wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 2 - Tajemnica, która została ujawniona

Sasuke wykończony nocą otworzył powoli zaspane powieki. Lekko się podniósł i spojrzał w lewo. Ujrzał blondyna, który dalej spał. Wyglądał tak spokojnie i uroczo jak nie darł się na całe Tokio. Uchiha spojrzał na zegarek, była dopiero 8:13. Załamany opadł głową na poduchę. Zasłonił dłoniami twarz przypominając sobie wczorajszą noc, gdy wyniósł Uzumakiego z klubu, a ten później przy ławce obdarował go tym przyjemnym ciepłem. Nie rozumiał tylko dlaczego płakał i co się takiego stało, że powiedział „To było straszne”. Ręce opuścił wzdłuż swojej sylwetki i obrócił głowę w stronę pięknookiego. Chłopak wyglądał na zadowolonego. Nawet podczas snu miał ten uśmiech, był mniejszy niż zwykle, ale był. Jego usta miały taki piękny kształt oraz śliczny czerwonawy kolor. Uchiha patrząc na był pewien, że nie raz były całowane przez jakąś seksowną laskę, którą uwiódł swoimi błękitnymi oczami. Myśląc o tym poczuł coś jakby.. zazdrość? Smutek? Gniew, że to nie on był pierwszym, który złożył gorący pocałunek na wyzywających ustach blondyna? Poddenerwowany chłopak szybko chwycił się za kawałek skóry i jak najmocniej mógł, ścisnął by odpędzić od siebie te myśli. Jednak szczypanie się nic nie pomogło, zaczynał rozmyślać czy faktycznie nie jest gejem. W końcu ani jedna dziewczyna ze szkoły, okolicy go nie interesowała, były ładne, ale.. nie czuł do nich nic szczególnego. Uświadomił sobie, że nigdy nie miał dziewczyny, a raz się zdarzyło, że chłopak ze szkoły go pocałował. Co prawda okazało się, że chciał sprawdzić z kolegami czy Uchiha jest gejem. Na szczęście Sasuke nie odwzajemnił pocałunku, ale jego puls i tak strasznie przyśpieszył. Brunet przyuważył, że jego kolega właśnie coś mamrota przez sen, jednak zbyt niewyraźnie by coś zrozumieć. Jego usta zostały lekko rozszerzone.. normalnie jakby czytał w myślach Sasuke i robił mu to na złość. Zdezorientowany chłopak wstał i poszedł pod prysznic. Naruto słysząc szum wody gwałtownie otworzył oczy i rozejrzał się po jasnym pokoju. Chwycił się za głowę, próbując zrozumieć gdzie jest. Dopiero po chwili przypomniał sobie, że razem z Sasuke poszli do hotelu, iż nie mieli już siły ani ochoty wracać do domu. Uzumaki nie chciał się widzieć z pijanym ojcem, a Sasuke z bratem. Blondyn spojrzał na miejsce na którym powinien być jego kolega i na jego twarzy pojawił się uśmiech. Był szczęśliwy, że udało mu się jakoś zbliżyć do Uchihy. Leniwie wyciągnął ręce do góry, wypiął brzuch do przodu i starał się jakoś rozciągnąć. Chłopak poczuł mocny uścisk w pęcherzu, szybko wstał i zaczął walić pięścią w drzwi.
-Sasuke! Pośpiesz się.. długo nie wytrzymam. – Znowu zaczął się drzeć na całe Tokio.
-Zamknij się głąbie. – Wydobył się głośny krzyk zza drzwi.
- Sam tego chciałeś. – Powiedział pod nosem po czym chwycił za klamkę i przyciągnął drzwi do siebie. Wszedł parę kroków do przodu. Nie był ani trochę skrępowany.. bardziej to on był podniecony. Niestety jego oczekiwania na gołe ciałko Sasuke się rozpłynęły…jego kolega zdążył ubrać bokserki. Jego czarne włosy były całe mokre i postawione do góry, skóra dalej obciekała wodą. Naruto poczuł jak niespodziewanie na jego policzkach pojawiają się gorące różowe rumieńce.
- Coś nie tak? – Zapytał lekko uśmiechający się Sasuke, schylając się po ręcznik.
- Możesz wyjść? – Zapytał.
- Nie krępuj się. – Oznajmił po czym zajął się wycieraniem mokrego ciała.
Blondyn nie wiedział co zrobić. Za bardzo mu się chciało, żeby iść do toalety na korytarzu, tym bardziej, że nie wiedział gdzie ona się znajduje. Patrzył z otwartymi ustami na jego kolegę, który jak gdyby nigdy nic się wycierał. W Naruto narodziła się nadzieja, że może i Uchiha jest gejem, który go potajemnie kocha. W tym samym czasie Sasuke wycierał sobie łydki zastanawiając się czy jeśli by był gejem czy Naruto by się nim zaczął brzydzić i już nigdy więcej by go tak nie przytulił jak zeszłej nocy. Chłopak poczuł głęboko w sercu radość uświadamiając sobie, że za każdym razem gdy dotyka Uzumakiego ten się rumieni. Chciał to sprawdzić.  
- Hinata i Sakura to niezłe laski, no nie? – Zapytał go, czekając niecierpliwie na odpowiedź.
Blondyn, któremu właśnie zanikł makabryczny uścisk w pęcherzu, poprawił sobie bokserki i spojrzał zza ramienia na obróconego do niego tyłem bruneta. Jego oczy zaczęły się diabelnie błyszczeć, źrenice powiększyły się jakby był na jakiś prochach, a nadzieja, która tkwiła w jego sercu znikła tak szybko jak się pojawiła. Wziął się w garść by nie pokazać ukochanemu jak bardzo go zranił tymi słowami. Obrócił się i ruszył w stronę drzwi, gdy już w nich stał, stanął i spojrzał z wyrzutem na ciemnookiego.
- Nie są w moim typie. – Odpowiedział szczerze o koleżankach z klasy, wychodząc całkowicie z łazienki do pokoju. W porównaniu do Naruto, w Sasuke nadzieja się powiększyła chociaż i tak wiedział,że nic z tego nie będzie. W końcu mogą nie być w jego typie bo ma na przykład jakąś inną, ładniejszą dziewczynę lub.. innego chłopaka.                                                                            
Uzumaki i Uchiha o 12:00 opuścili hotel. Idąc w stronę domu w ogóle się nie odezwali słowem. Naruto, który zawsze miał coś do powiedzenia milczał jak grób choć było to dla niego trudne.. no trudniejsze niż dla Sasuke, który był przyzwyczajony do siedzenia w ciszy i nie udzielania głosu wtedy gdy nie musi tego robić. Chociaż nienawidził jak jego kolega drze się lub dyskutuje  niepotrzebnie, tym razem uznał, że dałby radę wytrzymać byle by się odezwał. Zaczęło go interesować dlaczego od rozmowy w łazience nie wydusił z siebie żadnego słowa, odgłosu czy nawet głębszego oddechu. Przez to wszystko młody Uchiha chciał być już w domu i wyjąć zawartość tajemniczej, zamkniętej szuflady. Na niebie nie było niczego prócz wysoko ułożonego słońca i od czasu do czasu pojawiających się małych chmurek. Prócz nich nikogo nie było w okolicy, ludzie siedzieli w domach przy wiatrakach. Dziewczyny, które nie raz opalały się w gorące dni w swoich ogródkach znikły. Pierwszy raz Uchiha widział puste ogrody czy też chodniki.. szczególnie w tej okolicy. Spojrzał dość obojętnie na niebieskookiego, ale ten nie zareagował kompletnie. Gołym okiem było widać, że ten głąb o czymś solidnie rozmyśla.
Obydwoje stanęli między domem jednego a drugiego patrząc sobie w oczy. Obojętny.. smutny wzrok Sasuke Uchihy wrócił. Natomiast w oczach Naruto Uzumakiego pojawiła się radość i szczęście, nie wiadomo z jakiego powodu. Bez żadnego słowa obrócili się do siebie plecami i skierowali się do siebie do domu. Zawiał mocny, przyjemny w taki upał wiatr. Blondyn wszedł do domu nie spojrzawszy na swojego ukochanego, jedynie Sasuke stał spoglądając na drzwi, które przed chwilą zostały zamknięte przez jego kolegę, pozwalając by wiatr wmieszał się z jego włosami. Niechętnie się obrócił i skierował się w stronę drzwi swojego domu. Czuł na plecach czyiś wzrok.. taki jakby oczy tej osoby miały jakąś specjalność, która pozwala przejrzeć go zaglądnąć do jego serca lub głowy. Ostrożnie przekręcił głowę za siebie, nikogo nie było. Spojrzał trochę wyżej.. w oknie stał niebieskooki, łatwo było zauważyć, że chłopak miał szklane oczy i mniejszy niż zwykle uśmiech, który cały czas gościł na jego twarzy. Sasuke spojrzał na niego chłodnie i wszedł do domu. Drzwi były otwarte co zdziwiło trochę młodego Uchihe. Zdjął buty i poszedł do kuchni. Na stole leżała karteczka. Wziął ją do ręki i przeczytał „Sasuke debilu jak wrócę będziesz miał przerąbane. Jak mogłeś nie wrócić na noc do domu i nie dać znać? Masz szczęście, że Yamato zadzwonił z hotelu i mnie poinformował. Cymbale nie przestrasz się jeśli drzwi będą otwarte iż pan Uzumaki ma klucze do naszego domu…będzie sprawdzał co u ciebie, wiesz tak na wszelki wypadek. A i przez ten tydzień, gdy mnie nie będzie jesz u Naruto. Kocham Cię Itachi”
- Baka! – Powiedział pod nosem, miażdżąc kawałek papieru
- Nieładnie tak mówić o bracie. – Minato upomniał chłopaka i zaczął ubierać buty - Przyjdź za dziesięć minut na zupę – Rozkazał i wyszedł. 
Ciemnooki padł na krzesło. Walnął pięścią w stół wyklinając Itachiego i Naruto. Zamknął oczy i po chwili uświadomił sobie, że nareszcie zobaczy mamę Uzumakiego. Próbował sobie wmówić kilka innych szczegółów żeby iść tam bo chce niż musi. Największą motywacją dla niego był fakt, że znowu będzie mógł spojrzeć w błękitne oczy Naruto, na te jego czerwone usta i prawdopodobnie gołą klatę. W taki upał to najlepiej było by chodzić gołym i wesołym po domu lub stać pod prysznicem pozwalając lodowatej wodzie niedbale spływać po skórze. Chcąc nie chcąc chłopak wstał by iść ubrać buty. Po tym jak wszystko przemyślał, na pójście do domu Uzumakich zmotywowało go niesamowite ssanie w żołądku. Chwycił za klucze, następnie wyszedł i zamknął drzwi. Z rękami w kieszeni szedł powoli do domu po drugiej stronie ulicy. Gdy podszedł do drzwi zapukał. Otworzył blond włosy piętnastolatek. Zawiał delikatny, lecz przyjemny wiaterek. Chłopaki patrzyli na siebie jakby pierwszy raz w życiu się zobaczyli. Wiatr mocniej zawiał,z drzew wypadło parę liści, które unosiły się w powietrzu, najbardziej niesamowitym widokiem były płatki wiśni, które przeleciały między jednym, a drugim chłopcem. Ciągły się jak droga mleczna zasłaniając ich twarze. Zdezorientowani dalej nie odezwali się słowem. Podziwiali dość dziwne, ale przepiękne zjawisko. To prawda, nic w tym dziwnego, że w powietrzu latają różowe płatki kwiatu wiśni, podczas silnego wiatru, ponieważ w Tokio było sporo drzew wiśni, ale to co właśnie się działo przed ich oczami nie było normalne. Obydwoje nieświadomie wyciągnęli ręce do przodu, jeden i drugi miał otwartą dłoń. Z perspektywy sąsiadów, którzy na to patrzyli z okien wyglądało to jakby płatki zastępowały przyciemnianą szybę, a za razem hipnotyzowały chłopców. Natomiast dłonie nastolatków były płasko ułożone na „szybie”. W pewnej chwili wszystko się rozpłynęło.. płatki odleciały do góry, a dłonie kolegów dotykały się nawzajem. Byli świadomi co robią, ale żaden nie chciał przestać czuć dotyku ukochanego. Patrzyli sobie prosto w oczy. Nikt w życiu nie odważył się spojrzeć tak głęboko w ciemne oczy Uchihy. Na policzkach Uzumakiego wyszły dwa wielkie rumieńce, ale twardo patrzył na swojego kochanego Sasuke.
- Co wy wyrabiacie? – Zza placów Naruto wydobył się głos dorosłego mężczyzny.
Skrępowany blondyn opuścił swoją rękę i spojrzał na ojca.
- My tylko.. ym.. tak się witamy. – Zaczął się głupkowato szczerzyć.
- Zupa jest już na stole.. – Powiedział i poszedł do kuchni. Sasuke wszedł do domu rodziny Uzumakich, zdjął buty i zaczął się rozglądać. Dom mieli podobnego ułożenia, prawie niczym się nie różnił..oczywiście pod względem architektonicznym. Tutaj kolory ścian były przeważnie w odcieniach niebieskiego, zielonego i żółci. Sam dom wydawał się jakiś taki cieplejszy. Co prawda w domu Uchihy były też jasne kolory, szczególnie w salonie i w kuchni, ale piętro było przeważnie w samych smutnych i ciemnych kolorach. Usiedli przy stole, pan Minato podał ramen.
-Itadakimasu! – Wykrzyczał Naruto.
Oni pokiwali głową i życzyli sobie nawzajem smacznego. Podczas obiadu prowadzili miłą pogawędkę. Każdy się czegoś o sobie dowiedział. Minato i Naruto wiedzieli o sytuacji rodzinnej Sasuke, ale on nic nie wiedział o żonie pana Minato i matce Naruto. Podczas rozmowy w ogóle o niej nie wspomnieli, ale najdziwniejsze było, że jej z nimi nie było.
- Może są po rozwodzie. – Pomyślał Saske, gdy wszyscy zjedli ramen, Naruto pozmywał naczynia.
- No..więc za jakieś 15 minut będzie Dango. – Oznajmił mężczyzna – Idźcie może do pokoju Naruto, ma tam porządny wiatrak. Tylko uważaj na szufladę przy schodach, zepsuła się i nie mogę jej domknąć. – Zaśmiał się blondyn. 
- Szuflada – Powiedział smutno pod nosem Sasuke. – Wybaczcie muszę iść na chwilę do domu, przyjdę na Dango za 15 minut. – Oznajmił brunet, po czym chwycił w ręce buty i wybiegł z domu Uzumakiego.
- Mógł chociaż ubrać te buty. – Zaśmiał się po raz kolejny Minato.
Od razu było wiadomo po kim Naruto odziedziczył tendencje do śmiechu.
Sasuke pędził boso po ulicy, jego szczęściem nikogo nie było kto mógłby mu zrobić zdjęcia. W sumie i tak by się nie przejął co tam o nim mówią, ale mogliby coś wymyślić o Uzumakich, a tego nie chciał. Szybko wyjął klucze z kieszeni, otworzył drzwi i wbiegł na górę po schodach wpadając do swojego pokoju. Wyciągnął klucz spod doniczki i otworzył szufladkę. Po chwili wyjął z niej zawartość. Po policzkach spłynął mu strumień łez, wiedział, że to co zaraz zrobi pozwoli mu na chwilę zapomnieć o ostatnich zdarzeniach i może o uczuciu do młodszego o trzy miesiące chłopaka. Nienawidził tego, uważał to za najgorsze co może być na świecie, ale niestety nie mógł z tym skończyć. Był za bardzo już od tego uzależniony. Wstrzykiwał sobie to świństwo już ponad rok. Chciał więcej, ale wiedział, że jeśli użyje trzech strzykawek będzie miał z głowy wychodzenie przez dobre trzy dni do szkoły czy w ogóle na zewnątrz. Będzie przykuty do łóżka. Nie będzie odczuwał głodu, ale tylko głodu do jedzenia, raczej będzie wyczuwał głód tych pieprzonych narkotyków. Ze skrzynki wyjął pierwszą strzykawkę i wbił sobie w żyłę w ręce. Ulżyło mu, ale dalej widział ten cholerny uśmiech Uzumakiego. Chwycił za drugą mając nadzieje, że ta coś da. Czuł jak jego powieki stają się ciężkie, ale co z tego jak był teraz pobudzony i na pewno by nie zasnął. Łzy nieświadomie spływały mu po policzkach. Wziął do ręki trzecią i wyszedł z pokoju, za nim zszedł na dół poszedł do łazienki i spojrzał w lustro. Zobaczył siebie, chłopaka z gigantycznymi źrenicami oraz szarawym odcieniem pod oczami. Ciecz, która była w strzykawce bardzo szybko się rozchodziła po ciele, przez co szybko było widać po chłopaku, żebrał. Już całkowicie zapomniał o deserze u Uzumakich, który miał być za niecałe 10 minut. Kiwając się na prawo i lewo z uśmiechem na twarzy, zszedł na dół. Usiadł na miękkiej kanapie w salonie i zaczął wspominać wczorajszą noc i to jak blondyn go przytulił. Poczuł uścisk w sercu. Zmienił pozycje z siedzącej na leżącą, przed oczami trzymał trzecią strzykawkę. Bał się jej użyć, ale chciał jej w tej chwili bardziej niż ust niebieskookiego. Chłopak zdjął plastik ochraniający igłę i spojrzał na nią. W tej samej chwili ktoś pukał do drzwi, jednak Sasuke to zignorował. Nie chciał by ktoś go zobaczył w tym stanie, tym bardziej, że widać że płakał. Jak to on bardziej się martwił, że ktoś zobaczy go płaczącego niż naćpanego. Obniżył prawą rękę przygotowując się do ukucia. Zestresowany, a zarazem wściekły Naruto otworzył drzwi kluczem, który dał mu ojciec. Wszedł do środka nie wiedząc co zaraz ujrzy. Z grzeczności zdjął buty i poszedł do kuchni, jednak nikogo tam nie zastał. Gdy był w salonie jego oczy stały się bardzo wilgotne, a ręce zaczęły się trząść.
-Sasuke nie! – Wykrzyczał podbiegając do bruneta. Wyrwał mu z ręki strzykawkę i rzucił daleko od Uchihy. Poddenerwowany Uzumaki klęczał przy kanapie patrząc na swoje kolegę. Szybko wyjął z kieszeni telefon, włączył lampkę i poświecił mu po oczach. Niestety oczy prawie w ogóle nie reagowały na światło wydobywające się z telefonu. -Sasuke. – Klepał go po policzku.
- Hm? – Patrzył na niego półprzytomnie. Naruto spojrzał mu głęboko w oczy.. były przerażająco zamglone.
- Dzwonie po karetkę. – Wstał ocierając spływające łzy.
- Nigdzie nie dzwoń. – Chwycił go za nadgarstek na tyle silnie by młodszy chłopak stracił równowagę i się na nim położył.
- Sa-Sasuke, dlaczego to zrobiłeś? – Zapytał nie zwracając uwagi na to, że leży na swoim przyjacielu. Brunet tylko się uśmiechnął czując jak jego policzki stają się wilgotne od łez. Nie mógł sobie pozwolić na to by on był na dole, nawet jeśli jest w takim stanie jakim jest. W mgnieniu oka Sasuke leżał na Naruto. Zarumieniony blondyn czekał na odpowiedź kolegi.
-Musiałem. – Usłyszał niebieskooki.
- Jak długo to robisz?
- Jakiś rok. – odpowiedział szczerze.
-Powinienem Cię właśnie znienawidzić, ale nie potrafię. – Przyznał zapłakany nastolatek.
- Huh? - Obiecałem sobie, że będę nienawidzić całym sercem ludzi, którzy biorą .– zadławił się łzami – moja mama wracała z pracy, było ciemno i jacyś naćpani  mężczyźni ją zgwa.. – Nie dokończył, jego głos całkowicie się załamał na dramatyczne wspomnienie sprzed paru lat. Blondyn nie płakał bo chciał, po prostu.. łzy same spłynęły.. zawsze tak było, gdy spojrzał na zdjęcie matki albo komuś o niej opowiadał.. na szczęście mało komu o tym mówił. Sasuke uciszył go pocałunkiem. Tak bardzo tego pragnął lecz martwił się trochę o reakcje blondyna. Niespodziewanie poczuł odwzajemniony pocałunek młodszego kolegi. Uchiha włożył język do jego ust i zaczął badać jego podniebienie. Ułożył swoje dłonie na twarzy Uzumakiego, czując wilgoć. Natomiast dłonie Naruto były wplątane w ciemne włosy ledwie przytomnego. Ich pocałunek stał się bardziej namiętny, język Saska nie dawał za wygraną, podczas siłowania się z językiem kolegi. Nagle dłonie, które gościły na twarzy blondyna przemieściły się pod koszulkę. Czy to sen?

5 komentarzy:

  1. Yay.. Sasuke bierze dragi?:f
    Biedny Naruto widział go w takim stanie.. Chociaż to sprawiło,że go pocałował.. Ale oby Naruto odwiódł go od brania bo to nic dobrego..;x
    czytam dalej, już zdążyłam się wkręcić:3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeeeey komentujesz dalej :D.
      Wkręciłaś się ? To świetnie ! haha
      Tak, Sasuke bierze dragi, ale zobaczysz w dalszych rozdziałach jak to się potoczy.
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Dobra.
    Przyznam, zachęcił mnie pomysł z narkotykami ;)
    Ale czy aby chłopcy się za szybko w sobie nie zakochali?

    Jednakże podobał mi się opis zetknięcia ich dłoni, gdy Sasuke przyszedł na obiad do Naru ;d był magiczny, romantyczny i uroczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale jestem podjarana *O* Idę czytać dalej nie ma bata , a to dopiero drugi rozdział , tak wiele się dzieję ! A moment gdy trzymali się za ręce był taki magiczny , oh...świetna notka , brawo! Wzruszyłam się ;c ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Narkotyki?! No nieeeeee :C Sasek, zawiodłam się na tobie T.T
    No, ale wciągające i nwm czemu się wzruszyłam pod koniec. Jakoś tak.... smutno.
    No, bo Sasuke zakochał się w Naru, a ten jak zobaczył go takiego na kanapie... Jakoś tak smutno się zrobiło :(
    No, lecę na następny rozdział! ;D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy