niedziela, 6 grudnia 2015

Coś innego, ale wciąż yaoi.

Witam Was serdecznie.
Nie przynoszę dzisiaj opowiadania SasuNaru dlatego nie chce go tu publikować, ale przynoszę inne opowiadanie z serii "yaoi", "gejoza" czy jak kto tam woli.
Nie wiem czy są tu osoby słuchające kpopu, ale nawet jeśli nie..  yaoi to yaoi.
Uznajcie to jako prezent mikołajkowy, który jest tańszym zamiennikiem tego co byście chcieli tak naprawdę dostać. 
Zapraszam na one-shot paringu ChanBaek. (Chanyeol x Baekhyun <- zespół exo>

Miłego wieczoru i do usłyszenia. 

piątek, 30 października 2015

Rozdział 2 - Lepiej z kimś niż samemu.

W Polsce zaczyna się Wam teraz chyba długi weekend więc akurat będziecie mieli trochę czasu na przeczytanie i być może skomentowanie.
Nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział bądź jakiś shot, gdyż teraz jadę na tydzień do Polski, a potem w końcu zaczynam tu szkołę więc nie wiem jak to będzie z czasem, ale zapraszam:

Naruto obudził się po dziesiątej, przeciągnął się przecierając oczy i ziewając. Wsunął ręce po głowę i głęboko odetchnął rozglądając się na wszystko co wokół niego. Nie wiedział czy ciężej mu uwierzyć w to co mu się przydarzyło czy w to gdzie się obudził, gdzie jest oraz z kim żyje przez najbliższy czas. To drugie mu nie przeszkadzało, było po prostu jak sen, a zarazem jak wygrana na loterii. Usiadł powoli i podrapał się po karku podpierając się jedną ręką za sobą. Rozglądnął się za wózkiem, ale go tu nie było czyli musiał zasnąć, a przeniósł go tu Sasuke, który właśnie wszedł po cichu do pokoju. Niebieskie oczy na niego od razu spojrzały, a potem na wózek inwalidzki, który pchał.
- O, nie śpisz. - Zauważył spoglądając na poszarpaną blond czuprynę, przysunął pojazd do łóżka i pomógł chłopakowi się na niego przenieść. Chwycił za rączki i wywiózł go z pokoju, od razu co zaatakowało nozdrza chłopaka to niesamowicie apetyczny zapach. 
Jego zmysły trochę wariowały, z jeden strony węch, a w tym smak na samą myśl, to jeszcze jego wzrok nie mógł się pozbierać po zobaczeniu bruneta w czarnych dresach i białej, całkiem obcisłej koszulce. On też musiał coś ćwiczyć bo to niemożliwe żeby po prostu mieć takie ciało i już. Uchiha zaparkował chłopaka przy stole gdzie pozbył się krzeseł, a sam usiadł na przeciwko. Na stole leżało trochę jedzenia, a przed nimi talerze ze sztućcami. Sasuke nalał sobie kawy, a chłopakowi herbaty. Uzumaki zaczął sobie nakładać kilka parówek, trochę bekonu, pół patelni jajecznicy, kilka kromek z masłem, a na bok talerzu dowalił keczup. Czarne oczy obserwowały to wszystko bardzo dokładnie z lekkim zdumieniem, Sasuke od zawsze sądził, że sportowców obowiązuje jakaś tam dieta. 
- No co? - Powiedział z pełnymi ustami. - Jak tyle tego jest to szkoda żeby się zmarnowało! 
- A czy ja coś mówię? - Zapytał biorąc łyk swojej kawy. - Jedz i rośnij. 
Naruto spojrzał na niego lekko spod byka, miał ogromną nadzieje, że gospodarz nie traktuje go jak dziecko mimo różnicy wieku bo to byłoby najgorsze dla niego w tej całej sytuacji. Chłopak naprawdę bardzo nie lubił kiedy osoby straszne o ileś tam lat skreślały go już po samym jego wieku, złościł się niemiłosiernie, gdy był traktowany jak dziecko i uważał to za niesprawiedliwość i głupotę tych osób. 
- Jakie plany na dziś? - Mruknął z uśmiechem i spojrzał na bladą twarz biorąc łyk swojej herbaty. Skrzywił się mocno i od razu wsypał pół cukierniczki. 
Uchiha przeniósł wzrok z jego kubka, na niego i odetchnął. 
- Wziąłem sobie urlop więc to zależy od ciebie. - Przyznał dojadając swoją jajecznice. - Co zawsze chciałeś zrobić, zobaczyć?
- Hm.. - Przeciągnął blondyn zastanawiając się nad tym, postukał widelcem w talerz i wydął wargi. Zawsze miał w głowie pełno pomysłów co chciałby zobaczyć albo gdzie pojechać tylko fundusze mu na to zbytnio nie pozwalały albo czas, który był przeznaczony na treningi, a teraz kiedy ma okazje to ma pustkę w głowie. - Może.. oceanarium? 
- Oceanarium? - Powtórzył zaskoczony, przecież ten dzieciak mógł powiedzieć co tylko chciał nie musząc się martwić ceną, a on wybiera miejsce gdzie wstęp kosztuje niecałą dyche. - No dobra, skoro tak to w porządku. Na obiad pójdziemy do jakieś knajpy. - Zadecydował wstając, zaczął zbierać naczynia i odnosić je do kuchni. 
Naruto na niego spojrzał, oceanarium wydawało mu się być super miejscem. Zawsze je widział tylko na filmach, ale nigdy na własne oczy. Takie miejsca zawsze były niesamowicie i zachęcająco przedstawiane jednak odczuwał, że gospodarzowi to chyba jakoś nie siadło. Postukał palcami w stół ściskając lekko wargi, jeździł wzrokiem po całym pomieszczeniu zastanawiając się czy siedzieć cicho i cieszyć się dzisiejszą wycieczką czy rzucić coś ekskluzywnego albo w ogóle nic, może on tak zapytał tylko z grzeczności. Blondyn jęknął przejeżdżając dłonią po twarzy. 
- Co ci się dzieje? - Zapytał Uchiha stojąc i patrząc na niego z uniesioną brwią. - Mózg ci się przegrzał?
- Bardzo zabawne.. - Wymamrotał pod nosem krzyżując ręce. - Zastanawiałem się tylko czy będziesz mnie mył czy siedział obok i podziwiał.
Mężczyzna mu się chwile przyglądał po czym przeszedł do kuchni i w rzucił naczynia do zmywarki. 
- Prawie Ci uwierzyłem, że dla ciebie nie mycie się przez miesiąc jest czymś nowym. 
Niebieskooki jęknął, no cóż zdarzyło mu się nie myć przez tydzień, ale to tylko dlatego, że coś się schrzaniło i leciała sama zimna woda! Wydął wargi i odwrócił wzrok na bok, cholerny Uchiha musiał wczoraj zajrzeć do jego łazienki. Cóż, to było jedyne w miarę czyste pomieszczenie na całą jego kawalerkę, przeważnie w biegu mył zęby w kuchni albo pokoju, a mył się po treningach w szkole. Wiedział, że danie mu kluczy to bardzo zły pomysł. Chwycił za koła i zaczął się powoli przemieszczać po mieszkaniu chłopaka. Rozglądał się po raz kolejny, było tu naprawdę super.
- Skoro teraz mieszkasz sam to dlaczego się nie przeprowadzisz do czegoś mniejszego? - Zapytał i spojrzał na mężczyznę, który wycierał mokre dłonie i na niego patrzył. - Przecież siedzenie samemu w tak wielkiej chacie musi być do bani! Lepiej się mieszka z kimś niż samemu, jest chociaż do kogo się odezwać..
Sasuke odłożył ścierkę i podszedł do chłopaka. Chwycił za wózek i zaczął go kierować do łazienki.
- Nie narzekam. - Odrzekł.
Uzumaki już miał powiedzieć, że przecież tak się nie da żyć, ale jak zobaczę minę mężczyzny ucichł i odwrócił wzrok. Zastanawiało go czy Uchiha tak na poważnie czy tylko udaje. Gdy znaleźli się w ogromnej łazience blondyn ściągnął koszulkę i rzucił ją na bok, po czym ciemnooki spojrzał na niego krzywiąc się, podniósł koszulkę i powiesił ją na wieszaku.
- Z jakiegoś powodu ktoś je stworzył, młotku. - Stuknął go w głowę, nachylił się w wannie i włożył korek. Ustawił odpowiednią temperaturę wody i ją odkręcił. Spojrzał na chłopaka, który drapał się po swoim brzuchu i go obserwował z ciekawskim wzrokiem. - Nie mam pojęcia jak my to zrobimy.
- Nigdy nie rozbierałeś żadnego chłopaka? - Zaśmiał się pod nosem Uzumaki.
- Może rozbierałem, a może nie. Zastanawiam się tylko ile mi grozi za rozebranie takiego dzieciaka jak ty. - Prychnął.
- Nie jestem dzieciakiem! - Uniósł się urażony. - Jestem dorosły.
- Jesteś pełnoletni, a nie dorosły. To różnica. - Zakręcił wodę, gdy było jej wystarczająco dużo.
Naruto się skrzywił, nie cierpiał takiego pieprzenia. Zsunął spodnie wraz z bokserkami i spojrzał na Uchihe krzyżując ręce, był ciekawy jego reakcji. Blondyn był ostatnią osobą, która miałaby się czegokolwiek wstydzić zwłaszcza jeśli chodziło o jego ciało.
Sasuke spojrzał na niego, przejechał wzrokiem od jego kostek ku górze i dojechał do lazurowych oczu, który patrzył triumfalnie. Prychnął pod nosem. Chwycił chłopaka biorąc go na ręce i wsadził ostrożnie do wanny, rzucił mu gąbką w twarz. 
- Jak się umyjesz to mnie zawołaj. - Powiedział otwierając drzwi. - Podpowiem Ci, że trzeba namydlić gąbkę, a następnie przejeżdżać nią po swoim ciele. - Poinstruował go z kpiącym uśmieszkiem i wyszedł. Odetchnął kręcąc głową i udał się do swojej sypialni.
Blondyn się za nim obejrzał i ścisnął mocno gąbkę. Liczył na jakąkolwiek reakcje, zaskoczenie, zadowolenie albo oburzenie, a ten tylko popatrzył i tyle, nie podobało mu się to zwłaszcza, że zawsze nagie ciało chłopaka budziło pełne zadowolenie u każdego kto miał okazje popatrzeć. Odetchnął i spojrzał na swoje nogi. Przejechał mocno po nich dłońmi, momentami jednak poczuł jedynie delikatne muśnięcie, odchylił głowę i ciężko westchnął patrząc na sufit. Wyłożył się w wannie przytrzymując się krawędzi by nie wpaść pod wodę. Przez chwilę myślał co u Gaary i czy ktokolwiek wie co mu się przytrafiło chociaż w to wątpił bo nikt nie dzwonił, nikt nie pisał co go jednak trochę bolało bo znikł nagle z własnej imprezy urodzinowej i widocznie nikt tego nie zauważył albo pomyśleli, że wyszedł z Gaarą, ale wtedy dzwoniliby z głupimi żartami i docinkami. Westchnął i się umył, a gdy to zrobił zawołał bruneta.
Gdy obaj panowie się ogarnęli, opuścili mieszkanie i wsiedli do samochodu. Naruto siedział przylepiony do szyby oglądając wszystko dokładnie, gdy tylko wyjechali z w miarę znanej mu części miasta. Wszystko wydawało się być niesamowicie drogie i ekskluzywne, ale można to było zauważyć po samym mieszkaniu jego nowego przyjaciela-niedoszłego zabójcy. Sasuke zerknął na blondyna i pokręcił lekko głową, nie rozumiał skąd chłopak bierze tyle energii, tyle optymizmu i to jeszcze bo takim wypadku. Głęboko odetchnął.
- Naruto.
- Hm..? - Powoli zamrugał i na niego spojrzał.
Brunet zatrzymał się na światłach więc mieli moment by na siebie popatrzeć.
- Ślinisz mi szybę. - Powiedział.
Blondyn jęknął i podrapał się po karku.
- Sorry! - Zaczął to szybko ścierać robiąc niemiłosiernie wielkie smugi.
Sasuke przejechał dłonią po twarzy i wziął głęboki wdech. Odjechał z piskiem tak, że pasażera wcisnęło mocno w fotel odsuwając go od szyby.
- Siedź na dupie i oglądaj widoczki w bezpiecznej odległości od czegokolwiek w moim samochodzie.
- Gez.. to tylko auto. - Przewrócił oczami krzyżując ręce. - Z samochodem seksu uprawiać nie będziesz. - Wymamrotał pod nosem.
- Co mówiłeś? - Zerknął na niego.
- Nic, nic. - Chrząknął z uśmieszkiem.
Dojechali na miejsce, ogarnęli się z wyjściem z samochodu i ustali w kolejce do kasy. Naruto się wychylał za tłum ludzi przed sobą i ekscytował się odgłosami wodnych zwierząt, które było momentami słychać. Brunet zbytnio nie rozumiał jego ekscytacji, w końcu to tylko zwierzęta, które być może wyzywają cię od debili, a ty sądzisz, że się cieszą na twój widok, ale nic się nie odzywał - niech dzieciak się trochę nacieszy. Kolejka ruszyła, Uchiha kupił bilety i weszli na teren oceanarium, Pogoda całkiem dopisywała więc było sporo ludzi, przeważnie małżeństwa z dziećmi albo jakieś młode pary, które udały się tu w formie randki albo próby uwolnienia się z tak zwanego friendzone czyli po prostu strefy przyjaźni. Duże niebieskie oczy nie wiedziały czy patrzeć na skaczące w oddali delfiny czy może na żarełko, które niesamowicie pachniało z budek, przy których stali. Sasuke ukazał swoje dobre serce i kupił mu nachosy. Chłopak się niesamowicie ucieszył i od razu obdarował bruneta mianem równego gościa zapominając prawie o tym, że przez niego o mały włos nie zginął. Ciemnooki chwycił za rączki od wózka i zaczął go pchać, ruszył po ścieżce kierującej odpowiedni ruch zwiedzania. Naruto zajadał energicznie rozglądając się dookoła siebie tak by niczego nie przeoczyć.
- Ei Sasuke myślisz, że mają tu żaby? - Zapytał z pełnymi ustami.
Mężczyzna na niego zerknął.
- Nie sądzę. - Odrzekł krótko.
- Szkoda. - Naburmuszył się i zjadł ostatniego trójkątnego chipsa akurat kiedy blada dłoń sięgała po jedzenie aby je skosztować, Podrapał się po policzku i na niego obejrzał. - A.. bo ty też chciałeś..?
- Nie ważne. - Przejechał dłonią po twarzy ciężko wzdychając i trzepnął go w głowę. - Egoistyczny obżarciuchu, niedługo będzie cię łatwiej przeskoczyć niż obejść, a ciągnąć będzie cię dźwig bo ja nie dam rady.
- Tylko bez takich! - Jęknął. - Pijam tylko wodę!
- To faktycznie. - Pokiwał głową. - Jesteś fit niczym Mel B.
Blondyn wydął wargi i wyrzucił pudełeczko do śmietnika. Zjechali na dół do wielkich akwarium, było tam trochę mniej ludzi niż na górze przy delfinach, ale i tak sporo. Nie było za dużo oświetlenia, jedynie średniej wielkości okrągłe wbudowane w sufit lampy ustawione co kilka metrów, za to mnóstwo światła dawały zbiorniki wypełnione wodą. Wszystko rzucało niebieski kolor, atmosfera była naprawdę przyjemna. Zaczęli się poruszać przy samym szkle. Naruto położył swoje opalone dłonie na szybie i przyjrzał się wszystkim pływającym rekinom wielkimi oczami i z szerokim uśmiechem, wyglądał jak dziecko, całkiem urocze dziecko czego oczywiście przyglądający mu się brunet nie powiedział na głos.
- Kupmy sobie takiego! - Zawołał wesoło. - Będziemy go trzymać w wannie albo wyburzymy ci dwa pokoje i wstawimy akwarium.
- Dobra. - Powiedział spoglądając na ogromnego rekina, który właśnie pożarł żywcem rybę. - Ale lecisz jako jego pierwsze śniadanie.
- Okej! - Uśmiechnął się szeroko po czym powoli zamrugał i spojrzał szybko na bruneta. - Czekaj, co?
Uchiha prychnął tylko rozbawiony.
Chłopaki zwiedzali cały dzień oceanarium, Uzumaki nie przestawał się ekscytować nawet przez chwile. Nosiło go i to strasznie, momentami jego zachowanie aż bawiło starszego chłopaka jak i ludzi dookoła, zachowywał się trochę jakby całe życie trzymali go w klatce w piwnicy i pierwszy raz wyszedł do ludzi czy pierwszy raz zobaczył niebo. Gdy byli na trybunach pooglądać sztuczki delfinów trochę go poniosło, zerwał się na nogi używając tak naprawdę siły w rękach co skończyło się oczywiście glebą. Sasuke spojrzał na niego przestraszony i do razu przy nim przykucnął próbując go podnieść z powrotem na wózek. Ludzie wokół na nich patrzyli ze współczuciem, również lekkim przerażeniem i szokiem. Naruto podniósł się trochę do góry podpierając się na łokciach, ścisnął mocno zęby i pięści. Starał się nie przejmować tym co mu się przytrafiło i patrzyć na to jak pewne doświadczenie w życiu, które ma go czegoś nauczyć jednak ten upadek to było co innego. Czuł na sobie wzrok wielu ludzi, słyszał jak dzieci pytały swoje mamy dlaczego ten pan leży, dlaczego jak wstał to się przewrócił i po co mu wózek. Uchiha nim potrząsał i próbował go podnieść, ale ten go odpychał krzycząc, że sam sobie da radę i faktycznie próbował. Łapał się za swój wózek i się na nim podciągał, musiał sam to zrobić żeby sobie samemu udowodnić, że ten wypadek nie skreślił mu całkowicie normalnego funkcjonowania. Przecież na świecie jest mnóstwo ludzi pozbawionych czucia w nogach czy nawet bez nóg i sobie radzą więc dlaczego on miał być wyjątkiem. Dyszał i stękał cicho dźwigając swoje ciało, a następnie upadając. Brunet patrzył na niego wściekle warcząc żeby się nie wydurniał i dał sobie pomóc, ale to tylko wlatywało jednym uchem i drugim równie szybko wylatywało. Po naprawdę długich minutach udało mu się zasiąść na wózku - trochę z pomocą Sasuke, który pod koniec go podciągnął, gdy temu się ręka ugięła. Przetarł swoje czoło cicho dysząc, miał lekko zharataną wargę. Uchiha stał patrząc na niego nie dowierzając jak bardzo uparty jest ten chłopak, ciężko westchnął kręcąc głową i rozglądnął się na ludzi dookoła.
- A wy co się gapicie? - Prychnął.
Ludzie odwrócili od razu od nich wzrok i wrócili do oglądania pokazu. Brunet spojrzał na młodszego od siebie chłopaka.
- Chcesz wrócić do domu? - Zapytał.
- Nie, zaraz będzie najlepsza część pokazu. - Uśmiechnął się szeroko.
Sasuke stał wpatrując się w niego i powoli mrugał, jak on mógł się od razu tak wesoło uśmiechać po tym co przed chwilą się wydarzyło. Nie dziwiłoby go, gdyby się uśmiechnął bo tak wypada, ale to był cholernie szczery i radosny uśmiech. Usiadł powoli i spojrzał w stronę basenów. Ten chłopak był niesamowity i głupi, ale niesamowity.

*klik* <- przypominam o byciu na bieżąco z nowymi notkami.

poniedziałek, 19 października 2015

Rozdział 1 - Początek dobrej przyjaźni.


Przez prawie miesiąc bez internetu napisałam to i zaczęłam drugi rozdział więc postaram się go jakoś niedługo skończyć. Rozdziały nie będą jakieś długie bo to ma być krótkie i lekkie, mam nadzieje, że momentami trochę śmieszne. 
Mniej gadania, zapraszam do czytania i komentowania:


- Gdzie idziesz?! - Zawołał blond włosy chłopak ubrany w garnitur. Oglądnął się w stronę wejścia do klubu, a następnie za oddalającym się  czerwonowłosym. - Gaara do jasnej cholery poczekaj! - Krzyknął zrywając się do biegu. Długo mu to nie zajęło, Naruto był w klasie sportowej więc taki kawałeczek biegu był dla niego jak spacer. Złapał chłopaka za nadgarstek próbując go zatrzymać jednak ten od razu wyszarpał rękę i przyśpieszył. Blondyn ścisnął lekko zęby patrząc za ukochanym. - Przecież nic nie zrobiłem! 
- To koniec. - Tylko tyle usłyszał zaraz przed głośnym trąbnięciem. Gwałtownie się obrócił, ale zobaczył tylko jasne światło, a potem zapadła ciemność. 
Chłopak zaczął delikatnie ściskać powieki, gdy zaczęły do niego docierać śpiewy ptaków, szelesty, pikanie maszyn i jakieś głosy w oddali, których w ogóle nie rozpoznawał. Stęknął cicho i złapał się za głowę otwierając oczy. Głowa go bolała niemiłosiernie, jego ciało wydawało się być strasznie ciężkie - conajmniej jakby ktoś go oblał cementem. Gdy jego źrenice przyzwyczaiły się do ataku promieni słonecznych padających ze sporego okna zaczął dostrzegać różne elementy, takie jak telewizor plazmowy na ścianie, bordowe zasłony, białe ściany albo w każdym bądź razie jakieś bardzo jasne, jasnoróżową kołdrę, którą był okryty i czarny płaszcz na krześle zaraz przy łóżku. Kaszlnął cicho rozglądając się, domyślał się, że jest w szpitalu jednak nie miał pojęcia jak to się to stało. Usłyszał jak drzwi się otwierają i od razu spojrzał w ich stronę. Westchnął cicho, gdy w pomieszczeniu znalazła się pielęgniarka. Nie wyglądała na tyle sympatycznie by o cokolwiek ją zapytać więc milczał. Przewrócił głowę w drugą stronę spoglądając na okno, jedyne co widział to czerwonawe niebo, zachodzące słońce i duży teren do spacerowania dla pacjentów szpitala, był tam chyba nawet minigolf. Przymknął oczy, ale zaraz je otworzył, gdy usłyszał męski, niski głos. W pierwszej chwili miał nadzieje na ujrzenie czerwonych włosów, bladej twarzy i zielonych oczu obrysowanych dookoła czarną kredką jednak to kogo ujrzał przerosło jego nadzieje. Przy łóżku stał na pewno trochę wyższy od niego brunet, blady i z czarnymi oczami przypominającymi dwa onysky. Był powalająco przystojny i dobrze ubrany. Ten płaszcz na pewno należał do niego. 
- Nie zasypiaj, w końcu można przeprowadzić wywiad. - Powiedział siadając na krześle, przyglądał mu się. 
- W końcu..? - Odezwał się po chwili zachrypniętym głosem, chrząknął. - Wywiad?
Chłopak miał już odpowiedzieć kiedy na sale weszła blond włosa, cycata kobieta w kitlu. Podeszła do kroplówki i ją skręciła, wyciągnęła małą latareczkę i poświeciła blondynowi po oczach, ten się tylko zdążył skrzywić.
- Jak się nazywasz? - Zapytała spoglądając na jego dowód. 
- Uzumaki Naruto. - Spojrzał na nią przecierając oko. 
Kobieta skinęła potwierdzająco głową. 
- Ile masz lat? - Zadała kolejne pytanie. 
- Osiemnaście. - Odetchnął i zerknął na siedzącego przy nim chłopaka, który przejechał dłonią po twarzy. Spojrzał na lekarkę. - Co się stało? Dlaczego tu jestem?
- Wczoraj sobie tak zabalowałeś, że wleciałeś prosto pod samochód. - Wyjaśniła i wskazała bruneta. - Jego samochód. Ciesz się, że nie trafił ci się gnój i nie zwiał z miejsca wypadku bo zostałbyś warzywkiem do końca życia, a teraz są jakieś tam szanse. - Zapisała coś i ruszyła do wyjścia. 
- Szanse na co..? - Uniósł się ostrożnie na łokciach, ale kobieta wyszła z sali nim cokolwiek się dowiedział. 
Ciężko westchnął i się położył, spojrzał na sufit, ale zaraz jego wzrok uciekł na przystojniaka od czarnego płaszcza. Nie wiedział w sumie kim jest, czego chce i dlaczego nadal tu siedzi, ale wiedział, że prawie go zabił co brzmiało jak początek dobrej przyjaźni. Podrapał się po czole wwiercając wzrok w ciemne oczy, które go obserwowały. Nie był pewny, ale chyba oblał się rumieńcem bo zrobiło mu się cieplej, a tamtemu drgnął kącik ust. Chrząknął cicho i rozglądnął się wzrokiem po sali byleby urwać kontakt wzrokowy z niedoszłym zabójcą. 
- Dlaczego tu siedzisz? - Odezwał się po chwili patrząc na sufit. - I kim ty w ogóle do cholery jesteś?
- Uchiha Sasuke. - Przedstawił się i oparł o oparcie krzesła głęboko oddychając. - Chce wiedzieć czy wszystko z tobą w porządku. 
- Słowa tamtej kobiety brzmiały jakby było w porządku? - Zapytał zerkając na niego. 
Sasuke na niego patrzył, ale się nie odezwał. Wyciągnął dzwoniący telefon i spojrzał na ekran. Odetchnął rozłączając się, a następnie wyłączając telefon. Wstał wsuwając dłonie do kieszeni, po czym podszedł do okna i za nie spojrzał. Martwiły go słowa kobiety, które usłyszał wczoraj po pierwszym przeglądzie blondyna, ale nie będzie się odzywał dopóki wszystko nie będzie pewne i zapięte na ostatni guzik. Dlaczego ma stresować dzieciaka i niszczyć wystarczająco niezręczną atmosferę? Poczeka. 
- Nie było tu.. - Zaczął i kaszlnął cicho, gdy ciemne oczy na niego spojrzały dość przeszywająco. Jakby nie patrzeć facet był jednak trochę przerażający. - chłopaka w moim wieku? Czerwone włosy, zielone oczy dookoła pomalowane czarną kredką, pieszczocha na ręce..
- To szpital, a nie psychiatryk. - Prychnął cicho z powrotem siadając. 
Blondyn zmarszczył lekko nos, ale nie miał nawet siły na jakąkolwiek dyskusje. Tak minął pierwszy wieczór. 
Następny dzień zaczął się nieco lepiej. Naruto leżał grzecznie i zajadł się wszystkim co załatwił mu karmiący w tej chwili go Uchiha. Jajecznica, bekon, grzanki, trochę jakiejś sałatki no i sok pomarańczowy. Blondyn po chwili wszystko skończył jeść, uniósł głowę i zaczął popijać pomarańczowy napój. Chłopakowi coraz bardziej zaczynało się to podobać, prywatny lokaj Sasuke Uchiha, każdy mógłby mu pozazdrościć jednak nie okazywał aż tak szczęścia. Martwiła go kwestia tego, że nie czuł w ogóle nóg, a palce u stóp ledwie zginał, musiał się na tym naprawdę porządnie skupić żeby mu się udało. Odetchnął przecierając usta i spojrzał na sufit. Nic się nie odzywał no bo przecież lekarka jak będzie pewna to przyjdzie i powie, ale on sam się już domyślił szczególnie po jej wczorajszych słowach. Brunetowi nic nie mówił bo i tak ten już skakał na każde jego zawołanie, z grymasem i powarkiwaniem, ale jednak. Ponadto siedział tu i siedział, Uzumaki nawet nie był pewny czy coś spał bo, gdy przebudzał się w nocy ten czuwał czytając gazete albo sprawdzając coś na tablecie, jednak nie wiedział co. Może porno. 
Na salę weszła cytata blondyna z jakąś płaską różowowłosą, obydwoje w tym samym momencie na nie spojrzeli. Młodsza dziewczyna zalała się rumieńcem, na co Naruto westchnął w głębi z przykrością myśląc "sorry dzidzi, tatuś woli penisy", jednak zaraz się zorientował, że jej wzrok nie ucieka na niego, a na 'wampira'. Nie dziwiło go to w sumie, ale przecież on sam też nie był najgorszy. 
- Wyspałeś się? - Zapytała kobieta przeglądając kartę pacjenta, nim chłopak zdążył odpowiedzieć ta zaczęła recytować diagnozę. - Podczas zderzenia doszło do przestawienia paru dysków w kręgosłupie co wyjaśnia, jak pewnie już to odczułeś, brak czucia w nogach. Miejmy nadzieje, że jesteś leniem bo lądujesz na wózku. 
- Pani Tsunade.. - Westchnęła dziewczyna i podsunęła się do łóżka. - Nie jest to złamanie rdzenia czy połamanie dysków, a ich przestawienie. Termin operacji masz za miesiąc, do tego czasu musisz poruszać się na wózku. Masz kogoś kto mógłby się Tobą zająć do tego czasu?
Jednak blondyn nie odpowiedział, leżał patrząc na kobiety zdezorientowanym wzrokiem próbując sobie poukładać to co właśnie usłyszał. Był biegaczem, a oni chcą go właśnie sadzać na wózek? W dodatku na miesiąc, a jak wpadnie w ręce lekarza z parkinsonem to może i na zawsze. Zielonooka chciała jeszcze raz zadać pytanie jednak spojrzała na bruneta, który wstał i odetchnęła lekko kiwając głową. Razem z lekarką opuściła pomieszczenie. Sasuke za nimi spojrzał, a następnie na leżącego chłopaka patrzącego się cały czas w jedno miejsce. Wyciągnął z szafeczki ubrania, które zorganizował dla blondyna i rzucił mu nimi w twarz, gdy ten się ocknął spojrzał na niego zdezorientowany. 
- Co mam z tym zrobić? - Zapytał spoglądając na mężczyznę. 
- No nie wiem, ja na Twoim miejscu bym je ubrał. - Podszedł do łóżka odkrywając chłopaka, zsunął mu szpitalne spodnie i spojrzał na jego nogi. Były opalone, miały kilka zadrapań i niewielkich blizn. Zdecydowanie zgrabne, ale też wysportowane. - Dawaj. - Chwycił za szare dresy i zaczął mu je ubierać ostrożnie. 
Naruto leżał patrząc na to wszystko co się dzieje poniżej jego pasa i zastanawiał się czy może gdzieś to zgłosić. Facet go potrącił, a teraz go rozbiera po czym zaczyna ubierać zaraz po obczajeniu jego nóg. 
- Mogę wiedzieć co robisz..? - Zapytał łapiąc się poręczy łóżka, podciągając, a następnie siadając. 
- Z górą sobie poradzisz. - Stwierdził wrzucając do siatki lekko zakrwawiony garnitur chłopaka i jego dokumenty. - Zabieram cię do siebie i nie jęcz bo tak już postanowiłem. 
Wpatrywał się w niego chwile, a gdy ten wyszedł przebrał szpitalne odzienie na czarną koszulkę i rozpinaną czarno-pomarańczową bluzę. Normalnie by się wykłócał, że nie wypada i, że nie musi tego robić, ale Naruto mieszkał w kawalerce, która była na ostatnim piętrze w bloku bez windy. Mieszkał sam i nikt mu nie przychodził na myśl kto mógłby mu pomóc. Oczywiście przyjaciele przyjaciółmi, ale szkoła, praca, obowiązki i nikt nie znajdzie dwudziestuczterech godzin każdego dnia przez miesiąc na usługiwanie mu czy pomagania w jakimś stopniu. Niby nie znał faceta i nie powinien, ale widział, że ewidentnie mu źle z tym wypadkiem i chce to jakoś odpracować na czyste sumienie. Głęboko odetchnął i spojrzał na niego jak wjeżdża z wóżkiem. Nim niebieskooki się na niego przesiadł chwile się przyglądał jakby walczył sam ze sobą albo mentalnie z nowym przyjacielem. Uchiha położył mu na nogach siatkę z rzeczami należącymi do chłopaka, a sam ubrał na siebie swój płaszcz. Chwycił za rączki i wyszedł z sali pchając wózek. 
Ze szpitala do mieszkania Sasuke było dobre czterdzieści minut samochodem i to nie byle jakim samochodem. Gdy weszli do środka oczy blondyna prawie wyleciały. Pomijając fakt, że wszystko było poukładane, czyste tak, że można byłoby jeść z podłogi, gdyby nagle talerze poznikały, to pomieszczenie na pewno miało sporo metrów kwadratowych. Na pierwszy rzut oka Naruto byłby w stanie urządzić swoją osiemnastkę w salonie zamiast wynajmować klub. Jechał rozglądając się z rozchylonymi ustami, z tego co przyuważył salon był połączony z kuchnią, były dwie albo trzy sypialnie, łazienka i jakieś dwa pomieszczenia, ale nie widział z czym bo drzwi były zamknięte. Sasuke wjechał z nim do jednego pokoju, wszystko wszędzie było w stonowanych kolorach, ale i tak ku zdziwieniu - kolorach. Sypialnia była spora, meble w ciemnych kolorach i duże okno, przez które wpadało mnóstwo światła. Całe mieszkanie musiało kosztować kupę kasy bo pomijając wielkość było w świetnym ułożeniu pod względem tego, że w  każdym pomieszczeniu było bardzo jasno. 
- To będzie twój pokój. Dasz mi klucze do swojego mieszkania i adres to pojadę po twoje rzeczy. - Oznajmił spoglądając na rozglądającego się pod wrażeniem chłopaka. 
- Obrabowałeś bank? - Zapytał i spojrzał na niego. - A może ty faktycznie jesteś zabójcą tyle, że płatnym i ktoś ci zlecił zabicie mnie, a że robnięcie samochodem nie wyszło to polecisz na łatwiznę wrzucając mi trutkę na szczury do kanapki. Dużo za mnie chcą? - Oparł policzek o pięść i poruszał brwiami. 
Sasuke na niego patrzył z drgającą brwią. 
- Jak cię słucham to chyba faktycznie pomyślę nad tą trutką. - Przyznał i wyciągnął w jego stronę dłoń, a gdy Naruto przybił mu piątkę przejechał dłonią po twarzy ciężko wzdychając. - Klucze matole. 
- Trzeba było tak od razu, a nie.. - Wydął wargi, wyciągnął klucze z kieszeni i mu podał wraz z adresem.
Wieczorem obydwoje siedzieli w salonie przy elektrycznym kominku, w tle leciał telewizor, a oni grali w karty podjadając paluszki i popijając napoje. Rozmawiali ze sobą o sobie dowiadując się paru bardziej lub mniej ciekawych informacji. Naruto dowiedział się, że Sasuke ma dwadzieściasiedem lat i ma własną firmę. Na taką wielką chałupę mieszka sam, ale kiedyś mieszkał z bratem i jego kumplem. Rodzice nie żyją, brat się wyprowadził, gdy poznał jakąś tam Lune i od tamtej pory Uchiha żyje samotnie. Podobno też nigdy nie był w związku, ale Uzumakiemu nie chciało się w to jakoś wierzyć więc wykłócali się o to przez dobre kilkanaście minut, koniec końców stanęło na tym, że brunet na pewno woli ruchanko niż pakowanie się w związki. Natomiast Sasuke dowiedział się o tym, że niebieskooki chodzi do szkoły sportowej i jest biegaczem co go dobiło jeszcze bardziej pod względem wypadku bo poczuł się jakby wziął młotek i przywalił skrzypkowi w palce, a jak jeszcze usłyszał, że walczy o stypendium to w ogóle jakby ktoś mu podmienił młotek na siekierę. Dowiedział się jeszcze, że nie ma kontaktu z rodzicami, ale dlaczego tego już nie wiedział i nie dopytywał. Do późnej godziny siedzieli rozmawiając o wszystkim i o niczym, gdy Sasuke przyniósł laptopa, Naruto zaczął mu pokazywać różne zdjęcia na stronie szkoły z zawodów, w których brał udział. Pełny życia opowiadał mu o tym jak świetnie mu szło, o tym jakim ktoś tam się okazał gnojkiem i o tym, że w tych i tych zawodach zająłby pierwsze miejsce, gdy nie ten i tamten. Ewidentnie to był jego temat i żywioł, na pewno mógłby opowiadać o tym wszystkim godzinami jednak chłopak przed wyjściem ze szpitala dostał jeszcze jedną dawkę leków więc w połowie zdania odleciał. Żaden z nich się raczej tego nie spodziewał bo blondyn siedział pochylony nad laptopem wskazując zdjęcie, tylko mu głowa w pewnym momencie opadła na ramie siedzącego obok mężczyzny, który twardo potakiwał. Brunet na niego spojrzał, odetchnął cicho zamykając laptopa. Wstał ostrożnie biorąc chłopaka na ręce i poszedł do pokoju. Położył go na łóżku i okrył kołdrą. Chwile się przyglądał, jeszcze nigdy nie widział żeby ktoś zasnął tak i to jeszcze z uśmiechem. Patrzył na ten uśmiech, a w głowie słyszał wykrzykiwanie jak to dowalił w ostatnich setnych sekundach wyprzedzając przeciwnika przerywając wstęgę. Pokręcił lekko głową i wyszedł po cichu zamykając za sobą drzwi. 

czwartek, 24 września 2015

Krótka informacja

   Blog zawieszony na czas bliżej nieokreślony.
Myślałam nad całkowitym skończeniem z blogiem z powodu braku odzewu względem komentarzy, ale to jeszcze jest w dziale "do przemyślenia".
Aktualnie jestem w trakcie przeprowadzki i chyba nie muszę Wam tłumaczyć jaki mam sajgon. 
Teraz będę musiała się skupić głównie na nowym języku, nowym otoczeniu i nowej szkole dlatego jak sądzę nie będę miała zbyt wiele czasu na pisanie. 
Mam nadzieje, że Ci co tu ze mną są zostaną i liczę na to, że dojdą nowe osoby. 
Postaram się w miarę szybko coś ogarnąć żeby chociaż jedno zdanie dziennie napisać i za jakiś czas coś wrzucić, o ile całkowicie nie porzucę bloga, ale to na pewno dam Wam znać. 
W razie chęci kontaktu zapraszam do pisania w komentarzach albo jestem o tutaj:
• ask.fm/Livcchi
• https://www.facebook.com/livcchi 
Ściskam mocno, Livcchi.

czwartek, 27 sierpnia 2015

*one-shot* - To tak nie działa.. (cz.3)

Co do następnej jakiejkolwiek notki - nie wiem. Prawdopodobnie będę się przeprowadzać za jakiś czas więc raczej nie będę miała czasu na pisanie, zwłaszcza, że możliwe iż nie będę miała internetu przez x czasu. Pomijam fakt wielu innych ważniejszych spraw na głowie. Mam tylko nadzieje, że zostaniecie tu ze mną bo na pewno bez jakiekolwiek informacji nie porzucę bloga.
Zapraszam do czytania i komentowania.
<- W razie pytań zapraszam na aska.
A w razie chęci bycia na bieżąco zapraszam do polubienia: https://www.facebook.com/livcchi

Impreza zaczęła się śpiewająco. Chłopcy faktycznie nie mieli problemu ze znalezieniem organizatorów. Większa część plaży była wypełniona ludźmi w samych kąpielówkach i bikini. W powietrzu latały nadmuchane piłki plażowe albo dmuchane lale. Było mnóstwo stołów zapełnionych jedzeniem, a przy nich stało wiele beczek z piwem, a nawet winem. W rzędzie przenośnych, małych lodówek były pochowane w większej przewadze czyste 0,7. Każdy pił z plastikowanych kubeczków, ale to dodawało właśnie tej atmosfery, gdyby mieli zwykłe szklane kieliszki to nie byłoby to samo, a jeszcze co chwile przyjeżdżałoby pogotowie ze względu na pokaleczenia. Na jednym końcu plaży stała wielka zjeżdżalnia, a kolejka do niej była ogromna. Wszystko było za darmo więc korzystali. Zamontowane były ogromne głośniki przy stoisku DJ'a, który naprawdę niesamowicie zajmował się swoją robotą. Ewidentnie to kochał. Sasuke siedział sobie na kocu i łykał drinka, natomiast jego blond przyjaciel kręcił swoim seksownym tyłeczkiem wśród nowo poznanych ludzi. Uzumaki miał ogromną zdolność do bezproblemowego poznawania ludzi, uwielbiał być w towarzystwie, a szczególnie ludzi, którzy jak on kochali jeść, spać i rozmawiać wydzierać się. Chłopaki ze sobą nie rozmawiali zbyt dużo od tego małego nieporozumienia w pokoju odnośnie podrywania kogoś. Jedynie uzgodnili, że jeśli ktoś kogoś poderwie to żaden z nich nie będzie się w to wtrącał, ale nie przyprowadzają tego kogoś do domu. Uchiha był typem osoby, która nienawidziła, gdy ktoś - szczególnie obcy, łaził po jego terenie, a zapewne jeszcze z rana i półnagi. Ciemne oczy obserwowały wszystko i wszystkich dookoła, a jego twarz jak zwykle nic szczególnego nie wyrażała - nawet, gdy paląca w gardło wódka drażniła jego przełyk. Odłożył kubeczek i głęboko odetchnął. Już miał wstać rozprostować kości kiedy ktoś pociągnął go w dół za ramię na nowo sadzając. Zmarszczył lekko brwi zastanawiając się kto odważył się go dotknąć. Spojrzał w bok na wysokiego czerwonowłosego chłopaka o żółtych oczach, całkiem przystojnego. Uśmiechnął się on dość zadziornie i opadł tyłkiem obok bruneta.
- Jak się bawisz? - Zapytał łykając swój trunek.
Uchiha uniósł brew spoglądając na obcego. 
- Kim ty do cholery jesteś? - Prychnął.
- Przedstawiałem ci się dziesięć lat temu i mam znowu to zrobić? Uchiha sklerozę da się leczyć. 
Sasuke znowu prychnął podnosząc swój tyłek i już miał ruszyć, gdzieś byleby od tego kretyna, który ośmiela się go złapać, nazywać po nazwisku jakby się znali z dziesięć lat i na dodatek wmawiać mu sklerozę. Chłopakiem lekko szarpnęło przy zrobieniu kroku, obejrzał się zza ramienia na swoją dłoń, która była trzymana przez czerwonowłosego. 
- Zanim mnie zwyzywasz jak to masz w tendencji... - Wstał puszczając powoli dłoń bruneta. - Jestem Yosuke, mieszkam tu, a ty przejeżdżałeś tu co roku na wakacje. Poznaliśmy się dziesięć lat temu na placu zabaw. Świta Ci coś?
Czarne oczy wpatrywały się w lekko opaloną twarz, Uchiha przypomniał sobie, gdy tylko ten ujawnił swoje imię, ale w sumie nie miał mu nic do powiedzenia. Faktycznie poznali się jako dzieci, potem na wakacje jak tu bywali to Yosuke przychodził i gdzieś wybywali. Oczywiście z roku na roku byli starsi, a przez to ich zainteresowania się zmieniały więc chadzali gdzie indziej. Raz to był plac zabaw, innym razem był już to klub, a później łóżko chłopaka, w którym w sumie do niczego większego niż pocałunek nie doszło, ale Yosuke wziął to sobie do serca aż za bardzo więc Uchiha urwał z nim kontakt. 
Naruto podszedł do nich zarzucając rękę na ramiona Sasuke. 
- Mnie zabraniasz romansować,a sam podrywasz tutejszego? - Jęknął. - Jesteś dupkiem, Uchiha!
Brunet zerknął na swojego przyjaciela kątem oka. 
- Nikogo nie podrywam. Nawet nie wiem jak ten ktoś się nazywa. Pytał gdzie są drinki. - Rzekł odwracając się i ruszył przed siebie ciągnąc blondyna za skrawek ubrania. 
Yosuke prychnął cicho pod nosem, pokiwał głową spoglądając jak Uzumaki wiesza się na Sasuke, szturcha go i popycha na boki, a na dodatek coś tam wrzeszczy jakby chłopak nie był obok, a na drugim końcu wód. 
- Naprawdę tak nisko upadłeś Sasuke? Naprawdę? - Prychnął cicho dopijając swojego drinka.
Impreza rozkręciła się niedługo po rozpoczęciu jej. Wszyscy bawili się i rozmawiali ze sobą jakby znali się od kilku lat, a nie od kilku godzin. Uchiha robił wszystko żeby nie wpaść na byłego przyjaciela. Nie robił tego jakoś obsesyjnie, że nie może i już, po prostu starał się robić tak żeby ich drogi nie naszły na siebie. Blondyn mu w tym pomagał, bardzo często rzucał się na Sasuke w jakiejś sprawie albo go łapał i gdzieś ciągnął bo musi mu coś pokazać albo iść z nim załatwić sprawy, które nie mogą czekać zbyt długo bo się jeszcze kamienie w nerkach porobią. Grono przyjaciół Naruto powiększało się z każdym kolejnym kubeczkiem, wyglądało to trochę jakby pił za siebie i za swojego towarzysza, który pił z umiarem, a raczej nie tyle co z umiarem co pił powoli przez co nie musiał zaraz napełniać na nowo kubka alkoholem. Uchiha zasiadł sobie na kocu i się mocno skrzywił, gdy trochę ciężkie cielsko na niego gwałtownie upadło. Blade, smukłe dłonie zepchnęły z siebie opalone ciało i spojrzały na tyły złocistej czupryny. Usiadł na nowo obserwując czy jego kompan jest jeszcze żywy albo czy zaliczył zgon.
- Ei, młotku? - Stuknął go lekko palcem między żebra, jednak ten nie zareagował. Zmarszczył lekko brwi i przekręcił go na plecy. Ułożył jeden palec nad jego okiem, a drugi pod i rozszerzył przyglądając się jego oku. Wyciągnął telefon i poświecił mu po źrenicy. Wszystko funkcjonowało jak trzeba.
Wstał chowając telefon i schylił się po ciało przyjaciela, złapał go i wyprostował się przerzucając go przez ramię jak wór ziemniaków. Poprawił koszulkę i głęboko odetchnął rozglądając się.
- Upić się chwilę po rozpoczęciu. - Zerknął na śpiącego chłopaka. - Typowe.
Dopił swojego drinka i ruszył powoli między ludźmi w stronę ulicy, nie miał zamiaru go taskać do ich domu bo jednak Uzumaki ważył więcej niż na to wyglądał, a do tego waliło od niego alkoholem i papierosami przez to, że siedział w tłumie palaczy. Podszedł z nim na przystanek i położył na pustej, lekko poniszczonej ławeczce. Wychylił się w stronę postoju taksówek, ale żadnej nie było. Ciężko westchnął i usiadł na skrawku ławki obok głowy Naruto, ten przez sen włączając swój radar czegoś miękkiego podsunął się do góry i ułożył głowę na kolanach Uchihy. Brunet na niego spojrzał, pogładził go powoli po policzku, a następnie przesunął dłoń na jego włosy. Wsunął swoje długie i smukłe palce w złociste kudły przeczesując je po czym brutalnie zepchnął jego głowę z kolan na ławkę. Chłopak tylko cicho stęknął, ale nie obudził się.
Sasuke zaczął się rozglądać za jakąś naklejką z numerem na taksówkę, ale nic nie było. Wsunął dłonie do kieszeni i odchylił głowę ciężko wzdychając. Nie za bardzo wiedział co robić mimo dwóch opcji. Czekać na taksówkę, która może przyjechać za godzinę albo i wcale czy może jednak wziąć Naruto i go dotaskać do domu. Przez myśl przeleciało mu zostawienie go tu - niech się uczy na błędach i pewności tego, że Uchiha mu pomoże w razie czego, ale jednak odpuścił. Usłyszał jakieś głosy więc zerknął w tamtą stronę kątem oka. Głosy stawały się wyraźniejsze i głośniejsze, a cienie coraz większe. Po chwili na przystanku zjawił się Yosuke z jakimś trochę niższym od niego brunetem. Prawdopodobnie nie zauważyli dwójki na ławce. Czerwonowłosy od razu naparł na biernego chłopaka i przywarł do jego ust biorąc się za obmacywanie go. Sasuke na nich zerknął, a następnie przewrócił oczami. Wstał i poniósł blondyna do pozycji siedzącej po czym wziął go na plecy. Żółtooki odsunął się od ust swojej dzisiejszej zdobyczy i spojrzał na dawnego przyjaciela, który poprawiał sobie tego ciągle gadającego knypka na plecach. Podszedł oblizując usta i pomógł mu podnieść trochę wyżej Naruto, który mu zjeżdżał na dół. Przy okazji przejechał dłonią po pośladku Uchihy, który od razu obrócił się przodem do niego wściekle mrużąc oczy. Ścisnął spodnie Naruto bo tylko to jako jedyne miał pod dłońmi.
- Łapy przy sobie. - Ostrzegł poważnie, obrócił się i ruszył w stronę swojego domu.
- Czyżbyś był aż tak zazdrosny, że nie dajesz się już dotknąć?! - Zawołał rozbawiony obejmując swoją imprezową zdobycz.
Brunet prychnął pod nosem.
Rano po całym domu rozniósł się głośny jęk jakby kogoś torturowali. Naruto usiadł trzymając się za głowę. Rozglądnął się i z wielką ulgą na duszy sięgnął po wodę i aspirynę, która stała na stoliku obok łóżka. Od razu połknął lek i wziął się za picie. Butelka została opróżniona błyskawicznie, głęboko odetchnął przeciągając się i wstał. Poprawił bokserki drapiąc się po tyłku, a gdy wyszedł z pokoju powoli zamrugał słysząc jakiś obcy głos. Podszedł do schodów, przykucnął zerkając w dół, ale kompletnie nie kojarzył tego głosu. Odetchnął, a następnie zszedł na dół dość cicho. Gdy był już na dole rozglądnął się i wszedł do salonu.
- Sasuke? - Spojrzał na przyjaciela i tego chłopaka, z którym rozmawiał na plaży. Siedzieli obok siebie, Yosuke gładził ciemne włosy i coś mu tłumaczył. Powoli zamrugał.
Uchiha odepchnął dłoń czerwonowłosego i wstał. Spojrzał na Naruto.
- Co się tak gapisz? I na dodatek skradasz jak młot? - Prychnął cicho i spojrzał jak gość wstaje. - Yosuke już wychodzi.
Chłopak uniósł kącik ust wstając, pokiwał głową i ich minął przejeżdżając wzrokiem po blondynie.
- Naprawdę wolisz to chuchro ode mnie Sasuke? - Zakpił. - Przemyśl to i zadzwoń. - Mruknął puszczając mu oczko i wyszedł.
- Kogo nazywasz chuchrem!? - Wydarł się oglądając za nim.
- Nie drzyj się głąbie. - Odezwał się idąc do kuchni. Wstawił wodę na kawę i wrócił do robienia swojego śniadania.
Naruto posnuł się za nim nadąsany. Nie zastanawiał się nad tym jak się tu znalazł bo to logiczne, że jego przyjaciel musiał go zabrać, ale zastanawiało go czy Yosuke tu spał, a raczej czy spał z Sasuke. Niby umówili się, że nic z tych rzeczy, ale to w końcu Uchiha i jak go weźmie to nic go nie zatrzyma i będzie się usprawiedliwiał, że to jego dom więc może robić co chce. Oczywiście usprawiedliwiałby się, gdyby mu się chciało bo przecież on nie ma obowiązku tłumaczenia się przed nikim. Usiadł na krześle krzyżując ręce na piersi. Uchiha zerknął na niego zza ramienia przyrządzając jajecznice z piętnastu jajek, w końcu jest ich dwoje - lepiej jak on zrobi dla nich dwóch niż jak Naruto na kacu weźmie się za robienie śniadania dla samego siebie.
Prychnął cicho wracając do robienia. Zalał kubki z kawą i postawił na stoliku cały czas czując na sobie wzrok niebieskich oczów. Przełożył jajecznice z patelni na dwa talerze, pokroił pomidora i podał Uzumakiemu. Wrzucił wszystko do zmywarki i usiadł na przeciwko zaczynając jeść swoją porcje. Chłopak nie odpuszczał, Sasuke ciągle czuł na sobie wzrok, a nienawidził, gdy ktoś mu się przyglądał podczas jedzenia. Odłożył widelec, łokcie oparł o stół, a podbródek o splecione palce.
- O chuj Ci chodzi? - Zapytał.
- Mnie? O nic. - Burknął i na niego zerknął. - Po prostu mieliśmy nikogo nie przeprowadzać, ja wiem, że to twój dom i bla bla bla, ale umowa to umowa, dupku!
Czarna brew drgnęła.
- Masz ból dupy o to, że ja byłem w stanie kogoś przyprowadzić, a Ty nie? - Zakpił.
- Wcale nie, draniu! - Warknął wstając.
Uchiha na niego zerknął wracając do jedzenia.
- Nie przyprowadziłem go, po tym jak padłeś przytaskałem Cię tu i poszedłem spać. Yosuke przyszedł dwadzieścia minut przed tym jak się obudziłeś. Miał sprawę. - Wyjaśnił. - A teraz przestań się na mnie gapić jakbym ci się objawił czy zmartwychwstał i daj mi zjeść.
Naruto przejechał po nim wzrokiem przyglądając mu się, pokiwał głową siadając. Jednak dalej nadąsany, zaczął jeść. Nie chciał wyjść na jakiegoś zazdrośnika czy Bóg wie kogo, ale chciał to wyjaśnić. Mimo, że tamten koleś tu nie spał i nie był jakoś długo zdążył się dobrać do włosów jego przyjaciela, a ten wczoraj na plaży mówił, że nawet nie wie jak ten koleś ma na imię. Czuł, że go okłamywał albo zatajał prawdę jak to Uchiha wolał formułować, ale nie rozumiał dlaczego. Są przyjaciółmi, zawsze byli więc przecież mógł mu powiedzieć jak mu się ktoś podobał. W końcu to nie był ich pomysł na próbę zejścia się, a pana Fugaku. Odetchnął, gdy obaj skończyli jeść.
Powrzucali wszystko do zmywarki, a później poszli się ogarnąć. Jeden pod prysznic, a drugi przebrać się w coś odpowiedniejszego. Koniec końców skończyli w salonie przed telewizorem, leżeli blisko siebie. Sasuke pod oparciem kanapy, a Naruto przed nim wtulając swoje plecy w jego klatkę. Teraz była godzina Naruto na władzę pilotem, ale to tylko dlatego, że teraz same durne programy leciały więc wyszłoby na to samo niezależnie od tego, który miałby w ręce berło władzy. Uchiha podpierał się na łokciu i ziewał co chwilę. Odruchowo bawił się skrawkiem koszulki opalonego chłopaka, kręcił ją na palcu, tarł między palcami, a czasami ciągnął za wystające nitki. Blondyn obrócił się na plecy i spojrzał na swojego przyjaciela. Dzieliło ich naprawdę nie wiele od siebie, głowa w przód i dotykają się wargami. Wyciągnął swoją opaloną dłoń w stronę bladej twarzy i zgarnął rzęsę z policzka. Czarne oczy spotkały się z niebieskimi oczami zaraz po tym, patrzyli na siebie chwilę po czym imprezowicz się odezwał.
- Kim jest Yosuke? - Zapytał z czystej ciekawości. Nie dawało mu tu spokoju. - Na plaży mówiłeś, że nie wiesz kim jest, a w salonie wyglądało to inaczej.
Sasuke ciężko westchnął.
- Przyjaźniliśmy się kiedyś, o ile można to tak nazwać. - Przyznał. - Potem zerwałem z nim kontakt, zbyt dużo sobie wyobrażał. - Wzruszył lekko ramionami.
- A teraz czego chce od Ciebie? - Zapytał marszcząc nos.
- Tego co wcześniej. - Odpowiedział.
- Czyli? - Zapytał.
Uchiha spojrzał mu w oczy.
- Mnie.
Uzumaki kaszlnął powoli mrugając po czym wybuchł śmiechem.
- Nawet nie wiesz jak to idiotycznie zabrzmiało! - Wydarł się śmiejąc, ale szybko uciszył się jękiem, gdy wylądował na ziemi.
Brunet prychnął pod nosem wstając. Poprawił koszulkę, po czym odłożył pilot na ławę i spojrzał na leżącego.
- Idę do sklepu. Bądź grzeczny i pilnuj domu. - Poklepał go po głowie, założył bluzę i wyszedł po drodze zgarniając reklamówkę.
- Draniu nie jestem twoim psem! - Wrzasnął za nim unosząc się z podłogi.
Sasuke wyszedł ze sklepu niosąc siatkę, a drugą dłoń schował w kieszeni spodni. Odchylił lekko głowę i głęboko odetchnął. Od początku wiedział, że plan jego ojca nie wypali więc uznał to za darmowe wakacje od tak sobie, liczył na trochę odpoczynku na miarę możliwości mieszkania z przyjacielem. Całkowicie zapomniał o koledze z przeszłości, nie sądził, że go spotka, a co dopiero, że tamten sobie nie odpuścił nawet trochę - wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej się stara o to czego brunet nigdy nie chciał. Nie widział siebie z Yosuke choćby dlatego, że jeden i drugi są w związku dominującymi, prędzej przegryźliby sobie tętnice nić doszli do ładu i składu. Oczywiście seks to nie wszystko, ale po prostu tego nie widział i już. Nie wiedział co by się musiało stać żeby zmienił zdanie. Jego telefon zadzwonił, wyciągnął go z kieszeni i odetchnął widząc "ojciec". Odebrał bez słowa i zaczął słuchać, zawsze tak to wyglądało kiedy Fukagu dzwonił. Zmrużył lekko oczy wsłuchując się w wypowiadane słowa. Od kiedy to osoba trzecia miała ingerować w to kogo ma pokochać? Przecież Naruto był jego kompletnym przeciwieństwem no i przyjacielem, tylko przyjacielem. Rozłączył się w połowie zdania, nie miał ochoty tego słuchać. Przez ten ciągły nacisk nawet jakby czuł się do przyjaciela zrobiłby na złość ojcu i nic by nie robił w stronę związku. Schował telefon i głęboko odetchnął. Pospacerował jeszcze trochę rozkoszując się ciszą i spokojem. Wrócił do domu jakąś godzinę później, odłożył w kuchni siatki i się rozglądnął.
- Wypłoch, gdzie jesteś?
- Ja ci zaraz dam wypłocha. - Prychnął urażony wchodząc do kuchni. - Co tak długo? Gwałcili cię pod monopolowym czy jak?
Uchiha zerknął na niego kątem oka wypakowując napoje z reklamówki, ale nie skomentował tego. Odpuścił przypominając sobie błogą ciszę sprzed kilkunastu minut. Pochował wszystkie produkty, oparł się o blat i zaczął obierać pomarańcz. Uniósł wzrok na Uzumakiego, który podszedł do niego bliżej. Wsunął do ust kawałek pomarańczy nie spuszczając wzroku z aktualnego współlokatora.
- Czego? - Zapytał przełykając.
- Tak się zastanawiałem... dlaczego nie spróbujemy? - Zapytał ciekawy. - Nie mówię, że myślę o nas w ten sposób, ale.. ale no wiesz.. - Podrapał się po głowie zakłopotany.
- Co konkretnie masz namyśli? - Zmarszczył lekko brwi i odłożył owoc.
- Sam nie wiem. - Przeskoczył z nogi na nogę. - Że może jak.. - Zerknął na niego i urwał, machnął ręką. - Nie nic, zapomnij. To głupie.
Sasuke mu się uważnie przyjrzał, złapał jego koszulkę zaciskając ją w pięść i przyciągnął do siebie wpijając się w jego wargi. Naruto jęknął cicho z zaskoczenia, ale zaraz się ogarnął i oddał pocałunek opierając dłonie o blat. Ich klatki się ze sobą stykały, pięść bruneta zacisnęła się trochę mocniej przyciągając chłopaka jeszcze bliżej siebie. Uchiha zawsze miał manie pokazywania swojej dominacji nad wszystkim i każdym. Drugą dłoń oparł o blat obok opalonej dłoni. Ich wargi współgrały ze sobą idealnie, czasami jeden musnął drugiego językiem albo zębami podgryzł dolną wargę. Brunet powoli puszczał koszulkę i zaczął przenosić się w górę nie odrywając dłoni od ciała biernego chłopaka. Przesunął ją po jego szyi i wmieszał w blond włosy, końcem lekko je ściskając, gdy znudziło mu się przeczesywanie ich. Uzumakiemu wyrwał się cichy jęk i odsunął się speszony od bladych warg przyjaciela. Obaj mieli przyśpieszone bicia serca i oddechy, pocałunek był zacięty oraz bez chwili wytchnienia. Spojrzeli na siebie uważnie, jakby badali jeden u drugiego jakąkolwiek reakcje czy będzie zgodna z tym co za chwile od siebie usłyszą.
- Twój tata do mnie dzwonił i zaczął mówić o tym spróbowaniu.. - Wyznał szeptem bo na odezwanie się pełnym głosem nie miał siły.
Sasuke odetchnął.
- Po co się ładować w związek, Naruto? To wszystko pokomplikuje.
Niebieskie oczy przyglądały mu się próbując załapać co ma namyśli.
- Źle nam jest jak jest? - Zapytał. - Nigdy nie byliśmy jak zwykli przyjaciele. To dotykanie, gładzenie się, spanie w jednym wyrku. Nie potrzebuje tego bezsensownego wepchnięcia do szuflady z dopiskiem "w związku" szczególnie z powody mojego ojca. Gdyby nie on, byłoby jak jest i nigdy nie pomyślelibyśmy o nazywaniu się parą. Zresztą to idiotyczne zamknięcie się w związku i tak by u nas niczego nie zmieniło.
- Więc co mu powiesz jak wrócimy?
Uchiha rozczochrał mu włosy i pociągnął do za rękę do salonu.
- Że to tak nie działa.

sobota, 11 lipca 2015

*one-shot* - Nieznane uczucie. (cz.III)

Wydaje mi się, że trochę szybko rozgrywam akcje dlatego, nie jest to ostatnia część, a przedostatnia. Nie jest najdłuższa jednak wiem, że są osoby, które czekają na jakąkolwiek notkę dlatego dodaje. Mam nadzieje, że Was nie zawiodłam tym oraz nowym pomysłem.
Oczywiście jestem ciekawa, jak Wam się podoba nowy szablon? :)
Nie wiem kiedy pojawi się kolejne coś, ale w razie pytań zapraszam na -> ask.fm/Livcchi

- Sasuke możesz mi powiedzieć co się stało? - Zapytał Itachi dobijając się do drzwi. - Rodzice wyjechali, jesteśmy sami więc możesz mi powiedzieć. Do jasnej cholery, martwię się. 
Drzwi się gwałtownie otworzyły, brunet stał w nich w bokserkach i koszulce. Minę miał pomiędzy zagubioną księżniczką, a obrażonym księciem. 
- To przestań. - Rzekł krótko trzaskając drzwiami i wrócił do łóżka. 
Starszy Uchiha ciężko westchnął patrząc na drzwi, przejechał dłonią po twarzy. Jego młodszy braciszek od zawsze trzymał w sobie każdy problem i niby zawsze udawało mu się z nim poradzić, ale tym razem tak nie musiało być. Przez tydzień są sami i miał zamiar dowiedzieć się wszystkiego, porozmawiać z nim jak brat z bratem czy facet z facetem, a jeśli nie to pójdzie do Naruto. Czego jak czego, ale był pewny, że jego brat wczoraj odwiedził blondyna i ewidentnie coś musiało się tam zdarzyć. Odetchnął i poszedł do kuchni.
Sasuke leżał na łóżku wpatrując się w sufit, co jakąś chwilę zerkał kątem oka na dający mu znać telefon odnośnie powiadomień. Położył przedramię na twarzy zasłaniając oczy i ścisnął lekko zęby. Źle się czuł przez wczorajszy dzień tylko nie wiedział czy bardziej dlatego, że do tego wszystkiego dopuścił czy, że mu się podobało (choć nie chciał tego przed sobą przyznać) i zostawił blondyna samego jak jakiegoś śmiecia. Uchiha rzadko kiedy przejmował się uczuciami innych ludzi, a jednak tym razem coś mu nie dawało spokoju. Miał dziewczynę, nie był to nigdy związek idealny, ale było dobrze - momentami znośnie, przytoczył się taki Uzumaki i zniszczył mu cały światopogląd. Nigdy nie patrzył na siebie jak na kogoś kogo jarają męskie ciała, nigdy nikt mu się nie podobał z męskich osobników, ale z drugiej strony był bardzo wybredny jeśli chodziło o dziewczyny i zawsze czuł jakiś niedosyt. Ścisnął mocniej zęby, przecież tak nie mogło być. On, Sasuke Uchiha nie mógłby się spotykać z chłopakiem - przecież sam nim jest, a to nienaturalne. Jeśli Naruto jarało takie coś to co go to obchodzi, ale dla niego to nie było okej póki jeden z partnerów ma za dużo w spodniach, a za mało pod koszulką. Odsłonił oczy i otworzył szerzej oczy. Zerwał się do siadu.
- Nie, to chyba jakieś jaja. 
Wstał, zgarnął świeże ubrania i poszedł do łazienki. Gdy odświeżył się pod prysznicem i ubrał, opuścił swój pokój. Wszedł do kuchni stukając w ekran telefonu, poczuł na sobie wzrok brata i to jak perfidnie go obserwuje od dołu do góry, ale zignorował to. Schował telefon do tylnej kieszeni, wyciągnął jajka z lodówki i wziął się za robienie jajecznicy. Jego ruchy były dość szybkie i chaotyczne, rzucało się to w oczy.
Itachi nie tracił go ze wzroku, wziął łyk kawy i pokiwał lekko głową.
- Nic cię nie.. boli? - Zapytał ciekawy.
Sasuke przestał wykonywać jakiekolwiek ruchy, przymrużył oczy na patelnie.
- Co masz namyśli? - Zapytał dość ostrożnie.
- No nie wiem, tylko pytam.
- Mhm. - Prychnął i przełożył rozbełtane jajka na talerz, wziął sobie dwie kromki chleba i usiadł przy stole - na przeciwko brata. - Będę wdzięczny jak przestaniesz przeszywać mnie wzrokiem, czuje się jakby siedział przy stole z kimś kto planuje na mnie gwałt. - Zakpił zaczynając jeść.
Długowłosy uniósł lekko brwi, dopił kawę i opuścił pomieszczenie. Nie będzie z nim rozmawiał w taki sposób, a znając swojego brata - prędzej czy później sam przyjdzie, a będzie potulny bo będzie czegoś chciał.
Godzinę później Uchiha czekał przed centrum handlowym na swoją dziewczynę. Zaproponował jej spotkanie pod pretekstem, że ostatnio miał gorsze dni i chce jej to wynagrodzić więc zabiera ją na zakupy. Spojrzał na zegarek i ciężko westchnął, baby mają chyba jakiś inny, własny czas. Wstał i się rozglądnął, skrzywił się, gdy dziewczyna wyszła zza rogu i od razu go widząc na niego wskoczyła mocno się do niego lepiąc. Pogłaskał ją lekko po głowie i przywitał się z nią, ale darując sobie pocałunek na przywitanie, nie miał ochoty. Zresztą jej wargi chyba też miały większą ochotę na wargi jego kumpla niż jego. Ruszyli na starcie do sklepu z bielizną, oczywiście nie byle jakiego - to musiała być Victoria Secrets - jak chłopak proponuje to trzeba korzystać. A ku jej zdziwieniu Sasuke pierwszy raz nie kręcił nosem na pójście do sklepu z bielizną, zawsze twierdził, że jest tam za różowo, że wali tandetnymi perfumami i wszyscy się na niego gapią - prawdopodobnie dlatego, że jest jednym facetem w pomieszczeniu wypełnionym wszelkimi rodzajami bielizn, drogich bielizn. Weszli do środka, podała mu swoją torebkę i od razu pobiegła tam gdzie piszę neonowym kolorem "Nowa kolekcja", chociaż równie dobrze mogli napisać "Najdroższy dział najgorszych projektów" i wyszłoby na to samo. Chłopak głęboko odetchnął, zaczął przemieszczać się powoli po sklepie ukradkiem rozglądając się po wieszakach i manekinach. Ustał przy wieszakach z ciemniejszą, bardziej uwodzicielską i stonowaną bielizną. Rozglądnął się i wziął jeden do ręki. Przyjrzał się i drgnął, gdy poczuł jak spore piersi wtulają się w jego plecy.
- Um.. kotku, wiesz, że nie lubię ciemnej i prostej bielizny. - Wydęła wargi. - Ale to miłe, że się starasz. - Cmoknęła go w policzek, wzięła tą bieliznę i ją odłożyła, a następnie pociągnęła go do tej z żywszymi kolorami, koronkami albo jakimiś fikuśnymi, które były trochę jak sam sznurek, ale co on się tam zna. - Tutaj poszukaj jakieś, w której chciałbyś mnie zobaczyć. - Szepnęła mu na ucho z uśmieszkiem i wróciła do nowej kolekcji.
Ciemne oczy tylko za nią spojrzały, prychnął pod nosem i wrócił do tej ciemniejszej. Wyciągnął tą, którą oglądał. Bordowa z czarnymi elementami przy brzegach, gładka i z niewielkimi koronkowymi elementami na majtach. Spojrzał na wymiary, a potem za swoją dziewczyną, która była zbyt zajęta tym co nosi pod ubraniami niż światem dookoła. Podszedł do kasy i kupił to co wpadło mu w oko, ale kazał odesłać to do jego domu. Odetchnął i podszedł do dziewczyny.
- Masz coś? - Zapytał chłodno, a gdy ona na niego spojrzała marszcząc nosek on chrząknął i cmoknął ją w głowę. - Pytam bo są jeszcze inne sklepy. - Pokiwał głową.
Prychnęła rozbawiona, wzięła kilka rzeczy i poszła do przymierzalni, a on za nią.
Większość dnia minęła na chodzeniu po sklepach, Sasuke kupił kilka rzeczy na boku i kazał odesłać do domu. Gdy wyszli z budynku chłopak targał wszystkie torby z rzeczami, które sobie wybrała dziewczyna, a ona jak zwykle nie oszczędzała. Pojechali prosto do jej domu. Podróż minęła w jego ciszy, a w jej nadmiernym ekscytowaniu się gdzie co ubierze i z tym co połączy.
Zaraz po tym jak weszli do jej pokoju brunet odłożył wszystkie torby na ziemie i głęboko odetchnął, wszystko mieniło mu się w oczach od tych wszystkich kolorowych sklepów, a jego węch był chyba uszkodzony. Oparł się o biurko i rozglądnął po pomieszczeniu. Kiedy ostatnio tu był skończyło się na tym, że szybko wyszedł bo widział coś,a raczej kogoś kogo nie chciał podczas gry wstępnej z nią.
Objął ją w pasie ręką, gdy do niego podeszła i złożyła pocałunek na jego dolnej wardze jednak od nie wziął się na odwzajemnienie. Odsunęła się lekko marszcząc brwi.
- Coś nie tak? - Zapytała.
- Zrywam z tobą. - Postanowił zabierając rękę z jej tali i ją minął.
- Co? - Zmarszczyła brwi patrząc za nim. - Dlaczego? Przecież wszystko było dzisiaj dobrze. Aż za dobrze. Jak nigdy!
Przewrócił oczami otwierając drzwi.
- Widziałem ciebie i Kibe. - Prychnął. - To jeden z powodów, dla których to robię, ale jest na tyle dobry, aby nie informować cię o pozostałych. - Opuścił jej pokój, a następnie dom.
Wsunął dłonie do kieszeni i ruszył powoli przed siebie. Myślał o tych wszystkich rzeczach, które kupił i odesłał do siebie do domu, miał nadzieje, że jego brat się do nich nie dorwał bo nie miał zamiaru się z tego tłumaczyć, a zwłaszcza jemu. Po drodze wstąpił do knajpki kupić sobie wielkiego burgera, zasiadł przy stoliku w kącie lokalu i zaczął zajadać. Spojrzał za okno przełykając pokarm, jego wzrok zawiesił się na blond czuprynie, którą przyuważył. Uzumaki z kimś rozmawiał, ale nie widział bo chłopak zasłaniał ciało rozmówcy jednak, gdy się przesunął zauważył chłopaka wzrostu blondyna - szatyn o żółtawych oczach, trzymał deskorolkę w ręce. Śmiali się, a ich rozmowa chyba przebiegała całkiem zgrabnie. Uchiha zmrużył lekko oczy miażdżąc w swoich dłoniach jedzenie, które przed chwilą sobie zamówił. Warknął pod nosem odkładając to i wytarł dłonie. Jakoś stracił apetyt. Wstał i opuścił knajpę, jednak zaraz się cofnął chowając za ścianką. Zaklął pod nosem, przecież nie może tak po prostu sobie wyjść bo zostanie zauważony, ale z drugiej strony co go to obchodzi - on Naruto nic, a nic nie obiecywał. Głęboko odetchnął i ruszył przed siebie, trochę szybszym krokiem, gdy mijał chłopaków przyśpieszył jeszcze bardziej. Gdy usłyszał głośno zawołane swoje imię założył kaptur i zniknął za rogiem.
Po pokonaniu paru przecznic wszedł szybko do swojego domu, ściągnął buty i zgarnął wszystkie paczki, które na niego czekały na przedpokoju. Odetchnął z ulgą, że Itachi sobie darował przeglądanie i czekanie na środku z miną "tłumacz się". Wślizgnął się do pokoju, zamknął drzwi mimo, że chyba był sam bo butów jego brata nie było. Wyrzucił wszystko z paczek i toreb na łóżko. Przyjrzał się temu. Ciemna bielizna, czerwona, lekko falowana sukienka, zakolanówki z kokardkami na tyle, purpurowe stringi i kilka damskich koszulek. Otworzył swoją szafę z wmontowanym na drzwiach lustrze i rozebrał się do bokserek. Spojrzał znowu na te wszystkie rzeczy i ścisnął lekko zęby. W dalszym ciągu nie mógł w to uwierzyć. Chwycił za biustonosz, który sobie wybrał i go sprawnie założył. Spojrzał na pustkę między jego klatką, a miseczkami. Sięgnął do szuflady i chwycił za dwie zwinięte w kulki skarpety. Sprawnie wypchał miseczki i lekko się poruszał próbując poczuć się jakoś wygodniej w tym narzędziu tortur. Chyba zaczynał rozumieć tą ulgę kiedy kobieta ściąga stanik po całym dniu chodzenia w nim. Zsunął bokserki i chwycił za majtki do kompletu. Wsunął je i odetchnął. Przyjrzał się sobie w lustrze. Jakoś mu to nie pasowało. Może to nie on powinien być kobietą, a Uzumaki. W końcu widział siebie jako tego, który pcha niż jest pchany, ale z drugiej strony to Naruto się o niego starał czyli jak prawdziwy facet i pokazywał mu, że tak naprawdę mu na nim zależy, ale jeszcze tego nie wie. Zaklął pod nosem i chwycił za sukienkę. Założył ją i pogładził by ładniej się ułożyła. Spojrzał na swoje stopy, ale pokręcił głową - nie, szpilek to on nie założy. Odwrócił się tyłem do lustra i spojrzał na odbicie zza ramienia. To wszystko było cholernie nie wygodne, uwierało go i wpijało się tam gdzie na pewno nie powinno. Poza tym mimo największego rozmiaru było mu ciasno w takich majtkach. Usiadł na łóżku i przejechał dłonią po twarzy. Skoro podoba mu się facet to oznacza, że powinien być kobietą, a skoro powinien nią być to wygoda w takim ubraniu to kwestia przyzwyczajenia. Znowu zaklął pod nosem i cały zamarł, gdy drzwi do jego pokoju się otworzyły, a on poczuł na sobie wzrok.
- Chyba musimy porozmawiać Sasuke. - Odezwał się przerażony Itachi. - Poważnie... porozmawiać.
Sasuke przejechał dłońmi po twarzy siedząc z bratem w salonie, był już ubrany w swoje zwykłe męski ciuchy, a jego ciało było zdecydowanie za to wdzięczne. Jego starszy brat wpatrywał się w niego oczekując wyjaśnień albo czegokolwiek co pozwoliłoby mu zrozumieć dlaczego jego BRAT miał na sobie damską bieliznę i sukienkę, a o pozostałych ubraniach leżących na łóżku nawet nie chciał myśleć. Jednak ciemnooki milczał rozdrabniając łyżeczką cukier w cukierniczce. Nie czul potrzeby się tłumaczyć, był zażenowany i wiedział, że jego brat tego nie zrozumie tym bardziej, że on sam tego nie rozumiał, przynajmniej nie na tyle bo o tym rozmawiać.
- Albo mi powiesz o co chodzi albo jadę do Naruto się dowiedzieć. - Rzekł poważnie.
- A co on ma do tego?! - Uniósł się marszcząc brwi.
- Nie wiem, liczę, że dowiem się od ciebie, ale skoro nie to będę musiał się dowiedzieć od osób trzecich. - Odrzekł spokojnie.
- On nie ma nic do tego. - Wywarczał pod nosem.
- Całowaliście się, potem byłeś u niego, a teraz odwalasz takie coś! - Zawołał rozkładając ręce.
- To ON całował MNIE, a nie na odwrót. - Zauważył mrużąc oczy. - To, że on jest nienormalny i całuje faceta będąc facetem to inna sprawa. Ze mną wszystko w porządku. - Prychnął.
Itachi pokiwał głową.
- A więc tu chodzi o normalność, tak? - Westchnął. - Naruto jest normalny nawet jeśli całuje faceta będąc nim.
Sasuke drgnęła brew.
- Chyba sobie ze mnie kpisz. - Prychnął wstając. - To nie jest normalne!
- I dlatego usiłujesz zrobić z siebie kobietę? - Patrzył na niego spokojnie. - Żeby było ci lżej na duszy, że podoba ci się chłopak?
Młodszy Uchiha warknął.
- Nie będę z tobą o tym rozmawiał. - Opuścił kuchnie kierując się do łazienki, jedyne czego teraz potrzebuje to prysznic, najlepiej zimny.
Gdy Itachi wsłuchał się, że jego braciszek jest już pod prysznicem sięgnął po telefon, w którym Uzumaki zapisał mu swój numer podczas ostatniego obiadu i zadzwonił.
- Naruto? - Zapytał i odetchnął zerkając w stronę łazienki. - Powinieneś nas odwiedzić. 

czwartek, 21 maja 2015

*One-shot* - Nieznane uczucie. (cz.II)

Przepraszam, że tyle nic nie dodawałam.
Mentalnie dziękuje pisarzom J.Greenowi oraz D.Levithanowi za napisanie cudownej książki o gejach, która sprawiła, że moja wena powróciła i sprawiła, że w końcu skończyłam część drugą Nieznanego uczucia.
Zapraszam do czytania:

Sasuke siedział przy stole i patrzył z kamienną twarzą, ale mordem w oczach na blondyna, który zajadał się daniem przygotowanym przez Mikoto. Zachwalał ją tak, że nawet jej mąż zaczął na niego patrzeć identycznym spojrzeniem co Sasuke. Jedynie Itachi jadł z uśmiechem pod nosem, cieszył się, że jego młodszy braciszek znalazł sobie jakiegoś fajnego przyjaciela, nie żeby miał coś do tamtych jego przyjaciół jednak nie przepadał jak przychodzili do nich, czuł po prostu, że zadają się z Sasuke tylko dlatego, że jest przy kasie i może im coś kupić albo postawić. A o dziewczynie swojego brata to już wolał się nie wypowiadać bo to nie on ma być szczęśliwy tylko brunet. Mikoto wstała od stołu chichocząc pod nosem, zdążyła polubić Naruto i to bardzo, a to, że jej mąż ma odmienną opinie to inna sprawa. Fogaku prychnął cicho, wstał i odszedł od stołu.
- Mikoto, wychodzę na zebranie. - Poinformował idąc ubrać buty. Kobieta wyjrzała z kuchni z delikatnym, ale przepięknym uśmiechem i skinęła głową. Zajrzał kątem oka do jadalni i zerknął na niebieskookiego, który niesamowicie się darł co go lekko denerwowało, na swojego starszego syna, który rozmawiał z uśmiechem z gościem, a następnie spojrzał na swojego młodszego syna, któremu na chwile uniósł się kącik ust. Uśmiechnął się lekko, odetchnął i wyszedł z domu.
Po obiedzie przyszedł czas na deser jednak Mikoto zostawiła chłopców samych, w końcu co kobieta, a na dodatek matka dwójki z nich będzie im przeszkadzać? Długowłosy siedział i śmiał się rozmawiając z blondynem natomiast Sasuke siedział i przyglądał się im uważnie. Prychnął cicho i pokręcił lekko głową na co obydwaj na niego spojrzeli pytająco.
- Sasuke mógłbyś być milszy w obecności swojego przyjaciela. - Powiedział spokojnie Itachi.
- To nie jest mój przyjaciel. - Prychnął wstając, wsunął dłonie do kieszeni i spojrzał na blondyna. - Myślę, że powinieneś już iść do domu, ćwoku.
Naruto powoli zamrugał, kaszlnął i skinął lekko głową. Wstał i spojrzał na Itachiego, uśmiechnął się.
- Miło było cię poznać, Itachi. - Skłonił się lekko. - Przekaż swojej mamie, że gotuje niesamowicie.
Itachi się zaśmiał, wstał i pokiwał głową.
- Przekażę. - Zapewnił.
Krótkowłosy przewrócił oczami, złapał swojego gościa za rękaw i wyciągnął go z jadali aż do drzwi wyjściowych. Podsunął stopą jego buty i oparł się o ścianę. Wolał mieć pewność, że na pewno sobie stąd pójdzie. Obserwował każdy jego ruch uważnie i lekko mrużąc oczy. Kątem oka ujrzał swojego brata, który stał w drzwiach jadalni i kręcił lekko głową, a następnie jak znika idąc do swojego pokoju. Cicho, ale głęboko odetchnął i spojrzał na chłopaka, którego już tu nie powinno być, a mimo to dalej tu stoi bardzo blisko niego. Uchiha zmarszczył brwi, złapał go za ramiona i od siebie odepchnął jednak Naruto złapał go za nadgarstki lekko się rumieniąc i przycisnął ciało wyższego od siebie chłopaka do ściany. Ciemne oczy patrzyły na niego niezrozumiale. Blondyn wpatrywał się w niego w tym samym czasie zbierał w sobie odwagę, a gdy już ją zebrał przysunął się i dotknął swoimi wargami warg Sasuke. Gdy poczuł jak chłopaka wryło rozchylił lekko swoje usta i ucałował delikatnie jego dolną wargę. Przeniósł swoje dłonie na jego szyje wczuwając się bardziej w pocałunek, który nie był odwzajemnionym pocałunkiem. Ciemnooki spojrzał na opuszczone powieki chłopaka, zmrużył wściekle oczy i go od siebie odepchnął, sprawnie otworzył drzwi i wyrzucił swojego gościa za nim trzaskając. Naruto oblizał usta, uśmiechnął się szeroko i poszedł w swoją stronę, natomiast blady chłopak oparł się o drzwi i dotknął swoich warg opuszkami palców. Patrzył chwilę w jeden punkt zmyślony jednak zaraz uniósł wzrok na swojego starszego brata, który stał tam już kilka chwil. Młodszy Uchiha warknął cicho i poszedł do swojego pokoju ignorując typowe "Chcesz porozmawiać?".
Wszedł do pokoju i opadł na swoje łóżko, przejechał dłońmi po twarzy i warknął wściekle. Nie mógł pojąć jak ten kretyn śmiał tu przychodzić, jeść u niego obiad, gawędzić w najlepsze z jego rodziną i jeszcze go całować. Spojrzał na swój wibrujący telefon, na którym wyświetlone było imię jego dziewczyny, a na pasku powiadomień jedenaście nieodebranych połączeń. Ciężko westchnął, odrzucił połączenie i wyłączył telefon odkładając go na bok. Teraz to on potrzebował świętego spokoju, a nie wypytywania dlaczego łaskawie nie odebrał telefonu kiedy księżna dzwoniła. Spojrzał na sufit. Nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Próbował zrozumieć też dlaczego od razu nie odepchnął do siebie chłopaka tylko stał i dawał mu się całować. Odruchowo dotknął swoich warg i pogładził jej palcami. Ścisnął lekko zęby i założył ręce za głowę. Poza tym odzywała się też jego urażona dumna no bo to on w końcu został przytrzymany i pocałowany, a powinno być na odwrót - oczywiście, gdyby Naruto nie był chłopakiem. Co jak co, ale Uchiha był pewny swojej orientacji i szczerze powiedziawszy denerwowały go nawet głupie podteksty gejowskie, które czasami jego kumple po pijaku potrafili walnąć. Homofobem może to nie był i w sumie nie obchodziło go kto z kim jest bo on do łóżka nikomu nie zaglądał, inna sprawa kiedy ktoś mu się wpycha do łóżka, a szczególnie, gdy ta osoba jest tej samej płci co on. Spojrzał na drzwi, po czym ujrzał w nich Itachiego.
- Nie mam nastroju. - Oznajmił na wstępie.
- Sasuke.. - Westchnął i zamknął za sobą drzwi, podszedł i usiadł na łóżku. - Jesteś moim młodszym braciszkiem i wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko. - Patrzył na niego. - Nawet to, że jesteś gejem.
Chłopak otworzył szeroko oczy i zerwał się do siadu.
- Nie jestem żadnym gejem! - Warknął. - To ten koleś się do mnie dowalił i to on mnie pocałował, a gdybyś nie zauważył to go odepchnąłem i wywaliłem z domu. - Prychnął.
Starszy chłopak patrzył spokojnie na niego. W sumie to nie za bardzo wiedział jakby mógł mu pomóc i przy okazji nie wkurzyć go bardziej. Westchnął i wstał z uniesionymi rękami.
- W razie czego jestem u siebie. - Powiedział ruszając do drzwi, a gdy już w nich stanął obejrzał się na młodszego od siebie chłopaka. - Zawsze możesz na mnie liczyć, Sasuke. - Po tych słowach wyszedł i udał się do swojego pokoju.
Uchiha ciężko westchnął i opadł na łóżku, przejechał dłońmi po twarzy, a pod nosem rzucił kilka przekleństw. Pierwszy raz był w takiej sytuacji. Z jednej strony był pewny, że jest heteroseksualny jednak z drugiej strony jakoś nie wyobrażał sobie żeby chłopak na niego tak namiętnie nie wyczekiwał pod szkołą. Spojrzał za okno, głęboko odetchnął i wstał. Sięgnął po swoją czarną bluzę z kapturem, ubrał ją i zapiął do połowy. Nałożył kaptur na głowę i wyszedł ze swojego pokoju, a następnie domu.
- Ktoś tu dzisiaj nie wróci na noc do domu.. - Zagwizdał długowłosy chłopak i zniknął za drzwiami od swojej sypialni.
Sasuke wsunął dłonie do kieszeni i ruszył szybkim krokiem przed siebie. Szedł przez miasto ukradkiem się rozglądając nie będąc pewnym dokładnie za czym, a raczej za kim. Nie zależało mu czy coś, on po prostu chciał coś sprawdzić, chciał się przekonać czy tak jest jak zaczęło mu się wydawać. Gdy ujrzał swojego najlepszego kumpla Kibe i swoją dziewczyną schował się w uliczce i ukradkiem spojrzał w ich stronę. Dziewczyna płakała, a chłopak chyba ją pocieszał. Przytulił ją, a następnie pogładził po głowie. Uchiha uniósł lekko brwi, gdy usta dwójki się ze sobą złączyły. Założył kaptur na głowę i ostrożnie wyszedł z uliczki idąc w drugą stronę niż stała para. Nie zabolało go to, a wkurzyło bo nie spotkał się z nimi, nie odebrał od kilku dni, a oni już do siebie lgną. Zaczynał się przekonywać do tego co mówił jego brat o nich, pokręcił lekko głową.
Chłopak łaził po mieście, później znalazł sobie jakiś murek w odosobnionym miejscu i siedział aż się ściemniło. Wstał, głęboko odetchnął miażdżąc w dłoni pustą puszkę po piwie i wyrzucił ją do śmietnika. Wsunął dłonie do kieszeni i ruszył powoli w stronę domu, przechodząc przez jakąś dzielnicę, w której był pierwszy raz, ale uznał to za skróty. Zatrzymał się i obrócił głowę w prawo. Jego wzrok spoczął na domku, a raczej na balkonie, na której były powieszone ubrania identyczne, w których widział swojego prześladowce. Obrócił się przodem i położył dłoń na klamce od bramki. Niepewnie na nią nacisną i wszedł na teren posiadłości. Podszedł pod drzwi wejściowe i już miał zadzwonić dzwonkiem kiedy wrota się przed nim otworzyły dość gwałtownie, a w nich ustał wyszczerzony blondyn. Sasuke kaszlnął i cofnął się po krok do tyłu. To było dość psychiczne.
- Wejdziesz? - Zapytał wesoło.
Sasuke zmierzył go wzrokiem zastanawiając się czy to aby na pewno dobry pomysł. Skinął sztywno głową i wszedł do środka. Głęboko odetchnął słysząc dźwięk zamykających się za nim drzwi. Rozglądnął się, cóż.. chłopak mieszkał dość skromnie i nie miał pojęcia czym jest porządek. Ściągnął buty i wszedł w głąb zawalonego domu wszystkim czym się tylko da: jedzenie, ubrania, książki,papierki.
Obejrzał się kątem oka na blondyna, a ten z wyszczerzem wskazał mu schody. Skinął głową i poszedł na górę, a następnie za wskazówką do pokoju chłopaka. Usiadł na łóżku i spojrzał na Naruto, który nogą pchał kupkę ubrać pod swoje zawalone opakowaniami po ramen, biurko. Uchiha pokręcił lekko głową, nie był za cholerę przyzwyczajony do takiego burdelu, nie potrafiłby się skupić i nawet teraz nie mógł nawet pozbierać myśli w jedną, sensowną całość. Nie jest wymagający względem porządku, że można z ziemi jeść, ale chociaż trochę ładu i składu. Był przekonany, że te ubrania, które właśnie znalazły się pod biurkiem były wymieszane: brudne, czyste, zdatne to noszenia, gdy psiknie się dezodorantem.
- Nie spodziewałem się. - Przyznał wesoło blondynek.
- Ja też nie. - Zripostował pod nosem i zerknął kątem oka w stronę okna. - Masz może coś do picia?
- Jasne. - Podrapał się po głowie. - Piwo czy cola?
Ciemne oko na niego zerknęło. Nie mógł zrozumieć jak to możliwe, że ten chłopak jeszcze żyje albo nie jest otyłą osobą ważącą sto sześćdziesiąt kilo przy takim żywieniu się. Ramen, cola, ramen, frytki, piwo, ramen i pewnie jeszcze jakieś czipsy.
- Piwo jest okej. - Rzekł.
Naruto znikł za drzwiami, wyszedł jak na skrzydłach. Był szczęśliwy odwiedzinami. Po chwili wrócił z sześciopakiem ulubionego piwa czarnuszka.
- Rozumiem, że to czysty przypadek, że trzymasz w lodówce MOJE ulubione piwo? - Pokiwał głową sięgając po puszkę.
- To twoje ulubione? - Zatrzepotał niewinnie rzęsami i opadł obok również biorąc sobie puszkę.
Otworzyli je w tym samym momencie przez co "pssst" było dużo głośniejsze i jeszcze bardziej się odbiło po pokoju zajmując tą ciszę. Sasuke przesunął delikatnie w przeciwną stronę do siedzącego bardzo blisko niego chłopaka, jednak opalona dłoń spoczęła na jego kolanie przytrzymując go. Ciemne brwi się zmarszczyły, a czarne oczy spojrzały w głąb niebieskich niezrozumiale.
- Skoro już przyszedłeś to..
- To niby co? - Prychnął odpychając jego rękę, a następnie wstał.
Lazurowe oczy spojrzały na niego z dołu, na ułamek sekundy zbite z tropu, ale zaraz to minęło i zjechał wzrokiem powoli po jego klatce, brzuchu.. kroczu.
- Nie masz się czego bać.. - Zapewnił z uśmiechem. - w końcu po coś tu przyszedłeś i temu nie zaprzeczysz.
Uchiha patrzył na niego z góry, pełen skupienia, ale też wątpliwości. Owszem nie mógł zaprzeczyć, że po coś tu przyszedł, ale nie mógł też potwierdzić, że po coś konkretnego. On sam nie wiedział co tu robi i jak to się w ogóle stało, że jest w tym pomieszczeniu, w TYM domu.
- Nie boję się. - Prychnął cicho. - Przeszedłem tu owszem, ale nawet nie wiem po co. To nie ma znaczenia.
Naruto wstał z rozbawionym uśmieszkiem, odstawił swoją puszkę na stolik i ustał przed wyższym od siebie chłopakiem na tyle blisko, że na bladej twarzy pojawił się lekki grymas.
- Skoro nie wiesz po co tu przyszedłeś to ja ci powiem. - Pogładził powoli od jego ramienia do dłoni, dokładnie ją pogładził i wysunął z niej jego puszkę, postawił ją obok swojej. - Jeśli ktoś przychodzi do kogoś "bez powodu" to przychodzi na seks. - Wyszeptał z ładnym uśmiechem, musnął wargami delikatnie jego brodę.
Sasuke stał bez ruchu wpatrując się w blondyna. Nie odzywał się, nie reagował. W jego głowie wszystko powoli się układało. Na pewno nie przyszedł na seks, po pierwsze seks dwóch facetów jest obrzydliwy, a po drugie on nie jest dziwką żeby wskakiwać z kimkolwiek do wyra po kilku dniach znajomości, a nawet NIEznajomości. Nic o nim nie wiedział, może to jakiś psychol, który ma fetysz do duszenia swoich ofiar, a następnie z ich wnętrzności robienie zupek, które mogą być ramen w jego wersji. Pokręcił delikatnie głową, to absurdalne. Ten chłopak jest umysłowo jeszcze dzieciakiem, niewyżytym, prześladowczym dzieciakiem. Nie chodziło mu o seks, a przynajmniej go nie planował nawet przez chwilę, ale chciał coś sprawdzić i skoro tu już jest, skoro jego dziewczyna(już była dziewczyna) zabawia się z jego najlepszym przyjacielem(już byłym najlepszym przyjacielem) to co mu szkodzi. W razie czego i tak nikt nie uwierzy takiemu młotkowi więc jego dumna na tym nie straci.
Spojrzał na jego wargi, powoli i dość ostrożnie. Jeśli ktoś chce kogoś pocałować patrzy na jego usta, a jeśli na druga osoba też chce pocałunku to, gdy tylko dostrzeże gdzie jest jego wzrok od razu atakuje wargami. Tak właśnie się stało, opalona dłoń spoczęła na jego policzki, a miękkie wargi od razu zaczęły się zapoznawać z tymi bardziej twardymi i bladymi wargami. Ciemne oczy przez krótką chwilę wpatrywały się w powieki i zadowoloną, gładką twarz po czym same zostały zasłonięte powiekami, a wargi oraz szczęka Uchihy zaczęła pracować oddając pocałunek. Choć pierwszy raz nie wiedział co zrobić z własnymi rękami to intuicyjnie jedną wmieszał w złote włosy,a drugą ułożył na szyi. Ich ciała przywarły do siebie bliżej, po czym obydwoje opadli miękko na materac z winy oczywiście Naruto, który naparł mocniej na nieprzygotowane na to ciało Sasuke. Czarnuszek w pół leżał, a w pół siedział opierając się głową i łopatkami o ścianę, natomiast jego prześladowca siedział mu na kolanach opierając dłonie obok głowy kochanka. Pocałunek z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej namiętny, nie wyglądało na to by, któryś chciał go przerwać. Obydwaj bardzo dobrze i sprawnie całowali, mieli wyczucie i zgrywali się ze sobą całkiem nieźle jak na pierwszy raz.
Opalone dłonie zsunęły się w dół gładząc tors chłopaka przez koszulkę, a następnie wsunęły się pod nią. Czuł jak ciało się napina po jego opuszkami palców, ale skoro pocałunek nie został przerwany to on też nie będzie przerywał tego co mu się podoba, zwłaszcza, że nie słyszy żadnych sprzeciwów. Po chwili jednak czarnuszek zadecydował przerwać pocałunek by złapać głębszy oddech. Patrzyli sobie w oczy szybko i głęboko oddychając. Ich klatki unosiły się i opadały, a wargi zostały rozchylone jakby przygotowywały się do kolejnego pocałunku. Gdy miał on nastąpić Uchiha przekręcił głowę w bok nie przyjmując go, jednak blondyn nic sobie z tego specjalnie nie zrobił. Ucałował go w policzek, a następnie powoli zaczął się przemieszczać wargami po jego szczęce, szyi, okolicach ucha. Dłonią cały czas powoli gładził napięte mięśnie brzucha.
- Na..ruto. - Kaszlnął, położył mu dłonie na ramionach i odsunął go na długość ręki. - Nie będę się z tobą pieprzył.
- Nie będziesz? - Powoli zamrugał wysunąwszy dłonie spod jego koszulki.
- Nie. - Posadził go obok i wstał, poprawił swoją koszulkę.
- Podobało Ci się! - Zawołał nie rozumiejąc o co mu teraz chodzi.
Sasuke chrząknął cicho.
- To bez znaczenia.
- To po jakąś cholerę to zrobiłeś?! - Zawołał ze łzami w oczach.
- Chciałem coś sprawdzić.. - Powiedział otwierając drzwi. - chciałem tylko coś sprawdzić.. - Powtórzył, a następnie wyszedł z pokoju, zszedł pospiesznie na dół i opuścił dom słysząc za sobą tylko głośny szloch i swoje imię. 

piątek, 13 marca 2015

Wywiad + informacja.


• Wiem, wiem.. dawno mnie to nie było, tzn. codziennie tu jestem, ale niczego ode mnie nie ma. 
Otóż jak wiecie bądź nie wiecie aktualnie jestem w ostatniej klasie gimnazjum i Ci, którzy już to przeżyli zapewne mnie rozumieją - brak czasu na cokolwiek. Codziennie wracam ze szkoły zasypana mnóstwem zadań, testów i takich tam, na dodatek lektury, sprawdziany, kartkówki, dodatkowe spotkania w szkole.. maskara jednym słowem.
Mam totalny mętlik teraz dlatego nawet jak znajdę czas kiedy mogłabym coś napisać to przez to wszystko co mam teraz w głowie nie mam weny ani pomysłu, jeszcze w połowie opowiadania zaczęłabym Wam opisywać definicje graniastosłupa albo napisałabym Wam charakterystykę głównego bohatera mojej lektury.
Mam egzaminy pod koniec kwietnia i oczywiście, że postaram się jednak coś napisać do tego czasu i dodać, ale jeśli by się nie udało to proszę Was o cierpliwość, wyrozumiałość i byście zostali ze mną, z moim blogiem. Bez Was, moich czytelników ten blog nie ma sensu - oczywiście piszę też dla siebie, ale bez czytelników mogę równie dobrze pisać sobie w zeszycie na kolanku. 

• Jakieś trzy tygodnie temu albo jakoś tak przeprowadzano ze mną wywiad na blogu gdzie są wywiady z autorami. Ronny zadała mi kilka pytań, dotyczących mnie, historii bloga bądź samego mojego bloga. Jeśli ktoś byłby z Was zainteresowany to gorąco zapraszam do czytania i komentowania: http://wywiady-z-autorami-blogow-mangiianime.blogspot.com/2015/03/wywiad-z-liv-cchi.html?showComment=1426262225711#c8949041022428042433

• Ostatnio sobie pomyślałam też, że żebyście mieli ze mną jakiś kontakt czy cokolwiek nim coś napiszę i dodam możecie w komentarzu zadać pytania do mnie o mnie bądź o czymś innym co Was interesuje z mojej strony, a jak będzie chociaż kilka pytań zrobię taki mały wpis z pytaniami i odpowiedziami - ale to zależy od Was, to tylko moja propozycja.
• W razie czego możecie mnie znaleźć na: http://ask.fm/Livcchi
Przepraszam, dziękuje i pozdrawiam.~♥ 

piątek, 30 stycznia 2015

*one-shot* - To tak nie działa.. (cz.2)


Cześć wszystkim!
Rany, rany brak internetu, a tu nowi czytelnicy, tyle nowych komentarzy - jesteście wspaniali.

Otóż internetu dalej nie mam, ale wzięłam laptopa do przyjaciółki żeby dodać tyle ile napisałam. Chciałam żeby ten one-shot miał dwie części, ale nie wiem kiedy będę miała internet i w tym możliwość dodania - dlatego stwierdziłam, że dodam dla Was ten krótki fragment jako drugą część żeby dodać cokolwiek, a kolejna część pojawi się, gdy napiszę wystarczającą ilość i będę w posiadaniu internetu. Mam nadzieje, że mi wybaczycie, zrozumiecie i, że to wszystko Was chociaż troszeczkę zadowoli. Zapraszam:

Gdy Naruto zaczął się budzić jego przyjaciela nie było już w łóżku czy też pokoju. Chłopak zaczął sobie mamrotać coś pod nosem przeciągając się, a następnie uniósł się na łokciach i zaczął się rozglądać niemrawo. Tak też sądził, że obudzi się sam. Głęboko odetchnął, chwilę sobie jeszcze leżał po czym wstał przeciągając się, tak - zdecydowanie to łóżko było najwygodniejszym łóżkiem w całym tym domu. Jego dłoń opadła niedbale na pośladek niechlujnie się po nim drapiąc i poprawiając swoje bokserki. Ziewnął i próbując wejść do łazienki nacisnął na klamkę, ale była ona zamknięta prawdopodobnie na klucz. Wydął wargi i zaczął obrażać swojego egoistycznego kumpla pod nosem, wyszedł z pokoju i się rozglądnął. Odnalazłszy łazienkę wszedł do niej, odlał się i nawet nie myjąc po sobie rąk wyszedł z niej i zszedł na dół cały czas rozglądając się. W domu było strasznie cicho i mimo, że Sasuke był typem cichego człowieka i potrafił robić wszystko tak, że nawet mysz by się nie zorientowała, że została złapana za ogon, to i tak było zbyt cicho. Może się obraził za to wepchanie się do jego łóżka, wsiadł w samochód i sobie odjechał zostawiając go samego, co raczej byłoby mało prawdopodobne bo kto by zostawił Uzumakiego w takim domu? Nikt mający chociaż odrobinę rozumu. 
Wyszczerzył się szeroko widząc swojego przyjaciela, który stał w kuchni przy blacie i chyba robił ciasto na naleśniki, Naruto czmychnął do kuchni i objął czarnuszka od tyłu. 
- Dzień dobry kochanie. - Mruknął i złożył mu pocałunek na policzku, po czym się zaśmiał i odsunął opadając tyłkiem na krzesło przy stole. 
Sasuke zerknął na niego kątem oka cicho prychając pod nosem i zaczął równomiernie przelewać chochelką jeszcze wodniste ciasto na rozgrzaną patelnie. 
Po zjedzeniu wybornych naleśników przyrządzonych przez Uchihe, chłopcy wzięli i się ogarnęli żeby móc wyjść do ludzi. Byli na tym wyjeździe w konkretnym celu założonym odgórnie przez Fugaku aczkolwiek dla nich ten pomysł był absurdalny więc uznali to za wakacje, odpoczynek od odpowiedzialności za młodsze rodzeństwo i za czas na porządne chlanie bez późniejszych, zbędnych kazań na temat tego, że zrujnują sobie cały życie po jednej popijawie.  Uważali zgodnie ze sobą, że przecież nie da się zakochać w kimś kogo zna się od brzdąca. Obydwoje byli świadkami wielu przypadków jakie im się trafiły, zaczynając od naburmuszonej miny, gdy poduszka zrobiła się pełna, poprzez zwymiotowanie na własne dłonie i wytarcie ich o nową koszulkę, a kończąc na dziwnych czy paskudnych nawykach jakie mieli. Poza tym no zdarzyło im się trochę więcej wypić więc mówili sobie rzeczy, o których ukochana osoba nie powinna wiedzieć i prawdopodobnie nawet nie chciałaby słyszeć o tym bo mogłoby się to źle skończyć dla obydwóch stron. Byli dla siebie jak bracia, a nie jak para więc nawet o tym nie myśleli, a przynajmniej nie ogłaszali tych myśli na głos. 
Szli obok siebie w stronę miasta, ale obydwoje milczeli zachowując swoje myśli tylko dla siebie. Naruto zawsze sypiał całą noc i nigdy się nie przebudzał, natomiast Sasuke nie miał takiego szczęścia i zdarzało mu się co jakiś czas budzić się w nocy żeby za chwile móc iść spać dalej. Tej nocy właśnie zdarzyło mu się przebudzić - trudno stwierdzić czy to odgórnie czy przez mamrotającego przez sen blondaska, który spał wtulony w Sasuke, nogę miał zarzuconą na jego biodrze, a rękę ułożoną w poprzek torsu. Ciemnooki nie oznajmij mu podczas śniadania jak Naruto się do niego lepił nocą i miał zamiar to zatrzymać dla siebie, w końcu spali i nie byli świadomi tego co się dzieje z ich ciałami. 
- O czym tak rozmyślasz? - Zapytał blondyn kopiąc sobie kamyczek, szedł z rękami w kieszeni, ale patrzył na zamyślonego kumpla. - Spaliśmy w jednym łóżku,a  ty już chodzisz z głową w chmurach? - Zachichotał. 
- Wal się ofermo. - Prychnął Sasuke unosząc lekko kącik ust. - Myślę jaka powinna być najbardziej odpowiednia chwila do zrzucenia cię z klifu. 
- Ta..? - Przeciągnął kiwając głową. - A ja myślę, że ty powinieneś myśleć o tym co zrobić mi dzisiaj na obiad albo o jutrzejszym śniadaniu do łóżka, a nie o jakiś pierdołach. - Wyszczerzył się zakładając ręce za głowę. 
Uchiha uznał, że nie będzie ciągnął tej jakże to bezsensownej wymiany zdań tym bardziej, że dotarł do niego fakt, że gdyby zabił swojego kumpla ten nawiedzałby go do końca życia nie ważne, gdzie Sasuke by uciekł więc nigdy by się od niego nie uwolnił, a póki Uzumaki żyje - ma taką szanse. 
Już mieli wchodzić do sklepu kiedy blondyn złapał za skrawek ciemnej koszulki przyjaciela i pociągnął go w stronę słupa, na którym wisiała jakaś kartka A4, całkiem fajnie zaprojektowana i rzucająca się w oczy. Obydwoje się przyjrzeli podchodząc do słupa. 

IMPREZA NA PLAŻY!

Już w tą sobotę odbędzie się największa impreza na naszej pięknej plaży! Wstęp wolny, każdy może przyjść i przyprowadzić nawet swoją babcie (pod warunkiem, że kobieta lubi zaszaleć i nie boi się wypić trochę więcej). Najmilej widziane osoby potrafiące się bawić z innymi i trochę powydurniać!
Alkohol*, trawka, balony z helem, seksowne panienki i dużo innych atrakcji!
Zabawa zaczyna się o godzinie 18, a konkretne miejsce.. NA PEWNO NAS ZAUWAŻYCIE.
DO ZOBACZENIA W STROJU KĄPIELOWYM!
*każdy przynosi własny alkohol żeby nam nie zabrakło. 

- Oj Sasuke, Sasuke.. - Pokręcił głową. - Nie możesz tam iść.
- A to niby dlaczego? - Uniósł brew i spojrzał na niego niezrozumiale. 
- Nie umiesz czytać? - Zapytał przysuwając palec do jednej z linijek i głośno przeczytał - "najmilej widziane osoby potrafiące się bawić z innymi i trochę powydurniać", równie dobrze mogli napisać "zaproszony każdy poza Sasuke". - Zażartował chichocząc i jęknął, gdy oberwał w tył głowy. Podbiegł do czarnuszka, gdy ten ruszył do sklepu, do którego cały czas zmierzali. - Oj Sasuke, nie złość się! Po prostu martwię się żeby nie było Ci głupio, że babcia będzie latać zjarana w samym staniku, a ty będziesz siedział jakbyś miał kija w dupie i warczał na każdego!
Uchiha spojrzał na niego tylko wzrokiem potępienia więc od razu zamilkł próbując się nie śmiać. 

Gdy kupili wszystko co potrzeba do uzupełnienia lodówki i zadowolenia ich nigdy niezadowolonych żołądków ruszyli do domu niosąc dość spore reklamówki. Omawiali tą imprezę, Naruto naprawdę się na nią nakręcił. Zawsze chciał iść na imprezę na plaży, tak żeby było ogromne ognisko, przy którym będzie mógł się namiętnie kochać z nowo poznanym przystojniakiem, podczas, gdy inni będą zgonować gdzie się tylko da. Blondyn był typem romantyka i to wszystko przez filmy o szczęśliwej, i pięknej gejowskiej miłości, która wygrywa zawsze z każdym oraz ze wszystkim. Pomyślał sobie, że skoro mają odpocząć od życia codziennego to co mu zaszkodzi jakiś mały wakacyjny romansik z być może jakimś ratownikiem albo napalonym na niego bad boy'em, tym bardziej, że Uchiha też jest tego zdania co on - ten wyjazd to ich wakacje, ich odpoczynek, a nie próba zakochania się w sobie. 
Gdy tylko weszli do domu poleźli od razu do kuchni i wrzucili większość zakupów do lodówki, a na honorowej, najwyższej półce wyłożyli kilka butelek 0,7. 
W prawdzie brunet nie pomyślał nawet o romansiku czy o poznaniu kogoś interesującego, ale chciał pójść na imprezę. Lubił sobie popić, poobserwować żałosne zachowanie nawalonych ludzi wywyższając się przy tym swoją zaskakująco mocną głową - jeszcze nigdy nie urwał mu się film, a żeby upić się do stanu kiedy rozmawia z Naruto o wszystkim i o niczym przeważnie musiał wypić dwa albo nawet trzy razy więcej tym bardziej, że blondyn jako jego przeciwieństwo miał słabą głowę i dlatego w sumie też nie chciał go puszczać samego na tą imprezę bo nie wiadomo co by tam jeszcze wymyślił. Zresztą nie jest dziadkiem żeby siedzieć w domu podczas, gdy ma wolne od rzeczywistości - nasiedzi się jeszcze w życiu. 

Uchiha zrezygnował z robienia obiadu więc zamówili sobie ramen, chińszczyznę i kilka kartonów pizzy, po czym Uzumaki zapłacił jeszcze dostawcy dwie dychy za skoczenie do sklepu po jego ulubione ciastka i czipsy. Siedzieli większość dnia przed telewizorem, objadali się i poili schłodzoną pepsi, zrobili sobie też po dwa drinki żeby nie iść wieczorem na imprezę na czysto. Naruto przez ten ich wolny czas wykonał telefon do brata żeby dowiedzieć się co u niego, czy jest grzeczny i czy sobie jakoś radzi, mieli też telefon od pana Fugaku, ale musieli go rozczarować, że od wczoraj nic magicznego się nie wydarzyło i ciągle są t y l k o przyjaciółmi, a żeby go nie denerwować nie wspominali mu, że dalej mają zamiar wrócić za tydzień do domu jako najlepsi kumple. Porozmawiali też trochę ze sobą odnośnie tego co mówić ojcu Sasuke, gdy ten będzie dzwonił żeby nie kazał im wcześniej wrócić do domu, no cóż ten człowiek był dość nerwowy i mimo, że nie lubił zmieniać swojego zdania mógł to zrobić szczególnie żeby zepsuć komuś nastrój. Później jakoś tak jak sobie leżeli na kanapie zaczęli sobie wspominać jak rodzice czarnuszka odkryli ich orientacje i w sumie wtedy ich wzięli za parę. Leżeli na łóżku Sasuke tak jak teraz robili to na kanapie, Uchiha ułożony wyżej, a Uzumaki z głową na jego żebrach. Głowy skierowane w stronę telewizorów, komentujący blondyn i milczący gospodarz, który nienawidził rozmawiać podczas oglądania bo uważał, że filmy są właśnie od oglądania, a nie komentowania każdej sekundy. Później opalona ręka ląduje na brzuchu przyjaciela z czystej wygody, natomiast blada dłoń bawi się jasnymi kosmykami włosów. Często tak leżeli, ale tak naprawdę nigdy nie zwracali uwagi na to kiedy zmieniali pozycje z siedzącej na właśnie taką. Po prostu tak się działo, a oni orientowali się dopiero po zakończeniu filmu i to też nie zawsze bo czasami po prostu wracali do siadu i nie zastanawiali się nawet w jakiej pozycji oglądali film i, że ta pozycja ociekała gejozą, której świadkiem była Mikoto. 
- Ei Sasuke.. - Odezwał się Naruto, gdy telewizje zaatakowały reklamy. 
- No? - Zapytał nie przerywając zabawy kosmykami włosów przyjaciela. 
- Wygodnie mi. - Przyznał. 
Brunet spojrzał na niego kątem swojego ciemnego oka, a potem wrócił do patrzenia na zmieniające się co chwile reklamy myśląc sobie, że jednak gorsza od drugiej. 
- Mnie też. - Skwitował.
Jakąś godzinę przed imprezą chłopcy zaczęli się szykować, Sasuke brał prysznic podczas, gdy jego przyjaciel szukał ubrań godnych uwagi. Umuzaki zerknął w stronę drzwi zza których wydobywał się jedynie głośny szum wody i między nim dźwięk otwieranych butelek. Wydął wargi i spojrzał znowu na kolorowe ciuchy dołączają do tego swój nawyk masowania się po karku. Nie wiedział co ubrać, Uchiha zapewne ubierze się cały na czarno więc nawet długo się nie zastanawiał czy go zapytać "ei stary, co ubierasz na melanż?". Przeciągnął się i opadł na łóżku zakładając ręce za głowę spoglądając na sufit. Zaczynało go przerażać to ile czarnuszek potrafił brać pryszniców w ciągu dnia, kiedy on wziął jeden prysznic na dwa, trzy dni to było naprawdę dobrze i wystarczająco - nie czuł potrzeby częstszego marnowania wody. On i Sasuke byli przeciwieństwami w wielu przypadkach, ale chyba właśnie to ich do siebie ciągnęło. Jeden i drugi mieli znajomych, i to nie tylko tych wspólnych, ale jeśli chodziło o szczerą pogadankę albo siedzenie w domu i zamulanie to nie wyobrażali sobie kogoś innego na miejscu swojego najlepszego przyjaciela. To co ich łączyło było naprawdę bardzo silną więzią, gdyby jednemu z nich coś się stało drugi przegryzłby tętnice winowajcy i sam zacząłby działać szybciej, lepiej i skuteczniej od samej policji. 
Kiedyś podczas jednej z imprez blondyn wmieszał się w niemałą awanturę, przy której skończył trochę potłuczony i posiniaczony, gdy Sasuke wrócił z łazienki i to zobaczył to większość ludzi zwiała z klubu, a ten który ozdobił twarz i ciało Uzumakiego skończył nie lepiej niż uczestnik MMA. 
- Ei, śmierdzielu. - Prychnął rzucając w niego ręcznikiem. 
Naruto jęknął i zerwał się do siadu zdejmując z głowy mokry ręcznik. Spojrzał na niego. 
- Za co to? - Zapytał wstając. 
- Chcesz ubrać różową koszulę we flamingi? - Zapytał z kpiąco uniesionym kącikiem ust. 
Naruto skrzyżował ręce na piersi. 
- A Ty co ubierasz wyrocznio mody? - Prychnął pod nosem. 
Sasuke podszedł do szafy, wsunął na swoje czarne bokserki czarne spodnie, a na nagą i nieźle umięśnioną klatę założył czarną koszulkę. Spojrzał na kiwającego głową blondyna podczas zapinania guzików ku górze. 
- To było do przewidzenia. - Przeciągnął się i sięgnął po swoją błękitną koszulkę, która leżała pod tą z flamingami. Rozłożył ręce. - A jeśli facet, którego spróbuje poderwać okaże się miłośnikiem flamingów to wiesz co Uchiha? Wiesz co?! - Zawołał wskazując na niego kciukiem. - Będziesz tym, który przyczynił się do mojego nieszczęścia i będziesz miał mnie na s u m i e n i u. 
Ciemne oczy wpatrywały się w przyjaciela, a zwinne palce zapinały ostatni guzik. 
- Masz zamiar kogoś poderwać? - Zapytał. 
Naruto powoli zamrugał lekko rozchylając usta zaskoczony tym pytaniem, sądził, że czarnuszek zripostuje go jak zawsze. 

Obserwatorzy