piątek, 28 czerwca 2013

Wakacje

Cześć kochani.
Wiem, że miałam dodać drugą część "Dziękuje" i może kilka osób z was na to cały czas wyczekuje z myślą "A może jeszcze doda" ale niestety muszę was poinformować, że notka zostanie dodana dopiero po moim powrocie. To nie to, że nie chciało mi się siąść i napisać, że was olałam czy coś.. siedziałam całe dnie pisząc, pisząc i pisząc... nawet raz siedziałam do trzeciej w nocy, ale nie umiem... po prostu nie umiem, nie daje rady pisać coś na siłę. Tak, oczywiście, że mam pomysł od początku do końca, ale to nie jest tak łatwo wystukać. Mogłabym coś tam napisać, ale to będzie bezsensu bo będzie beznadziejne. Żebym to napisała muszę mieć wenę bo nawet sama nie chce zjebać swojego dzieła. Wiem, że znowu was zwiodłam i czuje się z tym okropnie, ale wy pewnie też nie chce czytać jakiejś chujni, prawda?
Mam nadzieje, że mi to wybaczycie i czuje, że mnie zrozumiecie - szczególnie osoby, które same prowadzą bloga. 
Eh.. 
Przy okazji życzę wam udanych wakacji, dużo odpoczynku i mało stresu. Żeby te wakacje przeszły do historii waszych wakacji, abyście poznali nowe niesamowite osoby, które zapamiętacie do końca życia no i żeby była piękna pogoda ~♥
A i uważajcie żeby komary i inne latające oraz chodzące gówna was nie zjadły >.<
Oczywiście najlepsze życzenia urodzinowe ode mnie na Euniki i Ronny ♥ - oraz dla osób, które mają dzisiaj urodziny, a się nie pochwaliły ;*
Do usłyszenia za jakieś dwa tygodnie, wasza Liv-cchi ~♥

niedziela, 23 czerwca 2013

Podziękowania.

Słuchajcie kochani..od dzisiaj mogę śmiało głosić, że mój blog ma ponad 10 tyś wejść *-* 
Matko Boska.. dziękuje wam, że odwiedzacie mój blog, a jeszcze bardziej dziękuje tym, którzy są tutaj co każdą nową notkę i że zostawiają swoją opinię w komentarzach. 
Jest ponad 10 tyś wejść i ponad 300 komentarzy - powiem tak.. może i różnica liczebna jest wielka, ale dla mnie to jest bardzo i dzięki wam spełniają się moje marzenia. 
Dziękuje wam, że jesteście, że wchodzicie...czytacie i komentujecie, że mnie wspieracie i nie odchodzicie bo nie dodałam ani jednej notki od trzech tygodni, tylko cały czas jesteście i mnie rozumiecie albo staracie się zrozumieć. 
Serio to nie wiem jak mam wyrazić swoją wdzięczność, radość i jak mam wam podziękować. 
Dlatego przed wyjazdem postaram się dodać II część shota - "dziękuje", jeszcze jakiegoś dłuższego albo krótszego (choćby jak wczoraj) shota z okazji tej liczby i zarazem z podziękowaniem dla was i dodam coś jeszcze (o ile wyrobię) ale to nie będzie yaoi tak więc.. wiecie :)
Dziękuje i dobranoc ~♥

sobota, 22 czerwca 2013

*Inspiracja książką "pocałunek anioła"*

- Naruto. - Błagalny szept rozniósł się po pokoju. Blada twarz, która była zdobiona mały promyczkami słońca, które dopiero wstało, dalej wykrzywiła się w bólu i rozpaczy. Brunet nerwowo rozglądnął się po pomieszczeniu, nikogo nie było.. Naruto był w tej chwili sam i to go najbardziej bolało w tym wszystkim. Przez niego.. nikogo nie miał, został sam w domu, w mieście.. na świecie. - Naruto proszę. Obudź się ! - Wykrzyczał, a drobne ciało blondynka zaczęło drgać, ręce ruszyły w bieg wymachiwania, a nogi jeździły po jedwabnym prześcieradle. 
Sasuke nerwowo machnął ręką zrzucając z szafki obok łóżka małą, porcelanową figurkę w kształcie anioła, którą Naruto od niego dostał na pierwszą rocznicę ich związku. Blondyn zawsze miał świra na punkcie aniołów, na półce miał setki książek z historiami, w których były właśnie one. Spadła na puszysty dywan, na którym obaj całkiem niedawno się wylegiwali wtulając się w siebie i planując wspólną przyszłość. Figura się nie rozbiła, ale tak jak brunet chciał, Naruto się obudził. Na twarzy był spocony, a policzki nabrały żywych   kolorów, trochę jakby miał gorączkę. Blondyn dysząc, zerwał się na nogi i po chwili upadł na kolana podnosząc figurkę i dokładnie ją oglądając czy nie ma jakiś uszkodzeń nie ważne czy były by mniejsze czy większe.. gdyby coś się stało załamał by się jeszcze bardziej. Odetchnął z ulgą, ale łzy zaraz cisnęły mu się do oczu. Opuścił głowę i cicho zaszlochał. Dalej nie mógł uwierzyć, że nie ma jego kochanego Sasuke, który zawsze był i zawsze go wspierał we wszystkim bez wyjątku. Rozglądnął się z nadzieją, że śmierć jego ukochanego była tylko złym senem, a tak naprawdę jego ukochany teraz wchodzi do pokoju z kubkiem zimnego mleka, jak to miał w zwyczaju pić zawsze wczesnym rankiem. Nikogo nie było, a raczej nikogo nie wiedział. 
Brunet przed nim klękał i starał się zetrzeć łzy, których nienawidził u swojego aniołka. Jednak to nic nie dawało. Sasuke tak bardzo by wolał aby mógł dotknąć swojego Naruto..normalnie, jak za życia. Niestety jego dotyk jako ducha ograniczał się tylko do zrzucania tej i wyłącznie tej figurki. Nie umiał i nie dawał rady dotknąć czegoś innego... jego dłoń zawsze przychodziła przez daną rzecz lub co najgorsze dla niego - przez ciało ukochanego. 
Naruto klęczał przyciskając figurkę do swojej piersi po stronie serca, które według ducha biło z dnia na dzień coraz słabiej. Czyżby prawdą było to co Naruto każdą nocą przed senem szeptał mu do ucha - "Jeśli kiedyś ode mnie odejdziesz moje serce będzie z każdym dniem bić coraz słabiej, a wiesz dlaczego Sasuke ? Dlatego, że bez ciebie mojego życia nie ma", po tych słowach brunet zawsze całował swojego blondynka w czółko i wtulając się w siebie nawzajem..zasypiali.
Teraz kiedy Sasuke nie było, Naruto zawsze kład się na łóżku na lewym boku i wpatrywał się w drugą, wolną połówkę łóżka, na której kiedyś spoczywał jego chłopak, a teraz duch. Wyciągał rękę jakby gładził bruneta po policzku i zamiast tamtych snów na dobranoc, szeptał "Wierzę, że zawsze będziesz przy mnie. Sasuke".

piątek, 21 czerwca 2013

*One-shot* - Dziękuje. (cz.I)

Tak ! Liv-cchi żyję, Liv-cchi zda i ma się całkiem nieźle.
Wiem, że ostatnio.. pff.. długo nic nie dodałam, ale chyba rozumiecie, że teraz był czas poprawiania ocen i w ogóle. Mam złą wiadomość iż przez pierwsze dwa tygodnie lipca mnie nie ma więc nic nie będzie dodane. No więc tak.. drugą część tego shota postaram się dodać przed wyjazdem tym bardziej, że no.. szczerze to nazywam to swoim dziełem bo cały pomysł na to moim zdaniem jest tak zajebisty, ale wiecie.. to tylko moja opinia, bardziej ciekawi mnie wasza. No i przepraszam za błędy, ale dawno nie pisałam tą osobą ^^"
Już kończę swą przemowę i zapraszam do czytania i komentowania bo naprawdę mi zależy na waszej opinii. W razie pytań (wpieprzam chamską reklamę) - http://ask.fm/Livcchi
----
Ból..
Piekło..
Zemsta..
Rozpacz..
Cierpienie..
Nienawiść..
Samotność..
Odrzucenie..
Nie.. proszę... 
Przestań.. to boli...
Ja wcale nie jestem inny..

Siedziałem skulony, związany i poobijany w łazience dla dziewcząt. Chyba nigdy im się to nie znudzi, zawsze to samo. Wyzwiska, popychanie i traktowanie jak śmiecia.. wyrzutka, potem poobijanie mi różnych części ciała, robienie dziur w moim ubraniu, na które sobie zapracowałem sam, a na końcu związanie i wrzucenie tu.. do miejsca, które podczas przerw zamieniało się w Wanus - kobiecą planetę. Nie rozumiałem tego, zwyczajne miejsce, parę metrów na parę, trzy kabiny, trzy umywalki i lustro na ścianie. Podczas lekcji, wakacji czy nawet weekendu zwyczajna łazienka, a podczas przerw "Kto pierwszy, ten lepszy" i ta pustka zamienia się w grupkę liczącą tyle osób, że nawet na spotkaniu AA nigdy tylu nie było. 
Zacisnąłem mocno zęby starając się uwolnić moje nadgarstki od wpijających się sznurów, jednak było to na marne. Jakie to żałosne, że nie umiem się uwolnić.. przecież nie zrobili tego pierwszy raz. Ciągnie się to od jakiegoś roku, a z jakiego powodu ? Myślę, że z powodu mojej orientacji oraz tego, że nie kąpie się w pieniądzach. Zdarzy mi się, że chodzę ubrany w to samo przez tydzień, ale to nie moja wina, że nie mam pieniędzy na nowe ciuchy czy na to by zapłacić prąd i w końcu zrobić pranie. 
Westchnąłem i oparłem czoło o zimne płytki łazienki. Czekałem aż przyjdzie Hinata by wymoczyć gąbkę i przy okazji mnie uwolnić - jak zawsze. Ku mojego zdziwienia i zmartwienia, dziewczyny nie było, a ja dalej leżałem w kiblu i moczyłem łzami różowate płytki. Przecież ją widziałem, nawet chwilę rozmawialiśmy... niemożliwe jest to by wróciła do domu. Dobrze pamiętam jak miesiącu temu na lekcji siedziała cała rozpalona przez bardzo wysoką temperaturę i kuliła się z bólu brzucha, a mimo to i tak nie poszła do domu tylko jeszcze została na dodatkowym angielskim. 
Szlochałem do momentu, gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Byłem pewny, że to Hinata, ale jednak nie ona. Ku mojego zdziwienia był to Sasuke Uchiha, co on kurwa robił w damskiej łazience ?! Starszy, bogatszy i znany. Czyżby miał mały sekrecik przed wszystkimi ? Nie, wątpię... przecież wszystkie laski w szkole pieprzą jakiego on ma dużego i jaki jest boski w łóżku. Rzygać się czasami od tego chce..
Przykucnął przy mnie i szybko mnie uwolnił. Usiadłem opierając się o ścianę, masowałem nadgarstki i na niego patrzyłem zawstydzony, ale też pytająco. Może nie powinien wymagać wyjaśnień, szczególnie, że jesteśmy w babskiej toalecie no i przed chwilą mnie uwolnił ; Otarłem mokre policzki, pociągnąłem nosem i rozchyliłem usta by mu podziękować, w końcu miałem za co.. gdyby nie on pewnie siedziałbym tu przez całą lekcję, a może i nawet do końca wszystkich lekcji i w dodatku podeptany przez dziewczyny, które zapewne by mnie zignorowały, udawały, że nie widzą i tak jaki kiedyś.. przechodziłyby po moim ciele miażdżąc obcesem każdy mięsień z osobna...brr.. niemiłe wspomnienie.
Wyprzedził mnie i rzekł z kpiącym uśmieszkiem.
- Znowu to samo, ofermo. - Pokręcił głową, a ja swoją opuściłem i mocno zacisnąłem zęby. - Jeszcze trochę i zaczną cię przebierać w damskie ciuszki. -   Zaśmiał się pod nosem.
Westchnąłem ciężko i wstałem, spojrzałem mu w oczy.
- Dziękuje. - Kiwnąłem lekko głową w podzięce i ruszyłem do wyjścia.
Złapał mnie za rękę, a moje serce zamarło ze strachu. Przełknąłem głośno ślinę i niepewnie zza ramienia spojrzałem na jego kpiący, a zarazem zadziorny uśmieszek. Zacisnąłem usta w wąską linię i uniosłem wzrok w jego głęboko czarne i przerażająco puste oczy.
- Jesteś mi winny przysługę, Uzumaki. - Powiedział to z tak strasznie namacalną wyższością, że aż łzy stanęły mi w oczach, ale powstrzymałem się przed szlochem i skinął posłusznie głowę słuchając uważnie co chce od kogoś takiego jak ja. - Będziesz udawał mojego chłopaka. - Oznajmił mi, a ja prawie skinąłem głową jednak tego nie zrobiłem uświadamiając sobie co do mnie właśnie powiedział. 
Spojrzałem na jego beznamiętny wyraz twarzy swoimi szerzej otwartymi oczami. Szybko mrugałem analizując w głowie i zastawiając się czy na pewno dobrze usłyszałem. Rozchyliłem usta żeby zapytać dlaczego, co to ma na celu czy o cokolwiek byle by się coś dowiedzieć, jednak to nie miało sensu. Raz dlatego, że czy tak czy tak będę musiał to zrobić, a dwa bałem się.. po prostu się bałem pytać kogoś takiego jak on.
Uwolnił moją rękę i dalej się we mnie wpatrując przeczesał włosy palcami, był bardzo seksowny.
- Po tej lekcji podejdziesz do mnie i mnie pocałujesz. - Rzekł tym swoim beznamiętnym tonem, a moje nogi się zamieniły w watę, oparłem się o ścianę i patrząc na niego szeroko otworzyłem oczy, to miały być żarty? Drgnąłem, gdy jego wściekły wzrok na mnie najechał. - Jakiś problem ? - Wręcz na mnie warknął, a ja szybko pokręciłem przecząco głową.
Gdy wyszliśmy z łazienki do końca lekcji pozostało zaledwie siedem minut. On poszedł do góry do swojej klasy, a ja ustałem przed drzwiami swojej. Na samą myśl, że zaraz będę całował tego seksownego bogacza robiło mi się gorąco, w brzuchu mnie skręcało, a żyłka w moim penisie zaczynała pulsować. Z drugiej strony mogło się skończyć tym, że go pocałuje przy tych wszystkich ludziach, a on mnie odepchnie i po prostu przywali wrzeszcząc, że jestem jakiś pojebany, a wszyscy albo wybuchnął śmiechem albo dołączą do bicia i wyzywania. Ścisnąłem mocno pięści i opuściłem głowę, czułem, że lekko drgałem i nie wiedziałem czy to ze strachu i stresu czy może podniecenia. Głęboko odetchnąłem, złapałem za klamkę i właśnie rozniósł się dzwonek. Przełknąłem głośniej ślinę, poprawiłem na ramieniu mój poprzecierany plecak i spojrzałem w stronę schodów, na których setki uczniów się przemieszczało. Po chwili także szedłem po nich na górę, a za mną moi prześladowcy. W brzuchu jeszcze bardziej mnie ścisnęło i zrobiło mi się niedobrze. Oni mieli to zobaczyć ? Właśnie za to mnie tępią i teraz to.. Sasuke na pewno zrobił to specjalnie. Wszedłem na piętro i się rozglądnąłem. Na środku korytarza stał owy brunet. Jak zwykle plecak na jednym ramieniu, ręce w kieszeniach i ten beznamiętny wyraz twarzy i wzrok skierowany prosto na mnie. Poczułem jak na moich policzkach pojawiają się lekkie rumieńce. Wzdychnąłem i ruszyłem do niego, a osoby z mojej klasy za mną. Ustałem przed nim i uniosłem lekko głowę, on także był ode mnie wyższy. Ustałem sztywno na palcach, czułem jak każdy na nas.. na mnie patrzy. Tak jakby czas się zatrzymał. Oni stoją w kółku i na nas patrzą czekając na to co zrobię.
- Co za pedał ! - Krzyknął jeden z moich prześladowców, a ja ścisnąłem lekko pięści. - On chce pocałować Sasuke !? - Krzyknął śmiejąc się kpiąco, a ja poczułem jak wzrok wszystkich znowu stał się oskarżycielski. Ustałem normalnie i odsunęłam się o półkroku od tego seksownego chłopaka. Opuściłem głowę lekko nią kręcąc i pociągnąłem cicho nosem szybko ocierając łzę muskającą mój policzek. W pewnym momencie zostałem popchnięty..a może przyciągnięty do przodu, sam nie wiedziałem co się wtedy dzieje i delikatnie pocałowany. Uchyliłem moje powieki i ze łzami w kącikach oczu oraz mały rumieńcami, ujrzałem Sasuke, który był blisko mnie.. bardzo blisko. Trzymał dłonie na moich policzkach, miał zamknięte oczy i wyglądał na bardzo spokojnego. Dopiero po chwili zaczynały do mnie docierać te wszystkie krzyki i szum wokół. Chłopaki..dziewczyny..wszyscy mnie teraz nienawidzą. Mimo wszystko czułem się tak.. dziwnie. Tak bezpiecznie i tak jakbym był w końcu przez kogoś zrozumiany.
Sasuke po chwili oderwał się od moich ust i odsunął się trochę do tyłu. Mój język przejechał po wargach chcąc jeszcze raz poczuć smak jego warg. Powoli zamrugałem patrząc na niego, chciałbym wiedzieć dlaczego to zrobił i o czym teraz tak rozmyśla.
Przestraszony krzyknąłem cicho, gdy brutalnie popchnął mnie do tyłu tak, że upadłem. Szeroko otworzyłem oczy patrząc jak szklana butelka przelatuje przez miejsce, w którym stałem jeszcze przed chwilą, a następnie rozbija się o ścianę na małe, maleńkie kawałeczki. Rozejrzałem się i ujrzałem te setki oczu mówiących, że mnie tu nie chcą. Wszystkie dziewczyny, które dotychczas albo mnie tylko obgadywały albo po prostu ignorowały, teraz patrzyły na mnie jakbym popełnił jakieś najgorsze z najgorszych przestępstw, a one chciałyby dać karę, którą zapewne byłaby szubienica. Zacisnęłam usta w wąską linię i spojrzałem przed siebie..jego nie było, znikł gdzieś. Zadzwonił dzwonek na lekcje i zaczęli się rozchodzić do swoich klas, oczywiście nie obeszło się bez tego by przechodząc obok mnie nie kopnąć czy też nie opluć. Przejechałem dłońmi po twarzy i wstałem. Ruszyłem w przeciwną stronę niż ci z mojej klasy.
Po dłuższej chwili siedziałem na barierce na dachu szkoły i patrzyłem się na korony drzew w pobliskim parku. Słońce przyjemnie ogrzewało moją skórę, a śmiech dzieci zadowalał moje uszy. Ktoś kto kiedyś powiedział, że śmiech dziecka jest najprzyjemniejszym dźwiękiem na świecie - miał racje. Zawsze w gorsze dni chodziłem do parku, siadałem na jakiejś ławce i zamykałem oczy odprężając się. Codziennie były tam jakieś dzieci, dorośli ludzie, a nawet starsi, którzy siadali sobie na dwóch granitowych, nie za dużych siedzeniach, które dzielił także granitowy, mały stół, na którym były ustawiane plansze do gry w szachy, a obok dwa kwadratowe zegareczki. Gdy wracałem do domu..tej małej klitki było mi zawsze lepiej. Może pomagała mi ta dziecięca energia tych wszystkich dzieci, które tak naprawdę jeszcze nic nie wiedzą o sobie.. o innych i o świecie. Było mi ich szkoda, ale w sumie każdy z nas był dzieckiem i wierzył w ten dobry, cudowny jak z bajki świat. Nawet ja wierzyłem w taki świat mimo, że nigdy nie było ze mną rodziców, wujka, cioci, kuzyna. Jedyną taką osobą, której w prawdziwe zawdzięczam życie był mój przyjaciel, a zarazem nauczyciel - sensei Iruka. To on zawsze mnie wspierał i starał mi się ze wszystkim pomóc. Dzięki niemu mam to swoje małe mieszkanko, dzięki niemu mogę chodzić do tak dobrej szkoły no i.. zdobyłem przyjaciela, który jak mi się wydaje jest już na zawsze. To było nawet śmieszne, że potrafił być troskliwy jak matka, ochrzanić jak ojciec, robić na złość i sobie żartować jak straszy brat i umiał być kimś komu można było powiedzieć wszystko i nie bać się, że zaraz będzie o tym wiedzieć całe Tokio. Byłem mu bardzo wdzięczny i zawsze przed snem myślę jakbym mógł mu się odwdzięczyć, ale.. nie ma czegoś takiego co mogło by wyrazić..opisać to jak bardzo mu to wszystko zawdzięczam.
Chodziłem po mieście rozglądając się za jakąś pracą, musiałem coś znaleźć nie tylko ze względu na pieniądze, których potrzebuje, ale także dla zajęcia czasu i odgonienia tych wszystkim myśli i wspomnień. Nie lubiłem się urywać z lekcji i szczerze to bardzo rzadko to robiłem, ale po tym pocałunku to dzisiaj nie miałbym w ogóle życia. Zastanawiałem się też nad tym czy ten Sasuke nie będzie na mnie zły w końcu udając jego chłopaka powinienem być z nim, prawda?
Założyłem ręce za głowę i ciężko westchnąłem. Patrząc na błękitne i bezchmurne niebo szedłem przed siebie, do momentu aż się z kimś zderzyłem. Jednak nie poleciałem do tyłu iż ten ktoś mnie przytrzymał nie pozwalając upaść. Szybko zamrugałem zdezorientowany i ujrzałem przed sobą Irukę, który stał teraz ze skrzyżowanymi rękoma i tuptał nogą mrużąc oczy - właśnie teraz zamienia się w ojca.
- Naruto.. - Wycedził surowo przez zęby. - Chyba powinieneś być w szkole !
Uśmiechnąłem się niewinnie i podrapałem nerwowo po tyle głowy.
- Am.. - Jęknąłem przeciągając, planowałem wymyślić jakąś wymówkę, ale przecież on pracuje w tamtej szkole więc wiedziałby o tym, że mam coś odwołane. Opuściłem bezsilnie ramiona i głowę, ciężko westchnąłem, a następnie jęknąłem, gdy zdzielił mnie po głowie.
Uniosłem głowę i na niego spojrzałem, patrzył na mnie wyczekująco. Rozchyliłem usta żeby coś powiedzieć jednak, ktoś objął mnie ramieniem i do siebie przyciągnął. Szybko zamrugałem i spojrzałem na bladą twarz Uchihy. Rozchyliłem usta ze zdumienia. Co on tu robił i to udawanie chłopaka miało być też poza szkołą ?!
Iruka szybko zamrugał, a potem łagodnie się uśmiechnął do mnie.
- Rozumiem. - Skinął głową. - Później cię wyciągnę na ramen Naruto i mi opowiesz. - Rzekł i nas minął z tym uśmieszkiem.
Patrzyłem na Sasuke wielkimi oczami, szczerze wyczekując wyjaśnień. Jednak ich nie usłyszałem, pociągnął mnie do przodu ruszając w stronę dużego sklepu, potocznie zwanego galerią. Szedłem sztywno, byłem zdezorientowany i to naprawdę. Sam nie wiedziałem dlaczego tam idziemy i co będziemy robić w galerii gdzie są rzeczy na które nie będzie mnie stać..eh..nawet na coś do picia nie miałem.
Po dłuższej chwili, gdy byliśmy już w galerii pociągnął mnie do jakiegoś sklepu z ciuchami. Zamrugałem szybko rozglądając się, wszystko było takie..piękne i zapewne drogie, ale było piękne. Mój wzrok od razu wychwycił taką jedną koszulkę, niby zwykła pomarańczowa z jakimś czarnym zawijasem na środku, ale..coś w niej takiego było. Chrząknąłem i zerknąłem na Sasuke, który stał przy mnie i trzymał w ręce właśnie tą koszulkę. Szybko zamrugałem.. kiedy on..?
- Podoba ci się ? - Zapytał mnie, a ja nieśmiało skinąłem głową. Patrzyłem na niego podczas gdy sprawdzał chyba rozmiar. - Powinno być dobre, ale przymierz. - Wcisnął mi ją w ręce.

Obserwatorzy