poniedziałek, 23 grudnia 2013

*One-shot* - Choinka.

Takie małe króciutkie coś na święta. ^-^
Życzę wam dużo zdrowia, szczęścia, wymarzonych prezentów pod choinką i wypoczynku, który należy się nam wszystkim po tych ciężkich dniach szkoły i pracy. Mam nadzieje, że spędzicie święta w ciepłym domu z rodziną lub przyjaciółki albo w samotności jeśli ktoś z was tak lubi. Życzę wszystkim dziewczyną by całe świąteczne jedzenie poszło w cycki chociaż dobrze wiemy, że tak się nie stanie ;_;. 
Nie wiem czy dodam coś jeszcze w tym roku (postaram się dodać) więc na wszelki wypadek życzę wam szczęśliwego nowego roku, lepszego niż ten jeszcze obecny. No i przede wszystkim bardzo wam dziękuje za te wejścia, za te wszystkie komentarze i za to, że jesteście. Gdyby nie wy mój blog nie miałby w ogóle sensu. 
Dziękuje! 


- Matko.. - Brunet ciężko westchnął opadający na kanapę. Przejechał dłońmi po twarzy, a następnie się przeciągnął. Spojrzał na blondyna o pięknych niebieskich oczach, który stał przy nagiej choince i krzyżował ręce patrząc na rozwalone dookoła ozdoby świąteczne. Wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać i tak naprawdę nie dużo mu było potrzeba by to zrobić. Sasuke pokręcił lekko głową, miał serdecznie dość tych cholernych humorków swojego partnera, ale jeszcze bardziej miał dość tegorocznych świąt, które nawet się nie zaczęły. On zawsze nienawidził wszelkich istniejących świąt, uważał to tylko za robienie czegoś z niczego. Gdy wszyscy jarali się świętami, biegli po sklepach by nic nie zabrakło na stole czy też stroili domy on wolał sobie odpoczywać w swoim domu na łóżku przed telewizorem. Otóż to.. gdzie inni widzieli święta on widział wolne od pracy. Pracował naprawdę ciężko i całymi dniami, w dodatku męczył się w niewygodnym garniturze i duszącym krawacie. Bardzo rzadko miewał wolne, a gdy je już miał to i tak kończyło się tym, że siedział w biurze bo te ciemnoty, z którymi pracował albo sobie nie mogły z czymś poradzić albo przekładano jakieś spotkanie, na którym on musiał obowiązkowo być. Ciężka robota, ale pieniędzy dużo. Tylko to go trzymało w tej robocie, z tymi matołami i niedorozwojami. Usiadł i pomasował skronie. Zaczął głęboko oddychać próbując się opanować. To będą ich pierwsze wspólne święta, a on dalej się zastanawia jak to możliwe, że na to przystał. - Naruto... - Wypowiedział imię wydmuchują z ust powietrze, które nabrał. - Czy możesz usiąść w spokoju na dupsku i nie dramatyzować? Ten jeden jedyny raz. 
Blondyn zerknął na niego i wydął wargi, strasznie się cieszył z tych świąt. W końcu mieli spędzić kilka dni razem, mogli skorzystać z tego, że Sasuke siedzi w domu, a nie w biurze. Chciał by te święta były magiczne, poza tym to miały być ich pierwsze wspólne święta. Wyobrażał sobie już od miesiąca jak razem ubierają choinkę, pieczą świąteczne ciasteczka i robią porządki co nie było jakieś straszne, gdyż pan pracuś miał manie porządku w swoim mieszkaniu w przeciwieństwie do niebieskookiego. Cóż jeszcze.. w swojej głowie miał wizje jak bolą ich brzuchy ze śmiechu oraz jak są ubabrani w cieście i kochają się na środku kuchni czekając na pstryknięcie w piekarniku na znak, że ciasto się upiekło. A jak się skończyły te jego romantyczne wizje? Sam piekł ciasta i robił wszelkie jedzenie na wigilię i pozostałe świąteczne dni, sam sprzątał swoje rozpieprzone po całym mieszkaniu rzeczy i robił pranie. Jedyne co prawie się udało im zrobić wspólnie za namową blondyna to ubranie choinki. Postęp postępem bo wyciągnęli wspólnie choinkę ze śmietnika niedaleko ich wieżowca, wspólnie ją przytaskali do mieszkania, a potem wspólnie wyrzucili ją przez balkon, gdyż smród był nie do wytrzymywania i wspólnie pojechali na plac po ładną, nową choinkę. Gdy już wnieśli ją do mieszkania i postawili w kącie pomieszczenia, Uzumaki wyciągnął bombki, łańcuchy, gwiazdkę na czubek i inne pierdoły na drzewko. Pierwsza kłótnia zaczęła się już od podniesienia nie tej bombki, którą chciał Naruto na choince i w tym momencie jego partner już stał z choinką na balkonie i czekał aż policja przejedzie by móc ją wyrzucić na dół, jednak blondyn trzymający go za kostkę i jęczący błagalne modły doprowadził do tego, że drzewko wróciło do środka. 
- Ale ta choinka stoi naga! - Jęknął niezadowolony. - Wyobraź sobie, że ty stoisz w kącie pokoju nago i robisz za choinkę! 
- Przynajmniej miałbym wytłumaczenie dlaczego skoczyłem przez balkon. - Powiedział do siebie i chrząknął. - W takim razie ty ją ubieraj, a ja będę nadzorował czy wszystko idzie jak powinno. 
Blondyn zmrużył podejrzanie oczy, ale szeroko się uśmiechnął i skinął głową na znak zgody. 
Podczas, gdy Sasuke leżał sobie na kanapie i korzystał z chwili spokoju jego ukochany stroił choinkę tak jak sobie chciał. Potakiwał kiedy musiał i wszystko szło idealnie. Koniec końców o godzinie dziewiętnastej blondyn skoczył z zaskoczenia na bruneta i zaczął mu jęczeć do ucha, że już. Prawie, że śpiący Uchiha uśmiechnął się zadziornie i pchnął biodrami do góry na co Naruto zmarszczył brwi i wstał. Potrząsł nim.
- Choinkę już ubrałem, a nie, że już dochodzę zboku jeden! - Fuknął. 
Uchiha spojrzał na niego spod uchylonej powieki, przejechał dłonią po twarzy i usiadł. Ziewnął, a następnie spojrzał na choinkę. Wstał i podszedł do niej z uniesioną brwią. Przyjrzał się i spojrzał na rozweselonego chłopaka. 
- Dlaczego z tyłu nie jest ubrana? - Zapytał.
- Co ty choinki nigdy nie ubierałeś?! - Zapytał rozbawiony. - Każdy wie, że niewidoczna połowa choinki jest nieprzystrajana. 

piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział Drugi - Popchnięty przez los.

Tak się złożyło, że dzisiaj mikołaj i drugi rozdział. Cóż pisząc go sądziłam, że wyszedł mi o wiele dłuższy jednak chyba wcale taki nie jest. Szczerze nie wiem czy wolicie dłuższe notki, a mniej rozdziałów czy na odwrót, ale przez to, że wychodzą mi krótkawe zapewne na piątym rozdziale się to nie zakończy.
Co jeszcze? Dzisiaj mikołaj i jeśli wszystko wypali tak jakbym chciała to na blogu pojawi się niespodzianka ode mnie dla was i mam nadzieje, że wam się spodoba i, że napiszecie mi co o niej myślicie albo w komentarzu albo po prostu na asku.
Udanych mikołajek i zapraszam do czytania:

Naruto jak to on, nie mógł wytrzymać dwóch minut czekania, więc podszedł do uchylonych drzwi wejściowych. Stuknął w nie dwa razy i wszedł do środka rozglądając się. Dom był bardzo, ale to bardzo zadbany. Na pierwszy rzut oka był straszny porządek, ale by się upewnić wszedł do środka po cichu zamykając drzwi. Wchodząc głębiej znalazł się w małym korytarzyku, w którym było miejsce na buty oraz jakieś płaszcze, kurtki, bluzy czy co tam jeszcze można było sobie powiesić na haczyku przymocowanym do ściany. Po prawej było przejście do salonu, który miał ściany żółtego odcienia. Znajdowała się tam skórzana kanapa oraz dwa także skórzane fotele. Na środku stała ładnie rzeźbiona ława. W kącie pomieszczenia stała jakby komoda, na której stał plazmowy telewizor, a jego rozmiar wcale nie należał do najmniejszych. Idąc z korytarza na lewo wchodziło się do kuchni, która na ziemi była wyłożona beżowymi płytkami, a ściany posiadały kolor brzoskwiniowy. Ogólnie przy ścianie był zestaw mebli kuchennych, a po lewej pod oknem był drewniany stół, przy którym stały dwa krzesła. Stojąc na korytarzu i idąc prosto były schody ustawione bardziej na lewo, a bardziej na prawo były drzwi, za którymi kryła się łazienka. Bardzo duża łazienka, wyłożona ciemnymi płytkami oraz bordowymi ścianami. W środku mieściła się spora wanna, a obok kabina prysznicowa także niemała. Nie brakowało także umywalki, nad którą wisiało lustro oraz zwykłego białego klozetu w kącie pomieszczenia. Sufit był zrobiony bardzo ciekawie, gdyż był on lustrem, a nie zwykłą pomalowaną ścianą. Wchodząc na górę można było zauważyć cztery różne drzwi. Jedne prowadzące do sporej sypialni kolorystycznie podobnej do łazienki na dole, drugie prowadzące do sypialni gościnnej zrobionej bardziej na jasno, trzecie prowadzące do gabinetu nauczyciela, w którym na spokojnie sprawdzał sobie wszelkie sprawdziany, kartkówki czy też wypracowania, a czwarte prowadziły do... trudno było stwierdzić do czego, gdyż były zamknięte na klucz. Uzumaki zmarszczył brwi i rozglądnął się jeszcze raz. Wszedł do gabinetu i spojrzał na chylącego się tyłem do niego nauczyciela, który szukał czegoś w szufladach sporej ciemnej komody. Oblizał usta, ale zaraz cicho kaszlnął tak, że brunet się wyprostował i spojrzał na niego zza ramienia. 
- Miałeś poczekać na dole, Naruto. - Odrzekł.
- Wiem, ale ile można? - Jęknął. - Sądziłem, że pana wcięło. Poza tym chciałbym poznać dziewczynę mojego ulubionego nauczyciela. - Uśmiechnął się.
Pokręcił lekko głową i sięgnął po jakąś teczkę z imieniem blondyna. 
- Cóż.. może kiedy indziej. - Rozczochrał mu włosy i podał mu teczkę. - Tutaj masz to co powinno być ci potrzebne na konkurs. Z grubsza tematy do wyboru, zasady i takie tam.
Chłopak rozchylił lekko usta i powoli zamrugał poprawiając swoje włosy, kaszlnął i zabrał teczkę. Jednak przez ten cały czas patrzył oczarowany w cudowne, ciemne oczy swojego nauczyciela. Zrobił krok w jego stronę, jednak mężczyzna cofnął się do tyłu. Na policzki jasnookiego wpełzły wielkie czerwone wypieki, w tej chwili nie wiedział za bardzo co ze sobą zrobić. Pomachał lekko teczką i zaczął się cofać mrucząc coś niezrozumiałego pod nosem. Wyszedł z pomieszczania jednak dalej cofał się do tyłu, było mu strasznie głupio no i czuł się źle z myślą, że właśnie mógł odstraszyć od siebie swojego ulubionego no i jedynego nauczyciela przez, którego był lubiany. Po chwili krzyknął przestraszony oraz zaskoczony, jego sparaliżowane ciało zaczęło się staczać po schodach. Jego kości wydawały różne nie za przyjemne dźwięki.
Sasuke zbiegł szybko na dół i upadł na kolana przy swoim leżącym, ale przytomnym uczniu. Zaczął macać po jego nogach, rękach i żebrach by mniej więcej zorientować się czy coś nie ma złamanego tym bardziej, że Uzumaki zamiast powiedzieć coś sensownego, bełkotał cicho pod nosem. Brunet przysunął ucho do jego ust i postarał się zrozumieć co ten mu chce powiedzieć. Zmarszczył lekko brwi i na niego spojrzał, szybko zamrugał i spojrzał na jego lewą kostkę. Złapał za nią lekko, a blondyn jęknął z bólu.
Nie potrzeba było mu dużo czasu, aby przenieść niebieskookiego do samochodu, wsiąść i odjechać. Podczas drogi co chwila zerkał na ucznia, który leżał sobie na tylnym siedzeniu i już czytał te wszystkie informacje z teczki, które dostał niecałe piętnaście minut temu. Brunet pokręcił lekko głową nie dowierzając, że on właśnie to robi w takiej chwili.
Zatrzymał się pod szpitalem, wysiadł z auta i wziął blondyna na ręce tak na wszelki wypadek jakby okazało się, że to coś większego, gorszego niż zwykłe skręcenie kostki. Nie przy uważając tego jak chłopak się speszył wniósł go do szpitala i posadził na kanapie. Odetchnął i spojrzał na niego.
- Masz ze sobą legitymacje? - Zapytał wyciągając swoje dokumenty.
Blondyn szybko zamrugał i wyciągnął z tylnej kieszeni swoją szkolą legitymacje. Podał mu.
- Świetnie. - Zabrał i zerknął. - Poczekaj tutaj. - Powiedział i poszedł do rejestracji.
Jak to w tutejszych szpitalach sama rejestracja trwała dwadzieścia minut, a czekania na swoją kolejną dwa razy tyle. Po godzinie osiemnastej Naruto wykuśtykał z gabinetu przytrzymując się swojego nauczyciela. Jego noga była zagipsowana, stopa prócz palców i do połowy łydki. Wykorzystując całą tą sytuacje bardzo tulił się do boku wyższego od siebie mężczyzny. Normalna osoba by była załamana gipsem, kuśtykaniem i wszystkimi zaległościami, które się zbiorą, jednak on widział same plusy. Po pierwsze niesamowita bliskość jego ciała i ciała ukochanego, po drugie Sasuke zapewne będzie się interesował jego stanem więc będzie dzwonił, może odwiedzał no i przede wszystkim.. będzie się martwił! Po trzecie, gdy już zdejmą mu gips będzie musiał wszystko po nadrabiać, a szczególnie to co minęło go z jego ulubionego przedmiotu, którego uczy go ten właśnie gość, z czym równa się dużo, bardzo dużo czasu z tym seksownym bladym brunetem. Tak, chłopak wiedział w tym tylko plusy i żadnego minusa.
Wskoczył na przednie siedzenie w aucie, a następnie spojrzał na swojego nauczyciela, który zasiadł za kierownicą. Chrząknął cicho, nienawidził ciszy, a szczególnie tej niezręcznej no i bardzo go ciekawiło co tak zaprząta się w głowie mężczyzny. Zamlaskał cicho i zapiął pasy, jednak jakoś nie mógł sobie trafić w zapięcie - nie żeby to było specjalnie - jęknął niezadowolony i od razu gwałtownie się zarumienił, gdy blade dłonie ułożyły się na jego dłoniach, a następnie z ich pomocą zapiął pas. Uniósł głowę i spojrzał w ciemne oczy swoimi ciut szerzej otwartymi, błyszczącymi ślepiami. Jednak już po chwili usiadł normalnie i spojrzał smutno za okno, zawiodła go nic niewyrażająca mina nauczyciela. Miał nadzieje na jakieś wyznania, pocałunek, a tu nic. Głęboko odetchnął i zaraz spojrzał nieśmiało na niego, gdy ten tylko chrząknął, a następnie rzekł:
- Odwiozę Cię do domu i porozmawiam z twoimi rodzicami, wyjaśnię im tą całą sytuacje. - Odetchnął, jeden dzień, a tyle kłopotów. - Gdzie mieszkasz?
Blondyn odwrócił lekko wzrok, spojrzał przed siebie i cicho westchnął.
- Shimbashiego dwa. - Wymamrotał cicho.
Smukłe dłonie chwyciły za GPS i wystukały nazwę ulicy, chwilę poczekał, a następnie uniósł lekko brwi. Kaszlnął i spojrzał na swojego ucznia. Lekko go zamurowało, nie przypuszczał. Odetchnął i dla upewniania czy dobrze usłyszał, zapytał:
- Możesz powtórzyć? - Zapytał spokojnie.
Chłopak odchylił lekko głowę i zamknął oczy.
- Dobrze pan usłyszał. - Zapewnił. - I tak, mieszkam w domu dziecka.
Brunet pokiwał lekko głową, a następnie odłożył sprzęt na swoje miejsce. Fakt faktem interesował się tym uczniem, w końcu był najlepszy z uczniów jakich dotychczas uczył, poza tym był pilny, pracowity i bardzo sympatyczny. Znał jego numer, mniej więcej wiedział jakie ma oceny. Zdarzyło się też czasami, że zabierał go ze sprawdzianów, gdy wiedział, że blondyn się nie nauczył bo dzień wcześniej miał konkurs albo nawet była niejedna sytuacja jak neutralizował jego uwagi. Dopisywał, że to pomyła bądź po prostu pisał dopisek usprawiedliwienia dlaczego uczeń zrobił to i owo, a raczej czego nie zrobił. Mimo wszystko nigdy nie przypuszczał i nie miał potrzeby by dowiadywać się gdzie i z kim mieszka. To oczywiste było, że brał od razu, że taki inteligenty chłopak musi mieć w porządku rodziców, którzy na pewno są z syna dumni. Czasami też myślał, że tak się stara właśnie dla nich jednak jak się tu okazuje on.. rodziców nie ma i mieszka z innymi dziećmi, które tak naprawdę są mu obce. A osoby, które o niego teoretycznie dbają pewnie też się nim jakoś specjalnie nie przejmują by odrobił zadanie z matematyki i pouczył się na sprawdzian z fizyki. Głęboko odetchnął, sam teraz nie wiedział co ma zrobić. W końcu miał nogę w gipsie, a tam pewnie pełno dzieciaków tych młodszych i tych starszych, przy schodzeniu mogą go popchnąć jednak z drugiej strony nie jest też małym dzieckiem. Postukał palcami w kierownicę i zerknął na jego nogę. Odpalił silnik przekręcając kluczyk w stacyjce i odjechał. Nie pędził tak jak z domu do szpitala, w głowie wszystko starał się na spokoju ułożyć i wymyślić sensowne rozwiązanie. Zapewne w sierocińcu nie będą mu usługiwać biorąc pod uwagę inne dzieci, które są młodsze od niego i potrzebują więcej uwagi, a z drugiej strony on też pracuje więc jakby go wziął do siebie to też nie miałby za bardzo jak mu przynosić jedzenie czy też picie. No i lekcje, w sierocińcu nie miałby mu kto przynosić notatek z jego wszystkich lekcji, a on mógłby to robić bez żadnych problemów dodając do tego to, że przynajmniej w razie czego by mu wszystko wytłumaczył. Zdecydował i na skrzyżowaniu skręcił w lewo, drogę prowadzącą do jego domu.
Naruto na niego zdziwiony spojrzał i wskazał kciukiem drogę za nimi.
- To jest tam. - Odrzekł.
- Wiem. - Skinął głową. - Dopóki nie zdejmą ci gipsu pomieszkasz u mnie.
Chłopakowi błysnęły oczy, szeroko się uśmiechnął i tak znalazł się kolejny plus skręconej kostki. 

poniedziałek, 18 listopada 2013

*One-shot* - Seme i uke z drużyny.

Powróciłam z nowym, jednoczęściowym one-shotem. Cóż.. tak naprawdę jest on o niczym i nie zawiera w sobie żadnego głębszego sensu, przemyślenia czy czegoś w tym stylu. Po prostu jest. Napisałam go wczoraj po oglądnięciu Naruto i Kuroko no Basket i w końcu naszła wena oraz blokada została w końcu odblokowana. Ten shot tak naprawdę jest rekompensatą za to, że ostatnio tak rzadko coś dodaje i, że teraz dodaje coś co nie jest kolejnym rozdziałem. Cóż.. mam okropny brak weny i blokadę do pisania, ale naprawdę będę się starać by rozdział drugi pojawił się do końca tego miesiąca jednak niczego nie obiecuje, gdyż nie chce pisać na siłę i bez weny bo wtedy wyjdzie mi okropnie.
Matko.. ten shot zniszczy moją i tak wystarczająco niską reputacje. Zapraszam:
-
- Sasuke, podaj ! - Krzyk rozniósł się po hali sportowej, a następnie wmieszał się w krzyki i piski ludzi z trybun.
Brunet gwałtownie obrócił się, lekko ugiął się na nogach i rzucił piłkę pod nogami chłopaka z przeciwnej drużyny. Naruto momentalnie pojawił się za przeciwnikiem, przejął piłkę i wyskoczył do góry. Wypuścił piłkę z rąk, a ona idealnie i z wielką precyzją przeleciała przez kawałek boiska, a następnie wpadła w sam środek kosza. Po całej sali rozniosły się gwizdek oznaczający koniec meczu, a następnie krzyki i brawa. Cała drużyna zleciała się do blondyna, wzięli go na ręce i zaczęli podrzucać do góry wiwatując na jego cześć. Sasuke przetarł czoło patrząc na nich, uniósł delikatnie kącik ust i ruszył w stronę drzwi prowadzących do szatni. Był to typ człowieka, który jako jedyny nie kłonił się i nie życzył przeciwnej drużynie powodzenia - wręcz przeciwnie. Tak samo było z pogratulowaniem sobie i podziękowaniem za mecz, on na to lał ciepłym moczem i po prostu szedł sobie do szatni. Wchodził jako pierwszy i wychodził jako pierwszy, czasami nawet nie było go już nim wróciła jego drużyna. Cóż.. on nie lubił świętować i nie widział takiej potrzeby, szczególnie uważał za idiotyzm życzenie przeciwnikom powodzenia, jak to mawiał "może od razu zrezygnujmy z meczu i dajmy im wygrać skoro tak im życzycie powodzenia", następnie prychał poprawiając swoje włosy. 
Gdy znikł za drzwiami, a one cicho trzasnęły Naruto tam spojrzał. Uśmiechnął się szeroko do chłopaków z drużyny i poprosił by go opuścili na nogi, oni śmiejąc się zrobili to co zechciał. Pomachał do publiczności z tym dziecięcym zachwytem i dumą, że to on zdobył ten ostatni punkt jednego z ważniejszych meczy. Zerwał się i na resztach sił pobiegł za przyjacielem z drużyny. Gdy znikł już za drzwiami, skręcił i wbiegł do szatni. Rozglądnął się i usłyszał tylko dźwięk puszonej wody oraz jakieś dyszenie. Zmarszczył lekko brwi i po cichu otworzył kolejne drzwi tym razem prowadzące do łazienki z prysznicami. Zerknął i ujrzał na jeden z kabin czarny ręcznik przyjaciela. Cofnął się, wyciągnął ze swojej torby ręcznik oraz żel pod prysznic. Rozebrał się i znikł w łazience. Wszedł do kabiny obok tej, w której był Uchiha i okręcił wodę. Rozglądnął się i upadł na czworaka, przycisnął się bardziej do podłogi i zajrzał pod tą małą szparkę. Jednak już po krótkiej chwili jęknął i gwałtownie zerwał się na nogi, mocno tarł oko do którego trafił waniliowy szampon bruneta. Usłyszał jak woda obok w kabinie przestaje się lać, swoją także zakręcił i chwycił za materiał wiszący na drzwiczkach. Przetarł oko i pociągnął noskiem. 
- Naruto wiem, że jestem seksowny, ale nie wiedziałem, że jesteś pedałem. - Prychnął kpiąco chłopak myjąc swoje ciało żelem o zapachu mięty. 
- Nie jestem pedałem. - Prychnął cicho i także zaczął myć swoje ciało żelem o zapachu miodowym. - Po prostu słyszałem jak dyszysz i byłem ciekawy co tutaj wyrabiasz ty mały grzeszniku.. - Zachichotał.
- To chyba Ty jesteś grzesznikiem mając takie myśli. - Rzekł odkręcając wodę. 
Naruto powoli zamrugał i jęknął, jak zawsze Uchiha musiał go jakąś zagiąć. Także odkręcił wodę i spłukał z siebie pianę. 
Po krótkiej chwili oboje siedzieli w szatni, wytarci i w samych bokserkach. Sasuke wyjmował swoje ciuchy, a Naruto przecierał swoje mokre, blond kudły. Cały czas gapił się na idealne, blade ciało swojego kolegi z drużyny. Faktycznie musiał przyznać, że ciemnooki nie kłamał nazywając się seksownym. Był pożądany nie tylko przez kobiety, ale także przez mężczyzn. Często, gdy cała drużyna wychodziła do jakiejś knajpy wszyscy sobie żartowali żeby Sasuke nie pił za dużo bo może się obudzić w objęciach jakiegoś łysego goryla z tatuażem na ramieniu - stylowe serduszko, a w środku napis "mom".
Blondyn zmarszczył brwi i wyprostował się odkładając ręcznik. 
- Sasuke.. - Przeciągnął, wyciągnął rękę i wskazał ciemnego siniaka pod jego żebrami. - Co ci się stało?
Chłopak zapiął spodnie, ubrał koszulkę i zamknął szafkę. Spojrzał na blondyna jednak cały czas milczał. Uniósł kącik ust, nałożył na ramię sportową torbę i ruszył do drzwi. 
- Obudziłem się koło łysego goryla z wytatuowanym serduszkiem na ramieniu. - Powiedział kpiąco i wyszedł. 
Naruto za nim spojrzał, ciężko westchnął i szybko się ogarnął. Schylił się podnosząc swoją torbę i szeroko otworzył oczy. Podszedł do ławki, przy której urzędował brunet. Przykucnął i wyciągnął pustą strzykawkę. Uniósł ją pod światło i się przyjrzał. W środku były może z dwie kropelki jakiegoś fioletowego płynu. Zerknął na drzwi nie dowierzając, że jego przyjaciel mógłby brać dopalacze. Sasuke od zawsze miał idealne ciało, kondycje, a jego umiejętności gry w koszykówkę były niesamowite. Zawsze każdy mu zazdrościł tego talentu, a tu być może okazuje się, że to wcale nie talent. Westchnął wstając, wyrzucił strzykawkę, chwycił za torbę i szybko wyszedł mając nadzieje na dogonieni kumpla. Wybiegł ze szkoły, w której rozgrywały się zawody i rozglądnął się. Zacisnął zęby nigdzie nie widząc bruneta. Głęboko odetchnął i mimo całego zmęczenia pobiegł w stronę miasta. Naprawdę zależało mu na przyjacielu i martwił się o niego. Nie chciał żyć ze świadomością, że jego przyjaciel spada na dno, a on nic z tym nie robi. Mimo, że ten owy przyjaciel ciągle sobie z niego kpił, dogryzał mu, a czasem też ignorował to podczas gry zachowywali się jakby byli jednością, jakby porozumiewali się w myślach. Niestety biedni nawet nie mogli się ze sobą pokłócić i robić wojny, który pierwszy ulegnie i przeprosi bo reszta drużyny dostawała białej gorączki oczywiście nie przez to, że wtedy czuli się jak dorośli z bandą dwójki dzieciuchów, ale dlatego, że nie byli w stanie wygrać żadnego meczu jeśli ta dwójka razem nie była na boisku. Cóż.. nie raz jeden albo drugi grał ze stanem podgorączkowym bądź z zatruciem pokarmowym, gdyż nie chciał by drużyna przegrała. 
Naruto ledwie zipiąc złapał się słupa by nie polecieć dalej. Odbił się delikatne i oparł o ścianę wieżowca. Zadzwonił domofonem do Uchihy i dysząc czekał aż odbierze. Nie odebrał, ale otworzył drzwi. Blondyn pociągnął je i wbiegł do klatki, a następnie poleciał na samą górę dziesięciopiętrowego budynku. Oparł się dłonią o barierkę, a drugą zawiniętą w piąstkę zapukał do drzwi. Oblizał przyschnięte usta i dysząc uniósł głowę. Ujrzał w wrotach Sasuke, który ubrany był w bordowe bokserki i ciemny t-shirt. Chłopak wszedł do środka nie prosząc się o zaproszenie. Rzucił torbę na ziemię i spojrzał wściekle na bruneta, który spokojnie zamykał sobie drzwi. Warknął pod nosem, złapał go za ramię i przygwoździł do ściany.
- Co ty sobie wyobrażasz debilu?! - Krzyknął, a w jego oczach pojawiły się łezki. Sasuke uniósł lekko brwi widząc to. - Chcesz się stoczyć na dno?!
- O czym ty mówisz Naruto? - Zapytał zdziwiony. - To co powiedziałem w szatni było żartem matole. - Prychnął. 
- Nie mówię o tym! - Zacisnął zęby i spojrzał mu prosto w oczy. - Znalazłem pod twoją ławką strzykawkę! 
Ciemne oczy spokojnie na niego patrzyły, nie rozumiał z czego robi tą całą dramę. 
- Nie patrz tak na mnie, kretynie! - Krzyknął i puścił go by przetrzeć policzki, po których poleciały łzy. - B..bierzesz dopalacze?
- Nie. - Przyznał szczerze, a gdy duże zaszklone oczy na niego spojrzały przyciągnął blondyna i mocno go przytulił. Delikatnie pogładził jego miękkie włosy i odetchnął. - To lekarstwo. 
- Jesteś chory? - Spojrzał na niego przestraszony. 
Uchiha chwilę na niego patrząc uśmiechnął się, pogłaskał jego policzek i delikatnie go pocałował. Przymknął oczy i mocno przytrzymał przyjaciela, gdyby chciał się wyrwać jednak ku jego zdziwienia nie próbował tego zrobić, wręcz przeciwnie - oddał pocałunek. Gdy poczuł jak niebieskooki się wczuł, wziął go na ręce i ruszył do sypialni z każdą chwilą pogłębiając spragniony pocałunek. Usta Naruto były takie miękkie i słodkie, poza tym wspaniale całował. Jego język był bardzo zwinny. Wszedł do sypialni i położył chłopaka na łóżku, a sam się nad nim pochylił. Napalony dyszał mu w usta głęboko oraz dokładnie go całując, chwycił za jego spodnie i zerwał je z niego wyrywając przypadkiem guzik. Odsunęli się na chwilę od swoich warga, ściągnęli z siebie nawzajem koszulki i spojrzeli sobie w oczy. Obydwoje się uśmiechnęli i wrócili do swoich warg. Po obu ciałach wędrowały dłonie, naprawdę jeden z drugim marzyli i nie raz śnili o tej właśnie chwili. Codzienny widok swoich ciał bardzo ich kusił i podniecał. A teraz nie mogli się nasycić swoim dotykiem, ciągle było im mało. Sasuke nie mogący się doczekać by zobaczyć męskość przyjaciela, zsunął mu bokserki i dłonią zaczął wymacywać by zorientować się jaka wielkość. Mruknął zadowolony w usta blondynka, a ten spłoną rumieńcem. Bokserki Uchihy gwałtownie zleciły z jego tyłka, a jego męskość została ściśnięta przez co głośno sapnął. Wrócili do głaskania się po swoich ciałach i obracaniu się walcząc od to kto tu będzie u góry. Koniec końców brunet mocno trzymając Naruto za nadgarstki był u góry, sprawnie obrócił chłopaka na brzuch i zaczął czule całować po jego plecach, w tym samym czasie sięgnął po żel do stosunku analnego i paczuszkę prezerwatywy. Dyszenie niebieskookiego roznosiło się po cały pomieszczeniu, brunet podgryzł jego ucho i pociągnął w tym właśnie momencie zaczynając masować odbyt wybabranymi w żelu palcami. Gdy już przygotował podnieconego chłopaka, nałożył prezerwatywę na swojego członka i jedną ręką rozszerzył jego pośladki. Gdy Uzumaki spojrzał na niego rozpalony zza ramienia, uniósł kącik ust i głęboko go pocałował. Po chwili wycelował w jego odbyt i zaczął w niego powoli, ale mocno wchodzić. Jęknęli sobie w usta po czym ich pocałunek stał się jeszcze bardziej dziki. Dłonie Uchihy znalazły się na opalonych biodrach uke. Zaczął się wolno z niego wycofywać i gwałtownie wchodzić. Z początku było to tylko wolne i gwałtowne poruszanie się, jednak już po krótkiej chwili blondyn zaczął błagać o więcej, a Sasuke z wielką satysfakcją i zadowoleniem przyśpieszał. Wsłuchując się w pojękiwanie i postękiwanie spoconego chłopaka pod sobą coraz sprawniej oraz szybciej pchał w jego prostatę. Po całym pokoju roznosiło się głośne posapywanie bruneta oraz jęki Naruto, które nie tylko były spowodowane rozkoszą jaką dawał mu seme, ale także niezadowolenie, a zarazem podniecenia, które przypływało z chwilą, gdy Uchiha łapał za blond kudły i przyciskał mokrą od potu twarz do poduszki. Chciał mu pokazać swą władczość, która strasznie podniecała chłopaka. Blada dłoń wślizgnęła się pod opalone ciałko i mocno złapała za członka szybko go pocierając. Dłoń jeździła po całym członku w dół i górę, a kciuk mocno kręcił na jego czubku.
Uzumaki mocno wygiął swoje ciało w łuk i jęknął głośno dochodząc na bladą dłoń i pościel. Brunet zadziornie się uśmiechnął, odchylił głowę i pchnął najmocniej jak do tej pory. Szarpnął mocno za blond włosy i doszedł z głośnym stękiem na co chłopak niżej odpowiedział jękiem.
Wyszedł powoli z ciasnego tyłka uke i opadł obok, głęboko odetchnął i zsunął prezerwatywę ze swojego penisa. Zawiązał na końcu i położył na stoliku nocnym stojącym obok łóżka. Przeciągnął się, a w momencie unoszenia rąk do jego ciała przykleiło się opalone spocone ciało przyjaciela, a może i kochanka. Uśmiechnął się pod nosem, rozczochrał mu włosy i mocno go objął chowając nos w blond kudłach. Tuląc się spojrzeli na siebie ze szczerym szczęściem w oczach. Czółko niebieskookiego zostało ucałowane przez bruneta. Zaśmiali się głośno.
- Więc jesteś chory czy nie? - Szepnął głaskając go po policzku.
- Przed twoim przyjściem byłem jeszcze zdrowy. - Szepnął.
- Jak to? - Zmarszczył brwi.
- Teraz choruje na miłość do ciebie. - Mruknął  z uśmiechem. 

środa, 16 października 2013

Rozdział Pierwszy - Krok do przodu.

Rozdział pierwszy w końcu napisany, ale nie powala rewelacją. Być może, że to ze względu na wenę, która przychodzi, a po pięciu minutach znika albo przez to, że tak naprawdę dopiero w drugim albo trzecim rozdziale zacznie się coś dziać, gdyż tak jak mówiłam, nie planuje dużej ilości rozdziałów w tym opowiadaniu.
Musicie mi wybaczyć, że teraz tak rzadko dodaje notki, ale naprawdę mam masę nauki. Poza tym do tego opowiadania potrzebuje weny do napisania go, ale także potrzebuje natchnienia do napisania tego co pisze Naruto.
Następny rozdział nie wiem kiedy się pojawi, błagam o wybaczenie i mam nadzieje, że nie opuścicie mojego bloga~
--
W klasie była cisza. Wszyscy łącznie z nauczycielem skupiali wzrok na Uzumakim, który ustał na środku sali z kartką w ręce. Rozglądnął się nieśmiało po kolegach i koleżankach z klasy. W sumie to był typ, który lubił być w centrum zainteresowania, ale wzrok jednej z osób niesamowicie go rozpraszał i onieśmielał. Zerknął kątem oka na nauczyciela, Sasuke Uchiha. Brunet siedział na biurku, dłonie opierał za sobą i patrzył tylko i wyłącznie na niego, w głowie Uzumakiego od razu pojawiła się myśl jak się teraz pieprzą. Jego nauczyciel był w świetnej pozycji i jeszcze ten wzrok, przeszedł go dreszcz i kaszlnął cicho. Głęboko odetchnął i spojrzał na swoją kartkę, która była potraktowana poranną kawą, butem blondyna i wpadnięciem do kałuży. Powoli zamrugał, wyglądała tragicznie, a niektóre literki były porozmazywane. Ciężko westchnął, szczęściem jego było to, że sam nad tym długo rozmyślał i większość tego tekstu umiał na pamięć. Oblizał przyschnięte wargi i zaczął.
- Wpadłem w nią i nie potrafię się uwolnić. Zawsze, gdy ucieknę ona powraca i łapie mnie w swoje brudne łapy. Boje się, że to się nigdy nie skończy. Czy to się stało moim uzależnieniem? Wszyscy nazywają to monotonią, jest ona straszna. Dzień w dzień wszystko wygląda tak samo, a ja tego nie chce. Marzę by coś się stało, by moje marzenia się spełniły by..uwolnić się od codzienności i dokonać tego czego pragnę by osoba, którą kocham.. - Zamilkł na chwilę. - mnie zauważyła i odwzajemniła to co ja czuje do niej. Ale to nie jest łatwe, wszystko jest skomplikowane, a strach zaczyna współgrać z monotonią. Wszyscy boimy się zaryzykować i szepnąć do siebie "dam radę, zrobię to", wszyscy jesteśmy tchórzami, którzy boją się walczyć o swoje. Z jednej strony co z tego, że może zostaniemy wyśmiani, że inni będą na nas patrzeć jak na jakiegoś trędowatego - z drugiej strony ważne, że będziemy mogli powiedzieć sobie "spróbowałem". - Odetchnął i usiadł w swojej ławce.
Sasuke śledził go wzrokiem, odetchnął i wstał. Zmazał tablicę i spojrzał na klasę. Dziewczyny jak zwykle wpatrywały się w niego błyszczącymi oczkami szybko trzepocząc długimi rzęsami zaatakowanymi tuszem.   Niektóre z nich przygryzały długopisy czy ołówki, niektóre bawiły się kosmykiem włosów, a inne robiły różne dziwne rzeczy by zwrócił na nie uwagę. Nauczyciel chrząknął i zerknął na blondyna, który był zagadywane przez Kibę. Uchiha odetchnął i usiadł za biurkiem, kazał im się spakować, a sam zaczął coś pisać w dzienniku.
Zadzwonił dzwonek i jak zwykle kilka dziewcząt podeszło do bruneta wypytać go o konkursy, w których nigdy żadna nie brała udziału, czy też by dopytać o zadanie lub o coś czego niby nie zrozumiały. Nie były głupie, one po prostu były puste i zauroczone w wyglądzie swojego nauczyciela, no bo z charakteru na pewno nie mógł im się podobać tym bardziej, że go nie znały. Znały go tylko pod przykryciem nauczyciela, ale nie wiedziały jaki jest naprawdę. Pod koniec przerwy wyszły z sali, a Naruto siedział w swojej ławce i szybko coś spisywał z jednego zeszytu do swojego. Ciemnooki do niego podszedł i spojrzał, pokiwał lekko głową.
- Matematyka? - Zapytał i ugryzł czerwone jabłko. Dźwięk rozniósł się po sali tak, że niebieskie oczy od razu znalazły się na osobie, która wykonała ten hałas.
- J..ja.. - Podrapał się po głowie i zamknął zeszyt. - No bo..
- Naruto. - Westchnął. - Rozumiem, że literatura jest twoją pasują i uwielbiasz pisać, ale musisz się zająć także innymi przedmiotami. - Rzekł. - Przepisywanie kretyńsko z zeszytu do zeszytu nie jest sztuką, sztuką jest zrozumieć to co się przepisuje.
Chłopak powoli zamrugał patrząc na niego z lekko rozchylonymi ustami.
- To było.. piękne. - Szepnął i kaszlnął. Wstał i szybko się spakował. Pożegnał się z nauczycielem i wyszedł z pośpiechem z klasy. Uderzył się kilka razy w czoło zaciskając zęby. Nienawidził tego momentu kiedy nie mógł się powstrzymać i albo wpatrywał się w Sasuke jak jakiś przygłup, który zastanawia się jak się bierze oddech albo, gdy właśnie okazywał aż za bardzo jak podziwia swojego nauczyciela. Pokręcił głową, zszedł piętro niżej i równo z dzwonkiem na lekcje wszedł do sali matematycznej.
Zajął swoje miejsce, wyjął to co miał wyjąć i usiadł. Głęboko odetchnął, otworzył zeszyt i spojrzał na zadanie, które nie było nawet w połowie przepisane. Zacisnął lekko zęby i spojrzał w stronę biurka, przy którym siedział nikt inny jak długowłosa pani Anko, oczywiście jak zwykle z wywalonym biustem tak, że niewidomy człowiek by go nawet zauważył. No cóż.. blondyn za nią nie przepadał zresztą tak samo jak ona za nim. Irytowało ją to, że miał głęboko gdzieś jej przedmiot, że zamiast uważać na lekcji on coś sobie tam pisał no i to, że zawsze, gdy zbierała zeszyty wszystkie były w porządku tylko jego zeszyt na marginesach miał zawsze jakieś krótkie przemyślenia. Chłopak był po prostu pewny, że weźmie go do odpowiedzi tym bardziej, że na ostatniej lekcji był zajęty czytaniem książki niż uczeniem się jakiś matematycznych pierdół, które nigdy w życiu się nie przydadzą. Siedział jak na igłach czekając aż skończy sprawdzać obecność, w między czasie starał się zrobić to zadaniem domowe, ale naprawdę nie rozumiał tego mimo, że Kiba mu coś tłumaczył. Przejechał dłonią po twarzy, gdy usłyszał znane i znienawidzone przez wszystkich "No to dzisiaj do odpowiedzi przyjdzie.." i jak zwykle ta kobieta musiała przeciągać czas wzbudzając we wszystkich strach, niepewność i przygaszając wszelką nadzieje, że jednak fartem nie trafi się na nadaną osobę. Wszyscy już patrzyli na Uzumakiego, który był gotowy do wstania i pójścia do tablicy. Nauczycielka dalej przyglądała się dziennikowi, co było już naprawdę irytujące szczególnie, że dosłownie wszyscy w klasie patrzyli na chłopaka. Każdy już wiedział, każdy! Stało się, padło jego nazwisko. Po klasie rozeszły się dźwięki wypuszczanego powietrza, a następnie tuptania butów blondyna, który szedł jak na skazanie albo co gorsze - odpowiedź z matematyki. Położył na biurku zeszyt i odsunął się od niego kilka kroków, zerknął na tablicę mając nadzieje, że jest jakaś podpowiedź z ostatniej lekcji, która się tu odbywała, ale niestety.. wszystko piękne wymazane. Wziął głęboki wdech i spojrzał na nauczycielkę, która pod nosem miała już ten swój wredny uśmieszek, który oznaczał jedno i Naruto już dobrze zdawał sobie z tego sprawę bo tylko jemu coś takiego robiła i nawet zastanawiał się czasami czy nie iść z tym do dyrektorki. Skrzyżował ręce i czekał tylko na to aż zapyta go o coś czego jeszcze w ogóle nie brali i prawdopodobnie o coś co będą brać dopiero w następnej klasie, jednak gdy już miało paść pytanie drzwi od klasy się powoli otworzyły i wszedł do sali cudowny, wybawca - Sasuke Uchiha. Blondyn uśmiechnął się pod nosem, ale zaraz wrócił do miny skazańca. Dziewczyny chwilę popiszczały, a potem zamilkły pod wpływem spojrzenia kobiety.. wiedźmy.. kreatury.
- Mogę ci go na chwilę porwać? - Zapytał formalnym tonem.
- Uzumakiego? - Zapytała. - Jak widzisz zaraz będzie pytany.
- Widzę, ale.. - Podszedł bliżej, nachylił się i wyszeptał jej coś do ucha.
Kobiecie drgnęła mocno brew, ale skinęła głową i spojrzała na blondyna. Machnęła ręką na niego jak na muchę, a zdezorientowany szybko zamrugał. Sasuke objął go lekko ramieniem zachęcając by szedł, a ten momentalnie zalał się czerwienią i szybko wyszedł z sali wraz z nauczycielem. Przytrzymał go za bluzę i kazał chwilę poczekać. Wszedł z powrotem do sali i po chwili wrócił z jego plecakiem, który mu podał.
- Chodź. - Ruszył wzdłuż korytarza.
Naruto, który nie wiedział w ogóle co się dzieje szybko wyrównał kroku z brunetem i pytająco na niego spojrzał. Jednak nauczyciel milczał idąc sobie pod schodach w dół, Uzumaki podziwiał go idąc obok i czekając na odpowiedź. Po chwili wyszli ze szkoły i weszli na parking za nią, ustali przy czarnym BMW z przyciemnianymi szybami.
- Pojedziemy do mnie. - Oznajmił Sasuke otwierając drzwi od strony pasażera i spojrzał w błyszczące niebieskie oczy, pod którymi były różowate placki.
- D..do pana? - Wybełkotał. - A..ale po..
- Nie bój się, nie zgwałcę cię. - Prychnął. Gdy Uzumaki wsiadł do auta zamknął za nim drzwi i usiadł na miejsce kierowcy. Odpalił auto i odjechał. - Skończyłem swoją pracę, a materiały na konkurs zostawiłem w domu i nie chce mi się jeździć w tą i z powrotem. Dam Ci je, a potem.. - Zerknął na niego. - Dużo masz lekcji?
- Nie, matematyka, z której pan mnie wybawił jest ostatnia na dzisiaj. - Ścisnął lekko dłonie na spodniach.
- Rozumiem. - Skinął głową. - Więc odwiozę cię do domu po tym jak wręczę Ci materiały. - Odetchnął.
Reszta drogi mijała w ciszy i to dość krępującej ciszy szczególnie dla niebieskookiego, któremu było nawet głupio wziąć głębszy oddech. Niebieskie oczy ciągle wędrowały po szybie i ludziach, którzy szli sobie chodnikiem. Nie mógł uwierzyć, że jedzie z tym pożądanym przez wszystkich dookoła ludzi, nauczycielem w dodatku w jego samochodzie i do jego domu! Chłopakowi się to nawet nie śniło, coś podobnego nie raz, ale nie aż tak. W tej chwili czuł się jakby to był sen, z którego się zaraz wybudzi i ujrzy pochylającą się nad nim panią Anko z linijką w ręce, którą klepie w dłoń. Pokręcił lekko głową i głęboko odetchnął, oblizał przyschnięte wargi. Złapał go większy stres i zarazem obrzydzenie, gdy dotarło do niego, że skoro jadą do domu Uchihy to zapewne będzie miał okazję poznać ukochaną swojego ulubionego nauczyciela. W prawdziwe po szkole chodziły tylko plotki związane z tym, że jedna z uczennic wiedziała go kiedyś na mieście z jakąś seksowną szatynką, ale no na logikę kto o takim wyglądzie mógłby kogoś nie mieć? Bardzo mało prawdopodobne, no i jeśli jest takim kochankiem jak nauczyciele to na pewno kogoś ma, a Naruto z każdą chwilą coraz bardziej się pocił, denerwował i zaciskał dłonie na spodniach miętosząc je. Nagle zatrzymali się na jakimś poboczu, szybko zamrugał i spojrzał w ciemne oczy.
- Naruto co się dzieje? - Zapytał przyglądając mu się. - Chyba nie sądzisz, że mam zamiar cię molestować, hm?
Chłopak w myślach głośno prychnął, no bo przecież to wcale nie było jedno z jego marzeń czy fantazji erotycznych by ten właśnie mężczyzna zaprosił go do siebie do domu i zaczął dotykać. Powoli, rozkosznie i dokładnie.
- Oczywiście, że nie. - Przyznał marszcząc brwi. - Nigdy bym pana o coś takiego nie posądził, poza tym pan nie wygląda na kogoś kto zdradzałby swoją dziewczynę z jakimś tam uczniem. - Powiedział rozbawiony i spojrzał za szybę.
Nauczyciel nie odpowiedział, po prostu ruszył dalej. Blondyn trochę się zawiódł, gdyż miał szczerą nadzieje, że Uchiha zaprzeczy i powie, że nie ma dziewczyny, że jest samotnym gejem, który uwielbia niebieskookich blondynów interesujących się literaturą. No, ale cóż.. nadzieja matką głupich.
Po paru minutach zatrzymali się pod zwykłym domkiem jednorodzinnym. Był piętrowy, ściany o kolorze granatowym. Na balkonie kilka doniczek z czerwonymi kwiatami. Wokół był dość spory ogródek, z tyłu z tego co Naruto przyuważył wysiadając był basen, a przynajmniej tak wyglądał kawałek, który ujrzał. Czarne ogrodzenie było oplątane krwistymi różami. Rozglądnął się czekając na nauczyciela, dom był na małym zadupiu, ale obok było kilka mniejszych i skromniejszych domków. 

środa, 18 września 2013

Pisarz. [1/2]

Żyje, żyje i... chciałabym napisać, że miewam się dobrze.
No cóż.. dawno, bardzo dawno nic nie pisałam z powodów, o których nie chce się za bardzo rozpisywać, ale też z powodu szkoły.. już nas cholernie cisną. Nawet się zastanawiam nad zawieszeniem bloga na jakiś czas. Miał być to rozdział pierwszy, ale dam prolog. Jest bardzo krótki i dość bezsensu, ale reszta będzie o wiele lepsza oraz dłuższa - niestety nie wiem kiedy się pojawi coś następnego. Mam nadzieje, że nie opuścicie mojego bloga z tego powodu. Staram się...
-----
- Teraz już sam nie wiem.. to głupie, a może straszne? Kochając kogoś robimy wszystko by ta osoba była najszczęśliwsza, zapominając o swoim szczęściu. Kończy się tym, że lecą łzy.. a po chwili cierpimy z powodu tego jak nas oczy szczepią. Kochamy i kochamy.. ale zamiast być szczęśliwymi cierpimy i cierpimy, jednak z drugiej strony osoba, którą darzymy tym pięknym uczuciem jest szczęśliwa, ale mimo wszystko nie chwali się tobą w otoczeniu przyjaciół czy rodziny.. nie mówi jakie ma szczęście ani nic. Czy bycie z kimś cierpiąc ma sens? W końcu w związku to obie osoby powinny być szczęśliwe i cieszyć się sobą nawzajem, a jak jest? Uśmiech ukochanej, twoje łzy, które ujawniają się dopiero pod prysznicem lub, gdy jesteśmy sami w swoim małym pokoiku. Jednak najgorsza jest noc, gdy czekasz na "dobranoc" od ukochanej osoby, a tu nic.. łzy przybywają do oczu i zamiast spać kulisz się na łóżku.. wiercisz i płaczesz. Tak bardzo płaczesz, że aż nie możesz przestać.. - Dokończył szeptem wysoki brunet o ciemnych oczach, który był nauczyciele od literatury. Odłożył kartkę na swoje biurko i rozglądnął się po klasie, która była bardzo cicho.
Wszyscy patrzyli na siebie, a potem wzrok przenosił się na autora tego teksu. Był nim blondyn średniego wzrostu o oczach tak niebieskich, że dawały wrażenie, że to najpiękniejszy, najczystszy kolor na świecie. Lekko błyszczały. Autor jednak jakoś specjalnie nie zareagował czując na sobie wzrok całej klasy i nauczyciela, był zajęty pisaniem czegoś na kartce.. zapewne kolejnego wspaniałego tekstu. Nazywał się Naruto Uzumaki, to nazwisko było dość znane w szkole, gdyż zawsze wygrywało konkursy literackie. Czasami nawet pojawiały się w jakiś gazetach lub w internecie. Mimo wszystko chłopak nie wykorzystywał swojego talentu by jakoś się wzbić i być może w przyszłości dostawać za to pieniądze, z których spokojnie mógłby przeżyć. On pisał z innego powodu..
Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, wszyscy się zerwali i wyszli migiem z klasy. Tak, była to ich ostatnia lekcja. Kiba poklepał "pisarza" po ramieniu, jednak ten nie zareagował na to i pisał dalej. Szatyn pokręcił głową i westchnął.
- Naruto był dzwonek, chodź. - Powiedział i założył ucho plecaka na jedno ramię. Spojrzał na przyjaciela i drgnęła mu brew, gdyż chłopak odciął się totalnie od świata. - Uchiha i tak traktuje cię jak każdego innego ucznia, odpuść sobie. - Powiedział, rzucił nauczycielowi dość chłodne spojrzenie i wyszedł z klasy.
Brunet spojrzał za Kibą, zmarszczył lekko brwi i spojrzał na ucznia, który jako jedyny został w klasie. Odetchnął i podszedł. Sprawnie złapał za kartkę i wysunął ją sprzed nosa Uzumakiego, który zerwał się szybko na nogi, popychając krzesło tak, że upadło z hukiem, ale przynajmniej wyrwał swoją kartkę. Szybko zamrugał i jego policzki momentalnie spłonęły. Schował kartkę w jakieś inne kartki i podniósł krzesło. Skłonił się do nauczyciela i grzecznie przeprosił.
- Oj.. Naruto, Naruto.. - Usiadł na ławce i założył nogę na nogę krzyżując przy tym ręce. - Kolejne arcydzieło? - Zapytał lekko unosząc kącik ust.
Chłopak odwrócił zawstydzony wzrok.
- Aj tam od razu dzieło.. - Machnął skromnie ręką. - To tylko kilka literek koło siebie i nic poza tym. - Wybełkotał pakując swoje rzeczy do plecaka.
Sasuke pokręcił lekko głową, sięgnął po kartkę ze swojego biurka i na nią spojrzał. Chwilę milczał, jednak zaraz chrząknął i przeczytał.
- A co jeśli nasze życie to jeden długi sen albo iluzja? Czy to by wtedy znaczyło, że wszystkie wylane łzy to także iluzja? Każda łza, uśmiech. Każdy oddech, każdy impuls. Czy to oznaczałoby, że nasze charaktery są właśnie takie jakie byśmy chcieli mieć lub autor władający tą iluzją? Czy nasz niejedno zakochanie się czy zauroczenie jest nic nie znaczącą iluzją lub snem? A co z rodziną i przyjaciółmi? Czy może to znaczyć, że tak naprawdę nigdy ich nie było.. - Odetchnął kończąc, odłożył kartkę i spojrzał na ucznia. - Nie twierdzę, że to jest jakieś niesamowite czy na równi z niejednym pisarzem czy poetą, ale masz talent do tego i widzę, że to lubisz.. naprawdę lubisz pisać. 
Naruto skinął lekko głową, cały czas patrzył na bruneta. Wzrokiem przesuwał po jego włosach, rysach twarzy i kości policzkowych. Po ciemnych jak buteleczka z atramentem oczach, prostym ładnym nosie i po krwistych ustach, na które na pewno miała ochotę niejedna uczennica czy też uczeń. 
Po długiej chwili ociągania się by trochę z nim jeszcze pogadać, zapisał się na konkurs literacki i wyszedł z sali, a następnie zszedł do szatni. Z uśmiechem przebrał buty, ubrał kurtkę oraz czapkę i udał się do wyjścia ze szkoły.

środa, 21 sierpnia 2013

*One-shot* - Dziękuje (cz.III)

Zapraszam do czytania i komentowania :)
--
Dni i noce mijały bardzo szybko, sam nie wiedziałem kiedy te dwa miesiące minęły. W ciągu całego tego czasu dość dużo się zmieniło. Ja i Sasuke bardzo się do siebie zbliżyliśmy, a może to ja do niego..? Nie byliśmy parą, a przynajmniej nieoficjalną. Spałem u niego codziennie, razem jeździliśmy do szkoły jego bryką i także razem z niej wracaliśmy. Wspólne posiłki, wypady na miasto czy też wspólna nauka. Sasuke naprawdę nie był takim skurwysyńskim dupkiem jak każdy mówił po prostu trzeba go poznać. Zrozumiałem, że chował się za zwyczajną maską zobojętniałego typa, który ma wyjebane na wszystko.. jednak tak nie było. Był naprawdę uczuciowym chłopakiem z poczuciem humoru. Wszyscy wokół twierdzili, że jest chamem, a on sam naprawdę nie tolerował chamstwa i braku tolerancji. Mimo czasu.. nie byłem pewny do jego orientacji. Mógł być gejem, ale równie dobrze mógł być biseksualny - trudno było to określić tym bardziej, że podobno nikogo nigdy nie miał. Moje zdanie na jego temat także się bardzo zmieniło. Jak sądziłem, że jest rozpieszczonym synkiem nadzianych ludzi, tak się okazało, że od bardzo dawna się z nimi nie widział, a raczej z nim. Jego matka umarła na raka i to dzięki niej miał pieniądze, gdyż spisała mu dość sporo w testamencie. Brat studiował za granicą, a ojciec? Ojca unikał jak ognia... po śmierci matki Sasuke, mężczyzna zaczął się dobierać do własnego syna. Obrzydliwe. 
Zmieniło się również nastawienie do mnie. Nie byłem już wytykany palcami, a ludzie ze szkoły przestali krzywo na mnie patrzeć. Od tych dwóch miesięcy nikt mnie nie uderzył ani nie opluł - nie mieli odwagi ze względu na bruneta, z którym się zadawałem. Bardzo dużo ludzi, których nawet nie znałem imion wołali do mnie po imieniu albo jakimiś dziwnymi ksywkami, którzy sami wymyślili, a mnie jakoś te ksywki nie za bardzo pasowały. Naprawdę wszystko się zaskakująco zmieniło, a ja sam nie wiedziałem czy jestem z tego bardziej szczęśliwy czy bardziej zagubiony. W każdym bądź razie jeśli bardziej zagubiony to aż tak bardzo nie odczuwałem.. może dlatego, że Sasuke był przy mnie cały czas i wyciągał mnie z różnych krępujących  i nie tylko krępujących.. sytuacji. Mimo tego, że nie uczyłem się tak długo jak kiedyś - od powrotu ze szkoły do wieczora - to oceny miałem jeszcze lepsze niż wcześniej. Fakt faktem moja nauka w domu Sasuke trwała krócej niż zwykle, ale z nim.. szło mi jakoś lepiej.. pomagaliśmy sobie nawzajem i tłumaczyliśmy, gdy dla jednego z nas coś było niejasne. Czasami... nie, nie czasami. Dość często zastanawiałem się co ja tak naprawdę do niego czuje. Nigdy nie byłem zakochany więc.. sam nie wiedziałem czy go kocham czy po prostu darzę sympatią i wdzięcznością za pomoc w..całym życiu. On je bardzo zmienił i, gdyby ktoś mi opowiedział historię swojego życia, a ona brzmiałaby tak jak moja nie mógłbym uwierzyć, gdybym sam tego nie przeżył. Cały czas mnie zastanawiało dlaczego on to dla mnie robił i dlaczego akurat ja? Przecież w szkole było wiele osób, które były tępione przez innych, a wypadło na mnie. Moje pytania nigdy nie doczekały się odpowiedzi z jego strony co czasami mnie wkurzało. Jednak.. wiedziałem.. czułem, że to co robi nie jest bez znaczenia i z jakiegoś konkretnego powodu wybrał mnie.
Najgorsze jest to, że dotarło to do mnie za późno. Sasuke już nie było, a ja nie zdążyłem mu podziękować. Wszyscy.. znajomi i nieznajomi przynajmniej dla mnie, staliśmy wokół świeżo zrobionego grobu Sasuke. Słyszałem gdzieś szlochy, gdzieś szepty i znowu spojrzenia na moje plecy, które bardzo dobrze wyczuwałem. Stałem najbliżej grobu, stałem i się patrzyłem rozmyślając sobie o tym wszystkim oraz wspominając sobie te wszystkie lepsze i gorsze chwile. Od naszego poznania się aż do momentu, gdy siedziałem przy nim ściskając mu rękę i gładząc jego jeszcze bledszym niż zwykle policzku. Sam go zapewniałem, że wszystko będzie dobrze i, że nowotwór jest wyleczalny tylko musi w to uwierzyć...w to, że da radę. Jednak on tylko słabo kręcił głową, przeciągał mnie do siebie, abym się położył obok niego na łóżku szpitalnym i po prostu bardzo mocno go przytulił. Pamiętam to jak opierałem policzek o jego klatkę wsłuchując się w jego bicie serca, które biło coraz słabiej aż w pewnym momencie ucichło na zawsze. Jego dłoń, która delikatnie gładziła mnie po plecach zsunęła się z łóżka i wisiała jak od jakiejś marionetki. Wołałem do niego, prosiłem żeby jeszcze nie odchodził.. żeby został dla mnie jednak to nic nie dało. Lekarz wszedł do sali i wraz z pielęgniarkami zaczęli odpinać wszystkie maszyny, do których Uchiha był podpięty. Mijały dni, a ja załatwiałem wszystko co trzeba było załatwić no, a dzisiaj stoję tutaj wśród tych wszystkich ludzi. Oni płakali, a ja nie.. sam nie wiedziałem dlaczego, po prostu nie mogłem. Obiecałem mu, że będę dzielny choćby nie wiem co i, że już nie będę płakać.. on nie lubił, gdy płakałem. Zawsze mnie tulił i całował w czółko. Odetchnąłem i już prawie się obróciłem by odejść, gdy poczułem na swoim ramieniu dłoń. Uniosłem głowę i spojrzałem w bok. Stał tam Suigetsu, dość bliski kumpel Sasuke. Przyglądał mi się, a jego dłoń zaciskała się na moim ramieniu coraz bardziej. Rozchyliłem leciutko usta.
- Ja..po prostu.. - Zamilkłem, gdy lekko pokręcił głową.
- Naruto, nie rozumiesz? - Zapytał cicho, widocznie nie chciał by inni słyszeli. - On cię kochał i to bardzo.. - Wyszeptał, a dla mnie to było dziwnie bolące do tego stopnia, że moje oczy się zaszkliły. Może to ta świadomość, że nigdy nie usłyszę tego od niego samego? - Wiem, że mu obiecałeś, że już nigdy nie będziesz płakać, ale w takiej chwili Naruto nie musisz, a nawet nie możesz się hamować. On nie żyje..
Po policzkach poleciało mi milion wstrzymywanych łez. Chyba dopiero teraz dotarło do mnie to, że on nie żyje, że go nie ma i nie będzie - już nigdy. Jakaś siła, a może bezsilność sprawiła, że mocno się przytuliłem do chłopaka chowając twarz w jego szyi i głośno zaszlochałem. W tej chwili nie wiedziałem czy ludzie zamilknęli słysząc mój szloch czy po prostu tak głośno płakałem, że przestałem ich słyszeć. Suigetsu jeszcze coś szeptał do mojego ucha, ale ja tylko płakałem coraz głośniej i przyciskałem swoje ciało do jego. Nim się w miarę uspokoiłem trochę potrwało. Odsunąłem się od niego, otarłem łzy i zerknąłem na grób. Poleciała mi łza.
- Nawet nie zdążyłem mu podziękować.. - Wyszeptałem załamany.
- Nigdy nie jest na to za późno, Naruto. - Powiedział cicho, podał mi różę do ręki i odszedł, a ja trochę szerzej otworzonymi oczyma chwilę patrzyłem się w miejsce, w którym stał. Pociągnąłem nosem, z różą podszedłem bliżej grobu. Spojrzałem na tabliczkę z jego imieniem, nazwiskiem, datą urodzenia i datą śmierci. Ładnie ułożyłem różę z długą łodygą i uśmiechnąłem się pod nosem.
- Dziękuje, Sasuke.. - Wyszeptałem z towarzyszącą mi łzą spływającą po policzku. - za wszystko.. 

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 15 - Czy to koniec?

Zapraszam do czytania ostatniego rozdziału:

Naruto zacisnął powieki czując lekkie wibracje na całym swoim ciele. Przetarł oczy i przeciągnął się uderzając swoją ręką w czyjąś głowę. Mruknął dalej z zamkniętymi, zmęczonymi oczami i objął osobę obok za szyje. Musnął nosem jego szyje i szepnął słodkie "dzień dobry, kochanie". Pierwsze co usłyszał to jakieś bełkoty zapewne oburzenia, których naprawdę nie rozumiał. Zerwał się na nogi i uderzył głową o półeczki na bagaże. Spojrzał na osobę, która na niego nawrzeszczała. Jak się okazało nie był to jego ukochany Sasuke Uchiha, a dość stary mężczyzna, który nie był też na pewno Azjatą, a prawdopodobnie Niemcem. Ubrany był w szary garnitur, a ręce trzymał rozłożoną gazetę. Naruto zdezorientowany podrapał się po głowie i rozglądnął. Otworzył szeroko oczy i rozchylił usta. Poczuł jak robi się blady i jest mu słabo. Miejsce, w którym był wcale nie przypomniało przytulnej sypialni Sasuke, a samolot. Szybko zamrugał, gdyż nie rozumiał jak się tu znalazł. Przecież zasypiał wtulony w Sasuke, a teraz.. to sen, to musiał być sen!
Zacisnął mocno zęby i pięści, łzy poleciały na jego policzki. Zaszlochał, uniósł głowę i spojrzał na swojego ojca, który stał z kubkiem kawy w ręce. Patrzył na niego, a jego mina zdradzała już wszystko. Tylko kiedy oni to zrobili, że ani on, ani Sasuke się nie obudzili. Prócz tego zaczynał się martwić gdzie w takim razie jest Sasuke - w domu czy też go gdzieś wywieźli.
Pokręcił lekko głową nie dowierzając, że to zrobił. Postawił na swoim i oddzielił go od jego ukochanego. Zrobił coś przez co zaczął go nienawidzić jeszcze bardziej. Minato w tej chwili już nie był jego ojcem, był obcą osobą, która robi wszystko by utrudnić mu szczęśliwe życie. Czuł na sobie wzrok wszystkich ludzi wokół, nawet ten Niemiec, który na niego nakrzyczał patrzył z zainteresowaniem i jakby żalem. No cóż.. zapłakany Uzumaki wyglądał strasznie bezbronnie i urzekająco. Widząc go w takim stanie jedyne czego się pragnęło to pogłaskanie go po tych mięciutkich, rozczochranych włosach i wtulenie jego ciała w swoje. Niemiec wstał, złapał go za ramie i zaczął coś nawijać do blondyna, jednak on odepchnął jego rękę i pociągnął nosem. Minato podszedł i posadził syna, jednak on go odepchnął od siebie przez co kawa w jego ręce wylądowała na kolanach jednego z pasażerów. Niebieskooki zerwał się na nogi, przebiegł między siedzeniami potykając się o nogi pasażerów. Rozglądnął się, otarł łzy i wleciał do jakiegoś małego pomieszczenia, które okazało się łazienką. Przekręcił zamek by nikt przypadkiem tu nie wszedł, a szczególnie jego ojciec lub jakiś oburzony typek. Oparł dłonie o drobną umywalkę i spojrzał w lustro. Zacisnął zęby, nagle dostał olśnienia. Wsunął dłoń do kieszeni jednak ten mały przypływ euforii znikł, gdy tylko poczuł, że telefonu nie ma. Usiadł na ziemi i oparł się o ścianę. Pociągnął nosem i pokręcił lekko głową. Dopiero teraz zaczął się zastanawiać gdzie lecą i jak długo już to robią. Pierwszy raz zaczął się nienawidzić za to, że ma mocny sen. Zawsze było to przypadnę, gdy gdzieś niedaleko kosili trawnik albo, gdy ktoś z sąsiadów robił remont. Wszyscy się śmiali, że Naruto jest w stanie przespać nawet koniec świata. Zgiął nogi w kolanach, oparł czoło o nie, a dłonie splecione palcami położył na karku. Zacisnął mocno zęby i znowu wybuchł szlochem już nie tylko z powodu bezsilności, ale też i z wściekłości. Nie rozumiał jak jego własny ojciec mógł mu wywinąć takie świństwo. Poza tym skoro jakoś go wyciągnął z domu rodziny Uchiha, to brat Sasuke - Itachi - musiał być świadomy i wyrazić na to zgodę, a on przecież mu ufał.. był pewien, że długowłosy jest po ich stronie. Widocznie  się mylił.
Uzumakiego obudził głośny trzask, zerwał się na nogi i ujrzał jakiegoś mężczyznę, który trzymał drzwi. Obok stał blondyn, a za nimi jakaś stewardesa. Widocznie zasnął w łazience, a oni nie mogli się dostać, gdyż zamknął drzwi więc musieli zdjąć drzwi z zawiasów. Przeniósł nienawistny wzrok na swojego ojca, minął ich szturchając ramionami i nie zważał na to czy jest tam kobieta czy też jej tam nie ma. Dla niego nic się już nie liczyło, bez Sasuke nic nie miało najmniejszego sensu. Został zatrzymany przez mocny ścisk dłoni ojca na swoim ramieniu. Naruto warknął pod nosem, zacisnął pięści i jednym, płynnym ruchem obrócił się przywalając Minato w nos.
- Nie dotykaj mnie nigdy więcej ! - Krzyknął i wybiegł z samolotu.
Podczas, gdy Minato starał się opanować krwotok z nosa, Naruto biegł przed siebie tak szybko jak tylko umiał. W sumie nie wiedział gdzie jest, gdyż nie kojarzył póki co tego co widział wokół lotniska. Nie wiedział także co ma ze sobą zrobić i gdzie się podziać. Ale wiedział jedno - musiał uciec jak najdalej od tego faceta, który go tu przytargał i musiał zadzwonić do Sasuke by upewnić się, że jest cały, zdrowy i bezpieczny. Blondyn przebiegł przez cały budynek i w końcu wybiegł na zewnątrz. Szeroko otworzył oczy i zatoczył się do tyłu. Nie mógł uwierzyć, że na własne oczy spogląda na wystający zza budynków kawałek Wieży Eiffla.
- Paryż?! - Krzyknął, a  raczej warknął. Rozglądnął się i podbiegł do taksówki.
Zaczął coś bełkotać po angielsku, że nie jest stąd, że nie ma pieniędzy i, że potrzebuje pomocy. Jednak kierowca, gdy tylko usłyszał o braku pieniędzy odjechał zostawiając blondyna samego. Naruto zacisnął mocno zęby, wziął głęboki wdech, a głowę przykrył kapturem. Dłonie zanurzył w kieszeniach i ruszył w stronę Wieży. Rozglądał się ukradkiem co jakiś czas szukając kogoś kogo mógłby znać.. na pewno byli tu jacyś Azjaci. Może jak nie jego znajomi to chociaż sąsiedzi..
Koło godziny dwudziestej pierwszej, gdy było już ciemnawo, a Wieża Eiffela była już pięknie oświetlona ..Naruto stał opierając się o budkę telefoniczną, wrzucając monety, które udało mu się wyżebrać od turystów. Próbował dodzwonić się do domu ukochanego jak i na jego komórkę, ale nikt nie odbierał. Z tego też powodu obawy blondyna wzrastały. Bał się i miał głupie myśli, że jego ojciec zrobił coś Sasuke albo, że nagadał mu jakieś głupoty, w które on uwierzył i przez to nie chciał teraz z nim rozmawiać. Odłożył słuchawkę i oparł czoło o zimny metal, budki. Pociągnął nosem i zacisnął powieki. W tej chwili w jego głowie pojawiła mu się nowa myśl, że Sasuke jest u Wróżki Tamary i ona by go pocieszyć.. zaciągnęła go do łóżka. Oczarowany brunet tak się wczuł, że teraz bawią się w różne nieprzyzwoite zabawy. Otarł łzy, które spłynęły mu na policzki i naciągnął bardziej kaptur na głowę. Wsunął ręce do kieszeni i podszedł pod Wieżę. Usiadł na ławce, która się tam znajdowała i spojrzał na swoje buty. Wziął głęboki wdech i przygryzł mocno wargę by nie wyrwał mu się kolejny szloch. Już siłą trzymał swoje łzy, a jego wszystkie myśli teraz były dość nierozsądne jak wejście na Wieżę i skoczenie z niej albo podejście do jakiegoś podejrzanego typka i zacząć do niego nawijać po japońsku i do tego się śmiać.. na pewno by go to zdenerwowało. Wstał, a raczej w połowie zamiaru zrobienia tego zamarł. Łzy skapnęły na ulice, a on sztywno uniósł głowę. Spojrzał na chłopaka ubranego w ciemne rurki, luźną koszulkę z nadrukiem "One ok Rock" i na jego twarz z mleczną cerą. Oczy miał ciemne jak głębia studni, a włosy ciemne i ułożone tak samo jak miał je ułożone Sasuke. Po chwili otworzył szerzej oczy.. to był Sasuke! Naruto wyprostował się i zaczął na niego patrzeć w milczeniu. Jego policzki były znowu przecinane łzami, a dolna warga mu drżała. Już sam nie wiedział czy on tu naprawdę stoi czy to jego wyobraźnia, która zaczęła funkcjonować nie tak jak powinna przez depresję i głód. Jego ciało zostało mocno przyciągnięte przez ciało bruneta i wtedy zrozumiał.. Zrozumiał, że jego największe szczęście w życiu jest tu. Mocno się wtulił, zaciskając dłonie na tyle jego koszulki. Schował twarz w jego szyi i po prostu się rozpłakał pozwalając w końcu wszystkim swoim emocją wyjść z siebie i się pokazać. Po chwili, gdy był już spokojniejszy Sasuke ujął jego twarz w dłoniach i uniósł głowę by spojrzał mu w oczy.
- Zawsze przy tobie będę, Naruto. - Wyszeptał patrząc mu w oczy. - Zawsze i wszędzie.
Blondyn tylko się uśmiechnął, a ich usta złączyły się w jeden długi pocałunek.
- "Miłość, która nie miała prawda się narodzić." - Rzekł uśmiechnięty malarz patrząc na swój obraz, na którym było dwóch zakochanych chłopców, cieszących się nawzajem swoją obecnością. - Tak, to świetny tytuł.
-
Wiem, że to pewnie nie tak było w waszej wyobraźni i, że może jesteście zawiedzeni no, ale.. łącznie napisałam sześć wersji tego rozdziału i sądzę, że jednak ta jest najlepsza. I co was zastanawia - nie, Naruto nie jest w ciąży.. po prostu się zatruł xD. Taka jeszcze informacja - mam zaczęte trzy one-shoty tyle, że przez te upały mi się niczego nie chce i nic mi nie wychodzi.. tak więc nie wiem kiedy któryś z nich zostanie dodany, ale postaram się by chociaż jeden pojawił się przed rozpoczęciem roku szkolnego.
W razie pytań - http://ask.fm/Livcchi
No i liczę na komentarze :)

wtorek, 6 sierpnia 2013

Liebster Award

Zostałam nominowana przez  . Bardzo dziękuje za nominacje ♥

Zasady:

Nominacja do „Liebster Award” jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz kolejne kilka osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

1. Na jaki kolor najchętniej byś zafarbowała/ zafarbował  włosy?

- Czerwony
2. Jaki styl ubierania jest najlepszy?
- Sama nie wiem.. każdy woli co innego. Mnie się podoba styl emo i skejtów.. po prostu byle nie plastikowe lalunie i nie dresy. 
3. Masz ulubioną książkę?
- Owszem mam, nawet niejedną :)
4. Przy jakiej piosence najbardziej się odprężasz?
- Hm.. Darren Criss - Fighter albo Ed Sheeran - Skinny Love
5. Gdzie zazwyczaj szukasz weny?
- Dobre pytanie. Weny nie szukam, gdyż sama przychodzi, a żeby przyszła to oglądam mnóstwo filmów albo czytam książki :)
6. Czy uważasz że trzeba chodzić na kompromisy?
- Niekoniecznie.
7. Masz  3 najlepsze zespoły lub wokalistów? Jeśli tak to podaj.
- A dam zespoły ^^ - Big Bang, One Ok Rock oraz Skillet <3
8. Podobają Ci się kolczyki w polikach i wargach ?
- W wardze owszem, a policzkach hm.. tylko w dołeczkach :3
9. Jakbyś miał spotkać się z Twoją ulubioną gwiazdą co byś zrobiła/zrobił ?
- Umarłabym z podniecenia
10. Chciałabyś/ chciałbyś żeby kiedyś wydać własną książkę?
- Oczywiście :)
11. Myślisz że ludzie powinni wierzyć w horoskopy? 
- Nie aczkolwiek czasami przeraża mnie fakt, że jak z nudów przeczytam horoskop, a tam jest coś co się sprawdziło o.o

Pytania dla nominowanych:

1. Od jak dawna piszesz ?
2. Ile masz lat?
3. Jaki tytuł ma ostatnia przeczytana przez ciebie książka ?
4. Czy żeby coś napisać potrzebujesz tzw. wenę twórczą ?
5. Jaki jest twój ulubiony blog ?
6. Czy masz pluszaka z dzieciństwa ?
7. Masz rodzeństwo ?
8. Ulubione anime/manga?
9. Jeździsz na konwenty ?
10. Którego masz urodziny ?
11. Jakie jest twoje marzenie ?

Nominowani:
1. Ronny
2. CocoChin
3. Unnoticed-chan
4. Hinata 
5. Karcia-chan
6. Ayaname 
7. Black 
8. Każdego kto dawał mi swojego linka, ale wybaczcie mi bo nie pamiętam każdego.. w dodatku jest taka godzina, że padam na ryj ._. 

P.s. Nadchodzą trzy nowy one-shoty :3

poniedziałek, 22 lipca 2013

*one-shot* - Dziękuje. (cz. II)

No więc tak.. ten shot miał być podzielony na dwie części, ale ze względu, że moja wena totalnie odleciała i nie jestem w stanie niczego wystukać mimo, że mam pomysł to podzielę go na trzy części.
Co do rozdziału 15 jak niektórzy mnie pytają czy to na fanpage czy też na asku to powiem tak - pomysł jest iż to ostatni rozdział lecz weny i motywacji brak.
Od września bądź października pojawi się nowe rozdziałowe opowiadanie albo będę pisać same shoty - jeszcze nie zdecydowałam.
Co do trzeciej części tego shota - trudno stwierdzić kiedy, przepraszam.
To tyle jeśli chodzi o informacje.
W razie pytań bądź chęci motywowania mnie zapraszam na http://ask.fm/Livcchi (przy okazji zobaczycie moją mordę za co przepraszam wasz uszkodzony wzrok ;*)
Przy okazji zapraszam na mojego i mojej przyjaciółki bloga (mile widziane komentarze) -  http://sawabie.blogspot.com/
Miłego czytania - liczę na komentarze ♥
=====
Stałem w przymierzalni ubrany w pomarańczową, luźną koszulkę z zawijasem przy teoretycznie moim pępku. Przekrzywiłem lekko głowę w bok, złapałem za końce koszulki i lekko ją naciągnąłem przyglądając się sobie. Wyglądałem i czułem się jak nie ja. Ciuch ze sklepu, do którego nigdy bym nie wszedł by się nie ośmieszyć zawartością mojego portfela, bo jak sądzę nawet na sznurówkę by mnie nie było stać. Westchnąłem, spojrzałem na swoje oczy w odbiciu i smutno się do siebie uśmiechnąłem. Kurczę no ta koszulka była odjazdowa. Żywy, pasujący do mnie kolor...od zawsze lubiłem pomarańczowy, ale jeśli chodzi o owoc pomarańczę to jakoś mi nigdy nie przypadła do gustu.
Ściągnąłem koszulkę i zawiesiłem na wieszaku, gdy sięgnąłem po swoją bluzkę zasłony zostały przesunięte w bok, a za moimi plecami pojawił się nikt inny jak Uchiha, który w rękach trzymał kilka koszulek o różnych kolorach, dwie bluzy i dwie pary jeasnsów. Odwróciłem się przodem do niego i zatrzepotałem rzęsami patrząc raz na rzeczy, a raz na niego. On znowu wepchnął mi ubrania w ręce i zniknął za zasłoną. 
Westchnąłem, uważałem to za stratę czasu lub chamski żart udowadniający, że jestem biedny. Mimo wszystko jak to ja uległy Naruto zacząłem posłusznie mierzyć to co mi przyniósł. 
Po kilku minutach wyszedłem z ciut zepsutym humorem. Wszystko co przyniósł było na mnie dobre i świetnie wyglądało. Czułem się w tym tak..inaczej jakby jakaś część mnie się zmieniła - trudno powiedzieć co czułem widząc się w takich ubraniach, które były czyste, nowego, zadbane i przede wszystkim drogie. 
Rozglądnąłem się szukając albo Sasuke albo półek z takimi samymi ciuchami by je odłożyć na miejsce. Spojrzałem za szybkę z wystawy i ujrzałem przychodzących prześladowców, którzy kpiąco się do mnie uśmiechali. Zacisnąłem lekko zęby i już miałem zawrócić, gdy mieli coś krzyknąć jednak ujrzałem na ich twarzach zdziwienie, zamknęli usta i ruszyli w przeciwną stronę. Szybko zamrugałem i się odwróciłem, za mną stał Sasuke, który wbijał we mnie wzrok. Przełknąłem cicho ślinę i uniosłem lekko ręce z ubraniami.
- Co z tym ? - Zapytałem niepewnie.
Sasuke wolno zamrugał. 
- Jeśli są dobre to bierzemy, a jeśli coś z nimi nie tak to szukamy czego innego. - Odezwał się po chwili, a ja stałem patrząc na niego jak wryty. On chyba naprawdę chciał żeby powiedział to na głos..ugh..
- Nie mam pieniędzy. - Rzekłem dość szorstko jak na mnie, odwróciłem się na pięcie i z zamiarem odniesienia tych rzeczy zrobiłem krok do przodu, a potem zostałem silnie obrócony i przyciągnięty. Moje wargi zostały zmiażdżone jego wargami, a później jego język wkradł się do moich ust i zaczął je penetrować. Znowu czułem na sobie wzrok wielu ludzi, ale powróciło to uczucie bezpieczeństwa i zrozumienia przez tego chłopaka. Niepewnie poruszyłem wargami starając się odwzajemnić pocałunek jednak szybko się od niego odepchnąłem słysząc jakiś wysoki pisk. Oblizałem usta i rozglądnąłem się po sali. W wejściu do sklepu stali nie tylko moi prześladowcy, którzy wyglądali jakby zobaczyli ducha, ale stała tam także różowo-włosa Sakura, która od zawsze dostawała krwotoku z nosa na widok przed chwilą całującego mnie chłopaka. I wtedy właśnie dostałem olśnienia.
Sakura kiedyś chwaliła się koleżanką z klasy jak to Sasuke wziął ją randkę do kina, oczywiście na późny seans, a po nim wziął ją podobno do swojego domu..willi czy gdzie on tam pomieszkiwał. Gdy po odpowiedzi wróciłem do ławki, opowiadała akurat o tym jakiego dużego ma brunet i jaki jest cudowny oraz czuły w łóżku. Ten chłopak na pewno nie był gejem więc.. dlaczego to robi ?! Ośmieszanie mnie przed ludźmi ze szkoły, sklepu czy też miasta jest takie fajne?
Nim się zorientowałem stałem z nim przy kasie, on płacił za te wszystkie rzeczy. W oczach miałem łzy, które starałam się powstrzymać od moczenia moich policzków, a następnie podłogi. Spojrzał na niego, jak zawsze nic nie wyrażająca mina, a może raczej powaga, stał w luźniej postawie i teraz wyglądał na jakiegoś leniwego rozpieszczonego bachora, które może mieć wszystko dzięki stanowisku swoich rodziców.. mimo, że nic o nich nie wiedziałem to za pewne jakiś biurowiec za granicą z ich własną firmą, która zapewne brzmi..hm..UCHIHA!
Wziął torby z zakupami, a potem chwycił mnie za rękę i poprowadził mnie do wyjścia ze sklepu.. do tamtej czwórki, która dalej stała i się gapiła. Chciałem się wyrwać i uciec innym wyjściem ze sklepu albo po prostu poprosić go o to, ale nie umiałem i nie mogłem.. w końcu był ode mnie jakiś ważniejszym i wisiałem mu przysługę..ciekawe ile to będzie miało trwać.
Gdy wyszliśmy ze sklepu, przechodząc obok nich ścisnąłem mocniej jego dłoń przez co na mnie spojrzał. Dalej miałem łzy w oczach, a idąc tędy..w tej chwili byłem cały spięty jakbym miał się szykować na to, że zaraz zostanę kopnięty.. popchnięty lub opluty. Zacisnąłem usta w wąską linię, gdy pociągnął mnie szybciej do wyjścia z całej galerii. Przed nią stało jakieś czarne, lśniące i  przepiękne auto z przyciemnianymi szybami. Ktoś w garniturze i czarnych okularach wysiadł, a następnie otworzył drzwi na tylne siedzenia. Sasuke mnie tam wepchnął, torby dał tamtemu panu, a następnie usiadł obok mnie.
Siedzenia w aucie były wyłożone beżową skórą, zresztą kierownica także. Zapach jaki się roznosił przypominał trochę miętę i jakąś limonkę. Spojrzałem za okno, uśmiechnąłem się pod nosem. Zawsze mnie bawiło to, że ja widzę ludzi przez tą szybkę, a oni mnie. Gdy jeździliśmy na wycieczki i zdarzało się, że autobus miał owe szyby, a ja miałem dobry nastrój to robiłem z Iruką śmieszne miny do ludzi, którzy stali i jakby nic patrzyli przed siebie.
Wyczułem na sobie wzrok chłodnych ślepi. Odetchnąłem i na niego spojrzałem, chciałem..tak bardzo chciałem żeby mi to wszystko wyjaśniał, ale co go obchodziło co ja chce? Jechaliśmy niezwinnie płynie, a ja momentami czułem jakbyśmy lecieli w powietrzu przez co sam do siebie się uśmiechałem i tym samym przyciągałem wzrok Uchihy na siebie. Jechaliśmy chyba dość długo, ale przez tą lekkość i płynność wcale mi to nie przeszkadzało. Było przyjemnie, szczególnie, gdy Sasuke mnie do siebie przyciągnął i w siebie wtulił. Było mi tak.. dobrze.
Gdy zatrzymaliśmy się ja byłam w pół śpiący, teoretycznie spałem, ale wiedziałem co się dzieje wokół, zawsze uważałem to za dziwny stan. Sasuke wyciągnął mnie z auta i trzymając na rękach zamienił kilka słów z kierowcą, a następnie jak się domyślałem ruszył do domu..willi, sam nie wiedziałem. Po tym jak ciężkie drzwi się otworzyły czułem, że idziemy wieczność po schodach na górę. W końcu weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, położył mnie na bardzo miękkiej, satynowej pościeli. Ściągnął mi koszulkę, a ja wtedy całkowicie odleciałem.
                                                                            *
Była sobota rano, słoneczko ledwie wisiało na niebie, a ja już nie spałem. Leżałem wtulając się w blade, umięśnione i ciepłe ciało bruneta, mojego wybawcy czy jakby go tam nazywać. Patrzyłem na niego badając każdy szczegół na jego twarzy. Była taka piękna... chwilami nawet mówiłem sobie, że to anioł. Jest piękny, cudownie zbudowany i teoretycznie jest moim wybawcą, czy to możliwe, że Bóg mi go zesłał ? Specjalnie dla mnie..
Musnąłem dłonią jego policzek i cichutko szepnąłem pod nosem..
- Mój anioł stróż..
- Za dużo książek, niemocie. - Prychnął dalej z zamkniętymi oczami.
Szybko zamrugałem, a moje policzki zatopiły się w szkarłacie. Jak długo nie spał? Jeju.. chciałbym to wiedzieć, z drugiej strony cieszyłem się, że teraz się odezwał nim zacząłem pogłębiać moje myśli na jego temat. Odkleiłem się od niego zawstydzony, jednak on mnie zaraz do siebie przyciągnął i zatopił swoje czarne oczy w moich błękitnych i lekko zaskoczonych, czułem trochę jakbym miał jakiś oczopląs..brr...
Przysunął się do mnie bliżej, przyjechał chłodną dłonią - czy to nie dziwne, że cały jest gorący, a dłonie ma zimne? - po moim nagim i gorącym brzuchu, a mnie przeszły od razu dreszcze.. tysiące przyjemnych dreszczy. Złapał mnie za podbródek, a mnie wyrwał się ciszy jęk. Uśmiechnął się chyba drwiąco, pewny nie byłem, a następnie naparł na mnie swoimi usta. Zamknąłem oczy i poddałem się pocałunkowi. W pewnym momencie moje ciało wygięło się w mocny łuk, a z moich ust wyleciał jęk, który wpadł prosto do jego. Mój penis zaczął pulsować czując na sobie zaciskającą się zimną dłoń. Zacisnąłem powieki i wmieszałem mu palce we włosy przyciągając go bardziej do siebie co mu się chyba spodobało. Zaczął powoli pocierać mojego penisa, a jak wydawałem nieśmiało z siebie jęki przyjemności. Jego kciuk tarł czubek mojego penisa, cała zimna dłoń coraz szybciej się poruszała szarpiąc moim członkiem, usta dalej mocno i namiętnie napierały na moje, a wolna dłoń bruneta badała moje ciało - wszystko dokładnie, nawet pachy.
W pewnym momencie mocno się wygiąłem, wsunąłem język do jego gardła i głośno jęknąłem dochodząc. Opadłem na materac ciężko dysząc, gdy odsunął swoje usta od moich. Uchyliłem powieki i ujrzałem właśnie jego.. ubrudzonego moją spermą na prawym boku, na udzie, na dłoni i nawet trochę miał tego na kawałku prawego pośladka. Włosy miał w nieładzie od mojej szarpaniny nimi, usta miał lekko podpuchnięte tak samo jak ja z tego co czułem. A członek stał mu na baczność. Zrobiło mi się w sumie trochę głupio bo mnie sprawił przyjemność, a ja tylko leżałem, jęczałem i niszczyłem mu fryzurę, równie dobrze też mogłem sięgnąć do jego penisa i zacząć się nim bawić dają mu przyjemność jaką on dał mnie. Nie licząc jeszcze niesprawiedliwości, że on widział mojego penisa, a ja jego nie. Teoretycznie spoglądając na jego bokserki mogłem stwierdzić, że kompleksów z powodu "małego" to on na pewno nie ma, jednak chciałem się przekonać..chciałem go zobaczyć, dotknąć, posmakować. Powoli zamrugałem przyglądając mu się i dopiero w tej chwili poczułem dziwne ciepło w klatce piersiowej, na szczęście nie miałem dużo czasu na rozmyślanie nad tym, gdyż Sasuke złapał mnie za kostki rozszerzając nogi, a następnie zgiął mi je w kolanach. Patrzyłem na niego niecierpliwie, nie mogłem się doczekać aż uwolni swojego przyjaciela. Gdy Sasuke zsunął bokserki ja uniosłem brwi. Oblukałem sytuacje, jego penis był podobnej wielkości do mojego, ale dawał dziwne wrażenie, że faktycznie jest wielki tak jak dziewczyny gadały. Poczułem dziwne ukucie w klatce, ale je zignorowałem, oblizałem usta chyba nieświadomie, a brunet zaśmiał się krótko pod nosem. Oparł jedną dłoń obok mojej głowy, a drugą zaczął masować delikatnie pośladki. Po chwili ostrożnie przysunął opuszek palca do mojego odbytu i zaczął masować. Sapnąłem i pokręciłem lekko głową.
- Nie musisz mnie rozgrzewać.. - Wybełkotałem zawstydzony, nigdy nie sądziłem, że powiem coś takiego do kogoś takiego jak on.
- Ćśś.. - Przeciągnął rozkosznie do mojego ucha, po którym polizał.
Przysunął się do moich ust, delikatnie i rozkosznie mnie pocałował, a ja lekko tym zdziwiony oddałem pocałunek - znowu kolejna rzecz, którą mówiły dziewczyny się sprawdziła - dalej masował moje wejście powoli wsuwając i wysuwając ze mnie opuszek swojego palca. Posapywałem mu w usta, moja dłoń drgnęła do jego penisa, ale starałem się ją trzymać nieruchomo do momentu, gdy złapał mnie za nadgarstek i położył moją dłoń na swoim penisie. Mruknąłem zadowolony lekko go głaskając, a on chyba całując mnie uśmiechnął się pod nosem, jednak to mogły być tylko podejrzenia iż miałem zamknięte oczy i wolałem je tak zostawić, zresztą on pewnie też. Wsunął we mnie dwa palce, a ja lekko się wyginając jęknąłem. Zaczął nimi poruszać i kręcić kółka jak jakieś dziecko w serku homogenizowanym. Jęczałem z przyjemności aż w końcu doczekałem się tego momentu, gdy jego naprężony i twardy członek we mnie wszedł. Z mojego gardła wyleciał krzyk, a on ustał w bezruchu. Spojrzałem na niego z szerokim uśmiechem dysząc, skinąłem lekko głową dając mu znać, że wszystko ok i po chwili zaczął się we mnie powoli poruszać. Z czasem jego pchnięcia były mocne i zdecydowane, a sam jego ruch był płynny i bardzo szybki. Jęczeliśmy sobie w usta do momentu, gdy oboje doszliśmy.. on brudząc mnie w środku, a ja jego brzuch.
Gdy się ogarnęliśmy nasze oddechy i samych siebie, zeszliśmy na do jego wielkiej pozłacanej kuchni. Usiadłem przy blacie na wysokim, barowym krześle i oparłem łokcie o biały, gładki blat. Sasuke zasiadł obok mnie. Przede mną i przed nim pojawił się biały talerz, na którym było sporo jajecznicy ozdobionej szczypiorkiem - już na pierwszy rzut oka można było rzec, że jajka są od jakiejś pro kury - po cztery paseczki ładnego bekonu i trzy kanapki z jakąś wędliną.
W ciszy zaczęliśmy jeść. Moje podniebienie rozkoszowało się delikatnością i smakiem tego śniadania. Mój żołądek wydawał z siebie zadowolone dźwięki. Jedzenie było naprawdę przepyszne i mógłbym je jeść i jeść jednak ramen nic, dosłownie nic nie jest w stanie zastąpić. Gdy zjedliśmy i wypiliśmy herbatę, którą podała nam dość młoda kobieta udaliśmy się na górę do jego sypialni. Sasuke ubrał się w jakieś ciemne jeansy i luźną koszulkę, a ja podekscytowany nowymi ciuchami ubrałem jasne jeansy, które w dwóch, może trzech miejscach były specjalnie potargane i pomarańczową koszulkę z tym dziwnym zawijasem. Spojrzałem na bruneta z szerokim uśmiechem, a on się zaśmiał i pokręcił głową. 

piątek, 28 czerwca 2013

Wakacje

Cześć kochani.
Wiem, że miałam dodać drugą część "Dziękuje" i może kilka osób z was na to cały czas wyczekuje z myślą "A może jeszcze doda" ale niestety muszę was poinformować, że notka zostanie dodana dopiero po moim powrocie. To nie to, że nie chciało mi się siąść i napisać, że was olałam czy coś.. siedziałam całe dnie pisząc, pisząc i pisząc... nawet raz siedziałam do trzeciej w nocy, ale nie umiem... po prostu nie umiem, nie daje rady pisać coś na siłę. Tak, oczywiście, że mam pomysł od początku do końca, ale to nie jest tak łatwo wystukać. Mogłabym coś tam napisać, ale to będzie bezsensu bo będzie beznadziejne. Żebym to napisała muszę mieć wenę bo nawet sama nie chce zjebać swojego dzieła. Wiem, że znowu was zwiodłam i czuje się z tym okropnie, ale wy pewnie też nie chce czytać jakiejś chujni, prawda?
Mam nadzieje, że mi to wybaczycie i czuje, że mnie zrozumiecie - szczególnie osoby, które same prowadzą bloga. 
Eh.. 
Przy okazji życzę wam udanych wakacji, dużo odpoczynku i mało stresu. Żeby te wakacje przeszły do historii waszych wakacji, abyście poznali nowe niesamowite osoby, które zapamiętacie do końca życia no i żeby była piękna pogoda ~♥
A i uważajcie żeby komary i inne latające oraz chodzące gówna was nie zjadły >.<
Oczywiście najlepsze życzenia urodzinowe ode mnie na Euniki i Ronny ♥ - oraz dla osób, które mają dzisiaj urodziny, a się nie pochwaliły ;*
Do usłyszenia za jakieś dwa tygodnie, wasza Liv-cchi ~♥

niedziela, 23 czerwca 2013

Podziękowania.

Słuchajcie kochani..od dzisiaj mogę śmiało głosić, że mój blog ma ponad 10 tyś wejść *-* 
Matko Boska.. dziękuje wam, że odwiedzacie mój blog, a jeszcze bardziej dziękuje tym, którzy są tutaj co każdą nową notkę i że zostawiają swoją opinię w komentarzach. 
Jest ponad 10 tyś wejść i ponad 300 komentarzy - powiem tak.. może i różnica liczebna jest wielka, ale dla mnie to jest bardzo i dzięki wam spełniają się moje marzenia. 
Dziękuje wam, że jesteście, że wchodzicie...czytacie i komentujecie, że mnie wspieracie i nie odchodzicie bo nie dodałam ani jednej notki od trzech tygodni, tylko cały czas jesteście i mnie rozumiecie albo staracie się zrozumieć. 
Serio to nie wiem jak mam wyrazić swoją wdzięczność, radość i jak mam wam podziękować. 
Dlatego przed wyjazdem postaram się dodać II część shota - "dziękuje", jeszcze jakiegoś dłuższego albo krótszego (choćby jak wczoraj) shota z okazji tej liczby i zarazem z podziękowaniem dla was i dodam coś jeszcze (o ile wyrobię) ale to nie będzie yaoi tak więc.. wiecie :)
Dziękuje i dobranoc ~♥

sobota, 22 czerwca 2013

*Inspiracja książką "pocałunek anioła"*

- Naruto. - Błagalny szept rozniósł się po pokoju. Blada twarz, która była zdobiona mały promyczkami słońca, które dopiero wstało, dalej wykrzywiła się w bólu i rozpaczy. Brunet nerwowo rozglądnął się po pomieszczeniu, nikogo nie było.. Naruto był w tej chwili sam i to go najbardziej bolało w tym wszystkim. Przez niego.. nikogo nie miał, został sam w domu, w mieście.. na świecie. - Naruto proszę. Obudź się ! - Wykrzyczał, a drobne ciało blondynka zaczęło drgać, ręce ruszyły w bieg wymachiwania, a nogi jeździły po jedwabnym prześcieradle. 
Sasuke nerwowo machnął ręką zrzucając z szafki obok łóżka małą, porcelanową figurkę w kształcie anioła, którą Naruto od niego dostał na pierwszą rocznicę ich związku. Blondyn zawsze miał świra na punkcie aniołów, na półce miał setki książek z historiami, w których były właśnie one. Spadła na puszysty dywan, na którym obaj całkiem niedawno się wylegiwali wtulając się w siebie i planując wspólną przyszłość. Figura się nie rozbiła, ale tak jak brunet chciał, Naruto się obudził. Na twarzy był spocony, a policzki nabrały żywych   kolorów, trochę jakby miał gorączkę. Blondyn dysząc, zerwał się na nogi i po chwili upadł na kolana podnosząc figurkę i dokładnie ją oglądając czy nie ma jakiś uszkodzeń nie ważne czy były by mniejsze czy większe.. gdyby coś się stało załamał by się jeszcze bardziej. Odetchnął z ulgą, ale łzy zaraz cisnęły mu się do oczu. Opuścił głowę i cicho zaszlochał. Dalej nie mógł uwierzyć, że nie ma jego kochanego Sasuke, który zawsze był i zawsze go wspierał we wszystkim bez wyjątku. Rozglądnął się z nadzieją, że śmierć jego ukochanego była tylko złym senem, a tak naprawdę jego ukochany teraz wchodzi do pokoju z kubkiem zimnego mleka, jak to miał w zwyczaju pić zawsze wczesnym rankiem. Nikogo nie było, a raczej nikogo nie wiedział. 
Brunet przed nim klękał i starał się zetrzeć łzy, których nienawidził u swojego aniołka. Jednak to nic nie dawało. Sasuke tak bardzo by wolał aby mógł dotknąć swojego Naruto..normalnie, jak za życia. Niestety jego dotyk jako ducha ograniczał się tylko do zrzucania tej i wyłącznie tej figurki. Nie umiał i nie dawał rady dotknąć czegoś innego... jego dłoń zawsze przychodziła przez daną rzecz lub co najgorsze dla niego - przez ciało ukochanego. 
Naruto klęczał przyciskając figurkę do swojej piersi po stronie serca, które według ducha biło z dnia na dzień coraz słabiej. Czyżby prawdą było to co Naruto każdą nocą przed senem szeptał mu do ucha - "Jeśli kiedyś ode mnie odejdziesz moje serce będzie z każdym dniem bić coraz słabiej, a wiesz dlaczego Sasuke ? Dlatego, że bez ciebie mojego życia nie ma", po tych słowach brunet zawsze całował swojego blondynka w czółko i wtulając się w siebie nawzajem..zasypiali.
Teraz kiedy Sasuke nie było, Naruto zawsze kład się na łóżku na lewym boku i wpatrywał się w drugą, wolną połówkę łóżka, na której kiedyś spoczywał jego chłopak, a teraz duch. Wyciągał rękę jakby gładził bruneta po policzku i zamiast tamtych snów na dobranoc, szeptał "Wierzę, że zawsze będziesz przy mnie. Sasuke".

piątek, 21 czerwca 2013

*One-shot* - Dziękuje. (cz.I)

Tak ! Liv-cchi żyję, Liv-cchi zda i ma się całkiem nieźle.
Wiem, że ostatnio.. pff.. długo nic nie dodałam, ale chyba rozumiecie, że teraz był czas poprawiania ocen i w ogóle. Mam złą wiadomość iż przez pierwsze dwa tygodnie lipca mnie nie ma więc nic nie będzie dodane. No więc tak.. drugą część tego shota postaram się dodać przed wyjazdem tym bardziej, że no.. szczerze to nazywam to swoim dziełem bo cały pomysł na to moim zdaniem jest tak zajebisty, ale wiecie.. to tylko moja opinia, bardziej ciekawi mnie wasza. No i przepraszam za błędy, ale dawno nie pisałam tą osobą ^^"
Już kończę swą przemowę i zapraszam do czytania i komentowania bo naprawdę mi zależy na waszej opinii. W razie pytań (wpieprzam chamską reklamę) - http://ask.fm/Livcchi
----
Ból..
Piekło..
Zemsta..
Rozpacz..
Cierpienie..
Nienawiść..
Samotność..
Odrzucenie..
Nie.. proszę... 
Przestań.. to boli...
Ja wcale nie jestem inny..

Siedziałem skulony, związany i poobijany w łazience dla dziewcząt. Chyba nigdy im się to nie znudzi, zawsze to samo. Wyzwiska, popychanie i traktowanie jak śmiecia.. wyrzutka, potem poobijanie mi różnych części ciała, robienie dziur w moim ubraniu, na które sobie zapracowałem sam, a na końcu związanie i wrzucenie tu.. do miejsca, które podczas przerw zamieniało się w Wanus - kobiecą planetę. Nie rozumiałem tego, zwyczajne miejsce, parę metrów na parę, trzy kabiny, trzy umywalki i lustro na ścianie. Podczas lekcji, wakacji czy nawet weekendu zwyczajna łazienka, a podczas przerw "Kto pierwszy, ten lepszy" i ta pustka zamienia się w grupkę liczącą tyle osób, że nawet na spotkaniu AA nigdy tylu nie było. 
Zacisnąłem mocno zęby starając się uwolnić moje nadgarstki od wpijających się sznurów, jednak było to na marne. Jakie to żałosne, że nie umiem się uwolnić.. przecież nie zrobili tego pierwszy raz. Ciągnie się to od jakiegoś roku, a z jakiego powodu ? Myślę, że z powodu mojej orientacji oraz tego, że nie kąpie się w pieniądzach. Zdarzy mi się, że chodzę ubrany w to samo przez tydzień, ale to nie moja wina, że nie mam pieniędzy na nowe ciuchy czy na to by zapłacić prąd i w końcu zrobić pranie. 
Westchnąłem i oparłem czoło o zimne płytki łazienki. Czekałem aż przyjdzie Hinata by wymoczyć gąbkę i przy okazji mnie uwolnić - jak zawsze. Ku mojego zdziwienia i zmartwienia, dziewczyny nie było, a ja dalej leżałem w kiblu i moczyłem łzami różowate płytki. Przecież ją widziałem, nawet chwilę rozmawialiśmy... niemożliwe jest to by wróciła do domu. Dobrze pamiętam jak miesiącu temu na lekcji siedziała cała rozpalona przez bardzo wysoką temperaturę i kuliła się z bólu brzucha, a mimo to i tak nie poszła do domu tylko jeszcze została na dodatkowym angielskim. 
Szlochałem do momentu, gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Byłem pewny, że to Hinata, ale jednak nie ona. Ku mojego zdziwienia był to Sasuke Uchiha, co on kurwa robił w damskiej łazience ?! Starszy, bogatszy i znany. Czyżby miał mały sekrecik przed wszystkimi ? Nie, wątpię... przecież wszystkie laski w szkole pieprzą jakiego on ma dużego i jaki jest boski w łóżku. Rzygać się czasami od tego chce..
Przykucnął przy mnie i szybko mnie uwolnił. Usiadłem opierając się o ścianę, masowałem nadgarstki i na niego patrzyłem zawstydzony, ale też pytająco. Może nie powinien wymagać wyjaśnień, szczególnie, że jesteśmy w babskiej toalecie no i przed chwilą mnie uwolnił ; Otarłem mokre policzki, pociągnąłem nosem i rozchyliłem usta by mu podziękować, w końcu miałem za co.. gdyby nie on pewnie siedziałbym tu przez całą lekcję, a może i nawet do końca wszystkich lekcji i w dodatku podeptany przez dziewczyny, które zapewne by mnie zignorowały, udawały, że nie widzą i tak jaki kiedyś.. przechodziłyby po moim ciele miażdżąc obcesem każdy mięsień z osobna...brr.. niemiłe wspomnienie.
Wyprzedził mnie i rzekł z kpiącym uśmieszkiem.
- Znowu to samo, ofermo. - Pokręcił głową, a ja swoją opuściłem i mocno zacisnąłem zęby. - Jeszcze trochę i zaczną cię przebierać w damskie ciuszki. -   Zaśmiał się pod nosem.
Westchnąłem ciężko i wstałem, spojrzałem mu w oczy.
- Dziękuje. - Kiwnąłem lekko głową w podzięce i ruszyłem do wyjścia.
Złapał mnie za rękę, a moje serce zamarło ze strachu. Przełknąłem głośno ślinę i niepewnie zza ramienia spojrzałem na jego kpiący, a zarazem zadziorny uśmieszek. Zacisnąłem usta w wąską linię i uniosłem wzrok w jego głęboko czarne i przerażająco puste oczy.
- Jesteś mi winny przysługę, Uzumaki. - Powiedział to z tak strasznie namacalną wyższością, że aż łzy stanęły mi w oczach, ale powstrzymałem się przed szlochem i skinął posłusznie głowę słuchając uważnie co chce od kogoś takiego jak ja. - Będziesz udawał mojego chłopaka. - Oznajmił mi, a ja prawie skinąłem głową jednak tego nie zrobiłem uświadamiając sobie co do mnie właśnie powiedział. 
Spojrzałem na jego beznamiętny wyraz twarzy swoimi szerzej otwartymi oczami. Szybko mrugałem analizując w głowie i zastawiając się czy na pewno dobrze usłyszałem. Rozchyliłem usta żeby zapytać dlaczego, co to ma na celu czy o cokolwiek byle by się coś dowiedzieć, jednak to nie miało sensu. Raz dlatego, że czy tak czy tak będę musiał to zrobić, a dwa bałem się.. po prostu się bałem pytać kogoś takiego jak on.
Uwolnił moją rękę i dalej się we mnie wpatrując przeczesał włosy palcami, był bardzo seksowny.
- Po tej lekcji podejdziesz do mnie i mnie pocałujesz. - Rzekł tym swoim beznamiętnym tonem, a moje nogi się zamieniły w watę, oparłem się o ścianę i patrząc na niego szeroko otworzyłem oczy, to miały być żarty? Drgnąłem, gdy jego wściekły wzrok na mnie najechał. - Jakiś problem ? - Wręcz na mnie warknął, a ja szybko pokręciłem przecząco głową.
Gdy wyszliśmy z łazienki do końca lekcji pozostało zaledwie siedem minut. On poszedł do góry do swojej klasy, a ja ustałem przed drzwiami swojej. Na samą myśl, że zaraz będę całował tego seksownego bogacza robiło mi się gorąco, w brzuchu mnie skręcało, a żyłka w moim penisie zaczynała pulsować. Z drugiej strony mogło się skończyć tym, że go pocałuje przy tych wszystkich ludziach, a on mnie odepchnie i po prostu przywali wrzeszcząc, że jestem jakiś pojebany, a wszyscy albo wybuchnął śmiechem albo dołączą do bicia i wyzywania. Ścisnąłem mocno pięści i opuściłem głowę, czułem, że lekko drgałem i nie wiedziałem czy to ze strachu i stresu czy może podniecenia. Głęboko odetchnąłem, złapałem za klamkę i właśnie rozniósł się dzwonek. Przełknąłem głośniej ślinę, poprawiłem na ramieniu mój poprzecierany plecak i spojrzałem w stronę schodów, na których setki uczniów się przemieszczało. Po chwili także szedłem po nich na górę, a za mną moi prześladowcy. W brzuchu jeszcze bardziej mnie ścisnęło i zrobiło mi się niedobrze. Oni mieli to zobaczyć ? Właśnie za to mnie tępią i teraz to.. Sasuke na pewno zrobił to specjalnie. Wszedłem na piętro i się rozglądnąłem. Na środku korytarza stał owy brunet. Jak zwykle plecak na jednym ramieniu, ręce w kieszeniach i ten beznamiętny wyraz twarzy i wzrok skierowany prosto na mnie. Poczułem jak na moich policzkach pojawiają się lekkie rumieńce. Wzdychnąłem i ruszyłem do niego, a osoby z mojej klasy za mną. Ustałem przed nim i uniosłem lekko głowę, on także był ode mnie wyższy. Ustałem sztywno na palcach, czułem jak każdy na nas.. na mnie patrzy. Tak jakby czas się zatrzymał. Oni stoją w kółku i na nas patrzą czekając na to co zrobię.
- Co za pedał ! - Krzyknął jeden z moich prześladowców, a ja ścisnąłem lekko pięści. - On chce pocałować Sasuke !? - Krzyknął śmiejąc się kpiąco, a ja poczułem jak wzrok wszystkich znowu stał się oskarżycielski. Ustałem normalnie i odsunęłam się o półkroku od tego seksownego chłopaka. Opuściłem głowę lekko nią kręcąc i pociągnąłem cicho nosem szybko ocierając łzę muskającą mój policzek. W pewnym momencie zostałem popchnięty..a może przyciągnięty do przodu, sam nie wiedziałem co się wtedy dzieje i delikatnie pocałowany. Uchyliłem moje powieki i ze łzami w kącikach oczu oraz mały rumieńcami, ujrzałem Sasuke, który był blisko mnie.. bardzo blisko. Trzymał dłonie na moich policzkach, miał zamknięte oczy i wyglądał na bardzo spokojnego. Dopiero po chwili zaczynały do mnie docierać te wszystkie krzyki i szum wokół. Chłopaki..dziewczyny..wszyscy mnie teraz nienawidzą. Mimo wszystko czułem się tak.. dziwnie. Tak bezpiecznie i tak jakbym był w końcu przez kogoś zrozumiany.
Sasuke po chwili oderwał się od moich ust i odsunął się trochę do tyłu. Mój język przejechał po wargach chcąc jeszcze raz poczuć smak jego warg. Powoli zamrugałem patrząc na niego, chciałbym wiedzieć dlaczego to zrobił i o czym teraz tak rozmyśla.
Przestraszony krzyknąłem cicho, gdy brutalnie popchnął mnie do tyłu tak, że upadłem. Szeroko otworzyłem oczy patrząc jak szklana butelka przelatuje przez miejsce, w którym stałem jeszcze przed chwilą, a następnie rozbija się o ścianę na małe, maleńkie kawałeczki. Rozejrzałem się i ujrzałem te setki oczu mówiących, że mnie tu nie chcą. Wszystkie dziewczyny, które dotychczas albo mnie tylko obgadywały albo po prostu ignorowały, teraz patrzyły na mnie jakbym popełnił jakieś najgorsze z najgorszych przestępstw, a one chciałyby dać karę, którą zapewne byłaby szubienica. Zacisnęłam usta w wąską linię i spojrzałem przed siebie..jego nie było, znikł gdzieś. Zadzwonił dzwonek na lekcje i zaczęli się rozchodzić do swoich klas, oczywiście nie obeszło się bez tego by przechodząc obok mnie nie kopnąć czy też nie opluć. Przejechałem dłońmi po twarzy i wstałem. Ruszyłem w przeciwną stronę niż ci z mojej klasy.
Po dłuższej chwili siedziałem na barierce na dachu szkoły i patrzyłem się na korony drzew w pobliskim parku. Słońce przyjemnie ogrzewało moją skórę, a śmiech dzieci zadowalał moje uszy. Ktoś kto kiedyś powiedział, że śmiech dziecka jest najprzyjemniejszym dźwiękiem na świecie - miał racje. Zawsze w gorsze dni chodziłem do parku, siadałem na jakiejś ławce i zamykałem oczy odprężając się. Codziennie były tam jakieś dzieci, dorośli ludzie, a nawet starsi, którzy siadali sobie na dwóch granitowych, nie za dużych siedzeniach, które dzielił także granitowy, mały stół, na którym były ustawiane plansze do gry w szachy, a obok dwa kwadratowe zegareczki. Gdy wracałem do domu..tej małej klitki było mi zawsze lepiej. Może pomagała mi ta dziecięca energia tych wszystkich dzieci, które tak naprawdę jeszcze nic nie wiedzą o sobie.. o innych i o świecie. Było mi ich szkoda, ale w sumie każdy z nas był dzieckiem i wierzył w ten dobry, cudowny jak z bajki świat. Nawet ja wierzyłem w taki świat mimo, że nigdy nie było ze mną rodziców, wujka, cioci, kuzyna. Jedyną taką osobą, której w prawdziwe zawdzięczam życie był mój przyjaciel, a zarazem nauczyciel - sensei Iruka. To on zawsze mnie wspierał i starał mi się ze wszystkim pomóc. Dzięki niemu mam to swoje małe mieszkanko, dzięki niemu mogę chodzić do tak dobrej szkoły no i.. zdobyłem przyjaciela, który jak mi się wydaje jest już na zawsze. To było nawet śmieszne, że potrafił być troskliwy jak matka, ochrzanić jak ojciec, robić na złość i sobie żartować jak straszy brat i umiał być kimś komu można było powiedzieć wszystko i nie bać się, że zaraz będzie o tym wiedzieć całe Tokio. Byłem mu bardzo wdzięczny i zawsze przed snem myślę jakbym mógł mu się odwdzięczyć, ale.. nie ma czegoś takiego co mogło by wyrazić..opisać to jak bardzo mu to wszystko zawdzięczam.
Chodziłem po mieście rozglądając się za jakąś pracą, musiałem coś znaleźć nie tylko ze względu na pieniądze, których potrzebuje, ale także dla zajęcia czasu i odgonienia tych wszystkim myśli i wspomnień. Nie lubiłem się urywać z lekcji i szczerze to bardzo rzadko to robiłem, ale po tym pocałunku to dzisiaj nie miałbym w ogóle życia. Zastanawiałem się też nad tym czy ten Sasuke nie będzie na mnie zły w końcu udając jego chłopaka powinienem być z nim, prawda?
Założyłem ręce za głowę i ciężko westchnąłem. Patrząc na błękitne i bezchmurne niebo szedłem przed siebie, do momentu aż się z kimś zderzyłem. Jednak nie poleciałem do tyłu iż ten ktoś mnie przytrzymał nie pozwalając upaść. Szybko zamrugałem zdezorientowany i ujrzałem przed sobą Irukę, który stał teraz ze skrzyżowanymi rękoma i tuptał nogą mrużąc oczy - właśnie teraz zamienia się w ojca.
- Naruto.. - Wycedził surowo przez zęby. - Chyba powinieneś być w szkole !
Uśmiechnąłem się niewinnie i podrapałem nerwowo po tyle głowy.
- Am.. - Jęknąłem przeciągając, planowałem wymyślić jakąś wymówkę, ale przecież on pracuje w tamtej szkole więc wiedziałby o tym, że mam coś odwołane. Opuściłem bezsilnie ramiona i głowę, ciężko westchnąłem, a następnie jęknąłem, gdy zdzielił mnie po głowie.
Uniosłem głowę i na niego spojrzałem, patrzył na mnie wyczekująco. Rozchyliłem usta żeby coś powiedzieć jednak, ktoś objął mnie ramieniem i do siebie przyciągnął. Szybko zamrugałem i spojrzałem na bladą twarz Uchihy. Rozchyliłem usta ze zdumienia. Co on tu robił i to udawanie chłopaka miało być też poza szkołą ?!
Iruka szybko zamrugał, a potem łagodnie się uśmiechnął do mnie.
- Rozumiem. - Skinął głową. - Później cię wyciągnę na ramen Naruto i mi opowiesz. - Rzekł i nas minął z tym uśmieszkiem.
Patrzyłem na Sasuke wielkimi oczami, szczerze wyczekując wyjaśnień. Jednak ich nie usłyszałem, pociągnął mnie do przodu ruszając w stronę dużego sklepu, potocznie zwanego galerią. Szedłem sztywno, byłem zdezorientowany i to naprawdę. Sam nie wiedziałem dlaczego tam idziemy i co będziemy robić w galerii gdzie są rzeczy na które nie będzie mnie stać..eh..nawet na coś do picia nie miałem.
Po dłuższej chwili, gdy byliśmy już w galerii pociągnął mnie do jakiegoś sklepu z ciuchami. Zamrugałem szybko rozglądając się, wszystko było takie..piękne i zapewne drogie, ale było piękne. Mój wzrok od razu wychwycił taką jedną koszulkę, niby zwykła pomarańczowa z jakimś czarnym zawijasem na środku, ale..coś w niej takiego było. Chrząknąłem i zerknąłem na Sasuke, który stał przy mnie i trzymał w ręce właśnie tą koszulkę. Szybko zamrugałem.. kiedy on..?
- Podoba ci się ? - Zapytał mnie, a ja nieśmiało skinąłem głową. Patrzyłem na niego podczas gdy sprawdzał chyba rozmiar. - Powinno być dobre, ale przymierz. - Wcisnął mi ją w ręce.

Obserwatorzy