środa, 9 kwietnia 2014

*One-shot* - Nieznane uczucie.

Witam wszystkich po długim okresie braku mojej weny i zapału do pisania. Cóż.. nie jestem pewna czy to minęło, ale pewnej nocy, gdy miałam okropny nastrój usiadłam przy laptopie i zaczęłam to pisać, ale spokojnie opowiadanie nie jest smutne ;p.
Miała to być jedna część, ale nie chciałam was długo trzymać bez żadnej notki tym bardziej, że wejścia na mojego bloga zeszły w dół więc stwierdziłam, że i to podzielę na dwie części. Wybaczcie za błędy, ale sprawdzałam na szybko bo właśnie za chwilę lecę na autobus do szkoły. Zapraszam:

Tak jak każdego dnia powszedniego o godzinie czternastej trzydzieści rozniósł się dźwięk dzwonka oznaczającego koniec lekcji dla ostatniej klasy prywatnego liceum imienia Madary położonego w centrum Tokio. Ze szkoły wyszła spora ilość uczniów, a każdy z nich był ubrany w granatowy mundurek. Chłopcy ubrani w białe koszule, długie granatowe spodnie oraz marynarki tego samego koloru z naszywką loga szkoły. Dziewczęta również posiadały koszulę oraz marynarkę lecz zamiast spodni ubrane miały spódniczki mniej więcej do połowy ud, czarne zakolanówki i buty przed kostkę na małym obcasiku. Na marynarkach również miały naszyte logo szkoły. Wśród grupki znajdował się najbardziej pożądany chłopak w całej szkole jak i nie w całym Tokio. Był wysokim brunetem o głęboko czarnych oczach, mlecznobiałej karnacji i nieskazitelnej cerze. Jego niejedno spojrzenie sprawiało, że nogi dziewczyn od razu stawały się jak z waty, a one same zapominały jak się nazywają i co chciały zrobić. Nie był obdarzony jedynie niesamowicie pięknymi rysami twarz oraz mięśniami, które chował pod ubraniem, ale również był bardzo uzdolnionym i inteligentnym młodzieńcem. Jego rodzice mieli własną firmę, która zajmowała się sprawami międzynarodowymi z czego mieli całkiem sporo zer na koncie, ich synowie mieli tak naprawdę wszystko jednak to wszystko było za dobre oceny w szkole i wysokie umiejętności. Ich starszy syn Itachi był aktualnie na studniach finansowych i był jednym z lepszych uczniów jak nie najlepszych, a młodszy syn Sasuke był w ostatniej klasie liceum i również rodzice mogli się nim chwalić. Zajmował zawsze pierwsze miejsca w konkursie, a ocenami prześcigał kujonów chociaż on sam tak naprawdę nie poświęcał mnóstwa czasu nauce, lubił imprezować i to bardzo, a już szczególnie ze swoją dziewczyną Misouri, która była cytatą szatynką o dużych brązowych oczach i niższą od swojego chłopaka mniej więcej o głowę. Szła wtulona w jego bok, a jego ręka spoczywała na jej ramieniu, palce chłopaka zabawiały się jej włosami, które były gęste i bardzo zadbane. Zatrzymali się kawałek od wejścia do szkoły, stali w grupce i omawiali jakieś wyjście wieczorem na imprezę. Był piątek więc chcieli się odstresować, zresztą w każdy piątek ekipa spędzała wspólnie czas. Nie ważne czy było to u kogoś w domu przed telewizorem czy na jakiejś wielkiej imprezie, po prostu tak się już przyjęło, że piątki spędzają razem i faktycznie odkąd się tak przyjęło jeszcze nikt nigdy się z tego nie wywiązał. Już mieli ruszyć dalej jednak Uchiha zatrzymał się przyuważając kątem oka to co każdego dnia. Jakąś blond czuprynę i mocno niebieskie oczy, które były niczym jakieś czyste lazurowe morze latem. Spojrzeli na niego pytająco.
- Co jest kochanie? - Zapytała dziewczyna marszcząc lekko nosek. 
Brunet obejrzał się zza ramienia, a potem na nich spojrzał. Odsunął się od swojej dziewczyny. 
- Chyba zostawiałem telefon na parapecie. - Stwierdził. - Idźcie, a ja was dogonię.
- Na pewno, możemy poczekać przecież. - Prychnął Shin. 
- Tak na pewno, idźcie do klubu zająć stolik. - Powiedział odwracając się od nich i ruszając przed siebie. 
Ekipa tak jak chłopak chciał wyszła z terenu szkoły i ruszyła w stronę klubu znajdującego się całkiem niedaleko ich szkoły co było wielkim plusem. Ciemnooki oglądnął się za siebie jeszcze raz i wyszedł głównym wyjściem z terenu szkoły. Ręce miał w kieszeni, zatrzymał się i spojrzał w bok na opalonego blondyna o lazurowych oczach, który aktualnie przypomniał trochę buraka z twarzy. Był ubrany w czarne rurkowate spodnie, luźny pomarańczowy t-shirt, a na szyi miał zawieszone coś przypominającego podłużny zielonkawy kryształ. Cofnął się do tyłu, kaszlnął i upadł na tyłek. Sasuke uniósł lekko brew, podszedł do niego i z beznamiętnym wyrazem twarzy podał mu dłoń, którą zaczerwieniony jeszcze bardziej chłopak złapał i wstał z jego pomocą. Brunet obserwował chwilę jak niższy chłopak otrzepuje sobie spodnie na tyłku, a następnie spojrzał mu w oczy przy czym ich spojrzenia się ze sobą skrzyżowały. 
- Nie wiem kim jesteś, dlaczego codziennie tu przyłazisz i mnie obserwujesz, ale chce żebyś przestał to robić. - Rzekł patrząc mu poważnie w oczy, wsunął dłonie do kieszeni.
- Jestem Uzumaki Naruto. - Przedstawił się wyciągając dłoń, ale zaraz ją opuścił, gdy nie doczekał się uścisku. 
- Nie obchodzi mnie kim jesteś. - Prychnął. - Chce żebyś przestał mnie obserwować bo to chore. 
- Po prostu.. - Odwrócił wzrok i przygryzł lekko wargę. 
Brunet uniósł lekko brew. 
- Hm?
- Podobasz mi się. - Powiedział cicho i niepewnie. - Przechodziłem tędy kiedyś jak wracałem ze szkoły i cię przyuważyłem, od tamtej pory nie mogę o tobie przestać myśleć i.. 
-...liczyłeś, że jak zaczniesz mnie obserwować to cię zauważę i się w tobie zakocham? - Prychnął przerywając mu, ale gdy blondyn skinął głową uniósł wyżej brew i obrócił się ruszając przed siebie. - Nie jestem gejem młocie, mam dziewczynę więc sobie odpuść i stąd spieprzaj. 
Naruto uniósł głowę spoglądając za nim, szeroko otworzył oczy i wrzasnął jego imię zrywając się do biegu w jego stronę. Uchiha przewrócił oczami i już się miał obrócić jednak nie zdążył, gdyż chłopak pobiegł, mocno go objął i popchnął tak, że upadli. Brunet już miał wydrzeć co on wyprawia jednak, gdy usłyszał przeciągłe trąbienie tira, który bardzo szybko przejechał w miejscu gdzie przed chwilą stał szerzej otworzył oczy i spojrzał w niebieskie oczy, które nad nim wisiały i wpatrywały się w niego z ewidentnie widoczną ulgą i szczęściem. Sasuke rozchylił lekko usta ze zdumienia, nie mogło do niego dotrzeć to, że ten chłopak go uratował podczas, gdy się w ogóle nie znają, a gdyby przybiegł nawet ułamek sekundy za późno to i jego by potrąciło. Już prawie się odezwał, ale opalona dłoń, która wylądowała na jego policzku go powstrzymała. Wyższy chłopak odepchnął pierw tą rękę, a następnie zrzucił z siebie swojego wybawce i wstał. Otrzepał się i spojrzał na niego kątem oka. Mruknął pod nosem ciche podziękowanie, które nawet sam nie usłyszał i ruszył w stronę klubu. 
Naruto uniósł się na łokciach i za nim spojrzał. Westchnął wstając, otrzepał się i zerknął na swoją rękę, po której leciał strumyk krwi, gdyż upadając starł sobie trochę skóry pod łokciem. Wyciągnął z kieszeni chusteczkę, a następnie starł krew i ruszył w swoją stronę mimo wszystko zadowolony. W końcu porozmawiał ze swoich ukochanym oraz uratował mu życie tego samego dnia, to naprawdę dla niego bardzo dużo znaczyło być może dlaczego, że od zawsze miał tendencje do wyobrażania sobie czegoś za dużo.
Sasuke wszedł do klubu, odszukał stolik zajęty przez kumpli i się dosiadł. Upił piwo od Kiby i odetchnął, wszyscy spojrzeli na niego pytająco, a on uniósł za nich chłody wzrok, który mówił żeby się od niego odwalili. Dziewczyna przysunęła się ostrożnie, objęła jego umięśnione ramię i szepnęła mu coś na ucho. Chłopak spojrzał na nią kątem oka i skinął lekko głową. Spojrzeli na ciekawską resztę i wstali.
- Widzimy się wieczorem tam gdzie zawsze. - Rzucił chłopak łapiąc dłoń szatynki i ruszył z nią do wyjścia.
- Znowu idą się pieprzyć. - Wyziewał szatyn w spiętych w wysoki kucyk włosach.
Uchiha tylko prychnął i wyszedł ze swoją panną z klubu, objął ją ramieniem i ruszył z nią w stronę jej domu. Skoro miała wolną chatę to dlaczego mieliby nie skorzystać? Jego dom był przeważnie wolny jednak znajdował się dość daleko od centrum miasta natomiast mieszkanie dziewczyny było praktycznie w samym centrum miasta, ale jak na złość często ktoś w nim był, a akurat dzisiaj było tam pusto. Szli w milczeniu, Misouri chętnie by porozmawiała ze swoim ukochanym, ale on milczał, a wolałaby żeby to on zaczął rozmowę bo w końcu jest mężczyzną więc to on powinien zacząć, a przynajmniej ona tak uważała. Weszli po chwili do wieżowca, w którym mieszkała, a następnie weszli na drugie piętro. Podeszli do mahoniowych drzwi, które dziewczyna otworzyła po dłuższej chwili szukania kluczy w torebce. Udali się do jej pokoju, który był dość spory jak reszta mieszkania. Ściany były w kolorach lilij, a podłoga była wyłożona ciemnymi panelami. Rzucili swoje torby w kąt, a następnie przylgnęli do siebie. Już od razu całowali się namiętnie i dziko, a ich dłonie zabrały się zsunięcie marynarek, a następnie za rozpinanie sobie wzajemnie koszul, które zaraz leżały na ziemi. Brunet opadł na łóżku, a jego dziewczyna poleciała na niego. Objął ją i obrócił się by leżała pod nim. Rączki dziewczyny sprawnie zsunęły się w dół i zaczęły rozpinać jego spodnie, jednak chłopak uchylił powieki i zobaczył coś dziwnego. Złapał ją za dłonie powstrzymując przed tym i przełknął głośniej ślinę. Wpatrywał się w zdezorientowaną szatynkę nie dowierzając w to co widzi, pokręcił lekko głową i zaczął całować jej szyje czasami lekko ją kąsając. Położył dłonie na jej piersiach, które były jeszcze schowane pod stanikiem i ścisnął sprawiając, że ciało dziewczyny wygięło się w łuk, a po pomieszczeniu rozniósł się jęk wywołany podnieceniem i przyjemnością. Sasuke zerknął na jej piersi, miał dziwną ochotę pogładził płaski, męski tors. Ścisnął lekko zęby i odsunął się od niej, a następnie wstał. Zapiął spodnie i ubrał koszulkę, którą zaczął zapinać.
- Muszę iść.
- Dlaczego..? - Zapytała siadając, była dość zdezorientowana i smutna. Patrzyła na niego dużymi oczami czekając na odpowiedź. Po jej głowie chodziły dwie myśli, pierwsza czy zrobiła coś nie tak, a druga czy przypadkiem mu się nie znudziła.
- Mam coś do zrobienia, a jeśli nie zrobię tego teraz to nie będę mógł wpaść wieczorem do klubu. - Oznajmił biorąc swój plecak, schylił się i ucałował ją w policzek. - Do wieczora.
Dziewczyna powoli mrugając spojrzała za swoim chłopakiem, który zaraz znikł za drzwiami. Ciężko westchnęła i się położyła patrząc na sufit.
Sasuke wrócił do pustego domu dość przybity i głęboko zamyślony. To czego pragnął całując i dotykając Mosouri było dla niego niepojęte, poza tym czuł coś takiego dziwnego i dość ciężkiego na sercu. Czuł się przytłoczony i nie wiedział co ze sobą zrobić. Wszedł do swojego pokoju, który przejawiał się w ciemnych kolorach. Od razu walnął się na łóżko i przejechał dłońmi po twarzy. W jego głowie cały czas na okrągło odtwarzało się to jak ten blondyn go ocalił ryzykując swoje życie. Poza tym to jak na niego patrzył.. chyba nigdy nie wiedział u nikogo takiego spojrzenia w jego stronę. Od chłopaka biło też takie dziwne ciepło i miał ochotę poznać skąd ono bije oraz co oznacza. Chyba chciał go poznać, ale sam jeszcze nie był tego pewny. Zdrzemnął się mając nadzieje, że, gdy się obudzi nie będzie o tym myślał, ale jednak nie podziałało. Gdy wstał poszedł pod chłodny prysznic, a koło osiemnastej wybrał się do klubu gdzie jego znajomi na niego czekali. Podczas spotkania z nimi był od nich całkowicie odłączony i dalej zamyślony. Pił tylko piwo albo whisky jak mu przynieśli, a odzywał się tylko, gdy się ocknął z przemyśleń lub sam coś chciał. Gdy wrócił do domu było jakoś koło północy, jego rodzice już byli, a brat jak zwykle gdzieś się włóczył z kumplem. Przemknął do swojego pokoju tak aby go nie zaczepili i nie zaczęli wypytywać o dzień bo naprawdę nie miał ochoty na rozmowy. Przez cały weekend siedział w domu udając ból brzucha i osłabienie. Nie chciał się z nikim wychodzić, a jak on nie wyjdzie do kumpli bądź swojej dziewczyny to oni wbiją do niego, a jego mama mimo, że lubiła wszystkich jego znajomych to była taka troskliwa i wyrozumiała dla Sasuke, że nie wpuściła ich tłumacząc im, że jej synek nie jest w stanie na pogawędki.
W poniedziałek poszedł do szkoły mimo, że miał możliwość poleżenia sobie jeszcze w domu jednak nie mógł pozwolić na to żeby jego stopnie i frekwencja spadły w dół, a potem by jego ojciec mu prawił kazania jak to Itachi chodził do szkoły nawet, gdy wymiotował dalej niż widział bądź leżał prawie umierający. Wyszedł wcześniej niż zwykle i to nie po to aby pójść po swoją dziewczynę lecz by sprawdzić czy tego blondyna gdzieś tam nie ma. Nie rozumiał dlaczego, ale czuł, że musi pójść i to sprawdzić, że musi go zobaczyć. Gdy był już przy głównej bramie rozglądnął się jednak nigdzie nie widział ani lazurowych oczu ani blond czupryny, ani głupkowatego wyszczerza. Wsunął ręce do kieszeni i udając, że mu wcale nie zależało by go zobaczyć wszedł do szkoły, a następnie ruszył w stronę swojej klasy, która znajdowała się na samej górze. Szedł powoli po schodach nigdzie się nie śpiesząc, o tej godzinie było bardzo mało uczniów, większość wpadała pięć/dziesięć minut przed dzwonkiem na lekcje. Na jego szczęście nauczycielka od biologi już była więc mógł sobie wejść do klasy i zająć swoje miejsce. Usiadł w ostatniej ławce pod oknem, wyciągnął zeszyt i długopis, a następnie wysunął z kieszeni swoją MP4 i nauszne słuchawki ze swojej torby. Podpiął kabel do sprzętu i założył słuchawki. Oparł łokieć o parapet i spojrzał za okno. Ciężko westchnął wpatrując się w główną bramę. Z czasem widział coraz więcej uczniów wchodzących do szkoły,a wśród nich jego znajomych, którzy chyba się za nim rozglądali. Weszli do klasy, a on ściągnął słuchawki. Uniósł do nich rękę w geście przywitania się, a oni zrobili to samo. Misouri poczuła się niezręcznie bo nie wiedziała czy podejeść czy może lepiej jednak nie. Westchnęła i zajęła swoje miejsce w pierwszej ławce. Po szkole rozniósł się dźwięk dzwonka i zaczęła się lekcja biologi. Sasuke nigdy nie był jakoś specjalnie aktywny na lekcjach, ale dzisiaj był całkowicie odcięty od świata i to nie tylko na pierwszej lekcji, ale na każdej. Podczas lekcji siedział pod oknem i cały czas się za nie gapił. Wszyscy zerkali na siebie porozumiewawczo, a potem na niego. Nie mieli pojęcia o co mu chodzi, zresztą on sam nie wiedział o co chodzi. Po prostu czuł, że musi patrzeć za okno i wyczekiwać. Po chwili jego źrenice się rozszerzyły, a on sam się wyprostował. Przysunął się bardziej twarzą do okna i ujrzał wystającą zza muru blond czuprynę oraz te piękne niebieskie oczy, które się rozglądają po terenie szkoły, a następnie spoglądają na okna. W pewnym momencie ich spojrzenia się napotkały, a brunet odwrócił głowę jak poparzony. Poczuł jak jego serce wchodzi w szybsze tempo, a oddech staje się cięższy i trudniejszy do złapania. Siedział do końca lekcji spięty i nerwowo zerkał na opalonego chłopaka, który stał tam i najwidoczniej czekał. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę ciemnooki już po kilku sekundach znajdował się poza klasą podczas, gdy inni uczniowie dopiero się pakowali. Ekipa spojrzała na siebie, a Kiba rozłożył ręce.
- Co mu się dzieje? - Zapytał, ale inni pokręcili głowami.
Uchiha wyszedł szybkim krokiem ze szkoły w razie, gdyby jego dziewczyna chciała przypadkiem za nim wybiec. Wysunął jedną dłoń z kieszeni, gdy przeszedł przez główną bramę i złapał chłopaka za koszulkę skręcając, a następnie go za sobą pociągnął. Naruto jęknął zaskoczony dając się ciągnąc chociaż przy tak szybkim kroku czasami się potykał o własne lub o jego nogi. Gdy byli już dobry kawałek od szkoły brunet się obrócił do chłopaka cały czas trzymając go za koszulkę. Zmierzył go wzrokiem i spojrzał mu poważnie w oczy, jednak, gdy Uzumaki złapał go za dłoń chcąc żeby puścił mu koszulkę jego źrenice się znowu powiększyły, a policzki jaki i ta dłoń go za szczypały. Odsunął się gwałtownie do tyłu i kaszlnął.
- Dlaczego znowu przyszedłeś pod moją szkołę? - Zapytał starając się nie dać po sobie niczego poznać.
- Bo.. - Podrapał się po głowie i uśmiechnął. - chciałem cię zobaczyć, ten teges..
Wyższy chłopak uniósł lekko brwi patrząc na ten uśmiech i to ewidentnie widoczne oraz szczere uczucie w jego oczach. Nie raz widział jak oglądają się za nim dziewczyny, czasami też chłopaki, ale u nikogo nigdy nie wiedział czegoś takiego. Kaszlnął i zacisnął zęby, pokręcił lekko głową.
- Posłuchaj.. - Prychnął. - jestem hetero, mam dziewczynę i chcę żebyś przestał przyłazić pod moją szkołę. - Skłamał, on bardzo chciał żeby przychodził pod jego szkołę, chciał go widywać, ale był wściekły bo nie rozumiał dlaczego tego tak bardzo chce.
Blondyn na niego patrzył.
- Jesteś pewny, że jesteś hetero? - Zapytał.
Sasuke otworzył szerzej oczy i zacisnął mocniej zęby, warknął wściekle i na niego wrzasnął.
- Oczywiście, że jestem pewny jakiej jestem orientacji!
- Czyli, że jakbyś mnie pocałował to niczego byś nie poczuł? - Zapytał z niewinnym uśmieszkiem.
- Jesteś idiotą. - Prychnął i odwrócił się tyłem do niego. - Nie chce cię więcej widzieć przed moją szkołą. - Rzekł ruszając przed siebie.
- Sasuke! - Krzyknął za nim, ale ten zniknął za rogiem.
Przez pozostałe dni brunet starał się wrócić do normalności mimo, że codziennie widywał tego zawziętego kretyna przed swoją szkołą. Ignorował go, w końcu miał w tym wprawę. Chodził ze znajomymi na imprezy, a ze swoją dziewczyną normalnie się już kochał, gdy nikogo nie było u niej w domu. Jednak to nie było to samo bo nawet dziewczyna czuła, że jej chłopakowi coś gorzej idzie. Nawet odważyła się go zapytać o zdradę, ale on szczerze przyznał, że nic takiego nie miało miejsca i to wszystko jest spowodowane tym, że ostatnio ciągle się kłóci z ojcem co akurat prawdą nie było, ale jednak musiał coś wymyślić. W piątek jednak nie poszedł ze znajomymi do klubu od razu po szkole bo dostał telefon od mamy żeby przyjechał od razu do domu, gdy skończy lekcje więc też tak zrobił. Nie spodziewał się tego co tam zobaczy, a raczej kogo zobaczy u siebie w domu, w jego pokoju, a w dodatku na jego łóżku. Zamknął drzwi z trzaskiem i spojrzał wściekle na blondyna, który uśmiechał się niewinnie.
- Co ty tu robisz?! - Wycedził przez zęby.
- Twoja mama to miła babka. - Zaśmiał się drapiąc po głowie.
- Nie o to cię pytam! - Podszedł do niego, schylił się i złapał go za koszulkę ściskając, a następnie lekko uniósł. - Masz dwie minuty żeby stąd spieprzać w podsko..
Do pokoju weszła matka Sasuke przerywając mu, uśmiechnęła się patrząc na chłopców i pomachała chochelką.
- Naruto mam nadzieje, że zjesz z nami obiad.
- Z wielką chęcią! - Uśmiechnął się do niej szeroko, a ona odwzajemniła uśmiech.
Brew bruneta mocno zadrgała, ciężko westchnął i przejechał dłonią po twarzy. 

Obserwatorzy