poniedziałek, 18 listopada 2013

*One-shot* - Seme i uke z drużyny.

Powróciłam z nowym, jednoczęściowym one-shotem. Cóż.. tak naprawdę jest on o niczym i nie zawiera w sobie żadnego głębszego sensu, przemyślenia czy czegoś w tym stylu. Po prostu jest. Napisałam go wczoraj po oglądnięciu Naruto i Kuroko no Basket i w końcu naszła wena oraz blokada została w końcu odblokowana. Ten shot tak naprawdę jest rekompensatą za to, że ostatnio tak rzadko coś dodaje i, że teraz dodaje coś co nie jest kolejnym rozdziałem. Cóż.. mam okropny brak weny i blokadę do pisania, ale naprawdę będę się starać by rozdział drugi pojawił się do końca tego miesiąca jednak niczego nie obiecuje, gdyż nie chce pisać na siłę i bez weny bo wtedy wyjdzie mi okropnie.
Matko.. ten shot zniszczy moją i tak wystarczająco niską reputacje. Zapraszam:
-
- Sasuke, podaj ! - Krzyk rozniósł się po hali sportowej, a następnie wmieszał się w krzyki i piski ludzi z trybun.
Brunet gwałtownie obrócił się, lekko ugiął się na nogach i rzucił piłkę pod nogami chłopaka z przeciwnej drużyny. Naruto momentalnie pojawił się za przeciwnikiem, przejął piłkę i wyskoczył do góry. Wypuścił piłkę z rąk, a ona idealnie i z wielką precyzją przeleciała przez kawałek boiska, a następnie wpadła w sam środek kosza. Po całej sali rozniosły się gwizdek oznaczający koniec meczu, a następnie krzyki i brawa. Cała drużyna zleciała się do blondyna, wzięli go na ręce i zaczęli podrzucać do góry wiwatując na jego cześć. Sasuke przetarł czoło patrząc na nich, uniósł delikatnie kącik ust i ruszył w stronę drzwi prowadzących do szatni. Był to typ człowieka, który jako jedyny nie kłonił się i nie życzył przeciwnej drużynie powodzenia - wręcz przeciwnie. Tak samo było z pogratulowaniem sobie i podziękowaniem za mecz, on na to lał ciepłym moczem i po prostu szedł sobie do szatni. Wchodził jako pierwszy i wychodził jako pierwszy, czasami nawet nie było go już nim wróciła jego drużyna. Cóż.. on nie lubił świętować i nie widział takiej potrzeby, szczególnie uważał za idiotyzm życzenie przeciwnikom powodzenia, jak to mawiał "może od razu zrezygnujmy z meczu i dajmy im wygrać skoro tak im życzycie powodzenia", następnie prychał poprawiając swoje włosy. 
Gdy znikł za drzwiami, a one cicho trzasnęły Naruto tam spojrzał. Uśmiechnął się szeroko do chłopaków z drużyny i poprosił by go opuścili na nogi, oni śmiejąc się zrobili to co zechciał. Pomachał do publiczności z tym dziecięcym zachwytem i dumą, że to on zdobył ten ostatni punkt jednego z ważniejszych meczy. Zerwał się i na resztach sił pobiegł za przyjacielem z drużyny. Gdy znikł już za drzwiami, skręcił i wbiegł do szatni. Rozglądnął się i usłyszał tylko dźwięk puszonej wody oraz jakieś dyszenie. Zmarszczył lekko brwi i po cichu otworzył kolejne drzwi tym razem prowadzące do łazienki z prysznicami. Zerknął i ujrzał na jeden z kabin czarny ręcznik przyjaciela. Cofnął się, wyciągnął ze swojej torby ręcznik oraz żel pod prysznic. Rozebrał się i znikł w łazience. Wszedł do kabiny obok tej, w której był Uchiha i okręcił wodę. Rozglądnął się i upadł na czworaka, przycisnął się bardziej do podłogi i zajrzał pod tą małą szparkę. Jednak już po krótkiej chwili jęknął i gwałtownie zerwał się na nogi, mocno tarł oko do którego trafił waniliowy szampon bruneta. Usłyszał jak woda obok w kabinie przestaje się lać, swoją także zakręcił i chwycił za materiał wiszący na drzwiczkach. Przetarł oko i pociągnął noskiem. 
- Naruto wiem, że jestem seksowny, ale nie wiedziałem, że jesteś pedałem. - Prychnął kpiąco chłopak myjąc swoje ciało żelem o zapachu mięty. 
- Nie jestem pedałem. - Prychnął cicho i także zaczął myć swoje ciało żelem o zapachu miodowym. - Po prostu słyszałem jak dyszysz i byłem ciekawy co tutaj wyrabiasz ty mały grzeszniku.. - Zachichotał.
- To chyba Ty jesteś grzesznikiem mając takie myśli. - Rzekł odkręcając wodę. 
Naruto powoli zamrugał i jęknął, jak zawsze Uchiha musiał go jakąś zagiąć. Także odkręcił wodę i spłukał z siebie pianę. 
Po krótkiej chwili oboje siedzieli w szatni, wytarci i w samych bokserkach. Sasuke wyjmował swoje ciuchy, a Naruto przecierał swoje mokre, blond kudły. Cały czas gapił się na idealne, blade ciało swojego kolegi z drużyny. Faktycznie musiał przyznać, że ciemnooki nie kłamał nazywając się seksownym. Był pożądany nie tylko przez kobiety, ale także przez mężczyzn. Często, gdy cała drużyna wychodziła do jakiejś knajpy wszyscy sobie żartowali żeby Sasuke nie pił za dużo bo może się obudzić w objęciach jakiegoś łysego goryla z tatuażem na ramieniu - stylowe serduszko, a w środku napis "mom".
Blondyn zmarszczył brwi i wyprostował się odkładając ręcznik. 
- Sasuke.. - Przeciągnął, wyciągnął rękę i wskazał ciemnego siniaka pod jego żebrami. - Co ci się stało?
Chłopak zapiął spodnie, ubrał koszulkę i zamknął szafkę. Spojrzał na blondyna jednak cały czas milczał. Uniósł kącik ust, nałożył na ramię sportową torbę i ruszył do drzwi. 
- Obudziłem się koło łysego goryla z wytatuowanym serduszkiem na ramieniu. - Powiedział kpiąco i wyszedł. 
Naruto za nim spojrzał, ciężko westchnął i szybko się ogarnął. Schylił się podnosząc swoją torbę i szeroko otworzył oczy. Podszedł do ławki, przy której urzędował brunet. Przykucnął i wyciągnął pustą strzykawkę. Uniósł ją pod światło i się przyjrzał. W środku były może z dwie kropelki jakiegoś fioletowego płynu. Zerknął na drzwi nie dowierzając, że jego przyjaciel mógłby brać dopalacze. Sasuke od zawsze miał idealne ciało, kondycje, a jego umiejętności gry w koszykówkę były niesamowite. Zawsze każdy mu zazdrościł tego talentu, a tu być może okazuje się, że to wcale nie talent. Westchnął wstając, wyrzucił strzykawkę, chwycił za torbę i szybko wyszedł mając nadzieje na dogonieni kumpla. Wybiegł ze szkoły, w której rozgrywały się zawody i rozglądnął się. Zacisnął zęby nigdzie nie widząc bruneta. Głęboko odetchnął i mimo całego zmęczenia pobiegł w stronę miasta. Naprawdę zależało mu na przyjacielu i martwił się o niego. Nie chciał żyć ze świadomością, że jego przyjaciel spada na dno, a on nic z tym nie robi. Mimo, że ten owy przyjaciel ciągle sobie z niego kpił, dogryzał mu, a czasem też ignorował to podczas gry zachowywali się jakby byli jednością, jakby porozumiewali się w myślach. Niestety biedni nawet nie mogli się ze sobą pokłócić i robić wojny, który pierwszy ulegnie i przeprosi bo reszta drużyny dostawała białej gorączki oczywiście nie przez to, że wtedy czuli się jak dorośli z bandą dwójki dzieciuchów, ale dlatego, że nie byli w stanie wygrać żadnego meczu jeśli ta dwójka razem nie była na boisku. Cóż.. nie raz jeden albo drugi grał ze stanem podgorączkowym bądź z zatruciem pokarmowym, gdyż nie chciał by drużyna przegrała. 
Naruto ledwie zipiąc złapał się słupa by nie polecieć dalej. Odbił się delikatne i oparł o ścianę wieżowca. Zadzwonił domofonem do Uchihy i dysząc czekał aż odbierze. Nie odebrał, ale otworzył drzwi. Blondyn pociągnął je i wbiegł do klatki, a następnie poleciał na samą górę dziesięciopiętrowego budynku. Oparł się dłonią o barierkę, a drugą zawiniętą w piąstkę zapukał do drzwi. Oblizał przyschnięte usta i dysząc uniósł głowę. Ujrzał w wrotach Sasuke, który ubrany był w bordowe bokserki i ciemny t-shirt. Chłopak wszedł do środka nie prosząc się o zaproszenie. Rzucił torbę na ziemię i spojrzał wściekle na bruneta, który spokojnie zamykał sobie drzwi. Warknął pod nosem, złapał go za ramię i przygwoździł do ściany.
- Co ty sobie wyobrażasz debilu?! - Krzyknął, a w jego oczach pojawiły się łezki. Sasuke uniósł lekko brwi widząc to. - Chcesz się stoczyć na dno?!
- O czym ty mówisz Naruto? - Zapytał zdziwiony. - To co powiedziałem w szatni było żartem matole. - Prychnął. 
- Nie mówię o tym! - Zacisnął zęby i spojrzał mu prosto w oczy. - Znalazłem pod twoją ławką strzykawkę! 
Ciemne oczy spokojnie na niego patrzyły, nie rozumiał z czego robi tą całą dramę. 
- Nie patrz tak na mnie, kretynie! - Krzyknął i puścił go by przetrzeć policzki, po których poleciały łzy. - B..bierzesz dopalacze?
- Nie. - Przyznał szczerze, a gdy duże zaszklone oczy na niego spojrzały przyciągnął blondyna i mocno go przytulił. Delikatnie pogładził jego miękkie włosy i odetchnął. - To lekarstwo. 
- Jesteś chory? - Spojrzał na niego przestraszony. 
Uchiha chwilę na niego patrząc uśmiechnął się, pogłaskał jego policzek i delikatnie go pocałował. Przymknął oczy i mocno przytrzymał przyjaciela, gdyby chciał się wyrwać jednak ku jego zdziwienia nie próbował tego zrobić, wręcz przeciwnie - oddał pocałunek. Gdy poczuł jak niebieskooki się wczuł, wziął go na ręce i ruszył do sypialni z każdą chwilą pogłębiając spragniony pocałunek. Usta Naruto były takie miękkie i słodkie, poza tym wspaniale całował. Jego język był bardzo zwinny. Wszedł do sypialni i położył chłopaka na łóżku, a sam się nad nim pochylił. Napalony dyszał mu w usta głęboko oraz dokładnie go całując, chwycił za jego spodnie i zerwał je z niego wyrywając przypadkiem guzik. Odsunęli się na chwilę od swoich warga, ściągnęli z siebie nawzajem koszulki i spojrzeli sobie w oczy. Obydwoje się uśmiechnęli i wrócili do swoich warg. Po obu ciałach wędrowały dłonie, naprawdę jeden z drugim marzyli i nie raz śnili o tej właśnie chwili. Codzienny widok swoich ciał bardzo ich kusił i podniecał. A teraz nie mogli się nasycić swoim dotykiem, ciągle było im mało. Sasuke nie mogący się doczekać by zobaczyć męskość przyjaciela, zsunął mu bokserki i dłonią zaczął wymacywać by zorientować się jaka wielkość. Mruknął zadowolony w usta blondynka, a ten spłoną rumieńcem. Bokserki Uchihy gwałtownie zleciły z jego tyłka, a jego męskość została ściśnięta przez co głośno sapnął. Wrócili do głaskania się po swoich ciałach i obracaniu się walcząc od to kto tu będzie u góry. Koniec końców brunet mocno trzymając Naruto za nadgarstki był u góry, sprawnie obrócił chłopaka na brzuch i zaczął czule całować po jego plecach, w tym samym czasie sięgnął po żel do stosunku analnego i paczuszkę prezerwatywy. Dyszenie niebieskookiego roznosiło się po cały pomieszczeniu, brunet podgryzł jego ucho i pociągnął w tym właśnie momencie zaczynając masować odbyt wybabranymi w żelu palcami. Gdy już przygotował podnieconego chłopaka, nałożył prezerwatywę na swojego członka i jedną ręką rozszerzył jego pośladki. Gdy Uzumaki spojrzał na niego rozpalony zza ramienia, uniósł kącik ust i głęboko go pocałował. Po chwili wycelował w jego odbyt i zaczął w niego powoli, ale mocno wchodzić. Jęknęli sobie w usta po czym ich pocałunek stał się jeszcze bardziej dziki. Dłonie Uchihy znalazły się na opalonych biodrach uke. Zaczął się wolno z niego wycofywać i gwałtownie wchodzić. Z początku było to tylko wolne i gwałtowne poruszanie się, jednak już po krótkiej chwili blondyn zaczął błagać o więcej, a Sasuke z wielką satysfakcją i zadowoleniem przyśpieszał. Wsłuchując się w pojękiwanie i postękiwanie spoconego chłopaka pod sobą coraz sprawniej oraz szybciej pchał w jego prostatę. Po całym pokoju roznosiło się głośne posapywanie bruneta oraz jęki Naruto, które nie tylko były spowodowane rozkoszą jaką dawał mu seme, ale także niezadowolenie, a zarazem podniecenia, które przypływało z chwilą, gdy Uchiha łapał za blond kudły i przyciskał mokrą od potu twarz do poduszki. Chciał mu pokazać swą władczość, która strasznie podniecała chłopaka. Blada dłoń wślizgnęła się pod opalone ciałko i mocno złapała za członka szybko go pocierając. Dłoń jeździła po całym członku w dół i górę, a kciuk mocno kręcił na jego czubku.
Uzumaki mocno wygiął swoje ciało w łuk i jęknął głośno dochodząc na bladą dłoń i pościel. Brunet zadziornie się uśmiechnął, odchylił głowę i pchnął najmocniej jak do tej pory. Szarpnął mocno za blond włosy i doszedł z głośnym stękiem na co chłopak niżej odpowiedział jękiem.
Wyszedł powoli z ciasnego tyłka uke i opadł obok, głęboko odetchnął i zsunął prezerwatywę ze swojego penisa. Zawiązał na końcu i położył na stoliku nocnym stojącym obok łóżka. Przeciągnął się, a w momencie unoszenia rąk do jego ciała przykleiło się opalone spocone ciało przyjaciela, a może i kochanka. Uśmiechnął się pod nosem, rozczochrał mu włosy i mocno go objął chowając nos w blond kudłach. Tuląc się spojrzeli na siebie ze szczerym szczęściem w oczach. Czółko niebieskookiego zostało ucałowane przez bruneta. Zaśmiali się głośno.
- Więc jesteś chory czy nie? - Szepnął głaskając go po policzku.
- Przed twoim przyjściem byłem jeszcze zdrowy. - Szepnął.
- Jak to? - Zmarszczył brwi.
- Teraz choruje na miłość do ciebie. - Mruknął  z uśmiechem. 

Obserwatorzy