poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 13 - Pan, chyba nie zdaje sobie z czegoś sprawy.

Chcieliście wcześniej rozdział 13 to proszę bardzo :D. Nie jest może najlepszy i najdłuższy, ale to chyba dla was lepiej. Im krótsze rozdziały tym (tak mi się wydaje) lepiej napisane no i przed wszystkim więcej rozdziałów do zakończenia opowiadania. Aczkolwiek jesteśmy coraz bliżej końca c:.
Co do następnego rozdziału to już uprzedzam, że za tydzień we wtorek może go nie być iż cały ten tydzień mam zawalony różnymi testami T-T trzymajcie kciuki, plis.
Planuje zrobić playliste a blogu więc jeśli macie jakieś propozycje na piosenki to śmiało :) No i przede wszystkim piszcie czy uważacie to za dobry pomysł.
One-shot z okazji 2000 wejść jest w trakcie pisania więc proszę o cierpliwość ^_^
Ten rozdział (tak jak obiecałam) dedykuje Nagato.
Piosenka, którą polecam do czytania i dzięki, której napisałam z powodu wspomnień :

Arash feat. Rebecca - Suddenly

----
Delikatny i bardzo spokojny wiaterek zawiał gładząc skórę na ich twarzy. Obydwoje patrzyli sobie w oczy. Ona bardzo ciekawie, a on jak zwykle chłodno i obojętne. Między nimi tworzyła się bardzo niemiła atmosfera, a napięcie wzrastało z każdą chwilą. Krępująca cisza wydłużała się i wydłużała. Dziewczyna mrugała pokazując swoje długie, tuszowane rzęsy, które na pewno uwiodły niejednego chłopaka. Niestety żaden z nich nie był tym, na którego ona wytrwale czekała. Wszystko było takie skomplikowane.. no bo dlaczego w niej kochał się każdy, każdy z wyjątkiem Sasuke, którego ona sobie akurat upatrzyła jak i pozostała ilość płci pięknej w tej szkole. To miało być po prostu jakieś wyzwanie? Udowodnienie innym i samej sobie "Ha! To ja. Właśnie ja.. uwiodłam samego Sasuke Uchihe !"? Chłopcy w szkole jak i w całym  Tokio tego nie rozumieli. Przecież oni byli i przystojni i bogaci. W dodatku oni mieli prawdziwą rodzinę i wiedzieli co to znaczy zadbać o ukochaną. Byli romantyczni, pomysłowi i rzecz jasna bardzo dobrze wychowani. Nigdy nie zgodziliby się na to by dziewczyna płakała i to przez nich. Więc co takiego jest w NIM? Przecież nie ma rodziców, jest chłodny, zobojętniały i to jeden, wielki egoista. Nie rusza go to, że dziewczyny nie sypiają po nocach tylko płaczą w poduszkę nie rozumiejąc dlaczego on ich nie chce. Nie widział tego jak z tygodnia na tydzień zakochane w nim chudną, a na wf-ie mdleją i to z jego winy.. bo przecież dla kogo innego by się mogły odchudzać? 
Jedyną normalną dziewczyną jaka się tak nie zachowywała była Hinata.. oczywiście zdobyła kilka nowych "przyjaciółeczek", gdy zobaczyły, że znowu zaczęła się przyjaźnić z ich obiektem westchnień. A co z Ino? Blondynka była teraz z Sai'em, na którego także leciało kilka dziewczyn, ale to tylko dlatego, że przypominał im Uchihe. Niby beształ każdą z nich, był cichy i zobojętniały no, ale żeby od razu porównywać go do tego boga seksu? Trudno pojąć jest dziewczyny i ich tok myślenia.
Brunet wyciągnął ręce z kieszeni i je skrzyżował. Zmrużył oczy i wziął głęboki wdech. 
- Sądziłaś, że teraz ci wyznam miłość? - Zapytał z nutką kpiny. 
Dziewczyna szybko zamrugała, poprawiła torbę na ramieniu i kaszlnęła. Uśmiechnęła się zmieszana.
- Ale.. - Przeciągnęła. - Co teraz masz namyśli? - Pytała cichym i łagodnym tonem.
Warknął wściekle.
- Sakura dobrze wiem, że to ty powiedziałaś ojcu Naruto! - Podniósł głos. 
Zacisnęła usta w wąską linię, odetchnęła. 
- Dlaczego uważasz, że to ja? - Zapytała cicho. - Nie miałam powo..! - Krzyknęła przestraszona i się skuliła widząc jak ręką bruneta zmierza w jej stronę. Zacisnęła powieki i przyszykowała się na cios. 
Ręka onyskowookiego zawisła tuż przy jej twarzy, warknął pod nosem i wściekle spojrzał na osobę, która go zatrzymała. Uniósł na chwilę brwi, ale potem je zmrużył i wyrwał rękę. 
Blondynka ubrana w granatowe rurki, luźną..białą koszulkę z jakiś nadrukiem, chustą zawiniętą wokół szyi i jesienną, cienką jasną kurtkę. Odetchnęła z ulgą, że zdążyła na czas, odsunęła zielonooką od chłopaka i na niego spojrzała. Pokręciła lekko głową i przygryzła wargę widząc w ciemnych oczach ten chłód i nienawiść. 
- Sasuke opanuj się.. - Powiedziała z zachrypniętym głosem i chrząknęła cicho. - Jesteś zły i ja to rozumiem, ale to nie powód by chcieć ją uderzyć - Stwierdziła i odetchnęła, spojrzała na różowo-włosom, która zamiast być wdzięczna za ratunek patrzyła na nią podejrzanie i z płomykiem zazdrości w oczach.
Sakura mimo wszystko podziękowała, chciała porozmawiać z Uchihą, ale Kate poprosiła ją by wracała do domu, tak też zrobiła. 
Sami w ciszy ruszyli do jego domu. Dziewczyna za bardzo nie widziała co powiedzieć żeby mu jakoś nie matkować, chciała mu po prostu pomóc, ale on mógł to odebrać inaczej.. szczególe teraz, gdy kipi złością i wrogością. Zacisnęła zęby i na niego zerkała, ale cały czas chłopak miał grobowy wyraz twarzy. Może i nie dało się po nim poznać co teraz czuje, ale idąc obok dało się wyczuć tą spiętą, okropnie lodowatą atmosferę, że aż odbiera mowę. Podgryzła wargę i zatrzymała się, jednak Sasuke dalej szedł w stronę domu. Fuknęła cicho i ostrożnie złapała go za ramię w calu zatrzymania. Nawet na nią nie spoglądając wyrwał się i ruszył dalej. Westchnęła zrezygnowana i szybko z nim wyrównała. Zacisnęła lekko pięści i brała ciche wdechy. Itachi co prawda mówił jej, że jego brat to trudny typ człowieka i trzeba z nim dużo przebywać by go w końcu zrozumieć... fakt faktem tylko Naruto i Hinata byli zdolni z nim dużo przebywać, nawet on czasami nie wytrzymywał i odpuszczał. Nie rozumiał tych dziewczyn, które tak uparcie się za nim oglądały, no ale to może właśnie dlatego, że go nie znały, nie widziały jaki jest naprawdę. 
Brunet prędko wszedł do domu, zdjął buty i wbiegł po schodach na górę. Wparował do pokoju, zacisnął dłoń na klamce rozglądając się po pustym pokoju. Warknął pod nosem, ale zaraz wysoko uniósł brwi, gdy poczuł przyjemne ciepło na swoich plecach, spojrzał na swój brzuch, który był objęty opalonymi rękoma. Uśmiechnął się lekko i odetchnął z ulgą. Spojrzał zza ramienia na mokrą, blond czuprynę. Mruknął niezadowolony i obrócił się przodem do szeroko uśmiechniętego swojego ukochanego, który zaraz zmarszczył brwi i schował uśmiech, gdy tylko zobaczył niezadowoloną minę bruneta.
- Co? - Zapytał przechylając lekko głowę w bok. 
- Ty bezczelny zjebie! - Krzyknął, zrzucił szkolną torbę. Schylił się, złapał chłopaka za nogi i przerzucił go przez swoje ramię. Zaśmiał się cicho i kpiąco, gdy usłyszał zaskoczony krzyk niebieskookiego. Ruszył w stronę łazienki. - Czeka cię kara. 
- Co!? - Wydarł się i zaczął machać nogami. - Za co!? 
- Za kąpanie się beze mnie. - Przytrzymał jego nogi i pokręcił wesoło głową, wszedł z nim do łazienki. 
- Sasuke w tej chwili mnie postaw! - Krzyknął cicho się śmiejąc. - To wcale nie jest zabawne!
- To dlaczego się śmiejesz, Młotku? - Prychnął, spojrzał na wannę napełnioną wodą. Wzruszył lekko ramionami i bez zastanowienia wrzucił go do wanny. 
Naruto wynurzył głowę, zmrużył oczy, a potem wypluł wodę na koszulkę onykosowookiego.
Głośno prychnął, szybko rozebrał się do bokserek. Zanurzył ręce pod wodę i ściągnął z blondyna spodnie i bokserki. Zrzucił je na ziemie. W seksowny sposób zsunął z siebie bieliznę i oblizał usta. Wszedł do wanny. Stał w niej do kolan i patrzył na niego z góry. W ułamku sekundy siedział na opalonych biodrach chłopaka i namiętnie całował jego szyje. 
Itachi w bokserkach, założonym przez szyje ręcznikiem wszedł do łazienki. Wygwizdywał melodię do  "Gangnam Style". Pogłaskał się po brzuchu, zadowolony zsunął z siebie bokserki, złapał za szczotkę do włosów, przystawił ją do ust i zaczął śpiewać refren przed chwilą wygwizdywanego utworu. Gdy skończył fascynujące wycie, stanął przy lustrze, przeczesał włosy i spiął je w kucyk. Szeroko otworzył oczy, patrząc na odbicie. Odwrócił się przodem do wanny i spojrzał na nagich chłopców, którzy patrzyli na niego z klasyczny "What the fuck". Mieli uchylone usta i przytulone do siebie policzki. 
Długowłosy zawstydzony zerwał ręcznik i zakrył swoją męskość.
- No weźcie! - Jęknął oburzony i zaczął się wycofywać do drzwi. - Do tego, że mnie podglądacie, zboczeńce jedne, to jeszcze pieprzycie się w wannie i wodzie, w której miałem zamiar wziąć odprężającą kąpiel! - Krzyknął i wyszedł z trzaskiem.
Obaj na siebie spojrzeli, wybuchnęli śmiechem.
- Ale twój brat ma bla..
- Wcale nie mam bladego tyłka! - Krzyknął zza ściany.

Kate zapukała do domu Uzumakiego,cicho kaszlnęła i czekała aż ktoś (czyt. Minato) otworzy drzwi. Chwilę później otworzył poddenerwowany blondyn. Szybko zamrugała zaskoczona. Słyszała, że on i jego syn są do siebie podobni, ale bez przesady. Gdyby Naruto trochę podrósł i jego buźka zrobiła się bardziej męska to wyglądali by jak bliźniacy!
- Dzień dobry. - Uśmiechnęła się ciepło. - Czy możemy porozmawiać?
Ciężko westchnął i wpuścił ją do środka. Wszedł z nią do salonu i usiadł naprzeciwko niej. Patrzył wyczekująco na jej ciepły i zarażający uśmiech. 
- Proszę mówić bo jestem zajęty.. - Powiedział łagodnie i grzecznie. 
- Jestem Kate. Dziewczyna Itachi'ego. Przyszłam panu coś uświadomić. - Oznajmiła patrząc na jego niezrozumiały wyraz twarzy aczkolwiek domyślał się o co może chodzić, ciężko westchnął.
- Jeśli chodzi o mojego syna i Sasuke to proszę sobie darować - Wstał.
Ona także wstała i odgarnęła swoje włosy do tyłu.
- Pan, chyba nie zdaje sobie z czegoś sprawy! - Podniosła nieznacznie głos. 
Westchnął i skrzyżował ręce. 
- Z czego? - Zapytał i przewrócił oczami. 
- Z tego, że przez pańskie zachowanie straci pan syna. - Odetchnęła. - Naruto to wspaniały chłopak, tak samo jak Sasuke. Obydwoje są ze sobą szczęśliwi, a pan chce to zniszczyć? - Patrzyła na niego błagającym wzrokiem. - Wszystko jest dla ludzi, prawda?
- Tak, ale z umiarem. - Kiwnął głową mrużąc oczy.
- To skoro istnieje coś takiego jak homoseksualizm to znaczy, że jest to dla ludzi, czyż nie? - Ruszył powoli do wyjścia.
Zacisnął lekko zęby. 
- Co pani chce przez to powiedzieć? - Spojrzał na nią zza ramienia. 
- Wiele rzeczy. - Westchnęła. - Ale niech pan się zastanowi co teraz czuje Naruto. - Otworzyła drzwi i na niego spojrzała. - Bo szczerze wątpię, że chciałby pan być odrzucony przez własnych rodziców z powodu zakochania się. Dowiedzenia. - Rzekła i wyszła. 
Minato otworzył szerzej oczy, zacisnął lekko pięści. Westchnął i spojrzał za okno. 

wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 12 - Nie pozwolę by ktoś mi go odebrał.

Cześć kochani.
Tak, tak.. nareszcie dodałam. Jednak ten rozdział jest bardzo króciutki za co bardzo przepraszam bo musieliście na niego tyle czekać. Obiecuje, że następny będzie dłuższy bo będzie się działo dużo rzeczy, a w tym rozdziale.. um.. jakoś nie miałam pomysłu ani weny. Eh.. w dodatku przykro mi, że pod walentynkowym  one-shotem było tak mało komentarzy :c.
No cóż.. zapraszam do czytania :

Sasuke siedział na parapecie w szkole i spoglądał za okno, o które przy okazji opierał głowę. Cały czas modlił się tylko o to by po powrocie do domu, blondyn dalej w nim był. Tak, Naruto został u niego w domu. Gdy wychodził do szkoły jego ukochany smacznie sobie spał wtulony policzkiem w poduszkę. Jednak trudno było stwierdzić czy Minato po obudzeniu się od razu do nich nie przyszedł i nie wziął stamtąd swojego syna. W prawdzie Itachi mu obiecał, że gdyby coś się działo to da znać, ale trudno stwierdzić co tak naprawdę myślał. W końcu nie chciał by jego młodszy braciszek urywał się z lekcji, a to było oczywiste, że onyskowooki byłby w domu szybciej niż przyszedł by sam raport doręczenia. Do Uzumaki'ego nie mógł zadzwonić bo zabrano mu telefon, poza tym nie chciał dzwonić bo przecież wszystko mogło być dobrze i niepotrzebnie by go budził ze snu, w którym mógł brać udział. Szczerze przyznawał, że uwielbiał słuchać jak niebieskooki opowiadał mu o swoich świńskich snach, gdzie obydwoje się pieprzyli wszędzie i na wszystkim. 
Zadzwonił dzwonek na lekcje, a Uchiha jak zwykle wszedł ostatni. Usiadł na swoim miejscu, kątem oka spojrzał na pustą ławkę blondyna i zacisnął lekko pięści. Wziął głęboki wdech, wsadził słuchawkę do ucha i zaczął uważnie obserwować każdego z osoba lekko mrużąc oczy. Miał pewien pomysł jak sprawdzić kto o nich wiedział i ich wydał. Stukał palcami o ławkę i wsłuchiwał się w słowa piosenki... przez to wszystko przyprawiało o szybsze bicie serca. Spojrzał na klamkę od drzwi, a potem jak wrota się otwierają. Chrząknął i spojrzał za okno. Spodziewał się jakiegoś nudnego i bezsensownego komunikatu typu "Na trzeciej godzinie lekcyjnej idziemy na salę gimnastyczną, na której odbędzie się apel poświęcony temu i temu..". Zmrużył oczy wpatrując się w jakąś kobietę pchającą wózek z dzieckiem, a potem przez dziwne przeczucie spojrzał na Shizune, która stała przy tablicy i rozmawiała z ich wychowawcą, który wyglądał na zmieszanego i zdziwionego. Pokiwał głową i zabrał kartki od kobiety, która po chwili wyszła. Uchiha poprawił się na krześle i uważnie przyjrzał się kartką, które trzymał Kakashi. Gdy mężczyzna poprosił o uwagę, szepty ucichły i wszyscy skierowali na niego ciekawie wzrok. Brunet miał bardzo złe przeczucie, dlatego pierwszy raz, uważnie słuchał jakiejś informacji, którą ogłaszają na forum klasowym.
Srebrnowłosy chrząknął i skinął głową. Następnie zaczął...
- Moi drodzy. Zapewne wyda wam się to bardzo dziwne i niezrozumiałe, ale proszę zachować spokój i powstrzymać się od zbędnych komentarzy.. - Rozejrzał się patrząc na niezrozumiałe miny uczniów, pokiwał głową i odetchnął. Kontynuował. - Uzumaki Naruto nie będzie już z wami uczęszczał do tej klasy ani szkoły. - Poinformował i odłożył kartki na biurku. - Został przed chwilą wypisany. I prosił o to by was pozdrowić. - Uśmiechnął się. - Więc was pozdrawiam. - Chrząknął i usiadł na krześle. - No to teraz możemy zaczął lekcje.
Sasuke siedział z szeroko otwartymi i wściekłymi oczami. Mocno zaciskał pięści, kręcił lekko głową. Wściekle wstał, wywracając krzesło. Głośny huk rozniósł się po klasie spowodowany upadkiem krzesła. Cicho warknął i spojrzał na swojego wychowawcę, który patrzył na niego bynajmniej zdziwiony jego zachowaniem. W końcu brunet zawsze był spokojnym i opanowanym uczniem. Nie rozumiał jego zdenerwowania.
- Sasuke, czy coś się stało..? - Zapytał patrząc na niego, tak jak inny uczniowie. Prócz Sakury, która patrzyła na tablicę z lekkim uśmieszkiem.
Spojrzał na tył jej głowy z pogardą, złapał swoją torbę i wybiegł z klasy z trzaskiem. Biegł przez korytarz zaciskając mocno zęby aż w końcu wparował wściekle do gabinetu dyrektorki, która wychyliła oczy zza jakiś dokumentów i spojrzała na niego z uniesionymi brwiami. Zamknął trzaskiem drzwi, a potem uderzył otartymi dłońmi o jej biurko, które pod taką siłą mocno drgnęło.
Blondynka chrząknęła, odłożyła papiery. Założyła nogę na nogę i skrzyżowała ręce pod swoim dużym biustem. Uniosła lekko głowę zaciekawiona dlaczego ten gówniarz tak bezczelnie wparował do jej gabinetu przerywając jej pracę i jeszcze ze zniewagą uderzając w JEJ biurko, które było już którymś z kolei biurkiem w tym miesiącu. No cóż kobita się troszkę denerwowała, spróbujmy ją zrozumieć, nie?
- Dlaczego Uzumaki Naruto został wypisany?! - Podniósł głos. - I kto go do jasnej cholery wypisał!?
- Uzumaki został wypisany przez swojego ojca. Pana Minato. A dlaczego? - Wstała. - Jakieś powody rodzinne. - Chrząknęła i zaczęła spacerować zza biurkiem, na jej twarzy pojawił się lekkim, ale groźny uśmieszek. Spojrzała na niego, a potem także uderzyła w biurko, które lekko strzeliło. Pochyliła się i spojrzała mu w oczy. Jego wzrok był bezczelny, chłodny, wściekły i pusty. Natomiast jej nie za wesoły, ostrzegający i czekający na wyjaśnienia. - Nie wiem co cię tak zdenerwowało, Uchiha. - Warknęła. - Ale jeszcze raz wparujesz tutaj w taki sposób, a obiecuje ci, że wylecisz z tej szkoły szybciej niż przypomnisz sobie jak się przeprasza! - Ostrzegła.
Cicho prychnął pod nosem, odsunął się od biurka i wyszedł z trzaskiem.
- Uchiha.. - Warknęła cicho i pokręciła głową. Opadła na swoje krzesło i głośno odetchnęła. - Zmęczyłam się.
Ostatnia lekcja minęła dość spokojnie. Mimo, że brunet dzwonił by się upewnić, że jego ukochany jest w domu to nadal się martwił tym wszystkim. Minato go tak nagle wypisał i zapewne bez uzgodnienia tego ze swoim synem co było po prostu chamskie i niedorzeczne. Gotował się cały w środku. Wyszedł nerwowo ze szkoły i stanął przy murku czekając na pewną osobę. Spoglądał na drzwi.
Minęło pięć minut, potem dziesięć i w końcu wyszła. Różowo-włosa o mocnych zielonych oczach. Ubrana w obcisłe, czarne jeansy i czerwony płaszczyk. Na ramieniu wisiało ucho od jej torebki. Chwilkę gadała jeszcze ze swoimi koleżankami. Pocmokały się po policzkach na pożegnanie i każda poszła w swoją stronę. Haruno spojrzała w stronę gdzie stał brunet. Rozglądnęła się ukradkiem, wzruszyła lekko ramionami i ruszyła uśmiechnięta w jego stronę. Z gracją przeplatała nogę przez nogę. Schowała ręce do kieszeni płaszcza i zatrzymała się przed nim, uniosła lekko głowę i spojrzała na jego kamienny wyraz twarzy.
- Sakura.. - Zaczął obojętnym i chłodnym tonem. 

czwartek, 14 lutego 2013

*One-Shote* - Will you be my valentine ?

Tak kochani.. - ja żyje, a to one-shot specjalnie dla was, specjalnie na walentynki ;). Mam nadzieje, że chociaż trochę się wam spodoba i że wyrazicie swą opinię w komentarzach.
Zapewne zastanawiacie się dlaczego nie dodałam "rozdziału 12" we wtorek tak jak powinien być. Otóż.. szczerze to miałam nadzieje, że uda mi się go dodać wieczorem, ale nie zdążyłam więc planowałam zrobić to w środę. I dodałabym, gdyby nie to, że jakimś cudem (to zapewne wredne krasnoludki) wszystko co wymęczyłam się usunęło, a ja nie miałam czasu i po prostu psychicznie nie byłam w stanie napisać tego jeszcze raz. Tak więc rozdział pojawi się albo jeszcze w tym tygodniu albo już NA PEWNO we wtorek. W dodatku mam pomysł i wenę na jednego one-shota więc zaglądajcie czasem bo może się coś pojawić ;)
Udanych walentynek z drugą połówką (Ja dzisiaj świętuje nowy odcinek Naruto) i zapraszam do czytania :
--
Był piątek, ale nie taki zwyczajny. Otóż dzisiejszego dnia było piękne, miłosne święto, w które zakochane pary spędzały ze sobą cały dzień robiąc wspólnie wszystko co możliwe, wyjątkowe i romantyczne. Jednak, gdy osoby zakochane świętowały wesoło ten dzień, to single obżerały się lodami, które szybko znikały dzięki dużej łyżce. Nie obeszło się także bez komedii romantycznych, które puszczają każdego roku, tego samego dnia i o tej samej godzinie, na tym samym programie. 
Szczęście w nieszczęściu nie każdy mógł sobie pozwolić na stan melancholiczny przed telewizorem czy laptopem. Pewna dwójka specyficznych przyjaciół musiała za karę sprzątać szkołę po dyskotece, która odbyła się właśnie z okazji walentynek. Jeszcze ich szczęściem dyrektorka nie mogła wybrać nudnej niedzieli lub podczas poniedziałkowych lekcji, tylko wieczór w dodatku w piątek. 
Godzina 19:30, a oni właśnie zostali wpuszczeni do szkoły. Skierowali się na salę gimnastyczną w śmiertelnej ciszy. Tak, tak.. obydwoje mieli do siebie pretensje i żale, dlatego jak na dojrzałego siedemnastolatka przystało - strzelili na siebie focha. 
Sala była wielka. Przystrojona wszelkimi romantycznymi ozdobionymi. Serduszkami, czerwonymi materiałami, świecami, gdzie nie gdzie przyciemnianymi lampkami czy też balonami z ze srebrnym napisem "Valentine's Day" . Podłoga wyjątkowo była przykryta czerwonym, puszystym i mięciutkim dywanem. 
Stali w drzwiach, obydwoje z lekko otwartymi ustami i uniesioną wysoko jedną powieką. Ciężko westchnęli. Spojrzeli na siebie z miną "to twoja wina, dupku", a potem wzięli się za zdejmowanie serduszek, balonów i materiałów. Od czasu do czasu zerknęli na siebie wrogo, a gdy ich wzrok się ze sobą skrzyżował od razu go odwracali lub patrzyli na siebie z wyrzutem. 
Gdy ściągnęli ze ścian większość ozdób była już godzina 21:02. Padli na dywan, ale w dość dużym odstępie od siebie. Tak mało do zrobienia, a tak męczy.. szczególnie, gdy robi się to za karę. Inni uczniowie zapewne jeszcze gdzieś imprezują lub spędzaj wieczór ze swoją drugą połówką, a oni muszą siedzieć w szkole, w jednym dużym pomieszczeniu, w dodatku przystrojonym romantycznie. No, ale już tak to jest jak ani jednemu, ani drugiemu nie chce się iść zapalić światła i muszą teraz leżeć na puszystym, CZERWONYM dywanie przy świeczkach i przyciemnianych lampach. 
Uchiha wstał, przeciągnął się i zaczął ściągać miłosne liściki, które były przyklejone na drabinkach.
- Uzumaki, młocie. - Warknął, patrząc zza ramienia na wylegującego się blondyna. - Rusz dupę i zacznij to sprzątać. - Rozkazał. 
Blondyn dalej leżał, uśmiechał się szyderczo i patrzył na sufit.
- Po co mam to robić ? - Zapytał rozbawiony. 
- Bo nie mam zamiaru tu siedzieć, w dodatku z tobą i.. w piątkowy wieczór! - Podniósł głos poirytowany. 
- Piątkowy wieczór.. - Powtórzył. - W dodatku walentynki. - Przyuważył i cicho zachichotał. - Robi ci to jakąś różnice? - Zapytał ciekawy i usiadł, spoglądając na niego. - W końcu wszystkie walentynki od lasek ze szkoły wywaliłeś i każdej odmówiłeś, gdy cię zaprosiła na zabawę. - Zmarszczył nos nie rozumując jego toku myślenia. W końcu, każdy chłopak ze szkoły robił wszystko by dziewczyna, która mu się podobała z nim poszła albo chociaż przyjęła jego walentynkę, a taki Uchiha siedział w ławce i sobie spokojnie czekał na koniec lekcji. A mimo to.. był zasypywany liścikami czy też zaproszeniami, które czasem wstydu nie miały i polegały na zaproszeniu na noc. Ale on zobojętniały i chłodny najzwyczajniej w świecie, jak niezainteresowany facet targał liściki lub odmawiał zaproszenia. Albo używał metody "Nic nie widzę, nic nie słyszę". Naruto oburzony brakiem odpowiedzi starał się mordować go wzorkiem na odległość jednak mu to nie wychodziło, głośno chrząknął. - Odpowiesz?
Brunet obrócił się do niego przodem i kpiąco się uśmiechnął. 
- Tak, robi mi to jakąś różnice.. - Potwierdził.
- Oh.. - Zastanowił się, a potem wyszczerzył. - Jeśli chcesz użyć rączki to się nie krępuj. Obiecuje... - Uniósł rękę do góry z dwoma palcami. - nie będę podglądać. 
Onyskowooki patrzył na niego jak największego kretyna jaki chodził po ziemi, oczywiście nie obeszło się bez zaliczenia facepalm'a. 
- Jesteś idiotą. - Oznajmił i kontynuował zrywanie karteczek. 
Uzumaki dalej siedział ze zmarszczonym nosem i przyglądał się pracującemu chłopakowi. Starał się rozgryźć jego skomplikowany tok myślenia. No bo w końcu jeśli nie chodziło o rąsie, w dodatku nie umówił się z żadną laską ze szkoły i na pewno jest singlem to jaką mu różnice robiło to czy siedzi sam w domu czy siedzi tu ze swoim przyjacielem? W dodatku normalnie by wrobił jakoś blondyna by on pracował, a sam by się wylegiwał, śmiejąc się kpiąco z głupoty i naiwności kolegi. Gdzie mu się mogło tak śpieszyć? I dlaczego robi wszystko by być jak najdalej od niebieskookiego? No chyba nie chodziło o ten ich foch, a nawet jeśli to raczej by się teraz wyzywali albo bili, ale nie siedzieli w ciszy i w tak sporej odległości. Nawet pan rozgadany sam już nie wiedział co ma mówić skoro był pewny, że ciemnowłosy go i tak zignoruje. W sumie często go ignorował, ale Uzumaki uparcie sobie wmawiał, że dzisiaj w jakiś inny sposób. Po chwili szeroko otworzył swoje zaskoczone oczy i wstał.
- Sasuke, m..mogę zadać ci osobiste pytanie? - Zapytał niepewnie.
Chłopak ściągnął ostatnią karteczkę, odwrócił się do kolegi przodem i spojrzał na niego zobojętniały. 
- Czego, młotku? - Westchnął i zawiązał worek na śmieci, który zaraz ustawił obok innych worków.
- Czy ty jesteś.. - Chrząknął i odwrócił wzrok, sam nie wiedział jak o to zapytać. - Na jakiś dopalaczach?
Uchiha patrzył na niego chwilę jak na jeszcze większego kretyna. Oparł się się o ścianę, objął za brzuch i wybuchł śmiechem nie mogąc się ani trochę powstrzymać.
Natomiast blondyn skrzyżował ręce i patrzył na niego urażony, fuknął i po chwili podszedł do stołu i zaczął pakować do czarnego worka plastikowe kubeczki i talerzyki. Wsłuchiwał się w śmiech przyjaciela przez co coraz bardziej się irytował. Teraz to on chciał jak najszybciej skończyć i wyjść. Po chwili poczuł uścisk na swoim przedramieniu, a potem został silnie obrócony. Spojrzał na roześmianego Sasuke, który położył drugą dłoń na jego czole. Uzumaki poczuł jak na jego policzkach pojawiają się ledwie widoczne rumieńce.
- Gorączki nie masz.. - Stwierdził wesoło. - Więc spokojnie, jesteś tylko porządnie pojebany.. - Pocieszył go, a potem poklepał po blond włoskach. 
Naruto szybko zamrugał, spojrzał w oczy chłopaka, który dalej ściskał jego przedramienie. Chwilę się wpatrywał, a potem wyrwał się z jego uścisku, odwrócił do niego tyłem i kontynuował to co zostało mu przerwane. Sam nie wiedział dlaczego, ale czuł się spięty czując, że brunet dalej za nim stoi i zapewne z tym swoim kpiącym uśmieszkiem. Mruczał coś do siebie pod nosem i szybko kończył sprzątanie ze stołu. Gdy wszystko zapakował do worka, sprawnie go zawiązał, uniósł i wepchnął w ręce Sasuke.
- Sługusie.. idź to odłóż. - Rozkazał. Chwycił za mokrą ścierkę i zaczął ścierać stół. 
Uchiha zmrużył oczy, odłożył wściekle worek na ziemie. Warknął, sprawnie obrócił blondyna przodem do siebie i naparł na niego tak by opierał się o mebel. Złapał go za podbródek i dalej wściekły tym jak go nazwał spojrzał w jego niebieskie zaskoczone oczy, które były ciut szczerzej otwarte. 
- Nazwij mnie tak jeszcze raz, a będą to twoje ostatnie słowa w życiu, Młocie.. - Ostrzegł chłodno, ale zaraz uniósł trochę wyżej brwi, gdy przyjrzał się lekko zaczerwienionej twarzy blondaska. Uniósł nieznacznie prawy kącik ust do góry i wsunął swoją nogę między jego nogi i lekko przycisnął wyciągając z ust chłopaka cichy jęk. Naparł na jego ciało jeszcze bardziej, czym Uzumaki się jeszcze bardziej denerwował i czerwienił, mimo, że próbował to kontrolować nie udawało mu się. Kątem oka spojrzał raz na jedną, a zaraz na drugą opaloną dłoń, które mocno ściskały stół. - Dlaczego nie mówiłeś, że jesteś homo? - Zapytał ciekawy szepcząc mu do ucha przy okazji zadziornie je muskając. 
Niebieskooki cicho sapnął. Gwałtowanie odepchnął od siebie przyjaciela i przetarł czerwone policzki. 
- Nie jestem! - Podniósł głos i wrócił do ścierania. - Po prostu źle się czuje.. 
Brunet pokiwał głową z miną w stylu "ależ oczywiście", przeciągnął się i także czymś się zajął. 
Była godzina 22:15. Gdy wynieśli worki ze śmieciami, wrócili niechętnie na sale na której był już tylko dywan i świece. W ciszy weszli i się rozglądnęli. Blondyn poszedł pogasić świece, natomiast Uchiha stał ze skrzyżowanymi rękoma i uważnie mu się przyglądał. Przewrócił oczami i ruszył za nim. Gdy Naruto gasił drugą świece, chłopak złapał go i brutalnie przytulił plecami do dywanu, a następnie usiadł na jego biodrach okrakiem. Rozbawiony przyglądał się zdziwionej minie przyjaciela. Pochylił się i spojrzał mu w rozkojarzone oczy. Oparł dłonie obok jego głowę i musnął go ustami, na co niebieskooki drgną, ale także się mocno zarumienił, naprawdę dziwnie chciał więcej. Tym bardziej czuł się lekko zdezorientowany swoim pragnieniem no bo całe życie kochał się w zielonookiej koleżance z klasy Sakurze Haruno, która nigdy nie odwzajemniła jego uczuć. Już prędzej spodziewałby się po swoim przyjacielu, że jest gejem - to by wyjaśniało jego zachowanie co do płci pięknej. Brunet powtórzył czynność kilka razy, aż w końcu go czule i głęboko pocałował. Zamknął oczy by nie wybuchnąć śmiechem z wytrzeszczu Naruto, który coś tam jęczał mu w usta. Mimo wszystko blondyn po chwili oddał niepewnie pocałunek, który Sasuke pogłębił jeszcze bardziej. Wsunął dłoń po błękitną koszulkę chłopaka i zaczął pieścić jego wspaniały brzuch swoimi opuszkami palców. Czuł jak chłopak pod spodem ma nalot dreszczy i w sumie nie obchodziło go czy są one przyjemne czy raczej nie bardzo. Po chwili zdjął z niego koszulkę i z siebie. Usiadł z powrotem na jego biodrach i spojrzał na czerwoną i zdezorientowaną twarz. Teraz to Uzumaki wyglądał jakby coś brał. Jego oczy były wypełniony dzikim pragnieniem co bardzo spodobało się onyksowookiemu. Uniósł się lekko i rozpiął mu spodnie, po czym zadziornie pogłaskał po jego opalonym podbrzuszu. Ciało blondynka wygięło się w ostry łuk, a z ust wyleciał cichy jęk pragnienia. Uchiha wyciągnął dłoń do jego twarzy i kciukiem przejechał po jego dolnej, kuszącej wardze. Zsunął z niego spodnie, a potem z siebie. Językiem przejechał po opalonej skórze chłopaka, od pępka aż do szyi. Następnie połączył ich spragnione siebie usta w namiętny pocałunek. Wsunął zgrabną dłoń pod jego błękitne bokserki. Objął nią jego penisa i zaczął go masował i pocierać. Jęki rozkoszy odbijały się w jego ustach. Uzumaki objął go za szyje, a Sasuke nie przestawał pieszczenia. Pocierał, drapał, masował, ściskał i drażnił końcówkę jego członka starając się zrobić mu jak największą przyjemność. 
- Sa..Sasuke.. - Wybełkotał między głośnymi jękami. - Ch..chce. J..już! - Jęknął przeciągle i wygiął się mocno. 
Uchiha się lekko uśmiechnął, zdjął jego, a potem swoje bokserki. Złapał go za kostki, uniósł jego nogi, a potem rozszerzył. Ułożył je na sobie, a potem zdecydowany, mocnym pchnięciem w niego wszedł. Blondyn, krótko krzyknął z bólu, ale też i z dziwnej przyjemności. Brunet zaczął poruszać się w nim szybko, zadziornie i płynnie, sprawiając im obydwóm wielką przyjemność, którą wyrażali jękami, stękami i krzykami. Prócz mocnego pchania, chwycił za jego penisa, którym zaczął mocno pocierać. Obydwóch ciała parzyły i były wilgotne od potu, mimo to dalej siebie pragnęli jak niczego nigdy w życiu. 
Naruto głośno pojękiwał, czując ogromną przyjemność, uniósł ręce nad głowę i zacisnął powieki. Oblizał zaschnięte usta i wrócił do wydawania z siebie odgłosów, które starał się jak najbardziej hamować. Jednak, gdy cichł, Sasuke zaczynał mocno dopychać i przyśpieszał i ruchy bioder i dłonią, która pieściła jego przyjaciela od narodzin. Rozpływał się pod jego każdym najmniejszym dotykiem, który powodował w nim jeszcze większe podniecenie i zacisk mięśni. Brunet zrobił mu artystyczną, trochę krzywą malinkę, po czym blondyn poczuł kilka mocniejszych niż przedtem pchnięciem, przez co wyrwały mu się ciut głośniejsze jęki. 
- A..ach! - Krzyknął, zacisnął mocniej powieki i wygiął się w ostry łuk.
Oderwał łopatki od dywanu i mocno ścisnął penisa ciemnookiego. Obydwoje połączyli szybko swoje usta, jęknęli przeciągle i doszli prawie w tym samym momencie. Uzumaki opadł plecami na dywan, a jego przyjaciel na jego piękne ciało. Oddychali szybko i nierówno. 
Sasuke podparł się łokciami obok jego głowy i mimo tego, że ledwie oddychał czule go cmoknął i położył się obok. Po chwili zastanowienia i wyrównania oddechu poczuł jak blondyn się do niego przytula lekko się kuląc. Objął go jedną ręką i przejechał dłonią po mokrych włosach, odetchnął.
- I co teraz, panie po prostu źle się czuje? - Wydyszał. 
Niebieskooki uniósł lekko głowę, spojrzał na niego i się ładnie uśmiechnął.
- Nic.. - Wyszeptał. - Po prostu zostaniesz moją walentynką.
- Tylko na dzisiaj? - Zapytał także szeptem, wierzchem dłoni przejechał po jego czerwonym policzku.
- Na zawsze.. - Czule go pocałował. 
        
"Aby znaleźć miłość nie pukaj do każdych drzwi. Gdy przyjdzie Twoja godzina, sama wejdzie do Twego domu, w Twe życie, do Twojego serca"

sobota, 9 lutego 2013

*One-shot* - Pamiętasz mnie?

No to macie taki krótki one-shocik z okazji tysiąca wejść ^^. Chciałam wam bardzo podziękować za to, że codziennie wchodzi tyle osób i komentuje - chociaż tych komentarzy mogłoby być więcej bo mnie motywują do pisania, ale nie narzekam. Ważne, że jakieś są, nie?
Z tego co przyuważyłam macie niedobór NaruSasu takie więc proszę bardzo! Wymęczyłam specjalnie dla was ;) Chociaż muszę przyznać, że chyba jednak lepiej idzie mi pisanie, gdy jest SasuNaru - dlatego one-shot na na walentynki taki będzie :)
Rozdział 12 postaram się dodać na wtorek - kurde, trzeba zacząć pisać.. 
No nieważne, zapraszam do czytania :D : 
--
Itachi wybiegł z sali za blondynem, który biegł przed siebie tak szybko ile miał tylko sił w nogach. Po jego policzkach płynęły stróżki łez, które szybko skapywały na jego ubranie, ziemię a nawet i na długowłosego, który biegł za nim. Nie miał zamiaru czekać na windę, która wlekła się jak ślimak. On chciał opuścić szpital tak szybko jak to było możliwe. Złapał się za ścianę, ostro skręcił i bez żadnego pohamowania zbiegał na dół. Krzyczał żeby Uchiha się od niego odwalił, ale ten nie odpuszczał, twardo za nim biegł prosząc żeby poczekał chwilę. Niestety Uzumaki jak to on, zignorował co ktoś do niego mówił i robił to co uważał za najlepsze, a tak naprawdę to była pierwsza myśl jaka wpadła mu do głowy.. bo po co się główkować dużej skoro już się coś wymyśliło? 
Brunet złapał go za nadgarstek i obrócił go do siebie przodem. Spojrzał na niego wściekle i karcąco jednak obeszłoby się bez tego iż młodszy chłopak nie raczył nawet na niego spojrzeć. Stał z opuszczoną głową i cicho szlochał. Zdezorientowany westchnął, przyciągnął do siebie i przytulił, szeptał do niego uspokajająco i obiecująco, że wszystko się ułoży. Głaskał go po jego złocistych, rozczochranych, w wielkim nieładzie "artystycznym" włosach. Czuł jak jego koszulka idealnie okładająca się na jego plecach jest miętolona w dłoniach niebieskookiego i to coraz bardziej. 
- Będzie dobrze.. - Obiecał szeptem i został mocniej przytulony w pasie przez niższego chłopaka, który opierał czoło o jego mostek i cicho łkał.
Siedzieli w kawiarence, która znajdowała się na parterze szpitala. Była dość duża, mieściła przynajmniej dziesięć stolików po cztery krzesła przy każdym. Duży blat, który większością był zasłonięty grubawą szybką za którą stały różne rodzaje ciast. Obok szyby był jeszcze spory odstęp by móc położyć tackę z talerzem i szklanką, a obok kasa. Przy ścianach były wyłożone automaty z ciepłymi i zimnymi napojami oraz jakiś ze słodyczami. Ceny były takie same jak w barku, ale cóż niektórzy preferują jedzenie i picie z automatu, poza tym zawsze zamiast stać w długaśnej kolejce po kawę, można było podejść sobie spokojnie do maszyny i wziąć sobie kawę, cappuccino, espresso czy co tam nam tylko pasowało. 
Obydwoje siedzieli w ciszy przy stoliku i popijali kawę. Żaden nie wiedział co powiedzieć, a raczej Naruto nie chciał nic mówić, a Itachi nie wiedział co powiedzieć, żeby uwierzył mu, że wszystko się ułoży. No, weź tu wytłumacz coś Uzumakiemu, który ledwie zdał do III liceum i teraz kuleje na każdym przedmiocie, a szczególnie matmie. W dodatku teraz jeszcze nie chodzi do szkoły tylko dzień w dzień, godzina w godzinę, minuta w minute jest w szpitalu i cierpliwie czeka na jakiekolwiek wiadomości od lekarza, który jak na złość nic nie mówi i wydłuża ich niepewność. Wszystko tak długo trwa, wlecze się jakby końca nie miało, a strach rośnie z każdą sekundą, w dodatku teraz, gdy Naruto usłyszał te straszne słowa...
Itachi uważnie mu się przyglądał, bardzo dobrze widział, że w ciągu ostatniego miesiąca niebieskooki siedzi jak na jajku i nie wie co ze sobą zrobić. Pałęta się po sali, szpitalu i wszystkich zadręcza pytaniami na temat wyników badań, stanie itp. Praktycznie nic nie jadł, co wszystkich najbardziej martwiło. Strasznie zmizerniał, stał się jeszcze chudszy, drobniejszy i jakoś tak.. mniejszy? Uchiha obawiał się co będzie teraz, gdy w końcu się doczekał tego dnia... dnia który miał być najpiękniejszym dniem odkąd tu przesiaduje.. jednak tak nie było. Okazało się, że to najgorszy, najokrutniejszy i najboleśniejszy moment w jego całym życiu. Wziął głęboki wdech. 
- Naruto, jedź do domu.. - Poprosił. - Ja będę tutaj cały czas i jak się dowiem czegokolwiek obiecuje, że dowiesz się jako pierwszy.. 
Chłopak uniósł głowę i spojrzał na niego swoimi podkrążonymi, pełnymi smutku i bólu oczami, wstał.
- Dopóki on tutaj leży, to jest mój dom.. - Ścisnął plastikowy kubek w dłoni, po chwili go puścił i wyszedł z kawiarenki. Wszedł do windy i wcisnął ostatnie piętro, objął się rękoma i dość cierpliwie czekał aż się zatrzyma na wyznaczonym piętrze mając nadzieje, że nie będzie żadnych stacji.
Od jakiś dwóch godzin siedział w sali i smutno patrzył na leżącego i śpiącego bruneta. Wyglądał naprawdę bezbronnie, szczególnie z bandażem, który miał na głowie. Uzumaki wyciągnął rękę by pogłaskać go po policzku, jednak niechętnie się powstrzymał przypominając sobie co dzisiaj usłyszał. Z powrotem skrzyżował ręce, wyciągnął nogi do przodu chowając je pod szpitalne łóżko i opuszczając wzrok, cicho westchnął. Spojrzał na drgając dłoń, uniósł wzrok i natrafił na intensywny wzrok onyksownych, beznamiętnych, nie wyrażających niczego.. oczu. Zarumienił się lekko i chrząknął. Zaraz sztucznie i słabo się do niego uśmiechnął, z dwojga złego cieszył się, że jego kochany się w końcu zbudził. 
- Obudziłem cię? - Zapytał cicho i z nadzieją, że nie. 
Brunet pokręcił lekko i przecząco głową, zacisnął na chwilę powieki i odetchnął cicho. Wzrok znowu wylądował na blondynie, który wyglądał jak siedem nieszczęść.
- Sasuke, przepraszam, że wybiegłem tak z sali.. - Pociągnął nosem i uszczypał się w policzki by powstrzymać płacz. - Po prostu nie spodziewałem się, że.. - Spojrzał mu w oczy i na ten wyraz twarzy, z którego nic, a nic nie szło wyczytywać. Przysunął się krzesłem bliżej łóżka chłopaka i odetchnął, sam nie wiedział jak to powiedzieć żeby przypadkiem brunet nie poczuł się winny. W sali panowała nieprzyjemna cisza, która jeszcze nigdy nie odwiedziła pomieszczenia, w którym byli oni. Ta dwójka mimo, że tyle się znała i wszystko o sobie wiedziała, zawsze miała o czym gadać. Tematy im się nie kończyły chociaż trzeba było przyznać, że niektóre były dość.. idiotyczne, zboczone i niemoralne. Zamknął oczy, musiał sobie najpierw wyobrazić co będzie. Opcja: 1) Gdy powie prostu z mostu, 2) Gdy będzie ciągnął w nieskończone. Otworzył oczy i dalej widział tą głęboką czerń, cieszyło go to poniekąd. Miał nadzieje, że gdy ten będzie na niego patrzył to coś pomoże jeśli chodzi o zdrowie Sasuke. - Pierwsze twoje słowa w moją stronę będą tak bolesne, puste i jakbyśmy nigdy nic ze sobą nie przeżyli. - Wyszeptał.
- Nie chciałem cię zranić.. - Wyszeptał bardzo słabo.
- Wiem Sasuke, wiem.. - Zapewnił, uśmiechnął się szeroko, a po jego policzkach poleciały łzy. - Nigdy nie chciałeś.. - Dodał cicho do siebie.
- Ja naprawdę nie.. - Jego bardzo cichy i słabiutki głosik ustał, gdy usłyszał jak drzwi do sali się otwierają. 
Naruto otarł łzy i spojrzał na długowłosego, wysokiego i szczupłego mężczyznę o bardzo bladej cerze, który stanął przy łóżku bruneta i na niego troskliwie spojrzał. Blondyn zmrużył oczy, według niego mężczyzna stał o wiele, wiele za blisko jego ukochanego. 
Momentalnie zerwał się, złapał za nadgarstek długowłosego by nie pozwolić dotknąć gładkiego, pięknego i w tej chwili bladego policzka swojego ukochanego. Uniósł swój wściekły, że aż parzący i ostrzegawczy wzrok na kpiący uśmieszek pełzający po bladej twarzy. Odepchnął jego rękę i patrzył na niego jakby chciał zabić go wzrokiem, jednak ten nic takiego sobie z tego nie robił, raczej bawiło go dziecinne zachowanie Uzumakiego, który przeprosił Sasuke. Złapał tamtego za włosy i wyprowadził z sali. Jego oczy wyrażały coraz bardziej wściekłość.
- Orochimaru, odpierdol się od Sasuke! - Warknął poważnie i zacisnął mocno pięści. - Dotkniesz go, a cię zabije. - Zagroził.
- Chcesz mnie zabić? - Prychnął głośno i kpiąco na niego patrzył. - Pierw skończ szkołę, urośnij jeszcze z dwadzieścia centymetrów i zacznij się zachowywać jak facet, a nie dwuletnie dziecko. 
Złapał go za szyje i spojrzał mu w oczy.
- Słuchaj gnido... - Wycedził przez zęby i ścisnął bardziej dłoń. - Nie wiem dlaczego akurat doczepiłeś się jego i szczerze nie obchodzi mnie to. - Przyznał. - Jednak nawet po mojej śmierci nikt, a na pewno taki śmieć jak ty, nie będzie miał prawa dotknąć mojego Sasuke! Dobrze ci radzę.. zapamiętaj sobie to za nim następnym razem będziesz chciał pogłaskać go po policzku.. - Puścił go i mocno popchnął do tyłu. - Bo następnym zasranym razem, odgryzę ci na żywca te krzywe i brudne paluchy! - Oznajmił wściekle i wszedł z powrotem do sali. 
Orochimaru stał jak wryty i patrzył na drzwi kpiąco, ale też trochę zaskoczony tym jak zachował się blondyn. Przeważnie kipiał ze złości i robił wszystko żeby zwrócić na siebie uwagę, gdy brunet rozmawiał z kimś innym, a szczególnie gdy ta osoba miała płeć męską. Natomiast jak Sasuke został dotknięty co rzadko się zdarzało bo sam na to nie pozwalał, to niebieskooki od razu szybko go odciągał i wmawiał, że albo źle się czuje albo, że się śpieszą do kina, do sklepu albo na metro. Wszystko by nikt nie dotykał jego i wyłącznie jego bruneta.
Uzumaki po kilku głębokich wdechach się w miarę uspokoił, spojrzał na Uchihe, który nareszcie coś wyrażał - zdziwienie - przełknął głęboko ślinę, usiadł na skrawku łóżka, ale blisko niego. Pogłaskał go po policzku i podgryzł wargę. Tak bardzo go teraz pragnął, tak bardzo chciałby żeby wszystko było dobrze i jak dawniej.  Kciukiem przejechał po jego dolnej wardze lekko ją ciągnąc za ruchem opuszka palca. Znowu poleciały mu pojedyncze łzy, które ku jego wielkiemu dziwieniu zostały starte przez onyksowookiego, który bardzo uważnie mu się przyglądał. Naruto pociągnął nosem, szeroko i wdzięcznie się uśmiechnął, a potem mimo wszystko go przytulił chowając twarz w jego szyi. Niestety nie stało się tak jak sobie wyobrażał, brunet go nie objął. Szybko się od niego odkleił, otarł znowu wilgotne policzki. Przeprosił go i przesiadł się na krześle. Do sali wszedł Itachi, który cicho westchnął patrząc na te dwa nieszczęścia. Poprosił na chwilę blondyna i wyszli na korytarz gdzie stał lekarz z lekkim uśmiechem. Niebieskie oczy od razu błysnęły nadzieją, złapał lekarza za jego fartuch medyczny i mocno ścisnął skrawki w dłoniach. Spojrzał na niego z nadzieją wymieszaną ze złością, że tyle to trwało i wyczekiwaniem. Nim lekarz coś rzekł, Uzumaki został od niego odciągnięty przez starszego Uchihe, który trzymał go na wszelki wypadek za koszulkę. Jak to medycy, przytrzymywał ich niepewność, która była już gorsza od złej wiadomości i, która powodowała wściekłość i chęć zabicia tego wydłużającego wszystko dupka w białym fartuszku przez Naruto.
- Tak więc.. - Ciężko westchnął. - Jego stan jest bardzo dobry, a badania niczego złego nie wskazały. 
- Doktorze jednak coś musi być nie tak, skoro.. - Spojrzał przelotnie kątem oka na niższego chłopaka, a potem znowu na mężczyznę. - mój brat nie pamięta kim jest Naruto.
- No cóż.. - Westchnął. - Sasuke miał poważny wypadek, jest możliwość, że stracił pamięć. - Kiwnął głową. 
- To dlaczego nic nie robicie?! Nie martwi was to, że wasz pacjent nie pamięta kim są jego najbliżsi?! - Krzyknął przez łzy i zacisnął mocno pięści.
- Panie Uzumaki.. - Spojrzał na niego. - Martwiłoby nas to, gdyby pański kolega wyszedł z tego bez żadnego szwanku. Proszę mi uwierzyć, że strata pamięci to najłagodniejsze co mogło się stać po tym co się zdarzyło. - Rzekł spokojnie. 
Niebieskooki zaszlochał, stanął tyłem do lekarza i oparł czoło o klatkę Itachi'ego. Zacisnął dłonie na tyle jego koszulki, a potem został objęty przez długowłosego, który skinął głową do lekarza z prośbą o zrozumienie. 
Mijały kolejne dni aż dobił drugi miesiąc siedzenia w szpitalu. Uchiha przechodził wiele badań i spotkań z psychologiem, a Uzumaki jak wierny pies siedział przy nim i w ogóle nie opuszczał szpitala. Gdyby nie potrzeba skorzystania z łazienki czy głód i badania ukochanego, siedziałby z nim dwadzieścia-cztery godziny.. no, ale niestety tak nie mogło być. Szczęście w nieszczęściu Sasuke poprzypominał sobie przyjaciół, rodzinę i wiele, wiele różnych zdarzeń, w których nie było blondyna. Przez co właśnie niebieskooki bardziej potrzebował psychologa do swojej uszkodzonej i całkowicie zrażonej psychiki, która była jak babka z pisaku. Jeszcze jeden ruch, słowo i się rozsypie. Jednak nie poddawał się, wszyscy go podziwiali, że jeszcze nie odpuścił, że pilnuje bruneta przed wszelkimi nieszczęściami, przykrościami, które bierze na siebie nie przejmując się tym jak to się odbije na nim po wyjściu ze szpitala. Oczywiście nie był tak silny żeby nie wypytywać przez łzy, dlaczego pamięta wszystkich prócz niego. Przecież byli ze sobą trzy, udane i szczęśliwe lata. Wspólnie wywalczyli swoją miłość i szacunek u innych osób, które albo nienawidziły Naruto bo odebrał im Sasuke albo, że to Sasuke odebrał im Naruto, a niektórzy najzwyczajniej w świecie z początku się nimi brzydzili i kpili z nich. A tu co? Jeden pieprzony wypadek i wszystko ma pójść w zapomnienie? O nie. Naruto Uzumaki tak łatwo nie odpuszczał i się nie poddawał. Wyznaczył sobie cel, który polegał na zrobieniu wszystkiego jeśli będzie potrzebne, byle jego ukochany sobie o nim przypomniał. A kto jak to, ale on zawsze wywalczał swój cel, nieważne jak miałby być trudny. 
Nareszcie się doczekali wypisania Sasuke ze szpitala i cała trójka siedziała już w domu Itachi'ego gdzie mieszkał także onyksowooki. 
- Naruto pamiętasz co poradził ci psycholog, prawda? - Puścił mu oczko i wyszedł z sypialni swojego młodszego brata zostawiając ich tam we dwoje. - Naruto, trzymam kciuki. - Wyszeptał i zszedł na dół do kuchni by przygotować jakąś kolacje. 
Blondyn kiwnął lekko głową i wziął głęboki wdech. Spojrzał na ukochanego, który patrzył na niego z uniesioną brwią.
- Co wy kombinujecie, Naruto? - Zapytał podejrzanie na niego patrząc. 
- Zapamiętałeś moje imię, jak fajnie. - Uśmiechnął się szeroko i usiadł mu na kolanach. Dłonie położył mu na klatce i naparł na nią tak by łopatki Uchihy przyległy do łóżka. Wsunął dłonie pod jego czarną, luźną koszulkę, z rozkoszą smyrał opuszkami palców jego ładny brzusio.
- C..co ty odwalasz? - Uniósł wysoko brwi i podparł się na łokciach. - Już ci mówiłem, że nie jestem homo. Musiałeś się pomylić! - Rzekł zdezorientowany bo mimo wszystko było mu przyjemnie, a jego ciało reagowało jakby tęskniło za tym dotykiem... tej osoby. 
- Nic mi się nie pomyliło.. - Zapewnił czułym szeptem do jego ucha i ściągnął z niego koszulkę. - Pragnę cię i wiem, że ty mnie także, a jak nie ty to twoje ciało.. - Pogłaskał po jego klatce. 
Z ust bruneta wydobyło się ciche sapnięcie, zarumienił się lekko i usiadł. Jednak Naruto złapał go za nadgarstki i znowu przytulił plecami do łóżka. 
- Przestań! - Warknął cicho. - Ja nie chce..
- Sasuke to może być jedyny sposób żebyś sobie mnie przypomniał! - Poniósł głos i polizał jego szyje. - Nie ma to tamto. Zawsze chciałeś być u góry, a teraz ja mam władzę więc okaż chociaż trochę entuzjazmu. - Poprosił. Szybko ściągnął z siebie koszulkę. Złapał go za nadgarstki i jedną dłonią mocno je przytrzymywał nad jego głową. Drugą rozpiął mu spodnie i sprawnie z niego zsunął, na co brunet znowu się zarumienił i zaczął szarpać - Ci.. - Wyszeptał i czule go pocałował. 
Onyksowooki nie oddał pocałunku, szarpał się do momentu aż wygiął się w mocny łuk i jęknął w usta blondyna, który zaczął dłonią pieścić penisa swojego "poszkodowanego" bruneta. Przestał się szarpać i zaczął pod nim wić, pojękując mu z rozkoszy w usta i jeszcze bardziej się rumieniąc. 
Naruto ufnie puścił jego nadgarstki i zsunął z siebie spodnie wraz z bokserkami, a potem zsunął bieliznę z Sasuke, który zaciskał mocno dłonie na kołdrze i powieki. Blondyn nie przerwał pieszczoty. Zaraz potem blondyn uniósł wysoko brwi, gdy usłyszał przeciągły, głośny jęk, a potem poczuł ciepłe nasienie na swojej dłoni.
- Już? - Szybko zamrugał, gdy spojrzał na bruneta, który był cały rozgrzany i czerwony na twarzy jak burak. W dodatku szybko i nierówno oddychał, a jego oczy prosiły o więcej, zachichotał. - No tak tyle czasu bez seksu.. - Pokiwał głową, pochylił się nad nim i przywarł rozbawiony do jego usta, i ku jego radości, tym razem ciemnooki oddał pocałunek, który był spragniony jak nigdy. Wsunął dłonie pod jego biodra, które sprawnie uniósł, potem rozszerzył jego nogi i zaczął opuszkiem palca wędrować wokół jego wejścia. 
Uchiha objął go za szyje, pojękiwał podczas tego gdy blondyn rozszerzał jego wejście dwoma palcami. Już chwilkę później po całym domu rozniósł się głośny krzyk rozkoszy, ulgi i bólu. Obydwoje się zarumienili jednak każdy z innego powodu. Naruto od razu pomyślał jaki ubaw musi mieć Itachi, natomiast Sasuke miał rumieńce spowodowane podnieceniem i tym, że mu się to podoba.
Blondyn oparł dłonie obok jego głowy, namiętnie go całował i na razie wolno się poruszał chcąc przyzwyczaić bruneta do tego dziwnego, ale jakże to przyjemnego uczucia. Z każdym pchnięcie nieznacznie i cierpliwie przyśpieszał. Zdziwiony szybko zamrugał, gdy Uchiha przerwał pocałunek i zacisnął dłonie na jego włosach, cicho krzyknął i odchylił mocno głowę.
- T..tam! - Krzyknął jeszcze bardziej rozszerzając nogi. - P..proszę! 
Niebieskooki zaskoczony, ale ucieszony odnalazł miejsce, które dało tyle przyjemności jego ukochanemu i zaczął mocno i szybko w nie pchał, przy czym Sasuke rozpływał się przy każdym pchnięciu, głośno pokrzykiwał z rozkoszy w jego usta i gdy tylko dał radę błagał by przyśpieszył, sam lekko się nabijając na jego członka. Uzumaki spełniał każdą jego prośbę, gdy chciał szybciej - przyśpieszał, gdy chciał wolniej - zwalniał. I tak na zamianę aż obaj jęcząc sobie w usta doszli mocno się wyprężając i brudząc. Blondyn złapał go za biodra dopchał jeszcze do końca i  z niego wyszedł. Chciał usłyszeć jeszcze ten piękny krzyk, który wydobył się tak jak chciał z ust Uchihy. Opadł na jego blade ciało. Obydwoje szybko i nierówno oddychali, mocno się wtulając w siebie. 
Gdy ich oddechy były w miarę normalne, lazurowe oczy uniosły się i zerknęły na podnieconego bruneta. 
- Pamiętasz mnie? - Zapytał cicho i niepewnie,a jego głos był wypełniony wielką nadzieją.
- Zawsze i wszędzie. - Wyszeptał. 

niedziela, 3 lutego 2013

Wioska ukryta w skałach - Luna

Dobra kochani. To dość skomplikowane, ale to nie jest nic związanego z SasuNaruSasu. Ten one-shot jest dedykowany wiernemu czytelnikowi mojego dawnego bloga. Obiecałam tą notkę już bardzo dawno temu więc muszę dodać tutaj ze względu, że tamten blog został przeniesiony na blog.pl a ja go w ogóle nie rozumiem '_'.
Tak więc na notka jest o dziewczynie, którą wymyśliłam na potrzebę dawnych opowiadań i o Deidarze z Akasiów.
Lolitka - dziękuje ci za tamte wszystkie komentarze i za wspieranie mnie, gdy brakowało mi weny :) Przepraszam za tak beznadziejny one-shote, ale wyszłam z wprawy pisania hentai xd
---
Szesnastoletnia dziewczyna siedziała pod drzewem i wpatrywała się w blondyna, który właśnie miał trening. Od kilku dni codziennie tu przesiadywała i wpatrywała się w swój obiekt westchnień, który ciężko pracował. Białowłosa dziewczyna była jedną z wielu dziewczyn, które każdą nocą śniły o jego błękitnych oczach, które wyglądały jak niebo, ciepłym, słonecznym i bezchmurnym dniem. Jednak ona w odróżnieniu od tamtych dziewczyn, które mdlały, gdy on na nie spojrzał, ukrywała swoje uczucia. Nikomu się nie przyznawała co czuje do blondyna, nie chciała być tylko kolejną, która robi sobie nadzieje. Gdy ktoś ją o niego zapytał, od razu mówiła, że według niej jest taki sam jak inni, że niczym się nie różni od pozostałych chłopaków z wioski. Jako, że dziewczyna przeważnie była szczera i przekonywująca większość osób w to wierzyło. Owszem były też takie osoby, które kpiąco się śmiały i mówiły prosto z mostu, że kłamie, no bo chyba nie przypadkiem codziennie przesiadywała pod drzewem, które było akurat niedaleko miejsca jego treningów.
Dziewczyna wróciła do domu koło siedemnastej i od razu poszła do swojego pokoju, w którym jak to zwykle zamknęła się na klucz. W tym pomieszczeniu był jej świat, do którego nikt..nawet z rodziny nie miał prawa wejść czy też zajrzeć. A co jeśli ktoś przyszedł ją odwiedzić? Cóż.. rzadko się do zdarzało, ona po prostu wolała swój długopis, notes i książkę niż ludzi, którzy jej zdaniem potrafią się tylko ranić nawzajem. Mimo, że w tej wiosce mieszkała od urodzenia nie miała ani przyjaciółki, ani przyjaciela, w ogóle nie miała osoby, której by na tyle zaufała by powierzyć swoje tajemnice, problemy, uczucia. Wszystko zawsze robiła sama, nie chciała niczyjej pomocy. Niektórzy twierdzili, że dziewczyna cierpi na depresje, a nawet i myśli o samobójstwie, jednak to nie była prawda. Szesnastolatka dniami wolała być na polu, oczywiście w samotności, nigdy z nikim nie chodziła na spacery, choćby i dlatego, że prędzej czy później osoba towarzysząca zaczęła by poruszać tematy, których ona unikała od bardzo dawna. Natomiast wieczory wolała spędzać w swoim ani małym, ani dużym pokoju..  po prostu dla niej w sam raz. Miała tam wszystko co potrzebowała.
Jej pokój miał purpurowe ściany, podłoga była wyłożona mięciutkim białym dywanem, który był jak odbicie lustrzane śnieżnobiałego sufitu. Naprzeciwko drzwi, było ułożone dwu, a może i nawet trzyosobowe łóżko z baldachimem, które było bardzo wygodne i miękkie. Kołdra i poduszki miały kolor czerwony. Po prawej stronie pokoju było pięknie wyrzeźbione biurko zasypane wieloma popisanymi kartkami A4. Nad meblem były dwie półki, na których były ułożone grubawe książki. Po przeciwnej stronie były dwa średniej wielkości okna, pomiędzy którymi była przerwa, w której była zamieszczona szafa z ubraniami. Tuż obok jej łoża, była szafka nocna, która miała dwie szufladki. Na niej były ustawione dwie ramki ze zdjęciami, na pierwszym była kobieta wtulona w mężczyznę, a na drugim była ta sama para, i mała białowłosa dziewczynka uśmiechnięta od ucha do ucha.
Dziewczyna przebrała się w krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach, usiadła na swoim wygodnym łóżku i wyjęła z torebki notes. Zaczęła czytać, z każdym nowo przeczytanym zdaniem, zaczynała się uśmiechać coraz to szczerzej.
Ktoś zapukał, zlazła z łóżka i podeszła do drzwi, przekręciła klucz i je otworzyła.
- Czy coś się stało ? - Spojrzała patrząc na starszą panią.
- Kochanie, ktoś do ciebie przyszedł. - Kobieta uśmiechnęła się do dziewczyny i przejechała dłonią po jej  policzku - Przystojniak z niego.
- Przystojniak ? Z niego? - Dopytała zdziwiona, starsza pani kiwnęła głową i poszła do kuchni.
Białowłosa skierowała się do drzwi wejściowych. Przed otworzeniem ich zatrzymała się przy lustrze i poprawiła rozczochrane włosy. Pociągnęła drzwi do siebie i ujrzała kogoś tyłem do niej ustawionego.
- Słucham ? - Powiedziała lekko poirytowana.
Chłopak się obrócił do niej przodem i uśmiechnął, dziewczyna zamarła.
- Luna, tak ? - Podał jej rękę, jednak dziewczyna dalej stała i patrzyła się w jego śliczne niebieskie oczy. - Znalazłem twój portfel. - Poinformował.
Dziewczyna się ogarnęła i wzięła od niego swoją własność.
- Ta... dzięki, musiał mi wypaść z torebki. - Powiedziała chłodno, przecież nie mogło się wydać, że on się jej podoba. Chłopak na nią patrzył, jego mina mówiła "wyglądasz jakoś tak znajomo". - Em.. do widzenia. - Powiedziała z zamiarem zamknięcia drzwi, jednak jego ręka na to nie pozwoliła.
- To ty jesteś tą dziewczyną, która od kilku dni przychodzi i obserwuje moje treningi, zgadza się ?
Na policzki dziewczyny wskoczyły dwa, skromne rumieńce, mocno ugryzła się w język i potrząsnęła głową.
- Nie, zdaje się panu. - Powiedziała. - Dziękuje za portfel. - Zamknęła za sobą drzwi i ruszyła do siebie do pokoju. Idąc patrzyła na przed chwilą znalezioną rzecz, głośno westchnęła i załamana weszła do swojego pokoju. Portfel rzuciła na biurko i położyła się na łóżku, schowała twarz w poduszkę i mruczała coś pod nosem. Niedługo później zasnęła.
#Rano.
Dziewczyny twarz została zaatakowana przez złote promyki słoneczne, które uwielbiały jej buźkę, a szczególnie to zamknięte oczy. Zaspana przetarła oczy, wyjęła z szuflady notes i długopis. Napisała coś i schowała z powrotem. Niechętnie wyszła z pod cieplutkiej kołderki, podeszła do szafy i wyjęła jeansowe krótkie spodenki, czarną bokserkę i białą bluzę z kapturem. Poszła do łazienki i wzięła orzeźwiający prysznic. Ubrana poszła do kuchni by zjeść śniadanie, jej babcia już w niej siedziała i coś zapisywała na małej karteczce. Przywitały się. Szesnastolatka zaczęła przygotowywać sobie dwie skromne kanapeczki oraz kubek ciepłej owocowej herbaty. Usiadła do stołu i zaczęła jeść. W jej głowię cały czas tkwił blondyn, który stał w drzwiach z jej portfelem. Gdy zamknęła oczy widziała go jak się wpatruje w nią tymi swoimi niebieskimi oczami, które były jak ocean, oraz ten jego śliczny i szczery uśmiech.
- Luna przyniosłabyś mi do sklepu, te cztery pudła ? - Zapytała kobieta wskazując na dość spore kartony. - Nie są ciężkie...w końcu są tam tylko ciastka. - Oznajmiła i wyszła z kuchni.
Dziewczyna wzięła ostatniego gryza, wypiła herbatę i poszła do pokoju. Chwilę w nim siedziała. Pomalowała rzęsy tuszem i przeczesała włosy. Stała przed lustrem i patrzyła się na odbicie. Ręką dotknęła lustra i lekko się uśmiechnęła. Powoli mrugała, patrząc sobie głęboko w oczy, były smutne.. zresztą jak zawsze. W końcu wszystkie swoje problemy, zmartwienia dusiła w sobie.. nie wypuszczała ich z siebie. Nawet ze swoją babcią o niczym takim nie rozmawiała, nie ufała jej na tyle, a może po prostu nie chciała jej zamartwiać i obciążać swoimi problemami ?
Po tym jak kobieta wyszła do pracy, białowłosa usiadła na kanapie w salonie. Miała podciągnięte kolana pod klatkę piersiową i opierała o nie brodę. Patrzyła na okno i lekko pod nosem się uśmiechała przypominając sobie wczorajszy dzień... moment kiedy właśnie ON zapukał do jej drzwi, i to właśnie do niej miał sprawę. Jednak Luna niedokładnie patrzyła na to w taki sposób, ona to raczej widziała "gdybym nie zgubiłam portfela nawet nie wiedziałbyś gdzie mieszkam.. i nigdy byś się nie odezwał". Westchnęła i zeszła z kanapy. Podeszła do kartonów, ustawiła je jeden na drugim i chwyciła za ten na samym dole. Cudem wyszła z domu z pudłami na rękach i cudem zamknęła dom. Ruszyła w stronę sklepu, w którym jej babcia pracowała. Mijała osoby.. co chwilę ktoś obok niej przeszedł i zaczynał się śmiać.. cóż to komicznie wyglądało.. nogi, cztery pudła i głosik, który dochodził zza kartonów wołający "uwaga!" lub "przepraszam!". Jednak nikt nie okazał się dobroduszny i nie zaoferował jej pomocy, a widać było, że dziewczyna ledwie sobie radzi. Chwieje się na prawo i lewo, cały czas poprawiając dłonie tak by paczki nie spadły. Jakoś sobie poradziła. Po dwudziestu minutach doszła do sklepu, podeszła do drzwi z zamiarem otworzenia ich, jednak skończyło się upadkiem na ziemi. Ktoś ze środka utworzył drzwi, przez co pudła jak i dziewczyna wylądowały na ziemi. Dziewczyna złapała się za głowę i cicho syknęła. Podniosła głowę by ujrzeć kto ją zaatakował drzwiami, jednak pierwsze co ujrzał to czyjaś dłoń z ustami na rękach. Od razu zorientowała się kto to. Nie przyjęła pomocy, wstała samodzielnie. Otrzepała tyłek z pyłku. Spojrzała chłodno na zdziwionego blondyna i zaczęła podnosić kartony starając się ignorować chłopaka. Niebieskooki podniósł trzy kartony i się uśmiechnął na co dziewczyna przewróciła oczami, wyrwała mu z rąk pudła i weszła do środka. Nie oglądnęła się za siebie by nie dać mu żadnej satysfakcji. Jej babcia siedziała za biurkiem i lekko się uśmiechała do swojej wnuczki. Szesnastolatka tylko prychnęła i zaniosła ciastka na mini zaplecze, wyszła tylnym wyjściem tak by nie spotkać się z chłopakiem, który mógł czekać na zewnątrz... w sumie to nie miał powodu, ale wolała nie ryzykować. Ubrała na głowę kaptur i schowała ręce do kieszeni, spacerem ruszyła w stronę domu. Idąc cały czas spoglądała na ziemie zastanawiając się dlaczego akurat teraz musiała się z nim spotkać.. i jeszcze skończyło się to glebą, w dodatku jej. Pociągnęła za kaptur by zasłonić większość twarzy, pociągła noskiem i skręciła w jakąś uliczkę. Przeszła przez dość wysoki płot i rozejrzała się.. nikogo nie było. Westchnęła, zdjęła kaptur i poszła a stronę małego lasku.
Usiadła na ziemi i oparła się o pień drzewa. Podciągnęła nogi i schowała w nich głowę. Chciało jej się płakać, jednak.. nie umiała.. po prostu zapomniała jak się to robi. Od ostatniego razu minęło z dobre dziesięć lat, gdy dziewczyna przeżywała najgorsze chwilę w swoim życiu i bez niczego płakała, wszędzie i przy każdym, a teraz ? Mogłaby zostać porwana i maltretowana, ale łza by jej nie poleciała. Rok po tragedii, którą przeżyła stwierdziła, że ludzie ranią się nawzajem... że tak było.. jest i już zawsze będzie. Że płacz jest powodowany z reguły przez drugiego człowieka, tak więc nie ma sensu płakać, bo na świecie jest tyle osób, że szkoda gadać.. w dodatku ta każda osoba może skrzywdzić na różny sposób. Luna powiedziała sobie, że nie będzie płakać... bo to nie ma sensu. Jeśli stałaby się wrażliwa.. płakała by codziennie do końca życia za każdego kto ją w jakiś tam sposób zranił, nawet ten mały, o którym wszyscy zapomnieli.
Dziewczyna uniosła głowę i ujrzała przed sobą intensywnie niebieskie oczy. Lekko się przestraszyła, jednak nie dała po sobie poznać. Wstała z zamiarem odejścia, jednak jego dłoń, która oplotła jej nadgarstek nie pozwoliła na to. Dziewczyna spojrzała na niego wrogo i starała się wyrwać rękę z jego objęcia. Jednak na marne chłopak za mocno trzymał.
- Puść ! - Wycedziła przez zęby i znowu spróbowała się wyrwać. Chłopak ją do siebie przyciągnął i spojrzał w oczy.
- Dlaczego mnie unikasz ? - Zapytał ciekawy i przywarł ją plecami do drzewa, trzymając dłońmi za ramiona.
- Nie unikam. - Opuściła wzrok, ale po chwili z powrotem go uniosła. - Po prostu nie jestem jedną z tych, które teraz by mdlały z podniecenia. - Oznajmiła oschle.
- To dlaczego obserwujesz moje treningi ? - Zapytał znowu ciekawy.
- Oj nie schlebiaj sobie. - Zakpiła. - Jeśli to tyle, to mnie puść. - Zaczęła się szarpać. - Niech mnie pan zostawi..! - Prawie krzyknęła.
- Pan ? - Zdziwił się. - Jestem tylko dwa lata straszy od ciebie. - Oznajmił i przysunął do niej twarz.
- Przestań. - Powiedziała cicho. - Mówiłam, że nie lecę na ciebie. - Opuściła głowę.
- Nie wiem dlaczego, ale jakoś ci nie wierze. - Wyszeptał jej do ucha.
Zadrżała. Zwinęła dłonie w pieść i mocno je ścisnęła.
Blondyn zadziornie się uśmiechnął i musnął ją ustami w szyje. Podgryzła wargę, jednak szybko się ogarnęła, spojrzała mu chłodno w oczy, kopnęła w kroczę i uciekła. Chłopak się trochę zgiął, jednak za nią pobiegł. Krzyczał, żeby się zatrzymała jednak ona zaczęła go wyzywać, za co nienawidziła się w głębi serca.. no bo w końcu, gdyby się przyznała do swoich uczuć, zwłaszcza jemu, zwłaszcza przed chwilą mogłaby teraz być w jego objęciach. Jednak nie pozwolił jej na to charakter, który miała i szczerze go lubiła. Nie pozwoliła jej także myśl, która mówiła między innymi, że to trochę dziwne co robił przed chwilą, w końcu tyle razy już przesiadywała przy jego treningach, a on nigdy nie podszedł.. ani przed ani po. Była pewna, że ktoś mu zapłacił, albo raczej poprosił bo ty zrobił, chociaż to nie było podobne do kogoś takiego jak Deidara, no, ale dziewczyna musiała coś wymyślić, żeby nie zrobić sobie nadziei myślą "a może ja mu się spodobałam". Dziewczyna dobiegała do swojego domu, a on uparcie za nią biegł. Szybko wyjęła z kieszeni kluczę i włożyła w zamek, przekręciła dwa razy i nacisnęła klamkę. Blondyn złapał ją za przedramieniem i obrócił do siebie przodem, przybliżył do niej swoje usta i czule ją pocałował. Luna przez chwilę oddawała pocałunek, jednak gwałtownie go przerwała i spojrzała na niego. Jej szklane oczy były przepełnione żalem, niezrozumieniem i cierpieniem. Weszła do domu, trzaskając drzwiami. Zdjęła buty i poszła do swojego pokoju, w którym jak zwykle zamknęła się na klucz, zasłoniła okna i położyła się na łóżku, na brzuchu chowając twarz w poduszce. Próbowała sobie to jakoś w głowie poukładać jednak ona nic, kompletnie nic z tego nie rozumiała. Zamknęła zmęczone oczy, jednak nie mogła zasnąć, wyjęła swój notes i długopis, zaczęła w nim coś pisać.. podgryzła dolną wargę, i starła łzę spływającą po jej policzku. Dłuższą chwilę coś pisała, położyła rzeczy na swoje miejsce i położyła się tak jak przedtem. Tym razem zasnęła.
Przez okrągły tydzień nie wychodziła z pokoju, jej życie przez te siedem dni wyglądało następująco: wstać, spróbować coś napisać, zdrzemnąć się, spróbować coś napisać, zjeść to co babcia zostawiła pod drzwiami, spróbować coś napisać i spać.
W końcu się zebrała, ubrała na siebie długie dresowe spodnie, białą bokserkę i bluzę. Wyjęła z szafy swoje ulubione buty, w których zawsze biegała i wyszła po cichu z pokoju, tak by nie obudzić babci.. no bo w końcu była czwarta rano. Na polu było jeszcze ciemnawo, tym lepiej dla niej. Przed domem zrobiła krótką rozgrzewkę i ruszyła w swoją wyznaczoną drogę. Biegała truchcikiem na wszelki wypadek patrzyła przed siebie, żeby przypadkiem znowu nie wpaść w jakiegoś idiotę... przystojnego idiotę. Biegła przed siebie, była bardzo skupiona, miała bardzo mieszane uczucia. Przez te kilka dni siedziała cały czas u siebie w pokoju i nic nie napisała. Nigdy tak nie było.. zawsze pisała przynajmniej kilka zdań dziennie, a jak spędziła 24h w pokoju to umiała napisać z dziesięć kartek. Zacisnęła pięści, i opuściła lekko głowę. Z jej ust wylatywała para, faktycznie za ciepło to nie było. Nieświadomie przyśpieszyła, czuła się trochę jakby ktoś ją gonił, a jej nogi same przyśpieszy. Niepewnie oglądnęła się za siebie i ujrzała mgłę, zza której wyleciał pędzący na nią kunai. Szybko skoczyła do góry i się rozglądnęła. Ujrzała szybko przemieszczającą się czarną sylwetkę. Wyjęła schowanego w rękawie kunai'a i mocno zacisnęła go w ręce szykując się na atak przeciwnika. Wskoczyła na gałąź najbliższego drzewa, a przeciwnik momentalnie się za nią pojawił i kopnął ją w plecy. Zaskoczona poleciała na ziemie, lekko się haratając. Otarła wargę, z której poleciała jej krew, wstała i się rozglądnęła, gdy ujrzała tą samą sylwetkę rzuciła broń w jego stronę. Zza mgły usłyszała tylko dźwięk, który oznaczał, że przeciwnik odbił jej kunai'a. Dziewczyna zamknęła oczy i wsłuchiwała się w ruchy przeciwnika. Gdy mniej więcej orientowała się gdzie jest, zrobiła szybko kilka ruchów rękami, powiedziała coś pod nosem, a mgła powoli znikała. W jej stronę leciało kilka drobnych rzeczy, skoczyła do góry i znowu wykonała jakąś pieczęć, jednak nie udało jej się zrobić to co powinno się stać. W jej łydkę wbiła się mała, cienka igiełka. Upadła na ziemie.
- Uwolnienie ziemi nie zadziała. - Zaśmiał się męski głos, jednak mężczyzna się nie pokazywał.
- Co ty mi zrobiłeś ? - Zapytała lekko przerażona.
- Sądziłaś, że ta mgła jest tylko po to, żebyś mnie nie widziała ? - Zapytał kpiąco i rzucił kolejną igiełkę.
Dziewczyna spojrzała na igiełki, zaczynało jej się kręcić w głowię.
- Cz..czego chcesz? - Zapytała podbierając się na łokciach.
- Jesteś medic-ninja. - Stwierdził rzucając kolejną igiełkę.
Białowłosa szeroko otworzyła oczy.
- Skąd wiesz ?! - Krzyknęła. - Nikt w wiosce o tym nie wie. - Oznajmiła przerażona.
Mężczyzna się krótko zaśmiał. Dziewczyna zaczynała niewyraźnie widzieć, a głowa jej pękała. Kaszlnęła krwią i położyła się na plecach zasłaniając twarz dłońmi. Mężczyzna ubrany cały na czarno i z zasłoniętą twarz, stanął przed nią i nadepnął jej na brzuch. Krótko krzyknęła, a chwilę później zemdlała.
# Następnego dnia.
Luna powoli się budziła. Lekko uchyliła oczy i ujrzała biały sufit. Chwilę później zorientowała się, że leży na dość wygodnym łóżku, i jest przykryta lekką, puszystą kołdrą. Przetarła oczy i podniosła się na łokciach. Była w ładnym pokoju, zrobionym na tradycyjnie japoński. Piękne, duże rozsuwane drzwi,ciemne panele i wielki wachlarz na ścianie. Do pokoju wszedł blond włosy chłopak, z tacką w rękach. Uśmiechnął się, gdy zobaczył, że dziewczyna już się obudziła. Białowłosa spojrzała na niego z szeroko otwartymi oczami, nie spodziewała się go tutaj.
- Co..co ty tu robisz? - Zapytała siadając.
- Mieszkam. - Zaśmiał się i położył tace z kanapkami i herbatą na stoliku obok łóżka.
Usiadł obok niej i opowiedział jak się tu znalazła.
- Czyli, że.. - Odwróciła od niego wzrok. - Uratowałeś mnie ?
- Dokładnie. - Przysunął się do niej bliżej i delikatnie zaczął głaskać jej policzek.
Zdezorientowana spojrzała na jego rękę, a potem na niego. Chłopak powoli przysuwał do niej swoje usta, odważnie patrzył jej w oczy.
- Martwiłem się. - Wyszeptał. - Nie przychodziłaś na moje treningi, a potem zobaczyłem cię nieprzytomną i jakiegoś mężczyznę nad tobą. - Powiedział troskliwie, a ich usta dzielił niecały centymetr.
- Ty się o mnie martwiłeś ? - Zapytała patrząc na jego usta, które po chwili złączyły się z jej.
Chłopak ją spokojnie całował, a ona niepewnie odwzajemniła to po dłuższej chwili. Jego dłonie znalazły się na jej bladych policzkach, językiem pieścił jej podniebienie. Białowłosa podparła się na dłoniach, które ustawiła za sobą, a chłopak delikatnie i czule na nią napierał, starając się by dziewczyna się położyła. Chciał żeby mu zaufała, dobrze czuł i był świadomy, że Luna jest trochę spięta, niepewna tego wszystkiego no i że lekko się trzęsie. Gdy dziewczyna położyła się na plecach, przerwał pocałunek, usiadł okrakiem na jej biodrach, splątał swoje palce z jej palcami i ustawił ich dłonie po obu stronach jej głowy.
- Czego się boisz ? - Zapytał patrząc w jej lekko przestraszony wyraz twarzy.
- Ja się nie boje ! - Zaprzeczyła odwracając wzrok, chłopak puścił jedną dłoń i wsunął rękę pod jego luźną koszulkę, którą białowłosa miała na sobie. Dziewczyna lekko drgnęła, dalej nie patrzyła na niego.
- Nie skrzywdzę cię. - Zapewnił spokojnym tonem i zaczął masować jej płaski brzuch.
- Dlaczego to robisz ? - Spojrzała na niego kątem oka i znowu drgnęła. Była cała spięta, a jej skóra była strasznie napięta.
Niebieskooki się nad nią pochylił i musnął ustami jej szyje, zbliżył usta do jej ucha, które lekko podgryzł.
- Bo cię pragnę. - Wyszeptał, jego ciepły oddech drażnił jej ucho. Dziewczyna cicho jęknęła na co chłopak się uśmiechnął, znowu splątał ich palce ze sobą, i czubkiem języka przejechał jej po małżowinie. Białowłosa podgryzła dolną wargę i kątem oka obserwowała chłopaka. - Zakochałem się w tobie. - Szczerze wyszeptał jej do ucha i zaczął czule całować jej szyje.
Chwilę patrzyła na sufit z szeroko otwartymi oczami, które po pewnym czasie zamknęła. Przechyliła lekko głowę do tyłu i rozluźniła spięte ciało. Chłopaka bardzo to ucieszyło, wrócił do jej ust i powoli przekształcał pocałunek w bardziej namiętny. Wyplątała swoje dłonie z jego i objęła go za szyje, zgięła nogi w kolanach. Mruknął jej w usta i włożył dłonie pod jej koszulkę, wygięła się w lekki łuk. Opuszkami palców gładził skórę pod jej piersi, dziewczyna zacisnęła powieki. Deidara oderwał się od jej ust i zdjął z niej koszulkę, spojrzał na jej piersi, a następnie na jej wielkie wypieki na policzkach.
- Jesteś piękna. - Wyszeptał, wilgotnymi wargami muskał jej piersi. Czasami zahaczał o jej sutki na co dziewczyna cicho pojękiwała.
Luna leżała naga na łóżku i wpatrywała się w boskie ciało pochylającego się nad nią blondyna. Cicho odetchnęła i kiwnęła głową. Deidara się uśmiechnął pod nosem, czule ją pocałował i powoli w nią wszedł. Białowłosa wygięła się w ostry łuk, cicho krzyknęła mu w usta gdy był już w niej cały. Drżącymi wargami oddała pocałunek.
Oparł łokcie obok jej głowy, namiętnie ją całował i powoli się poruszał, pchając zdecydowanie lecz delikatnie. Pojękiwała mu głośno w usta, a on cicho posapywał.
Białowłosa się pod nim wiła i starała zgrać z nim ruchy bioder, co nie było łatwe iż blondyn znacznie przyśpieszył. Rozpływała się pod dotykiem, który pieścił jej piersi i sutki. Jednak ból, który czuła w tej chwili był okropny, miała wrażenie, że jej krocze jest rozrywane. Mimo to nie prosiła by przestał, było jej naprawdę dobrze i nie chciała tego kończyć. Nie mogła uwierzyć w to, że właśnie to robi z jej ukochanym, w dodatku ON ją rozdziewiczył. Pchnął jeszcze mocno kilka razy i doszedł w niej z cichym jękiem. Natomiast jej krzyk rozniósł się po całym pomieszczeniu. Wyszedł z niej, obydwoje cicho syknęli. Przytulił się do niej, a potem obrócił by to ona leżała na nim.
Schowała twarz w jego szyi, wtuliła się w niego. Zacisnęła powieki i starała się złapać oddech.
Po kilka minutach, gdy obydwoje oddychali w miarę normalnie, Luna położyła się obok niego i lekko skuliła. Przykryła ich kołdrą i niepewnie opuszkami palców przejechała po jego pięknie wyrzeźbionym brzuchu. Poczuła jak niebieskie oczy się w nią wesoło wpatrują, odetchnęła. Położyła głowę na jego klatce, rękę przełożyła na skos i zamknęła oczy, gdy chłopak ją do siebie przytulił.. zasnęła.
Wciągu dwóch następnych miesięcy Luna i Deidara byli szczerze, szczęśliwą parą. Dziewczyna całkowicie się zmieniła, oczywiście na lepsze. Była ciągle uśmiechnięta, rozgadana i nie ukrywała swojej miłości do blondyna. Najbardziej cieszyła ją codzienna myśl, gdy się budziła - przeważnie obok niebieskookiego - że ma dla kogo wstawać.. w dodatku tą osobą był ktoś kogo skrycie kochała. Szczerze była pewna, że tamten ranek, gdy ona i on się kochali był ostatnim razem, gdy jest tak blisko niego. Że wykorzystał to iż ona go kocha tylko po to by przelecieć jakąś naiwną laskę, która żyje z codzienną maską nienawiści.
Luna właśnie wyszła z łazienki, była szeroko uśmiechnięta co pięknie wyglądało z jej białymi rozpuszczonymi włosami. Miała czerwoną sukienkę, która odkrywała jej plecy i zaokrąglała idealnej wielkości piersi. Sięgała jej do połowy ud. Wyszła szybko z pokoju, ubrała sandały z małym obcasem, pożegnała się z babcią i szybko wybiegła z domu na spotkanie z ukochanym.
Dziesięć minut później była na miejscu. Dalej szeroko uśmiechnięta podeszła do blondyna, który złożył krótki, ale czuły pocałunek na jej ustach. Białowłosa od razu po nim zauważyła, że jest dziwnie spięty i zmartwiony, dlatego chciała go rozweselić wspaniałą wiadomością.
- Deidara, muszę ci coś powiedzieć. - Poinformowała wesoło, jednak on ją złapał za rękę i cmoknął w czoło, spojrzała na niego niezrozumiale, ale dalej z radosnymi iskierkami w oczach.
- Ja pierwszy.. - Wyszeptał prosząc. Gdy się zgodziła, odetchnął. Usiadł z nią na ławce, trzymał ją za dłonie, które głaskał swoimi kciukami. - Luna... - Jego ton był jakby za coś przepraszał, jakby czuł się winny. Bardzo ją to martwiło. - Pewnie będziesz zła, ale muszę ci to powiedzieć..
- Dobrze, powiedz.. - Poprosiła cichutko i niepewnie. Sama nie wiedziała czy chce to wiedzieć.
- Ale pierw obiecaj.. - Westchnął. - Że to zostanie między nami.. - Spojrzał jej głęboko w oczy, a ona zdziwiona się po chwili zgodziła. Gdy walka w jego głowie dobiegła końca, puścił jej dłonie i wstał. Przejechał nimi po twarzy i zaczął powoli chodzić koło ławki, zastanawiając się jak jej to powiedzieć. Czuł jak dziewczyna uważnie i wyczekująco na niego patrzy, ciężko i smutno westchnął. Spojrzał na nią. - Opuszczam wioskę..
Szeroko otworzyła oczy, szybko zamrugała. Patrzyła na niego jakby nie zrozumiała co on właśnie do niej powiedział. Uchyliła lekko usta by coś powiedzieć, ale nie wiedziała co. Jej oczy mocno się zaszkliły, a po chwili po policzku poleciała pojedyncza łza.
- N..nie możesz.. - Wyszeptała i wstała. - Nie możesz mi tego zrobić..
- Kochanie, przepraszam.. - Uniósł rękę by pogłaskać ją po policzku, jednak ona na to nie pozwoliła i zrobiła mały krok do tyłu, westchnął smutno i opuścił rękę. Przyglądał się jej, wiedział, że dziewczyna żąda wyjaśnień. - Przyłączam się do organizacji zwanej Akatsuki.. - Oznajmił cicho i tak by nikt nie słyszał.
Policzki szesnastolatki z każdą chwilą były coraz bardziej mokre, głośno zaszlochała. Patrzyła na niego wściekle i z wielkim żalem, nie mogła w to uwierzyć.
- Nienawidzę cię.. - Wyszeptała, zakryła twarz dłońmi i cicho szlochała. Blondyn bez zastanowienia podszedł i ją w siebie wtulił. O dziwo dziewczyna ani trochę się nie wyrywała, dalej zakrywała twarz. - Nie dotykaj mnie... - Powiedziała oschle i smutno.
- Luna, przepraszam.. - Cmoknął ją w głowę. - Ale postaraj się mnie zrozumieć...
Odepchnęła go od ciebie i spojrzała na niego. Jej fiołkowe oczy ociekały nienawiścią, niezrozumieniem i żalem. Jej piękna twarz była cała mokra, a po policzkach spływały nowe łzy. Zacisnęła pięści.
- Mam cię zrozumieć !? - Krzyknęła nie wierząc, że on to powiedział. - Jesteś dupkiem ! - Głośno załkała. - Zrujnowałeś mi życie, rozumiesz?!
Patrzył na nią z wielkim bólem w sercu, gdy zrobił krok do przodu to ona cofnęła się do tyłu.
- Nie mów tak.. - Poprosił cicho - Było nam ze sobą dobrze, poza tym nie musimy zrywać.
- Czy ty się w ogóle słyszysz ?! - Objęła się za brzuch, głośno zapłakała. - Wiesz.. - Powoli cofała się do tyłu. - Może to i lepiej.. - Wycedziła przez zęby. - Przynajmniej oszczędzisz sobie wstawania w środku nocy lub uczenia własnego dziecka mówić "tata" ! - Krzyknęła z żalem, obróciła się i szybko pobiegła przed siebie.
Niebieskooki szeroko otworzył oczy, stał jak słup soli. Wiatr mocno zawiał jakby sam chciał mu przywalić za jego debilizm. Uchylił usta i szybko zamrugał, wpatrując się przed siebie. W jego głowie cały czas odbijały się słowa dziewczyny skierowane w jego stronę. Opuścił wzrok, przyuważył coś. Pochylił się i zabrał z ziemi pierścionek, który wręczył dziewczynie. Wyprostował się, przyjrzał mu się, a potem zacisnął go w dłoni. Po jego policzku poleciała pojedyncza łza.
- Będę... tatą ? - Wyszeptał do siebie.

piątek, 1 lutego 2013

Rozdział 11 - Przepraszam Sasuke.

Tak jak obiecałam - rozdział pojawił się przed wtorkiem za wspaniałe 5 komentarzy, które musiałam od was zaszantażować T-T. No cóż.. teraz sprawy będą wyglądać inaczej, a mianowicie.. - na walentynki mam zamiar napisać one-shota, ale wtedy rozdział 12 nie pojawi się w ten wtorek (5.02) tylko w następny - chyba, że moja wena ze mną zostanie i napisze na 5.02 - ale i tak bym dodała w ten dzień dopiero jak będzie 10 komentarzy pod tym rozdziałem. (każdy od innej osoby, nie wliczając w to moich odpowiedzi) 
Zapraszam do czytania i KOMENTOWANIA <3
--
- Przepraszam Sasuke. - Wyszeptał głaskając go po policzku. Patrzył na niego swoimi szklącymi się lazurowymi oczami. - Wyjeżdżam.. - Oznajmił smutno i cicho. Po jego czerwonawych policzkach poleciały kolejne pojedyncze łzy, które Uchiha od razu czule wytarł. Spojrzeli sobie głęboko, smutno i już tęskno w oczy. Obydwoje nie mogli się z tym pogodzić. Nie rozumieli dlaczego los, który ich dopiero złączył już ich rozłącza. Nie wiadomo na ile i nie wiadomo jak daleko. Stali w pokoju blondyna i mocno się przytulali. Tulili się tak jakby nie chcieli się puścić, jakby ich ciała były przyklejone do siebie. Może i tego tak bardzo nie pokazywali, ale cierpieli. Naprawdę cierpieli, a ich serca tak strasznie krwawiły. Sądzili, że mając siebie nic nie będzie w stanie zniszczyć tego szczęścia i przede wszystkim tej więzi, która ich łączyła...
Blondyn uniósł głowę i spojrzał w ciemne oczy chłopaka ciut wyższego od siebie. Po chwili złączył swoje usta ze sobą prowadząc je do czułego tańca, w którym i tak była.. dzikość, namiętność i pożądanie. Położyli się na łóżku. Sasuke na ostatnią prośbę ukochanego odgrywał tym razem rolę uke. Obydwoje byli już w samych bokserkach, a ich ciała parzyły, nawet skóra bruneta, która zawsze była chłodna mimo to przyjemna, dzisiaj parzyła. Buzująca nienawiść do świata, do osób, które przeszkodziły im w miłości.. W miłości, która według nich nie miała prawa się narodzić. Czy to sprawiedliwe? To, że osoby kochające się, muszą się rozstać przez  to, że innym ludziom.. homofobom to nie pasuje. A oni.. nieletni muszą jeszcze temu podlegać. Mogliby uciec, daleko.. daleko stąd, ale jaki to ma sens? Bez pieniędzy i zgody rodziców czy opiekunów prawych nie będą mogli robić ani kupować wielu rzeczy. Poza tym Naruto nie chciał. Nie chciał by jego ukochany musiał opuszczać rodzinny dom, miasto i kochającego brata, tylko dlatego, że jego ojciec nie może ich zaakceptować..
Zdjęli z siebie nawzajem bokserki, a gdy już się rozgrzali i przygotowali.. Uzumkai chwycił za nadgarstki chłopaka i uniósł nad jego głową, po chwili wszedł w Sasuke i zaczął się w nim poruszać, szybko i zdecydowanie. Dzisiaj nie chcieli nazwać tego "kochaniem się" czy po prostu seksem. Oni chcieli się dzisiaj pieprzyć, ale to tak by zapadło im to w pamięć. By nigdy, ale to nigdy nie zapomnieli o sobie, o tych wszystkich chwilach i o tym popołudniu, gdy sam Uchiha Sasuke zgodził się na bycie pieprzonym, mimo tego, że się lekko upierał, że on się do tego lepiej nadaje i że on chce dać przyjemność ukochanemu. No, ale cóż.. Naruto dzięki swojej przemowie: "Sasuke ile ty razy byłeś u góry, a ile ja?!"  sprawił, że w końcu uległ i się zgodził. Poza tym kto mógłby odmówić tym lazurowym.. wypełnionym smutkiem i łzami oczom?
Całowali się brutalnie i tak jakby chcieli jeszcze bardziej zapoznać się z dobrze już znanymi im ustami. Naruto oparty łokciami obok głowy onyksowookiego szybko, sprawnie i namiętnie się poruszał. Mocno pchał w odnalezioną prostatę swojego uke.
-A..ach! - Głośno wyjęczał. - Na..Naruto! T..tam! - Krzyknął, wyginając się w ostry łuk.
Tak jak ciemnowłosy sobie tego życzył tak jego kochany właśnie robił. Blond włosy chłopaka były szarpane przez bruneta -  uwolnił nadgarstki - który mocno zaciskał na nich dłonie, a jego biodra były objęte przez gorące nogi ukochanego. Pchał mocno i tak głęboko jak tylko dał radę czym zadawał czarnowłosemu ogromną przyjemność i ból, który w ogóle nie był brany przez nich pod uwagę. Nie liczył się.. w prawdzie nie wyczuwali go tak jak tego w sercu, które cały czas krwawiło z myślą o tym, że to ich ostatni seks, że ich ciała nie będą siebie tak blisko przez długi czas. Można rzec, że w chuj długi. W końcu mają zakaz spotykania się ze sobą.. Zszedł ustami na jego szyje, robiąc mu namiętną i widoczną malinkę tak by każdy przez jakiś czas widział, że Uchiha jest jego i nikt nie ma do niego takiego prawa jak sam Uzumaki. Obydwoje znowu szybko przywarli do swoich ust i głośno w nie jęknęli, gdy w tym samym momencie doszli w rozkoszy. Naruto opadł swoim mokrym na rozgrzane ciało kochanego. Wyszedł z niego, a potem mocno się w niego wtulił chowając twarz w jego szyi. Mimo płytkiego oddechu, poleciały mu łzy, przytulił się jeszcze bardziej. Sasuke go mocno objął przy okazji głaskał jego wilgotną blond czuprynę. 
- S..Sasuke ja nie chce! - Załkał. - Nie chce się z tobą rozstawać..! - Krzyknął w jego szyje i zacisnął powieki. - Kocham cię.. 
Po skroniach bruneta poleciały pojedyncze, bardzo długo nieodwiedzane go łzy. Pociągnął nosem i zacisnął powieki, a potem place na jego włosach i jeszcze mocniej go w siebie wtulił.
- Ja ciebie też kocham Naruto.. - Wyszeptał. - Nawet nie wiesz jak bardzo...

Naruto zerwał się do siadu i otarł swoją spoconą twarz, szybko i nerwowo oddychał. Rozglądnął się, spojrzał na zegarek, który wskazywał "04:15". Odkrył się i wstał, sięgnął po butelkę wody i szybko wypił kilka dużych łyków. Odstawił ją i przeczesał wilgotne od potu włosy. Zamknął oczy i wziął głęboki wdech. Potem chwycił za swoje jeansy i jakąś luźną koszulkę. Usiadł na krześle i spojrzał na okno za którym panował jeszcze mrok. Uważnie się przyjrzał i jeszcze raz odetchnął.. tym razem z ulgą. 
- To był tylko zły sen.. - Potwierdził do siebie. Wstał i podszedł do drzwi, które cicho i ostrożnie otworzył. Rozejrzał się i wyszedł z pokoju, a potem zszedł na dół. Rozglądnął się, jednak ledwie widział przez te ciemności, a wolał nie zapalać światła by nie zbudzić ojca, który mógłby mu przeszkodzić w jego tajnym planie. Gdy upewnił się, że Minato nie ma ani w salonie, ani w kuchni.. po cichu ubrał buty, nawet ich nie wiążąc. Zarzucił bluzę i jak najciszej otworzył drzwi. Wyszedł z domu i szybko przeszedł na drugą stronę. Odetchnął i zapukał do sąsiadów mieszkających naprzeciwko. Jednak nikt nie otwierał. Zapukał mocniej, aż w końcu otworzyła zaspana blondynka, która miała na sobie szlafrok, który ledwie sięgał jej do połowy ud, ale wyglądał na bardzo milutki. Szybko zamrugał patrząc na nią, a potem na jej pytające ciemne niebieskie oczy. Sam się zastanawiał czy nie pomylił domów, ale spojrzał na dom jeszcze raz, odetchnął z ulgą. Chciał już wyjaśnić co robi o takiej godzinie i prosić o to by go wpuściła, ale ona się odsunęła od drzwi robiąc mu miejsce. Szczerze zaskoczony wszedł do środka i zdjął buty, a potem bluzę. Rozejrzał się, było jeszcze ciemniej niż u niego. Szedł na ślepo przed siebie, jednak ona mu to ułatwiła zapalając najzwyczajniej w świecie światło. Spojrzał na nią wdzięcznie, a ona lekko się do niego uśmiechnęła. Weszła do kuchni, postawiła wodę. Wyjęła kubek do którego wrzuciła torebkę herbaty. Rozkojarzony wszedł za nią, sam nie wiedział czy coś powiedzieć, czy coś zapytać. Dlatego grzecznie usiadł i na nią patrzył. Chwilę później do pomieszczenia wszedł Itachi, który był w samych czarnych w czerwone chmurki bokserkach. Uzumaki spojrzał na jego ładnie umięśniony brzuch, a potem na jego zaspaną twarz. Uśmiechnął się lekko.
- Naruto. - Jęknął zaspany. - Mogę wiedzieć co robisz tutaj o tej godzinie? - Usiadł naprzeciwko niego, podparł łokcie na stole, twarz na dłoniach i spojrzał zaciekawiony. Uzumaki opuścił wzrok i cicho westchnął. Następnie przygryzł wargę, sam nie wiedział co ma mu powiedzieć. - To powiesz mi czy mam się domyślać? - Ziewnął. - Chociaż jakbym miał się domyślać to strzelałbym, że zgłodniałeś i przeszedłeś co u nas wsza.. - Przerwał, gdy blondyn zaczął mu w skrócie opowiadać co się wczoraj wieczorem działo w jego domu.
Itachi jak i jego dziewczyna spoglądali zaskoczeni na chłopaka i uważnie słuchali. Kate położyła kubek z herbatą przed lekko poddenerwowanym Naruto, który po chwili został brutalnie chwycony za koszulkę i pociągnięty do góry by wstał. Osoba, która zachowała się w stosunku do chłopaka brutalnie, obróciła go przodem do siebie i spojrzała mu groźnie i ostrzegawczo w oczy. Uzumaki przełknął głośno ślinę, a jego nogi się pod nim ugięły. Uważnie na siebie patrzyli, jakby umieli sobie czytać w myślach i właśnie ucinali pogawędkę. Niebieskooki rzucił mu się na szyje i schował twarz w jego szyi, która była przyjemnie drażniona jego oddechem. 
Brunet go mocno objął i w siebie wtulił. Odetchnął z ulgą i spojrzał na spokojnie wyrazy twarzy dwójki, która na nich spoglądała rozczulona. W kuchni panowała teraz błoga cisza, której nikt nie chciał przerywać. Itachi mimo wszystko uśmiechał się pod nosem wpatrując się w spokojny, ale wesoły wyraz twarzy swojego młodszego brata, który stał z zamkniętymi oczami wtulając w siebie cały czas ukochanego. Dalej wyglądali jakby umieli sobie czytać w myślach i właśnie wyjaśniali sobie wszystko co powiedział Naruto i usłyszał Sasuke. Uzumaki tak bardzo chciał opowiedzieć swój sen, ale tylko swojemu chłopakowi. W końcu Itachi i jego dziewczyna raczej by nie chcieli słuchać streszczenia tego jak to w jego śnie on i Sasuke się pieprzyli. 
Blondyn odkleił się niechętnie od niego i uśmiechnął wesoło. Onyskowooki nie mógł się najwidoczniej oprzeć. Złapał za jego podbródek, przyciągnął do siebie i złożył krótki, ale czuły pocałunek na ustach swojego wesołego chłopczyka, który nawet nie przejął się tym, że jest tu kobieta, którą może to obrzydzać.
Obydwoje weszli do pokoju bruneta i usiedli na łóżku. Niebieskooki pił powoli herbatkę przygotowaną przez blondynkę, natomiast jego ukochany wpatrywał się w niego jak w obrazek. Chociaż jego wzrok był trochę wyczekujący. Chciał wiedzieć co się dokładnie działo i czy to prawda ze zmianą szkoły. Więc, gdy blondyn skończył herbatę, odłożył kubek. Odetchnął i smutno spojrzał na ukochanego, po czym zaczął mu opowiadać.. jednak tym razem starał się powtórzyć wszystko - słowo w słowo.
Onyksowooki wstał, przejechał dłońmi po twarzy i wściekle westchnął. Podszedł do biurka i walnął w nie mocno pięściami.. tak, że aż drgnęło. Zacisnął mocno zęby, patrzył się za okno.
- Ojciec ci powiedział kto cię... - Warknął. - Nas. - Poprawił się szybko. - Wydał? - Zapytał przez zęby i spojrzał na Uzumakiego, który siedział z opuszczoną głową i zaciskał dłonie na materiale spodni. Brunet ciężko i wściekle westchnął. Po chwili przy nim przykucnął, delikatnie złapał jego podbródek i lekko uniósł. Spojrzał mu głęboko w oczy, opanował swój gniew i wróciła czułość. Przysunął się i pocieszająco, czule go pocałował. Muskali się ustami nawzajem, co działało na nich uspokajająco.
Uzumaki po chwili oderwał się od jego ust, upadł na kolana i go przytulił chowając twarz w jego szyi. Został objęty przez ciemnookiego i zaczął mu szeptem opowiadać swój sen przy czym Sasuke go coraz mocniej przytulał.
            On po prostu nie wyobrażał sobie życia bez swojego Uzumakiego...

Obserwatorzy