poniedziałek, 19 października 2015

Rozdział 1 - Początek dobrej przyjaźni.


Przez prawie miesiąc bez internetu napisałam to i zaczęłam drugi rozdział więc postaram się go jakoś niedługo skończyć. Rozdziały nie będą jakieś długie bo to ma być krótkie i lekkie, mam nadzieje, że momentami trochę śmieszne. 
Mniej gadania, zapraszam do czytania i komentowania:


- Gdzie idziesz?! - Zawołał blond włosy chłopak ubrany w garnitur. Oglądnął się w stronę wejścia do klubu, a następnie za oddalającym się  czerwonowłosym. - Gaara do jasnej cholery poczekaj! - Krzyknął zrywając się do biegu. Długo mu to nie zajęło, Naruto był w klasie sportowej więc taki kawałeczek biegu był dla niego jak spacer. Złapał chłopaka za nadgarstek próbując go zatrzymać jednak ten od razu wyszarpał rękę i przyśpieszył. Blondyn ścisnął lekko zęby patrząc za ukochanym. - Przecież nic nie zrobiłem! 
- To koniec. - Tylko tyle usłyszał zaraz przed głośnym trąbnięciem. Gwałtownie się obrócił, ale zobaczył tylko jasne światło, a potem zapadła ciemność. 
Chłopak zaczął delikatnie ściskać powieki, gdy zaczęły do niego docierać śpiewy ptaków, szelesty, pikanie maszyn i jakieś głosy w oddali, których w ogóle nie rozpoznawał. Stęknął cicho i złapał się za głowę otwierając oczy. Głowa go bolała niemiłosiernie, jego ciało wydawało się być strasznie ciężkie - conajmniej jakby ktoś go oblał cementem. Gdy jego źrenice przyzwyczaiły się do ataku promieni słonecznych padających ze sporego okna zaczął dostrzegać różne elementy, takie jak telewizor plazmowy na ścianie, bordowe zasłony, białe ściany albo w każdym bądź razie jakieś bardzo jasne, jasnoróżową kołdrę, którą był okryty i czarny płaszcz na krześle zaraz przy łóżku. Kaszlnął cicho rozglądając się, domyślał się, że jest w szpitalu jednak nie miał pojęcia jak to się to stało. Usłyszał jak drzwi się otwierają i od razu spojrzał w ich stronę. Westchnął cicho, gdy w pomieszczeniu znalazła się pielęgniarka. Nie wyglądała na tyle sympatycznie by o cokolwiek ją zapytać więc milczał. Przewrócił głowę w drugą stronę spoglądając na okno, jedyne co widział to czerwonawe niebo, zachodzące słońce i duży teren do spacerowania dla pacjentów szpitala, był tam chyba nawet minigolf. Przymknął oczy, ale zaraz je otworzył, gdy usłyszał męski, niski głos. W pierwszej chwili miał nadzieje na ujrzenie czerwonych włosów, bladej twarzy i zielonych oczu obrysowanych dookoła czarną kredką jednak to kogo ujrzał przerosło jego nadzieje. Przy łóżku stał na pewno trochę wyższy od niego brunet, blady i z czarnymi oczami przypominającymi dwa onysky. Był powalająco przystojny i dobrze ubrany. Ten płaszcz na pewno należał do niego. 
- Nie zasypiaj, w końcu można przeprowadzić wywiad. - Powiedział siadając na krześle, przyglądał mu się. 
- W końcu..? - Odezwał się po chwili zachrypniętym głosem, chrząknął. - Wywiad?
Chłopak miał już odpowiedzieć kiedy na sale weszła blond włosa, cycata kobieta w kitlu. Podeszła do kroplówki i ją skręciła, wyciągnęła małą latareczkę i poświeciła blondynowi po oczach, ten się tylko zdążył skrzywić.
- Jak się nazywasz? - Zapytała spoglądając na jego dowód. 
- Uzumaki Naruto. - Spojrzał na nią przecierając oko. 
Kobieta skinęła potwierdzająco głową. 
- Ile masz lat? - Zadała kolejne pytanie. 
- Osiemnaście. - Odetchnął i zerknął na siedzącego przy nim chłopaka, który przejechał dłonią po twarzy. Spojrzał na lekarkę. - Co się stało? Dlaczego tu jestem?
- Wczoraj sobie tak zabalowałeś, że wleciałeś prosto pod samochód. - Wyjaśniła i wskazała bruneta. - Jego samochód. Ciesz się, że nie trafił ci się gnój i nie zwiał z miejsca wypadku bo zostałbyś warzywkiem do końca życia, a teraz są jakieś tam szanse. - Zapisała coś i ruszyła do wyjścia. 
- Szanse na co..? - Uniósł się ostrożnie na łokciach, ale kobieta wyszła z sali nim cokolwiek się dowiedział. 
Ciężko westchnął i się położył, spojrzał na sufit, ale zaraz jego wzrok uciekł na przystojniaka od czarnego płaszcza. Nie wiedział w sumie kim jest, czego chce i dlaczego nadal tu siedzi, ale wiedział, że prawie go zabił co brzmiało jak początek dobrej przyjaźni. Podrapał się po czole wwiercając wzrok w ciemne oczy, które go obserwowały. Nie był pewny, ale chyba oblał się rumieńcem bo zrobiło mu się cieplej, a tamtemu drgnął kącik ust. Chrząknął cicho i rozglądnął się wzrokiem po sali byleby urwać kontakt wzrokowy z niedoszłym zabójcą. 
- Dlaczego tu siedzisz? - Odezwał się po chwili patrząc na sufit. - I kim ty w ogóle do cholery jesteś?
- Uchiha Sasuke. - Przedstawił się i oparł o oparcie krzesła głęboko oddychając. - Chce wiedzieć czy wszystko z tobą w porządku. 
- Słowa tamtej kobiety brzmiały jakby było w porządku? - Zapytał zerkając na niego. 
Sasuke na niego patrzył, ale się nie odezwał. Wyciągnął dzwoniący telefon i spojrzał na ekran. Odetchnął rozłączając się, a następnie wyłączając telefon. Wstał wsuwając dłonie do kieszeni, po czym podszedł do okna i za nie spojrzał. Martwiły go słowa kobiety, które usłyszał wczoraj po pierwszym przeglądzie blondyna, ale nie będzie się odzywał dopóki wszystko nie będzie pewne i zapięte na ostatni guzik. Dlaczego ma stresować dzieciaka i niszczyć wystarczająco niezręczną atmosferę? Poczeka. 
- Nie było tu.. - Zaczął i kaszlnął cicho, gdy ciemne oczy na niego spojrzały dość przeszywająco. Jakby nie patrzeć facet był jednak trochę przerażający. - chłopaka w moim wieku? Czerwone włosy, zielone oczy dookoła pomalowane czarną kredką, pieszczocha na ręce..
- To szpital, a nie psychiatryk. - Prychnął cicho z powrotem siadając. 
Blondyn zmarszczył lekko nos, ale nie miał nawet siły na jakąkolwiek dyskusje. Tak minął pierwszy wieczór. 
Następny dzień zaczął się nieco lepiej. Naruto leżał grzecznie i zajadł się wszystkim co załatwił mu karmiący w tej chwili go Uchiha. Jajecznica, bekon, grzanki, trochę jakiejś sałatki no i sok pomarańczowy. Blondyn po chwili wszystko skończył jeść, uniósł głowę i zaczął popijać pomarańczowy napój. Chłopakowi coraz bardziej zaczynało się to podobać, prywatny lokaj Sasuke Uchiha, każdy mógłby mu pozazdrościć jednak nie okazywał aż tak szczęścia. Martwiła go kwestia tego, że nie czuł w ogóle nóg, a palce u stóp ledwie zginał, musiał się na tym naprawdę porządnie skupić żeby mu się udało. Odetchnął przecierając usta i spojrzał na sufit. Nic się nie odzywał no bo przecież lekarka jak będzie pewna to przyjdzie i powie, ale on sam się już domyślił szczególnie po jej wczorajszych słowach. Brunetowi nic nie mówił bo i tak ten już skakał na każde jego zawołanie, z grymasem i powarkiwaniem, ale jednak. Ponadto siedział tu i siedział, Uzumaki nawet nie był pewny czy coś spał bo, gdy przebudzał się w nocy ten czuwał czytając gazete albo sprawdzając coś na tablecie, jednak nie wiedział co. Może porno. 
Na salę weszła cytata blondyna z jakąś płaską różowowłosą, obydwoje w tym samym momencie na nie spojrzeli. Młodsza dziewczyna zalała się rumieńcem, na co Naruto westchnął w głębi z przykrością myśląc "sorry dzidzi, tatuś woli penisy", jednak zaraz się zorientował, że jej wzrok nie ucieka na niego, a na 'wampira'. Nie dziwiło go to w sumie, ale przecież on sam też nie był najgorszy. 
- Wyspałeś się? - Zapytała kobieta przeglądając kartę pacjenta, nim chłopak zdążył odpowiedzieć ta zaczęła recytować diagnozę. - Podczas zderzenia doszło do przestawienia paru dysków w kręgosłupie co wyjaśnia, jak pewnie już to odczułeś, brak czucia w nogach. Miejmy nadzieje, że jesteś leniem bo lądujesz na wózku. 
- Pani Tsunade.. - Westchnęła dziewczyna i podsunęła się do łóżka. - Nie jest to złamanie rdzenia czy połamanie dysków, a ich przestawienie. Termin operacji masz za miesiąc, do tego czasu musisz poruszać się na wózku. Masz kogoś kto mógłby się Tobą zająć do tego czasu?
Jednak blondyn nie odpowiedział, leżał patrząc na kobiety zdezorientowanym wzrokiem próbując sobie poukładać to co właśnie usłyszał. Był biegaczem, a oni chcą go właśnie sadzać na wózek? W dodatku na miesiąc, a jak wpadnie w ręce lekarza z parkinsonem to może i na zawsze. Zielonooka chciała jeszcze raz zadać pytanie jednak spojrzała na bruneta, który wstał i odetchnęła lekko kiwając głową. Razem z lekarką opuściła pomieszczenie. Sasuke za nimi spojrzał, a następnie na leżącego chłopaka patrzącego się cały czas w jedno miejsce. Wyciągnął z szafeczki ubrania, które zorganizował dla blondyna i rzucił mu nimi w twarz, gdy ten się ocknął spojrzał na niego zdezorientowany. 
- Co mam z tym zrobić? - Zapytał spoglądając na mężczyznę. 
- No nie wiem, ja na Twoim miejscu bym je ubrał. - Podszedł do łóżka odkrywając chłopaka, zsunął mu szpitalne spodnie i spojrzał na jego nogi. Były opalone, miały kilka zadrapań i niewielkich blizn. Zdecydowanie zgrabne, ale też wysportowane. - Dawaj. - Chwycił za szare dresy i zaczął mu je ubierać ostrożnie. 
Naruto leżał patrząc na to wszystko co się dzieje poniżej jego pasa i zastanawiał się czy może gdzieś to zgłosić. Facet go potrącił, a teraz go rozbiera po czym zaczyna ubierać zaraz po obczajeniu jego nóg. 
- Mogę wiedzieć co robisz..? - Zapytał łapiąc się poręczy łóżka, podciągając, a następnie siadając. 
- Z górą sobie poradzisz. - Stwierdził wrzucając do siatki lekko zakrwawiony garnitur chłopaka i jego dokumenty. - Zabieram cię do siebie i nie jęcz bo tak już postanowiłem. 
Wpatrywał się w niego chwile, a gdy ten wyszedł przebrał szpitalne odzienie na czarną koszulkę i rozpinaną czarno-pomarańczową bluzę. Normalnie by się wykłócał, że nie wypada i, że nie musi tego robić, ale Naruto mieszkał w kawalerce, która była na ostatnim piętrze w bloku bez windy. Mieszkał sam i nikt mu nie przychodził na myśl kto mógłby mu pomóc. Oczywiście przyjaciele przyjaciółmi, ale szkoła, praca, obowiązki i nikt nie znajdzie dwudziestuczterech godzin każdego dnia przez miesiąc na usługiwanie mu czy pomagania w jakimś stopniu. Niby nie znał faceta i nie powinien, ale widział, że ewidentnie mu źle z tym wypadkiem i chce to jakoś odpracować na czyste sumienie. Głęboko odetchnął i spojrzał na niego jak wjeżdża z wóżkiem. Nim niebieskooki się na niego przesiadł chwile się przyglądał jakby walczył sam ze sobą albo mentalnie z nowym przyjacielem. Uchiha położył mu na nogach siatkę z rzeczami należącymi do chłopaka, a sam ubrał na siebie swój płaszcz. Chwycił za rączki i wyszedł z sali pchając wózek. 
Ze szpitala do mieszkania Sasuke było dobre czterdzieści minut samochodem i to nie byle jakim samochodem. Gdy weszli do środka oczy blondyna prawie wyleciały. Pomijając fakt, że wszystko było poukładane, czyste tak, że można byłoby jeść z podłogi, gdyby nagle talerze poznikały, to pomieszczenie na pewno miało sporo metrów kwadratowych. Na pierwszy rzut oka Naruto byłby w stanie urządzić swoją osiemnastkę w salonie zamiast wynajmować klub. Jechał rozglądając się z rozchylonymi ustami, z tego co przyuważył salon był połączony z kuchnią, były dwie albo trzy sypialnie, łazienka i jakieś dwa pomieszczenia, ale nie widział z czym bo drzwi były zamknięte. Sasuke wjechał z nim do jednego pokoju, wszystko wszędzie było w stonowanych kolorach, ale i tak ku zdziwieniu - kolorach. Sypialnia była spora, meble w ciemnych kolorach i duże okno, przez które wpadało mnóstwo światła. Całe mieszkanie musiało kosztować kupę kasy bo pomijając wielkość było w świetnym ułożeniu pod względem tego, że w  każdym pomieszczeniu było bardzo jasno. 
- To będzie twój pokój. Dasz mi klucze do swojego mieszkania i adres to pojadę po twoje rzeczy. - Oznajmił spoglądając na rozglądającego się pod wrażeniem chłopaka. 
- Obrabowałeś bank? - Zapytał i spojrzał na niego. - A może ty faktycznie jesteś zabójcą tyle, że płatnym i ktoś ci zlecił zabicie mnie, a że robnięcie samochodem nie wyszło to polecisz na łatwiznę wrzucając mi trutkę na szczury do kanapki. Dużo za mnie chcą? - Oparł policzek o pięść i poruszał brwiami. 
Sasuke na niego patrzył z drgającą brwią. 
- Jak cię słucham to chyba faktycznie pomyślę nad tą trutką. - Przyznał i wyciągnął w jego stronę dłoń, a gdy Naruto przybił mu piątkę przejechał dłonią po twarzy ciężko wzdychając. - Klucze matole. 
- Trzeba było tak od razu, a nie.. - Wydął wargi, wyciągnął klucze z kieszeni i mu podał wraz z adresem.
Wieczorem obydwoje siedzieli w salonie przy elektrycznym kominku, w tle leciał telewizor, a oni grali w karty podjadając paluszki i popijając napoje. Rozmawiali ze sobą o sobie dowiadując się paru bardziej lub mniej ciekawych informacji. Naruto dowiedział się, że Sasuke ma dwadzieściasiedem lat i ma własną firmę. Na taką wielką chałupę mieszka sam, ale kiedyś mieszkał z bratem i jego kumplem. Rodzice nie żyją, brat się wyprowadził, gdy poznał jakąś tam Lune i od tamtej pory Uchiha żyje samotnie. Podobno też nigdy nie był w związku, ale Uzumakiemu nie chciało się w to jakoś wierzyć więc wykłócali się o to przez dobre kilkanaście minut, koniec końców stanęło na tym, że brunet na pewno woli ruchanko niż pakowanie się w związki. Natomiast Sasuke dowiedział się o tym, że niebieskooki chodzi do szkoły sportowej i jest biegaczem co go dobiło jeszcze bardziej pod względem wypadku bo poczuł się jakby wziął młotek i przywalił skrzypkowi w palce, a jak jeszcze usłyszał, że walczy o stypendium to w ogóle jakby ktoś mu podmienił młotek na siekierę. Dowiedział się jeszcze, że nie ma kontaktu z rodzicami, ale dlaczego tego już nie wiedział i nie dopytywał. Do późnej godziny siedzieli rozmawiając o wszystkim i o niczym, gdy Sasuke przyniósł laptopa, Naruto zaczął mu pokazywać różne zdjęcia na stronie szkoły z zawodów, w których brał udział. Pełny życia opowiadał mu o tym jak świetnie mu szło, o tym jakim ktoś tam się okazał gnojkiem i o tym, że w tych i tych zawodach zająłby pierwsze miejsce, gdy nie ten i tamten. Ewidentnie to był jego temat i żywioł, na pewno mógłby opowiadać o tym wszystkim godzinami jednak chłopak przed wyjściem ze szpitala dostał jeszcze jedną dawkę leków więc w połowie zdania odleciał. Żaden z nich się raczej tego nie spodziewał bo blondyn siedział pochylony nad laptopem wskazując zdjęcie, tylko mu głowa w pewnym momencie opadła na ramie siedzącego obok mężczyzny, który twardo potakiwał. Brunet na niego spojrzał, odetchnął cicho zamykając laptopa. Wstał ostrożnie biorąc chłopaka na ręce i poszedł do pokoju. Położył go na łóżku i okrył kołdrą. Chwile się przyglądał, jeszcze nigdy nie widział żeby ktoś zasnął tak i to jeszcze z uśmiechem. Patrzył na ten uśmiech, a w głowie słyszał wykrzykiwanie jak to dowalił w ostatnich setnych sekundach wyprzedzając przeciwnika przerywając wstęgę. Pokręcił lekko głową i wyszedł po cichu zamykając za sobą drzwi. 

8 komentarzy:

  1. O matko! Zapowiada się ekstra.. seria? To będzie opowiadanie nie? Bo wiesz jest 8 rano i nie ogarniam trochę XDDNaruto jako biegacz... ciekawe nie powiem... a Sasuke połączony z firmą.. *krew z nosa* No nic życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę jeszcze nie wiem ile wyjdzie z tego rozdziałów bo tak jak pisałam chce żeby rozdziały były raczej krótkie i przede wszystkim lekkie.
      To taka odskocznia od pozostałych moich opowiadań no i idzie to w miarę szybko napisać.
      Tak, opowiadanie czy coś w ten deseń. :)
      Sasuke z firmą jest zawsze jedną z najbardziej seksownych opcji. xD
      Dziękuje bardzo za komentarz i pozdrawiam.

      Usuń
  2. fajne..... czekam na następną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę, że wróciłaś ;) lecę czytać dalej, ale jak na razie rozdział bardzo mi się podoba ;)
    Pozdrawiam

    ~Kyuubi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Majstersztyk ;^; zakochałam się normalnie :v tylko kiedy następne rozdziały?

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne, liczę na więcej i życzę dużo weny ;> :*
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    w końcu to ja, udało mi się, idzie topornie, ale wykorzystuję na czytanie każdą nadarzającą się okazję... ten wypadek, uuuu tak właśnie miałam podejrzenia, że Naruto jest sparaliżowany, od pasa w dół... a Sasuek och cały czas jest przy nim... i jest przejęty tym co się stało... a Gaara to idiota...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, że blog zamknięty już, ale gdy się czyta tak dobre notki to aż nie skomentować :D
    Naprawdę ciekawy pomysł z tym wypadkiem i czekam na dramy z Garra w przyszłych częściach tego ♥️ Mam nadzieję, że znajdę ciąg dalszy w miejscach gdzie jesteś dalej aktywna :)
    Życzę weny i dostępu do internetu xdd

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy