sobota, 9 lutego 2013

*One-shot* - Pamiętasz mnie?

No to macie taki krótki one-shocik z okazji tysiąca wejść ^^. Chciałam wam bardzo podziękować za to, że codziennie wchodzi tyle osób i komentuje - chociaż tych komentarzy mogłoby być więcej bo mnie motywują do pisania, ale nie narzekam. Ważne, że jakieś są, nie?
Z tego co przyuważyłam macie niedobór NaruSasu takie więc proszę bardzo! Wymęczyłam specjalnie dla was ;) Chociaż muszę przyznać, że chyba jednak lepiej idzie mi pisanie, gdy jest SasuNaru - dlatego one-shot na na walentynki taki będzie :)
Rozdział 12 postaram się dodać na wtorek - kurde, trzeba zacząć pisać.. 
No nieważne, zapraszam do czytania :D : 
--
Itachi wybiegł z sali za blondynem, który biegł przed siebie tak szybko ile miał tylko sił w nogach. Po jego policzkach płynęły stróżki łez, które szybko skapywały na jego ubranie, ziemię a nawet i na długowłosego, który biegł za nim. Nie miał zamiaru czekać na windę, która wlekła się jak ślimak. On chciał opuścić szpital tak szybko jak to było możliwe. Złapał się za ścianę, ostro skręcił i bez żadnego pohamowania zbiegał na dół. Krzyczał żeby Uchiha się od niego odwalił, ale ten nie odpuszczał, twardo za nim biegł prosząc żeby poczekał chwilę. Niestety Uzumaki jak to on, zignorował co ktoś do niego mówił i robił to co uważał za najlepsze, a tak naprawdę to była pierwsza myśl jaka wpadła mu do głowy.. bo po co się główkować dużej skoro już się coś wymyśliło? 
Brunet złapał go za nadgarstek i obrócił go do siebie przodem. Spojrzał na niego wściekle i karcąco jednak obeszłoby się bez tego iż młodszy chłopak nie raczył nawet na niego spojrzeć. Stał z opuszczoną głową i cicho szlochał. Zdezorientowany westchnął, przyciągnął do siebie i przytulił, szeptał do niego uspokajająco i obiecująco, że wszystko się ułoży. Głaskał go po jego złocistych, rozczochranych, w wielkim nieładzie "artystycznym" włosach. Czuł jak jego koszulka idealnie okładająca się na jego plecach jest miętolona w dłoniach niebieskookiego i to coraz bardziej. 
- Będzie dobrze.. - Obiecał szeptem i został mocniej przytulony w pasie przez niższego chłopaka, który opierał czoło o jego mostek i cicho łkał.
Siedzieli w kawiarence, która znajdowała się na parterze szpitala. Była dość duża, mieściła przynajmniej dziesięć stolików po cztery krzesła przy każdym. Duży blat, który większością był zasłonięty grubawą szybką za którą stały różne rodzaje ciast. Obok szyby był jeszcze spory odstęp by móc położyć tackę z talerzem i szklanką, a obok kasa. Przy ścianach były wyłożone automaty z ciepłymi i zimnymi napojami oraz jakiś ze słodyczami. Ceny były takie same jak w barku, ale cóż niektórzy preferują jedzenie i picie z automatu, poza tym zawsze zamiast stać w długaśnej kolejce po kawę, można było podejść sobie spokojnie do maszyny i wziąć sobie kawę, cappuccino, espresso czy co tam nam tylko pasowało. 
Obydwoje siedzieli w ciszy przy stoliku i popijali kawę. Żaden nie wiedział co powiedzieć, a raczej Naruto nie chciał nic mówić, a Itachi nie wiedział co powiedzieć, żeby uwierzył mu, że wszystko się ułoży. No, weź tu wytłumacz coś Uzumakiemu, który ledwie zdał do III liceum i teraz kuleje na każdym przedmiocie, a szczególnie matmie. W dodatku teraz jeszcze nie chodzi do szkoły tylko dzień w dzień, godzina w godzinę, minuta w minute jest w szpitalu i cierpliwie czeka na jakiekolwiek wiadomości od lekarza, który jak na złość nic nie mówi i wydłuża ich niepewność. Wszystko tak długo trwa, wlecze się jakby końca nie miało, a strach rośnie z każdą sekundą, w dodatku teraz, gdy Naruto usłyszał te straszne słowa...
Itachi uważnie mu się przyglądał, bardzo dobrze widział, że w ciągu ostatniego miesiąca niebieskooki siedzi jak na jajku i nie wie co ze sobą zrobić. Pałęta się po sali, szpitalu i wszystkich zadręcza pytaniami na temat wyników badań, stanie itp. Praktycznie nic nie jadł, co wszystkich najbardziej martwiło. Strasznie zmizerniał, stał się jeszcze chudszy, drobniejszy i jakoś tak.. mniejszy? Uchiha obawiał się co będzie teraz, gdy w końcu się doczekał tego dnia... dnia który miał być najpiękniejszym dniem odkąd tu przesiaduje.. jednak tak nie było. Okazało się, że to najgorszy, najokrutniejszy i najboleśniejszy moment w jego całym życiu. Wziął głęboki wdech. 
- Naruto, jedź do domu.. - Poprosił. - Ja będę tutaj cały czas i jak się dowiem czegokolwiek obiecuje, że dowiesz się jako pierwszy.. 
Chłopak uniósł głowę i spojrzał na niego swoimi podkrążonymi, pełnymi smutku i bólu oczami, wstał.
- Dopóki on tutaj leży, to jest mój dom.. - Ścisnął plastikowy kubek w dłoni, po chwili go puścił i wyszedł z kawiarenki. Wszedł do windy i wcisnął ostatnie piętro, objął się rękoma i dość cierpliwie czekał aż się zatrzyma na wyznaczonym piętrze mając nadzieje, że nie będzie żadnych stacji.
Od jakiś dwóch godzin siedział w sali i smutno patrzył na leżącego i śpiącego bruneta. Wyglądał naprawdę bezbronnie, szczególnie z bandażem, który miał na głowie. Uzumaki wyciągnął rękę by pogłaskać go po policzku, jednak niechętnie się powstrzymał przypominając sobie co dzisiaj usłyszał. Z powrotem skrzyżował ręce, wyciągnął nogi do przodu chowając je pod szpitalne łóżko i opuszczając wzrok, cicho westchnął. Spojrzał na drgając dłoń, uniósł wzrok i natrafił na intensywny wzrok onyksownych, beznamiętnych, nie wyrażających niczego.. oczu. Zarumienił się lekko i chrząknął. Zaraz sztucznie i słabo się do niego uśmiechnął, z dwojga złego cieszył się, że jego kochany się w końcu zbudził. 
- Obudziłem cię? - Zapytał cicho i z nadzieją, że nie. 
Brunet pokręcił lekko i przecząco głową, zacisnął na chwilę powieki i odetchnął cicho. Wzrok znowu wylądował na blondynie, który wyglądał jak siedem nieszczęść.
- Sasuke, przepraszam, że wybiegłem tak z sali.. - Pociągnął nosem i uszczypał się w policzki by powstrzymać płacz. - Po prostu nie spodziewałem się, że.. - Spojrzał mu w oczy i na ten wyraz twarzy, z którego nic, a nic nie szło wyczytywać. Przysunął się krzesłem bliżej łóżka chłopaka i odetchnął, sam nie wiedział jak to powiedzieć żeby przypadkiem brunet nie poczuł się winny. W sali panowała nieprzyjemna cisza, która jeszcze nigdy nie odwiedziła pomieszczenia, w którym byli oni. Ta dwójka mimo, że tyle się znała i wszystko o sobie wiedziała, zawsze miała o czym gadać. Tematy im się nie kończyły chociaż trzeba było przyznać, że niektóre były dość.. idiotyczne, zboczone i niemoralne. Zamknął oczy, musiał sobie najpierw wyobrazić co będzie. Opcja: 1) Gdy powie prostu z mostu, 2) Gdy będzie ciągnął w nieskończone. Otworzył oczy i dalej widział tą głęboką czerń, cieszyło go to poniekąd. Miał nadzieje, że gdy ten będzie na niego patrzył to coś pomoże jeśli chodzi o zdrowie Sasuke. - Pierwsze twoje słowa w moją stronę będą tak bolesne, puste i jakbyśmy nigdy nic ze sobą nie przeżyli. - Wyszeptał.
- Nie chciałem cię zranić.. - Wyszeptał bardzo słabo.
- Wiem Sasuke, wiem.. - Zapewnił, uśmiechnął się szeroko, a po jego policzkach poleciały łzy. - Nigdy nie chciałeś.. - Dodał cicho do siebie.
- Ja naprawdę nie.. - Jego bardzo cichy i słabiutki głosik ustał, gdy usłyszał jak drzwi do sali się otwierają. 
Naruto otarł łzy i spojrzał na długowłosego, wysokiego i szczupłego mężczyznę o bardzo bladej cerze, który stanął przy łóżku bruneta i na niego troskliwie spojrzał. Blondyn zmrużył oczy, według niego mężczyzna stał o wiele, wiele za blisko jego ukochanego. 
Momentalnie zerwał się, złapał za nadgarstek długowłosego by nie pozwolić dotknąć gładkiego, pięknego i w tej chwili bladego policzka swojego ukochanego. Uniósł swój wściekły, że aż parzący i ostrzegawczy wzrok na kpiący uśmieszek pełzający po bladej twarzy. Odepchnął jego rękę i patrzył na niego jakby chciał zabić go wzrokiem, jednak ten nic takiego sobie z tego nie robił, raczej bawiło go dziecinne zachowanie Uzumakiego, który przeprosił Sasuke. Złapał tamtego za włosy i wyprowadził z sali. Jego oczy wyrażały coraz bardziej wściekłość.
- Orochimaru, odpierdol się od Sasuke! - Warknął poważnie i zacisnął mocno pięści. - Dotkniesz go, a cię zabije. - Zagroził.
- Chcesz mnie zabić? - Prychnął głośno i kpiąco na niego patrzył. - Pierw skończ szkołę, urośnij jeszcze z dwadzieścia centymetrów i zacznij się zachowywać jak facet, a nie dwuletnie dziecko. 
Złapał go za szyje i spojrzał mu w oczy.
- Słuchaj gnido... - Wycedził przez zęby i ścisnął bardziej dłoń. - Nie wiem dlaczego akurat doczepiłeś się jego i szczerze nie obchodzi mnie to. - Przyznał. - Jednak nawet po mojej śmierci nikt, a na pewno taki śmieć jak ty, nie będzie miał prawa dotknąć mojego Sasuke! Dobrze ci radzę.. zapamiętaj sobie to za nim następnym razem będziesz chciał pogłaskać go po policzku.. - Puścił go i mocno popchnął do tyłu. - Bo następnym zasranym razem, odgryzę ci na żywca te krzywe i brudne paluchy! - Oznajmił wściekle i wszedł z powrotem do sali. 
Orochimaru stał jak wryty i patrzył na drzwi kpiąco, ale też trochę zaskoczony tym jak zachował się blondyn. Przeważnie kipiał ze złości i robił wszystko żeby zwrócić na siebie uwagę, gdy brunet rozmawiał z kimś innym, a szczególnie gdy ta osoba miała płeć męską. Natomiast jak Sasuke został dotknięty co rzadko się zdarzało bo sam na to nie pozwalał, to niebieskooki od razu szybko go odciągał i wmawiał, że albo źle się czuje albo, że się śpieszą do kina, do sklepu albo na metro. Wszystko by nikt nie dotykał jego i wyłącznie jego bruneta.
Uzumaki po kilku głębokich wdechach się w miarę uspokoił, spojrzał na Uchihe, który nareszcie coś wyrażał - zdziwienie - przełknął głęboko ślinę, usiadł na skrawku łóżka, ale blisko niego. Pogłaskał go po policzku i podgryzł wargę. Tak bardzo go teraz pragnął, tak bardzo chciałby żeby wszystko było dobrze i jak dawniej.  Kciukiem przejechał po jego dolnej wardze lekko ją ciągnąc za ruchem opuszka palca. Znowu poleciały mu pojedyncze łzy, które ku jego wielkiemu dziwieniu zostały starte przez onyksowookiego, który bardzo uważnie mu się przyglądał. Naruto pociągnął nosem, szeroko i wdzięcznie się uśmiechnął, a potem mimo wszystko go przytulił chowając twarz w jego szyi. Niestety nie stało się tak jak sobie wyobrażał, brunet go nie objął. Szybko się od niego odkleił, otarł znowu wilgotne policzki. Przeprosił go i przesiadł się na krześle. Do sali wszedł Itachi, który cicho westchnął patrząc na te dwa nieszczęścia. Poprosił na chwilę blondyna i wyszli na korytarz gdzie stał lekarz z lekkim uśmiechem. Niebieskie oczy od razu błysnęły nadzieją, złapał lekarza za jego fartuch medyczny i mocno ścisnął skrawki w dłoniach. Spojrzał na niego z nadzieją wymieszaną ze złością, że tyle to trwało i wyczekiwaniem. Nim lekarz coś rzekł, Uzumaki został od niego odciągnięty przez starszego Uchihe, który trzymał go na wszelki wypadek za koszulkę. Jak to medycy, przytrzymywał ich niepewność, która była już gorsza od złej wiadomości i, która powodowała wściekłość i chęć zabicia tego wydłużającego wszystko dupka w białym fartuszku przez Naruto.
- Tak więc.. - Ciężko westchnął. - Jego stan jest bardzo dobry, a badania niczego złego nie wskazały. 
- Doktorze jednak coś musi być nie tak, skoro.. - Spojrzał przelotnie kątem oka na niższego chłopaka, a potem znowu na mężczyznę. - mój brat nie pamięta kim jest Naruto.
- No cóż.. - Westchnął. - Sasuke miał poważny wypadek, jest możliwość, że stracił pamięć. - Kiwnął głową. 
- To dlaczego nic nie robicie?! Nie martwi was to, że wasz pacjent nie pamięta kim są jego najbliżsi?! - Krzyknął przez łzy i zacisnął mocno pięści.
- Panie Uzumaki.. - Spojrzał na niego. - Martwiłoby nas to, gdyby pański kolega wyszedł z tego bez żadnego szwanku. Proszę mi uwierzyć, że strata pamięci to najłagodniejsze co mogło się stać po tym co się zdarzyło. - Rzekł spokojnie. 
Niebieskooki zaszlochał, stanął tyłem do lekarza i oparł czoło o klatkę Itachi'ego. Zacisnął dłonie na tyle jego koszulki, a potem został objęty przez długowłosego, który skinął głową do lekarza z prośbą o zrozumienie. 
Mijały kolejne dni aż dobił drugi miesiąc siedzenia w szpitalu. Uchiha przechodził wiele badań i spotkań z psychologiem, a Uzumaki jak wierny pies siedział przy nim i w ogóle nie opuszczał szpitala. Gdyby nie potrzeba skorzystania z łazienki czy głód i badania ukochanego, siedziałby z nim dwadzieścia-cztery godziny.. no, ale niestety tak nie mogło być. Szczęście w nieszczęściu Sasuke poprzypominał sobie przyjaciół, rodzinę i wiele, wiele różnych zdarzeń, w których nie było blondyna. Przez co właśnie niebieskooki bardziej potrzebował psychologa do swojej uszkodzonej i całkowicie zrażonej psychiki, która była jak babka z pisaku. Jeszcze jeden ruch, słowo i się rozsypie. Jednak nie poddawał się, wszyscy go podziwiali, że jeszcze nie odpuścił, że pilnuje bruneta przed wszelkimi nieszczęściami, przykrościami, które bierze na siebie nie przejmując się tym jak to się odbije na nim po wyjściu ze szpitala. Oczywiście nie był tak silny żeby nie wypytywać przez łzy, dlaczego pamięta wszystkich prócz niego. Przecież byli ze sobą trzy, udane i szczęśliwe lata. Wspólnie wywalczyli swoją miłość i szacunek u innych osób, które albo nienawidziły Naruto bo odebrał im Sasuke albo, że to Sasuke odebrał im Naruto, a niektórzy najzwyczajniej w świecie z początku się nimi brzydzili i kpili z nich. A tu co? Jeden pieprzony wypadek i wszystko ma pójść w zapomnienie? O nie. Naruto Uzumaki tak łatwo nie odpuszczał i się nie poddawał. Wyznaczył sobie cel, który polegał na zrobieniu wszystkiego jeśli będzie potrzebne, byle jego ukochany sobie o nim przypomniał. A kto jak to, ale on zawsze wywalczał swój cel, nieważne jak miałby być trudny. 
Nareszcie się doczekali wypisania Sasuke ze szpitala i cała trójka siedziała już w domu Itachi'ego gdzie mieszkał także onyksowooki. 
- Naruto pamiętasz co poradził ci psycholog, prawda? - Puścił mu oczko i wyszedł z sypialni swojego młodszego brata zostawiając ich tam we dwoje. - Naruto, trzymam kciuki. - Wyszeptał i zszedł na dół do kuchni by przygotować jakąś kolacje. 
Blondyn kiwnął lekko głową i wziął głęboki wdech. Spojrzał na ukochanego, który patrzył na niego z uniesioną brwią.
- Co wy kombinujecie, Naruto? - Zapytał podejrzanie na niego patrząc. 
- Zapamiętałeś moje imię, jak fajnie. - Uśmiechnął się szeroko i usiadł mu na kolanach. Dłonie położył mu na klatce i naparł na nią tak by łopatki Uchihy przyległy do łóżka. Wsunął dłonie pod jego czarną, luźną koszulkę, z rozkoszą smyrał opuszkami palców jego ładny brzusio.
- C..co ty odwalasz? - Uniósł wysoko brwi i podparł się na łokciach. - Już ci mówiłem, że nie jestem homo. Musiałeś się pomylić! - Rzekł zdezorientowany bo mimo wszystko było mu przyjemnie, a jego ciało reagowało jakby tęskniło za tym dotykiem... tej osoby. 
- Nic mi się nie pomyliło.. - Zapewnił czułym szeptem do jego ucha i ściągnął z niego koszulkę. - Pragnę cię i wiem, że ty mnie także, a jak nie ty to twoje ciało.. - Pogłaskał po jego klatce. 
Z ust bruneta wydobyło się ciche sapnięcie, zarumienił się lekko i usiadł. Jednak Naruto złapał go za nadgarstki i znowu przytulił plecami do łóżka. 
- Przestań! - Warknął cicho. - Ja nie chce..
- Sasuke to może być jedyny sposób żebyś sobie mnie przypomniał! - Poniósł głos i polizał jego szyje. - Nie ma to tamto. Zawsze chciałeś być u góry, a teraz ja mam władzę więc okaż chociaż trochę entuzjazmu. - Poprosił. Szybko ściągnął z siebie koszulkę. Złapał go za nadgarstki i jedną dłonią mocno je przytrzymywał nad jego głową. Drugą rozpiął mu spodnie i sprawnie z niego zsunął, na co brunet znowu się zarumienił i zaczął szarpać - Ci.. - Wyszeptał i czule go pocałował. 
Onyksowooki nie oddał pocałunku, szarpał się do momentu aż wygiął się w mocny łuk i jęknął w usta blondyna, który zaczął dłonią pieścić penisa swojego "poszkodowanego" bruneta. Przestał się szarpać i zaczął pod nim wić, pojękując mu z rozkoszy w usta i jeszcze bardziej się rumieniąc. 
Naruto ufnie puścił jego nadgarstki i zsunął z siebie spodnie wraz z bokserkami, a potem zsunął bieliznę z Sasuke, który zaciskał mocno dłonie na kołdrze i powieki. Blondyn nie przerwał pieszczoty. Zaraz potem blondyn uniósł wysoko brwi, gdy usłyszał przeciągły, głośny jęk, a potem poczuł ciepłe nasienie na swojej dłoni.
- Już? - Szybko zamrugał, gdy spojrzał na bruneta, który był cały rozgrzany i czerwony na twarzy jak burak. W dodatku szybko i nierówno oddychał, a jego oczy prosiły o więcej, zachichotał. - No tak tyle czasu bez seksu.. - Pokiwał głową, pochylił się nad nim i przywarł rozbawiony do jego usta, i ku jego radości, tym razem ciemnooki oddał pocałunek, który był spragniony jak nigdy. Wsunął dłonie pod jego biodra, które sprawnie uniósł, potem rozszerzył jego nogi i zaczął opuszkiem palca wędrować wokół jego wejścia. 
Uchiha objął go za szyje, pojękiwał podczas tego gdy blondyn rozszerzał jego wejście dwoma palcami. Już chwilkę później po całym domu rozniósł się głośny krzyk rozkoszy, ulgi i bólu. Obydwoje się zarumienili jednak każdy z innego powodu. Naruto od razu pomyślał jaki ubaw musi mieć Itachi, natomiast Sasuke miał rumieńce spowodowane podnieceniem i tym, że mu się to podoba.
Blondyn oparł dłonie obok jego głowy, namiętnie go całował i na razie wolno się poruszał chcąc przyzwyczaić bruneta do tego dziwnego, ale jakże to przyjemnego uczucia. Z każdym pchnięcie nieznacznie i cierpliwie przyśpieszał. Zdziwiony szybko zamrugał, gdy Uchiha przerwał pocałunek i zacisnął dłonie na jego włosach, cicho krzyknął i odchylił mocno głowę.
- T..tam! - Krzyknął jeszcze bardziej rozszerzając nogi. - P..proszę! 
Niebieskooki zaskoczony, ale ucieszony odnalazł miejsce, które dało tyle przyjemności jego ukochanemu i zaczął mocno i szybko w nie pchał, przy czym Sasuke rozpływał się przy każdym pchnięciu, głośno pokrzykiwał z rozkoszy w jego usta i gdy tylko dał radę błagał by przyśpieszył, sam lekko się nabijając na jego członka. Uzumaki spełniał każdą jego prośbę, gdy chciał szybciej - przyśpieszał, gdy chciał wolniej - zwalniał. I tak na zamianę aż obaj jęcząc sobie w usta doszli mocno się wyprężając i brudząc. Blondyn złapał go za biodra dopchał jeszcze do końca i  z niego wyszedł. Chciał usłyszeć jeszcze ten piękny krzyk, który wydobył się tak jak chciał z ust Uchihy. Opadł na jego blade ciało. Obydwoje szybko i nierówno oddychali, mocno się wtulając w siebie. 
Gdy ich oddechy były w miarę normalne, lazurowe oczy uniosły się i zerknęły na podnieconego bruneta. 
- Pamiętasz mnie? - Zapytał cicho i niepewnie,a jego głos był wypełniony wielką nadzieją.
- Zawsze i wszędzie. - Wyszeptał. 

13 komentarzy:

  1. Dzięki że mnie poinformowałaś. Foch Forever z przytupem. Fajny pomyśł, świetnie napisane. Tylko jedno pytanie, co to za wypadek miał Sas? Dobra, ja lece bo sie na autobus spoźnię, jak cos będzie twoja wina. Naprawdę fajnie. Czekam na r.12 i one shota na walentynki. Jak coś to będe wieczorem na gg. Lece, pa życzę ci weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sasek miał wypadek samochodowy :3
      Biegnij, biegnij na autobus ;)

      Usuń
    2. Tak też myślałam, szkoda że tego nie opisałaś, ale to twoje opowiadania, ja nic nie mówię :) Zdążyłam, zdążyłam. A właśnie miałam ci coś jeszcze powiedzieć ale wtedy się spieszyłam i zapomniałam. A więc, podziwiam cię dziewczyno.
      U R my superextrahipermegawialka HEROINE - nie to co myślisz kłyciku :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kyaaa! <3 NaruSasu mruuu ^^!
    Uwielbiam Cię normalnie, wiesz? :D Epicki Ci wyszedł ten one-shot. Niebanalny pomysł i do tego bardzo dobrze wszystko opisane ;). Lubię jak Naruto dominuje ;>, mam nadziej, że w FF ich role też od czasu do czasu się odwrócą heh.
    Czekam cierpliwie na rozdział! Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że ci się spodobało. Pomysł tego one-shota zawdzięczam ostatniemu odcinkowi Naruto jaki wyszedł ^^ nie chcę spojlerować tym co nie są na bieżąco, ale zmotywowała mnie rozmowa Naruto z pewnym kimś :).
      Co do twojej nadziei xd. To tak Uzumaki będzie też dominował w łóżku.
      Dobrze, że czekasz cierpliwie bo (hyhy) jakoś nie mogę się wziąć za dokończenie tego ;p Ale spokojnie, spokojnie. We wtorek się pojawi ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Zapraszam na ministerstwo-ff-o-naruto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj,
    one-shot wspaniały, jak to Sasuke przypomniał sobie wszystkich, ale Naruto swojego ukochanego nie pamięta..., no ale gdyby pamiętał to nie było by tak cudownego przypomnienia... ja chce więcej NaruSasu ;D Naruto dość dzielnie się trzymał, nie poddawał się, cały czas był przy Sasuke..
    Weny mnóstwa weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolejny genialny one shot,który wywarł na mnie niemałe wrażenie. Cudnie opisujesz te sceny i uczucia bohaterów. Naruto nigdy by się nie poddał i nie przestał walczyć o przywrócenie pamięcie Saskowi - znalazł niebanalny sposób ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio tak myślisz ? :)
      Naprawdę jest tak fajnie na sercu jak się czyta od was te komentarze - jeszcze się wzruszę T-T.
      Staram się pisać tak by czytało się wam najlepiej i byście odbierali (chociaż czasami) takie same odczucia jak bohaterowie. W sumie może łatwiej by było wam to odczuwać, gdybym pisała w 1 os. ale nie umiem, naprawdę nie umiem.
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  7. Oł jee seks na podratowanie zdrowia ! nie no to zabrzmiało zbyt sprośnie >< Tak na prawdę to wspaniały One-shot , wzruszjący , podniecający , pełen uroku, bólu, cierpienia, łez i..seksu :3 No po tym komentarzu z mojej strony pewnie uznasz mnie za zboczeńca rangi A xD Ale podoba mi się w jaki sposób opisujesz sytuacje seksualne tej parki ;* Świetna robota , na początku poczułam ogromny smutek z powodu Naruto , nic nie wiedziałam , a ty aż do samego końca trzymałaś mnie w niepewności co, kiedy, jak i gdzie. Jeszcze raz gratulację za tak wspaniałego One-shota ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja kocham NaruSasu ^^ No poprostu kocham to jak piszesz! <3
    Początek taki jak uwielbiam! CUDOWNY ^^
    Genialnie dopasowane charaktery bohaterów :D Naruto na pewno by Saska nie zostawił!
    Eh... Seks dobry na wszystko xD
    Cudowny one-shot! Weny życzę! c;

    OdpowiedzUsuń
  9. Yaj teraz czytam dopiero tego shota i podoba mi się. Hyhyhy ah ten wytrwały Naruś, ten to wie jak podejść człowieka : D Pozdrawiam i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy