środa, 18 września 2013

Pisarz. [1/2]

Żyje, żyje i... chciałabym napisać, że miewam się dobrze.
No cóż.. dawno, bardzo dawno nic nie pisałam z powodów, o których nie chce się za bardzo rozpisywać, ale też z powodu szkoły.. już nas cholernie cisną. Nawet się zastanawiam nad zawieszeniem bloga na jakiś czas. Miał być to rozdział pierwszy, ale dam prolog. Jest bardzo krótki i dość bezsensu, ale reszta będzie o wiele lepsza oraz dłuższa - niestety nie wiem kiedy się pojawi coś następnego. Mam nadzieje, że nie opuścicie mojego bloga z tego powodu. Staram się...
-----
- Teraz już sam nie wiem.. to głupie, a może straszne? Kochając kogoś robimy wszystko by ta osoba była najszczęśliwsza, zapominając o swoim szczęściu. Kończy się tym, że lecą łzy.. a po chwili cierpimy z powodu tego jak nas oczy szczepią. Kochamy i kochamy.. ale zamiast być szczęśliwymi cierpimy i cierpimy, jednak z drugiej strony osoba, którą darzymy tym pięknym uczuciem jest szczęśliwa, ale mimo wszystko nie chwali się tobą w otoczeniu przyjaciół czy rodziny.. nie mówi jakie ma szczęście ani nic. Czy bycie z kimś cierpiąc ma sens? W końcu w związku to obie osoby powinny być szczęśliwe i cieszyć się sobą nawzajem, a jak jest? Uśmiech ukochanej, twoje łzy, które ujawniają się dopiero pod prysznicem lub, gdy jesteśmy sami w swoim małym pokoiku. Jednak najgorsza jest noc, gdy czekasz na "dobranoc" od ukochanej osoby, a tu nic.. łzy przybywają do oczu i zamiast spać kulisz się na łóżku.. wiercisz i płaczesz. Tak bardzo płaczesz, że aż nie możesz przestać.. - Dokończył szeptem wysoki brunet o ciemnych oczach, który był nauczyciele od literatury. Odłożył kartkę na swoje biurko i rozglądnął się po klasie, która była bardzo cicho.
Wszyscy patrzyli na siebie, a potem wzrok przenosił się na autora tego teksu. Był nim blondyn średniego wzrostu o oczach tak niebieskich, że dawały wrażenie, że to najpiękniejszy, najczystszy kolor na świecie. Lekko błyszczały. Autor jednak jakoś specjalnie nie zareagował czując na sobie wzrok całej klasy i nauczyciela, był zajęty pisaniem czegoś na kartce.. zapewne kolejnego wspaniałego tekstu. Nazywał się Naruto Uzumaki, to nazwisko było dość znane w szkole, gdyż zawsze wygrywało konkursy literackie. Czasami nawet pojawiały się w jakiś gazetach lub w internecie. Mimo wszystko chłopak nie wykorzystywał swojego talentu by jakoś się wzbić i być może w przyszłości dostawać za to pieniądze, z których spokojnie mógłby przeżyć. On pisał z innego powodu..
Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, wszyscy się zerwali i wyszli migiem z klasy. Tak, była to ich ostatnia lekcja. Kiba poklepał "pisarza" po ramieniu, jednak ten nie zareagował na to i pisał dalej. Szatyn pokręcił głową i westchnął.
- Naruto był dzwonek, chodź. - Powiedział i założył ucho plecaka na jedno ramię. Spojrzał na przyjaciela i drgnęła mu brew, gdyż chłopak odciął się totalnie od świata. - Uchiha i tak traktuje cię jak każdego innego ucznia, odpuść sobie. - Powiedział, rzucił nauczycielowi dość chłodne spojrzenie i wyszedł z klasy.
Brunet spojrzał za Kibą, zmarszczył lekko brwi i spojrzał na ucznia, który jako jedyny został w klasie. Odetchnął i podszedł. Sprawnie złapał za kartkę i wysunął ją sprzed nosa Uzumakiego, który zerwał się szybko na nogi, popychając krzesło tak, że upadło z hukiem, ale przynajmniej wyrwał swoją kartkę. Szybko zamrugał i jego policzki momentalnie spłonęły. Schował kartkę w jakieś inne kartki i podniósł krzesło. Skłonił się do nauczyciela i grzecznie przeprosił.
- Oj.. Naruto, Naruto.. - Usiadł na ławce i założył nogę na nogę krzyżując przy tym ręce. - Kolejne arcydzieło? - Zapytał lekko unosząc kącik ust.
Chłopak odwrócił zawstydzony wzrok.
- Aj tam od razu dzieło.. - Machnął skromnie ręką. - To tylko kilka literek koło siebie i nic poza tym. - Wybełkotał pakując swoje rzeczy do plecaka.
Sasuke pokręcił lekko głową, sięgnął po kartkę ze swojego biurka i na nią spojrzał. Chwilę milczał, jednak zaraz chrząknął i przeczytał.
- A co jeśli nasze życie to jeden długi sen albo iluzja? Czy to by wtedy znaczyło, że wszystkie wylane łzy to także iluzja? Każda łza, uśmiech. Każdy oddech, każdy impuls. Czy to oznaczałoby, że nasze charaktery są właśnie takie jakie byśmy chcieli mieć lub autor władający tą iluzją? Czy nasz niejedno zakochanie się czy zauroczenie jest nic nie znaczącą iluzją lub snem? A co z rodziną i przyjaciółmi? Czy może to znaczyć, że tak naprawdę nigdy ich nie było.. - Odetchnął kończąc, odłożył kartkę i spojrzał na ucznia. - Nie twierdzę, że to jest jakieś niesamowite czy na równi z niejednym pisarzem czy poetą, ale masz talent do tego i widzę, że to lubisz.. naprawdę lubisz pisać. 
Naruto skinął lekko głową, cały czas patrzył na bruneta. Wzrokiem przesuwał po jego włosach, rysach twarzy i kości policzkowych. Po ciemnych jak buteleczka z atramentem oczach, prostym ładnym nosie i po krwistych ustach, na które na pewno miała ochotę niejedna uczennica czy też uczeń. 
Po długiej chwili ociągania się by trochę z nim jeszcze pogadać, zapisał się na konkurs literacki i wyszedł z sali, a następnie zszedł do szatni. Z uśmiechem przebrał buty, ubrał kurtkę oraz czapkę i udał się do wyjścia ze szkoły.

Obserwatorzy