wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 5 - Rzeczywistość to także może być iluzja.

CZYTASZ = KOMENTUJ 

--

Był wtorek rano, słońce wychodziło zza horyzontu. Ptaki zaczynały śpiewać swe piosnki. Były osoby, które to uwielbiały, ale były też osoby, które nienawidziły śpiewających ptaków o poranku. Dochodziła godzina 5:30. W Tokio panowała jeszcze cisza, tylko niektóre osoby wstawały by otworzyć sklep i wszystko wystawić na półki. Dla uczniów to była jeszcze noc, jednak nie dla jednego, a mianowicie dla Naruto Uzumakiego. Stał on przed lustrem i patrzył na swoje odbicie. Miał na sobie czarne rurki i błękitną luźną bluzkę, która podkreślała jego niebiański kolor oczu. Patrzył na swój obity nos, dopiero dzisiaj do niego dotarło, że przegrał, że był o wiele bardziej poszkodowany niż Kiba. Czy to oznacza, że teraz Sasuke będzie jego? Gdy piętnastolatkowi przeleciała ta myśl przez głowę, przyłożył sobie z otwartej dłoni w policzek. Po chwili tą samą dłoń podniósł na wysokość ust. Opuszkiem palca delikatnie przejechał po dolnej wardze, przypominając sobie smak ust Uchihy. Przeszedł go przyjemny dreszcz. Dochodziła szósta rano, gdy blond włosy chłopak wyszedł z łazienki. Poszedł do swojego pokoju, spakował swoje książki, zeszyty i różne przybory szkolne do plecaka. Ubrał go na jedno ramię i po cichu, tak by nie obudzić ojca zszedł na dół. Był on żarłokiem jak ich mało. Dzisiaj wyjątkowo zrobił sobie tylko dwie skromne kanapki. Jedną zjadł podczas ubierania butów, a z druga wyszedł z domu. Po co? W końcu miał na ósmą do szkoły, a tu było mniej więcej piętnaście po szóstej. Kończąc jeść drugą kanapkę, kierował się w stronę domu naprzeciwko. Wkładając ostatni kawałek jedzenia do buzi rozejrzał się czy nic nie jedzie. Bezpiecznie przeszedł na drugą stronę. Popchnął małe drzwi od bramy i wszedł na posiadłość Uchihy. Stanął przed drzwiami i wyjął z kieszeni srebrny klucz. Włożył go do zamka i przekręcił dwa razy, po czym powoli i jak najciszej umiał otworzył drzwi. Wszedł do środka i po cichutku je za sobą zamknął. Plecak położył obok butów i po cichu udał się na piętro, gdzie znajdował się pokój Sasuke. Było strasznie ciemno.. do tego, że słońce nie jest jeszcze wysoko to jeszcze ściany miały tu same ciemne odcienie. Drzwi do pokoju bruneta były jeszcze zamknięte, to dawało ponad 60%, że jeszcze śpi. Podszedł do nich bardzo cichutko, delikatnie chwycił za klamkę.. i Z HUKIEM otworzył drzwi. Jego świat runął, to co zobaczył przyśpieszyło mu puls jak nigdy dotąd. Jego lazurowe oczy pokryły się mgiełką. Czuł się jakby coś czego nigdy nie miał znikło na zawsze, było to bezsensu.. to jego uczcie, ale tak właśnie było. Uchiha nie był jego, ale i tak czuł że pewna osoba mu go ukradła. Nigdy nikogo nie traktował jak rzecz i nigdy nie chciał, ale w tym przypadku było tak trochę inaczej. Nie traktował bruneta jak rzecz ani coś co należy do niego, po prostu starał się by móc w końcu powiedzieć „mój Sasuke” jednak jego wiara w to odeszła. Obrócił się i wybiegł z pokoju. Usłyszał za sobą tylko nic nieznaczący krzyk onyksowookiego. Zbiegł na dół, szybko ubrał buty oraz plecak na ramię i wybiegł z domu sąsiada. Co sekundę ocierał oczy, ale to było bezsensu iż co chwila pojawiły się nowe łzy.. jakby źródło łez było bez końca. Biegł przed siebie, dokładnie to w kierunku przeciwnym niż szkoła.. nie chciał do niej iść. Był pewny, że Uchiha przyjdzie do szkoły i będzie chciał wszystko wyjaśnić, a on tego nie chciał słuchać, nie chciał patrzyć na jego onyksowe oczy, na ten wyraz twarzy. Biegł coraz szybciej.. sam nie wiedział dlaczego.. może po prostu chciał być jak najdalej domu kolegi? Piętnastolatek skręcił w lewo przy okazji na kogoś wpadając. On jak i osoba, która niespodziewanie przed nim wyrosła, wylądował na ziemi. Przetarł zapłakane oczy i popatrzył przed siebie. Jego oczom ukazała się znajoma osoba. Była to Hinata.. cała czerwona, gdy ujrzała blondyna. Chłopak szybko się podniósł, otrzepał tyłek i podał rękę siedzącej na ziemi dziewczynie. Dziewczyna zawstydzona złapała go za rękę i pozwoliła mu by jej pomógł wstać.

- Co tu robisz o tej godzinie? – Zapytał ją, sztucznie się uśmiechając.

- Naruto.. – Powiedziała cichutko patrząc na jego lazurowe oczy – Coś się stało ? – Zapytała go niepewnie.
- Ano.. bo.. – Przerwał, po czym uświadomił sobie, że Sasuke w każdej chwili może za nim biec. – Hinata..
- Huh? – Wydobyła z siebie dziewczyna
- Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. – Podrapał się w tył głowy. – Jeśli to dla mnie zrobisz.. wezmę cię na pepsi i ciastko, zgoda? – Zapytał ją mając nadzieje, że się zgodzi.
- Naruto.. – Wypowiedziała jego imię pytająco
- Cieszę się, że się zgadzasz. – Trochę się wyluzował. – Jak będziesz w szkole i pan Kakashi będzie pytał czy ktoś nie wie dlaczego mnie nie ma, zgłoś się i powiedz, że dzisiaj rano mnie spotkałaś i.. – zaczął jej tłumaczyć.
Ona tylko na niego spojrzała i przytaknęła. On pobiegł dalej, gdzieś przed siebie.
„Sasuke.. dlaczego mi to zrobiłeś? Przecież.. tamtego wieczoru mnie całowałeś.. dotykałeś, tak delikatnie. Robiłeś to nieświadomie? Nie, wątpię.. jestem pewny, że gdybyś nie zasnął doszło by do czegoś znacznie piękniejszego niż pocałunek. Zresztą sam mnie rano pytałeś czy się całowaliśmy, czy między nami coś zaszło, ale ja.. okłamałem Cię.. sam nie wiem dlaczego.. bałem.. bałem się, że jak potwierdzę co się wydarzyło ty odejdziesz.. i już nigdy nie wrócisz. Widziałem, że załamałeś się tym co powiedziałem.. Odważyłem się, tak? Powiedziałem ci prawdę, byłeś zły.. rozumiem to. Szczerze sądziłem, że mnie kochasz.. że coś z tego będzie. Nie wiem co ze mną zrobiłeś.. przecież.. przecież miałem się nie zakochiwać dopóki nie powiem ojcu o mojej orientacji. To było silniejsze.. chciałem przyjść do ciebie, pierw zobaczyć jak jesteś wściekły za huczne wejście, potem czule cię rozbudzić prosząc o wybaczenie tego, że skłamałem. Po otwarciu drzwi.. zobaczyłem ciebie i.. jego.. od wczoraj mojego największego rywala. Nie rozumiem.. dlaczego ty.. ty mu..”
Naruto siedział na sporej gałęzi, w miarę wysokiego drzewa. Rozmyślał sobie o tym wszystkim co zdarzyło się od piątku aż do dzisiejszego ranka. Drzewo było kawałek od ulicy oraz domów, spokojnie mógł sobie pozwolić na płacz. Nie był nawet wstanie pomyśleć o tym co dzisiaj rano zobaczył, to go zabolało i to bardzo. W pewnym momencie zadzwonił jego telefon, spojrzał na jego ekranik. Był to jakiś numer, którego nie miał zapisanego. Otarł łzy, pociągnął nosem i odebrał.
- S-Słucham?
- Młocie gdzie ty jesteś? – W słuchawce można było usłyszeć przerażony głos bruneta. – Hinata powiedziała Kakshiemu, że poszedłeś do lekarza, ale ja w to nie wierze! – Dodał
Blondyn już sam nie wiedział czy coś odpowiedzieć czy najzwyczajniej w świecie się rozłączyć. Wybrał to drugie, nacisnął czerwoną słuchawkę i z pełnymi łez oczami wpatrywał się w ekran. Coś go namówiło by zapisał sobie numer Uchihy, po tym jak to zrobił wsadził komórkę do kieszeni i zaczął się dalszymi przemyśleniami.  
Natomiast wściekły na Naruto, ale także na siebie brunet opierał się o ścianę ściskając z całej siły telefon, który trzymał w dłoni. Bał się, że po dzisiejszym widoku w jego pokoju ten Matoł coś zrobi.. coś głupiego. Brunet był cały czas poddenerwowany. Co chwile próbował dodzwonić się do blondyna, jednak ten nie odbierał.. aż w końcu telefon został wyłączony. Zadzwonił dzwonek na lekcję wychowania fizycznego, a więc Sasuke miał 45 minut by się zastanowić nad tym gdzie mógł pójść ten idiota. Faktycznie mógłby się zerwać z lekcji i go szukać po całym Tokio, ale to było bezsensu, jedyną osobą, która może mu pomóc to Hinata, która widziała w którą stronę biegł lazurowooki. Kiedy jego koledzy z klasy mieli rozgrzewkę na boisku szkolnym, chłopak leżał na trawie i czekał aż dziewczyny wyjdą ze szkoły i pójdą na boisko obok. Jego oczy były skierowane na bezchmurne niebieściutkie niebo.. od razu przypomniał mu się Uzumaki i jego oczy. W końcu się doczekał. Dziewczyny miały na sobie krótkie bluzeczki, które sięgały im przed pępek oraz spódniczki.. gdzieś do połowy ud.. w rękach trzymały kolorowe pompony. Brunet wstał z trawy, otrzepał tył spodnie i wypatrywał swoją przyjaciółkę. Dziewczyny szły gęsiego, wyglądały na bardzo skupione do czasu, gdy jedna nie zaczęła krzyczeć, że sam Sasuke Uchiha na nie patrzy. Od razu zaczęły wciągać brzuchy, by wyglądały na chudsze, chociaż to nie było potrzebne iż każda miała idealną figurę i płaski brzuch. Wszystkie już były na boisku obok i się rozciągały, wszystkie prócz Hinaty. Lekko rozkojarzony chłopak, wszedł na beton i poszedł w stronę wejścia i wyjścia, z którego zawsze w lecie wychodzili na zewnątrz. Czekał aż białooka wyjdzie. W końcu usłyszał pisk tenisówek, obrócił się i ujrzał piękną dziewczynę. Trzeba było przyznać, że była najseksowniejsza z całej klasy, jak nie szkoły.  Jej ciemne, długie sięgające do końca pleców włosy z gracją poruszały się na lekkim wietrze. Jej blady, plaski brzuch idealnie wyglądał w tym stroju. Dziewczyna miała się czym pochwalić jeśli chodzi o piersi. Mina chłopaka wyglądała na taką.. trochę rozmarzoną. Na jej widok dziewczynę dopadły dwa wielkie rumieńce. Podniosła rękę do góry i zasłoniła sobie kawałek ust.
- Sasuke-kun. – Wypowiedziała to tak cichutko
- Oj Hianta, gdybym tylko wolał dziewczyny. – W jego oczach pojawiły się małe iskierki.
- Sasuke! – Podniosła skromnie głos
- Oj żartuje. To znaczy. jesteś najładniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek widziałem, ale jesteś moją przyjaciółką. – Uśmiechnął się i podał jej rękę (tak przed drzwiami był stopień dop.aut.)
Dziewczyna się rozluźniła i złapała chłopaka za wiszącą w powietrzu rękę. Powolnym, bardzo powolnym krokiem szli w stronę reszty klasy.
- Naruto nie poszedł do lekarza, prawda? – Zapytał
Ona tylko na niego spojrzała.
- Tak sądziłem. – Westchnął – Musisz mi pomóc.
- Ale..
- Hinata tylko z Tobą rozmawiam w tej szkole i tylko ty widziałaś dzisiaj rano, w którą stronę biegł Uzumaki. – Oznajmił
- Sasuke, ale..
- Proszę.. muszę mu coś wyjaśnić. – Stanął i złapał ją za ręce. – Wiem, że Cię zabolał fakt, że.. ja go kocham, ale Hinata dla jego dobra… pomóż mi go znaleźć. – Wypowiedział to, patrząc jej głęboko w oczy.
- Ale są lekcje. – Odpowiedziała mu
On tylko zadziornie się uśmiechnął. Niestety nauczycielka zawołała Hinate żeby się ruszyła i dołączyła do koleżanek.
- Zastanów się i daj mi znać po tej lekcji
Obydwoje poszli w stronę klasy. Dziewczyna dołączyła do dziewczyn, a Sasuke kontynuował leżenie i gapienie się leniwie na niebo.
Naruto kroczył po mieście, miał mega doła. Wszystko wokół dawało mu powód do płaczu. Miał serio wszystkiego dość. Najchętniej położył by się na ziemi i czekał na jakiś pędzący pojazd. Spojrzał na zegarek w telefonie.. było po jedenastej, a on szwendał się bezsensu. Chciał, żeby to co widział rano poszło w zapomnienie.. niestety od tak nie mógł o tym zapomnieć. W głowie cały czas miał obraz gołego Sasuke oraz Kiby. Z tego co słyszał to na zapomnienie najlepszy był alkohol, którego zawsze unikał.. był pewny, że zrobiłby coś czego później by żałował.. Rozglądał się wokół, ale nigdzie nie widział jakiegoś sklepu, gdzie mogło być piwo. W końcu wszedł do jakiegoś sklepu i zaczął się rozglądać, w lodówce było kilka różnych piw, nigdy nie pił więc nie wiedział, które jest jakie. Chwycił do rąk trzy puszki, pierwszego z brzegu piwa i ruszył w stronę kasy. Kolejka była dość długawa, ale wytrwale w niej stał tuptając nogą. Kiedy stała przed nim jedna osoba, uświadomił sobie jakim jest kretynem, w końcu jest niepełnoletni. dostanie ochrzan za to, że nie jest w szkole, za to, że chce kupić alkohol i..
- Dzień dobry. – Powitała go promiennie uśmiechająca się kobieta.
On zamurowany tylko pokiwał głową. Czekał na najgorsze z najgorszych, jednak mylił się. Sprzedawczyni podała mu kwotę jaką blondyn ma zapłacić, wyjmując spod lady białą reklamówkę. Chłopak podejrzanie patrzył na kobietę. Zapłacił jej i z siatką w ręce kierował się w stronę wyjścia.
- Pozdrów tatę. – Na jej twarzy znów zagościł uśmiech.
- He? – Obrócił się i spojrzał na nią.
- Pana Minato.. jesteście bardzo podobni. – Spojrzała na siatkę. – S końcu dla niego te piwa, prawda?
- Aaa tak.. – Odwzajemnił uśmiech i szybko wyszedł ze sklepu.
Puszki schował do plecaka, i ruszył w stronę drzewa. Po kilku minutach był na miejscu. Wspiął się na gałąź i rozpiął plecak. Wyjął pierwszą puszkę. Rozglądnął się dookoła, ale nie było żywej duszy. Minęła sekunda po czym rozległo się głośne „pss”, chłopak, podniósł rękę z piwem trochę wyżej.
- By zapomnieć. – Po tych słowach wziął pierwszy łyk.
Jego mina zmieniła się w jeden wielki grymas, no ale cóż.. trzeba pocierpieć by później zapomnieć. Brał kolejne łyki przerywając na rozglądanie się czy nie ma nikogo w pobliżu.
Uzumaki leżał pod drzewem. Był pijany.. nic do niego nie docierało… patrzył na potężną koronę drzewa, przez którą przenikało kilka promyków. Blondyn się śmiał.. tak bardzo się śmiał.. sam nad tym nie panował.. samo z siebie. Był taki szczęśliwy. Zignorował nawet ból w głowie, który stawał się coraz silniejszy.. to się dla niego nie liczyło. Tak jak chciał zapomniał o porannej niespodziance. Czekał.. sam nie wiedział na co.. po prostu leżał i czekał. Co ma być to będzie. Już nie rozglądał się dookoła czy nie ma kogoś ze szkoły, z sąsiadów czy też jego ojca.. szczerze miał to głęboko w dupie. Nudziło mu się, chciał zrobić coś szalonego, ale sam nie wiedział co.. po prostu coś chciał, a więc jakiś cudem wstał. Podpierał się drzewa, żeby się nie wywalić. Ubrał plecak na plecy i ruszył przed siebie. Chwiał się na prawo, na lewo.. trochę skakał, czasami robił piruety. Nagle zobaczył jak dwóch chłopców.. młodszych od niego z dobre dwa lata jeździ na deskorolkach.. też chciał. Rozglądnął się raz, drugi i pewny siebie zaczął przechodzić na drugą stronę. Ulica ta w porównaniu do tej co oddziela dom Uchihy, a Uzumakiego była ogromna. Dla blondyna ciągła się i ciągła.. jakby nie miała końca. Szeroko się uśmiechał do chłopców, którzy robili różne triki. Nagle usłyszał jakiś pisk, okazało się, że to było auto, które pędziło w jego stronę.
- To chyba będzie szalone. – Powiedział pod nosem, po czym obrócił się twarzą do auta.
Przypomniał mu się film „Hulk”, miał nadzieje, że jemu także uda się zatrzymać pędzący pojazd, gołymi rękoma.
Kierowca chociaż próbował, nie dawał rady zahamować.. był za bardzo rozpędzony.
Naruto został brutalnie popchnięty i wywrócony na chodnik. 
Chłopak spojrzał wściekły na leżącego pod nim blondyna. Dłonie położył na jego rozpalonych policzkach i zajrzał mu w oczy. Jego oczęta błyszczały jak oszalałe, trudno to nazwać, ale były takie.. trochę zamglone, trochę wściekłe, a trochę szczęśliwe. Czarna jak głęboki dół źrenica była lekko powiększona. Jego twarz mówiła wszystko za siebie był w szoku, chyba sam nie wiedział do końca co planował zrobić i.. dlaczego. Dłonie, które nadal leżały na policzkach Naruto, trzęsły się tak ostatnio w nocy gdy młody Uchiha miał pięć lat. Po chwili, gdy był już pewny, że nic nie grozi ukochanemu wstał z niego, a następnie pomógł mu się podnieść. Gdy blondyn wstał na nogi, od razu upadł, ale na szczęście zwinny Sasuke go złapał. Hinata podeszła lekko zrozpaczona i spojrzała na swojego przyjaciela oraz na nie przytomnego blondynka. Ciemnooki cały czas się trząsł.. tak bardzo bał się o Uzumakiego.. nie mógłby sobie wybaczyć, gdyby mu się coś stało. Nie mógł sobie teraz wybaczyć, że przez niego.. przez to zobaczył rano sięgnął po alkohol, którym się brzydził tak jak i narkotykami.. co dopiero, gdyby mu się coś stało. Był smutny, ale także wściekły, że Naruto nie przyszedł do szkoły.. że nie miał szansy się wytłumaczyć dlaczego to zrobił. To wszystko było takie głupie.. takie niesprawiedliwe. Gdy brunet trochę ochłonął, zaczął przekonywać by dziewczyna do niego przyszła.. w końcu się zgodziła chociaż nie uważała tego za dobry pomysł.. tym bardziej, ze Itachi miał do niej lekki żal za to, że niby opuściła Sasuke w tak beznadziejnej chwili w jego życiu. To nie było tak jak on myślał bo nigdy by go nie zostawiła.. po prostu były sprawy o których tylko ona i Sasuke mieli pojęcie. Wybawca blondyna zapakował go na barana i wraz z przyjaciółką ruszył w stronę swojego domu. Wybrali jak najmniej ruchliwą drogę choćby dlatego, że w każdej chwili mogli spotkać kogoś ze szkoły przez co mieli by kłopoty lub ojca Naruto, który w tej chwili powinien być w pracy. Ostrożności nigdy nie za wiele. Próbowali iść jak najszybciej niestety nie wychodziło im to najlepiej ze względu na nielekkiego lazurowookiego piętnastolatka, który smacznie sobie spał wtulony w plecy czarnowłosego.

W końcu doszli. Dziewczyna wyjęła klucze z kieszeni Sasuke, a następnie otworzyła drzwi wejściowe. Weszli do środka, na wszelki wypadek Uchiha coś krzyknął, że wrócił przy czym bardziej zestresował długowłosą dziewczynę. Odpowiedziała cisza. Brunet położył swój bagaż na kanapie. Ulga. Przyjaciółka z klasy cały czas stała przy drzwiach i patrzyła jak Sasuke przechodzi do kuchni. Także tam poszła. Chłopak nalał Hinacie i sobie sok pomarańczowy po czym zmęczony usiadł na krześle, na przeciwko koleżanki.
- I co teraz? - Dziewczyna przerwała panującą w domu cisze.

- Eh.. ten młot jest pijany.. musimy poczekać aż się obudzi. - Głęboko westchnął. Wstał i podszedł do lodówki. - Chcesz coś do jedzenia?

- N-nie, dziękuje - Wymamrotała.

- Szynka czy ser żółty? - Zapytał wyjmując różne pyszności.
Dziewczyna zrobiła się lekko czerwona. Dalej nie czuła się tak jak kiedyś przy Sasuke. Zawsze rozmawiała z nim tak otwarcie bez żadnego zawahania. Nigdy się nie czerwieniła i mówiła wszystko szczerze co myślała. Ale tak już bywa.
Chłopak położył na stół średniej wielkości talerzyk na którym leżały cztery kolorowe kanapki. Białooka w końcu się przekonała i zaczęła jeść.
- Hinata.. jak zjesz to będzie lepiej jak wrócisz do szkoły.. - Oznajmił Uchiha
- Ale...
- Słuchaj.. zostały jeszcze dobre trzy lekcje.. będziesz mieć kłopoty jak nie wrócisz teraz.
- A co z Tobą? - Zapytała przestraszona
- Nie przejmuj się mną. - Włożył ostatni kawałek kanapki do buzi. - Zwal wszystko na mnie.
- Sasuke to by było nie fair.
- Ja cię o to nie proszę. - Odszedł od stołu i poszedł w kierunku nieprzytomnego blondyna. Kucnął przy nim, przypominając sobie tą noc, kiedy Uzumaki go przytulił, a później bez żadnego skrępowania pozwolił swoim łzą moczyć koszulkę bruneta. Czy to właśnie wtedy zaiskrzyło? Nie, raczej nie. Między nami już się coś pojawiło w piątek, gdy Naruto przyszedł poznać się z nową klasą. Te jego niebieskie, spokojnie oczy, przebiły barierę, która osłaniała serce Uchihy. Właśnie przez nie, nie mógł spojrzeć na tego młota tak samo chłodno jak na innych ludzi. Nie mógł go odstraszyć morderczym wzrokiem, a może po prostu nie chciał? Tak naprawdę trudno było powiedzieć co panuje w głowię obydwóch chłopców. W momencie, gdy Uzumaki odważył się zagadać do Sasuke, później nazywając go księciem coś trzymało bruneta przed skrzywdzeniem nowego kolegi z klasy. A w nocy.. po wyjściu z klubu? Kiedy lazurowe oczy były całe zasłonięte łzami, gdy ich klatki piersiowe się stykały.. co się wtedy stało? Można rzec, że narodziła się miłość, ale nie taka zwyczajna.. to była  „miłość, która nie miała prawa się narodzić”.
Brunet pogłaskał pijanego nastolatka po czerwonym policzku zapominając, że jego koleżanka jest jeszcze w domu.
- I coś ty narobił, młotku? – Zapytał nie oczekując na odpowiedź.
- Sasuke to ja idę.. – Dziewczyna zaczęła ubierać buty. – Co mam w szkole powiedzieć?
- Mówiłem.. zwal wszystko na mnie.. a ja jutro się wytłumaczę. – Odpowiedział, a następnie do niej podszedł. – Zrób tak, żebyś nie miała kłopotów, jasne? – Zadziornie się uśmiechnął
- Hai. – Odpowiedziała niepewnie.
- Nie martw się o tego idiotę. – Spojrzał na leżącego na kanapie chłopaka – Zajmę się nim.
- Wiem.. – Wymamrotała cichutko – Ale.. uważaj też na siebie.. nie wiadomo co będzie jak się obudzi – oznajmiła.
Dziewczyna musnęła ustami policzek bladego chłopaka, a następnie wyszła.
Blondwłosy chłopak leżał na łóżku w pokoju Sasuke, natomiast on sam siedział obok śpiącego i odgarniał mu kosmyki włosów, które spadały na jego spokojną twarz. Za oknem było widać nadchodzące ciemne chmury. Pogoda zaczynała wyglądać jak na połowę września przystało.. drzewa, które stały w ogrodzie Uchihy przechylały się na lewo i na prawo. Czasami wyglądało to jakby wiatr miał ochotę wyrwać je razem z korzeniami. Na szybie pojawiało się coraz więcej kropli.. były różnych rozmiarów, niektóre malutkie, a niektóre olbrzymie. Chłopak niechętnie wstał od swojego ukochanego i wyszedł z pokoju. Po cichu zszedł na dół do kuchni. Postawił wodę w czajniku i wyjął kubek z szafki. Wsypał sobie półtorej łyżeczki kawy i zalał ją wrzątkiem. Kubek położył na stoliku. Podszedł do sporej szafy w salonie i wyjął z niej gruby koc, znowu po cichu poszedł do góry. Delikatnie otworzył drzwi i przykrył swojego kochanego kocem.

Już brał łyk kawy, kiedy usłyszał mocne walenie w drzwi. Wściekły wstał z krzesła i ruszył w stronę drzwi. Powolnym ruchem zaczął przekręcać zamek. Nacisnął klamkę, tak jak i osoba, po przeciwnej stronie. Drzwi zostały mocno popchnięte, gość znalazł się momentalnie w środku. Po całym domu rozniósł się głośny huk, które sprawiło trzaśnięcie drewnianych drzwi wejściowych. Uchiha nie mrugnął nawet dwa razy i już czuł w ustach ciepły język kolegi z klasy. Czuł jak bada jego podniebienie, a później pieści jego jamę ustną oraz język. Jego czarne jak noc włosy, były rozczesywane dłońmi napastnika. Między jego nogi, znajdowała się noga drugiego chłopaka. Nagle z góry usłyszał stąpanie stópek, szybko odepchnął od siebie szatyna, wycierając swoje usta dłonią.
- Co ty robisz!?

- To co mi się należy. – Zaśmiał się

- Wyjdź stąd albo cię zabije. – Zbliżył się do niego z morderczym wzrokiem, niestety ten wzrok już tak nie odstraszał jak przedtem, w jego oczach powoli zanikała nienawiść do świata.

- Nie boje się ciebie. – Przejechał mu dłonią po policzku. – Kiedy powtórzymy poranną zabawę?
- Nigdy. – Odpowiedział chłodno. – Zrobiłem to jeden jedyny raz, możesz sobie robić co tam chcesz. Możesz na mnie donieść, że niby biorę chociaż nie masz dowodów, możesz próbować skrzywdzić Naruto.. póki jest przy mnie nic mu nie grozi z twojej strony.
- A co jeśli cię przy nim nie będzie?
- Phi.. nie ma takiej możliwości. – Zaśmiał się, a następnie wywalił Kibę za drzwi.

4 komentarze:

  1. Ahh.. Ten rozdział mnie poruszył. Bardzo dobrze napisany, z różnych punktów widzenia, perpektyw i myśli bohaterów.. Wynalazłam kilka błędów, ale któż się nie myli..?;p
    czytam dalej:3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :)
      Super, idź czytaj dalej ^^
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Nie będę się hamować NOSI MNIE ŻEBY WPIERDOLIĆ temu GNOJKOWI !!!! Kiba dostaniesz ode mnie w mordę !!! Zabije gnoja , wykastruję !!! A Sasuke co ty sobie do cholery wyobrażasz ?!Jeśli przespałeś się z Inuzuką to dostaniesz po pysku !! Cholera jakie to emocjonalne ! Naruto błagam nie wybaczaj mu tak łatwo , cierpiałeś przez to. A Kiba ....jak on mnie wnerwił!!!!! Jeśli czegoś spróbuje to nie ręczę za siebie , ...Narutoooo TT^TT
    - tak , tak właśnie wyraziłam moje emocje po przeczytaniu tego rozdziału.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż mnie ściska w środku... JAK JA TEGO IDIOTĘ DORWĘ, TO PRZEZ TYDZIEŃ GÓWNIARZ NIE BĘDZIE W STANIE NICZYM RUSZYĆ!!!!!!! Zabije go kiedyś T^T Wrrrrr.....
    Biedny Sasek i biedny Naruto... Gdyby nie Sasu, to już by go dawno z nami nie było ;-;
    Ufffff..... Już mi troszku złość przeszła xD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy