piątek, 30 stycznia 2015

*one-shot* - To tak nie działa.. (cz.2)


Cześć wszystkim!
Rany, rany brak internetu, a tu nowi czytelnicy, tyle nowych komentarzy - jesteście wspaniali.

Otóż internetu dalej nie mam, ale wzięłam laptopa do przyjaciółki żeby dodać tyle ile napisałam. Chciałam żeby ten one-shot miał dwie części, ale nie wiem kiedy będę miała internet i w tym możliwość dodania - dlatego stwierdziłam, że dodam dla Was ten krótki fragment jako drugą część żeby dodać cokolwiek, a kolejna część pojawi się, gdy napiszę wystarczającą ilość i będę w posiadaniu internetu. Mam nadzieje, że mi wybaczycie, zrozumiecie i, że to wszystko Was chociaż troszeczkę zadowoli. Zapraszam:

Gdy Naruto zaczął się budzić jego przyjaciela nie było już w łóżku czy też pokoju. Chłopak zaczął sobie mamrotać coś pod nosem przeciągając się, a następnie uniósł się na łokciach i zaczął się rozglądać niemrawo. Tak też sądził, że obudzi się sam. Głęboko odetchnął, chwilę sobie jeszcze leżał po czym wstał przeciągając się, tak - zdecydowanie to łóżko było najwygodniejszym łóżkiem w całym tym domu. Jego dłoń opadła niedbale na pośladek niechlujnie się po nim drapiąc i poprawiając swoje bokserki. Ziewnął i próbując wejść do łazienki nacisnął na klamkę, ale była ona zamknięta prawdopodobnie na klucz. Wydął wargi i zaczął obrażać swojego egoistycznego kumpla pod nosem, wyszedł z pokoju i się rozglądnął. Odnalazłszy łazienkę wszedł do niej, odlał się i nawet nie myjąc po sobie rąk wyszedł z niej i zszedł na dół cały czas rozglądając się. W domu było strasznie cicho i mimo, że Sasuke był typem cichego człowieka i potrafił robić wszystko tak, że nawet mysz by się nie zorientowała, że została złapana za ogon, to i tak było zbyt cicho. Może się obraził za to wepchanie się do jego łóżka, wsiadł w samochód i sobie odjechał zostawiając go samego, co raczej byłoby mało prawdopodobne bo kto by zostawił Uzumakiego w takim domu? Nikt mający chociaż odrobinę rozumu. 
Wyszczerzył się szeroko widząc swojego przyjaciela, który stał w kuchni przy blacie i chyba robił ciasto na naleśniki, Naruto czmychnął do kuchni i objął czarnuszka od tyłu. 
- Dzień dobry kochanie. - Mruknął i złożył mu pocałunek na policzku, po czym się zaśmiał i odsunął opadając tyłkiem na krzesło przy stole. 
Sasuke zerknął na niego kątem oka cicho prychając pod nosem i zaczął równomiernie przelewać chochelką jeszcze wodniste ciasto na rozgrzaną patelnie. 
Po zjedzeniu wybornych naleśników przyrządzonych przez Uchihe, chłopcy wzięli i się ogarnęli żeby móc wyjść do ludzi. Byli na tym wyjeździe w konkretnym celu założonym odgórnie przez Fugaku aczkolwiek dla nich ten pomysł był absurdalny więc uznali to za wakacje, odpoczynek od odpowiedzialności za młodsze rodzeństwo i za czas na porządne chlanie bez późniejszych, zbędnych kazań na temat tego, że zrujnują sobie cały życie po jednej popijawie.  Uważali zgodnie ze sobą, że przecież nie da się zakochać w kimś kogo zna się od brzdąca. Obydwoje byli świadkami wielu przypadków jakie im się trafiły, zaczynając od naburmuszonej miny, gdy poduszka zrobiła się pełna, poprzez zwymiotowanie na własne dłonie i wytarcie ich o nową koszulkę, a kończąc na dziwnych czy paskudnych nawykach jakie mieli. Poza tym no zdarzyło im się trochę więcej wypić więc mówili sobie rzeczy, o których ukochana osoba nie powinna wiedzieć i prawdopodobnie nawet nie chciałaby słyszeć o tym bo mogłoby się to źle skończyć dla obydwóch stron. Byli dla siebie jak bracia, a nie jak para więc nawet o tym nie myśleli, a przynajmniej nie ogłaszali tych myśli na głos. 
Szli obok siebie w stronę miasta, ale obydwoje milczeli zachowując swoje myśli tylko dla siebie. Naruto zawsze sypiał całą noc i nigdy się nie przebudzał, natomiast Sasuke nie miał takiego szczęścia i zdarzało mu się co jakiś czas budzić się w nocy żeby za chwile móc iść spać dalej. Tej nocy właśnie zdarzyło mu się przebudzić - trudno stwierdzić czy to odgórnie czy przez mamrotającego przez sen blondaska, który spał wtulony w Sasuke, nogę miał zarzuconą na jego biodrze, a rękę ułożoną w poprzek torsu. Ciemnooki nie oznajmij mu podczas śniadania jak Naruto się do niego lepił nocą i miał zamiar to zatrzymać dla siebie, w końcu spali i nie byli świadomi tego co się dzieje z ich ciałami. 
- O czym tak rozmyślasz? - Zapytał blondyn kopiąc sobie kamyczek, szedł z rękami w kieszeni, ale patrzył na zamyślonego kumpla. - Spaliśmy w jednym łóżku,a  ty już chodzisz z głową w chmurach? - Zachichotał. 
- Wal się ofermo. - Prychnął Sasuke unosząc lekko kącik ust. - Myślę jaka powinna być najbardziej odpowiednia chwila do zrzucenia cię z klifu. 
- Ta..? - Przeciągnął kiwając głową. - A ja myślę, że ty powinieneś myśleć o tym co zrobić mi dzisiaj na obiad albo o jutrzejszym śniadaniu do łóżka, a nie o jakiś pierdołach. - Wyszczerzył się zakładając ręce za głowę. 
Uchiha uznał, że nie będzie ciągnął tej jakże to bezsensownej wymiany zdań tym bardziej, że dotarł do niego fakt, że gdyby zabił swojego kumpla ten nawiedzałby go do końca życia nie ważne, gdzie Sasuke by uciekł więc nigdy by się od niego nie uwolnił, a póki Uzumaki żyje - ma taką szanse. 
Już mieli wchodzić do sklepu kiedy blondyn złapał za skrawek ciemnej koszulki przyjaciela i pociągnął go w stronę słupa, na którym wisiała jakaś kartka A4, całkiem fajnie zaprojektowana i rzucająca się w oczy. Obydwoje się przyjrzeli podchodząc do słupa. 

IMPREZA NA PLAŻY!

Już w tą sobotę odbędzie się największa impreza na naszej pięknej plaży! Wstęp wolny, każdy może przyjść i przyprowadzić nawet swoją babcie (pod warunkiem, że kobieta lubi zaszaleć i nie boi się wypić trochę więcej). Najmilej widziane osoby potrafiące się bawić z innymi i trochę powydurniać!
Alkohol*, trawka, balony z helem, seksowne panienki i dużo innych atrakcji!
Zabawa zaczyna się o godzinie 18, a konkretne miejsce.. NA PEWNO NAS ZAUWAŻYCIE.
DO ZOBACZENIA W STROJU KĄPIELOWYM!
*każdy przynosi własny alkohol żeby nam nie zabrakło. 

- Oj Sasuke, Sasuke.. - Pokręcił głową. - Nie możesz tam iść.
- A to niby dlaczego? - Uniósł brew i spojrzał na niego niezrozumiale. 
- Nie umiesz czytać? - Zapytał przysuwając palec do jednej z linijek i głośno przeczytał - "najmilej widziane osoby potrafiące się bawić z innymi i trochę powydurniać", równie dobrze mogli napisać "zaproszony każdy poza Sasuke". - Zażartował chichocząc i jęknął, gdy oberwał w tył głowy. Podbiegł do czarnuszka, gdy ten ruszył do sklepu, do którego cały czas zmierzali. - Oj Sasuke, nie złość się! Po prostu martwię się żeby nie było Ci głupio, że babcia będzie latać zjarana w samym staniku, a ty będziesz siedział jakbyś miał kija w dupie i warczał na każdego!
Uchiha spojrzał na niego tylko wzrokiem potępienia więc od razu zamilkł próbując się nie śmiać. 

Gdy kupili wszystko co potrzeba do uzupełnienia lodówki i zadowolenia ich nigdy niezadowolonych żołądków ruszyli do domu niosąc dość spore reklamówki. Omawiali tą imprezę, Naruto naprawdę się na nią nakręcił. Zawsze chciał iść na imprezę na plaży, tak żeby było ogromne ognisko, przy którym będzie mógł się namiętnie kochać z nowo poznanym przystojniakiem, podczas, gdy inni będą zgonować gdzie się tylko da. Blondyn był typem romantyka i to wszystko przez filmy o szczęśliwej, i pięknej gejowskiej miłości, która wygrywa zawsze z każdym oraz ze wszystkim. Pomyślał sobie, że skoro mają odpocząć od życia codziennego to co mu zaszkodzi jakiś mały wakacyjny romansik z być może jakimś ratownikiem albo napalonym na niego bad boy'em, tym bardziej, że Uchiha też jest tego zdania co on - ten wyjazd to ich wakacje, ich odpoczynek, a nie próba zakochania się w sobie. 
Gdy tylko weszli do domu poleźli od razu do kuchni i wrzucili większość zakupów do lodówki, a na honorowej, najwyższej półce wyłożyli kilka butelek 0,7. 
W prawdzie brunet nie pomyślał nawet o romansiku czy o poznaniu kogoś interesującego, ale chciał pójść na imprezę. Lubił sobie popić, poobserwować żałosne zachowanie nawalonych ludzi wywyższając się przy tym swoją zaskakująco mocną głową - jeszcze nigdy nie urwał mu się film, a żeby upić się do stanu kiedy rozmawia z Naruto o wszystkim i o niczym przeważnie musiał wypić dwa albo nawet trzy razy więcej tym bardziej, że blondyn jako jego przeciwieństwo miał słabą głowę i dlatego w sumie też nie chciał go puszczać samego na tą imprezę bo nie wiadomo co by tam jeszcze wymyślił. Zresztą nie jest dziadkiem żeby siedzieć w domu podczas, gdy ma wolne od rzeczywistości - nasiedzi się jeszcze w życiu. 

Uchiha zrezygnował z robienia obiadu więc zamówili sobie ramen, chińszczyznę i kilka kartonów pizzy, po czym Uzumaki zapłacił jeszcze dostawcy dwie dychy za skoczenie do sklepu po jego ulubione ciastka i czipsy. Siedzieli większość dnia przed telewizorem, objadali się i poili schłodzoną pepsi, zrobili sobie też po dwa drinki żeby nie iść wieczorem na imprezę na czysto. Naruto przez ten ich wolny czas wykonał telefon do brata żeby dowiedzieć się co u niego, czy jest grzeczny i czy sobie jakoś radzi, mieli też telefon od pana Fugaku, ale musieli go rozczarować, że od wczoraj nic magicznego się nie wydarzyło i ciągle są t y l k o przyjaciółmi, a żeby go nie denerwować nie wspominali mu, że dalej mają zamiar wrócić za tydzień do domu jako najlepsi kumple. Porozmawiali też trochę ze sobą odnośnie tego co mówić ojcu Sasuke, gdy ten będzie dzwonił żeby nie kazał im wcześniej wrócić do domu, no cóż ten człowiek był dość nerwowy i mimo, że nie lubił zmieniać swojego zdania mógł to zrobić szczególnie żeby zepsuć komuś nastrój. Później jakoś tak jak sobie leżeli na kanapie zaczęli sobie wspominać jak rodzice czarnuszka odkryli ich orientacje i w sumie wtedy ich wzięli za parę. Leżeli na łóżku Sasuke tak jak teraz robili to na kanapie, Uchiha ułożony wyżej, a Uzumaki z głową na jego żebrach. Głowy skierowane w stronę telewizorów, komentujący blondyn i milczący gospodarz, który nienawidził rozmawiać podczas oglądania bo uważał, że filmy są właśnie od oglądania, a nie komentowania każdej sekundy. Później opalona ręka ląduje na brzuchu przyjaciela z czystej wygody, natomiast blada dłoń bawi się jasnymi kosmykami włosów. Często tak leżeli, ale tak naprawdę nigdy nie zwracali uwagi na to kiedy zmieniali pozycje z siedzącej na właśnie taką. Po prostu tak się działo, a oni orientowali się dopiero po zakończeniu filmu i to też nie zawsze bo czasami po prostu wracali do siadu i nie zastanawiali się nawet w jakiej pozycji oglądali film i, że ta pozycja ociekała gejozą, której świadkiem była Mikoto. 
- Ei Sasuke.. - Odezwał się Naruto, gdy telewizje zaatakowały reklamy. 
- No? - Zapytał nie przerywając zabawy kosmykami włosów przyjaciela. 
- Wygodnie mi. - Przyznał. 
Brunet spojrzał na niego kątem swojego ciemnego oka, a potem wrócił do patrzenia na zmieniające się co chwile reklamy myśląc sobie, że jednak gorsza od drugiej. 
- Mnie też. - Skwitował.
Jakąś godzinę przed imprezą chłopcy zaczęli się szykować, Sasuke brał prysznic podczas, gdy jego przyjaciel szukał ubrań godnych uwagi. Umuzaki zerknął w stronę drzwi zza których wydobywał się jedynie głośny szum wody i między nim dźwięk otwieranych butelek. Wydął wargi i spojrzał znowu na kolorowe ciuchy dołączają do tego swój nawyk masowania się po karku. Nie wiedział co ubrać, Uchiha zapewne ubierze się cały na czarno więc nawet długo się nie zastanawiał czy go zapytać "ei stary, co ubierasz na melanż?". Przeciągnął się i opadł na łóżku zakładając ręce za głowę spoglądając na sufit. Zaczynało go przerażać to ile czarnuszek potrafił brać pryszniców w ciągu dnia, kiedy on wziął jeden prysznic na dwa, trzy dni to było naprawdę dobrze i wystarczająco - nie czuł potrzeby częstszego marnowania wody. On i Sasuke byli przeciwieństwami w wielu przypadkach, ale chyba właśnie to ich do siebie ciągnęło. Jeden i drugi mieli znajomych, i to nie tylko tych wspólnych, ale jeśli chodziło o szczerą pogadankę albo siedzenie w domu i zamulanie to nie wyobrażali sobie kogoś innego na miejscu swojego najlepszego przyjaciela. To co ich łączyło było naprawdę bardzo silną więzią, gdyby jednemu z nich coś się stało drugi przegryzłby tętnice winowajcy i sam zacząłby działać szybciej, lepiej i skuteczniej od samej policji. 
Kiedyś podczas jednej z imprez blondyn wmieszał się w niemałą awanturę, przy której skończył trochę potłuczony i posiniaczony, gdy Sasuke wrócił z łazienki i to zobaczył to większość ludzi zwiała z klubu, a ten który ozdobił twarz i ciało Uzumakiego skończył nie lepiej niż uczestnik MMA. 
- Ei, śmierdzielu. - Prychnął rzucając w niego ręcznikiem. 
Naruto jęknął i zerwał się do siadu zdejmując z głowy mokry ręcznik. Spojrzał na niego. 
- Za co to? - Zapytał wstając. 
- Chcesz ubrać różową koszulę we flamingi? - Zapytał z kpiąco uniesionym kącikiem ust. 
Naruto skrzyżował ręce na piersi. 
- A Ty co ubierasz wyrocznio mody? - Prychnął pod nosem. 
Sasuke podszedł do szafy, wsunął na swoje czarne bokserki czarne spodnie, a na nagą i nieźle umięśnioną klatę założył czarną koszulkę. Spojrzał na kiwającego głową blondyna podczas zapinania guzików ku górze. 
- To było do przewidzenia. - Przeciągnął się i sięgnął po swoją błękitną koszulkę, która leżała pod tą z flamingami. Rozłożył ręce. - A jeśli facet, którego spróbuje poderwać okaże się miłośnikiem flamingów to wiesz co Uchiha? Wiesz co?! - Zawołał wskazując na niego kciukiem. - Będziesz tym, który przyczynił się do mojego nieszczęścia i będziesz miał mnie na s u m i e n i u. 
Ciemne oczy wpatrywały się w przyjaciela, a zwinne palce zapinały ostatni guzik. 
- Masz zamiar kogoś poderwać? - Zapytał. 
Naruto powoli zamrugał lekko rozchylając usta zaskoczony tym pytaniem, sądził, że czarnuszek zripostuje go jak zawsze. 

Obserwatorzy