niedziela, 28 grudnia 2014

*one-shot* - To tak nie działa.. (cz. 1)

Nie miałam internetu chyba przez tydzień więc włączyłam wordpada i wystukałam to coś. Doszłam do wniosku, że moim problemem nie jest brak weny, a to, że umiem pisać tylko wtedy kiedy moje samopoczucie sięga takiego dna albo wtedy kiedy znajdę coś co mnie zaciekawi i to mi włączy tego potrzebnego kopa. Nie powinnam tworzyć nowych opowiadań nie kończąc poprzednich, ale jednak wole napisać coś nowego niż nie pisać wcale. To też miałam dodać jako jedna część, ale chce przed końcem roku jednak coś dla Was dodać - o ile ktoś jeszcze czeka.
Spóźnionych wesołych świąt, mam nadzieje, że dobrze spędziliście i spędzacie okres wolnego. Poza tym życzę Wam szczęśliwego nowego roku albo po prostu żeby rok 2015 był w końcu tym lepszym.
Zapraszam:

- Ikeo proszę cię, rusz się! - Jęknął blondyn przeskakując z nogi na nogę.
- Już, już! - Zawołał wychodząc z pokoju i uniósł triumfalnie rękawiczki do góry. - Znalazłem! - Wyszczerzył się szeroko i podszedł do swojego starszego braciszka. 
- No wreszcie! Pan Uchiha nas zabije, zobaczysz! - Założył mu czapkę i wytarmosił go z mieszkania. 
Zamknął drzwi i zbiegli na dół wychodząc szybko z klatki. Mały blondynek złapał brata za rękę i spojrzał na niego poprawiając czapkę, która zsunęła mu się na oczy. Patrzył na swojego roztrzepanego, dużego bohatera, który się nim zajmował od małego. Jego wzrok momentalnie przeniósł się w stronę taksówki, która czekał już dobre parę minut. Podbiegli wsiadając do pojazdu, starszy chłopak podał adres i odjechali. Ikeo cicho zachichotał patrząc na swojego brata, który nerwowo stukał w swoje kolano. Nie wiedział za bardzo o co chodzi bo do państwa Uchiha jeździli często, a jeszcze częściej do samego Sasuke i jego młodszej siostry Lilith, a nigdy się tak Naruto nie denerwował drobnym spóźnieniem bo wszyscy tam byli do tego przyzwyczajeni. Uzumaki mieli w krwi spóźnianie się, a im ważniejsze spotkanie tym dłuższe spóźnienie. 
Mieszkali od siebie jakieś dwadzieścia minut drogi i to samochodem. Naruto i Sasuke poznali się, gdy jeszcze leżeli w pieluchach machając małymi rękami i plując siebie nawzajem podczas próby porozumienia się dziecięcym bełkotem. Mamy chłopaków były przyjaciółkami natomiast ojców łączyły sprawy biznesowe. Chłopcy stawali się coraz starsi i starsi, gdy mieli po dziesięć lat obydwóm urodziło się młodsze rodzeństwo. Ikeo i Lilith. Między dzieciakami były dwa miesiące różnicy. Pięć lat po urodzeniu Ikeo, Kushina wraz z Minato mieli wypadek samochodowy, którego nie przeżyli. Chłopiec został pod opieką piętnastoletniego Naruto, który cały czas miał wsparcie właśnie u rodziny Uchiha. 
Gdy podjechali pod dom, blondyn zapłacił i wysiedli z samochodu udając się do piętrowego domu zaprzyjaźnionej rodziny. 
- Ikeo przywitasz się ładnie i pójdziesz do Lilith na górę, dobrze? 
Chłopiec powoli zamrugał i spojrzał na brata dużymi oczami. 
- Dlaczego? Coś się stało braciszku? - Zmartwił się i to bardzo, nigdy  nie było powiedziane co ma zrobić po wejściu do środka, a takie coś oznaczało, że będzie rozmowa, na którą on wraz ze swoją małą przyjaciółką są za mali. 
- Nie Ikeo, po prostu.. - Podrapał się po głowie - Musimy porozmawiać o wspólnym wyjeździe na ferie, a to ma być dla was niespodzianka. 
Chłopiec szeroko się uśmiechnął i skinął głową dając znać, że zrozumiał i wykona polecenie. Weszli do środka, starszy chłopak pomógł bratu z kurtą, czapką i butami, a gdy ten jeszcze nie zdążył tego odłożyć mały blondynek był już na schodach prowadzących do sypialni Lilith. Uśmiechnął się rozbawiony i sam ściągnął z siebie ubranie wyjściowe. Zsunął buty ze stóp i ładnie je ułożył pod ścianą. Poprawił swoją koszulkę próbując ją jeszcze bardziej przyprostować, odetchnął i wszedł do salonu gdzie wszyscy już siedzieli. Uśmiechnął się głupkowato i skłonił się do głowy domu przepraszając za kilka minut spóźnienia. Usiadł w fotelu i posłał uśmiech do niewzruszonego bruneta. 
- Wszystko w porządku Naruto? - Zapytała sympatycznym głosem kobieta odziana w piękną, granatową suknię do kolan. Ustawiała talerzyki z ciasteczkami na ławie. 
- Tak, tak - Zapewnił z uśmiechem drapiąc się po policzku palcem. - Ikeo miał problem ze znalezieniem ręka..
- Pomińmy to. - Przerwał mężczyzna. - Przejdźmy do tego o czym mamy dzisiaj porozmawiać - Przejechał wzrokiem po swoim synu i po blondynie, który bawił się swoimi palcami na odstresowanie. Mikoto usiadła obok męża i położyła dłoń na jego. Odetchnął. - Jak wszyscy wiemy Itachi się ożenił i skończył już swoją przeprowadzkę. Mój najstarszy syn ma dwadzieścia-pięć lat i mimo tego, że zawsze może liczyć na mnie i moją małżonkę liczyć to jest ju..
- Tato. Przejdź do rzeczy. - Ciężko westchnął Sasuke. 
Mężczyzna skinął głową, odchrząknął i kontynuował. 
- Wasza dwójka ma już po osiemnaście lat i żaden z was nigdy się nie ożeni. Dalej mam wam za złe, że nie powiedzieliście nam tego tylko kazaliście się domyślać. - Warknął cicho, ale gdy Mikoto go pogładziła po plecach cicho odetchnął normując ton. - Nie wiem czy to tak wyszło czy po prostu jeden miał wpływ na drugiego, ale doszedłem do wniosku wraz z Mikoto, ze skoro obydwoje jesteście gejami powinniście być razem. 
Obydwoje kaszlnęli wytrzeszczając oczy i zrywając się na nogi. Spojrzeli na siebie, a następnie na Fugaku. Wiedzieli tylko jaki jest zarys rozmowy, ale nie spodziewali się usłyszeć czegoś takiego, to było dla nich wielkie zaskoczenie i coś nie do pomyślenia. Sasuke rozłożył ręce, a po jego oczach już było widać ten bunt i chęć pysknięcia do ojca, ale ten uniósł rękę i charakterystycznie powoli ją puścił każąc im zamilczeć i usiąść. 
- Wiem, że jesteście najlepszymi przyjaciółmi. Ty Sasuke jesteś moim synem, a ty Naruto jesteś przyjacielem mojej rodziny, najlepszym przyjacielem mojego syna oraz dzieckiem ludzi, których bardzo szanowałem. Chce tylko powiedzieć, że nie zaakceptuje żadnego chłopaka, którego przyprowadzisz synu, poza Naruto. Jego znam i zdążyłem przez te lata zaakceptować. Albo na to przystaniecie albo nie zaakceptuje tego wszystkiego i wiecie czym się to skończy. 
Niebieskie oczy były szeroko otwarte, chłopak miał rozchylone usta i siedział jak wryty próbując to wszystko zrozumieć i przetrawić jak najszybciej. 
- Jak Ty sobie to wyobrażasz, tato? - Zapytał Sasuke tylko zaciskając dłonie na podłokietniku fotela, na którym siedział. - Myślisz, że jak to powiesz to nagle pokocham się z Naruto i zostaniemy szczęśliwą parą? To tak nie działa. - Prychnął. - Znam tego młotka tyle lat, że nie idzie go pokochać. 
- I vice versa! - Prychnął głośno Uzumaki krzyżując ręce na klatce. 
Starszy mężczyzna chrząknął i pokiwał głową, wiedział, że to nie będzie proste, ale on swojego zdania nie zmieni choćby go mieli żywcem pochować. 
- Ikeo zostanie u nas, zaopiekujemy się nim, a wasza dwójka wyjedzie sobie na małą wycieczkę. Tylko wasza dwójka. Spędzicie ze sobą czas, Ty Naruto nie będziesz musiał zamartwiać się Ikeo, a Ty Sasuke.. - Wstał głęboko oddychając. - może w końcu zrozumiesz, że Twój ojciec ma racje. - Rzekł ruszając w stronę schodów by zakomunikować dzieciakom, że muszą wymyślić co chciałyby porobić przez ten tydzień kiedy ich braci nie będzie. - Jeszcze mi podzię.. 
- Chwila. - Odezwał się blondyn wstając. - Nie mogę tak zostawić Ikeo. Już pomijam sam zarys tej wycieczki i to, że nie wiedziałem, że z pana taki wariat. - Podrapał się po głowie i zerknął na matkę przyjaciela, która zachichotała cicho, przeniósł wzrok na pana domu. - Odkąd mama z tatą zginęli w wypadku nie rozstawałem się z młodym na taki czas. Wiem, że znamy się, że Ikeo uwielbia spędzać tu czas szczególnie z Lilith, ale nie wiem czy on sobie poradzi beze mnie.. 
Fugaku miał już to skomentować jednak wszyscy spojrzeli ku górze gdzie rozniósł się trzask drzwi i bieg po schodach jakby ktoś tam przetrzymywał stado słoni, a one nagle zobaczyły drogę ku wolności. Dodatkiem były wesołe krzyki i jakieś ciężko zrozumiałe bełkoty przez śmiech i przepychanie się. Dzieciaki niczym huragan wleciały do pomieszczenia, w którym wszyscy przesiadywali. Mała brunetka wskoczyła na kolana swojego starszego lecz nie najstarszego brata i się wtuliła w jego klatkę z szerokim uśmiechem, natomiast mały blondasek dorwał się do słodkości, które Mikoto poustawiała na ławie. Wszyscy na nich spojrzeli dość zaskoczeni, tak nagle przerwali zabawę i zbiegli do nich. Jedyne sensowne wyjaśnienie to, to, że podsłuchiwali no i tak też było. Nie słyszeli całej rozmowy, ale gdy tylko do ich uszu doleciało to, że Ikeo będzie u nich przez tydzień bo wysyłają gdzieś tamtą dwójkę to od razu adrenalina się podniosła. 
Chłopiec z pełnymi ustami spojrzał na brata.
- To cho? - Wybełkotał mówiąc i próbując przełknąć nie do końca pogryzione ciacha. - Kiedy jedziecie? - Przełknął i się wyszczerzył. 
Naruto powoli zamrugał i jęknął wsuwając się bardziej w fotel. 

Tak jak Fugaku chciał tak też się stało. Naruto z Ikeo przyjechali do nich nad ranem z rzeczami dla młodszego chłopca i walizką na wyjazd. Uzumaki dał wykład bratu, że ma być grzeczny, uważać na siebie i pamiętać, że go kocha i wróci za tydzień. Sasuke nie mogąc słuchać tej paplaniny złapał go za ciuchy i wypchnął z domu wraz z rzeczami, w stronę samochodu. Marudził jakby jechał na własny pogrzeb, a to było jakieś ostatnie objawienie mające na celu pożegnanie się z młodym. Gdy zapakowali rzeczy do bagażnika, wsiedli do samochodu i odjechali. Sasuke był w miarę rozsądnym kierowcą, nie jechał wolno bo tego nienawidził, ale też nie pędził jak wariat, a jadąc z przyjacielem i tak starał ograniczyć jakieś zbędne wyprzedzanki. Niby Naruto nie miał jakiegoś urazu do samochodów czy jazdy nimi, nie panikował też przy szybszej jeździe czy niebezpiecznych wygłupach, ale i tak momentami włączał mu się w głowie czerwony napis alarmujący jak zginęli jego rodzice czy też to, żeby ogarnął kierowcę bo przecież ma młodszego brata i są dla siebie jedyną rodziną. 
Uzumaki odchylił sobie trochę fotel i się przeciągnął rozwalając się na siedzeniu pasażera. Założył ręce za głowę i spojrzał za okno nucąc sobie, po czym zerknął na radio, które było wyłączone. Wydął wargi i powoli, bardzo ostrożnie zaczął przenosić kątem oka wzrok na kierowce. Uchiha nie rozumiał jak można jechać i słuchać muzyki. Irytowało go to, gdy coś mu wyło do ucha podczas jazdy dlatego przeważnie wywalał blondyna na tylne siedzenie. 
- Nie. - Powiedział definitywnie Sasuke czując wzrok i widząc drgającą dłoń chcącą sięgnąć do radia, ale jeszcze się powstrzymującą. 
Niebieskooki jęknął i skrzyżował ręce cały czas nucącą pod nosem, jednak to nucenie stawało się coraz głośniejsze i zaczął dochodzić jeszcze tekst znienawidzonej przez bruneta piosenki. Naruto uniósł wysoki brwi, a następnie zaczął wywracać oczami podśpiewując. Jego noga zaczęła się poruszać w rytm piosenki, a raczej tego czegoś na kształt jej. Kierowca ściskał coraz mocniej dłonie na kierownicy oraz podwarkiwał pod nosem, po krótkiej chwili gwałtownie sięgnął do radyjka włączając najpopularniejszą stacje, usłyszał tylko chichot z siedzenia obok i ciężko westchnął. Jego ojciec chyba sobie nie zdawał sprawy z tego co sobie umyślił - pokochanie swojego najlepszego przyjaciela, szczególnie, gdy jest nim Naruto Uzumaki jest niemal, że niemożliwe i awykonalne.
Na miejsce dojechali po kilku godzinach mordengi ze sobą i kłótni o to jak głośno ma iść wycie z radia, gdzie się zatrzymają na jedzenie, która łazienka będzie lepsza, i na której stacji, to, że jeden chce spać, a drugi wybrał beznadziejną drogę i nim trzepie, gdzie Sasuke ze wszystkich sił próbował się powstrzymać od złośliwego komentarza, ale niestety to było silniejsze. 
Wysiedli z samochodu i obydwoje się przeciągnęli, a następnie wyciągnęli z bagażnika swoje walizki i inne potrzebne im pierdoły. Udali się w stronę domu, który należał do rodziny Fugaku, usadowiony był on na klifie, z którego był widok na plaże oraz piękną i czystą wodę. To miejsce było całkiem znane, ale nie na tyle jeszcze by było osób jak na zwyczajnych publicznych plażach. Brunet otworzył drzwi wpuszczając przodem niższego od siebie przyjaciela. Dom był całkiem nowoczesny ku ich zaskoczenia, widocznie był remontowany. Miał on z dobre pięćdziesiąt lat, a wyglądał na może pół roku. Wszystko było czyste i lśniące, posiadał nawet plazmę w salonie. 
Blondyn obrócił się do teoretycznie właściciela domu, odstawił walizki obok jego walizek i się wyszczerzył. 
- Jeśli ten dom będzie nasz po tym jak zaczniemy ze sobą być to jestem w stanie Ci się oświadczyć! - Zawołał śmiejąc się.
Uchiha uniósł tylko brew i cicho prychnął pod nosem. W porównaniu do przyjaciela jego to nie bawiło ani trochę, fakt faktem mógł sobie odpocząć od domu, od miasta i od zimna jakie panowało w części, w której mieszkali na co dzień, ale wolałby jednak móc tu przyjechać jak kumpel z kumplem, a nie ktoś kto ma się z kimś związać na życzenie trzeciej osoby. Niebieskookiego natomiast to bawiło i był zafascynowany tym miejscem - tam gdzie mieszkali teraz było zimno i nawet spadł śnieżek zakrywając puchem chodniki, a tu słońce i tylko się opalać. Poza tym mógł się przekonać czy Ikeo dałby sobie radę bez niego, gdyby coś się stało, że musiałby wyjechać, a młody trafiłby na jakiś czas do zaprzyjaźnionej rodziny. 
Naruto ruszył w przeszpiegi po całym domu, zwiedził całe piętro i piętro wyżej. Był w niebo wzięty, nie mieszkał w biedzie bo faktycznie mieszkanie biedne to nie było, ale nie było też takim luksusem jak ten dom tutaj. Podczas, gdy on sobie zwiedzał i szukał pokoi by móc wybrać ten lepszy, jego kumpel leżał rozwalony na kanapie i odpoczywał po takiej drodze, w końcu on prowadził. Sięgnął pilot włączając telewizor i zaczął skakać po programach szukając czegoś co mu przypadnie do gustu, a to było ciężkie zadanie. 
Wieczorem jedząc kolacje, która była zamówioną pizzą i ramen z pobliskiej knajpki siedzieli i oglądali jakąś komedie, ze względu na to, że blondyn wygrał w papier, kamień, nożyce. On postawił komedie, a brunet horror i ku uciesze Uzumakiego on wygrał. Każdy horror, który oglądali źle się kończył - Naruto albo spał z Sasuke zamiast w pokoju gościnnym albo nie spał w ogóle przez co obydwoje nie zmrużyli ani na moment oka. Uchiha patrzył dość znudzony, natomiast chłopakowi obok uśmiech z twarzy w ogóle nie schodził. 
Gdy film się skończył obydwoje ogarnęli jako tako bałagan, który powstał i udali się na górę, gdzie znajdowały się sypialnie. Blondyn od razu wbiegł do pokoju, który sobie wyhaczył podczas zwiedzania - duży, fajne łóżko z miękkim materacem, z okna widok na plażę i z własną łazienką. Wskoczył na łóżko przeciągając się z wyszczerzem, ściągnął koszulkę i powoli zamrugał patrząc na swojego przyjaciela, który stał w tym samym pokoju i patrzył na niego chyba tym wzrokiem, od którego normalnie szło umrzeć. 
- To mój pokój młotku - Prychnął wsuwając dłonie do kieszeni.
- Pierwszy go zobaczyłem! - Zawołał pokazując mu język. - Poza tym nie jest Twój, nigdzie nie widzę podpisanego, że to o to pomieszczenie to twoja w ł a s n o ś ć. - Jęknął podczas szarpania się z brunetem, który trzymał go za kark przytrzymując jego głowę blisko lampki, która stała na stoliku przy łóżku. Małymi literkami było podpisane "Sasuke Uchiha", wydął wargi. - No dobra, może jest podpisane.. 
Brunet prychnął i zepchnął go z łóżka, a sam się na nim położył. Może i nie potrzebował nie wiadomo jakiego pokoju bo jemu było tak naprawdę wszystko jedno, byle było łóżko i święty spokój, ale tu w grę wchodziła łazienka. Za Chiny nie chciałby dzielić łazienki z Uzumakim. Lubił go, był jego najlepszym przyjacielem, ale wiedział jak każda łazienka wygląda po porannej wizycie Uzumakiego dlatego chciał ten pokój, z osobistą łazienką, do której nikt poza nim nie będzie miał wstępu. Przeciągnął się przecierając oczy i ziewnął. 
- Wyjdź i zamknij za sobą drzwi. - Powiedział ściągając koszulkę, a za nią spodnie i odkładając na stolik. Wsunął się pod kołdrę i zamknął oczy przekręcając się na bok. Usłyszał tylko dźwięk zamykających się drzwi i odczuł ulgę zgaszonego światła, nie minęło dziesięć sekund, a on otworzył oczy i ujrzał blondyna z szerokim, niewinnym uśmiechem. Uniósł się. - Co ty tu robisz do cholery?!
- Pozostałe łóżka są twarde, a ty wiesz, że ja takich nie lubię! - Jęknął i owinął się kołdrą tak że jak go zepchnie to straci ją przy tym.
Uchiha tylko ciężko westchnął i przejechał dłonią po twarzy.

piątek, 17 października 2014

*one-shot* - Dlaczego akurat na Ciebie trafiłem? (Cz. I)

Powróciłam, nie wiem na jak długo, ale powróciłam. Obiecałam sobie, że nie dodam tego one-shota dopóki nie napiszę wszystkiego żeby nie było tak jak z poprzednimi, że tracę wenę na pisanie kolejnych części, ale za nim bym wszystko napisałam to myślę, że trochę byście musieli jeszcze czekać, a to dlatego, że chciałam w ten weekend wszystko napisać, ale tak mi dowalili ze szkoły, że nie będę miała kiedy więc obiecuje że ten one-shot będzie skończony, ale nie wiem kiedy. Na razie łapcie pierwszą część, zapraszam:

- Naruto masz siedemnaście lat! - Powiedział poirytowany brunet. - Ja jestem dorosły, a ty jesteś dzieckiem. Idź do domu odrobić zadanie.
- Nie! - Krzyknął łapiąc go za nadgarstek, gdy ten obrócił się by odejść. - Potrzebuje cię!
Sasuke warknął pod nosem, obrócił się przodem do niego i spojrzał wściekle.
- Miłości nie ma dzieciaku, ja wyznaje jedynie zasadę pieprzenia i tyle. - Wyrwał nadgarstek z jego dłoni. - Idź poszukaj sobie jakiegoś frajera, który da się w to wplątać. - Prychnął. 
Niebieskie oczy wpatrywały się z niedowierzaniem, Wczoraj spędzili całą noc razem, w dodatku jego pierwszą noc z kimkolwiek, a ten tu przed nim każe mu po prostu spadać. No nie wierzył, jeszcze to, że nie ma miłości. Przecież czuł, że zakochał się w brunecie. Ta noc była taka o jakiej marzył, z dojrzałym i z doświadczonym przystojniakiem tyle, że w jego wyobrażeniach ten mężczyzna szepcze mu rano, że chce każdej takiej nocy do końca życia z Naruto, a nie, że każe mu spadać mówiąc, że wyznaje zasadę pieprzenia bez zobowiązań. Pociągnął nosem, opuścił rękę i pokiwał lekko głową. Cofnął się kilka kroków do tyłu, po czym obrócił się w przeciwną stronę do chłopaka i ruszył przed siebie. Sasuke za nim spojrzał, przewrócił oczami i wszedł do swojego domu gdzie czekał na niego niezły przystojniak rozłożony już na jego łóżku. 
Rano blondyn wyszedł z domu, ubrany we wczorajsze ubrania, z nieuczesanymi włosami oraz delikatnymi worami pod oczami. Na ramieniu miał zarzucony plecak i trzymał za jego "ucho". Spojrzał ledwie przytomnie na swoją przyjaciółkę Ino, która stała i patrzyła na niego z wysoko uniesioną brwią zastanawiając się dlaczego jej najlepszy przyjaciel wygląda jak menel, który spał u kogoś w oborze. Gdy podszedł do niej ona mu się przyjrzała i już miała zapytać, ale ten uniósł rękę w geście "milcz, błagam", a następnie ruszył w stronę szkoły. Blondynka pokiwała lekko głową i wyrównała z nim. Zerkała na niego kątem oka. W sumie podejrzewała dlaczego jest taki wymęczony. W końcu miał swój pierwszy raz z kimś dorosłym, doświadczonym przez co pewnie niewyżytym na takie dziewicze dupsko, ale znając chłopaka zdawała sobie sprawę, że choćby był padnięty czy też obolały z tego powodu i tak by się ekscytował całą drogę, wszystkie lekcje oraz przerwy, a następnie powrót do domu - później pewnie jeszcze przez telefon. Gdy weszli do szkoły od razu udali się do swoich szafek, całą drogę milczeli co było nietypowe i wręcz przerażające dla dziewczyny, to był jej pierwszy raz jeśli chodzi o takie zachowanie chłopaka. Uzumaki oparł czoło o chłodny metal szafki i zaczął kręcić szyfr, otworzył szafkę, ale Ino momentalnie ją zamknęła trzaskając tak, że kilka osób przechodzących na nich spojrzało. Chłopak jęknął i spojrzał na nią niezrozumiale. 
- Możesz mi powiedzieć co ci jest? - Skrzyżowała ręce pod sporym biustem. 
- Nic. - Przejechał dłonią po twarzy. - A co ma mi być?
- Pytasz na serio? - Przejechała po nim wzrokiem. - Coś nie tak z tym kolesiem?
- Nie chce gadać o Sasuke. - Otworzył szafkę i wrzucił do plecaka potrzebne zeszyty, po czym i tak jej opowiedział co się wczoraj wydarzyło. 
Blondynka kręciła głową idąc z nim przez korytarz, nie mogła uwierzyć, że ten koleś wywinął mu takie świństwo. W prawdzie Uchiha nic nie zapewniał, nic nie obiecywał więc można było się domyślić, ale jak jej przyjaciel opowiadał pełen nadziei o swoich wyobrażeniach to aż sama miała nadzieje, że tak będzie chociaż brzmiało to mało prawdopodobnie. Weszła z nim do klasy klepiąc go lekko po plecach, było jej go szkoda. 
Po czternastej Naruto wyszedł ze szkoły, jego przyjaciółka musiała zostać na dodatkowe lekcje więc wracał sam. Głęboko odetchnął i ruszył w stronę swojego domu. Gdy szedł przez miasto mijał sporo klubów, w tym ten, w którym był z brunetem nim się do niego udali. Zatrzymał się i spojrzał na budynek. Rozglądnął się i wszedł do środka po chwili. Było o wiele mniej ludzi niż wieczorem czy przez noc, ale to go nie zdziwiło. W sumie cieszyło go to bo mógł sobie pochodzić i się porozglądać, sam nie wiedział po co, po prostu chciał. Wszedł do dark room'a gdzie były przyciemniane światła - niebieskie i zielone. Dookoła roznosiło się sapanie i pojękiwanie. Tutaj też z nim był, ścisnął lekko ucho plecaka i ruszył przed siebie. Po kilku krokach ustał wryty i spojrzał na Sasuke, który stał oparty o ścianę ściskając włosy chłopaka klęczącego przed nim, miał lekko odchyloną głowę i głośno posapywał. Brunet przekręcił głowę w stronę zaskoczonego i zniesmaczonego chłopaka, a następnie uniósł kącik ust. Stęknął cicho dochodząc i odsunął jakiegoś w sumie przypadkowego typka od siebie. Zapiął spodnie i ruszył w jego stronę, ale niebieskooki ścisnął lekko zęby obróciwszy się na pięcie i ruszył szybko do wyjścia. Łudził się, że może to co wczoraj usłyszał było tylko takim zgrywaniem się, a jego ukochany musi sobie trochę pomyśleć, ale widocznie mówił poważnie. Wyszedł z pomieszczenia, a następnie z klubu i jeszcze szybszym krokiem ruszył w swoją stronę. Krótką chwilę później poczuł mocne szarpnięcie i został wepchnięty do uliczki na ścianę. Spojrzał dużymi oczami w ciemne, a wręcz czarne oczy, w których panował chłód.
Uchiha walnął ręką obok jego głowy przyglądając się opalonemu i trochę niższemu od siebie chłopakowi. Złapał go lekko za podbródek i odchylił mu głowę, aby jeszcze głębiej zajrzeć mu w oczy.
- Śledzisz mnie? - Odezwał się po chwili.
Naruto szarpnął głową wyrywając swoją brodę z jego palców, spojrzał na jego usta, a następnie w oczy.
- Chciałbyś. - Prychnął cicho.
- No właśnie tak się składa, że nie chciałbym. - Odsunął się od niego o pół kroku. - Zakłócasz moją prywatność, przeszkadzasz mi w moim pieprzeniu i wpierdalasz się do mojego życia idąc za mną jak cień! - Warknął wściekle.
- Nie śledziłem cię! - Uniósł się.
- Ta? - Prychnął chowając dłoń do kieszeni. - To może powiesz mi co robiłeś w moim ulubionym klubie?
- Co? Już nie można sobie przyjść do klubu? - Zapytał odsuwając się do niego i poprawiając plecak na ramieniu. - To, że jest to twój ulubiony klub nie oznacza, że jest on twój. Każdy może do niego przyjść kiedy tylko chce. - Rozglądnął się, zapaliwszy mu się lampka w głowie spojrzał na mężczyznę z lekko uniesionym uśmieszkiem. - Umówiłem się tam z kimś.
Ciemne brwi lekko się uniosły, prychnął i rozczochrał mu włosy mijając go.
- Świetnie. - Przyznał. - Przynajmniej będę miał od ciebie spokój dzieciaku. - Rzekł wychodząc z uliczki i znikając za zakrętem.
Naruto powoli zamrugał patrząc za nim. Zero zazdrości? Zero pytań? Zero ciekawości? Ścisnął zęby i wyszedł z uliczki chowając dłonie do kieszeni spodni. Ten facet to chyba największa znieczulica na jaką tylko mógł trafić. Mógł posłuchać Ino przed pójściem do tego klubu, nigdy by go nie poznał, nigdy by z nim do niego pojechał i nigdy nie oddałby się komuś kto zdążył przerżnąć pół miasta od ich wspólnej nocy. Niestety zdawał sobie sprawę z tego jaki jest niecierpliwy i chciał poczuć jak to jest, chciał posmakować czyiś warg. Wszedł do swojego domu, krzyknął informując, że jest i poszedł na górę do swojego pokoju zamykając się w nim. Rzucił plecak w kąt, a sam walnął się na łóżko. Przejechał dłońmi po twarzy i rozłożył ręce spoglądając na sufit. Przygryzł wargę czując ściskanie w podbrzuszu na sam powrót myślami do tamtej nocy. Uniósł się na łokciach rozglądając się po pokoju, usiadł i wyciągnął spod łóżka szkicownik oraz jego ulubiony ołówek. Usiadł po turecku na łóżku i zaczął coś szybko szkicować. Robił to w wielkim skupieniu, ciągle coś mażąc i poprawiając. Chciał by ten rysunek był taki idealny jak to co ma w głowie. Po jego skroni spłynęła kropla potu, otarł ją szybko i wrócił do szybkich ruchów ręką.
Niespełna godzinę później leżał na łóżku szybciej oddychając, rozglądnął się po swoim pokoju. Jego łóżko jak i ziemia były zakryte kartkami, na których znajdowały się męskie pośladki, a każde z nich miały coś do tych, które zobaczył i pokochał. Na innych kartkach były różne pozycje dwóch mężczyzn całkiem przypadkiem podobni do niego i do Sasuke. Gdzie nie gdzie były narysowane soczyste, pełne i męskie wargi albo umięśnione części ciała. Przejechał dłonią po twarzy i odetchnął, chciał narysować tylko jeden rysunek, a sam nie był pewny kiedy zdążył narysować te inne. Zerwał się do siadu słysząc jak ktoś wchodzi na górę po schodach. Przeklął pod nosem i zaczął zbierać wszystkie kartki niektóre tak by je nie zniszczyć, a niektóre niedbale byle je zebrać i nikt nie zobaczył. Wpakował wszystko pod kołdrę i usiadł na wypukłym punkcie gdzie nazbierało się ich najwięcej. Uśmiechnął się do swojej mamy, która dała znak, że wchodzi pukając i stając w drzwiach. Przejechała wzrokiem po swoim synu, a następnie po jego pokoju. Jakoś tak poczuła podejrzaną atmosferę. Weszła w głąb pokoju i zaczęła się po nim rozglądać, zerkając na biurko i pod łóżku. Naruto patrzył na nią poddenerwowany chociaż starał się ukrywać zdenerwowanie. Nie był pewny czy wszystko udało mu się pozbierać. Kushina się schyliła sięgając po kartkę na ziemi, uniosła ją prostując się i spojrzała. Uniosła lekko brwi i spojrzała na swojego syna, który się zerwał od razu na nogi.
- Naruto..
- Mamo ja ci wszystko wytłu.. - Urwał, gdy kobieta obdarzyła go ciepłym uśmiechem i pogłaskała go po głowie. Powoli zamrugał i zerknął na kartkę. Kamień spadł mu z serca i cicho odetchnął z ulgą. Odwzajemnił do niej uśmiech i zabrał jej kartkę odkładając na stolik. - Tak, twój wspaniały syn dostał czwórkę z algebry. - Pokiwał głową.
- Jestem dumna, mówiłam ci, że jak chcesz to potrafisz. - Ruszyła do drzwi. - Za chwilę będzie ramen. - Poinformowała wychodząc z pokoju.
Chłopak opadł na łóżku rozluźniając się, przetarł czoło w geście "było blisko".
Wieczorem Naruto ubrany w swoje najlepsze ciuchy wyszedł z domu i ruszył na miasto. Nie pozwoli na to, aby jakiś tam dupek raz go przeleciał i o nim zapomniał. Oj nie.. o nim się nie zapomniało - no chyba, że chodziło o sprawdzenie zadanie domowego. Wsunął dłonie do kieszeni i wziął głęboki wdech, przymknął oczy wypuszczając powietrze. Szybkim krokiem dostanie się na miejsce zajęło mu krótką chwilę. Znajdował się na ulicy, która rzec można należała do homoseksualistów, wszędzie dookoła znajdowały się kluby dla gejów, dla lesbijek lub mieszane choć tych było mniej. Rozglądnął się myśląc do którego z klubów iść, miał dwie opcje w głowie - pierwsza: od razu iść do ulubionego klubu Uchihy i tam jakoś pobudzić jego zainteresowanie sobą, druga: iść pierw do jakiegoś innego klubu, wyrwać przystojniaka i przenieść się z nim potem do 'klubu Uchihy'. Wydął wargi drapiąc się po głowie, chrząknął widząc jak każdy mijający facet na niego patrzy. Cóż.. Uzumaki zdawał sobie sprawę z tego, że jest bardzo ładny, a nie przystojny co przyciągało do niego więcej adoratorów. Wyglądem przypomniał ojca jednakże urodę odziedziczył po swojej pięknej mamie dlaczego nie narzekał na brak zainteresowania. Odetchnął i już miał zrobić krok w stronę nowego klubu, ale został zatrzymany poprzez ścisk czyjej dłoni wokół swojego nadgarstka. Uśmieszek pojawił mu się na twarzy, on już dobrze wiedział kto go wyhaczył. Obrócił się na pięcie, z jego twarzy zniknął uśmiech i pojawiło się zdziwienie. Zamrugał kilka razy patrząc na naprawdę przystojnego szatyna o piwnych oczach.
Szatyn się uśmiechnął puszczając dłoń opalonego chłopaka, uniósł rękę i pogładził jego gładziutki policzek. Mruknął cicho. Spodobał mu się od razu, gdy na niego spojrzał. Oblizał powoli wargi i przysunął się znacznie bliżej. Schylił się i przysunął usta do ucha Naruto. Musnął je delikatnie i szepnął.
- Masz ochotę na drinka?
Blondyn przygryzł wargę, a myślach powtarzał sobie, że musi zrobić wszystko żeby jego obiekt westchnień był zazdrosny albo chociaż nim bardziej zainteresowany. Skinął głową w odpowiedzi na jego pytanie i zerknął na uroczy uśmiech wyższego nieznajomego, który objął go ramieniem i pociągnął do klubu, w którym najczęściej balował brunet.
- Jestem Kiba, a Ty?
- Naruto. - Odchrząknął.
Gdy znaleźli się w klubie niebieskie oczy zaczęły od razu latać po parkiecie szukając swojego celu, który nie został odnaleziony. Spojrzał na Kibe, który z uśmieszkiem złapał go za rękę i pociągnął na oświetlony parkiet gdzie był tłum półnagich mężczyzn. Zaczęli tańczyć ocierając się swoimi ciałami o siebie, w pewnym momencie blondyn został przyciągnięty i pocałowany, oczywiście objął szatyna za szyje i oddał pocałunek. Spod uchylonych powiek dostrzegł tylko stojącego przy barierkach na wyższym piętrze Sasuke, który uważnie ich obserwował. Jego wzrok było chłodny i przenikliwy. Uzumaki uniósł kącik ust i zamknął oczy, wmieszał dłoń w zadbane włosy i ścisnął z wyczuciem. Gdy tylko odsunęli się od swoich ust niebieskooki został mocno popchnięty przez co upadł na ziemie krzywiąc się i kuląc by nie zostać zdeptanym.

piątek, 26 września 2014

*mini* Co jest grane?

Obiecałam przyjaciółce, że napiszę coś takiego. To oparte na faktach, serio.
Cóż.. wiem, że długo nic nie dodawałam na bloga, a takie coś nawet nie powinno się pojawić dopóki nie dodam czegoś dłuższego i superowego, ale nie mam ani czasu ani weny. Opuściła mnie i nie chce wrócić, a jeszcze zabrała ze sobą pomysły. Mam kilka opowiedań niedokończonych i pewnie większość z Was nawet nie pamięta o co chodziło w poprzedniej części, ale wszytkie pomysły mi uciekły. Postaram się napisać coś przez ten weekend i dodać coś w pierwszej połowie października - być może coś związanego z anime Free!, ale z Sasuke i Naruto.
Mam nadzieje, że ktoś tu czeka i mi wybaczy.
-

Sasuke wręcz zerwał się do siadu, uniósł wysoko brew i złapał roześmianego blondyna za nadgarstek.
- Pieprzysz! - Zawołał nie mogąc w to uwierzyć. 
- Nie, to ty pieprzysz mnie! - Wykrzyczał śmiejąc się, łzy mu leciały po policzkach. - M..mój brzuch! 
Sasuke nogą odsunął psa od lizania ręki Naruto, wziął tą suchą i nie zaznaczoną psią śliną. Zaczął się przyglądać zaciekawiony. Niebieskooki łapał oddech, którego mu zabrakło od samego śmiania się. Spojrzał na swojego chłopaka dalej unosząc brew, a potem znowu na jego dłoń. Przysunął ostrożnie opuszczek palca i przenosząc wzrok na blondyna, który patrzył na niego dużymi, przerażonymi oczami zaczął smyrać szybko, ale delikatnie. Uzumaki jęknął głośno, wybuch śmiechem i zaczął machać nogmi.
- Do..dość! Litości!
- Ty chyba sobie jaja robisz.. - Powiedział brunet obserwując go i dalej smyrając jego dłoń.
- Nie, Sasuke umre! - Zacisnął powieki śmiejąc się. 
Pokręcił głową, przestał i puścił jego nadgarstek. Oparł się o oparcie fotela, patrzył przed siebie zdezorientowany i nie wiedząc co się właśnie wydarzyło. 
- Kto normalny.. - Pokręcił głową i przejechał dłonią po twarzy, spojrzał na ukochanego. - kto normalny ma łaskotki na dłoniach?!

wtorek, 22 lipca 2014

Znowu..

Moi drodzy dzisiaj jadę zawieźć laptopa do naprawy więc nie będę miała możliwości dodania czegokolwiek jednak mam zamiar zacząć pisać coś w jakimś zeszycie czy coś takiego więc jeśli tylko oddadzą mi laptopa, przepiszę to i dodam.
W razie pytań bądź skarg (zasłużyłam sobie) piszcie na aska (link po lewej na blogu), codziennie na nim jestem przez telefon tak więc będę odpowiadać. Tylko mam prośbę, po zadaniu pytania bądź skargi na końcu dajcie "//czytelnik", będę wdzięczna.
Przepraszam, że mój blog od jakiegoś czasu jest taki zaniedbany, ale no niestety. Na pewno Was nie opuszczę i nie przestanę tutaj dodawać. Owszem notki będą rzadziej niż te pół roku temu czy rok temu, ale będą.
Dziękuje z góry za wyrozumiałość.
Uwielbiam Was.
Liv-cchi.~♥

środa, 18 czerwca 2014

*one-shot* - Pierwszy dzień lata.

Od kilku dni słońce dość przyzwoicie grzało więc zbierałem się i zbierałem by wyjść na rolki i pojeździć po parku. Uwielbiałem wszelkiego rodzaju sporty, ogólnie ćwiczenia dawały mi ogromną przyjemność. Co dwa dni chodziłem na siłownię przed pracą albo po pracy, to zależy jak było mi wygodniej. Na co dzień miałem też dość bliski kontakt z mięśniami jako, że zajmowałem się masażem. Dzisiaj był pierwszy dzień lata, słońce dalej się utrzymywało na niebie, ale podmuchiwał delikatny i przyjemny wietrzyk. Było w sam raz by w końcu udać się na rolki i trochę pojeździć. Wyszedłem z mieszkania ubrany, ale w samych skarpetach, w jednej ręce trzymałem swoje drogie, ale naprawdę stworzone do każdej jazdy rolki, a w drugiej klucze, którymi zamknąłem mieszkanie. Szybko zbiegłem na parter, usiadłem na ostatnim schodku i wsunąłem na swoje stopy sprzęt. Gdy wszystko podopinałem jak należy wstałem i wyjechałem ostrożnie z klatki. Przeciągnąłem się i wciągnąłem głęboko w płuca świeże powietrze. Wyciągnąłem z kieszeni słuchawki i włożyłem je do uszu, następnie wsunąłem dłonie do kieszeni i włączyłem jakąś muzykę, która dała mi kopa i ruszyłem przed siebie w stronę parku. Na zewnątrz było sporo osób, a w szczególności dzieci, które były uradowane taką, a nie inną pogodą. W swoich rączkach miały wafelki z lodami. Uniosłem delikatnie kącik ust przypominając sobie jak chodziłem ze swoim starszym bratem na lody za czasów dzieciństwa, byliśmy nierozłączni do momentu, gdy oboje dorośliśmy i wyjechał ze swoją narzeczoną za granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Mnie było dobrze w Tokio, zawsze coś się działo i nigdy nie było nudno. Poza tym jakby tak popatrzeć to mieszkało tu mnóstwo interesujących mężczyzn no i jak to stolica Japonii często przyjeżdżali turyści, którzy nie gardzili spotkaniem się w hotelu czy też w moim mieszkaniu. Moja przyjemność, jego darmowy nocleg. Przyjemne z pożytecznym. Głęboko odetchnąłem wjeżdżając na teren parku,w którym było mnóstwo ludzi. Jedni spacerowali, drudzy jeździli sobie rodzinnie na rowerach, a inni leżeli na kocach i czytali książkę. Co kto woli. Jechałem sobie raz szybciej raz wolniej, odchyliłem głowę by spojrzeć na niebo jednak nie skończyło się to tak jak sobie wyobrażałem. Wylądowałem na ziemi wpadając na kogoś, a raczej ktoś wpadł na mnie. Zacisnąłem wściekle zęby, wszystko było w porządku dopóki ktoś nie przeszkadzał mi w jakichkolwiek ćwiczeniach. Spojrzałem na winowajce i mnie zamurowało. Byłem gotowy ochrzanić jakiegoś dzieciaka i w sumie byłem blisko jednak to był trochę większy dzieciak i o wiele seksowniejszy niż mogłem sobie wyobrazić. Miał przydługawe blond włosy i lazurowe oczy, musiał też sporo czasu spędzać na zewnątrz bo miał cudowną opaleniznę. Chrząknąłem i wstałem.
- Wybacz.. - Wymamrotał z szerokim uśmiechem drapiąc się po tyle głowy. - Jestem trochę rozkojarzony. 
Patrzyłem przez chwilę na ten jego uśmiech, ale też przejrzałem go od dołu do góry i od góry do doły. Z pewnością był młodszy ode mnie, ale raczej już legalnie można by było porobić to czy tamto. Zachowałem powagę i otrzepałem spodenki na tyłku.
- Powinieneś bardziej uważać. - Prychnąłem i wsunąłem dłonie do kieszeni. - Masz szczęście bo chce mi się pić więc będziesz miał jak wynagrodzić mi przerwanie jazdy. 
Chłopak wydał się chyba dość zaskoczony, czyżbym był pierwszym, który od razu nie roztopił się na widok jego uśmiechu? Prychnąłem w myślach, nie dam mu tej satysfakcji. 
- No dobra.. - Przeciągnął i się rozglądnął. - a co chcesz do picia..?
- Skoro już przerwałeś mi trening to napije się piwa. - Oznajmiłem patrząc na niego uważnie, od razu zauważyłem zakłopotanie na jego twarzy i już wtedy byłem w stu procentach pewny, że nie jest pełnoletni. - Jakiś problem?
- Ano.. - Przeciągnął drapiąc się po policzku jednym palcem. - Mam siedemnaście lat więc nikt mi nie sprzeda, ale..! - Urwał czym mnie zaciekawił i zaczął grzebać w kieszeniach.- Mogę Ci dać pieniądze na to piwo i sobie sam kupisz więc będzie jakbym to ja Ci postawił. - Uśmiechnął się szeroko, a ja uniosłem lekko brwi szczerze licząc na coś bardziej interesującego.
Przecież tak naprawdę nie chodziło mi o jego kasę na piwo tylko o to żeby go trochę poznać. Gdy szperał w kieszeniach za pieniędzmi wyleciało mu coś z kieszeni, a on faktycznie był tak roztrzepany i rozkojarzony, że nawet tego nie zauważył. Schyliłem się i podniosłem wizytówkę. Spojrzałem na nią, a potem zaskoczony przeniosłem wzrok na chłopaka.
- Jesteś gejem? - Zapytałem chociaż to było dość bezsensowne pytanie bo co reklama w wersji wizytówki z gejowskiego klubu robiła by w kieszeni hetero faceta. 
Chłopak chyba się przestraszył bo przestał grzebać w kieszeniach i odjechał trochę do tyłu jednak sprawnie złapałem go za nadgarstek, przecież teraz to mu na pewno nie dam odejść. Patrzyłem na niego spokojnie i wyczekująco chociaż do najcierpliwszych ludzi nie należałem. 
- J..ja.. - Wybełkotał i szarpnął ręką chcąc się uwolnić.
- Uspokój się. - Prychnąłem. - Przecież cię nie zabije za to. - Oddałem mu jego własność, a gdy chłopak przejechał po mnie wzrokiem z podejrzanym wyrazem twarzy wziął ją i schował. - Odpowiedz mi. 
- Tak, jestem. - Wyszeptał. - Ale nie musisz tego mówić tak głośno. 
Uśmiechnąłem się kpiąco, strasznie mnie śmieszyli tacy gówniarze, którzy wstydzili się swojej orientacji. Rozumiem, że można się bać bo niektórzy reagują agresywnie na wieść o homoseksualistach aczkolwiek w tej chwili u niego panował wstyd. Pokręciłem lekko głową. 
- Świetnie. - Złapałem go za nadgarstek i ciągnąc go za sobą pojechałem w stronę swojego domu. - Skoro nie możesz mi wynagrodzić tego piwem, wynagrodzisz mi to sobą. - Oznajmiłem, a chłopak zaczął się wycierać zaskoczony i szarpać. 
Cała droga do mnie wyglądała właśnie tak, że on się szarpał i darł chcąc jakiś wyjaśnień, ale nie za bardzo wiedziałem co mam mu wyjaśnić bo przecież chyba mu powiedziałem co i jak. W sumie, gdyby nie fakt jak wygląda i, że ciekawi mnie czym ma wypełnione gacie to nie zwróciłbym na niego uwagi. Raz zachowanie, a dwa jego wiek. Był młody i byłem pewny, że jest jeszcze prawiczkiem. Najmłodszy koleś, którego przeleciałem miał chyba dwadzieścia-jeden lat więc przy moich dwudziestu-pięciu nie wyglądało to źle. Wszedłem do klatki budynku, w którym mieszkałem, trzymając ciągle chłopaka żeby mi nie zwiał ściągnąłem rolki i wziąłem je w dłoń, natomiast jego złapałem za zgięcie kolan i przerzuciłem przez ramię jak wór ziemniaków. Był leciutki, zresztą było widać, że ma niedowagę mimo naprawdę dobrze zbudowanych mięśni na nogach czy rękach. Ruszyłem po schodach na górę ucieszony nową ofiarą, a na dodatek taką seksowną. Z jednej strony chciałem tego, kto by nie chciał? Z drugiej strony w porównaniu do innych kolesi, których miałem na niego patrzyłem jakoś inaczej, sam nie wiem dlaczego. Gdy wszedłem do mieszkania rzuciłem rolki pod ścianę, a z chłopakiem udałem się do sypialni. Będąc u celu rzuciłem blondaska na łóżko i ściągnąłem mu z nóg jego sprzęt, który odłożyłem pod szafę. Spojrzałem na chłopaka, który siedział krzyżując ręce wyglądając przy tym jak naburmuszona księżniczka. Schyliłem się delikatnie i pogładziłem go po policzku przy czym chłopak się zarumienił. 
- Twoja odpowiedź niczego nie zmieni, ale z grzeczności zapytam.. - Szepnąłem z uśmieszkiem. - chcesz zostać czy wyjść?
Chłopak patrzył na mnie uważnie i chyba walczył sam ze sobą co chce mi odpowiedzieć. Patrzyłem w te jego przepiękne oczy, gładziłem go po policzku i czekałem na odpowiedź. 
- A..będziesz delikatny? - Szepnął nieśmiało i zawiercił się lekko. 
Otworzyłem szczerzej oczy zaskoczony tym pytanie, naprawdę nie spodziewałem się takiej odpowiedzi od niego. Byłem pewny, że wymamrota coś w stylu "oczywiście, że chce wyjść!", a jednak tego nie zrobił. Patrzyłem na niego i nie wiedziałem za bardzo co ze sobą zrobić, pierwszy raz usłyszałem takie pytanie. Nigdy nie byłem pierwszym, jego poprzednicy zawsze mieli swój pierwszy raz za sobą no i nigdy nie chcieli delikatności - byli niewyżyci i mogłem z nimi robić co mi się jaśnie podobało. Kaszlnąłem cicho, a następnie wyprostowałem się cały czas go obserwując. 
- Wiesz.. - Urwałem oczekując, że wyjawi mi swoje imię. 
- Naruto. 
Odetchnąłem i pokiwałem głową. Sięgnąłem po jego rolki i mu je podałem. 
- Wiesz Naruto.. powinieneś iść. - Oznajmiłem mu czekając aż weźmie swoją własność i wycofałem się. 
Chłopak odepchnął je od siebie tak, że wyleciały z mojej ręki i uderzyły o ścianę, a drugą ręką złapał mnie za nadgarstek. Podszedł na kolanach na skraj łóżku i wolną dłonią pogłaskał mnie po szyi podczas, gdy ja stałem z szeroko otwartymi oczami nie widząc za bardzo co się teraz dzieje. Byłem pewny, że od razu spieprzy z mieszkania, a zrobił całkiem coś innego, znowu. Przeniosłem wzrok na niego, ale on się tym nie przejął bo był zajęty całowaniem mnie po szyi. Jego wargi były miękkie i wilgotne, wiedział jak się nimi obsługiwać. Stałem w bezruchu i obserwowałem go kątem oka pozwalając mu na to co robi. Byłem ciekawy co zamierza. Objął mnie jedną ręką za szyje i przyciągnął bliżej łóżka, drugą dłoń wsunął pod moją koszulkę i pogładził mój brzuch. Najwidoczniej mu się spodobały moje mięśnie na brzuchu bo mruknął cicho i polizał moją szyje aż za ucho, które przygryzł. Stęknąłem cicho, ale nie zareagowałem jakoś specjalnie. Zaczęło mnie zastanawiać gdzie ten niewinny prawiczek sprzed kilku minut. Odsunął się od mojej szyi i spojrzał mi prosto w oczy, wmieszał swoje palce we włosy z tyłu mojej głowy i lekko ścisnął przywierając do moich ust. Oddałem pocałunek bez zastanowienia i wplątałem palce w jego złociste kłaki. Wyciągnął dłoń spod mojej koszulki, ale zaraz wepchnął ją pod moje spodnie oraz bokserki. Poczułem jak jego palce nieśmiało tykają mojej męskości, która z każdą chwilą unosiła się coraz wyżej. Po krótkiej chwili pewnie złapał mojego penisa w swoją dłoń i ścisnął przez co stęknąłem mu w usta. Zaczął pocierać mojego członka sam się tym podniecając bo nawet sapał mi w usta jakbym mu coś robił podczas, gdy tylko trzymałem go za włosy i oddawałem pocałunek, który zaraz przerwał i zerwał ze mnie koszulkę. Wysunął język ze swoich usteczek, które przypadły mi do gustu i polizał mnie po mojej szyi, a następnie zaczął zjeżdżać coraz niżej. Rysował swoim językiem jakieś esy-floresy co było dość przyjemnie. Obserwowałem uważnie jego dłonie, po nich naprawdę dużo można poznać. Gdy zaczął odpinać guzik mych spodni i zsuwać zamek rozporka w dół dokładnie wiedziałem jak jego dłonie drżą, nie ze strachu lecz stresu i poddenerwowania. Patrzyłem na niego i bawiłem się jego włosami, ciekawiło mnie czy jest pewny swojej orientacji skoro jestem za pewne pierwszym facetem z jakim ma bliższy kontakt. Zsunął ze mnie spodnie wraz z bokserami uwalniając mą męskość. Wytrzeszczył swoje lazurowe oczy i kaszlnął zaskoczony. Uśmiechnąłem się zadziornie i poklepałem go po głowie. Chłopak tylko na mnie zerknął, oblizał swoje cudowne wargi i zaczął lizać zachłannie po moim penisie. Odchyliłem lekko głowę i ścisnąłem odruchowo jego włosy. Chłopak zacisnął powieki i zaczął brać głęboko do ust cały czas jeżdżąc po moim członku językiem dając mi przyjemność. Pokasływał, ale nie miałem serca odciągać go jak się tak wczuł. Po chwili zsunąłem swoją zimną dłoń na kark chłopaka, mocno ścisnąłem i przyciągnąłem bliżej swojego podbrzusza dochodząc mu w gardło. Chłopak jęknął i otworzył szeroko oczy. Wysunął mojego penisa ze swoich usteczek i zaczął kaszleć wypluwając to czego nie przełknął. Patrzyłem na niego rozbawiony, ale też zadowolony, naprawdę dobrze obciągnął jak na pierwszy raz. Schyliłem się i ściągnąłem mu koszulkę, a następnie naparłem na niego tak by się położył. Pochylając się nad nim zaczął całować jego twarz i szyje, a jego dolnymi partiami ciała zająłem się dłońmi. Rozpiąłem mu spodnie i powoli zsunąłem tak by zahaczyły o jego stojącą męskość. Jęknął i wygiął się w łuk, korzystając z okazji pogładziłem jego żebra i talie. Miał cudowne ciało mimo niedowagi, którą na pewno miał. Zsunąłem się ustami trochę niżej i zacząłem pieścić jego sutka ściskając go wargami lub zębami, zaczepiałem go czubkiem języka. Chłopak postękiwał i jęczał na cały pokój, zsunąłem mu bokserki i ciekawy zerknąłem w dół. Jego penis stał niczym Royal Guard, był przyzwoitej wielkości ani za mały ani większy od mojego - idealnie. Dłonią pogładziłem jego podbrzusze, a następnie najechałem nią na jego członka i zacząłem go póki co głaskać oraz przyzwyczajać do dotyku mojej dłoni. Reagował lekkim drżeniem, a posapywanie chłopaka było coraz głośniejsze. Wiercił się i mamrotał błagając o większe zainteresowanie jego przyjacielem. Uniosłem kącik ust, głęboko go pocałowałem i zacząłem szybko pocierać go szybko pocierać. Kciukiem krążyłem wokół jego czubka momentami na niego mocniej naciskając. Masowałem go całego palcami cały czas pocierając bądź ściskałem rytmicznie całą dłonią. Chłopak szybko doszedł krzycząc i brudząc moją dłoń i udo swoją gorącą spermą. Odsunąłem się od jego ust i, gdy zaczął łapać oddech sprawnie obróciłem go na brzuch. Pogłaskałem go po plecach i sięgnąłem do szuflady po prezerwatywę oraz lubrykant. Oparłem czoło o jego plecy, rozerwałem paczuszkę zębami i wysunąłem z niej gumkę. Nasunąłem ją sprawnie na swojego penisa i odetchnąłem. Uklęknąłem między jego nogami, złapałem go za biodra i uniosłem. Nałożyłem na dłoń trochę lubrykanta i rozprowadziłem skupiając się na palcach. Rozszerzyłem jego pośladki i powoli wsunąłem w niego palec. Naruto od razu spróbował uciec do przodu, ale przytrzymywałem go. Zacząłem w nim powoli i ostrożnie poruszać. Chłopak mamrotał głośno postękując. Był prawiczkiem tak jak sądziłem. Dosuwałem w niego kolejno palce przyzwyczajając go, a gdy uznałem, że jest gotów wysunąłem je. Wybabrałem żelem jego odbyt i swojego penisa aby chłopaka bolało jak najmniej. Złapałem swojego penisa, a drugą dłonią objąłem go w pasie. Cmoknąłem go w kark i zacząłem w niego powoli i ostrożnie wchodzić.
- Sa..Sasuke! - Wydarł się głośno mocno pochylając głowę i ściskając w dłoniach moją kołdrę. Usłyszałem jak zaszlochał, ale nie miałem zamiaru przestawać - raz, że sam byłem już podniecony i tylko frajer nie skorzystałby mając okazje przelecieć takiego seksiaka, a dwa, że jeśli teraz tego ze mną nie przetrwa to następnym razem może trafić na kogoś kogo nie będzie ani trochę obchodziło czy to jego pierwszy raz czy nie, tylko go zerżnie.
Wchodziłem w niego powoli, całowałem i lizałem jego kark. Głośno sapałem, a on mnie przekrzykiwał. Przymknąłem oczy i mocniej pchnąłem wchodząc w niego cały. Nim się wydarł przycisnąłem mu dłoń do ust. Wargami musnąłem jego małżowinę.
- Ćśśś.. - Szepnąłem i pogładziłem jego cudowny tors.
Zacząłem się w nim poruszać przyzwyczajając go do tego. Z chwilą, gdy jego pokrzykiwanie i wołanie, że boli zamieniło się w stękanie i jęczenie przyśpieszyłem sprawiając i sobie przyjemność. Nie byłem przyzwyczajony do czułego i delikatnego seksu.
- Sa..Sasuke.. - Wystękał, a ja zwolniłem sądząc, że o to mu jednak znowu mnie zaskoczył. - O..obróć mnie.. - Wyjęczał.
Przez chwile się w nim nie poruszałem patrząc na jego włosy i plecy ze zdumieniem, różnił się od facetów, z którymi wcześniej byłem w tym łóżku. Odetchnąłem i jakoś go przekabaciłem na plecy tak bym z niego nie wychodził. Jego łydki leżały na moich ramionach, a ja opierałem dłonie obok jego głowy. Spojrzałem mu w oczy.
- Tak lepiej? - Wyszeptałem i otarłem kciukiem łezkę z jego policzka.
Chłopak uśmiechnął się do mnie delikatnym i urokliwym uśmiechem, a następnie skinął lekko swoją główką. Cmoknąłem go w lekko spocone czoło i wróciłem do poruszania się w nim. Chłopak odchylił mocno głowę pojękując, a ja zacząłem kąsać go po jego szyi, poruszałem się w nim na tyle szybko na ile mogłem sobie pozwolić by nie sprawić mu bólu czyli sprostując był to czuły i delikatny seks. Odsunąłem się od jego szyi i posapując spojrzałem na jego spoconą i mokrą od łez twarz. Wyglądał powalająco, ale w tej chwili podczas seksu wyglądał nieziemsko. Naprawdę chciałem go brać i brać, a mimo to i tak czułbym niedosyt. Było w nim coś takiego co sprawiało, że chciałem go bliżej i więcej. Pokręciłem lekko głową i głęboko, ale czule go pocałowałem. Popychałem w niego raz mocniej, a raz lżej, ale wszystko bez przesady. Moja dłoń błądziła po całym jego ciele, a druga pocierała jego członka - raz wolniej, raz szybciej. Chłopak mocno się spiął, wygiął się w mocny łuk odsuwając się od moich ust i przyciągając mnie mocno do swojego ciała doszedł z krzykiem. Ścisnąłem lekko powieki i głośno stęknąłem. Schowałem twarz w jego szyi i pozwoliłem sobie na kilka mocniejszych pchnięć aż także doszedłem. Wyszedłem z niego powoli i ostrożnie, głęboko odetchnąłem i czule go cmoknąłem w czoło. Opadłem obok niego i się przeciągnąłem, a nim się zorientowałem chłopak leżał już bardzo blisko mnie wtulając się we mnie jak w coś co miałby zaraz stracić i więcej razy nie zobaczyć. Uśmiechnąłem się lekko i pogłaskałem go po głowie. Ściągnąłem prezerwatywę i odłożyłem ją na stolik obok łóżka. Spojrzałem na chłopaka, który tulił się z zamkniętymi oczami oraz, który dalej łapał oddech. Opuszkami palców pomiziałem jego ramię, a on spojrzał na mnie spod uchylonych powiek strasznie zmęczonym wzorkiem.
- Mm..? - Przeciągnął i wywalił swoją nogę na mnie.
Spojrzałem na nią, a potem na niego.
- Jesteś kretynem. - Podsumowałem śmiejąc się i patrząc jak chłopak zasypia z uśmieszkiem.
--------
No więc chciałam Was przeprosić za taką długą nieobecność, ale tłumaczyłam powody tego w poprzedniej notce. Nie wiem jak będzie z kolejną notką, gdyż ciągle trzyma mnie to co trzymało dotychczas poza tym zaraz będą oficjalnie wakacje i wyjeżdżam na początku lipca jeśli wszystko dobrze pójdzie tak więc będę się starać aby dodać coś jeszcze przed wyjazdem albo jakoś w drugiej połowie lipca.
Co do tej notki: możecie nie wierzyć, ale nie lubię pisać takich one-shotów gdzie tematem przewodnim jest sam seks, który jest prawie przez całe opowiadanie - czuje się dziwnie pusto i żałośnie wtedy. Są osoby, które lubią czytać takie coś, ale są też osoby, które wolą porządną fabułę tak więc obiecuje, że następnym razem zrobię sobie oraz Wam tą przyjemność i napisze kolejną część czegoś niedokończonego bądź jakieś opowiadanie z fabułą. Dziękuje wszystkim, którzy cierpliwie czekali.~ ♥ 

czwartek, 15 maja 2014

Informacja. >..>

Moim drodzy zamierzałam coś dodać w tym tygodniu jednak mam problemy z samą sobą, że tak powiem no i w szkole. Koniec roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami więc cisną nas sprawdzianami, kartkówkami, projektami, a ja muszę się wziąć za ratowanie i wyciąganie ocen. Podejrzewam, że Was mogłam właśnie w tej chwili zawieść i czuje się z tym wszystkim paskudnie bo w tym roku strasznie Was zaniedbuje i nie mogę sobie tego wybaczyć. Mam cudownych czytelników i mam nadzieje, że ze mną pozostaniecie jak najdłużej. Codziennie próbuje coś pisać więc to nie jest tak, że nawet nie próbuje. Ostatnio doszło do tego, że siedziałam nad laptopem próbując coś napisać i po prostu leciały mi łzy ze złości. Chce być wobec was fair dlatego dodaje tą informacje. Naprawdę postaram się dodać coś w tym miesiącu, ale niczego nie będę obiecywać. Nie zawieszam bloga, ponieważ to jest bezsensu, gdyż dodam coś od razu, gdy tylko uda mi się napisać niestety jednak nie mogę podać dokładnego dnia. 
Kocham Was, Liv-cchi.
Gadu-gadu w razie jakichkolwiek pytań bądź chęci osobistego zjebania mnie: 49182043.

środa, 9 kwietnia 2014

*One-shot* - Nieznane uczucie.

Witam wszystkich po długim okresie braku mojej weny i zapału do pisania. Cóż.. nie jestem pewna czy to minęło, ale pewnej nocy, gdy miałam okropny nastrój usiadłam przy laptopie i zaczęłam to pisać, ale spokojnie opowiadanie nie jest smutne ;p.
Miała to być jedna część, ale nie chciałam was długo trzymać bez żadnej notki tym bardziej, że wejścia na mojego bloga zeszły w dół więc stwierdziłam, że i to podzielę na dwie części. Wybaczcie za błędy, ale sprawdzałam na szybko bo właśnie za chwilę lecę na autobus do szkoły. Zapraszam:

Tak jak każdego dnia powszedniego o godzinie czternastej trzydzieści rozniósł się dźwięk dzwonka oznaczającego koniec lekcji dla ostatniej klasy prywatnego liceum imienia Madary położonego w centrum Tokio. Ze szkoły wyszła spora ilość uczniów, a każdy z nich był ubrany w granatowy mundurek. Chłopcy ubrani w białe koszule, długie granatowe spodnie oraz marynarki tego samego koloru z naszywką loga szkoły. Dziewczęta również posiadały koszulę oraz marynarkę lecz zamiast spodni ubrane miały spódniczki mniej więcej do połowy ud, czarne zakolanówki i buty przed kostkę na małym obcasiku. Na marynarkach również miały naszyte logo szkoły. Wśród grupki znajdował się najbardziej pożądany chłopak w całej szkole jak i nie w całym Tokio. Był wysokim brunetem o głęboko czarnych oczach, mlecznobiałej karnacji i nieskazitelnej cerze. Jego niejedno spojrzenie sprawiało, że nogi dziewczyn od razu stawały się jak z waty, a one same zapominały jak się nazywają i co chciały zrobić. Nie był obdarzony jedynie niesamowicie pięknymi rysami twarz oraz mięśniami, które chował pod ubraniem, ale również był bardzo uzdolnionym i inteligentnym młodzieńcem. Jego rodzice mieli własną firmę, która zajmowała się sprawami międzynarodowymi z czego mieli całkiem sporo zer na koncie, ich synowie mieli tak naprawdę wszystko jednak to wszystko było za dobre oceny w szkole i wysokie umiejętności. Ich starszy syn Itachi był aktualnie na studniach finansowych i był jednym z lepszych uczniów jak nie najlepszych, a młodszy syn Sasuke był w ostatniej klasie liceum i również rodzice mogli się nim chwalić. Zajmował zawsze pierwsze miejsca w konkursie, a ocenami prześcigał kujonów chociaż on sam tak naprawdę nie poświęcał mnóstwa czasu nauce, lubił imprezować i to bardzo, a już szczególnie ze swoją dziewczyną Misouri, która była cytatą szatynką o dużych brązowych oczach i niższą od swojego chłopaka mniej więcej o głowę. Szła wtulona w jego bok, a jego ręka spoczywała na jej ramieniu, palce chłopaka zabawiały się jej włosami, które były gęste i bardzo zadbane. Zatrzymali się kawałek od wejścia do szkoły, stali w grupce i omawiali jakieś wyjście wieczorem na imprezę. Był piątek więc chcieli się odstresować, zresztą w każdy piątek ekipa spędzała wspólnie czas. Nie ważne czy było to u kogoś w domu przed telewizorem czy na jakiejś wielkiej imprezie, po prostu tak się już przyjęło, że piątki spędzają razem i faktycznie odkąd się tak przyjęło jeszcze nikt nigdy się z tego nie wywiązał. Już mieli ruszyć dalej jednak Uchiha zatrzymał się przyuważając kątem oka to co każdego dnia. Jakąś blond czuprynę i mocno niebieskie oczy, które były niczym jakieś czyste lazurowe morze latem. Spojrzeli na niego pytająco.
- Co jest kochanie? - Zapytała dziewczyna marszcząc lekko nosek. 
Brunet obejrzał się zza ramienia, a potem na nich spojrzał. Odsunął się od swojej dziewczyny. 
- Chyba zostawiałem telefon na parapecie. - Stwierdził. - Idźcie, a ja was dogonię.
- Na pewno, możemy poczekać przecież. - Prychnął Shin. 
- Tak na pewno, idźcie do klubu zająć stolik. - Powiedział odwracając się od nich i ruszając przed siebie. 
Ekipa tak jak chłopak chciał wyszła z terenu szkoły i ruszyła w stronę klubu znajdującego się całkiem niedaleko ich szkoły co było wielkim plusem. Ciemnooki oglądnął się za siebie jeszcze raz i wyszedł głównym wyjściem z terenu szkoły. Ręce miał w kieszeni, zatrzymał się i spojrzał w bok na opalonego blondyna o lazurowych oczach, który aktualnie przypomniał trochę buraka z twarzy. Był ubrany w czarne rurkowate spodnie, luźny pomarańczowy t-shirt, a na szyi miał zawieszone coś przypominającego podłużny zielonkawy kryształ. Cofnął się do tyłu, kaszlnął i upadł na tyłek. Sasuke uniósł lekko brew, podszedł do niego i z beznamiętnym wyrazem twarzy podał mu dłoń, którą zaczerwieniony jeszcze bardziej chłopak złapał i wstał z jego pomocą. Brunet obserwował chwilę jak niższy chłopak otrzepuje sobie spodnie na tyłku, a następnie spojrzał mu w oczy przy czym ich spojrzenia się ze sobą skrzyżowały. 
- Nie wiem kim jesteś, dlaczego codziennie tu przyłazisz i mnie obserwujesz, ale chce żebyś przestał to robić. - Rzekł patrząc mu poważnie w oczy, wsunął dłonie do kieszeni.
- Jestem Uzumaki Naruto. - Przedstawił się wyciągając dłoń, ale zaraz ją opuścił, gdy nie doczekał się uścisku. 
- Nie obchodzi mnie kim jesteś. - Prychnął. - Chce żebyś przestał mnie obserwować bo to chore. 
- Po prostu.. - Odwrócił wzrok i przygryzł lekko wargę. 
Brunet uniósł lekko brew. 
- Hm?
- Podobasz mi się. - Powiedział cicho i niepewnie. - Przechodziłem tędy kiedyś jak wracałem ze szkoły i cię przyuważyłem, od tamtej pory nie mogę o tobie przestać myśleć i.. 
-...liczyłeś, że jak zaczniesz mnie obserwować to cię zauważę i się w tobie zakocham? - Prychnął przerywając mu, ale gdy blondyn skinął głową uniósł wyżej brew i obrócił się ruszając przed siebie. - Nie jestem gejem młocie, mam dziewczynę więc sobie odpuść i stąd spieprzaj. 
Naruto uniósł głowę spoglądając za nim, szeroko otworzył oczy i wrzasnął jego imię zrywając się do biegu w jego stronę. Uchiha przewrócił oczami i już się miał obrócić jednak nie zdążył, gdyż chłopak pobiegł, mocno go objął i popchnął tak, że upadli. Brunet już miał wydrzeć co on wyprawia jednak, gdy usłyszał przeciągłe trąbienie tira, który bardzo szybko przejechał w miejscu gdzie przed chwilą stał szerzej otworzył oczy i spojrzał w niebieskie oczy, które nad nim wisiały i wpatrywały się w niego z ewidentnie widoczną ulgą i szczęściem. Sasuke rozchylił lekko usta ze zdumienia, nie mogło do niego dotrzeć to, że ten chłopak go uratował podczas, gdy się w ogóle nie znają, a gdyby przybiegł nawet ułamek sekundy za późno to i jego by potrąciło. Już prawie się odezwał, ale opalona dłoń, która wylądowała na jego policzku go powstrzymała. Wyższy chłopak odepchnął pierw tą rękę, a następnie zrzucił z siebie swojego wybawce i wstał. Otrzepał się i spojrzał na niego kątem oka. Mruknął pod nosem ciche podziękowanie, które nawet sam nie usłyszał i ruszył w stronę klubu. 
Naruto uniósł się na łokciach i za nim spojrzał. Westchnął wstając, otrzepał się i zerknął na swoją rękę, po której leciał strumyk krwi, gdyż upadając starł sobie trochę skóry pod łokciem. Wyciągnął z kieszeni chusteczkę, a następnie starł krew i ruszył w swoją stronę mimo wszystko zadowolony. W końcu porozmawiał ze swoich ukochanym oraz uratował mu życie tego samego dnia, to naprawdę dla niego bardzo dużo znaczyło być może dlaczego, że od zawsze miał tendencje do wyobrażania sobie czegoś za dużo.
Sasuke wszedł do klubu, odszukał stolik zajęty przez kumpli i się dosiadł. Upił piwo od Kiby i odetchnął, wszyscy spojrzeli na niego pytająco, a on uniósł za nich chłody wzrok, który mówił żeby się od niego odwalili. Dziewczyna przysunęła się ostrożnie, objęła jego umięśnione ramię i szepnęła mu coś na ucho. Chłopak spojrzał na nią kątem oka i skinął lekko głową. Spojrzeli na ciekawską resztę i wstali.
- Widzimy się wieczorem tam gdzie zawsze. - Rzucił chłopak łapiąc dłoń szatynki i ruszył z nią do wyjścia.
- Znowu idą się pieprzyć. - Wyziewał szatyn w spiętych w wysoki kucyk włosach.
Uchiha tylko prychnął i wyszedł ze swoją panną z klubu, objął ją ramieniem i ruszył z nią w stronę jej domu. Skoro miała wolną chatę to dlaczego mieliby nie skorzystać? Jego dom był przeważnie wolny jednak znajdował się dość daleko od centrum miasta natomiast mieszkanie dziewczyny było praktycznie w samym centrum miasta, ale jak na złość często ktoś w nim był, a akurat dzisiaj było tam pusto. Szli w milczeniu, Misouri chętnie by porozmawiała ze swoim ukochanym, ale on milczał, a wolałaby żeby to on zaczął rozmowę bo w końcu jest mężczyzną więc to on powinien zacząć, a przynajmniej ona tak uważała. Weszli po chwili do wieżowca, w którym mieszkała, a następnie weszli na drugie piętro. Podeszli do mahoniowych drzwi, które dziewczyna otworzyła po dłuższej chwili szukania kluczy w torebce. Udali się do jej pokoju, który był dość spory jak reszta mieszkania. Ściany były w kolorach lilij, a podłoga była wyłożona ciemnymi panelami. Rzucili swoje torby w kąt, a następnie przylgnęli do siebie. Już od razu całowali się namiętnie i dziko, a ich dłonie zabrały się zsunięcie marynarek, a następnie za rozpinanie sobie wzajemnie koszul, które zaraz leżały na ziemi. Brunet opadł na łóżku, a jego dziewczyna poleciała na niego. Objął ją i obrócił się by leżała pod nim. Rączki dziewczyny sprawnie zsunęły się w dół i zaczęły rozpinać jego spodnie, jednak chłopak uchylił powieki i zobaczył coś dziwnego. Złapał ją za dłonie powstrzymując przed tym i przełknął głośniej ślinę. Wpatrywał się w zdezorientowaną szatynkę nie dowierzając w to co widzi, pokręcił lekko głową i zaczął całować jej szyje czasami lekko ją kąsając. Położył dłonie na jej piersiach, które były jeszcze schowane pod stanikiem i ścisnął sprawiając, że ciało dziewczyny wygięło się w łuk, a po pomieszczeniu rozniósł się jęk wywołany podnieceniem i przyjemnością. Sasuke zerknął na jej piersi, miał dziwną ochotę pogładził płaski, męski tors. Ścisnął lekko zęby i odsunął się od niej, a następnie wstał. Zapiął spodnie i ubrał koszulkę, którą zaczął zapinać.
- Muszę iść.
- Dlaczego..? - Zapytała siadając, była dość zdezorientowana i smutna. Patrzyła na niego dużymi oczami czekając na odpowiedź. Po jej głowie chodziły dwie myśli, pierwsza czy zrobiła coś nie tak, a druga czy przypadkiem mu się nie znudziła.
- Mam coś do zrobienia, a jeśli nie zrobię tego teraz to nie będę mógł wpaść wieczorem do klubu. - Oznajmił biorąc swój plecak, schylił się i ucałował ją w policzek. - Do wieczora.
Dziewczyna powoli mrugając spojrzała za swoim chłopakiem, który zaraz znikł za drzwiami. Ciężko westchnęła i się położyła patrząc na sufit.
Sasuke wrócił do pustego domu dość przybity i głęboko zamyślony. To czego pragnął całując i dotykając Mosouri było dla niego niepojęte, poza tym czuł coś takiego dziwnego i dość ciężkiego na sercu. Czuł się przytłoczony i nie wiedział co ze sobą zrobić. Wszedł do swojego pokoju, który przejawiał się w ciemnych kolorach. Od razu walnął się na łóżko i przejechał dłońmi po twarzy. W jego głowie cały czas na okrągło odtwarzało się to jak ten blondyn go ocalił ryzykując swoje życie. Poza tym to jak na niego patrzył.. chyba nigdy nie wiedział u nikogo takiego spojrzenia w jego stronę. Od chłopaka biło też takie dziwne ciepło i miał ochotę poznać skąd ono bije oraz co oznacza. Chyba chciał go poznać, ale sam jeszcze nie był tego pewny. Zdrzemnął się mając nadzieje, że, gdy się obudzi nie będzie o tym myślał, ale jednak nie podziałało. Gdy wstał poszedł pod chłodny prysznic, a koło osiemnastej wybrał się do klubu gdzie jego znajomi na niego czekali. Podczas spotkania z nimi był od nich całkowicie odłączony i dalej zamyślony. Pił tylko piwo albo whisky jak mu przynieśli, a odzywał się tylko, gdy się ocknął z przemyśleń lub sam coś chciał. Gdy wrócił do domu było jakoś koło północy, jego rodzice już byli, a brat jak zwykle gdzieś się włóczył z kumplem. Przemknął do swojego pokoju tak aby go nie zaczepili i nie zaczęli wypytywać o dzień bo naprawdę nie miał ochoty na rozmowy. Przez cały weekend siedział w domu udając ból brzucha i osłabienie. Nie chciał się z nikim wychodzić, a jak on nie wyjdzie do kumpli bądź swojej dziewczyny to oni wbiją do niego, a jego mama mimo, że lubiła wszystkich jego znajomych to była taka troskliwa i wyrozumiała dla Sasuke, że nie wpuściła ich tłumacząc im, że jej synek nie jest w stanie na pogawędki.
W poniedziałek poszedł do szkoły mimo, że miał możliwość poleżenia sobie jeszcze w domu jednak nie mógł pozwolić na to żeby jego stopnie i frekwencja spadły w dół, a potem by jego ojciec mu prawił kazania jak to Itachi chodził do szkoły nawet, gdy wymiotował dalej niż widział bądź leżał prawie umierający. Wyszedł wcześniej niż zwykle i to nie po to aby pójść po swoją dziewczynę lecz by sprawdzić czy tego blondyna gdzieś tam nie ma. Nie rozumiał dlaczego, ale czuł, że musi pójść i to sprawdzić, że musi go zobaczyć. Gdy był już przy głównej bramie rozglądnął się jednak nigdzie nie widział ani lazurowych oczu ani blond czupryny, ani głupkowatego wyszczerza. Wsunął ręce do kieszeni i udając, że mu wcale nie zależało by go zobaczyć wszedł do szkoły, a następnie ruszył w stronę swojej klasy, która znajdowała się na samej górze. Szedł powoli po schodach nigdzie się nie śpiesząc, o tej godzinie było bardzo mało uczniów, większość wpadała pięć/dziesięć minut przed dzwonkiem na lekcje. Na jego szczęście nauczycielka od biologi już była więc mógł sobie wejść do klasy i zająć swoje miejsce. Usiadł w ostatniej ławce pod oknem, wyciągnął zeszyt i długopis, a następnie wysunął z kieszeni swoją MP4 i nauszne słuchawki ze swojej torby. Podpiął kabel do sprzętu i założył słuchawki. Oparł łokieć o parapet i spojrzał za okno. Ciężko westchnął wpatrując się w główną bramę. Z czasem widział coraz więcej uczniów wchodzących do szkoły,a wśród nich jego znajomych, którzy chyba się za nim rozglądali. Weszli do klasy, a on ściągnął słuchawki. Uniósł do nich rękę w geście przywitania się, a oni zrobili to samo. Misouri poczuła się niezręcznie bo nie wiedziała czy podejeść czy może lepiej jednak nie. Westchnęła i zajęła swoje miejsce w pierwszej ławce. Po szkole rozniósł się dźwięk dzwonka i zaczęła się lekcja biologi. Sasuke nigdy nie był jakoś specjalnie aktywny na lekcjach, ale dzisiaj był całkowicie odcięty od świata i to nie tylko na pierwszej lekcji, ale na każdej. Podczas lekcji siedział pod oknem i cały czas się za nie gapił. Wszyscy zerkali na siebie porozumiewawczo, a potem na niego. Nie mieli pojęcia o co mu chodzi, zresztą on sam nie wiedział o co chodzi. Po prostu czuł, że musi patrzeć za okno i wyczekiwać. Po chwili jego źrenice się rozszerzyły, a on sam się wyprostował. Przysunął się bardziej twarzą do okna i ujrzał wystającą zza muru blond czuprynę oraz te piękne niebieskie oczy, które się rozglądają po terenie szkoły, a następnie spoglądają na okna. W pewnym momencie ich spojrzenia się napotkały, a brunet odwrócił głowę jak poparzony. Poczuł jak jego serce wchodzi w szybsze tempo, a oddech staje się cięższy i trudniejszy do złapania. Siedział do końca lekcji spięty i nerwowo zerkał na opalonego chłopaka, który stał tam i najwidoczniej czekał. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę ciemnooki już po kilku sekundach znajdował się poza klasą podczas, gdy inni uczniowie dopiero się pakowali. Ekipa spojrzała na siebie, a Kiba rozłożył ręce.
- Co mu się dzieje? - Zapytał, ale inni pokręcili głowami.
Uchiha wyszedł szybkim krokiem ze szkoły w razie, gdyby jego dziewczyna chciała przypadkiem za nim wybiec. Wysunął jedną dłoń z kieszeni, gdy przeszedł przez główną bramę i złapał chłopaka za koszulkę skręcając, a następnie go za sobą pociągnął. Naruto jęknął zaskoczony dając się ciągnąc chociaż przy tak szybkim kroku czasami się potykał o własne lub o jego nogi. Gdy byli już dobry kawałek od szkoły brunet się obrócił do chłopaka cały czas trzymając go za koszulkę. Zmierzył go wzrokiem i spojrzał mu poważnie w oczy, jednak, gdy Uzumaki złapał go za dłoń chcąc żeby puścił mu koszulkę jego źrenice się znowu powiększyły, a policzki jaki i ta dłoń go za szczypały. Odsunął się gwałtownie do tyłu i kaszlnął.
- Dlaczego znowu przyszedłeś pod moją szkołę? - Zapytał starając się nie dać po sobie niczego poznać.
- Bo.. - Podrapał się po głowie i uśmiechnął. - chciałem cię zobaczyć, ten teges..
Wyższy chłopak uniósł lekko brwi patrząc na ten uśmiech i to ewidentnie widoczne oraz szczere uczucie w jego oczach. Nie raz widział jak oglądają się za nim dziewczyny, czasami też chłopaki, ale u nikogo nigdy nie wiedział czegoś takiego. Kaszlnął i zacisnął zęby, pokręcił lekko głową.
- Posłuchaj.. - Prychnął. - jestem hetero, mam dziewczynę i chcę żebyś przestał przyłazić pod moją szkołę. - Skłamał, on bardzo chciał żeby przychodził pod jego szkołę, chciał go widywać, ale był wściekły bo nie rozumiał dlaczego tego tak bardzo chce.
Blondyn na niego patrzył.
- Jesteś pewny, że jesteś hetero? - Zapytał.
Sasuke otworzył szerzej oczy i zacisnął mocniej zęby, warknął wściekle i na niego wrzasnął.
- Oczywiście, że jestem pewny jakiej jestem orientacji!
- Czyli, że jakbyś mnie pocałował to niczego byś nie poczuł? - Zapytał z niewinnym uśmieszkiem.
- Jesteś idiotą. - Prychnął i odwrócił się tyłem do niego. - Nie chce cię więcej widzieć przed moją szkołą. - Rzekł ruszając przed siebie.
- Sasuke! - Krzyknął za nim, ale ten zniknął za rogiem.
Przez pozostałe dni brunet starał się wrócić do normalności mimo, że codziennie widywał tego zawziętego kretyna przed swoją szkołą. Ignorował go, w końcu miał w tym wprawę. Chodził ze znajomymi na imprezy, a ze swoją dziewczyną normalnie się już kochał, gdy nikogo nie było u niej w domu. Jednak to nie było to samo bo nawet dziewczyna czuła, że jej chłopakowi coś gorzej idzie. Nawet odważyła się go zapytać o zdradę, ale on szczerze przyznał, że nic takiego nie miało miejsca i to wszystko jest spowodowane tym, że ostatnio ciągle się kłóci z ojcem co akurat prawdą nie było, ale jednak musiał coś wymyślić. W piątek jednak nie poszedł ze znajomymi do klubu od razu po szkole bo dostał telefon od mamy żeby przyjechał od razu do domu, gdy skończy lekcje więc też tak zrobił. Nie spodziewał się tego co tam zobaczy, a raczej kogo zobaczy u siebie w domu, w jego pokoju, a w dodatku na jego łóżku. Zamknął drzwi z trzaskiem i spojrzał wściekle na blondyna, który uśmiechał się niewinnie.
- Co ty tu robisz?! - Wycedził przez zęby.
- Twoja mama to miła babka. - Zaśmiał się drapiąc po głowie.
- Nie o to cię pytam! - Podszedł do niego, schylił się i złapał go za koszulkę ściskając, a następnie lekko uniósł. - Masz dwie minuty żeby stąd spieprzać w podsko..
Do pokoju weszła matka Sasuke przerywając mu, uśmiechnęła się patrząc na chłopców i pomachała chochelką.
- Naruto mam nadzieje, że zjesz z nami obiad.
- Z wielką chęcią! - Uśmiechnął się do niej szeroko, a ona odwzajemniła uśmiech.
Brew bruneta mocno zadrgała, ciężko westchnął i przejechał dłonią po twarzy. 

niedziela, 23 marca 2014

!Ogłoszenie!

Zastanawiałam się czy jest sens pisania tego, ale myślę, że tak będzie lepiej. 
Otóż wiem, że już dość długo nic nie dodaje jednak po prostu mam straszą blokadę. Mam problemy z wymyśleniem czegoś, a nawet jeśli już coś zaczęłam to nie jestem w stanie tego dokończyć. Mam zaczęte aż/tylko jedenaście opowiadań tak więc nie myślcie sobie, że nic nie robię w czasie wolnym. Nie wiem co się dzieje, ale nie jestem w stanie pisać. Codziennie siadam na bloggerze i próbuje, ale nic z tego. Mam swoje problemy zresztą jak każdy człowiek więc to może przez nie, poza tym nie mam weny.
Nie zawieszam bloga bo było by to bezsensu i nie mam też zamiaru go usuwać. Będę starała się coś napisać i dodam to tak szybko jak się da. Nie obiecuje kiedy coś się pojawi... być może za dwa dni, ale możliwe też, że nie w tym miesiącu. Źle się czuje z tym, że Was tak zaniedbuje, ale to nie zależy ode mnie. Tak więc po prostu musicie sprawdzać czy coś się pojawiło na blogu.
Proszę o zrozumienie, a przede wszystkim o cierpliwość z Waszej strony.
Piszę to, gdyż nie chce stracić moich drogich czytelników.
Do usłyszenia.~♥

piątek, 31 stycznia 2014

*One-shot* - Spotkanie, którego nigdy nie zapomnę.

Tak, udało mi się! Dodałam notkę jeszcze w tym miesiącu, uch.. była by ona tydzień temu jednak miałam całkowitą blokadę na ostatnie opisy tym bardziej, że pisałam to w pierwszej osobie i dość opornie mi to szło, gdyż mimo wszystko wolę pisać w trzeciej i pewne SCENY lepiej mi się opisuje właśnie w trzeciej osobie. Cóż od poniedziałku zaczynam ferie, przez pierwszy tydzień na pewno nie będę miała jak coś napisać, a w drugim tygodniu miałam się wziąć za poprawianie błędów we wszystkich dodanych już notkach jednak coś czuje, że mi się to nie uda więc może coś napiszę albo dokończę coś z zaczętych rozdziałów/shotów.
Przy okazji bardzo chciałam podziękować Sandexx Uchiha, gdyż gdyby nie Ty nie wzięłabym się w ogóle za pisanie tego one-shota, Przypadkowo chodząc po youtube zauważyłam, że pewien filmik z SasuNaru został przez Ciebie polubiony i oglądnęłam go przez co dostałam weny właśnie na to poniższe coś co jest naprawdę mimo wszystko dramatycznym parodio-dramatem i miałam wahanie czy to w ogóle dodać na bloga.
Zapraszam:

Stałem przemarznięty i podekscytowany na dworcu autobusowym czekając na mojego kumpla. Ostatnio widziałem się z nim za czasów dzieciństwa, gdy mieszkał jeszcze tutaj w Konosze. Mieliśmy chyba po sześć lat, gdy jego rodzice oznajmili nam, że teraz będziemy się rzadziej widywać, gdyż wyprowadzają się i nie, że na drugi koniec miasta czy jakieś dwie godzinki samolotem. Niestety jak się okazało wyprowadzili się do Wielkiej Brytanii i do dzisiaj tam mieszkają. Sasuke był raz na wakacje chyba trzy lata temu i tylko na kilka dni, a tak to minęło cholerne jedenaście lat od kiedy się widzieliśmy nie licząc oczywiście prawie codziennego rozmawiania przez skype z kamerką. Najbardziej śmieszyło mnie to jak opowiadał mi, że nie może przejść normalnie ulicą bo od razu rzucają się na niego jak jakieś wygłodniałe hieny na żareło. Mnie się tam jakoś w to wierzyć nie chciało, fakt faktem był przystojny i wysportowany, ale no błagam.. był wrednym dupkiem z czarnym poczuciem humoru, jaka by go chciała? 
W końcu ujrzałem autobus z tabliczką nazwy naszego lotniska oraz nazwę tego przystanku. Uśmiechnąłem się szeroko widząc jak mój kumpel Sasuke wychodzi z autobusu, a następnie wyjmuję swoją sporą sportową torbę. Gdy tylko do mnie podszedł przywitaliśmy się, ale nie jakimś tam uściskiem dłońmi czy żółwikiem, wykorzystaliśmy do tego nasz stary znak przywitania się tak aby upewnić się, że my to my, a nie jakieś nasze klony. Kto wie czy na świecie nie ma maszyny do klonowania? 
Zaśmialiśmy się głośno przyciągając wzrok ludzi, nie mieliśmy zamiaru ukrywać tego jak się cieszymy widząc siebie na żywo, a nie przez pieprzoną kamerkę internetową. Dużo osób, które znało nas z dzieciństwa twierdziło, że miesiąc, góra pół roku i zapomnimy o sobie, o naszej przyjaźni, ale wcale tak nie było. Naprawdę tego pilnowaliśmy i zgodzę się z tym, że przyjaźń na odległość i to niemałą jest uciążliwa, trudna i bolesna, ale da się. Naprawdę, jeśli się chce to się da, ale jednej i drugiej osobie musi tak samo cholernie zależeć, zresztą tak samo jest ze związkami na odległość, ale wydaje mi się, że jeśli chodzi akurat o miłość to bardziej bolesne.
Wpakowaliśmy się z Sasuke do taksówki, która podjechała z lekkim opóźnieniem, ale nawet się tym nie przejęliśmy. Gnojek oczywiście na samym początku musiał zaczął mi opowiadać o tym jakie to on ma tam branie, że każdy go wszędzie rozpoznaje i, że robi większą furorę na mieście niż One Direction. Ta.. ciekawe tylko dlaczego w takim razie nie ma dziewczyny. Prychnąłem głośno i przez całą drogę do mojego domu były sprzeczki, oczywiście takie na żarty, zawsze uwielbialiśmy sobie dogryzać.  Gdy taksówka się zatrzymała, zapłaciłem i wysiedliśmy. Spojrzałem na swój dom trochę zdziwiony bo nigdzie nie widziałem samochodu rodziców, a normalnie o tej godzinie zawsze byli w domu - szczególnie, że wiedzieli o przyjeździe tego ćwoka. Wzruszyłem lekko ramionami i z uśmiechem otworzyłem bramę. Nasłuchałem się, że nic się nie zmieniło, że zero remonciku bo jakby inaczej. Weszliśmy do środka, zapaliłem światło i się rozglądnąłem.
- Mamo? - Zawołałem i wszedłem do kuchni, na stole leżało mnóstwo siatek i jakaś karteczka. Podszedłem i ją wziąłem by przeczytać informacje zapewne od rodziców, ale papier został wyrywany mi z ręki. Jęknąłem niezadowolony.
- Przyszły wyniki na ojcostwo i twoi rodzice się wynieśli, gdy je przeczytali? - Zaśmiał się, ale gdy spojrzał na mnie i moją mocno drgającą brew zamilkł i teatralnie pokiwał smutnie głową. - No tak.. jeszcze trzeba mieć czym zrobić bachora prawiczku!
- Sam jesteś prawiczkiem! - Fuknąłem i skrzyżowałem ręce.
- Chciałbyś. - Prychnął kpiąco do mnie, spojrzał na karteczkę i się wyszczerzył. Oho, to źle wróżyło. - Twoi rodzice piszą, że musieli wyjechać na weekend służbowo, że mamy być grzeczni, że zostawili ci pieniądze na biurku i, że kupili jedzenie. - Wskazał reklamówki.
Muszę przyznać, że jego wyszczerz pierwszy raz oznaczał coś co mnie serio ucieszyło i na czym zyskiwałem, wolna chata na weekend w dodatku teraz jak jest Sasuke oznaczała imprezy, wracanie nad ranem wypitym i naćpanym. Tak, zapowiadał się najlepszy weekend.
Szybko rozpakowaliśmy zakupy zrobione przez moich rodziców, przy okazji zrobiliśmy sobie przekąski i zawinęliśmy mojemu ojcu po puszce piwa. Poszliśmy na górę do mojego pokoju, którym szczerze lubiłem się chwalić. Był spory, kolory ścian były w odcieniach niebieskiego, a podłoga była pokryta czarnym, miłym w dotyku dywanem, na którym nieraz spałem. Miałem naprawdę duże łóżko, na którym spokojnie zmieściłoby się z sześć osób i jeszcze było by miejsce. Mój pokój miał przejście na balkon, z którego był widok naprawdę przepiękny szczególnie przy wschodzie i zachodzie słońca. Biurko też wcale nie było najgorsze, gdyż było wyrzeźbione na specjalnie zamówienie więc na pewno ja jedyny takie miałem, krzesło jak krzesło byle by dupą się dało siedzieć i nie bolało od zadługiego zamulania przy laptopie bądź zadaniu domowym, którego tak naprawdę nigdy nie robiłem, ale ćśś. Na biurku stał mój nowy laptop ze znanej firmy Apple, z dumą ogłaszam, że sam na niego zbierałem. Ale najfajniejsza była tablica korkowa nad moim biurkiem, do której miałem przypięte zdjęcia z Sasuke jeszcze jak byliśmy mali, te, które mu zrobiłem rozmawiając z nim przez kamerkę i te, który sam mi wysyłał, gdy chciał się czymś pochwalić.
Uchiha jak zawsze dbale rzucił swoją torbę w kąt i walnął się na moim łóżku, stęknął przeciągając się aż kusiło mnie powiedzieć mu "starość nieradość", ale niestety jesteśmy w tym samym wieku poza tym na pewno odpowiedziałby mi coś wrednego, z czego jak zawsze zacząłbym się śmiać. Usiadłem mu na brzuchu i się wyszczerzyłem.
- Idziemy na imprezkę? - Zapytałem chociaż miałem wahanie bo pewnie był zmęczony podróżą, ale z drugiej strony tak naprawdę tylko ten weekend pozwoli nam na takie prawdziwe imprezowanie bo później rodzice wrócą i będą się srać, że piliśmy, że późno wróciliśmy i ogólnie by truli za uchem.
- Wezmę prysznic i możemy iść. - Odpowiedział trąc oczy, ale sądzę, że myślał bardzo podobnie do mnie, zszedłem z niego i spojrzałem na jego torbę, nadąłem policzki i skrzyżowałem ręce, spojrzałem na niego nadąsany. - Co?
- Przywiozłeś mi coś? - Zapytałem z oburzeniem, no jak to tak przyjeżdżać do przyjaciela bez prezentu?
- Tak. - Skinął głową, a moje oczy błysnęły i od razu się rozchmurzyłem.
- Co?! - Krzyknąłem podekscytowany.
- Siebie. - Prychnął rozbawiony, rozczochrał mi włosy i wyszedł z pokoju, za pewne poszedł do łazienki.
Usiadłem na łóżku i wydąłem wargi, patrzyłem na jego torbę zastanawiając się. Po chwili wpadł mi do głowy genialny pomysł, skoro jego prezentem dla mnie jest on sam to mu to wypomnę przy jakimś dobrym momencie. Wyszczerzyłem się złowieszczo i zachichotałem pod nosem, pożałuje sobie tego dupek jeden.
- Coś Ci weszło w dupę i nie chce wyjść, że się tak krzywisz? - Usłyszałem kpinę i spojrzałem na niego.
- Twój kutas - Cmoknąłem do niego i zachichotałem, a on prychnął rozbawiony.
- Wiem, że go pragniesz, ale poczekaj chociaż aż się ściemni. - Zaśmiał się krótko i wyciągnął do mnie rękę. - Ręcznik.
Prychnąłem głośno, podszedłem do szafy i wyciągnąłem jakiś pierwszy lepszy ręcznik, który mu podałem.
Niedługo po tym jak Sasuke wziął prysznic, wystroiliśmy się, wypachniliśmy mocnymi perfumami i pojechaliśmy na imprezę do naszego znajomego Kiby, od którego dostałem zaproszenie wczoraj, a ze względu, że rozmawiałem z nim o przyjeździe mojego przyjaciela, którego zresztą zna tak jak większość osób na imprezie, która pamięta Sasuke jeszcze, gdy tu mieszkał to zaproponował mi, żebym go wziął ze sobą. Oczywiście jak po zaproszonych rozeszło się, że dumna dupa Uchihy przyjeżdża i w dodatku pojawia się na tej imprezie to dziewczyny wpadły w histerię, że tej wyskoczył pryszcz, że ta i ta nie mają się w co ubrać, że ona nie wie jak się uczesać - rzecz jasna nie powiedziałem mu tego, jeszcze poczułby się za pewnie siebie chociaż nie wiem czy bardziej się da. W każdym bądź razie niektóre dziewczyny pamiętały go tylko z dzieciństwa, ale i tak były pewne, że skoro wtedy już był taki seksowny to co dopiero teraz no, a znaczna ilość dziewuch wiedziała jak teraz wygląda dzięki facebook'owi i to właśnie one robiły największy szum z tego powodu. Wysiedliśmy pod domem Kiby, który już mieszkał sam przez to, że rodzice wywali go z domu przez sprzeczki, ale chłopak bardzo dobrze sobie radzi z kumplami, z którymi mieszka składają się na opłaty. Uśmiechnęliśmy się do siebie, chwilę próbowaliśmy się nawzajem powpychać do krzaków, a później nacisnąłem na dzwonek do drzwi, który wyglądał niecodziennie, gdyż był on podobizną damskiej piersi, a różowaty guzik robił za sutka. Głośna muzyka ucichła, spojrzeliśmy na siebie kątem oka, ale czekaliśmy. Po chwili było słychać szepty, które wcale szeptami nie były i brzmiały mnie więcej "Gliny!?", "Dobra, jak coś ja robię za ojca, Hinata za matkę, a wy jesteście pełnoletnimi bachorami!". W końcu doczekaliśmy aż szatyn z doklejanym wąsem nam otworzył, spojrzał na nas i szeroko się uśmiechnął.
- Dobra, spoko! - Wydarł się. - To Naruto i Sasuke!
Muzyka znowu zaczęła głośno grać, dziewczyny zaczęły głośno piszczeć, a my weszliśmy do środka. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to tasiemka przyklejona przy schodach z napisem "zakaz wstępu", nie spodziewałem się tego, serio. Ściągnęliśmy bluzy i weszli do ogromnego salonu, w którym znajdowało się chyba pół szkoły, mnóstwo kolorowych światełek, srebrna kula przyczepiona do sufitu no i przede wszystkim stół zawalony wieloma rodzajami alkoholi i żarcia. Wszystkie dziewczyny się na nas gapiły, no dobra nie na nas, ale na niego. Poklepałem go po ramieniu i z uśmiechem przywitałem się z paroma osoba z klasy, gdy tylko odszedłem mój przyjaciel został okrążony przez panienki, ale także przez kilku chłopaków. Zaczęło się przesłuchiwanie jak mu się tam żyje, dlaczego tak rzadko przyjeżdża i inne pierdoły. Podszedłem do stołu i zacząłem robić nam jakieś drinki, oczywiście wódka zajęła 3/4 szklanki, ale jak impreza to impreza. Podszedł do mnie Kiba i objął mnie ramieniem śmiejąc się głośno, chłopak chyba był na jakieś imprezie przed własną imprezą, ale to normalne bo potrafił nawet do szkoły przyjść z gorzałą.
- Słuchaj Naru, jak ja się cieszę, że przyszedłeś! - Krzyknął wesoło. - Przyszliście! - Poprawił się i wziął łyk swojego piwa. - Będzie zajebiście, mówię Ci.
- Wiem. - Zaśmiałem się.
- Ale wiesz.. - Czknął. - Jak cię bardzo lubię to nie wchodź na górę, ale powiem ci coś w tajemnicy - Zaśmiał się i rozglądnął, przysunął usta do mojego ucha i szepnął. - na dole jest sypialnia więc jak jakąś wyrwiesz to tam śmigaj!
Wybuchłem śmiechem, sądzę, że już do każdego podszedł z tą tajemnicą, a zresztą jakoś nie miałem ochoty na żadne takie zabawy po pijaku, jeszcze trafiłbym na dziewicę, a ona rano miałaby do mnie pretensje jak mogłem jej to zrobić. Sasuke do nas podszedł, a ja podałem mu jego drinka, ale on już pił piwo więc Kiba aby się nie zmarnowało wziął sobie i poszedł podzielić się tajemnicą z tymi, którzy właśnie zawitali na imprezie.
- Jesteście blisko ze sobą, hm? - Zapytał i wziął łyk piwa, podparł się tyłkiem stołu.
Spojrzałem na niego zdezorientowany, w sumie zabrzmiało to dość dwuznacznie jak dla mnie poza tym Uchiha zrobił się dziwnie chłodny teraz i zdaje się mrużył lekko oczy, ale możliwe, że był po prostu zmęczony więc nie pytałem.
- To mój bardzo dobry kumpel. - Odpowiedziałem i wziąłem łyka swojego drinka, oblizałem powoli usta. - W sumie to dzięki niemu znam większość tych osób. - Uśmiechnąłem się do niego, ale on tego nie zrobił do mnie.
- Nie wiedziałem, że jesteś gejem. - Powiedział krzywo się uśmiechając. - Naru. - Prychnął.
Zmarszczyłem brwi, był zły, ale nie wiedziałem o co. Przecież nic takiego nie zrobiłem. Chyba.
- Nie nazywaj mnie tak! - Tyknąłem go w policzek, ale od złapał mnie za mojego palca i ścisnął w pięści.
- A on może? - Szepnął do mnie, a na moich policzkach chyba pojawiły się rumieńce. Pewny nie byłem, ale zrobiło mi się jakoś cieplej, być może od drinka, którego przed chwilą upiłem.
Miałem już mu coś zgryźliwie odpowiedzieć, ale Sakurka mnie uprzedziła bo wtrąciła się między nas popychając mnie swoją pupcią tak, że sam upadłem na swój tyłek, a ona zaczęła bajerzyć z moim najlepszym przyjacielem, który ją całkowicie zignorował, podszedł i podał mi rękę, a ja z jego pomocą wstałem.
Impreza trwała naprawdę długo, były dzikie tańce przypominające czasami padaczkę, śmiechy, dwa razy odwiedziła nas policja gdzie tak naprawdę za drugim razem przyjechała po to by odebrać kolegów, którzy przyjechali do nas za pierwszym razem bo tak jakoś się stało po rozmowie z gospodarzem, że u nas na chwilkę zostali, a chwilka trwała półtorej godziny no, ale cóż.. policjant też człowiek, ma prawo się pobawić z młodzieżą. Kilka razy zostałem zapytany czy ja i Uchiha jesteśmy parą bo twierdzili, że dziwnie na siebie zerkamy, że ciągle się śmiejemy i bajerzymy ze sobą, ale to nie była prawda, po prostu dobrze się bawiliśmy i dalej cieszyliśmy się jego przyjazdem i, że w końcu jesteśmy razem na jakiejś imprezie. Poznałem sporo nowych osób, których znałem z widzenia, ale nigdy jakoś nie było okazji porozmawiać. Foch mojego przyjaciela chyba znikł, a przynajmniej tak mi się wydawało. Mimo, że impreza jeszcze trwała to opuściliśmy dom kumpla jakoś druga/trzecia w nocy, w końcu Sasuke był po podróży i wyglądał na zmęczonego mimo, że cały czas zapewniał, że wszystko ok, że procenty go rozbudziły, ale to było kłamstwo. Dlatego też po kilku minutowym żegnaniu się, wygłupach w taksówce bo w końcu obydwoje byliśmy porządnie wypici dojechaliśmy do mojego domu. Wysiedliśmy z taksówki, a brunet wziął mnie na barana z zaskoczenia. Głośno się śmiejąc podprowadził mnie tak pod drzwi, przeżyłem chyba najbardziej kręty slalom w życiu. Nie obeszło się bez wymacywania mnie, gdy zacząłem panikować, że nie mam kluczy, które jednak się znalazły w moim lewym bucie - do tej pory nie wiem skąd one się tam wzięły. Przepychając, wywalając i taranując się weszliśmy po schodach na górę, a potem do mojego pokoju. Obydwoje walnęliśmy się na moje wyrko, oczywiście idąc do niego po ciemku wyrżnęliśmy kilka razy potykając się o własne nogi. Spojrzeliśmy na sufit dysząc ze zmęczenia, strasznie dużo tych schodów było, a prosta droga wcale nie była taka łatwa jak się wydaje.
- Śpię w ubraniu. - Jęknąłem, byłem padnięty nie chciało mi się w ogóle rozbierać w końcu tyle z tym roboty.
- Teraz walisz, a rano to lekarze będą cię wynajmować jako ekologiczna narkoza. - Prychnął i poczułem jak się nade mną pochyla, miałem zamknięte oczy.
- Bardzo zabawne! - Fuknąłem, a on ściągnął mi koszulkę. Szczerze nie przeszkadzało mi to ani trochę tym bardziej, że już raz striptizowaliśmy do kamerki, tak założyliśmy się, który wcześniej pęknie i odpadnie. Gdyby nie to, że moja mama weszła do pokoju, gdy już prawie zsuwałem bokserki to bym wygrał, ale ona zaczęła się wydzierać, że nakręcam jakieś porno i takie tam.
Poczułem jak jego chłodne i szorstkie dłonie przejechały po mojej klatce, a wzdłuż mojego kręgosłupa przeszedł dziwny, ale przyjemny dreszcz. Patrzyłem na niego uważnie, uśmiechałem się pod nosem, gdy sam zaczął ściągać swoje ubranie z siebie eksponując swoje blade i cudownie wyrzeźbione ciałko z zarysowanym na podbrzuszu "v". Chciałem go dotknąć, naprawdę czułem dziwną potrzebę zrobienia tego jednak się powstrzymałem. Swoimi długimi i smukłymi palcami pomiział mnie pod pępkiem i chwycił za guzik od spodni, rozpiął mi je, a następnie zsunął. Wydawało im się, że patrzył na moje kroczę, ale było ciemno więc jego wzroku dobrze nie wiedziałem tym bardziej, że jego oczy są równie ciemne co atmosfera panująca wokół. Opadł obok mnie i się przeciągnął, ale ja dobrze pamiętałem moją małą zemstę za ten jego "prezencik" i pochyliłem się nad nim, poczułem jego wzrok na sobie - przeszył mnie całkowicie do tego stopnia, że mój penis chyba uznał, że czas powoli powstać. Chrząknąłem i się wyszczerzyłem.
- Jesteś mój... - Wyszeptałem starając się by nie było słychać ani trochę rozbawienia.
- Hm? - Mruknął cicho.
- Mój prezent - Przypomniałem mu. - ty nim jesteś.
Moje łóżko zaskrzypiało, a ja momentalnie znalazłem się pod nim. Pochylał się nade mną opierając swoje duże dłonie obok mojej głowy, jego kolano było między moimi nogami i lekko dotykało mojego prawego uda od wewnętrznej strony. Wziąłem cichy, ale głęboki oddech. Nie wiedziałem czego mogę się spodziewać, zresztą to ja miałem sobie porobić z niego żarty, a nie on ze mnie.
- Jestem. - Wyszeptał mi prosto do ucha i pogładził moją szyje, podobało mi się to.
Rozchylił lekko usta, trochę z podniecenia, a trochę ze zdziwienia. Nie sądziłem, że ktoś taki jak Sasuke odważy się udawać geja, przecież to stu procentowy człowiek hetero, zresztą tak samo ja! Jego malinowe wargi zaczęły ostrożnie smyrać moje ucho, a potem za nim. Wyrwał mi się cichy i niski jęk, gdy czubek jego języka przejechał za moim uchem, a następnie, gdy jego białe i proste zęby chwyciły mój płatek ucha. Zamknął oczy, a jego wargi zaczęły masować kawałek mojego ucha podczas, gdy mój płatek był ssany w jego ustach. To było dziwnie podniecające. Uniósł się tak, że jego kolano znalazło się bardzo blisko mojego krocza. Sapnąłem z zaskoczenia i gwałtownego podniecenia. Było mi tak dobrze, a zarazem tak dziwnie. Nie orientowałem się co się dzieje, ale wiedziałem, że chce tego więcej. Oparł swoje czoło o moje, obydwoje byliśmy lekko spoceni i cicho dyszeliśmy mieszając ze sobą nasze oddechy zajeżdżające alkoholem. Spojrzał głęboko w moje oczy, jego były takie cudowne, takie ciemne i błyszczące. Powoli zniżył się tak, że dotykaliśmy się klatkami, a następnie dotknął moje miękkie wargi swoimi męskimi i jędrnymi wargami. Po krótkiej chwili zrodziło to pocałunek, wsunął mi do ust język, a ja zacząłem go głaskać swoim. Z każdą sekundą pogłębialiśmy go, a nasze języki namiętnie ze sobą tańczyły. Wmieszałem palce w jego miękkie włosy i ścisnąłem, usłyszałem jego jęk - był taki głęboki i podniecający. Poczułem jego dłonie na swoim brzuchu, później na biodrach, a następnie jak zsuwają moje bokserki, w których robiło mi się cholernie ciasno. Rozplątałem palce z jego włosów, opuszkami palców przejechałem wzdłuż jego pleców i zsunąłem jego bokserki. Odsunęliśmy się od swoich ust i zerknęliśmy ciekawsko na swoje penisy. Mruknęliśmy zadowoleni. Obydwoje mieliśmy się czym pochwalić. Spojrzeliśmy sobie w oczy dysząc.
- Sasuke.. powinniśmy? - Zawahałem się.
- Jestem twoim prezentem, musisz go przyjąć. - Uśmiechnął się zadziornie. - Naru.
Już miałem mu coś odpowiedzieć, ale jego usta nie pozwoliły mi na to. Pocałunek cały czas stawał się coraz bardziej namiętny, nie wiem jak on, ale ja nie mogłem najeść się smakiem jego warg i śliny. Były takie rozkoszne. Ocieraliśmy się o siebie swoimi ciałami walcząc o bycie na górze. Nasze penisy nieraz uderzyły się o siebie przez co jęczeliśmy sobie w usta. Turlaliśmy się po całym moim łóżku nie dając za wygraną. Raz dłużej byłem ja, a raz on i tak w kółko. Robiło się to denerwujące, gdyż obydwoje mieliśmy już cholerną chcice na siebie. W końcu Sasuke chyba się naprawdę poirytował bo złapał mnie szybko za nadgarstki i uniósł nad moją głowę, próbowałem je wyrwać, ale cholernie mocno je ściskał. Uniósł się do góry tak, że jego penis musnął moje wargi. Polizałem go, a on cicho stęknął. Uśmiechnąłem się niegrzecznie i zacząłem po nim lizać wsłuchując się w jego stęki. Przestałem tylko, gdy poczułem jak przywiązuje paskiem moje nadgarstki do wezgłowia łóżka, a nim się zorientowałem moje łydki leżały już na jego barkach. Oblizałem usta i spojrzałem na jego tors. Tak cholernie mnie podniecał. Przysunął swoją twarz do mojej i połączył nasze wargi w dzikim tańcu. Jęknąłem głośno, gdy tylko poczułem jego chłodny opuszek palca między moimi pośladkami. Zaczął nim napierać na mój odbyt coraz mocniej i... rozkoszniej. Pojękiwałem mu w usta, im głębiej wsuwał swojego palca tym głośniej wydobywałem z siebie dźwięki. Było naprawdę przyjemnie, ale też w cholernie dziwnie. Mimo wszystko myśl, że to wszystko robi Sasuke strasznie mnie nakręcała i chciałem tego mocniej i więcej. Pragnąłem go. Po krótkiej chwili wysunął go ze mnie i to był moment gdzie tylko się całowaliśmy, a jego dłonie jeszcze bardziej mnie pobudzały chociaż to już nie było potrzebne. Poczułem jak jego wielki i twardy penis zaczyna zagłębiać się między moimi pośladkami. Pieruńsko bolało, leciały mi łzy, a z gardła wylatywały krzyki. Uchiha na początku poruszał się ostrożnie, ale bardzo szybko przyśpieszył. Szarpałem rękami, głośno krzyczałem starając się oddawać pocałunek. Dławiłem się śliną i jego językiem, który drażnił moje gardło. Nie wiedziałem co mam ze sobą robić, tyle tego z każdej strony więc poddałem mu się całkowicie. Szybko i zwinnie wychodził ze mnie do połowy swojego penisa, a potem mocno wchodził aż po same jądra. Moje jęki i krzyki roznosiły się po moim pokoju, ale sądzę, że jakby ktoś wszedł teraz do domu to na "dzień dobry" by je usłyszał. W pewnym momencie zaczął szybko trzeć mojego penisa, a kciukiem drażnić jego czubek. Wygiąłem swoje ciało łuk i z głośnym krzykiem doszedłem na jego brzuch, a którą chwilę później wręcz się wydarłem, gdy poczułem jego gorącą spermę między swoimi pośladkami.
Po tym wszystkim obudziłem się dopiero rano, wtulałem się w nagie ciało Sasuke, a w sumie to na nim leżałem. Pierwsze co odczułem to pieruński ból między pośladkami, śpiochy wbijające się w kąciki moich oczu i cudowny zapach ciała bruneta. Pachniał tak męsko, a zarazem tak delikatnie. Cudowny zapach, od którego można by było się uzależnić. Uśmiechnąłem się pod nosem czując na swoich plecach opuszki palców, chłodne jak zwykle. Uniosłem głowę i na niego spojrzałem, nasze oczy się ze sobą spotkały. Uśmiechnęliśmy się do siebie, wmieszał mi dłoń we włosy i przyciągnął całując.
Od tamtej nocy między mną, a nim już nie było tak samo. Zamiast nazywać się przyjaciółmi zaczęliśmy o sobie mówić jak o parze i faktycznie nią byliśmy. Uchiha starał się do mnie częściej przylatywać, ale nawet i ja zacząłem do niego latać. Gdy upewniłem się, że wyjazd moich rodziców służbowo na weekend kończy się tym, że wracają po tygodniu to sobie leciałem do Anglii do mojego chłopaka na kilka dni, a w razie czego Kiba miał mnie kryć, że jestem u niego i, że wrócę dopiero jutro do domu bo teoretycznie u niego nocuje. Moi, a raczej nasi przyjaciele ku naszemu zdziwieniu bardzo dobrze przyjęli to, że jesteśmy ze sobą chociaż kilka dziewczyn, z którymi miałem dobry kontakt mnie znienawidziło i zwyzywało od pedałów. Cóż. Cieszę się, że to wszystko tak się skończyło i upewniłem się, że miłość na odległość jest gorsza niż taka przyjaźń. Przyjaciel to przyjaciel, ale ukochana osoba.. no po prostu przez kamerkę da się tylko porozmawiać, ale nie poczuje się jej dotyku, smaku warg i zapachu ciała. Prawda jest taka, że kochając kogoś chce się mieć tą osobę zawsze przy sobie, ale niestety tak się nie da.

Obserwatorzy