kto przynosić notatek z jego wszystkich lekcji, a on mógłby to robić bez żadnych problemów dodając do tego to, że przynajmniej w razie czego by mu wszystko wytłumaczył. Zdecydował i na skrzyżowaniu skręcił w lewo, drogę prowadzącą do jego domu.<br />
Naruto na niego zdziwiony spojrzał i wskazał kciukiem drogę za nimi.<br />
- To jest tam. - Odrzekł.<br />
- Wiem. - Skinął głową. - Dopóki nie zdejmą ci gipsu pomieszkasz u mnie.<br />
Chłopakowi błysnęły oczy, szeroko się uśmiechnął i tak znalazł się kolejny plus skręconej kostki. </div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-5279875097406677929.post-31810228330005903222013-11-18T16:28:00.002+01:002013-11-18T16:28:54.069+01:00*One-shot* - Seme i uke z drużyny. Powróciłam z nowym, jednoczęściowym one-shotem. Cóż.. tak naprawdę jest on o niczym i nie zawiera w sobie żadnego głębszego sensu, przemyślenia czy czegoś w tym stylu. Po prostu jest. Napisałam go wczoraj po oglądnięciu Naruto i Kuroko no Basket i w końcu naszła wena oraz blokada została w końcu odblokowana. Ten shot tak naprawdę jest rekompensatą za to, że ostatnio tak rzadko coś dodaje i, że teraz dodaje coś co nie jest kolejnym rozdziałem. Cóż.. mam okropny brak weny i blokadę do pisania, ale naprawdę będę się starać by rozdział drugi pojawił się do końca tego miesiąca jednak niczego nie obiecuje, gdyż nie chce pisać na siłę i bez weny bo wtedy wyjdzie mi okropnie.<br />
Matko.. ten shot zniszczy moją i tak wystarczająco niską reputacje. Zapraszam:<br />
-<br />
- Sasuke, podaj ! - Krzyk rozniósł się po hali sportowej, a następnie wmieszał się w krzyki i piski ludzi z trybun.<br />
<div style="text-align: justify;">
Brunet gwałtownie obrócił się, lekko ugiął się na nogach i rzucił piłkę pod nogami chłopaka z przeciwnej drużyny. Naruto momentalnie pojawił się za przeciwnikiem, przejął piłkę i wyskoczył do góry. Wypuścił piłkę z rąk, a ona idealnie i z wielką precyzją przeleciała przez kawałek boiska, a następnie wpadła w sam środek kosza. Po całej sali rozniosły się gwizdek oznaczający koniec meczu, a następnie krzyki i brawa. Cała drużyna zleciała się do blondyna, wzięli go na ręce i zaczęli podrzucać do góry wiwatując na jego cześć. Sasuke przetarł czoło patrząc na nich, uniósł delikatnie kącik ust i ruszył w stronę drzwi prowadzących do szatni. Był to typ człowieka, który jako jedyny nie kłonił się i nie życzył przeciwnej drużynie powodzenia - wręcz przeciwnie. Tak samo było z pogratulowaniem sobie i podziękowaniem za mecz, on na to lał ciepłym moczem i po prostu szedł sobie do szatni. Wchodził jako pierwszy i wychodził jako pierwszy, czasami nawet nie było go już nim wróciła jego drużyna. Cóż.. on nie lubił świętować i nie widział takiej potrzeby, szczególnie uważał za idiotyzm życzenie przeciwnikom powodzenia, jak to mawiał "może od razu zrezygnujmy z meczu i dajmy im wygrać skoro tak im życzycie powodzenia", następnie prychał poprawiając swoje włosy. </div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy znikł za drzwiami, a one cicho trzasnęły Naruto tam spojrzał. Uśmiechnął się szeroko do chłopaków z drużyny i poprosił by go opuścili na nogi, oni śmiejąc się zrobili to co zechciał. Pomachał do publiczności z tym dziecięcym zachwytem i dumą, że to on zdobył ten ostatni punkt jednego z ważniejszych meczy. Zerwał się i na resztach sił pobiegł za przyjacielem z drużyny. Gdy znikł już za drzwiami, skręcił i wbiegł do szatni. Rozglądnął się i usłyszał tylko dźwięk puszonej wody oraz jakieś dyszenie. Zmarszczył lekko brwi i po cichu otworzył kolejne drzwi tym razem prowadzące do łazienki z prysznicami. Zerknął i ujrzał na jeden z kabin czarny ręcznik przyjaciela. Cofnął się, wyciągnął ze swojej torby ręcznik oraz żel pod prysznic. Rozebrał się i znikł w łazience. Wszedł do kabiny obok tej, w której był Uchiha i okręcił wodę. Rozglądnął się i upadł na czworaka, przycisnął się bardziej do podłogi i zajrzał pod tą małą szparkę. Jednak już po krótkiej chwili jęknął i gwałtownie zerwał się na nogi, mocno tarł oko do którego trafił waniliowy szampon bruneta. Usłyszał jak woda obok w kabinie przestaje się lać, swoją także zakręcił i chwycił za materiał wiszący na drzwiczkach. Przetarł oko i pociągnął noskiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Naruto wiem, że jestem seksowny, ale nie wiedziałem, że jesteś pedałem. - Prychnął kpiąco chłopak myjąc swoje ciało żelem o zapachu mięty. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie jestem pedałem. - Prychnął cicho i także zaczął myć swoje ciało żelem o zapachu miodowym. - Po prostu słyszałem jak dyszysz i byłem ciekawy co tutaj wyrabiasz ty mały grzeszniku.. - Zachichotał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To chyba Ty jesteś grzesznikiem mając takie myśli. - Rzekł odkręcając wodę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto powoli zamrugał i jęknął, jak zawsze Uchiha musiał go jakąś zagiąć. Także odkręcił wodę i spłukał z siebie pianę. </div>
<div style="text-align: justify;">
Po krótkiej chwili oboje siedzieli w szatni, wytarci i w samych bokserkach. Sasuke wyjmował swoje ciuchy, a Naruto przecierał swoje mokre, blond kudły. Cały czas gapił się na idealne, blade ciało swojego kolegi z drużyny. Faktycznie musiał przyznać, że ciemnooki nie kłamał nazywając się seksownym. Był pożądany nie tylko przez kobiety, ale także przez mężczyzn. Często, gdy cała drużyna wychodziła do jakiejś knajpy wszyscy sobie żartowali żeby Sasuke nie pił za dużo bo może się obudzić w objęciach jakiegoś łysego goryla z tatuażem na ramieniu - stylowe serduszko, a w środku napis "mom".</div>
<div style="text-align: justify;">
Blondyn zmarszczył brwi i wyprostował się odkładając ręcznik. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Sasuke.. - Przeciągnął, wyciągnął rękę i wskazał ciemnego siniaka pod jego żebrami. - Co ci się stało?</div>
<div style="text-align: justify;">
Chłopak zapiął spodnie, ubrał koszulkę i zamknął szafkę. Spojrzał na blondyna jednak cały czas milczał. Uniósł kącik ust, nałożył na ramię sportową torbę i ruszył do drzwi. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Obudziłem się koło łysego goryla z wytatuowanym serduszkiem na ramieniu. - Powiedział kpiąco i wyszedł. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto za nim spojrzał, ciężko westchnął i szybko się ogarnął. Schylił się podnosząc swoją torbę i szeroko otworzył oczy. Podszedł do ławki, przy której urzędował brunet. Przykucnął i wyciągnął pustą strzykawkę. Uniósł ją pod światło i się przyjrzał. W środku były może z dwie kropelki jakiegoś fioletowego płynu. Zerknął na drzwi nie dowierzając, że jego przyjaciel mógłby brać dopalacze. Sasuke od zawsze miał idealne ciało, kondycje, a jego umiejętności gry w koszykówkę były niesamowite. Zawsze każdy mu zazdrościł tego talentu, a tu być może okazuje się, że to wcale nie talent. Westchnął wstając, wyrzucił strzykawkę, chwycił za torbę i szybko wyszedł mając nadzieje na dogonieni kumpla. Wybiegł ze szkoły, w której rozgrywały się zawody i rozglądnął się. Zacisnął zęby nigdzie nie widząc bruneta. Głęboko odetchnął i mimo całego zmęczenia pobiegł w stronę miasta. Naprawdę zależało mu na przyjacielu i martwił się o niego. Nie chciał żyć ze świadomością, że jego przyjaciel spada na dno, a on nic z tym nie robi. Mimo, że ten owy przyjaciel ciągle sobie z niego kpił, dogryzał mu, a czasem też ignorował to podczas gry zachowywali się jakby byli jednością, jakby porozumiewali się w myślach. Niestety biedni nawet nie mogli się ze sobą pokłócić i robić wojny, który pierwszy ulegnie i przeprosi bo reszta drużyny dostawała białej gorączki oczywiście nie przez to, że wtedy czuli się jak dorośli z bandą dwójki dzieciuchów, ale dlatego, że nie byli w stanie wygrać żadnego meczu jeśli ta dwójka razem nie była na boisku. Cóż.. nie raz jeden albo drugi grał ze stanem podgorączkowym bądź z zatruciem pokarmowym, gdyż nie chciał by drużyna przegrała. </div>
<div style="text-align: justify;">
Naruto ledwie zipiąc złapał się słupa by nie polecieć dalej. Odbił się delikatne i oparł o ścianę wieżowca. Zadzwonił domofonem do Uchihy i dysząc czekał aż odbierze. Nie odebrał, ale otworzył drzwi. Blondyn pociągnął je i wbiegł do klatki, a następnie poleciał na samą górę dziesięciopiętrowego budynku. Oparł się dłonią o barierkę, a drugą zawiniętą w piąstkę zapukał do drzwi. Oblizał przyschnięte usta i dysząc uniósł głowę. Ujrzał w wrotach Sasuke, który ubrany był w bordowe bokserki i ciemny t-shirt. Chłopak wszedł do środka nie prosząc się o zaproszenie. Rzucił torbę na ziemię i spojrzał wściekle na bruneta, który spokojnie zamykał sobie drzwi. Warknął pod nosem, złapał go za ramię i przygwoździł do ściany.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty sobie wyobrażasz debilu?! - Krzyknął, a w jego oczach pojawiły się łezki. Sasuke uniósł lekko brwi widząc to. - Chcesz się stoczyć na dno?!</div>
<div style="text-align: justify;">
- O czym ty mówisz Naruto? - Zapytał zdziwiony. - To co powiedziałem w szatni było żartem matole. - Prychnął. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie mówię o tym! - Zacisnął zęby i spojrzał mu prosto w oczy. - Znalazłem pod twoją ławką strzykawkę! </div>
<div style="text-align: justify;">
Ciemne oczy spokojnie na niego patrzyły, nie rozumiał z czego robi tą całą dramę. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie patrz tak na mnie, kretynie! - Krzyknął i puścił go by przetrzeć policzki, po których poleciały łzy. - B..bierzesz dopalacze?</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie. - Przyznał szczerze, a gdy duże zaszklone oczy na niego spojrzały przyciągnął blondyna i mocno go przytulił. Delikatnie pogładził jego miękkie włosy i odetchnął. - To lekarstwo. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jesteś chory? - Spojrzał na niego przestraszony. </div>
<div style="text-align: justify;">
Uchiha chwilę na niego patrząc uśmiechnął się, pogłaskał jego policzek i delikatnie go pocałował. Przymknął oczy i mocno przytrzymał przyjaciela, gdyby chciał się wyrwać jednak ku jego zdziwienia nie próbował tego zrobić, wręcz przeciwnie - oddał pocałunek. Gdy poczuł jak niebieskooki się wczuł, wziął go na ręce i ruszył do sypialni z każdą chwilą pogłębiając spragniony pocałunek. Usta Naruto były takie miękkie i słodkie, poza tym wspaniale całował. Jego język był bardzo zwinny. Wszedł do sypialni i położył chłopaka na łóżku, a sam się nad nim pochylił. Napalony dyszał mu w usta głęboko oraz dokładnie go całując, chwycił za jego spodnie i zerwał je z niego wyrywając przypadkiem guzik. Odsunęli się na chwilę od swoich warga, ściągnęli z siebie nawzajem koszulki i spojrzeli sobie w oczy. Obydwoje się uśmiechnęli i wrócili do swoich warg. Po obu ciałach wędrowały dłonie, naprawdę jeden z drugim marzyli i nie raz śnili o tej właśnie chwili. Codzienny widok swoich ciał bardzo ich kusił i podniecał. A teraz nie mogli się nasycić swoim dotykiem, ciągle było im mało. Sasuke nie mogący się doczekać by zobaczyć męskość przyjaciela, zsunął mu bokserki i dłonią zaczął wymacywać by zorientować się jaka wielkość. Mruknął zadowolony w usta blondynka, a ten spłoną rumieńcem. Bokserki Uchihy gwałtownie zleciły z jego tyłka, a jego męskość została ściśnięta przez co głośno sapnął. Wrócili do głaskania się po swoich ciałach i obracaniu się walcząc od to kto tu będzie u góry. Koniec końców brunet mocno trzymając Naruto za nadgarstki był u góry, sprawnie obrócił chłopaka na brzuch i zaczął czule całować po jego plecach, w tym samym czasie sięgnął po żel do stosunku analnego i paczuszkę prezerwatywy. Dyszenie niebieskookiego roznosiło się po cały pomieszczeniu, brunet podgryzł jego ucho i pociągnął w tym właśnie momencie zaczynając masować odbyt wybabranymi w żelu palcami. Gdy już przygotował podnieconego chłopaka, nałożył prezerwatywę na swojego członka i jedną ręką rozszerzył jego pośladki. Gdy Uzumaki spojrzał na niego rozpalony zza ramienia, uniósł kącik ust i głęboko go pocałował. Po chwili wycelował w jego odbyt i zaczął w niego powoli, ale mocno wchodzić. Jęknęli sobie w usta po czym ich pocałunek stał się jeszcze bardziej dziki. Dłonie Uchihy znalazły się na opalonych biodrach uke. Zaczął się wolno z niego wycofywać i gwałtownie wchodzić. Z początku było to tylko wolne i gwałtowne poruszanie się, jednak już po krótkiej chwili blondyn zaczął błagać o więcej, a Sasuke z wielką satysfakcją i zadowoleniem przyśpieszał. Wsłuchując się w pojękiwanie i postękiwanie spoconego chłopaka pod sobą coraz sprawniej oraz szybciej pchał w jego prostatę. Po całym pokoju roznosiło się głośne posapywanie bruneta oraz jęki Naruto, które nie tylko były spowodowane rozkoszą jaką dawał mu seme, ale także niezadowolenie, a zarazem podniecenia, które przypływało z chwilą, gdy Uchiha łapał za blond kudły i przyciskał mokrą od potu twarz do poduszki. Chciał mu pokazać swą władczość, która strasznie podniecała chłopaka. Blada dłoń wślizgnęła się pod opalone ciałko i mocno złapała za członka szybko go pocierając. Dłoń jeździła po całym członku w dół i górę, a kciuk mocno kręcił na jego czubku.<br />
Uzumaki mocno wygiął swoje ciało w łuk i jęknął głośno dochodząc na bladą dłoń i pościel. Brunet zadziornie się uśmiechnął, odchylił głowę i pchnął najmocniej jak do tej pory. Szarpnął mocno za blond włosy i doszedł z głośnym stękiem na co chłopak niżej odpowiedział jękiem.<br />
Wyszedł powoli z ciasnego tyłka uke i opadł obok, głęboko odetchnął i zsunął prezerwatywę ze swojego penisa. Zawiązał na końcu i położył na stoliku nocnym stojącym obok łóżka. Przeciągnął się, a w momencie unoszenia rąk do jego ciała przykleiło się opalone spocone ciało przyjaciela, a może i kochanka. Uśmiechnął się pod nosem, rozczochrał mu włosy i mocno go objął chowając nos w blond kudłach. Tuląc się spojrzeli na siebie ze szczerym szczęściem w oczach. Czółko niebieskookiego zostało ucałowane przez bruneta. Zaśmiali się głośno.<br />
- Więc jesteś chory czy nie? - Szepnął głaskając go po policzku.<br />
- Przed twoim przyjściem byłem jeszcze zdrowy. - Szepnął.<br />
- Jak to? - Zmarszczył brwi.<br />
- Teraz choruje na miłość do ciebie. - Mruknął z uśmiechem. </div>
Livcchihttp://www.blogger.com/profile/06321760552416700366noreply@blogger.com24